[miasto]Spławieni
: Wto Gru 06, 2011 9:45 pm
Do Menaos było daleko. Dotarli tam dopiero po zmroku dnia następnego. Niestety nie było żadnych znaków świadczących o ich obecności. Niestety? Nie, biorąc pod uwagę ślady ich pobytu nad wzgórzem, można się było cieszyć, że to miasto wyglądało na nienaruszone.
Udali się do karczmy, gdzie spędzili noc. Wolny był tylko jeden pokój na parterze, więc musieli spać w nim razem, a nie znali się jeszcze zbyt dobrze. Czuli się więc nieco skrępowani. Rankiem postanowili odszukać kogoś, kto będzie im w stanie rozjaśnić sytuację. Gdy jednak poruszyli ten temat z karczmarzem, ten wyraźnie się zdenerwował. Twierdził, że nic nie wie, ale po jego reakcji było widać, że kłamie. Bez większego problemu można było wyczuć od niego strach.
Całe popołudnie spędzili na szukaniu informacji. Niestety, wszyscy ludzie reagowali podobnie. Jedna starsza kobieta powiedziała, żeby lepiej przestali węszyć, ponieważ źle się to skończy. Byli zaszokowani. Strach mieszkańców dał im do zrozumienia, że jeźdźcy ci są naprawdę niebezpieczni. Byli przekonani, że tutaj niczego się nie dowiedzą. Przynajmniej nie dzisiaj. Udali się więc w stronę karczmy, aby tam zastanowić się, jak postąpić.
Jednak przed karczmą powitał ich bardzo podejrzany widok. Jakiś człowiek skradał się pod oknem ich pokoju. Wymienili krótkie spojrzenie i ruszyli szybkim, równym krokiem w jego kierunku. Ich widok go przestraszył i skłonił do ucieczki, więc raczej nie był to żaden z oprawców. Ale mógł coś wiedzieć. Gonili go przez kilka przecznic, aż dobiegli do domu, w którym zdecydował się schować. Byli w stanie się tam wedrzeć na siłę, lecz osobnik ten nie stanowił dla nich większego zagrożenia, a chcieli z nim porozmawiać. Nie chciał ich wpuścić do środka, ale przez drzwi powiedział im, że wie, czego szukają. I stał pod karczmą czekając na nich, by im to wyjawić. Jednak gdy impulsywnie ruszyli w jego kierunku, wystraszył się. Powiedział, że istoty, których szukają, są, jak to ich nazwał, Czarnymi Jeźdźcami. Nie wiedział, co to dokładnie za stwory, ale tak nazywało się je w jego środowisku. Był to kolejny krok naprzód. Ukierunkował ich też, mówiąc, by odszukali w mieście niejakiego Peritusa. Miał on powiedzieć im nieco więcej na temat tych istot.
Udali się do karczmy, gdzie spędzili noc. Wolny był tylko jeden pokój na parterze, więc musieli spać w nim razem, a nie znali się jeszcze zbyt dobrze. Czuli się więc nieco skrępowani. Rankiem postanowili odszukać kogoś, kto będzie im w stanie rozjaśnić sytuację. Gdy jednak poruszyli ten temat z karczmarzem, ten wyraźnie się zdenerwował. Twierdził, że nic nie wie, ale po jego reakcji było widać, że kłamie. Bez większego problemu można było wyczuć od niego strach.
Całe popołudnie spędzili na szukaniu informacji. Niestety, wszyscy ludzie reagowali podobnie. Jedna starsza kobieta powiedziała, żeby lepiej przestali węszyć, ponieważ źle się to skończy. Byli zaszokowani. Strach mieszkańców dał im do zrozumienia, że jeźdźcy ci są naprawdę niebezpieczni. Byli przekonani, że tutaj niczego się nie dowiedzą. Przynajmniej nie dzisiaj. Udali się więc w stronę karczmy, aby tam zastanowić się, jak postąpić.
Jednak przed karczmą powitał ich bardzo podejrzany widok. Jakiś człowiek skradał się pod oknem ich pokoju. Wymienili krótkie spojrzenie i ruszyli szybkim, równym krokiem w jego kierunku. Ich widok go przestraszył i skłonił do ucieczki, więc raczej nie był to żaden z oprawców. Ale mógł coś wiedzieć. Gonili go przez kilka przecznic, aż dobiegli do domu, w którym zdecydował się schować. Byli w stanie się tam wedrzeć na siłę, lecz osobnik ten nie stanowił dla nich większego zagrożenia, a chcieli z nim porozmawiać. Nie chciał ich wpuścić do środka, ale przez drzwi powiedział im, że wie, czego szukają. I stał pod karczmą czekając na nich, by im to wyjawić. Jednak gdy impulsywnie ruszyli w jego kierunku, wystraszył się. Powiedział, że istoty, których szukają, są, jak to ich nazwał, Czarnymi Jeźdźcami. Nie wiedział, co to dokładnie za stwory, ale tak nazywało się je w jego środowisku. Był to kolejny krok naprzód. Ukierunkował ich też, mówiąc, by odszukali w mieście niejakiego Peritusa. Miał on powiedzieć im nieco więcej na temat tych istot.