Strona 1 z 1

[Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Śro Lut 22, 2012 1:11 pm
autor: Pani Losu
Nimlos niemal bezwiednie pobiegła za głosem nawołującej ją dziewczynki.
Coś ewidentnie ją przyciągało w tej tajemniczej postaci, coś frapowało i fascynowało, coś kazało jej koniecznie dogonić ją i przyjrzeć się jej bliżej... Jakby od tego miało zależeć naprawdę wiele. Kobieta jeszcze nie rozumiała, o co w tym wszystkim chodzi, ale intuicja wyraźnie jej mówiła, że ni może zgubić śladu. A było to o tyle trudne, że jakimś sposobem, mimo warstwy świeżego śniegu, śladów stóp dziewuszki nie dało się nigdzie dostrzec. Nimlos była zdana tylko na głos.
Głos natomiast, i tak niewyraźny i słabo słyszalny, zagłuszały od pewnego czasu jakieś hałasy z tyłu. Ośnieżone gałęzie drzew skrzypiały i łamały się z trzaskiem.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Śro Lut 22, 2012 9:15 pm
autor: Nimlos
Biegnąc tak, przez to górzyste pustkowie, dotarła do leśnej polanki. Właściwie krajobraz był taki sam, kilka sosen i mnóstwo śniegu. Ciągle wołał ją ten tajemniczy głos. Był bardzo fascynujący dla Tanyi. Być może dlatego, że nie znała tego dziecka. Może, dlatego, że przepełniało ją dziwne uczucie. Chciała brnąć za tym głosem.
- Gdzie jesteś? Pokaż się - krzyknęła, a jej głos odbił się echem po ścianach gór i lasku. Stanęła jak wryta gdy za jej plecami strzeliła gałąź. Czuła jak serce jej przyspiesza a ciśnienie uderza jej do głowy. Gwałtownie się obróciła i zaczęła mierzyć okolicę wzrokiem.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Pią Lut 24, 2012 1:20 am
autor: Pani Losu
Nie od razu, dopiero po kilku chwilach zobaczyła dziewczynkę.
Tylko nie przed sobą, jak wskazywałby głos, za którym ciągle podążała, lecz z tyłu, za swoimi plecami. Czyżby Nimlos coś przeoczyła? Nie, niemożliwe, żeby minęła wołające dziecko i przeszła obok niego, nawet zdenerwowana, nawet w gorączkowym pośpiechu. Przecież jeszcze przed kilkoma sekundami mogłaby przysiąc, że słyszy wołanie: "Tanya, chodź!". Przed sobą. Na pewno nie z tyłu.

- Tanya! Tak szybko biegłaś, że z trudem cię dogoniłam - oświadczyła rezolutnie dziewczynka, strzepując śnieg z włosów. Policzki miała zaróżowione od mrozu, a jej szybki, płytki oddech wskazywał na to, że chyba rzeczywiście musiała przed chwilą pędzić jak szalona. Swoją małą, opatuloną w miękkie futerko łapką chwyciła dłoń Nimlos. - Ale urosłaś! - dodała, zmierzywszy kobietę wzrokiem.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Sob Lut 25, 2012 5:37 pm
autor: Nimlos
Odwróciła się gwałtownie słysząc czyjeś kroki. Widząc dziecko ściągnęła brwi i zaczęła się ponownie rozglądać. Gdy dziewczynka wypowiedziała ponownie jej imię Nimlos rzekła
- Skąd znasz moje imię? I w ogóle... my się znamy? - Zmierzyła dziewczynkę z góry na dół, starając się przypomnieć kim mogłaby by być owa mała postać stojąca przed nią. Tanya mogłaby przysiąc, że nie zna i nie poznała nikogo podobnego do tej młodej damy.
- I dodatkowe pytanie, co ty robisz SAMA w tych górach? - pokazała ręką na wysokie szczytu gór Druidów. Coś jej nie pasowało, tylko nie wiedziała co. Może ma zwidy? Może nie na darmo obawiała się magii, po której można się spodziewać wszystkiego, zarówno dobrych, jak i złych aktów.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Pon Lut 27, 2012 1:03 am
autor: Pani Losu
- Nie jestem sama, przecież jesteśmy tu razem, więc nie muszę się bać - odparła mała wesołym głosem. Po chwili troszkę posmutniała. - Widzisz, znamy się dobrze, powinnaś mnie pamiętać... Tanya, ja znam cię najlepiej na świecie. A ty o mnie zapomniałaś... Powiedz, kim chciałaś być, jak byłaś dzieckiem? O czym marzyłaś? - Dziewuszka przez chwilę przestała wpatrywać się swoimi świdrująco niebieściutkimi oczami w Nimlos, pochyliła się, zanurzyła rączki w bielutkim puchu i ulepiła śnieżynkę. - Opowiedz mi, Tanya.

