Strona 1 z 2
[Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 10:10 pm
autor: Dragonisa
Gdzieś wśród tych pustkowi i pól bitew znajdują się ruiny zamku. Ciężko powiedzieć czyj był to zamek - może jakiegoś zamężnego szlachcica, a może nawet króla. Zamek ten został zbudowany z cegieł wypalanych z gliny. Miał też liczne marmurowe ozdoby, co nieco z nich jeszcze pozostało. Dachu tutaj już się nie uświadczy, wygląda na to, że spłonął on w całości w jakiejś pożodze.
Nad tym wszystkim szybowała niewielka smoczyca. Miała ona granatowe łuski, lecz białe skrzydła. Jej majestatyczną głowę zdobiły liczne rogi. ale dość opisywania wyglądu tego stworzenia, bo o ile ładnie się prezentowało w powietrzu, o tyle nic w nim cudownego nie było - w końcu był to smok. Każdy chyba wie, że ze smokami różnie bywa. Smoczyca jednak wyraźnie czegoś szukała i nie, nie polowała na nic żywego, acz może i była głodna. Chciała przeszukać ruiny w poszukiwaniu skarbów. To chyba zupełnie normalne...
W końcu gad zdecydował się wylądować przed, zapewne, dawnym wejściem do zamku. Fosa była sucha jak wiór, a zwodzony most raczej nie był już mostem, tylko dziurawym serem, tyle, że o smaku drewna. Smoczyca oczywiście po tych gruzach nie weszła do zamku - zrobiła duży suseł i znalazła się po chwili w środku, na dziedzińcu. Nie zwlekając dłużej zaczęła łapami rozgarniać gruzy na prawo i lewo, doszukując się czegoś ciekawego. Co jakiś czas coś spadało jej na głowę, ale żadnej krzywdy to nie czyniło takiemu monstrum, chociaż nie był on wcale przesadnych rozmiarów.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 10:21 pm
autor: Mir
Mir zmęczony swą podróżą, już z oddali dostrzegł zrujnowane zamczysko. Pomyślał, że może to być dobra kryjówka na noc, a w środku zapewne znajdzie się dużo drewna by rozpalić ogień.
Chłopak szedł spokojnie, wiedział, że ma kto go obronić, ma kto mu pomóc w razie kłopotów.
Jego towarzysz stąpał dzielnie przy boku swojego przyjaciela, uważnie nasłuchując i rozglądając się bacznie. Jego futro lśniło delikatnie, był niesamowicie piękny. Wilk zatrzymał się kilka kroków przed "zwodzonym" mostem i poniuchał tym swoim wielkim czarnym nochalem, z gracją przeskoczył na drugą stronę i ewidentnie popatrzył na Mira z wyzwaniem w oczach, jakby chciał powiedzieć: No dalej, skacz, ciekaw jestem czy ci się uda, CZŁOWIEKU.
Mir pokręcił głową, co jak co ale on miałby nie przyjąć wyzwania, rozumiał swojego przyjaciela bez zbędnych słów, przerzucił swój wór na drugą stronę po czym wziął rozbieg i skoczył, niewiele brakowało a spadłby jak kamień...W piach.
- No pięknie, drań z ciebie, drań mój drogi.
Powiedział chłopak, przestąpił parę kroków na przód, jego oczom ukazał się niesamowity widok, smok, piękny smok, grzebiący w ruinach.
- Ykhym...
Mir odchrząknął chcąc zwrócić na siebie uwagę, uczono go, iż do smoków powinno podchodzić się pewnie i bez strachu, wtedy groźba śmierci jest mniejsza, a ile w tym było prawdy...Się okaże.
