Łzy Rapsodii[Skarpa przy wodospadzie] Co by tu porobić?

Z zachodnich szczytów Gór Fellarionu spływają dziesiątki wodospadów. Ich nazwa pochodzi od starożytnej legendy o księżniczce Rapsodii, która zamknięta w magicznej wieży w górach płakała tak długo, że z gór zaczęły spływać liczne wodospady.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dziewczyna ujrzała młode wilczki i ten widok, jeszcze bardziej ją zdenerwował. Kopnęła kamień, który minęła chodząc w kółko, zastanawiając się, co ma czynić. Było jej żal młodych, lecz wiedziała, że nie może zwlekać. Siedmiu... z czasem mogła poradzić sobie. Mag, tu pojawiał się problem, musiała próbować. Nie miała innego wyjścia. Przez krótką chwilę tak rozmyślała, nagle stanęła naprzeciwko towarzyszką w lekkim rozkroku.
        -Mam na imię Dalaya i chyba będę musiała was opuścić. Jest to dla mnie dość ważne, nawet najważniejsze w tej chwili. Może kiedyś będę mogła z wami przeżyć, jakąś ciekawą przygodę. - powiedziała i popatrzyła na kobiety czekając na reakcję.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

- I przestań mnie nazywać waćpanną! - rozzłościła się zjawa. Czasy, kiedy była waćpanną minęły bezpowrotnie te 300 lat temu, w chwili, gdy zakończyła swój żywot. Od tamtej pory wszystko się zmieniło i ten zwrot, jak nawiązanie do dawnych czasów, wyprowadził ją z kruchej równowagi. Wściekła, popatrzyła na oddalającą się w stronę zarośli nieznajomą wzrokiem, który nawet jeśli nie zabijał ani zamieniał w kamień, to powinien przynajmniej wypalić jej dziurę w plecach. Kolejne słowa zignorowała, jak i wzrok, jakim obrzuciła jej suknię. Dopiero kolejna uwaga ją zainteresowała. Siedmiu... "Zbójów, którzy mnie porwali było więcej" pomyślała z roztargnieniem i nienawiścią wspominając ostatnie godziny swojego życia. Po chwili spojrzała z pobłażaniem w oczach na dziewczynę. Zapewne rozczuliły ja szczeniaki. Ludzie są w końcu tacy sentymentalni. Podrapała Bestię za uchem, na co on cichutko zapiszczał.
- Zostaw je, i pomóż... Dalayi. Nie odejdą daleko, możesz po nie wrócić później.- poradziła wahającej się kobiecie - I zrobić, co tam uważasz za stosowne z nimi zrobić.- wykonała jakiś nieprecyzowany ruch ręką - Ja radziłabym ci je zostawić. Wilczyca na pewno nie była sama, gdzieś niedaleko musi być jej wataha, zaopiekują się młodymi. Wilki nie porzucą swoich młodych - przypomniała jej jeszcze. Sama odwróciła się do Dalayi.
- Jestem Sally, i chyba nie zamierzam cię opuszczać. - powiedziała do niej, mówiąc tonem ironicznym i wskazującym na to, że bezceremonialnie sparodiowała jej wypowiedz. Uśmiechnęła się gorzkim, pozbawionym humoru uśmiechem.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

- Problem w tym, że nie mam pojęcia co chcę, tudzież nie chcę z nimi zrobić - odparła z roztargnieniem. Dopiero po chwili jakby do niej dotarła złość kobiety. Odwróciła się od szczeniaków i podeszła z powrotem do kobiet. Wsparła dłonie na biodrach i spojrzawszy Sally prosto w oczy, z twarzą wyrażającą śmiertelną powagę ale z ognikami przekornej uciechy w oczach, powiedziała starając się zachować powagę.
- Jaśnie pani wybaczy, uniżenie proszę. Nie dane mi było jednak do tego momentu poznać miana szlachetnej damy. - Nie drgnęła nawet przez dłuższą chwilę, po czym jej usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. A raczej wyszczerzu. Zakaszlała, usiłując stłumić śmiech. Nie pofatygowała się też by skomentować radę daną jej przez kobietę, która wyraźnie sama się do niej nie stosowała. Wymownym spojrzeniem obdarzyła malucha w jej ramionach, po czym zwróciła się do Dalayi.