Rzucona przez małą blondyneczkę biała kulka rozbiła się na pniu sosny, a wtedy nastąpiło dziwaczne, nieoczekiwane zjawisko - powietrze dookoła drzewa rozjarzyło się na chwilę chłodnym blaskiem, zrobiło się bardzo cicho, zapachniało burzowym powietrzem i żywicą, zaś śnieg w promieniu około metra... nie, nawet nie stopniał. Wyparował. Na środku tego oczyszczonego kręgu pojawiła się zaś przepiękna młoda kobieta. Miała typowo elfickie, delikatne rysy, szafirowe oczy, a jej czarne włosy jeszcze przez parę chwil unosiły się płynnie w powietrzu wokół jej głowy, jakby była pod wodą. W jej otwartej dłoni leżała nieduża kuleczka z wypolerowanego białego marmuru.

Piękna przybyszka wyglądała na zupełnie zaskoczoną, za to dziewczynka sprawiała wrażenie, jakby się tego nagłego przybycia spodziewała. A nawet jakby sama była jego przyczyną.

Tak, najwyraźniej to wszystko miało coś wspólnego z magią. Czy jednak naprawdę należało się jej tak bać?

- No! Opowiedz, Tanya - powtórzyła mała nagląco.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Pon Lut 27, 2012 6:00 pm
autor: Meallia
Gdy przytłaczająca ją magia zaczęła ustępować, Meallia spostrzegła, że znalazła się... no właśnie, gdzie? Przecież dopiero co siedziała w domu Arathaina, a teraz była była na jakiejś otwartej przestrzeni, w dodatku w tym miejscu było znacznie chłodniej, na co dziewczyna nie była przygotowana.
Zdezorientowana rozejrzała się po okolicy. Wśród śnieżnego krajobrazu ujrzała dwie postacie, młodą kobietę i dziewczynkę. Po dokonaniu pobieżnej obserwacji, zaczęło się jej wydawać, że gdzieś widziała ową dziewczynkę. Nie była tego całkowicie pewna, ale czuła, że kiedyś już ją spotkała, ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie. Drugą z nich, tą starszą, widziała pierwszy raz w życiu.

