Szepczący Las[W leśnej gęstwinie] Biała kotka.

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

[W leśnej gęstwinie] Biała kotka.

Post autor: Aishele »

Topielica i Obrońca gnali przez las, byle dalej od smoka, który zjawił się tak nagle nad brzegiem jeziora, by wypełnić ich serca trwogą, jak to smoki mają w zwyczaju. Spłoszona klacz Gavraila długo nie pozwalała się uspokoić i zatrzymać, dlatego ich ucieczka była dużo dłuższa, niż nakazywałby to rozsądek i zwyczajna ostrożność. W końcu chyba nawet dla biednej, gniadej Sharael stało się jasne, że oddalili się od niebezpieczeństwa wystarczająco, aby można było zarządzić postój. Odpocząć.

Klacz piła łapczywie wodę z wijącej się bystro w pobliżu, krystalicznie czystej strugi, Gavrail najwyraźniej próbował się zorientować, dokąd zawędrowali w tej gorączkowej ucieczce - bezskutecznie zresztą, zaś Aishele, cicho, spokojnie, ze spuszczonymi oczętami zbierała jakieś jagódki... Minęło chyba dobrych parę godzin, bowiem słońce, ledwo widoczne w tej gęstwinie, chyliło się coraz niżej, każąc wiekowym drzewom Szepczącego Lasu rzucać długie cienie, kiedy nagle, nie wiadomo skąd i jak, przydreptał ku zagubionym uciekinierom... mały, biały kotek.

Jakie licho go tu przyniosło? Wyszedł spomiędzy drzew, wynurzył się magicznym sposobem spod mchu i paproci, a może spadł z nieba razem z ostatnim deszczem?

Nieumarła popatrzyła na zwierzątko z lekkim zdumieniem, ale pohamowała chęć wyciągnięcia do niego dłoni. I dobrze. Kotek był jeszcze dziwniejszy, niż pomyśleli w pierwszym odruchu. Kotek gadał po ludzku.

- Zgubiliście się? - Odpowiedź na to pytanie była aż zbyt oczywista. Jasne, że się zgubili! - Pomogę wam, wędrowcy. Chcecie pomocy?

Z puchatego, zwierzęcego ciałka dobywał się jasny, czysty, kobiecy głos. Najwyraźniej kotek był więc kotką.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

// Dopóki nie przeczytałam o tym kobiecym głosie, miałam przed oczami nie małego, białego kota, tylko kota z Cheshire... Jakoś takie pierwsze wrażenie xD

Lekki podmuch wiatru chłodził czoło mężczyzny, który tak jak i jego klacz był zmęczony ucieczką. Choć Sharael była wytrzymałą klaczą, nawet ona musiała w końcu odpocząć. Tak długa i intensywna ucieczka bardzo ją wyczerpała, co było od razu widać po jej zachowaniu. Gave próbował znaleźć wzrokiem coś, co mogłoby mu przybliżyć orientacyjnie, gdzie zawędrowali w tym czasie, ale nie rozpoznał nic - drzew, okolicy, a w oddali nie widział nawet wieży żadnego miasta, które znajdowało się w Szepczącym Lesie. Wprawdzie nie zostało już dużo czasu do zachodu słońca, lecz jednak szansa była, że dotarliby do jakiejś miejscowości przed wieczorem. Choć może to i dobrze, że nie dotarli do żadnego z miast...
Gavraila jednakże zdziwił w tej gęstwinie widok... kota. Skąd, do diabła, w takim lesie, wziął się tutaj kot?! Ta myśl od razu nasunęła się obrońcy do głowy, lecz wolał tego na głos nie wypowiadać. W jeszcze większe zdumienie wprawił go fakt, że ten kot umiał gadać. O bogowie, od kiedy koty umieją przemawiać ludzkim głosem...
- A jak mógłbyś... mogłabyś nam pomóc? - zapytał kotki, choć ze sceptycznym nastawieniem oczekiwał odpowiedzi. Zerkał to na kotkę, to na topielicę, zastanawiając się, co się dzieje.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Zanim białe kocię zdążyło ponownie przemówić, znienacka oberwało po głowie sosnową szyszką. Topielica nie lubiła kotów. Gdyby ją zapytać o powody tej niechęci, nie umiałaby sensownie odpowiedzieć - prawdopodobnie był to jakiś uraz z zapomnianej dawno przeszłości.