- Słuchaj, Dalayo. Wszystko ładnie i pięknie, ale jak sobie wyobrażasz, że we trzy damy radę siedmiu mężczyznom? Siedmiu, których widziałam, usiłując sama się przed nimi ukryć, bies jeden wie ilu ich naprawdę było! Dodam, że na pewno wiedzą, z której strony trzyma się miecz. A to więcej niż można powiedzieć na przykład o mnie. - Spoważniała już teraz naprawdę. Mówiła łagodnie, mając nadzieję, że ton jej głosu uspokoi nieco dziewczynę i ta zastanowi się nad tym co chce zrobić. Nie to żeby nie chciała pomóc Dalayi, wręcz przeciwnie, doskonale rozpoznała jej rozpacz i desperację. Ale pomóc jej się zabić, a do tego samej zginąć...
- Niedaleko przecież jest do Rapsodii - zaczęła ponownie, tym samym łagodnym tonem - więc nie lepiej tam poszukać pomocy? Nie wiem, zgłosić jakiemuś patrolowi, nająć jakiś zbrojnych, cokolwiek? - Westchnęła w duchu. Wiedziała już doskonale, od dłuższej chwili nawet, że jeśli dziewczyna jednak się uprze, to ona sama, chcąc nie chcąc podąży za nią, po to chociażby żeby dopilnować, żeby nie zaszarżowała na rabusiów a przystanęła chociaż na chwilę, żeby obmyślić jakiś plan.
- Tak poza tym jestem Alirael. Rae w skrócie - zwróciła się już do obu "towarzyszek".
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        - Cieszy mnie wasza chęć pomocy, nie skorzystam z pomocy strażników... Nie wiadomo, co zrobią, a mój artefakt jest mi strasznie potrzebny Na początku musimy zlokalizować ich bazę i utworzyć swoją, tak aby nas nie widzieli, za to my ich. Zawsze możemy rozmieć ogień lub zabijać ich potajemnie i po kolei. Nie bójcie się, z tymi rycerzykami sobie z pewnością poradzimy, gorzej z magiem. - powiedziała, a w głosie starając się zachować spokój. - Reo możesz nas poprowadzić ? - zapytała i ruszyła za Reą. Przez całą drogę się prawie w ogóle nie odzywała, rozmyślała nad planem, które by ich nie zawiódł.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Usta zjawy wykrzywiły się brzydko. Dziewczyna zachowywała się jak dziecko i tak wobec niej zaczęła się zachowywać. Prychnęła lekceważąco i uśmiechała się do niej kpiąco. Podczas jej przemowy o mało co nie parsknęła śmiechem. "Poszukać pomocy? Zgłosić patrolowi? Ona chyba sobie żartuje" pomyślała niedowierzająco. Na przedstawienie się kobiety wykonała głęboki, dworki ukłon i wycedziła głosem przesiąkniętym złością i ironią.
- Witam Jaśnie Panią uniżenie - Rzuciła jej szydzące spojrzenie swoich czarnych oczu, mrużąc je złowieszczo. Od razu jednak jednak zwróciła się do Dalayi, która bardziej obawiała się maga niż zbrojnych.