- Zrobisz krzywdę sobie, mnie i mojemu przyjacielowi jeśli będziesz tak brutalnym smoczyskiem. Uważaj trochę.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 10:33 pm
autor: Dragonisa
Akurat pysk gada był wbity do jednej z komnat przez okno, albo raczej dziurę po tym oknie. To była najwidoczniej komnata jakiejś damy, bo o dziwo piękne łoże nadal stało tam gdzie miało stać, lecz reszta wyposażenia była kupą drewna i kurzu. Nieco pochłonięta i podniecona przeszukiwaniami zamiatała swoim ogonem na boki, zapewne nie zdając sobie sprawy z tego, że ktoś za nią stoi i może oberwać nim jak z bicza. Ta błoga nieświadomość nie trwała zbyt długo, gdyż owy przybysz odchrząknął. Mina smoczycy w tym momencie nagle zbrzydła, ale tego przybysz nie widział. Wyrwała po chwili swój łeb z komnaty, przy okazji zawalając kawałek balkonu. Swój wzrok momentalnie zwróciła w stronę głosu. Zobaczyła jakiegoś mężczyznę i... Wilka. Niecodzienny widok, acz w tej krainie różne osoby mają różnych towarzyszy. Przez chwile stała jak słup soli, a jej wzrok przeszywał umysły obu stworzeń. W końcu jednak przerwała tą ciszę warknięciem i przemową. Po niej można było poznać, że to była jednak smoczyca, gdyż jej ton jak na gada był nieco przerażający, lecz charakterystyczny i o delikatnym brzmieniu.
-Kogo me oczy widzą... Rycerza, który zamiast konia ma wilka. Interesujące.
Niezbyt przyjemne przywitanie... No ale mogła przecież pożreć od razu, więc to i tak dobrze! Tą sekundę przeżyli, ale co będzie w drugiej? W sumie wolałaby konia do pożarcia niż wilka, ten ma za dużo futra które wchodzi między zębami, ohyda.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 10:42 pm
autor: Mir
Rudzielec uśmiechnął się i odgarnął włosy z twarzy nonszalanckim ruchem, brakło tu tylko świergotu ptaszków i iskrzących się drobinek.
- Rycerzem nie jestem, acz początkującym magiem, mimo to całkiem niezłym.
Skinął grzecznie głową i uśmiechnął się niesamowicie pięknie, to był jeden z jego uśmiechów na specjalne okazje, mówiący: "patrz jaki jestem piękny i cudowny".
- Mir mi na imię droga Pani, a mój towarzysz zwie się Kier.
Chłopak poprawił swe szaty, wygładzając nieco wygnieciony materiał, postawił swój wór na ziemi i rozejrzał się.
- Znalazła Pani tam coś ciekawego? Mnie przydało by się parę kawałków drewna i kąt by odpocząć. Ot, wystarczy kawałek kamiennej podłogi i dach nad głową w razie gdyby miały miejsce jakieś opady.
Mir westchnął głośno i z rozrzewnieniem rozejrzał się w koło ruin, poszukując jakiegoś kącika dla siebie.
Kier trzymał się na dystans, był dość sceptycznie nastawiony do smoczycy, aczkolwiek nie agresywnie. Nie wyczuwał z jej strony chęci mordu.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 10:53 pm
autor: Dragonisa
Ależ on był śliczny, uroczy i w ogóle, zapewne ma wiele adoratorek... No ale smoczyca do nich należeć nie będzie. Wypuściła tylko powietrze z nozdrzy widząc jego uśmieszek na twarzy. On też czegoś szukał, już myślała, że to konkurent, lecz okazało się, że temu do szczęścia potrzebne jest tylko drewno. W sumie było go tutaj pełno - balkon który przed chwilą zawaliła smoczyca też był z drewna. Sam gad schylił nieco łeb, aby bliżej przyjrzeć się mężczyźnie. Nie widziała najlepiej, jak chyba większość smokołaków. Wzrok nigdy nie był przewodnim zmysłem smoków. A tak serio, to chciała sprawdzić czy ma coś ciekawego przy sobie. Z boku widziała worek, no ale nie może do niego od tak zajrzeć... A może jednak? W sumie co jej szkodzi. Tak więc jej łeb i jedna z łap powędrował prosto w kierunku worka. Łapą go otworzyła i po chwili wsadziła swój piękny, granatowy nos do środka, węsząc uporczywie. Ciekawe jak zareaguje, ale w sumie i tak jej nic nie zrobi... Chyba. A jak coś spróbuje zrobić, to wyjdzie na to, że to on ją sprowokował... Ah, świetna taktyka.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:00 pm
autor: Mir
- H...hej! Czemu szperasz w moim worku?!
