Strona 1 z 2
[Targ] Samo południe
: Wto Lut 28, 2012 7:59 am
autor: Veskell
Samo południe. Każdy obdarzony choć nikłym słuchem wiedział o tym dobrze. Wielki dzwon odlany z brązu na wieży zagłuszał skutecznie zachwalających swoje towary kupców, bawiącą się przy studni gromadkę dzieci, rozmowy przechodniów... Ciepło. Stanowczo było zbyt ciepło. Cień dzwonnicy stał się schronieniem dla kilku biedaków, grających w kości.
Z wysoka wyglądało to sielankowo. Niski mężczyzna siedział na belce stropowej, wystającej poza mur wysokiego budynku. Przeciągnął się jak kot, zgrabnie zeskoczył na parapet poniżej. Potem kolejna belka, jeszcze dwa parapety, na końcu ułożone pedantycznie pudełka z morskiej trawy ugięły się pod jego ciężarem. Przykuło to uwagę dwóch robotników, stojących nieopodal. Podnieśli wrzawę, widocznie towar był pod ich pieczą. Veskell uśmiechnął się złośliwie, obrócił na pięcie, nakrywając się płaszczem. Pracownicy, którzy rozpoczęli pościg, stanęli jak wryci. Zniknął? Przeszukali pudła, myśląc że schował się między nimi. Chwilę później, gdy klęli na potęgę, młody kotołak był już uliczkę dalej. Ciemna, pusta uliczka. Poczęło mu burczeć w brzuchu.
Re: [Targ] Samo południe
: Wto Lut 28, 2012 8:11 am
autor: Aradisa
Valladon - miasto jak miasto, więc i tutaj zdarzają się różne spory, czy zdarzenia tego pokroju. Jednak Aradisa, w ludzkiej postaci, oddalona jakąś ulicę od miejsca, w którym robotnikom uciekł złodziej. Jak domniemała po okrzykach wściekłości, oraz po różnych przekleństwach, które słyszała, nawet tutaj, uliczkę dalej. Popatrzyła na swoją ulubioną i jedyną suknię. Oparła się o chłodną ścianę. Chłodną? W taki upał? Tak, to możliwe, po prostu była ona przez cały czas w cieniu, więc słońce nie mogło podwyższyć jej temperatury, a więc, ta była chłodna. Logicznie rzecz ujmując. I w tym momencie, coś wyczuła, zmarszczyła nos i rozejrzała się. Uliczka, ta uliczka, na pozór pusta, ale coś - lub ktoś - się w niej znajdował. Nie mówiła nic, tylko bacznym wzrokiem rozglądała się na wszystkie strony.
- Ktoś tu jest? - Zapytała drżącym głosem. Nadała mu to drżenie tylko w jednym celu, by udać że jest niepewna, lub że po prostu się boi.
Re: [Targ] Samo południe
: Wto Lut 28, 2012 8:49 am
autor: Veskell
- Psst, ciszej! - Szepnął, stojąc o krok od niej. Teraz mogła go dostrzec wyraźnie, kiedy opadły zasłony iluzji. Tuż obok stał niewysoki mężczyzna. Spod cienkiego, lnianego kaptura wymykały się kosmki brązowych, prostych jak struny włosów. Spoglądała na nią para szafirowych, kocich oczu o wąskich, pionowych źrenicach. Widocznie dał się nabrać na przestraszony głos. - Spokojna głowa, panienko. Jakbym miał złe zamiary, to by mnie nawet panienka nie zauważyła... - Widocznie bawiła go jeszcze sytuacja ze zniszczeniem koszy uliczkę dalej, bo uśmiechał się szeroko. Przesunął spojrzenie po całej napotkanej osobie, od czubka głowy po stopy. - Czy to właściwe miejsce dla damy? Do najbliższego pałacu kawałek drogi. - Rzucił z lekkim przekąsem.
Re: [Targ] Samo południe
: Wto Lut 28, 2012 3:25 pm
autor: Aradisa
- Nie jestem żadną damą - Prychnęła. W oczach pojawiły się ledwo widoczne iskierki rozbawienia. - A Ty? Domniemam, że tyś winien tym krzykom nieopodal? - Popatrzyła na niego, mówiąc swobodnym tonem. - Wiesz, że mogę zawołać tutaj te osoby, czyż nie?
Na jej twarzy widniał teraz lekki uśmiech. Było pewne, że ona nikogo nie zawołała, zresztą w jej tonie można było teraz usłyszeć trochę ironii. Popatrzyła uważnie na mężczyznę - na pewno nie był to człowiek. W swoim długim żywocie spotkała już wiele różnych istot, więc bez większych trudności potrafiła rozpoznać rasę rozmówcy. Jednak tego skrytego pod kapturem mężczyzny nie potrafiła rozpoznać, w sensie nie potrafiła rozpoznać jego rasy. Przechyliła lekko głowę przyglądając się mu uważnie, jak dziecko przyglądające się nowej zabawce.
Re: [Targ] Samo południe
: Śro Lut 29, 2012 10:19 am
autor: Veskell
Veskell widząc ciekawość rozmówczyni śmiało zrzucił kaptur z głowy. Spod niego wysypały się gęste, brązowe włosy. Twarz pozbawiona cienia kaptura przybrała charakterystycznych, kocich zarysów. W uśmiechu towarzyszącym cały czas mężczyźnie mogła dostrzec dwa szeregi drobnych, ostrych zębów. Jego źrenice wyraźnie zwęziły się w dwie wąskie szparki pod wpływem większej ilości światła.
- Doprawdy, nie wiem o co im chodzi... Musieli mnie z kimś pomylić. Ale na wszelki wypadek nie będę się pchał im w drogę. Panienka wybaczy, maniery zostawiłem przy dzwonnicy. Na imię mi Veskell. Chyba nie napędziłem strachu?
Mężczyzna nonszalancko wsadził kciuki obu dłoni za pasek. Wzrok przeniósł na mysz uciekającą przed spiekotą słońca wzdłuż muru, dającego niewielkie pasmo chłodnego cienia. Pokręcił nosem zabawnie.
Re: [Targ] Samo południe
: Śro Lut 29, 2012 1:36 pm
autor: Aradisa
Kocie rysy, jak i to jak zwęził oczy pod wpływem słońca, dały jej przekonanie, że rozmawia z kotołakiem. Ale gdy dojrzała, jak mężczyzna na widok myszy kręci nosem, upewniła się w tym przekonaniu.
- Aradisa Elcano - odparła i rozejrzała się. - Jesteś pewien, że niczym im nie podpadłeś? Ich słowa raczej tego nie potwierdzają... - stwierdziła.
- I proszę Cię, nie mów do mnie żadna "panienko", dobrze? Tak bardzo mnie wystraszyłeś, niemal umarłam ze strachu - rzuciła z wyczuwalnym w głosie sarkazmem.
Re: [Targ] Samo południe
: Czw Mar 01, 2012 10:19 am
autor: Veskell
Oho-ho... - Zaśmiał się z nutą sarkazmu i lenistwa. - Tak, straszliwy jestem, na potęgę. W takim razie, pan... Khm, Aradiso, może przeniesiemy naszą miłą rozmowę w ustronniejsze miejsce, głosy niezadowolonych moimi wybrykami ludzi zdają się przybliżać.
Wskazał palcem na zetlały, niegdyś chyba czerwony szyld gospody, widoczny ledwo za zaułkiem.
- Zgłodniałem, a pora już chyba na jakieś trzecie śniadanie... - Zaśmiał się, sycząc przy tym cicho. - Aradiso, chyba nie odmówisz mi przy tym towarzystwa? Jedzenie smakuje znacznie lepiej, gdy przyprawione jest ciekawą konwersacją.
Re: [Targ] Samo południe
: Czw Mar 01, 2012 1:57 pm
autor: Aradisa
Popatrzyła niepewnie w stronę, gdzie pokazał mężczyzna. Ale wystawał tylko szyld. Przyjrzała mu się i skrzywiła.
- Skoro nie ma tutaj lepszego miejsca - Wzruszyła ramionami, i nie czekając na niego ruszyła w tamtą stronę, rzucając przez ramię przelotne spojrzenie mężczyźnie. Była pewna, że zaraz ją dogoni, i miała, nie wiedziała czemu, złudną nadzieję, iż okaże się dżentelmenem, i otworzy jej drzwi by weszła pierwsza. Albo coś w tym stylu. Jednak, uważała to za złudną nadzieję, myśląc że okaże się raczej zwykłym prostakiem.
Re: [Targ] Samo południe
: Pią Mar 02, 2012 2:08 pm
autor: Veskell
Veskell faktycznie okazał się prostakiem. Powłócząc lekko nogami, lecz z uśmiechem od ucha do ucha ruszył za nią, rozglądając się po gzymsach okolicznych domów. Drzwi nie otworzył, skorzystał z otworzonych już wcześniej drzwi.
W środku panował zaduch. Gospoda sprawiała wrażenie przeciętnej, gdyby wysilić wyobraźnię można by zobaczyć tu przesiadujących wieczorami mieszczan i drobnych kupców. Podłoga pachniała mydłem, z kuchni dolatywał znacznie ciekawszy zapach pieczonego mięsa, świeżego masła i czosnku. Gości nie było wiele.
Kotołak chyba zdał sobie sprawę z tego, że powinien się zachować właściwie, lecz prawdopodobnie zbłaźnił się doskakując do najbliższego stolika i odsuwając szeroką ławę w tył, by wpuścić na miejsce kobietę. Sam usiadł od razu naprzeciwko.
- Mrrr, ładnie pachnie. Ciekawe, co dziś upiekli. Ah, czuję. Świnka. Preferujesz z sosem, czy bez?
Uśmiechnął się rozbrajająco. Mimo, że nieobyty w towarzystwie wydawał się miły i naiwny w swoim podejściu do świata.
Re: [Targ] Samo południe
: Pią Mar 02, 2012 4:25 pm
autor: Aradisa
Rzuciła mu przelotne spojrzenie, i usiadła na tej ławce. - Dziękuję - odparła.
- Z sosem czy bez? Z sosem. - Dodała od razu.
- Więc, Veskellu, może opowiesz coś o sobie? - Zapytała, przyglądając się mu uważnie, chociaż oceny dokonała już wcześniej, nie zaszkodzi, się mu poprzyglądać. Na moment odwróciła wzrok i rozejrzała się po wnętrzu, jednak po chwili wróciła wzrokiem do mężczyzny.
Re: [Targ] Samo południe
: Sob Mar 03, 2012 11:39 am
autor: Veskell
- Dobre pytanie. Zawsze, kiedy mi je ktoś zadaje, mam wrażenie że nie wiem o sobie prawie nic.
Zaśmiał się. Zakręcił nosem, rzucił szybkie spojrzenie ku chłopakowi który szedł ku nim.
- W każdym razie, poza imieniem zdradzę też, że zajmuję się - oczywiście, gdy nie odpoczywam, a robię to często - zgłębianiem magii Pustki. Nie, nie, uprzedzę pytanie. Nie interesuje mnie niszczenie, to cecha barbarzyńców i szalonych naukowców, którzy widzą w zniszczeniu nową erę... Kocham za to iluzję. Co sprawia, że rzeczy są prawdziwe, bądź nie? To, czy możemy ich dotknąć, czy to, że wierzymy w ich istnienie? Dobrze, zboczyłem nieco z opowiadania o sobie na filozoficzne ścieżki. Co więcej o mnie samym... Poza magią i spaniem do późna lubię ciekawe towarzystwo. Coś mi mówi, że nie jesteś po prostu panienką w złotej sukni, szukającej przygody poza bezpiecznym domem, prawda?
W pomieszczeniu rozchodziły się już wyraźniej smakowite zapachy. Chłopak, który po drodze zgarniał też puste talerze po gościach z ranka, w końcu do nich dotarł. W milczeniu stał przy nich, oczekując zamówienia.
Re: [Targ] Samo południe
: Sob Mar 03, 2012 11:54 am
autor: Aradisa
- Tak, nie jestem panienką, tylko zwykłą dziewczyną - Rzuciła oschle i popatrzyła na chłopaka który podszedł.
- Dwa razy... - Zaczęła i popatrzyła na Veskella. Uśmiechnęła się do niego. Niech zdecyduje i tak, ona nie wie jaki tu jest wybór.
Popatrzyła na niego teraz pytająco. Tylko żeby wybrał coś przyzwoitego. Rozsiadła się wygodniej i przeczesała dłonią włosy. Następnie zerknęła kątem oka na chłopaka, który wciąż, czekał na zamówienie.
- Zdecyduj - Powiedziała, tak by była jasność, że woli by on wybrał.
Re: [Targ] Samo południe
: Nie Mar 04, 2012 5:52 am
autor: Veskell
Veskell w odpowiedzi skinął głową kobiecie. Przeniósł spojrzenie na chłopaka i powiedział bez zastanowienia.
- Dwa razy przepiórki w korzennej przyprawie z kremem ziemniaczanym, pieczoną cukinią i marchwią. Do tego butelkę jakiegoś smacznego, ale nie za mocnego wina.
Wydawałoby się, że gospoda tej klasy nie sprosta takiemu zamówieniu. Ale gdy zbierający słowa kotołaka szczawik odszedł z pewną miną w kierunku kuchni, stało się jasne, że Veskell nie jest tu pierwszy raz. Zza drzwi dobiegały odgłosy miasta. Uliczka stała się bardziej ruchliwa, mieszkańcy wracali z targu.
- A może opowiesz mi teraz o sobie co nieco, zwykła dziewczyno w złotej sukni? Uwielbiam słuchać historii.
Zmrużył łagodnie oczy. W pomieszczeniu panował przyjemny cień, a zaduch przestał przeszkadzać.
Re: [Targ] Samo południe
: Nie Mar 04, 2012 8:19 am
autor: Aradisa
- Opowiedzieć coś o sobie? - Powtórzyła i popatrzyła na niego. - Wiele do opowiadania o sobie nie mam, zresztą, nic ciekawego w mojej historii się nie działo - Powiedziała, wzruszając ramionami. - Pewnie ciekawi Cię, skąd mam tak drogą suknię, czyż nie? - Zapytała.
- Mam ją już na tyle długo, że nie pamiętam skąd ją wzięłam - No tak, ponad 700 lat to nie mało... Pomyślała.
- Chciałbyś coś jeszcze wiedzieć? - Zapytała uprzejmie. - Odpowiem, jeżeli będę potrafić. - Uśmiechnęła się lekko.
Re: [Targ] Samo południe
: Śro Mar 07, 2012 3:23 pm
autor: Aradisa
Pierwsze pytanie pozostawiła swojemu losowi, nie odpowiadając na nie.
- Z Gór Dasso - Rzuciła krótko, i posłała delikatny uśmiech chłopakowi, który przyniósł im posiłek i wino. Popatrzyła na trunek. Zwykłe wino, nic specjalnego. Nie zdziwiło to jej, w takiej "knajpie" nie liczyła na nic specjalnego, chociaż posiłek wyglądał dość smacznie.
- A ty? - Zapytała mężczyznę, lustrując go przy tym wzrokiem.
- I skąd się tu wziąłeś? Szukasz czegoś? - Zadała konkretne pytania.
Re: [Targ] Samo południe
: Wto Mar 20, 2012 5:06 am
autor: Pani Losu
Odpowiedź Veskella zagłuszył dźwięk lutni.
- Pani! - zawołał jakiś barwnie odziany młodzian w fantazyjnym kapelusiku, doskakując nagle do Aradisy i klękając u jej stóp. - Twa uroda mnie olśniewa, pozwól sławić ją w słowie i w pieśni! - wykrzyknął z emfazą i znów uderzył w struny swego instrumentu, wydobywając zeń parę słodkich nut. Czyste, zielone jak wiosenne liście oczy poety-śpiewaka spoglądały na smoczycę z prawdziwym zachwytem. - Tak piękna, tak jasna, złota jak samo słońce... Męczysz moje zmysły, pani! Jaką to boską istotą jesteś? Tyś końcem i początkiem zarazem, wieczną tajemnicą... - wyrecytował w uniesieniu, najwyraźniej podświadomie zainspirowany silną emanacją aury Aradisy.
Później jakby zabrakło mu słów, więc tylko grał. Nawiasem mówiąc, melodia, którą wygrywał, należała w oryginale do dość sprośnej piosenki o pannie młynarzównie i lubieżnych gnomach, ale w tym momencie nie miało to znaczenia.
- Pani, moja złota pani... - podjął na nowo muzyk-wierszokleta, wyciągając do smoczycy swoją piękną, smukłą dłoń. - Pójdź za mną, mój przyjaciel artysta namaluje twój portret! Ooch, będzie to wspaniałe dzieło! Ludzie i bogowie uklękną w zachwycie, widząc to światło, które bije z twych oczu... Pani, błagam, nie odmówisz mi!
No i stało się - nie odmówiła. Aradisa, trochę zmieszana i zaskoczona całą sytuacją, bez zastanowienia dała pięknemu bardowi wyprowadzić się z gospody, ledwie zacząwszy posiłek.
I to był jej błąd.
Cóż, żadnego przyjaciela-artysty, jak się okazało, wcale nie było. Za rogiem stało za to czterech zbirów, a ci bynajmniej nie byli przyjacielsko nastawieni. Artystycznych zapędów takoż ciężko byłoby się po nich spodziewać.
Ostatecznie Aradisa skończyła poturbowana w jakimś zaułku, może nie jakoś poważnie, ale jednak, ponadto pozbawiona doszczętnie złota.