[Pustkowia] Polowanie na czarodziejów
: Pią Gru 28, 2012 1:01 pm
Po długiej i męczącej podróży, gdzie udało się ominąć większą część niebezpieczeństw Conan był wyczerpany. Wraz z towarzyszami wszedł do lasu, w którym roślinność była nie wysoka. Młodzieniec zauważył leśne jagody, których zebrał na kolację dla siebie i Charlotty. Przez całą drogę usiłował wyobrazić sobie, co zabójca mógł mieć na myśl.,, Dlaczego chciał mnie zabić, jeżeli nikt mu nie miał, za to zapłacić? Jeszcze to całe Opuszczone Królestwo... już sama nazwa wskazuje, że nikogo tam niema. Po co ja tam idę?’’. Myśli czarodzieja przeplatały się z pytaniami, na które nie znał odpowiedzi. Na dodatek towarzyszył, im niepokój. Możliwe, że był on wywołany stratą czasu, jaki młodzieniec wraz z przyjaciółmi przeznaczył na podróż. Dzień powoli się kończył, ponieważ słońce było bliskie zachodowi. Mag nie mógł określić jak długo ta podróż będzie trwała, dlatego postanowił wspiąć się na drzewo. Rozglądał się bacznie aż zauważył wysokie na siedem metrów wysokości drzewo. Było on najwyższe w całym lesie. Nie zwlekając Conan zaczął wspinać się. Czynność tę wykonał błyskawicznie. Stanął na najwyżej położonej gałęzi i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Zobaczył wiele ruin zamków, wielkich posiadłości i domów. Gdy spojrzał na słonce i widział, że jego połowa już schował się za widno kręgiem postanowił, iż trochę zboczy z kursu najbliższych dotrze do najbliższych ruin, aby trochę odpocząć. Zszedł z drzewa, po czym oznajmił:
- Podróżujemy już długo idziemy odpocząć.
Po wypowiedzeniu nie czekając na odpowiedź kompanów ruszył w stronę najbliższej posiadłości. Po krótsze chwili wyszedł z lasu na polanę widząc duży zielony pagórek. Młody czarodziej obawiał się, że zabłądził, lecz, gdy wszedł na pagórek zobaczył wielką rezydencję. Gdy zobaczył budynek machnął ręką w kierunku przyjaciół dając, im wyraźny sygnał, żeby ruszyli za, nim. Podczas schodzenia z pagórka czarodziej potknął się o kamień i w mgnieniu oka znalazł się przy budowli. Budowla była ogromna oraz wykonana z drewna. Posiadał niewielką ilość okien, przy, których były zniszczone okiennice, jedne drzwi będące trochę dziurawe oraz jedno piętro. Posiadłość wyglądała na opuszczoną ze względu na jej opłakany stan, dlatego też młodzieniec wszedł do środka bez pukania. Nie zwlekając na nic mag ruszył korytarzem, który doprowadził go do schodów. Nie wyglądały na solidne, ponieważ były stare i spróchniałe. Obok nich była komnata, w której znajdował się kominek, stół kilka krzeseł oraz okno. Gdy czarodziej zerknął w nie widział jak zapada zmrok.
- Hej mam pomysł! Rozdzielimy się i przeszukajmy ten budynek w celu znalezienia opału. Ja przeszukam górne piętro a wy dolne. Gdy skończymy spotkamy się w tym pokoju.- mówiąc to zaczął wchodzić po schodach.
Gdy czarodziej wszedł na piętro budynku poczuł niepokój. W wielu kątach pomieszczeń panowała ciemność, lecz lęk jego lęk zbudziła obecność magii w pobliżu. Być może to Charlotta użyła magii a ja nie potrzebnie się stresuję. Mijając kilka pustych pomieszczeń pradawny nadal rozglądał się za opałem. Po kilku dłuższych krokach obecność magii była coraz silniejsza. Oczom maga ukazało się bogato zdobione wejście inne od wszystkich, które do tej pory widział w rezydencji i ogólnie w swoim życiu. Zafascynowany zbiorem ksiąg Conan szedł do biblioteki. Podczas gdy przechodził przez portal zobaczył białe światło i poczuł mocne uderzenie.
Ciąg dalszy: Conan
- Podróżujemy już długo idziemy odpocząć.
Po wypowiedzeniu nie czekając na odpowiedź kompanów ruszył w stronę najbliższej posiadłości. Po krótsze chwili wyszedł z lasu na polanę widząc duży zielony pagórek. Młody czarodziej obawiał się, że zabłądził, lecz, gdy wszedł na pagórek zobaczył wielką rezydencję. Gdy zobaczył budynek machnął ręką w kierunku przyjaciół dając, im wyraźny sygnał, żeby ruszyli za, nim. Podczas schodzenia z pagórka czarodziej potknął się o kamień i w mgnieniu oka znalazł się przy budowli. Budowla była ogromna oraz wykonana z drewna. Posiadał niewielką ilość okien, przy, których były zniszczone okiennice, jedne drzwi będące trochę dziurawe oraz jedno piętro. Posiadłość wyglądała na opuszczoną ze względu na jej opłakany stan, dlatego też młodzieniec wszedł do środka bez pukania. Nie zwlekając na nic mag ruszył korytarzem, który doprowadził go do schodów. Nie wyglądały na solidne, ponieważ były stare i spróchniałe. Obok nich była komnata, w której znajdował się kominek, stół kilka krzeseł oraz okno. Gdy czarodziej zerknął w nie widział jak zapada zmrok.
- Hej mam pomysł! Rozdzielimy się i przeszukajmy ten budynek w celu znalezienia opału. Ja przeszukam górne piętro a wy dolne. Gdy skończymy spotkamy się w tym pokoju.- mówiąc to zaczął wchodzić po schodach.
Gdy czarodziej wszedł na piętro budynku poczuł niepokój. W wielu kątach pomieszczeń panowała ciemność, lecz lęk jego lęk zbudziła obecność magii w pobliżu. Być może to Charlotta użyła magii a ja nie potrzebnie się stresuję. Mijając kilka pustych pomieszczeń pradawny nadal rozglądał się za opałem. Po kilku dłuższych krokach obecność magii była coraz silniejsza. Oczom maga ukazało się bogato zdobione wejście inne od wszystkich, które do tej pory widział w rezydencji i ogólnie w swoim życiu. Zafascynowany zbiorem ksiąg Conan szedł do biblioteki. Podczas gdy przechodził przez portal zobaczył białe światło i poczuł mocne uderzenie.
Ciąg dalszy: Conan