Strona 1 z 2

[Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 12:01 pm
autor: Dérigéntirh
Zajazd nie był zbyt wysokich lotów, ale Dérigéntirharowi to nie przeszkadzało. Podczas swych podróży przebywał w znacznie gorszych miejscach i przywykł już do niskiej jakości usług. Rozejrzał się po wnętrzu. W zajeździe nie przebywało zbyt wiele osób, co niespecjalnie go dziwiło. W większości byli to ludzie, choć znalazło się i kilku elfów.
Dérigéntirh podszedł do lady, za którą stał otyły karczmarz, intensywnie czyszczący kieliszki niezbyt czystą szmatką. Obrzucił przybysza podejrzliwym spojrzeniem.
- W czym mogę służyć?
- Poproszę pokój na jedną noc - odparł Dérigéntirh.
- To będzie osiem ruenów.
Dérigéntirh wyjął z sakiewki przy pasie osiem miedzianych kruków i położył na stole. Karczmarz błyskawicznym ruchem ręki chwycił monety i schował je.
- Możemy jeszcze w czymś pomóc?
- Nie, nie trzeba.
Dérigéntirh usiadł przy kominku. Chciał się osuszyć. Przez ten deszcz zupełnie zmoknął, a bardzo nie lubił wilgoci.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 12:18 pm
autor: Lamir
- Cholera. - mruknął cicho Lamir, poczuwszy kroplę wody spadającą na jego głowę. Pogonił konia, który przeszedł do galopu. Wiedział że gdzieś tutaj, nad rzeką Dihar jest jakaś obślizgła karczma. *Tylko poczekam do końca deszczu. Nie chcę mi się dłużej czekać...*.

Po półgodzinnej jeźdźcie był już przemoczony od stóp, do głowy - wyglądał jak jakiś "lepszy"topielec. Najwidoczniej jednak koń się cieszył z takiej pogody. Kiedy podróżowaliśmy przez pustynię, nie było tak ulewnych i zimnych deszczy. Były za to burze piaskowe, które do końca życia Lamir i jego wierzchowiec będą "miło" wspominać.

Karczma wyglądała, jak by miała od niej odpaść górna część. W ogóle cała konstrukcja była przechylona na lewą stronę, co dziwnie mu się z czymś kojarzyło. Budynek miał tradycyjnie, szkielet drewniany, ściany z nierównych kamiennych bloczków i małe okienka, wpuszczające mało światła - co dość krwiopijcy się spodobało. Obaczył że obok tawerny, stoi stajnia, więc szybko się tam udał razem z koniem, potem oddał go pod opiekę jakiegoś wieśniaka który dopiero co obudził się z drzemki na stogu siana.

Wchodząc do karczmy, wyczuł tradycyjnie - zapach człowieka, elfa ale i... (co go bardzo ucieszyło) smoka. Jaszczur, nawet w formie ludzkiej roztaczał inny zapach od ludzi czy elfów, więc czuły nos mógł go wykryć. Poprosił o całą butelkę wina i przysiadł się przy krzywym stoliku, nalewając sobie "Carrose" do kieliszka - zresztą poszczerbionego.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 12:31 pm
autor: Dérigéntirh
Coś przerwało przyjemność tej chwili. Dérigéntirh otworzył oczy i pociągnął nosem. Od razu się skrzywił. Czuję trupa. I to dość starego. Z lekką, piżmową nutką. Obrócił głowę w stronę, skąd dochodził zapach. Zobaczył wysokiego, czarnowłosego mężczyznę, siedzącego nieopodal. Niewątpliwie to on roztaczał tą charakterystyczną woń. Dérigéntirh zamyślił się.

Nienawidził nieumarłych od pierwszego spotkania z nimi. Ożywianie martwego ciała było dla niego po prostu czymś plugawym. Smok rozejrzał się. Za dużo tutaj świadków. Choć może nie powinienem wcale reagować tak agresywnie. Choć gardził nieumarłymi, to jednak nie była jego sprawa. Zaczekam i popatrzę, zadecydował, nie spuszczając z wampira wzroku. Jeżeli będzie sprawiał problemy, wkroczę.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 12:44 pm
autor: Lamir
Środek karczmy, w ogóle nie był lepszy niż jej zewnętrzna część. Rozwalające się stoły i krzesła, pajęczyny przy praktycznie każdym kącie i sam barman. Wyglądał po prostu jak okazała świnia - miał małe świńskie oczka, bulwiasty nos, krwisto-czerwone usta, włosy brązowe, średniej długości przetłuszczone i policzki, zwisające mu jakby miał w tym miejscu zanik mięśni. Reszta ciała wcale nie wyglądała lepiej, ogromny brzuch wystający zza krótkiej niegdyś białej (teraz szarej)koszuli. Oprócz tego miał grube, krótkie nóżki. "Jak ten człowiek się porusza?"

Lamir popatrzył się w stronę smoka. Wyczuwał od niego złość, tylko nie wiedział czy skierowaną w jego wspaniałą osobę, czy może w jakiegoś innego osobnika? Uniósł kieliszek z winem w jego stronę i uśmiechnął się odsłaniając śnieżnobiałe zęby, oraz jego dumę - długie i ostre kły.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 1:03 pm
autor: Dérigéntirh
Nie mógł zrobić nic lepszego, pomyślał Dérigéntirh. Kiedy wampir spojrzał mu w oczy, wystawił się na działanie przenikającego, smoczego wzroku Dérigéntirha. Smok ujrzał, iż oczy wampira w rzeczywistości są czerwone, na prawym policzku natomiast dostrzegł tatuaże. Wyczuł też, ze nie ma wobec niego złych zamiarów. Postanowił przetrzymać kontakt wzrokowy jeszcze przez chwilę, aby móc zajrzeć do umysłu nieumarlaka. Bardzo go interesowało, co on tu robi i jakie ma intencje. Choć przy jego samokontroli może tak jeszcze trochę posiedzieć.

W odpowiedzi na gest wampira, smok tylko kiwnął głową, ani razu nie mrugając. Za stary był, aby dać się sprowokować, jak jakiś nieopierzony żółtodziób.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 1:15 pm
autor: Lamir
Lamir, poczuł macki smoka, niczym sonda zagłębiające się w jego umysł. Siłą woli i swoimi (WIELKIMI) umiejętnościami wyparł Pradawnego ze swojego umysłu i uśmiechając się patrzył mu ciągle w oczy. Wcześniej nie był przygotowany na atak, ale teraz był w pełnej gotowości. Nie chciał się ze smokiem mierzyć - nie chodziło mu o to że jest za słaby. Ba! Lamir był w tym tak dobry, że mało było osób które posługiwały się umysłem tak dobrze, jak on.

Wampir, kątem oka przez zabrudzoną szybę zobaczył że ulewa prędko się nie skończy. Coraz więcej osób które nigdy by tu nie przyszły, wchodziły do karczmy i oglądały się ze wstrętem na niby tawernę.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 1:30 pm
autor: Dérigéntirh
Poczuł nieprzyjemne drapanie w gardle, kiedy wampir odepchnął jego wgłębiający się w umysł wzrok. Nie przejął się tym zbytnio. Choć nie mógł zaglądać do jego umysłu, to nadal wykrywał iluzję i kłamstwa. Nie będzie w stanie go oszukać, mimo jego imponującej siły woli. Postanowił z nim porozmawiać. W końcu rzadko kiedy spotykał istotę choć w połowie tak starą, jak on sam, a zapach wampira mówił, że ma na karku już przynajmniej kilka stuleci.
Wstał i przysiadł się do wampira. Strój już mu wysechł, więc nie było żadnych przeciwwskazań. Może oprócz krzywego stołu.
- Witaj - powiedział, siadając naprzeciw niego. - Co sprowadza do takiego miejsca kogoś takiego, jak ty?

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 1:52 pm
autor: Lamir
- O to samo mógłbym zapytać starą jaszczurkę która się do mnie przysiadła. - powiedział upijając wino. Przyjrzał się uważnie smokowi. Wyglądał jak normalny mężczyzna z przenikliwymi oczyma. Ale nic poza tym.
- Doskonałe przebranie... Pradawny. - powiedział i rozejrzał się dookoła.

W karczmie zaczęło robić się głośno, ludzie po wypiciu paru browarów zaczęli skakać jak dzikie małpy. Zresztą, kiedy oni się tak nie zachowują? Ludzie, niegdyś mądra rasa, teraz zbieranina szumowin i szczurołapów. " Zresztą tak sam jak mój ród... niestety."

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 4:31 pm
autor: Dérigéntirh
Przebranie?, pomyślał Dérigéntirh. Cóż, osobiście tak bym tego nie nazwał, ale cóż... Wampirowi być może udałoby się dogadać z którymś z jego pobratymców. Smoki były niezwykle łase na komplementy, ale o wiele gwałtowniej reagowały na obrazy. Dlatego pojawiło się to „może”.
- Ciesz się, że nie jestem Solarnym – powiedział Dérigéntirh.

Te to by się na niego od razu rzuciły.
- Dziękuję za komplement, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co wampir robi w zajeździe tego poziomu? Myślałem, że wolicie wzniosłe dwory.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 4:40 pm
autor: Lamir
- Oczywiście że nie przybyłem do tej zapchlonej dziury, bo jest tu pięknie i czysto - powiedział to na tyle głośno, żeby świński karczmarz to usłyszał. - Koń mój potrzebował odpoczynku, a ja ponadto nie lubię jeździć w czasie ulewy. Zresztą, kto lubi? Ach! Ależ przepraszam za tę karygodne zachowanie! Jestem Lamir Helili z rodu van Hannirów - podał rękę jaszczurce i popatrzył się jej w oczy.
- A ty, Pradawny? Jak się zwiesz? I gdzie zmierzasz skoro zapuściłeś się aż do tej przepięknej krainy, którą ludzie nazwali "Opuszczone Królestwa"? - wampir już dawno wypił wino. Nie chciał pić więcej, gdyż wiedział że musi mieć czysty umysł i ciało, przed wyzywaniem które go czekało.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 4:53 pm
autor: Dérigéntirh
- Me imię brzmi Dérigéntirh Vearmnigh Méa-o'shoukan - powiedział. Większość ludzi nie potrafiła go zapamiętać, a tym bardziej powtórzyć.
- Do Królestwa przybyłem dawno temu. Ale to długa historia. Zmusiły mnie do tego pewne wydarzenia, na które nie miałem wpływu.

Na wspomnienia o intrydze, która wydarzyła się w półświatku Ostatniego Bastionu, smok zmarkotniał. Stanowiły one bolesną bliznę na jego duszy i niezbyt lubił o tym mówić.
- Ale teraz udaję się do Velladonu, do przyjaciela. Twoja ciekawość mnie nie dziwi, ale mógłbyś się z nią wstrzymywać. Teraz ja zapytam: gdzie więc jedziesz?

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 5:31 pm
autor: Lamir
- Moim celem podróży jest dokładnie to samo miasto - Oczy wampira się rozjaśniły. - Może, panie, będziemy podróżować razem? Nie twierdzę, że samemu mi jest źle, ale razem zawsze raźniej. - Krwiopijca uśmiechnął się i kiwnął głową.

Oczywiście, że samemu jest gorzej podróżować. Chodzi tu o potrzeby rozmowy z kimś, lub po prostu poczucia bezpieczeństwa. Niestety, Lamir woli podróżować sam. Nie potrzebuje bliskości żadnej osoby, czy to martwej, niematerialnej czy żywej (ta mu się przydaje, kiedy dopada go głód). Widocznie wampir zauważył jakąś korzyść płynącą z podróżowania wraz ze smokiem.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 6:48 pm
autor: Dérigéntirh
Zdziwiła go odpowiedź wampira. Nie dostrzegł w niej kłamstwa, więc postanowił mu zaufać. Niewątpliwie nie chciał go zabić, albowiem to akurat udałoby mu się wyczuć.
- Wspólna podróż do Velladonu? - zastanowił się na głos. - Na moje oko to całkiem niezły pomysł.

Zbyt długo podróżowałem samotnie. Może czas, abym znalazł w końcu jakiegoś towarzysza? I może to jest wampir, ale pal to licho.
- Nie widzę żadnych... - zaczął Dérigéntirh, ale nie dokończył, ponieważ drzwi otworzyły się z hukiem. Smok odwrócił głowę. Do zajazdu wszedł barczysty mężczyzna w skórzanej zbroi. W dłoni trzymał toporek dwuręczny. Z nim zebrało się więcej jemu podobnych.
- Karczma jest nasza, nie ruszać dupsk z krzeseł - krzyknął niskim tonem, podkreślając słowa machnięciem broni. - Albo zrobi się nieprzyjemnie!
- Nieprzyjemnie to mi jest od jego zapachu - mruknął Dérigéntirh na tyle głośno, aby Lamir usłyszał to swoim wampirzym słuchem. Następnie się do niego odwrócił.
- Zrobimy coś z tym?

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 7:09 pm
autor: Lamir
- Co mam zrobić z prosiakiem trzymającym siekierę? No cóż, zobaczymy czegóż żąda, bo za dużo na pewno tu nie znajdzie. Zresztą, przecież możesz się zamienić w smoka i rozwalić tą kupę drewna zbitą oraz zabiłbyś od razu tą całą hołotę. Nazwą cię bohaterem bo zabiłeś prosiaka. Ja jakbym go zabił. - polemizował wampir - najpewniej zostałbym okrzyknięty potworem, i pogoniony widłami wyciągniętymi z łajna. Ale cóż. - mruknął kończąc tym samym swój monolog. Prawdę mówiąc, mógł się napić krwi, ale nie od takiego wieprzka jak ten człowiek.

Przyjrzał się jaszczurce jeszcze raz i wstał. Zauważył że skończyło padać, więc postanowił że pójdzie się przejść. Bądź co bądź, warto czasami pooddychać świeżym powietrzem - nawet jak nie jest potrzebne do życia.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 8:39 pm
autor: Dérigéntirh
Zdziwiła go przemowa Lamira, a jednocześnie wprawiła w zamyślenie. Choć na początku zachowywał się tak, jak smok przewidywał, to jednak jego późniejsze słowa go zastanowiły. Nie wiem, czy aby na pewno zostałbym bohaterem, ale on ma rację. Ech, mam złe wspomnienia z wampirami. Ostatniego krwiopijcę spotkał ponad tysiąc lat temu. Ów osobnik miał nazbyt wielki apetyt na smoczą krew i na jakiś czas zmienił życie Dérigéntirha w prawdziwe piekło.

Do zajazdu weszło jeszcze pięciu mężczyzn. Kiedy Lamir wstał, ich przywódca krzyknął:
- Ej ty! Głuchy jesteś, czy głupi?

Dérigéntirh też wstał. Nie miał zamiaru zamieniać się w smoka, ale razem z wampirem pokonają bez większych problemów bandę ćwierćmózgów.

Re: [Zajazd "Pod Dziką Klaczą"]Spotkanie

: Sob Cze 28, 2014 8:56 pm
autor: Lamir
Postukał laską o podłogę, która była zrobiona z kamieni rzecznych i ruszył w stronę wyjścia. Myślał nad różnymi rozwojami wypadku, ale powątpiewał żeby miał problemy z tymi prosiakami. Stanął przed przywódcą wieprzo-drużyny i popatrzył mu w oczy. Kiedy ten chciał uderzyć go swoją marną podobizną broni, Lamir błyskawicznie wszedł do umysłu człowieka...

... Gruby człowiek czuł się jakby w jego umysł wbito tysiące szpilek. Nie mógł się ruszyć, gdyż wiedział że każdy ruch sprawi mu ból. Wtedy zobaczył w umyśle wspomnienie. Jego pierwsza córka, bawiąca się nad rzeką, aż nagle wpada do niej i porywa ją prąd. Tresh(tak ma na imię prosiak), próbuje ją ratować - ale niestety mu się nie udaje. Po kilku godzinach udaje mu się wyciągnąć dziewczynkę z wody ale ona już nie żyje. Patrzy swoimi martwymi oczyma na ojca...

Zbójcy ta myśl wydaje się nierealna, gdyż dziś żegnał się z córką - ale coraz częściej przychodzi mu myśl - To była na pewno ona? Na pewno ją dziś widziałeś?
Ból w głowie wieprzka się nasilał, mózg nie wytrzymywał takiego bólu. Nie fizycznego - na taki był przyszykowany, ale psychicznego. Którego zakosztował pierwszy raz. I pierwszy raz w życiu poczuł, że jego jedyna pociecha - córka, zginęła. Człowiek upadł na ziemię, a z buzi zaczęła wylatywać mu piana. Ponadto zaczął płakać. Histerycznie płakać.

Lamir wysunął swoje macki z mózgu Tresha i stanął przed resztą jego bandy.
- Panowie mnie przepuszczą? Śpieszę się. - powiedział spoglądając im w oczy.