- Czy to któraś z was mnie wezwała? - spytała spokojnym, trochę niepewnym tonem.
Elfka chciała podejść do nowo poznanych, lecz gdy tylko zrobiła pierwszy krok, zawroty głowy spowodowane teleportacją powróciły i dziewczyna miękko osunęła się na kolana. Głowę miała teraz przechyloną tak, że włosy zasłoniły jej twarz. Postanowiła chwilę pozostać w tej pozycji, aż nieprzyjemne skutki teleportacji miną.
Jak widać dziwne przypadki lubią się jej trzymać. Co jak co, ale była to już druga niezapowiedziana teleportacja w dość krótkim odstępie czasowym.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Pon Lut 27, 2012 7:47 pm
autor: Nimlos
Uważnie się wsłuchiwała w słowa dziewczynki. "Zapomniałam?" - skupiła się chwilę. Choćby bardzo chciała, nie znała tej dziewczynki.
- Przepraszam, że zapomniałam. Ale ja naprawdę cię nie znam - powiedziała wpatrując się w śnieg leżący na ziemi. Potem owa mała blondyneczka zadała jej pytanie, na które nie znała odpowiedzi. Nigdy nie myślała nad tym, kim chciałaby być w przyszłości. Żyła chwilą i szła z zasadą carpe diem.
- Nie wiem, kim chciałam być. Nie chcę wracać do przeszłości. Za dużo w niej straciłam. Ale zaraz... Ty, jak masz w ogóle na imię i skąd miałybyśmy się znać. Jakim cudem ty wiesz o mnie cokolwiek, a ja o tobie nie? - powiedziała Tanya przenosząc wzrok na małą dziewczynkę.
Nagle zerwał się jakby dziwny wiatr. Nimlos w pierwszym odruchu dobyła łuku oraz strzały i wymierzyła w ową postać. Trzeba chuchać na zimne, by potem nie być martwym.
- Żadna z nas cię nie wzywała! Kim jesteś, że się tak zapytam? - rzuciła w stronę elfki, nadal trzymając łuk w gotowości.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Wto Lut 28, 2012 2:54 am
autor: Pani Losu
- Eh, zapomniałaś, o wszystkim zapomniałaś, Tanya... - wymamrotała zrezygnowana blondyneczka i pokręciła głową. - Ale to nic. My się znamy od zawsze, wiem o tobie więcej, niż ty sama. Właściwie to trochę jestem tobą... Nie, poczekaj, spokojnie! Nie bój się - dodała, gestem sugerując kobiecie, żeby opuściła łuk. Jej zabawnie malutkie rączki objęły przedramię Nimlos i pociągnęły je delikatnie w dół. Śnieg znowu zaczął prószyć.

- To pani Meallia, przyjaciółka, nie trzeba się jej bać. Pani Meallio - zwróciła się teraz do elfki z grzecznym ukłonem - ja panią wezwałam. Przepraszam za kłopot, ale to ważne. - Popatrzyła znowu na Nimlos tymi wielkimi, przewiercającymi na wylot oczkami. - Powinnyście się poznać. Obu wam to może dać dużo więcej, niż myślicie. Wiem, że jeszcze niewiele z tego rozumiecie, ale z czasem to się zmieni, teraz nie mogę wam powiedzieć więcej. Powinnyście odnaleźć Kurhany Świętej Krwi, to na wschód stąd... Złóżcie pokłon ich mieszkańcom.

Mała panienka gadała i gadała, poważna, jak to dzieci czasem potrafią być. Znać było jednak, że to nie jest po prostu jakaś obdarzona fantazją dziewczynka z górskiej wioski, która zaczepia ludzi i opowiada im dziwne historie jak najęta. Obie kobiety - może Meallia nawet bardziej, z racji swojej elfiej intuicji magicznej - rozumiały, że pójście za głosem tego dziecka, choć jeszcze pozornie absurdalne, może w ich życiu dużo zmienić. I że może powinny jej zaufać. Elfka czuła niejasno, że gdzieś już widziała tę dziewuszkę i choć nie umiała sobie jeszcze uświadomić okoliczności, w jakich się to działo, to czuła, że można jej wierzyć.

- Tak, wybierzcie się tam i poznajcie się dobrze. To ważne. Ja będę szła zawsze niedaleko was.