Mir się oburzył i tupnął nogą jak rozpieszczona panienka.
- Tylko niczego nie zepsuj! To wszystko co mam, nie można tak bezkarnie grzebać komuś w rzeczach! Oh...oh...jesteś taka duża! A jeśli coś zniszczysz?
Chłopak panikował gorzej niż baba, na dodatek tak śmiesznie piszczał...
Kier wywalił się na plecy i zaczął się tarzać, zdawać by się mogło, że wilk się śmieje, a było z czego.
Mina Mira, bezcenna.
Chłopak złapał powietrze w płuca i naburmuszył się zabawnie, dokładnie jak księżniczka, która nie dostała wymarzonej zabawki.
- Czemu czujesz się taka bezkarna Pani Smoczyco?!
Zdawać by się mogło, że chłopak zaraz się rozbeczy.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:08 pm
autor: Dragonisa
Po chwili cały jej łeb był już w worze, lecz kiedy usłyszała, że z jej "towarzyszem" się dzieje coś dziwnego to wyciągnęła łepetynę i ujrzała jak ten tarza się i wielce strzela focha. Z początku zdębiała kompletnie, miała dziwne wrażenie, że robi ją w konia. Spojrzała na wilka, który najwidoczniej też się śmiał ze swego pana. Po chwili Mir nabrał powietrza w usta, myślał, że dzięki temu urośnie, będzie większy i ją przestraszy?
-Od początku wiedziałam, że to baba.
Syknęła złośliwie. W sumie na pierwszy rzut oka można go pomylić z kobietą bo ma delikatne rysy twarzy, duże usta i długie włosy. Zresztą zachowywał się teraz jak jakaś dziewczynka. Jaki z tego morał? To dziewczynka zaklęta w faceta! Cóż za okropna klątwa! A ona myślała, że klątwy to przemienianie w potwory, a nie zmienianie płci... Widać jeszcze wiele nie wie. No i ciekawe czy się rozbeczy, skoro nazwała go babą. To już by naprawdę zaczęło by być zabawne... Teraz smoczyca się nie śmiała, bo miała dosyć kiepskie poczucie humoru. Jednak Mir widać jest z powołania jokerem.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:20 pm
autor: Mir
Mir spoważniał, jego duma została urażona, ot co...
Chłopak sięgnął po swój worek, zawiązał go mocno i zarzucił na plecy po czym jeszcze spojrzał na swojego przyjaciela iście morderczo.
Nie często się na siebie gniewali, lecz teraz przyszedł ten sądny dzień, kiedy to Mir zaprezentował swojego wielkiego focha na wilczysko i świat.
Ruszył w kierunku zrujnowanych stajni i kopniakiem otworzył wypaczone drzwi, ze złości musiał to zrobić.
Też mi coś... Baba...
Prychnął w myślach chłopak i spojrzał na smoczycę i przyjaciela, zanim zniknęli mu z oczu.
Kier wstał i otrzepał się, przestąpił parę kroków z gracją i spojrzał na smoczycę, bardzo rozumnie jak na wilka, widać było, że był wyjątkowy.
Chwilę patrzył jej w oczy i spokojnym krokiem ruszył w kierunku stajni.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:30 pm
autor: Dragonisa
O, zareagował wreszcie tak, jak powinna każda baba - foch z przytupem! Teraz to już był powód do śmiechu, gadzina uśmiechnęła się chytrze, ukazując swoje śnieżnobiałe kły. Tyle, że nie powinien on iść do stajni sam, bo jeszcze coś na niego spadnie i biedak się połamie. Nie mogła jednak w formie smoka za nim tam wejść, bo było za ciasno. Postanowiła zmienić się w swoją ludzką postać. Ciekawe jak zareaguje? Zawału dostanie, że śmiała się z niego nie smoczyca, a smokołaczka. Weszła więc po chwili za nim do środka
-Jak długo planujesz się fochać, dziewczynko?