- Magiem mogę się zająć, nie sadzę, by był dla mnie jakiś niebezpieczeństwem. - powiedziała konkretnie i prosto z mostu. Nie było to chwalenie się, po prostu stwierdzała fakt. Nie sądziła, by był to mag o tak silnym umyśle, by zdołał odeprzeć jej opętanie, bo to planowała z nim zrobić. Mag może znał jakieś dziedziny magii, lub miał umiejętności, jakie mogłyby jej zaszkodzić a do tego nie mogła dopuścić. Przez większość drogi bawiła się ze szczeniakiem. Bestia, jak się prędko okazało, za najlepszą zabawę uważał łapanie jej dłoni w zęby. Najpierw długo na nie patrzył, wodząc za nimi ciemnozielonymi oczami po czym powoli przybliżał się do dłoni, zastygał w bezruchu i rzucał się na nią znienacka, zawsze wybierając moment, gdy zjawa choć na chwile odwracała od niego wzrok. Zjawa błyskawicznie cofała dłoń i później chichotała w duchu, widząc jego reakcję. I znów od nowa. "Bystry jest" pomyślała z dumą.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

- O rany! - Rae aż złapała się za głowę, spoglądając to na jedną to na drugą kobietę po czym opuściła rękę i potrząsnęła głową, jak ktoś kto właśnie wynurzył się z wody. Albo ktoś tu sobie z niej bezwstydnie kpi, albo... Zaczerpnęła głęboki oddech. Tu wyraźniej trzeba inaczej. Tylko jak? Sytuacja wydawała jej się wyjątkowo absurdalna. Dziewczyna o zaczerwienionych od łez oczach, gotowa z miejsca rzucić się na bandę oprychów, choćby z gołymi rękami, by odzyskać coś dla niej ważnego. Najwyraźniej na tyle by za to zginąć. A naiwna Rae pójdzie za nią. Z drugiej strony kobieta roztaczająca wokół siebie aurę drapieżnika, jednocześnie trzymająca w rękach szczenię, które z jakiegoś powodu postanowiła oddzielić od reszty rodzeństwa. A do tego ubrana w podartą suknię balową! No i nie zapominajmy o osobowości, która zdawała się nienawidzić Rae, chociaż nigdy się wcześniej nie spotkały. Albo nienawidzić całego świata, co było jeszcze bardziej niepokojące.
- Ingo, uszczypnij mnie, bo ja chyba śnię! - Wierzchowiec radośnie skorzystał z zaproszenia i skubnął jej ramię zębami.
- Auć, nie mówiłam poważnie! - pacnęła go w chrapy na co prychnął oburzony. Sama chciała, nie?
Wzięła kolejny głęboki oddech. Nooo dobra.
- Jaką bazę? Jakie, na pasję bogini, zabijać!? - Zwróciła się do Dalayi, nie krzycząc co prawda, ale z wyraźnym zdenerwowaniem. Spokojnie, wdech i wydech, Rae.
- Najlepsze na co możemy liczyć to zakraść się wieczorem do ich obozowiska, wykraść co trzeba i modlić się żeby żaden akurat nie wstał się odlać! - I kolejny głęboki wdech, po czym odwróciła się do Sally.
- Z kolei nie mam pojęcia jaki jest Twój problem, Pani - zaczęła całkowicie poważnie, wciąż jednak zdenerwowana - ale nie zamierzam pchać się w to wszystko, zastanawiając się czy przypadkiem nie oberwę sztyletem w plecy od jednej z osób, którym staram się pomóc! Rozumiemy się? - Emocje zaczynały brać górę. Irytacja, odrobina strachu... Oby jej magia nie zdecydowała, że teraz jest dobry moment żeby się ujawnić.
- I tak, poprowadzę na miejsce, gdzie ich widziałam, pod warunkiem, że obiecasz, że nie rzucisz się na tę bandę, jak tylko ich zobaczysz! - Patrzyła dziewczynie prosto w oczy, nie mając zamiaru odwrócić wzroku, dopóki dziewczyna nie da słowa honoru.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dalaya parsknęła śmiechem i pokręciła przecząco głową. Jej rude kosmyki przez chwilę zatańczyły w powietrzu i opadły niesfornie na plecy. Ona i działanie pod wpływem mocji, nie rzadko się jej zdarzało, wręcz jeszcze nie była w takiej sytuacji. Jej profesja nie pozwalała na takie działanie.
        - Przeceniasz mnie i to bardzo, ja najpierw planuję potem działam, najwyżej ogniem ich przygrzeję. - powiedziała i mrugnęła w stronę Rae. - Sally, masz rację. Zajmiesz się czarodziejem, a ja z Rae resztą. Najpierw musimy ustalić ich położenie, później zaś zaatakujemy w nocy, aby nas nie spostrzegli. Zabić, a jak skrzywdzą słabszą istotę, ledwo co im umknęłam, cieszy mnie to, że jestem smokołaczką. Uwierz mi, nie dam im spokoju, bo świadomość, ile mogą wyrządzić zła, mnie zabije... Pewnie i tak już je wykonali. - ostatnie słowa wycedziła przez zęby. - Najchętniej sprawiłabym im wolną i bolesną śmierć. - dodała, a jej usta ułożyły się w złowieszczy uśmiech. - Dobra idziemy. -
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

- Panna zdaje się nas nie doceniać - zwróciła się do Rae chłodno - nie jestem bezbronną niewiastą, która zabłąkała się tu z najbliższej wsi. Wiem, i Dalaya jak sądzę też, z której strony trzyma się miecz, a i magia nie jest mi obca, podobnie jak niej, sądząc po jej wypowiedzi. Ośmielę się tylko zauważyć, że osoby nie potrafiące się obronić powinny siedzieć w domu i wyszywać robotki, niźli podróżować samotnie. - Kontynuowała bezlitośnie zakończywszy krytykę dziewczyny - A panna - zwróciła się z kolei Dalayi - także jak Rae zdaje się nie doceniać, tyle, że przeciwników. Zbójca, zaatakowany, to o tyle groźny przeciwnik, że nie ma nic do stracenia. Złapany, niechybnie da głowę na szafot lub szubienice. Nie będzie miejsca na najmniejsze wahanie. Nie możesz też, pani, pozwolić na jakikolwiek hałas. Zbójcy mają lekki sen, wiem z własnego doświadczenia. - Skończyła swoją niespodziewaną przemowę ze charakterystycznie skrzywioną miną. Była to najdłuższa bodajże wypowiedz, jaką powiedziała od swojej śmierci. Sama była ją zaskoczona. Nie patrzyła na kobiety, lecz ruszyła po prostu w drogę, nie słuchając nawet, jeśli coś odpowiedziały. Po chwili zerknęła na idącą bliżej kobietę z zamyśleniem. Rae sama twierdziła, ze nie używa broni, a nie wyglądała na taką, co gołymi rękami udusi człowieka. Wahała się przez chwilę, po czym odwróciła się do niej.
- Pani, jak sama twierdzi, nie ma broni. Zdaje się, że moja walka nie będzie jej wymagała, więc trzymaj - powiedziała oschle, podając jej wyciągnięty nie wiadomo kiedy z fałd przepastnej sukni sztylet - przyda ci się chyba bardziej. Ale to tylko na czas walki, to jedna z nielicznych rzeczy, jakie posiadam, a jestem do niego bardzo przywiązana.- ostrzegła od razu.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

Rae opadła szczęka. Tak całkiem dosłownie. I dopiero po chwili zdołała się opanować na tyle, by ją zamknąć. Nie była pewna czy w międzyczasie nie połknęła ze dwóch much, ale to jakoś umknęło jej uwadze.
- Smokołaczka! - Wyrwało jej się. Rae, w coś ty się tym razem wpakowała? Przyjrzała się Dalyi uważnie, jakby widziała ją po raz pierwszy. Dopiero po kolejnej chwili uświadomiła sobie, że dziewczyna coś jeszcze mówiła. I w tym momencie wszystkie myśli o skomentowaniu jej pochodzenia zniknęły.
- Whoa! Na to się nie zgodziłam! Rozumiem, że stała Ci się wielka krzywda i że chcesz ją pomścić, odzyskać co Ci skradziono, ale... - głęboki wdech - Ja. Nie. Zabijam. - Powiedziała stanowczo, wyraźnie akcentując każde jedno słowo.
