Magiczny Ogród
: Śro Cze 20, 2012 4:23 pm
Na ogromnej, ukwieconej polanie znajdowały się malutkie chatki wróżek. Zbudowane były z liści i traw, a w ich wnętrzu żyły istoty przypominające maleńkie, uskrzydlone elfy. W jednym z tych niezauważalnych domków mieszkała Rosalie. Wróżka ta miała pewne obowiązki dotyczące świata natury - miała ona pomagać rozkwitać różom. Należała bowiem do typu wróżek kwiatowych, każda taka istota była powiązana z konkretnym kwiatkiem. Ponieważ Rosalie miała różowe oczy i włosy, przydzielono ją do opieki nad takim właśnie typem roślin.
W rzeczywistości owa istotka migała się od swych rzekomych jak to twierdziła obowiązków. Kwiaty nie potrzebowały w jej mniemaniu żadnej pomocy, by zakwitać, rosnąć i się rozwijać. Różana wróżka siedziała na mleczu i obserwowała uwijające się istoty.
- Rosalie, czemu nic nie robisz? Wiesz przecież jak nasza praca jest ważna dla prawidłowego wzrostu roślin. - Zapytała lecąca obok koleżanka różanej wróżki.
- Nasza praca nie jest wcale ważna, ale skoro mam wysłuchiwać ciągłego oskarżania mnie o lenistwo to już lecę. - Rosalie wzbiła się w powietrze i natychmiast zauważyła zbiorowisko róż. Podleciała do nich i sypnęła magicznym pyłem nucąc przy tym melodię będącą zaklęciem. Pąki róż natychmiast się otworzyły, a magia wzmogła zapach unoszący się nad kwiatami. Wróżka jednak nie podziwiała długo tego widoku, gdyż wolała szybko zakończyć swój obowiązek i mieć to już z głowy. Przeleciała z niewiarygodną prędkością nad wszystkimi różami w zasięgu swojego wzroku i zaklinała je by się "przebudziły". Po zakończonej pracy usiadła na wielkim muchomorze. Już miała się położyć, gdy nagle usłyszała jak ktoś ją woła.
- Ładna wróżka ty być. Ty chcieć się ścigać z Mobik do wodospad? - Niebieskofioletowy chochlik unosił się nad łąką i prawdopodobnie zwracał się do Rosalie.
- Nie, dziękuję. Właśnie zamierzałam tu odpocząć. - Wróżka spotykała już chochliki i wiedziała, że są bardzo denerwujące, szczególnie gdy pragnie się zakończyć z nimi zabawę, więc wolała nawet nie zaczynać.
- Pff bojaźliwa wróżka nie chce się ścigać z Mobik, to Mobik znajdzie inną. - Po tych słowach chochlik zniknął z oczu Rosalie tak nagle jak się pojawił.
Różana wróżka w końcu znalazła chwilę spokoju i położyła się na grzybie. Patrzyła w niebo na którym gdzieniegdzie znajdowały się białe obłoki i rozmyślała nad tym jak jej życie jest nudne. Słuchała śpiewu ptaków, a ciepło słońca i szmer strumyka ukoiły ją do snu.
W rzeczywistości owa istotka migała się od swych rzekomych jak to twierdziła obowiązków. Kwiaty nie potrzebowały w jej mniemaniu żadnej pomocy, by zakwitać, rosnąć i się rozwijać. Różana wróżka siedziała na mleczu i obserwowała uwijające się istoty.
- Rosalie, czemu nic nie robisz? Wiesz przecież jak nasza praca jest ważna dla prawidłowego wzrostu roślin. - Zapytała lecąca obok koleżanka różanej wróżki.
- Nasza praca nie jest wcale ważna, ale skoro mam wysłuchiwać ciągłego oskarżania mnie o lenistwo to już lecę. - Rosalie wzbiła się w powietrze i natychmiast zauważyła zbiorowisko róż. Podleciała do nich i sypnęła magicznym pyłem nucąc przy tym melodię będącą zaklęciem. Pąki róż natychmiast się otworzyły, a magia wzmogła zapach unoszący się nad kwiatami. Wróżka jednak nie podziwiała długo tego widoku, gdyż wolała szybko zakończyć swój obowiązek i mieć to już z głowy. Przeleciała z niewiarygodną prędkością nad wszystkimi różami w zasięgu swojego wzroku i zaklinała je by się "przebudziły". Po zakończonej pracy usiadła na wielkim muchomorze. Już miała się położyć, gdy nagle usłyszała jak ktoś ją woła.
- Ładna wróżka ty być. Ty chcieć się ścigać z Mobik do wodospad? - Niebieskofioletowy chochlik unosił się nad łąką i prawdopodobnie zwracał się do Rosalie.
- Nie, dziękuję. Właśnie zamierzałam tu odpocząć. - Wróżka spotykała już chochliki i wiedziała, że są bardzo denerwujące, szczególnie gdy pragnie się zakończyć z nimi zabawę, więc wolała nawet nie zaczynać.
- Pff bojaźliwa wróżka nie chce się ścigać z Mobik, to Mobik znajdzie inną. - Po tych słowach chochlik zniknął z oczu Rosalie tak nagle jak się pojawił.
Różana wróżka w końcu znalazła chwilę spokoju i położyła się na grzybie. Patrzyła w niebo na którym gdzieniegdzie znajdowały się białe obłoki i rozmyślała nad tym jak jej życie jest nudne. Słuchała śpiewu ptaków, a ciepło słońca i szmer strumyka ukoiły ją do snu.