Mimo ludzkiej postaci wcale nie była milsza niż wcześniej... No ale za to była znacznie ładniejsza.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:38 pm
autor: Mir
Chłopak grzebał w swoim worku, sprawdzał czy jego rzeczy są całe i nic im nie jest.
Pragnę nadmienić iż Mir zdjął wcześniej koszulę, iż ta którą miał na sobie kilka chwil temu, zwyczajnie pachniała nie świeżo, co na prawdę mu okropnie przeszkadzało.
Rudowłosy obrzucił kobietę piorunującym spojrzeniem, porwał koszulę z beczki, na której ów odzienie leżało i zakrył swój nagi tors.
Zarumienił się okropnie i tylko obserwował stworzenie uważnie.
Kier siedział z boku, obserwował grzecznie co też działo się w stajni, był bardzo zainteresowany tokiem wydarzeń.
- Zejdź mi z oczu zła kobieto, nie jesteś godna by oglądać me wspaniałe ciało, nie godna, ot co!
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:44 pm
autor: Dragonisa
On był naprawdę zabawny, ciekawe kto był jego ojcem... I matką. Biedak na półnagi stał oko w oko z nią, cóż za trauma. Chytry uśmiech z ust panienki jednak nie znikał. Chciała aby poczuł się jeszcze bardziej nieswojo, a jego policzki zaczną się żarzyć. No i co on zakrywał przed nią? To, że nie ma piersi?
-I tak nie masz tam nic ciekawego, po co więc to ukrywasz.
On chyba załamie się psychicznie przy niej... Była taka zimna i wredna... Nic dziwnego, że żaden jej nie chciał. Zresztą ona nikogo nie szukała. Sprawianie innym bólu psychicznego dawało jej dużo frajdy, w końcu sama to przeżyła i to w młodym wieku. Teraz musi się wyżywać na innych, no cóż, to się nazywa prawo przetrwania.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Sob Gru 31, 2011 11:50 pm
autor: Mir
- Wybacz Złośliwości Wielka. Ale znam swoją wartość, wiem jaki jestem wspaniały i wiem co ukrywam przed Twoimi oczami, ot idealne ciało młodego mężczyzny.
Powiedział to spokojnie, choć przyszło mu to z trudem, nie lubił kiedy mu się ubliżało. Pospiesznie ubrał na siebie nieświeżą koszulę.
- Nie rań uczuć innych, jeśli chcesz by i twoje nie były ranione.
Rudzielec oświadczył to dość ciepłym tonem, w oczach pojawiły mu się jakieś ciepłe ogniki, spojrzenie jakby złagodniało.
- Po świecie stąpają różne istoty, nie rozumiem wszystkich i pewnie nie zrozumiem, ale będę się starał ile sił by pojąć najwięcej jak się da.
Odłożył spokojnie swój zestaw do szycia do wora i przysiadł na stęchłym snopie siana.
Patrzył na kobietę, jakby czekając na jej reakcję na słowa które wypowiedział.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Nie Sty 01, 2012 12:22 am
autor: Dragonisa
Ah ta jego zmienność, raz udaje słaba panienkę, a raz seksownego mężczyznę. Ale wreszcie zaczął mądrze gadać. Tyle czy te mądrości dojdą do tego wypaczonego umysłu? Wątpliwe. Usiadła jednak obok niego na sianku, z jej ust znikł ten okropny, chytry uśmieszek.
-Mam swoje powody by nienawidzisz wszystko.
Skomentowała krótko jego mądrości. Co on tam o niej wie, jej historia nie była usłana różami. W sumie i tak Mir miał szczęście, że nie był elfem - bo tych nienawidziła najbardziej. chociaż z uroku trochę elfa przypominał... Oni często mieli takie kobiece wdzięki. No i sianko było całkiem wygodne, może sama tutaj odpocznie... Chociaż nie, bo będzie drażnić swą obecnością tego delikatnego chłoptasia.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Nie Sty 01, 2012 8:21 pm
autor: Mir
- Nienawiść jest zgubna, wypala jak ogień, niszczy wszystko na swojej drodze.