- Nie jestem sędzią i katem w jednym. I na pewno nie zaprowadzę Cię tam, jeśli Ty się za takową osobę uważasz. Tak, wierzę, że ci ludzie są źli. Ale tego NIE wiem! Tak, wierzę, że mają złe zamiary i zapewne mogą jeszcze niejedną osobę skrzywdzić. Ale ponownie: tego NIE wiem. I nie zgadzam się zabić, nawet spróbować zabić kogoś, tylko na podstawie mojej WIARY. - Zamknęła się, przynajmniej na chwilę, ale po całej jej postawie widać było, że jest oburzona, zdenerwowana i w ogóle przeciwna całej idei. Oddychała szybko, ale zamknęła oczy i zmusiła się do głębszych, wolniejszych wdechów, w wyraźnym wysiłku zapanowania nad sobą. W tym czasie kobiety jednak zdecydowały już, że idą. Całe szczęście, że przynajmniej ruszyły w odpowiednim kierunku. Zaklęła cicho, uważając, żeby żadna z nich jej nie usłyszała i chwyciwszy uzdę Ingo, szybko je dogoniła. Przez chwilę szła w milczeniu obok nich, walcząc sama ze sobą w myślach. Dopiero głos Sally wyrwał ją z zamyślenia. Jeszcze przez chwilę nie odpowiadała, upewniając się, że całkowicie panuje już nad swoim głosem a emocje ma chociaż pod prowizoryczną kontrolą.
- Być może Was nie doceniam, Pani, - zaczęła spokojnie, nie mając ochoty na kolejną walkę kogutów. Czy też raczej kwok w tym wypadku - ale nie znam Was, podobnie jak Wy nie znacie mnie. A mówimy o czymś, co sprawi, że moje życie, które tak nawiasem mówiąc jeszcze mi się nie znudziło, a być może moją wolność i godność, będzie w Waszych rękach. Potrafię się obronić. Siebie - powtórzyła z naciskiem.
- Ale przed jednym napastnikiem, może dwoma jeśli nie są uzbrojeni. Nie przed magią, nie przed strzałą w plecy, czy nawet w pierś jeśli już o to chodzi. Być może mam do czynienia ze smokołaczką i magiem... nie, skreśl! Mam do czynienia ze smokołaczką i magiem, przy których zapewne moje umiejętności są mizerne. - Westchnęła i po chwili kontynuowała.
- Sumując: proszę tylko o ostrożność jak już będziemy na miejscu. O cierpliwość w czekaniu na odpowiednią okazję - mówiła już spokojniej, ale z pewną... rezygnacją?
- Ale stanowczo odmawiam udziału w morderstwie, bo to właśnie planujecie, moje panie. Jeśli się nie możecie z tym pogodzić, w tym momencie nasze drogi się rozchodzą. - Mówią, że upór osła jest płochą igraszką wobec uporu głupca, a i ten jest niczym wobec uporu kobiety. W tej chwili Rae była tego żywym przykładem, bo nie trzeba było korzystać z żadnej magii ani być geniuszem by poznać po niej, że jest to jej ostateczna decyzja. Spojrzała na Dalayę a potem Sally i przeniosła wzrok na oferowany sztylet.
- Panna twierdzi, że nie jest wojownikiem - odpowiedziała zjawie, ale w jej tonie nie kryła się ani odrobina kpiny. Uniosła jedną z tybinek przy siodle Ingo, ukazując umieszczony tam dyskretnie sztylet, żeby podkreślić różnicę w "nie byciu wojem" a "nie posiadaniu broni".
- Niemniej doceniam gest - skłoniła się kobiecie uprzejmie, dla podkreślenia szczerości swych słów - zwłaszcza, jeśli jak mówisz, Pani, jest to tak cenna dla Ciebie rzecz. Dziękuję.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dalaya westchnęła i obróciła się z szerokim uśmiechem. Nie chciała tracić osoby, która mogła jej pomóc. Wzruszyła ramionami i patrzyła raz na Sally, a raz na Rae. Stała tak z opartymi rękoma na biodrach i czekała, aż towarzyszka dojdzie.
        - Dobrze, zwiążemy ich i zaniesiemy strażnikom. Mam nadzieję, że na to się zgodzisz. - powiedziała, a po chwili dodała bardziej do siebie. - Chociaż wolałabym... No, ale lepsze to niż nic... - Znów zwróciła głos do towarzyszek. - Tak, jestem smokołaczką i ta informacja... Nie wiem, czy się do czegoś przydać. Ruszajmy, niedługo słońce zacznie zachodzić, a wtedy będzie za późno, więc... Jeszcze mamy, coś do przegadania? - zapytała z nutką irytacji w głosie.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

- Wiara rzecz święta, prawda? - zakpiła. Co to za wiara, która nie pozwala zabijać osób, które są zbrodniarzami? Co to za kobieta, co nawet wobec zbójów odmawia chwycenia za broń?