- Precz, pomiocie Otchłani! Wynocha! - prychnęła na zwierzę z nieuzasadnioną złością, obracając w dłoni kolejną szyszkę.

Nie, Aishele nie uważała, żeby stosowne było w tej chwili trzymanie języka za zębami i czekanie na rozwój sytuacji. Cóż z tego, że byli zagubieni gdzieś w środku nieprzyjaznego - tak, ona już dobrze wiedziała, że nieprzyjaznego - lasu. Po co przyjąć pomoc? Przecież zawsze lepiej w histeryczny i agresywny sposób okazać swoje uczucia!
Zwłaszcza, że czuła się jakoś nieswojo, a dziwny dreszcz na plecach, lodowaty uścisk w gardle i lekkie drętwienie rąk, jako dziewczyna za życia ostatecznie prosta i zabobonna, błędnie łączyła z pojawieniem się białej kotki. Nie rozumiała jeszcze, że to jej nieposłuszeństwo i niewywiązywanie się z poleceń zaczyna naprawdę niecierpliwić Króla Licza.

Kotka skuliła się po uderzeniu, ale nie zareagowała na nie. Odsunęła się kilka kroków, ruchem wyjątkowo płynnym i eleganckim. Patrzyła raczej na Gavraila, niż na to chude, obdarte, nieumarłe nieszczęście, które chciało ja pogonić patykiem. Obrońca dostrzegł płonące ametystowym ogniem oczy zwierzęcia. Okrutnie piękne, choć zupełnie nie przywodzące na myśl ludzkich.

- Wyprowadzę was stąd, ale nie za darmo. Sami nie dacie sobie rady z wyjściem z tego lasu. Stare drzewa was nie wypuszczą. - Tu kotka zrobiła dramatyczną pauzę i jakby w zamyśleniu uniosła łebek, by przyjrzeć się koronom olbrzymich dębów, wiązów, olch i sosen. Aishele mimowolnie również popatrzyła w tę samą stronę, ale nie zobaczyła nic, co uznałaby za niepokojące. Wzruszyła ramionami. - Radzę wam, chodźcie za mną. Do mojego domu. Pomożecie mi, a ja pokażę wam wyjście.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Obrońca zdziwił się takim wybuchem topielicy. Nie ufał temu gadającemu zwierzęciu, lecz takie zachowanie nie przystoi nikomu, nie dowiedziawszy się wcześniej o zamiarach rozmówcy. Dlatego też szybko podskoczył do dziewczyny i wyrwał jej drugą szyszkę z ręki, nim ta zdążyła nią rzucić w kotkę, po czym stanął za nią i stanowczym ruchem przytrzymał ją za ramiona, by nie mogła zrobić więcej krzywdy kociakowi.
- Uspokój się - powiedział cicho do jej ucha. - Lepiej nie oceniać zbyt pochopnie takich istot, gdyż mogą być groźniejsze, jak się je zaatakuje, niż z własnej inicjatywy - dodał w momencie, gdy ujrzał blask oczu kota. Puścił dziewczynę, gdy upewnił się, że ta nic nie zrobi. Wolał nie ryzykować utraty życia, lecz co mu szkodziło przyjąć pomoc od tej kotki? W końcu i tak, zanim znaleźliby jakąkolwiek drogę, by się stąd wydostać, mogło minąć wiele dni, jak nie miesięcy. Gwizdnął na Sharael, która posłusznie podeszła do niego, i chwycił lejce.
- W takim razie prowadź - odparł, wolną dłonią chwytając dłoń Aishele, by dać jej do zrozumienia, że nie zamierza jej tu zostawiać.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Ty, panie...! - prychnęła w odpowiedzi. Cóż, nie wiedziała, jak się do niego zwrócić. Nie znała imienia Obrońcy, bo nawet jeśli w tym ferworze ucieczki zdążył się przedstawić, to ona i tak miała słabą pamięć do imion i nazw. - Dobra, dobra, jak sobie chcesz.

Aishele wzruszyła ramionami i już bez głośnych protestów poszła za Gavrailem i kotką.

Zdążyli przejść ledwie kilka kroków, kiedy coś spadło z nieba z wielkim wrzaskiem i furkotem, a po chwili zakotłowało się na trawie. Do małej białej kotki dorwał się wielki kruk, ze swym paskudnie nadgniłym dziobem i szponami niczym wyschnięte, ostre gałązki, ze swymi wystającymi gdzieniegdzie kosteczkami i wyleniałymi piórami. A był to kruk, którego życie już dawno ustało. Kołował nad nimi przez cały czas, a teraz - dlaczego? - postanowił włączyć się do akcji. Dziewczyna oczywiście rozpoznała go od razu.