Oświadczył spokojnie chłopak i poklepał kobietę po ramieniu.
- Spuść trochę powietrza bo pękniesz. Każdy ma za sobą jakieś nie miłe przeżycia i musi z nimi żyć.
Mir nagle poczuł niesamowity głód, zaburczało mu w brzuchu i to na tyle głośno by kobieta mogła to usłyszeć, aż rudzielcowi zrobiło się głupio i zachichotał cicho.
- Umieram z głodu, rano będzie trzeba coś upichcić a póki co, odpocząć, moje biedne śliczne stópki są obolałe. Chcesz pomasować?
Spytał wyciągając stopy z obuwia i tak się przekręcił, że pomachał nimi kobiecie przed nosem. Cóż, urok trzymania stóp w butach cały dzień był taki, że nie pachniały kwiatkami.
- Uuu...Najpierw muszę je umyć, potem możesz od biedy ich dotknąć. Pozwolę tylko dlatego, że bolą.
Sam był rozbawiony tą sytuacją, acz nie dał tego po sobie poznać.
Kier patrzył na oboje z politowaniem.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Nie Sty 01, 2012 8:30 pm
autor: Dragonisa
Ona zawsze musiała przyciągać jakiś dziwaków? A może normalnych nie ma tu wcale? O ile z urodziwości Mir był całkiem, całkiem to z charakterku już nie. Ona nie jest służąca, żeby mu stopy masować. Warknęła kiedy ten zbliżył do jej nosa stopy. Chętnie by je odgryzła, ale w ludzkiej postaci raczej nie było to wykonywalne. No ale co zrobić, taki uroczy z niego "chłoptaś"(pamiętajmy, że to kobieta!), więc można przemilczeć jego wady.
-Sianie chaosu jest fajne... Ale potem nie można przestać. Nazywa się to "szałem rzeźnika".
Całkiem mądre słowa jak na nią... I dziwnie szczere. Rzadko się zdarzało aby ona, księżniczka zła i mroku była taka szczera wobec swojej własnej osoby, bo w tym momencie autentycznie mówiła o sobie. Nie wskazywało jednak nic na to, aby chciała się zmienić, chociaż z drugiej strony przez to cierpi. Hipokrytka do granic możliwości.
Re: [Ruiny Zamku] Wędrówka zachłannej smoczycy.
: Nie Sty 01, 2012 8:40 pm
autor: Mir
- To takie okrutne... Po cóż zabijać, no po co? Po co ranić, na jakie licho to komu potrzebne.
Mir pokręcił głową z niedowierzaniem i sam zaczął rozmasowywać swoje zbolałe stopy, widać było, że przynosiło mu to ulgę.
- Chyba nie masz zbyt dużego poczucia humoru co?
Chłopak spytał bez większych oporów, bardziej niż kobiet krępował się mężczyzn, w końcu wielbił ich niczym samego siebie, choć i tak uważał, że jest od wszystkich ładniejszy.
- I czym że tu się przykryć by z zimna nie paść... Ech, Kier chodź do mnie, przytulę się do ciebie. Chodź Kier mój kochany...
Wilk z widoczną radością podniósł się z ziemi i podszedł do Mira machając ogonem, zupełnie jak jakiś szczeniaczek.
- Kocham cię stary, jesteś najpiękniejszą istotą stąpającą po tym padole łez, zaraz po mnie.
Za te słowa Mirowa twarz została oblizana z miłością, chłopak dostał też łapą po kolanach, uśmiechnął się i przytulił do futra swojego przyjaciela.
- Jak ciepło... Chcesz, też możesz się do nas przytulić, zobacz jaki Kier jest ciepły. Oczywiście jeśli on Ci pozwoli...