- Ja się nie zawaham - uśmiechnęła się wrednie - wiem, do czego są zdolni, sprawdziłam to na własnej skórze, jeśli można to tak ująć i zasługują na śmierć. Jak to ujęła Dalaya, długą i bolesną. Ale szanuję twoja decyzję - zwróciła bezpośrednio do kobiety - Przecież nie jestem magiem, a przynajmniej nie całkiem. Ja powiedziałam, że magia nie jest mi obca, to nie robi ze mnie maga - żachnęła się.Sally nie miała wcześniej zbyt wysokiego mniemania o Rae, i ten stan się utrzymał, może nawet zmalał wobec jej uporu. Jednak ucieszyła się, że miała jakiś tam sztylecik. Przynajmniej nie będzie musiała się obawiać, że jej własność zniknie w tajemniczych okolicznościach, razem z dziewczyną. Po uwadze Dalayi przewróciła oczami. Wołać straż, no pięknie, coraz ładniej się robi..
- Obawiam się w takim razie, że kiedy owa straż przybędzie na miejsce, ja będę musiała się wcześniej ulotnić. Elfy, jak i Naturianie z pewnością nie powitaliby kogoś mojej rasy z otwartymi ramionami - powiedziała z wyraźnym żalem do siebie i do nich. Łatwo było to przewidzieć. Zjawa była, jak by nie patrzyć, nieumarłą, a na takich jak ona nie patrzą przychylnym okiem
- Ja skończyłam... Ruszamy - w oczach zjawy pojawił się maniakalny błysk.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

- To nie jest kwestia mojej wiary, ale mojej wiedzy, której nie posiadam! - Niemalże krzyknęła z wyraźną desperacją w głosie. W głowie jej się nie mieściło, że ktoś może tak przekręcić jej słowa, które jak jej się wydawało były całkiem wyraźnie i wyrażone w przystępny sposób. A przynajmniej tak sądziła. Jednak najwyraźniej zaczęła nagle mocno seplenić czy coś.
Już otwierała usta by wyjaśnić dalej, ale zrezygnowała. Zamknęła szczękę, że aż jej zęby zadzwoniły i machnęła ręką. Zaczęła podejrzewać, że kobieta przekręciła je celowo, co jeszcze mniej spodobało się podróżniczce. I pierwszy raz w życiu na poważnie rozważała odmówienia pomocy komuś, kto o to prosił. Biorąc pod uwagę jak krwiożercze wydawały się w tej chwili jej towarzyszki, Rae była gotowa się założyć, że po przybyciu na miejsce celowo zamierzają sprowokować oprychów, by wymusić konfrontację i potem móc powiedzieć, że przecież nie było wyjścia i musiały ich zabić broniąc się. Rae zgrzytnęła zębami.
- Masz rację, Pani - powiedziała na tyle spokojnie, na ile zdołała. Czyli całkiem nieźle, bo chociaż spokojna wcale się nie czuła, to przynajmniej potrafiła już zapanować nad głosem.
- Nie wiem kim jesteś, nie znam Twojej historii, doświadczeń i przekonań. I tak jak Ty uważasz, że masz prawo do zdecydowania o ich losie, tak ja uważam, że ja go nie mam. Nie w taki ostateczny sposób. - Przeniosła spojrzenie na smokołaczkę.
