[Bogata dzielnica] "Lazurowa Lilia"
: Wto Sty 29, 2013 10:58 pm
W tej dzielnicy już nie było śmierdzących chodników i zapijaczonych strażników. W zasadzie większa część Danae wyglądała tak jak owa uliczka, piękna, wypielęgnowana i olśniewająca. Zewsząd otoczona przez rzędy wysokich białych budynków wzniesionych w typowo elfickim stylu. Oczywiście nie brakło również bogatych i zadbanych ogrodów.
Dwójka bohaterów stąpała teraz po białym bruku mijając bogato odzianych mieszkańców przez co Cassadia przypomniała sobie, że jej wygląd pozostawia wiele do życzenia. Postanowiła jednak nie dać poznać po sobie zmieszania i dumnie parła przed siebie ignorując zniesmaczone spojrzenia przechodzących. Jakby na to nie patrzeć, nie przypuszczała, że się tu znajdzie, bo też nie miała w planach zostawać w mieście dłużej niż to konieczne. Niemniej w wyniku okoliczności, których nie mogła przewidzieć chyba musiała jeszcze przemęczyć się tutaj jeszcze jeden dzień.
Nie było na co narzekać, wieczór był przyjemny choć nieco chłodny, ale chyba nie można było sobie wyobrazić lepszego miejsca do jego spędzenia. Cassadia lekko się rozluźniła, może nawet po jej twarzy przebiegł cień uśmiechu.
Poprowadziła swojego towarzysza w stronę imponująco wyglądającej bramy do wielkiego białego domu. Nad wejściem wisiał wspaniale wykaligrafowany napis głoszący "Lazurowa Lilia". Powszechnie było to miejsce miłosnych schadzek, ale czarodziejce chodziło tylko o ciepłe łóżko i możliwość zmycie z siebie całego smrodu z areny.
Dziarsko wpadła do holu gdzie na przeciw wyszedł im elegancko ubrany elf. Zmierzył wzrokiem najpierw Saretha, a potem czarodziejkę. Ukłonił się grzecznie po czym podjął:
- Widzę, że państwo w podróży... - zawahał się. - Ale niestety nie wolno trzymać zwierząt w pokojach...
W odpowiedzi czarodziejka nachyliła się do przodu jednocześnie przyciągając kamerdynera do siebie by szepnąć mu coś na ucho. Całość nie trwała dłużej niż kilka chwil, ale wywarła mocne wrażenie na elfie. Natychmiast się wyprostował po czym rozgorączkowany zaczął obskakiwać kolejne pokoje.
Błyskawicznie znaleziono im trzypokojowe lokum z balkonem i widokiem na okoliczne jezioro. Nie robiono już nawet problemów co do zwierzaka. Ciekawe co też czarodziejka powiedziała elfowi?
Apartament rzeczywiście miał wszystko czego można by sobie zażyczyć. Umeblowanie było co prawda skromne, ale najwyższej jakości, co do samego wystroju to jak dla Cassadii był trochę zbyt romantyczny, ale dało się tutaj wytrzymać. Choć i tak brakowało jej własnej rezydencji oraz pracowni, w której z chęcią by się teraz zaszyła. No trudno...
Zrzuciwszy płaszcz padła na łóżko. Przez moment wyglądała jakby zasnęła, lecz po chwili odezwała się:
- Jeśli masz ochotę to możesz zostać. - zwróciła się do elfa. Karciła samą siebie za to, że to powiedziała, ale coś w tym osobniku zaczynało budzić jej sympatię. Może i miał braki w manierach, ale sprawiał wrażenie szczerego i nieco naiwnego. Przez moment nawet zrobiło jej się głupio, że tak go wcześniej potraktowała.
- Mam nadzieję, że odpowiada ci ten apartament, może i nie jest to najwyższy standard, ale na pewno jest lepsze niż jakaś śmierdząca karczma. Przy okazji... Przydałyby się nam nowe ubrania, za bardzo rzucamy się w oczy, a ja mam już dość zainteresowania moją osobą.
Zaśmiała się. Nie chciała nawet patrzeć w lustro, bo pewnie przestraszyła by się tego czupiradła.
- Tylko trzymaj swojego ptaka z dala ode mnie. - pogroziła mu palcem. - Nie chcę żeby mnie zafajdał.
Dwójka bohaterów stąpała teraz po białym bruku mijając bogato odzianych mieszkańców przez co Cassadia przypomniała sobie, że jej wygląd pozostawia wiele do życzenia. Postanowiła jednak nie dać poznać po sobie zmieszania i dumnie parła przed siebie ignorując zniesmaczone spojrzenia przechodzących. Jakby na to nie patrzeć, nie przypuszczała, że się tu znajdzie, bo też nie miała w planach zostawać w mieście dłużej niż to konieczne. Niemniej w wyniku okoliczności, których nie mogła przewidzieć chyba musiała jeszcze przemęczyć się tutaj jeszcze jeden dzień.
Nie było na co narzekać, wieczór był przyjemny choć nieco chłodny, ale chyba nie można było sobie wyobrazić lepszego miejsca do jego spędzenia. Cassadia lekko się rozluźniła, może nawet po jej twarzy przebiegł cień uśmiechu.
Poprowadziła swojego towarzysza w stronę imponująco wyglądającej bramy do wielkiego białego domu. Nad wejściem wisiał wspaniale wykaligrafowany napis głoszący "Lazurowa Lilia". Powszechnie było to miejsce miłosnych schadzek, ale czarodziejce chodziło tylko o ciepłe łóżko i możliwość zmycie z siebie całego smrodu z areny.
Dziarsko wpadła do holu gdzie na przeciw wyszedł im elegancko ubrany elf. Zmierzył wzrokiem najpierw Saretha, a potem czarodziejkę. Ukłonił się grzecznie po czym podjął:
- Widzę, że państwo w podróży... - zawahał się. - Ale niestety nie wolno trzymać zwierząt w pokojach...
W odpowiedzi czarodziejka nachyliła się do przodu jednocześnie przyciągając kamerdynera do siebie by szepnąć mu coś na ucho. Całość nie trwała dłużej niż kilka chwil, ale wywarła mocne wrażenie na elfie. Natychmiast się wyprostował po czym rozgorączkowany zaczął obskakiwać kolejne pokoje.
Błyskawicznie znaleziono im trzypokojowe lokum z balkonem i widokiem na okoliczne jezioro. Nie robiono już nawet problemów co do zwierzaka. Ciekawe co też czarodziejka powiedziała elfowi?
Apartament rzeczywiście miał wszystko czego można by sobie zażyczyć. Umeblowanie było co prawda skromne, ale najwyższej jakości, co do samego wystroju to jak dla Cassadii był trochę zbyt romantyczny, ale dało się tutaj wytrzymać. Choć i tak brakowało jej własnej rezydencji oraz pracowni, w której z chęcią by się teraz zaszyła. No trudno...
Zrzuciwszy płaszcz padła na łóżko. Przez moment wyglądała jakby zasnęła, lecz po chwili odezwała się:
- Jeśli masz ochotę to możesz zostać. - zwróciła się do elfa. Karciła samą siebie za to, że to powiedziała, ale coś w tym osobniku zaczynało budzić jej sympatię. Może i miał braki w manierach, ale sprawiał wrażenie szczerego i nieco naiwnego. Przez moment nawet zrobiło jej się głupio, że tak go wcześniej potraktowała.
- Mam nadzieję, że odpowiada ci ten apartament, może i nie jest to najwyższy standard, ale na pewno jest lepsze niż jakaś śmierdząca karczma. Przy okazji... Przydałyby się nam nowe ubrania, za bardzo rzucamy się w oczy, a ja mam już dość zainteresowania moją osobą.
Zaśmiała się. Nie chciała nawet patrzeć w lustro, bo pewnie przestraszyła by się tego czupiradła.
- Tylko trzymaj swojego ptaka z dala ode mnie. - pogroziła mu palcem. - Nie chcę żeby mnie zafajdał.