Po tych słowach powiał wiaterek, płatki śniegu zawirowały. Blondyneczki już nie było.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Wto Lut 28, 2012 2:14 pm
autor: Meallia
Przysłuchiwała się słowom dziewczynki. Z czasem nabierała przekonania, że to co mówi jest słuszne i powinny jej posłuchać. Skoro zna jej imię i to właśnie ją wezwała, to musi cokolwiek o niej wiedzieć.
Zanim zdążyła się obejrzeć, dziewczynka zniknęła, pozostawiając ją z niejasną misją oraz dziewczyną, z którą najwidoczniej przyjdzie jej spędzić trochę czasu.
Elfka zaczęła powoli wstawać. Nie wiedziała na ile słowa blondyneczki uspokoiły dziewczynę, więc wolała zachować ostrożność.
- Tak jak powiedziała ta dziewczynka, nazywam się Meallia. Proszę odłóż ten łuk, nic ci nie zrobię. Naprawdę chciałabym się dowiedzieć, o co tu chodzi. - przemówiła próbując ją uspokoić. Ułożyła dłonie tak, by było widać ich wewnętrzną stronę. Jednocześnie zorientowała się, że nadal trzyma marmurową kulkę, z której pomocą się tu znalazła. Ciekawe, jakie ona ma znaczenie. Dziewczynka nie odebrała jej, więc czy jeszcze się do czegoś przyda?
Właściwie reakcja kobiety była prawidłowa, nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać po nieznajomych.
Elfka obdarzyła nowo poznaną miłym uśmiechem, by rozluźnić nieco sytuację.
- Może usiądziemy i trochę porozmawiamy? - spytała, mając nadzieję, że przekona dziewczynę do swoich dobrych intencji. Sama również, dla pewności, będzie obserwować jej reakcje.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Wto Lut 28, 2012 7:28 pm
autor: Nimlos
Gdy mała dziewczynka gestem zasugerowała opuszczenie broni, jaką mierzyła do elfiej dziewczyny, posłusznie to wykonała. Włożyła strzałę do kołczanu, który wisiał na plecach i przełożyła łuk przez ramię.
- Kurhany Świętej Krwi, świetnie. A ci mieszkańcy to pewnie duchy - powiedziała Nimlos jakby sama do siebie. Kiedy mała wspomniała o poznaniu się, oczy Tanyi automatycznie powędrowały na Meallię. Odwróciła się w stronę dziewczynki ponownie i już miała coś powiedzieć, ale zobaczyła, że jej już nie ma. Pokręciła tylko głową i wzniosła oczy ku niebu.
- Nimlos - odpowiedziała - i też chciałabym się dowiedzieć o co tu chodzi... I możemy porozmawiać - dodała.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Wto Lut 28, 2012 10:33 pm
autor: Meallia
Odetchnęła z ulgą, widząc jak dziewczyna opuszcza broń. Marmurową kulkę schowała do kieszeni w spodniach, by jej nie zgubić.
Zbliżyła się do nowo poznanej. Było tutaj dość chłodno, więc założyła płaszcz, który miała w torbie. Gdy go wyjmowała trąciła lekko drzemiącego w niej Caramela, który na szczęście się nie obudził, jedynie cicho prychnął. Tylko tego by brakowało, żeby wtrącał się w jej sprawy. I tak wszystko mu potem opowie, ale teraz nie miała ochoty się nim zajmować.
- Hmm, Kurhany Świętej Krwi. Miejsce, w którym spoczywają królowie z Rodu Świętej Krwi. Dlaczego właśnie tam mamy się udać? I co nas tam może spotkać, przecież to pustkowie. - ciągnęła swe przemyślenia.
Ponownie zajrzała do torby. Ostrożnie wyjęła z niej swoje mapy i odnalazła owe miejsce.
- A właściwie to gdzie my jesteśmy? - spytała się Nimlos.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Śro Lut 29, 2012 8:19 pm
autor: Nimlos
- Ród Świętej Krwi, powiadasz? - zadała pytanie retoryczne. Aż na samą nazwę owego rodu, ciarki ją przeszły... Spojrzała na mapę i miejsce, gdzie obie miały się udać, zgodnie z poleceniem dziewczynki. Gdy elfka zapytała, gdzie obecnie są, wskazała miejsce południowych gór Druidów.
- W tej okolicy - dodała. Nagle zaczęła się rozglądać dookoła. Położyła dłonie na biodrach i pokręciła głową. Rozglądnęła się po górach i stwierdziła, że lawiny raczej tu nie grożą.
- Gracya! - krzyknęła doniośle, a jej głos odbił się od skał. Gdy nic się po jej krzyku nie zdarzyło, gwizdnęła na palcach. Po chwili z lasu, który rósł na stoku, wynurzyła się brązowa klacz.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Czw Mar 01, 2012 9:13 pm
autor: Meallia
- Nawet nie tak daleko - stwierdziła fakt.
Góry Druidów? Słyszałam, że rośnie tu wiele ciekawych gatunków ziół. Może uda mi się znaleźć coś ciekawego. Snuła swe typowo zielarskie rozmyślania. Tutejsza okolica słynęła z bogactwa roślinności. To właśnie tu osiedlili się druidzi, by z dala od cywilizacji móc doskonalić się w swej specjalizacji. Meallia mimo młodego wieku posiada sporą wiedzę w dziedzinie zielarstwa, jest to jej pasja, połączona z pracą, którą zainteresowała ją jej dawna mentorka.
Z rozmyślań wyrwało ją nawoływanie Nimlos. Po chwili do dziewczyny przybyła klacz. Meallia niestety nie posiadała wierzchowca. Zwykle wypożyczała jakiegoś na czas dalszych wypraw, lecz zazwyczaj nie decydowała się na kupno z powodów materialnych oraz tego, że nie był on jej koniecznie potrzebny. Miała bowiem do dyspozycji równie skuteczny sposób podróżowania. Jej wszechstronny towarzysz Caramel, nie zawsze chętnie, ale, jeśli zachodziła taka potrzeba, mógł ją teleportować na niezbyt wielkie odległości.

Meallia podeszłą do klaczy i powitała ją w mowie zwierząt.
- Witaj, Gracyo - przemówiła przyjaźnie.
Zaraz potem zwróciła się do jej właścicielki.
- Jaka piękna klacz. Nie wiesz, czy gdzieś w okolicy mogłabym nabyć wierzchowca? - spytała z nadzieją. - Byłoby to bardzo wygodne. Nie chciałabym bowiem cię spowalniać.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Sob Mar 03, 2012 6:43 pm
autor: Nimlos
Słysząc słowa Meallii lekko się zdziwiła. Ciężko jest podróżować bez wierzchowca. Są one bardzo przydatnymi zwierzętami, zwłaszcza, jeśli patrzymy na Nimlos. Nie posiadała ona jakichś specjalnych umiejętności magicznych, więc uciekać też jest łatwiej. Gracya nadawała się do długich wędrówek. Może nie była koniem bojowym o pięknej sierści i doniosłym wyglądzie, ale na to miała mocne nogi i była niższa od zwykłego konia.
Koń pacnął głową bok Meallii. Tanya uśmiechnęła się w stronę dziewczyny i chwilę się zastanowiła.
- Na wschód jest takie małe miasteczko Maagoth. Ale z tego co ja widzę, nie jest daleko do tych Kurhanów - powiedziała, po czym wzruszyła ramionami.

Re: [Niedaleko wyjścia z korytarzy] Za głosem.

: Czw Mar 29, 2012 11:27 pm
autor: Pani Losu
Kobiety wędrowały razem przez jakiś czas, początkowo wiedzione przez pojawiające się raz tu raz tam tajemnicze dziewczątko, potem przez sam głos... aż w końcu zostały same.

Nie od razu to sobie uświadomiły. Dopiero po jakichś dwóch dniach od ostatniego "tędy, chodźcie tutaj!", zmęczone dość sporą śnieżycą, która przetoczyła się nad ich głowami ostatniej nocy, kobiety zorientowały się, że są same, że nikt już ich nie prowadzi i że zgubiły drogę. Po prostu zabłądziły.

Wtedy z jakiegoś względu - trudno uznać, by była to rozsądna decyzja - Meallia i Nimlos postanowiły się rozdzielić na jakimś rozstaju i sprawdzić dwie biegnące w przeciwnych kierunkach drogi. Jak się okazało, to Meallia wybrała tę właściwą, prowadzącą ku Kurhanom. Nimlos natomiast ruszyła w dół Rzeki Motyli, by niebawem ujrzeć przed sobą mury miasta...

- Tanya... - usłyszała znienacka znajomy głosik. Blond czupryna dziewczynki mignęła jej przed oczami. Śniegu już nie było. - Tanya, dokąd ty idziesz?

Ciąg dalszy: Nimlos