- Przykro mi, ale moja pomoc się skończy w momencie, kiedy doprowadzę Was na miejsce. Wtedy zamierzam jak najszybciej dotrzeć do Rapsodii głównym traktem i poinformować najbliższy napotkany patrol o wszystkim. Co Wy zdecydujecie się zrobić to już Wasza sprawa i nie zamierzam brać w tym udziału.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        - Myślisz, że ci strażnicy ukarzą ich należycie, jesteś w błędzie. Często są przekupywani i przymykają na to oko. Wiem, bo kiedyś sama żyłam w takim bagnie. Robi się, co chce, zabija niewinne dzieci dla pieniędzy, które stają się łapówkami dla Stróżów, zarabiają grosze.- powiedziała, a wspomnienia, niczym potężna fala napłynęła w jej głowie. Dłonie ułożyły się w pięść, a usta drżały z gniewu i rozpaczy. Wiedziała jak to będzie, zamkną na kilka dni, a potem wypuszczą, może, że natrafią na uczciwych ludzi. Uczciwość, słowo to było jej obce, w koło tylko złodzieje i krętacze. Nie mogła w nią wierzyć. - Dobrze, jak chcesz. Zróbmy jak mówisz. - powiedziała i wzruszyła ramionami.
Awatar użytkownika
Sally
Szukający drogi
Posty: 37
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sally »

Zjawa nie odzywała się, przetrawiając w milczeniu to, co powiedziały towarzyszki. Obie dziewczyny nie powinny tego robić, Rae, wołać straży, bo było jej to nie na rękę w tej sytuacji, a Dalaya ich atakować. Nie chciała w końcu stąd zwiewać, poszukiwana listem gończym i odziałam straży za zabójstwo.
- Ja - dodała zjawa po chwili milczenia - nie wiem, czy to dobry pomysł. Zarówno informowanie straży, jak i atak na zbójów. Możemy zrobić tak: zakradnę się do ich obozu, zabiorę to, co twoje Dalayo i ucieknę. To chyba będzie najlepsze wyjście, jak mi się nie uda, zrobicie co chcecie. - zaproponowała pewnym siebie głosem. Była z nich chyba najlepszą osobą do zakradania się, jeśli chciała, mogła poruszać się bezszelestnie i błyskawicznie, była zręczna, no i jak a złapią, to nawet Rae nie mogłaby mieć do niej pretensji o to, że w obronie skopała im tyłki. Na tą myśl uśmiechnęła się dziwnym, niepokojącym uśmiechem. Nie musi ich zabijać, nawet nie musi dotykać, by ich skrzywdzić. Kto by ją posądzał o to, że nagle wszyscy zbójcy popełniliby samobójstwa, nikt by się nie poznał przecież na opętaniu. Sally popatrzyła z ukosa na swoje towarzyszki, Rae wyglądała ma spokojną, ale zdradzały ją oczy, które wręcz ciskały błyskawice. Dalaya nawet nie ukrywała swoich uczuć, wszystko było widać u niej jak na dłoni, całą złość i rozpacz jakie musiały ją szarpać.
Awatar użytkownika
Rae
Błądzący na granicy światów
Posty: 18
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Rae »

Co prawda kusiło ją żeby zapytać czemuż to panna Sally uważa wezwanie strażników za zły pomysł. Przyjrzała się ponownie kobiecie, chociaż starała się to uczynić dyskretnie. Rusz wreszcie głową, Rae i myśl, a nie tylko się ciskaj. Łatwiej powiedzieć, a raczej pomyśleć niż zrobić.
Niemniej ugryzła się w język i przełknęła bez słowa wszelkie podejrzenia jakie zaświtały jej w głowie. To, co zaproponowała zjawa było jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji. A przynajmniej jedynym, jakie Rae potrafiła sobie wyobrazić. Ach, te ograniczenia ludzkiego umysłu. Dobra, dobra, to po prostu ograniczenia TWOJEGO umysłu, dziewczyno! Po tej pogadance jaką sobie w duchu urządziła, uspokoiła się nieco.
- Pani, zgadzam się z Tobą. Próba zakradnięcia się i odebrania własności Dalayi po cichu jest najlepszą naszą możliwością. - Powiedziała spokojnie i szczerze, uśmiechem próbując potwierdzić swoje słowa. Niewymuszonym, zupełnie naturalnym dla człowieka, który właśnie odczuł ogromną ulgę.
- Czy mogę rozumieć, że magia, o której wspomniałaś pomoże Ci wykonać to zadanie niepostrzeżenie? Bo jeśli to kwestia czystej umiejętności... - zawahała się. Jak tu powiedzieć co miała na myśli żeby nie obrazić kobiety? Nie dążyła do konfrontacji, ale ta cząstka jej charakteru, o której była przekonana, że będzie kiedyś jej zgubą, właśnie bardzo nachalnie dawała o sobie znać.
- ...to pozwól, że ja to zrobię - zakończyła łagodnie, biorąc się w garść, z wyraźną prośbą w głosie.
Przeniosła spojrzenie na Dalayę. Wyraźnie słyszała gorycz w jej głosie, kiedy dziewczyna mówiła. Rozpacz, gniew, poczucie niesprawiedliwości. Żal jej było dziewczyny, która najwyraźniej wiele wycierpiała.
- Dalayo - zaczęła miękko - nie będę udawać, że rozumiem przez co przeszłaś. Nie wątpię też, że szczerze wierzysz w to, co mówisz i że przynajmniej częściowo jest to stan faktyczny. Ale życie bez odrobiny wiary w sprawiedliwość, w innych lu... istoty, w odrobinę życzliwości i honoru, to nie życie. To bardzo, bardzo samotna wędrówka ku otchłani rozpaczy, z której nie da się wydostać. Proszę, nie idź tam. - Uśmiechnęła się lekko, ciepło.
- Nie wszyscy strażnicy są skorumpowani, nie wszyscy handlarze są nieuczciwi, nie wszyscy Nordowie to zapite karły i nie wszystkie smoki to chciwe gady bez odrobiny uczuć. Musisz w to uwierzyć, bo inaczej... - tu bezradnie rozłożyła ręce i zakończyła swój wykład.
Ruszyła dalej, przed siebie, trasą, którą wcześniej przybyła do miejsca gdzie spotkała kobiety. Długo milczała, aż w końcu najwyraźniej podjęła w duchu jakąś decyzję i powiedziała zwracając się najwyraźniej do obu towarzyszek, bo nie spojrzała na żadną z nich. Ba, nie odwróciła się nawet twarzą do nich, idąc dalej.
- Żebyśmy się źle nie zrozumiały - powiedziała całkowicie już spokojnie, choć z pewną stanowczością w głosie.
- Jeśli zajdzie potrzeba i któraś z nas znajdzie się w niebezpieczeństwie, nie zawaham się zrobić co trzeba. Nie chcę tylko celowo wywołać takiej sytuacji. - Przyspieszyła kroku, jakby chciała uniknąć ich odpowiedzi na to oświadczenie. Dopiero po kolejnej długiej chwili powiedziała znowu, tym razem oglądając się przez ramię.
- To dość daleka droga. Kiedy do Was dotarłam, ci dranie byli za mną kilka godzin podróży. Nie wiem o ile dalej teraz będą. Jeśli któraś z Was zmęczy się pieszą wędrówką może pojechać na Ingo. - Sama jednak nie kwapiła się by ponownie znaleźć się w siodle, lecz parła na przód krokiem zdeterminowanego człowieka.
Awatar użytkownika
Dalaya
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 137
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Dalaya »

        Dalaya kiwnęła głową i uśmiechnęła się, trochę ironicznie, trochę pogardliwie. Leciutko przygryzła wargi, a wzrok wbiła w ziemię zastanawiając się na odpowiedzią. Nie miała zbyt dużo czasu, sowy zaczęły alarmować, że zaczyna się robić niebezpiecznie późno.
        - Mi już obojętnie jak to zdobędziemy, ważne, aby zdobyć. - mówiła. - Sally, jest to wisiorek z probówką i zieloną... jakby to ująć... Mazią, tak to dobre słowo. I dobrze Rae, zabierzemy ich do strażników. - dodała, nie patrząc na swoje towarzyszki. Szli długo, aż Dalaya przystanęła i podniosła rękę. Usłyszała, czyjeś głosy. - To pewnie oni. - powiedziała i wskazała ręką w stronę światła w oddali.
Zablokowany

Wróć do „Łzy Rapsodii”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości