Strona 1 z 1

[Karczma "Pod Błędnym Ognikiem"] Zaproszenie na bal

: Sob Lip 05, 2014 1:21 pm
autor: Neera
Kolejną noc po spotkaniu pięknej dworzanki, Neera spędził w okolicznej, nieco zapomnianej karczmie noszącej intrygującą nazwę: "Pod Błędnym Ognikiem". Nic dziwnego, że ludzie do niej nie uczęszczali - piwo było tu wyjątkowo słabe, także strawa pozostawiała wiele do życzenia... W okolicy krążyły pogłoski, iż spotykali się tutaj wszyscy ci, którzy pragnęli porozmawiać na osobności o jakiś niezwykle tajnych sprawach. Prawdopodobnie dlatego to miejsce wciąż istniało.
Neera przychodził tam tylko po to by spędzać czas w towarzystwie śmiertelnych, chłonąć ich woń i wsłuchiwać się w melodię życia, którą ich serca wygrywały. Być może czuł się wtedy trochę bardziej ludzki.

Tego wieczoru zeszło się trzech czarodziejów rozprawiających szeptem o swoich sprawach, które prawdopodobnie były nie do końca legalne. Wampir za specjalnie się im nie przysłuchiwał. Słyszał pojedyncze, wyrwane z kontekstu słowa, bawiąc się ciężkim kielichem od wina, by od czasu do czasu podnieść na nich swój znudzony wzrok.
W którymś momencie błysnęła mu przed oczyma ważka. Wleciała przez okno. Bladolicy zastanawiał się, skąd ten owad się wziął, skoro w pobliżu nie było żadnego stawu? Natura już chyba do końca zwariowała...
Wtedy niespodziewanie usłyszał coś, co diametralnie zmieniło jego postawę.
- ...Na wzgórzu Uteri... - Powiedział jeden z nich.
- Anapsechete?
- Tak... To jej bal.
Wampir zmarszczył lekko brwi i wytężył słuch.
- "Gdzieś już słyszałem o wzgórzu Uteri..." - pomyślał, długim pazurem zataczając koła na rancie kielicha. - "Czy nie tam posłałem chłopca z obrazem?"
- Wybierzesz się tam z Faeromą, Nastiveriusie? - zapytał jeden z nich, Hettmeron, pan płomieni.
- Pomyślę... Jeśli faktycznie odbędzie się ono za dwa zmierzchy, będzie pokrywać się z czasem, który chciałem poświęcić na ten eksperyment dotyczący kuroliszek...
- Ty i te twoje kuroliszki, przyjacielu...
Nagle wszyscy trzej spojrzeli na bladolicego, a raczej na miejsce, w którym jeszcze chwilę temu siedział, popijając wino. Odsuwając krzesło, zwrócił na siebie ich uwagę, jednak zniknął z ich pola widzenia, zanim zdążyli go dostrzec. W powietrzu nadal unosił się po nim zapach mocnych perfum...

Nadszedł czas, żeby wybrać się do krawca, by mieć co przywdziać na bal. To już za dwie noce. Musiał się spieszyć.

Ciąg dalszy: Neera