- Jak to...? Nie, przestań! - Tym razem to topielica stanęła w obronie zaatakowanego kotka. Zupełnie odruchowo doskoczyła do rzucającego się ptaszyska, chwyciła je za ogon, potrząsnęła nim, wytarmosiła, aż się pióra posypały, a potem przycisnęła mocno i czule do piersi, niczym ulubioną zabawkę. - On już nic nie będzie robił - zapewniła krótko, nie wyjaśniając nic więcej.

Po tym incydencie przeszli jeszcze kawałek, aż fioletowooka przewodniczka poleciła stanąć i zaczęła wykopywać coś spod warstwy liści i trawy. Była to rzecz najzupełniej niespodziewana w takim miejscu. Zakopany pod drzewem... obraz.

Pokaźnej wielkości malowidło, oprawione w bogato zdobioną, złoconą ramę, wyobrażało stojący na polanie dom. Dom ów był przedziwny, miał mnóstwo wieżyczek, drzwi, okien o różnych kształtach, bocznych skrzydeł i tarasów. Wieczorne światło - nie przymierzając dokładnie takie samo, jak tu w lesie o tej porze - złociło urokliwie rozliczne szybki, kolumienki, okiennice i dachówki. Otaczające domostwo drzewa rzucały na ziemię długie, chłodne cienie. Wszystko to artysta oddał z niebywałym kunsztem.

- Stańcie na nim - rozkazała lakonicznie kotka. I nie było chyba w całej Alaranii człeka, który byłby w stanie sprzeciwić się poleceniu wydanemu przez tak słodki, tak piękny głos.

Topielicy obce były skrupuły związane z tak niegodnym traktowaniem dzieł sztuki. Było jej zupełnie wszystko jedno, czy jej ubłocone stópki stoją na trawie, czy niweczą dzieło wielu lat pracy jakiegoś mistrza pędzla. Naprawdę wszystko jedno. Z najdoskonalszą obojętnością, wciąż ściskając w objęciach swojego nieumarłego kruka-strażnika, stanęła na samym środku zamalowanego płótna.

Aishele jeszcze nie wiedziała, że w tym lesie jest ktoś, kto jej szuka. Jeszcze nie wiedziała, że idąc za białą kotką zyskuje przynajmniej chwilową przewagę, a jej astralny ślad na jakiś czas urywa się po prostu pod olbrzymią topolą.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Obrońca nadal nie raczył się przedstawić topielicy, lecz i tak - ani czas ani miejsce nie sprzyjało takim formalnościom.
Gavrail szedł parę kroków za kotem i nieumarłą, cały czas rozglądając się wokół. Jego dotychczasowe zdziwienie powiększyło się, gdy topielica ochroniła kotkę przed krukiem, pamiętając, że wcześniej chciała go przepędzić, jak nie zabić szyszkami. Aczkolwiek najwidoczniej takie niespodzianki były tylko wstępem... Bo nikt by się nie spodziewał, że zwierzę odkopie w środku lasu obraz. Na dodatek dom, i pora dnia przedstawiona na obrazie były tak namalowane, jakby to wszystko żyło... No właśnie. I wprawdzie pomyślał, by stanąć na nim tak jak Aishele, ale postąpił inaczej.
- A czemuż to mamy na nim stawać? Niegodne jest takie traktowanie dzieł sztuki - odparł do kotki, nadal stojąc w tym samym miejscu.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Zwierzak westchnął pobłażliwie.

- Bo to nie jest dzieło sztuki, tylko przejście.

Wtem dały się słyszeć dobiegające z niezidentyfikowanego kierunku, jak gdyby zewsząd, narastające i zniecierpliwione szepty. Kotka skuliła się w sobie, zaniepokojona. Popatrzyła na korony drzew. Czyżby to Szepczący Las tak szeptał?

- Twoje obawy, panie, są w tej chwili nie na miejscu. Niech uspokoi cię wiedza, że ten obraz leży tu zakopany już długi czas i kilka razy był w ten sposób używany. Jak widzisz, nie zaszkodziło mu to. I choć twoja troska jest urocza, spiesz się, nalegam.

Aishele wciąż obojętnie stała na malowidle, czekając, do czego to wszystko ma doprowadzić.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Gavrail dość sceptycznie podchodził do tego, co powiedziała kotka. Mimo to puścił lejce Sharael, głaszcząc ją po pysku. Klacz zaniepokoiła się odgłosami, które nagle można było usłyszeć i zaczęła rżeć, jednak uspokoiła się pod wpływem dotyku mężczyzny. Dopiero po chwili Gave stanął tuż obok topielicy.
- Mam tylko nadzieję, że doprowadzisz nas tutaj z powrotem - odparł. - Bo raczej nie mam zamiaru szukać swojej klaczy po całym lesie, lub pozostawiać jej na pastwę wilków - dodał zaniepokojony.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- O to się nie martw. Nie ucieknie daleko i nic jej nie zje. - Ledwo słowa te przebrzmiały do końca, klacz stała się... kamiennym posągiem. - Nic jej nie grozi. Po twoim powrocie będzie jak nowo narodzona - kotka uspokoiła Gavraila. Nawet jeśli uspokoiła go nie całkiem skutecznie, na protesty nie było już czasu.

Dalej wszystko potoczyło się szybko. Powierzchnia obrazu zrobiła się miękka, kleista, wreszcie - płynna, i zapadła się w sobie, a wraz z nią zapadły się trzy postaci - mężczyzna, dziewczyna i mały kotek.

Sam moment przejścia trwał nie dłużej niż parę uderzeń serca. Łagodnie wylądowali po drugiej stronie, a przed nimi stał - tego w tym całym szaleństwie można było się akurat spodziewać - przed nimi stał dom z obrazu. Choć trzeba było przyznać, że tutaj, paradoksalnie, był on jakby mniej realny, niż na tamtym mistrzowskim malowidle.

Przedziwna, eklektyczna budowla skąpana w ciepłym blasku zachodu, zdawała się być zlepkiem budynków z różnych miejsc i różnych czasów.

Choć od zewnątrz tworzyła niesamowicie zawiłą i złożoną bryłę, jej wnętrze, jak Aishele i Gavrail po chwili się przekonali, przeczyło temu swoją absolutną prostotą. Gdy bowiem wspięli się po kilku marmurowych schodkach i mijając dwie rzeźbione donice pełne róż po dwóch stronach wejścia stanęli w progu, zobaczyli przed sobą długi (znacznie dłuższy, niż wskazywałyby na to zewnętrzne wymiary domu) i prosty korytarz. Na jego drugim końcu także były otwarte drzwi - wpadało przez nie słońce od strony ogrodu.

Od chwili przejścia Aishele czuła się jakby lepiej i bezpieczniej, choć jeszcze nie całkiem sobie to uświadamiała. Prześladujący ją od jakiegoś czasu lodowaty uścisk zniknął. Nawet jej blada twarz nabrała trochę rumieńców, a oczy - koloru. Tego jednak nie mogła zobaczyć z prozaicznego powodu: nigdzie tu nie było zwierciadła. Także Gavrailowi udzieliła się dziwna, kojarząca się z czymś niejasno lekkość.

Pierwszą rzeczą, która przykuła ich uwagę w owym korytarzu, kiedy ich oczy zdołały przywyknąć do panującego tu półmroku, były obrazy. Było ich całe mnóstwo, i to najróżniejszych, od olbrzymich płócien po drobniutkie i misterne miniaturki.
A gdy popatrzyli na dwa malowidła, które wisiały po dwóch stronach wejścia, każde z nich zamarło.

Obraz po lewej stronie sprawił, że Aishele zadygotała, a jej ciało ogarnął straszny chłód. Zobaczyła bowiem własną śmierć.
Namalowana dziewczyna z obojętnym spokojem pozwalała swojej sukni nasiąkać wodą, oszołomiona dymem z kadzielnic, zawodzącym śpiewem otaczającego ją chóru kobiet i intensywną wonią białych kwiatów, którą ją zasypano. Obraz opatrzony był w górnej swojej części jakąś inskrypcją, jednak topielica nie umiała odczytać tych złotych, wijących się jak łodygi wodorostów liter.

Malowidło po prawej stronie wejścia nie mogło za to pozostawić obojętnym wobec siebie Obrońcy. Ktoś z zadziwiającym kunsztem odtworzył ze wszystkimi szczegółami jego najgorsze przeżycie.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Gavrail przestraszył się, kiedy Sharael zmieniła się w kamień. Słowa kotki trochę dały mu otuchy, lecz i tak nie było to wystarczające, by uspokoić obrońcę.
Mężczyzny nie zdziwił widok domu z obrazu. Choć była to dosyć dziwaczna budowla pod względem wyglądu, nie odstraszała swym wyglądem. Wręcz przeciwnie - na swój sposób przyciągała, i ciekawiła. Wnętrze domu było równie abstrakcyjne, choć spokój, jaki ogarnął Gave'a, zmniejszyło to odczucie dziwności tego domu.
Jednak to, co mężczyzna ujrzał po prawej stronie od wejścia sprawiło, że dreszcze przebiegły mu po plecach. Ze szczegółami było odwzorowane, jak jego rodzeństwo umierało w męczarniach z głodu i wycieńczenia. Pieniądze, które otrzymali od Obrońców w zamian za odejście na szkolenia Gavraila, nie starczyło, by mogli przeżyć tamtą zimę... Przez długie lata mężczyzna nie wiedział wiele o ich śmierci. Oczywiście, jego opiekunowie powiadomili go o tym... Lecz nie był świadom, że musieli cierpieć. Zauważył tez złote inskrypcje u góry obrazu, lecz nie umiał rozpoznać, w jakim to języku było napisane.
- Czemu... I skąd wiecie o tym wszystkim? - rzucił w eter. Wspomnienia skruszyły jego hardość, i przyklęknął, a po jego policzku spłynęły łzy.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

Topielica zrobiła wielkie oczy na widok płaczącego mężczyzny. Nie rozumiała, o co chodziło z tymi obrazami, nie mogła też wiedzieć, że ten po prawej stronie wejścia jest jakoś związany z osobą jej towarzysza. Tak czy inaczej, zrobiło się jej na ten widok tak dziwnie smutno, że ukucnęła koło niego i otoczyła go swoim chudziutkim ramieniem. Mało zgrabna, instynktowna próba pocieszenia.

- Co tam jest napisane? - zapytała Gavraila, przeczuwając, że te osobliwe złote znaki opisują coś naprawdę istotnego. Jednocześnie unikała patrzenia na malowidło po drugiej stronie, to "swoje", bo każde spojrzenie na nie wywoływało w niej lawinę niejasnych obrazów, z których każdy wiązał się z wielkimi emocjami. I to bardzo złymi. - Noo... - Aishele położyła głowę na ramieniu Obrońcy. Dość dziwne, że jej policzek, jej oddech, jej dłonie były teraz dość ciepłe, jak na nieumarłą. Pachniała jak letni wieczór nad stawem, dość ładnie, wcale nie tak trupio. - Dlaczego płaczesz?

Kocia gospodyni nie podjęła tego tematu, nie wyjaśniła nic. Rzekła tylko krótko swoim przepięknym głosem:
- Potrzebuję waszej pomocy przez najbliższe trzy dni, później będziecie wolni i obiecuję wam zaprowadzić was tam gdzie chcecie. Tu jest wasza komnata, tutaj łaźnia, a tu kuchnia, gdybyście byli głodni. Gdyby coś, będzie z wami Agda, wystarczy, że zawołacie. Od rana bądźcie gotowi.

Nie wyjaśniając więcej, pokazawszy im tylko odpowiednie drzwi, biała kotka podreptała korytarzem przed siebie i gdzieś przepadła. Zostali sami.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Choć Gave wolałby zostać w tym momencie sam, uspokoił się trochę, gdy topielica próbowała go pocieszyć. Gdy w końcu uspokoił oddech, niezauważonym gestem otarł łzy, i przysłuchaj się jeszcze słowom kotki na odchodnym. W końcu, gdy ta zniknęła gdzieś w budynku, obrońca chwycił topielicę delikatnie w pasie i wstał, jednocześnie pociągając dziewczynę do góry.
- Niestety nie wiem, co jest tam napisane – odpowiedział na jej pierwsze pytanie. Zanim jednak odparł na drugie obrócił się na obraz na przeciwległe ścianie. Nie przypuszczał, kim jest ta dziewczyna na malowidle, lecz tylko jedna myśl mu przeleciała przez głowę – Topielica.
- Wspomnienia... To tylko przez wspomnienia – odparł w końcu na drugie pytanie. - Może się wpierw rozejrzymy? - dodał, czekając na odpowiedź nieumarłej.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Och. Ty też masz złe wspomnienia? - Gavrail usłyszał przejęty szept tuż przy swoim uchu. Dziewczyna opierała głowę na jego ramieniu. - Ja tak. Złe rzeczy mi się przypominają, jak tak tutaj stoję. Lepiej chodźmy już stąd. Tak, zobaczmy, co tu jeszcze jest...

Topielica potrząsnęła włosami, które po raz pierwszy od dawna wcale nie były wilgotne, i przeszła parę kroków korytarzem, przyglądając się kolejnym obrazkom na ścianach. Żaden z nich nic już jej jednak nie przypomniał, nie wiązał się z niczym jej znanym. Ot, jakieś pejzaże z rozległymi równinami i strzelistymi górami, portrety pięknych i bogatych ludzi, kwiaty w kryształowych wazonach... Kiedy nieumarła stanęła przy pierwszych z brzegu drzwiach i z wahaniem położyła dłoń na klamce, by zorientować się, że ta jest obszyta aksamitem, coś jej się przypomniało. Obróciła się przez ramię do Obrońcy.

- Jak masz na imię? Kim właściwie jesteś, co robiłeś wtedy nad jeziorem?
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

Mężczyzna pierwszy raz był tak zadowolony, że ma obok siebie kogoś, kto pocieszy go w odpowiednim momencie. Nie czuł się tak fatalnie od parunastu lat, lecz mimo to wiedział, jak to dobrze mieć przy sobie pomocną dłoń, kogoś, kto powie coś na otuchę, gdy potrzeba... Z tych rozmyślań wyrwało go pytanie topielicy.
- Przepraszam, że do tej pory nic nie powiedziałem o sobie... Me imię to Gavrail Allard, i jestem obrońcą - odparł. - Jak na razie poszukuję jakiegoś zajęcia, lecz przypadkiem trafiłem nad tamto jezioro, a wtedy też jakby znikąd pojawiła się ta kotołaczka. Wszystko było w porządku, dopóki następnego ranka nie pojawiłaś się nad brzegiem... Ale spokojnie, nie mam do ciebie pretensji. Takie było zrządzenie losu - dodał. - A ty... Kim jesteś?
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 275
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Jesteś obrońcą? Kogo bronisz? - zaciekawiła się nieumarła.

Nie otworzyła jeszcze drzwi, cofnęła dłoń, przypatrzyła się Gavrailowi uważniej. Ładne, niebieskie, zamyślone oczy... tak dotkliwie ją kłuły gdzieś w głębi. Wszystko przez wspomnienia. Wspomnienia, przed chwilą była o nich mowa. Dziewczyna pokiwała głową, zastanawiając się, co odpowiedzieć Gavrailowi. No bo kimże ona była?

- Mam na imię Aishele - zaczęła ostrożnie - i, i... Właściwie nie wiem, kim jestem. Chyba tak naprawdę nikim. Nie pamiętam prawie nic ze swojego życia, poza tym, co czasem mi się śni. A skoro nie pamiętam, to chyba jestem nikim. Chyba właśnie... uciekam....

Jej ręka znów powędrowała do aksamitnej klamki, po czym zdecydowanym ruchem ją nacisnęła. Pierwszym, co przywitało topielicę po drugiej stronie, był jej własny kruk-stróż, siedzący na wygiętym oparciu krzesła. Kruk, którego życie już dawno ustało. Sługa nikczemnego licza Megdara - tak jak i ona sama.

- ...ale nie mam dokąd uciec.
Awatar użytkownika
Gavrail
Szukający drogi
Posty: 39
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Człowiek - Obrońca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Gavrail »

- Kogo bronię?... Ludzi, którzy mnie o taką przysługę poproszą - odparł na pytanie dziewczyny. - Lecz nie pieniądze dla mnie są ważne, tylko to, by osoba żyła, choćbym miał przypłacić za to własnym życiem - dodał. Po chwili mężczyzna również podszedł do drzwi, które topielica właśnie otworzyła. Zdziwił go widok siedzącego na oparciu krzesła kruka. Ptak wydawał się mu jakiś... dziwny.
- Nie jesteś nikim. Skoro masz jakiekolwiek wspomnienia, nawet cząstkowe, to oznacza, że jesteś kimś - próbował ją wesprzeć. - Uciekasz? Przed kim... - zapytał. - I co to za ptak?
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość