Pałac Dziewięciu Wież ⇒ [Komnaty Księżnej Amelii] Dziewczynki.
- Dziękuję - rzekła Amelia odbierając prezent i uśmiechając się. Pochyliła się i cmoknęła Georga w usta.
- O fuj, mamo! - skrzywiła się Sol.
- O fuuuuj! - Amelia powtórzyła po córce i jej też dała całusa - okropne fuj! - Sol zaśmiała się głośno wiercąc pod ręką Georga. Amelia położyła się zaś na leżance, o którą opierał się wojownik.
- Wykręcasz się tato - rzekła Amelia w stronę mężczyzny - czytaj, czytaj, a nie udajesz, że nie umiesz - zaśmiała się. Mała Sol, aż pisnęła pod ramieniem wojownika znów się wiercąc.
- Nie ma wykręcania się, przyniosłeś książkę to czytaj.
- Co to właściwie jest gryzipiórek? - wypaliła nagle Sol.
- O fuj, mamo! - skrzywiła się Sol.
- O fuuuuj! - Amelia powtórzyła po córce i jej też dała całusa - okropne fuj! - Sol zaśmiała się głośno wiercąc pod ręką Georga. Amelia położyła się zaś na leżance, o którą opierał się wojownik.
- Wykręcasz się tato - rzekła Amelia w stronę mężczyzny - czytaj, czytaj, a nie udajesz, że nie umiesz - zaśmiała się. Mała Sol, aż pisnęła pod ramieniem wojownika znów się wiercąc.
- Nie ma wykręcania się, przyniosłeś książkę to czytaj.
- Co to właściwie jest gryzipiórek? - wypaliła nagle Sol.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Georg zaśmiał się widząc reakcje małej Sol, ale z chęcią przyjął pocałunek od Amelii.
Sam poprawił się na podłodze, robiąc więcej miejsca dla samej Sol i też znajdując taką pozycje w której czytanie książki będzie łatwiejsze. Ostatnio zauważył u siebie iż odczuwał nogi, w niektórych miejscach, nagle zaczynało go coś kłuć. To było dziwne uczucie.
- Gryzipiórek... to takie jakby nie do końca miłe określenie pisarza, poety, kogoś czyim zawodem jest pisanie.
Sam otworzył książkę i zaczął czytać o mądrym delfinie, który spełniał życzenia i o księżniczce, która chciała zeskoczyć z wieży bo czuła się nie szczęśliwa. W jej losy wplątał się zaś delfin, który pływał w morzu skąd widoczna byłą wieża i zaproponował, że spełni jej życzenia. Z tego wniknęło wiele nie typowych historii, a delfin na końcu wyniósł księżniczce z morza wspaniałego księcia podwodnego królestwa.
Sam poprawił się na podłodze, robiąc więcej miejsca dla samej Sol i też znajdując taką pozycje w której czytanie książki będzie łatwiejsze. Ostatnio zauważył u siebie iż odczuwał nogi, w niektórych miejscach, nagle zaczynało go coś kłuć. To było dziwne uczucie.
- Gryzipiórek... to takie jakby nie do końca miłe określenie pisarza, poety, kogoś czyim zawodem jest pisanie.
Sam otworzył książkę i zaczął czytać o mądrym delfinie, który spełniał życzenia i o księżniczce, która chciała zeskoczyć z wieży bo czuła się nie szczęśliwa. W jej losy wplątał się zaś delfin, który pływał w morzu skąd widoczna byłą wieża i zaproponował, że spełni jej życzenia. Z tego wniknęło wiele nie typowych historii, a delfin na końcu wyniósł księżniczce z morza wspaniałego księcia podwodnego królestwa.
Sol ułożona wygodnie pod ramieniem Georga słuchała uważnie opowieści. To było oczywiste, że jej się podobało, jakże mogło być inaczej, zwłaszcza, że była przylepiona do nowego ojca. Amelia też słuchała opowieści, ale w pewnej chwili zamyśliła się zupełnie patrząc na swoją córkę i wojownika. W końcu mała Sol była szczęśliwa. Miała nadzieję, że kłopoty z nią się skończą. Z drugiej jednak strony martwiła się o Astrid, która nie dość, że nie wyglądała najlepiej, to jeszcze bardzo przejmowała się obecną sytuacją. Nie spodziewała się, że wycofana i często chłodna Astrid tak bardzo się zmartwi. Miała jednak nadzieję, że wkrótce zrozumie, że matka nie przestanie jej kochać i nadal będzie miała dla niej czas.
Kiedy Georg skończył czytać Sol wgramoliła mu się z powrotem na kolana i przytuliła. Amelia tylko uśmiechnęła się pod nosem. Nawet nie przypuszczała, że córka, aż tak bardzo będzie domagać się od niego czułości. Niestety krótko potem do komnaty przyszła niania dziewczynek i nauczycielka Sol, co jak co, ale Amelia dbała, żeby jej dzieci były wykształcone. W tym momencie Sol jeszcze bardziej przyssała się do Georga, najwyraźniej doskonale wiedziała co oznaczało pojawienie się kobiety.
- Nie mamo, nie dzisiaj, prooooszę - powiedziała błagalnie.
- Nie ma mowy Sol, idziesz na lekcje - rzekła poważnie Amelia, w tek kwestii była nieubłagana.
- No ale mamo...
- Sol proszę cię, odklejasz się i idziesz.
- A nie mogę za chwilę?
- Nie słoneczko, nie możesz za chwilę. Teraz. Wstajesz i idziesz - Sol z wielką niechęcią zeszła z kolan wojownika i wyginając małe usteczka w podkówkę poszła obrażona do niani.
- A potem będę mogła jeszcze się pobawić? - zapytała jeszcze, ale była wyraźnie zła, że musi iść się uczyć.
- Tak kochanie, potem będziesz mogła się pobawić - rzekła Amelia, Sol już się nie odezwała. W miarę grzecznie poszła ze swoją nauczycielką na lekcję.
Kiedy Georg skończył czytać Sol wgramoliła mu się z powrotem na kolana i przytuliła. Amelia tylko uśmiechnęła się pod nosem. Nawet nie przypuszczała, że córka, aż tak bardzo będzie domagać się od niego czułości. Niestety krótko potem do komnaty przyszła niania dziewczynek i nauczycielka Sol, co jak co, ale Amelia dbała, żeby jej dzieci były wykształcone. W tym momencie Sol jeszcze bardziej przyssała się do Georga, najwyraźniej doskonale wiedziała co oznaczało pojawienie się kobiety.
- Nie mamo, nie dzisiaj, prooooszę - powiedziała błagalnie.
- Nie ma mowy Sol, idziesz na lekcje - rzekła poważnie Amelia, w tek kwestii była nieubłagana.
- No ale mamo...
- Sol proszę cię, odklejasz się i idziesz.
- A nie mogę za chwilę?
- Nie słoneczko, nie możesz za chwilę. Teraz. Wstajesz i idziesz - Sol z wielką niechęcią zeszła z kolan wojownika i wyginając małe usteczka w podkówkę poszła obrażona do niani.
- A potem będę mogła jeszcze się pobawić? - zapytała jeszcze, ale była wyraźnie zła, że musi iść się uczyć.
- Tak kochanie, potem będziesz mogła się pobawić - rzekła Amelia, Sol już się nie odezwała. W miarę grzecznie poszła ze swoją nauczycielką na lekcję.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Georg uśmiechnął się pod nosem, sam nie miał zbyt wielkiego wykształcenia. Gdyby nie ciekawość świata oraz stanowisko jakie pełnił swego czasu pewnie byłby takim samym głąbem jak większość wojowników.
- Dbasz o nią? O jej wykształcenie? - odchylił się by spojrzeć na kobietę siedzącą na leżance.
- Chwali ci się to. Ja nie miałem tak wspaniałej matki.
Przesunął się powoli tak by siedzieć tym razem przodem do niej. Zabawnie wyglądało jak gramolił się i przestawiał w końcu jednak usiadł dokładnie na przeciw niej.
- To co robimy... skarbie? - pocałował ją przyciągając do siebie.
- Dbasz o nią? O jej wykształcenie? - odchylił się by spojrzeć na kobietę siedzącą na leżance.
- Chwali ci się to. Ja nie miałem tak wspaniałej matki.
Przesunął się powoli tak by siedzieć tym razem przodem do niej. Zabawnie wyglądało jak gramolił się i przestawiał w końcu jednak usiadł dokładnie na przeciw niej.
- To co robimy... skarbie? - pocałował ją przyciągając do siebie.
- Oczywiście, że dbam. Dzieci trzeba kształcić. Zwłaszcza dziewczynki. Mężczyźni mają swoje miecze, wojny, strategie i cały ten bałagan. A co może mieć w tym kraju jakąś wartość u kobiety? Oprócz ładnej buzi, miło jest kiedy kobieta jest wykształcona. Poza tym, nie chcę żeby skończyły jako niewykształcone żony jakiś wojowników-analfabetów. Kobieta powinna być nie tylko piękna, ale też mądra. Sol marudzi, wiem, że nie chce jej się uczyć, ale kiedyś zobaczy, że było warto - uśmiechnęła się myśląc o Sol.
- Nie wiem kochany - odpowiedziała na jego pytanie
- Martwię się o Astrid... Zabawne... martwiłam się o Sol, że może źle to wszystko przyjmie, że może się przestraszy, tymczasem sam zobacz. Cieszy się, w dodatku już zaakceptowała nową sytuację, jakby nigdy nie było innej. Co za dziecko... - zaśmiała się kiwając głową - jest urocza w swojej naiwności i ufność, ale to dobrze... na razie.
- A wracając do Astrid... faktycznie słabo się czuję, ale martwi się, że jeśli będę wychowywać ośmioro dzieci nie starczy mi już czasu dla niej. Próbowałam jej wyjaśnić, że wcale tak nie będzie, mam nadzieję, że trochę ją przekonałam, ale... sama nie wiem...
- Nie wiem kochany - odpowiedziała na jego pytanie
- Martwię się o Astrid... Zabawne... martwiłam się o Sol, że może źle to wszystko przyjmie, że może się przestraszy, tymczasem sam zobacz. Cieszy się, w dodatku już zaakceptowała nową sytuację, jakby nigdy nie było innej. Co za dziecko... - zaśmiała się kiwając głową - jest urocza w swojej naiwności i ufność, ale to dobrze... na razie.
- A wracając do Astrid... faktycznie słabo się czuję, ale martwi się, że jeśli będę wychowywać ośmioro dzieci nie starczy mi już czasu dla niej. Próbowałam jej wyjaśnić, że wcale tak nie będzie, mam nadzieję, że trochę ją przekonałam, ale... sama nie wiem...
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- Naprawdę tak mówi? - spojrzał zaskoczony.
- Oczywiście zajmuje to więcej czasu, ale przecież obydwoje będziemy się tym zajmować. Znajdziesz przecież dla niej czas, to twoja córka.
Myślę że zrozumie w swoim czasie.
Pocałował ją jeszcze raz, głaszcząc delikatnie po ręce.
- A myślisz że będzie kiedyś więcej, niż dziewiątka dzieci?
- Ufność Sol jest urocza, ale cieszę się że nowa sytuacja nie stanowi dla niej problemu. To ułatwia sprawę.
- Oczywiście zajmuje to więcej czasu, ale przecież obydwoje będziemy się tym zajmować. Znajdziesz przecież dla niej czas, to twoja córka.
Myślę że zrozumie w swoim czasie.
Pocałował ją jeszcze raz, głaszcząc delikatnie po ręce.
- A myślisz że będzie kiedyś więcej, niż dziewiątka dzieci?
- Ufność Sol jest urocza, ale cieszę się że nowa sytuacja nie stanowi dla niej problemu. To ułatwia sprawę.
- Tak, Astrid się martwi, ale masz rację, myślę, że się przystosuje i już wkrótce zrozumie, że nie ma czym. Jest silna i mądra, jestem pewna, że przemyśli wszystko na spokojnie i będzie wiedziała, że nie musi być zazdrosna o mój czas, dla niej znajdę go przecież zawsze.
- Tak, Sol jest kochana, tak bardzo różni się od Astrid. Czasami zastanawiam się skąd wzięła jej się ta ufność. Sam jednak widzisz, że bardzo potrzebuje czułości, mówiłam ci, że nie będzie się chciała od ciebie odkleić. Dziękuję, że jesteś dla niej taki dobry, ona naprawdę cię potrzebuje.
- Więcej niż dziewiątka dzieci? - zapytała zdziwiona.
- Kochanie, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? Ja mam dwójkę dzieci, ty szóstkę, razem daje osiem, a pytasz, czy kiedyś będzie ich więcej niż dziewięć? Jesteś w ciąży, czy po prostu chcesz żebym urodziła ci jeszcze bliźnięta? - zaśmiała się żartując.
- Tak, Sol jest kochana, tak bardzo różni się od Astrid. Czasami zastanawiam się skąd wzięła jej się ta ufność. Sam jednak widzisz, że bardzo potrzebuje czułości, mówiłam ci, że nie będzie się chciała od ciebie odkleić. Dziękuję, że jesteś dla niej taki dobry, ona naprawdę cię potrzebuje.
- Więcej niż dziewiątka dzieci? - zapytała zdziwiona.
- Kochanie, czy ty chcesz mi coś powiedzieć? Ja mam dwójkę dzieci, ty szóstkę, razem daje osiem, a pytasz, czy kiedyś będzie ich więcej niż dziewięć? Jesteś w ciąży, czy po prostu chcesz żebym urodziła ci jeszcze bliźnięta? - zaśmiała się żartując.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- Wiesz skarbie, obawiam się że w kwestii bycia w ciąży może być to dla mnie kłopotliwe - pogładził się żartobliwie po brzuchu.
- Nie żeby nie chciał, ale mam wrażenie że praw biologi nie zmienię.
Pogładził ją po twarzy, kochał ją nader wszystko.
- Chciałbym abyśmy my też mieli dzieci, żeby powstały one z miłości jaka jest w nas. Były jej owocem, miały cząstkę ciebie i mnie, stanowiły coś doskonalszego. Tak bardzo cię kocham, że właśnie z Tobą chciałbym mieć syna i wspaniałą córkę o twoich oczach.
Przybliżył się do niej, by ucałować ją długo i namiętnie. Włożył w to wszystkie swoje emocje jakie czuł do Amelii.
- Nie żeby nie chciał, ale mam wrażenie że praw biologi nie zmienię.
Pogładził ją po twarzy, kochał ją nader wszystko.
- Chciałbym abyśmy my też mieli dzieci, żeby powstały one z miłości jaka jest w nas. Były jej owocem, miały cząstkę ciebie i mnie, stanowiły coś doskonalszego. Tak bardzo cię kocham, że właśnie z Tobą chciałbym mieć syna i wspaniałą córkę o twoich oczach.
Przybliżył się do niej, by ucałować ją długo i namiętnie. Włożył w to wszystkie swoje emocje jakie czuł do Amelii.
- Mówisz kochanie? Może jakbyś się postarał, to udałoby ci się - zaśmiała się kiedy mówił, że chyba nie uda mu się być w ciąży.
- Nie wiem kochanie jak to będzie, na razie to nie możliwe. Oczywiście, że chciałabym mieć z tobą dzieci, ale ósemka to i tak dużo, myślisz, że damy radę wychować ich więcej? A co jeśli trafią się nam bliźnięta, jak u Eohaida, wiesz, że to możliwe. Zawsze chciałam mieć więcej dzieci, więc jeśli ty też chcesz... to... może... może jednak powinniśmy się o nie postarać. O to żeby to były nasze wspólne maleństwa - Amelia całkiem się rozkojarzyła. Gdyby to był ktoś inny nawet by się nie zastanawiała nad możliwością posiadania więcej niż ósemki dzieci, od razu by się sprzeciwiła i odmówiła definitywnie. Nie istniałaby nawet możliwość dyskusji. Ale tak bardzo go kochała i tyle lat czekali na to żeby być razem, że byłoby nawet ostatecznie skłonna mieć z nim jeszcze trójkę dzieci.
- Nie wiem kochanie jak to będzie, na razie to nie możliwe. Oczywiście, że chciałabym mieć z tobą dzieci, ale ósemka to i tak dużo, myślisz, że damy radę wychować ich więcej? A co jeśli trafią się nam bliźnięta, jak u Eohaida, wiesz, że to możliwe. Zawsze chciałam mieć więcej dzieci, więc jeśli ty też chcesz... to... może... może jednak powinniśmy się o nie postarać. O to żeby to były nasze wspólne maleństwa - Amelia całkiem się rozkojarzyła. Gdyby to był ktoś inny nawet by się nie zastanawiała nad możliwością posiadania więcej niż ósemki dzieci, od razu by się sprzeciwiła i odmówiła definitywnie. Nie istniałaby nawet możliwość dyskusji. Ale tak bardzo go kochała i tyle lat czekali na to żeby być razem, że byłoby nawet ostatecznie skłonna mieć z nim jeszcze trójkę dzieci.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- Poradzilibyśmy sobie i w większej ilości. Wiem o tym świetnie. Wychowałaś dwie wspaniałe córki, ja szóstkę, myślę że dla nas to nie problem. Myślę, że nawet trzynaścioro dzieci wychowalibyśmy dobrze.
- A co do starania... to wiesz kochanie, brzmi to bardzo... prowokacyjnie - rzekł chwytając kobietę za dłonie i delikatnie ściągając na dół. Chciał by usiadła na nim. Pocałował ją mocno rozwiązując jej włosy by opadły falą na plecy.
- Kwestią dzieci zresztą możemy zająć się już teraz najdroższa... - pocałował ją w obojczyk i szyję.
- A co do starania... to wiesz kochanie, brzmi to bardzo... prowokacyjnie - rzekł chwytając kobietę za dłonie i delikatnie ściągając na dół. Chciał by usiadła na nim. Pocałował ją mocno rozwiązując jej włosy by opadły falą na plecy.
- Kwestią dzieci zresztą możemy zająć się już teraz najdroższa... - pocałował ją w obojczyk i szyję.
- A wiesz kochanie, że to dej komnaty nawet moje służące nie pukają? - rzekła uśmiechając się dziwacznie, ale usiadła na nim.
- No ja nie wiem, czy one chciałby widzieć jak ich pani stara się o dziecko. Ale może masz rację, może... może powinniśmy się postarać o malucha - dodała całując go.
- Niekoniecznie teraz, ale w ogóle... Tylko wiesz... chyba będziesz musiał mnie przekonać, po pierwsze nie jestem już młoda, a po drugie sam wiesz. Ech... - westchnęła nagle i przytuliła się do niego.
- Za dużo się martwię. Martwię się o dziecko, którego jeszcze nawet nie ma, o Astrid, o twoje dzieci... a co jeśli one mnie nie zaakceptują, ty przeszedłeś o przed chwilą, mnie to dopiero czeka. Jak znam siebie będę się tym denerwować i udawać, że wszystko jest w porządku. Zawsze tak robię i Astrid robi dokładnie to samo - przegrabiła włosy palcami odgarniając je do tyłu.
- Za dużo się martwię - powtórzyła.
- No ja nie wiem, czy one chciałby widzieć jak ich pani stara się o dziecko. Ale może masz rację, może... może powinniśmy się postarać o malucha - dodała całując go.
- Niekoniecznie teraz, ale w ogóle... Tylko wiesz... chyba będziesz musiał mnie przekonać, po pierwsze nie jestem już młoda, a po drugie sam wiesz. Ech... - westchnęła nagle i przytuliła się do niego.
- Za dużo się martwię. Martwię się o dziecko, którego jeszcze nawet nie ma, o Astrid, o twoje dzieci... a co jeśli one mnie nie zaakceptują, ty przeszedłeś o przed chwilą, mnie to dopiero czeka. Jak znam siebie będę się tym denerwować i udawać, że wszystko jest w porządku. Zawsze tak robię i Astrid robi dokładnie to samo - przegrabiła włosy palcami odgarniając je do tyłu.
- Za dużo się martwię - powtórzyła.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
- No dobrze, może ja też nie chcę żeby twoje służące widziały co nie powinny. Z drugiej jednak strony, nadal mam ochotę mieć z Tobą dzieci kochanie. Może więc przeniesiemy się do izb sypialnianych? Tam będziemy tylko ty i ja. I nikt nam już nie przeszkodzi w naszych niecnych zamiarach.
Pocałował ją w dłoń, przedramię, ramię i obojczyk i szyję.
- A co do dzieci, nie martw się jestem pewien że cię pokochają. Wreszcie będą mieli prawdziwą matkę, swoją która jest dla nich dobra, miła, opiekuńcza. Myślę że szybko cię polubią i pokochają. Nie musisz się niczym martwić, a jeśli zwątpisz przyjdź do mnie i przytul się mocno.
Pocałował ją w dłoń, przedramię, ramię i obojczyk i szyję.
- A co do dzieci, nie martw się jestem pewien że cię pokochają. Wreszcie będą mieli prawdziwą matkę, swoją która jest dla nich dobra, miła, opiekuńcza. Myślę że szybko cię polubią i pokochają. Nie musisz się niczym martwić, a jeśli zwątpisz przyjdź do mnie i przytul się mocno.
Amelia wątpiła, więc zrobiła jak mówił - przytuliła się do niego mocno. Właściwie schowała się w jego ramionach. Był dla niej taki dobry. Zawsze wiedział jak ją pocieszyć, co powiedzieć, co zrobić. Prawdę mówiąc nawet z Orianem nie dogadywała się tak dobrze. Może kiedy byli jeszcze dziećmi, ale na pewno nie teraz. Miała wrażenie, że on... jakoś nie umiał jej pocieszyć. Georg wręcz przeciwnie.
- Kocham cię wiesz... - szepnęła, pomyślała też, że dobrze jest go mieć przy sobie, dobrze jest mieć kogoś przed kim nie musi udawać, przed kim nie musi być dumną księżna, a może być zwyczajną Amelią, która tak jak każdy miała swoje uczucia, słabości, wątpliwości i troski.
- Pewnie masz rację... na pewno masz rację - poprawiła się - i wszystko będzie dobrze - wtuliła twarz w jego szyję wzdychając.
- To co? Idziemy starać się o dziecko?- zapytała niewinnym głosem.
- Kocham cię wiesz... - szepnęła, pomyślała też, że dobrze jest go mieć przy sobie, dobrze jest mieć kogoś przed kim nie musi udawać, przed kim nie musi być dumną księżna, a może być zwyczajną Amelią, która tak jak każdy miała swoje uczucia, słabości, wątpliwości i troski.
- Pewnie masz rację... na pewno masz rację - poprawiła się - i wszystko będzie dobrze - wtuliła twarz w jego szyję wzdychając.
- To co? Idziemy starać się o dziecko?- zapytała niewinnym głosem.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Georg otulił ją ramionami, całując w skroń i gładząc po włosach. Ramiona i pierś nadal miał dobrze zbudowaną.
- Nie zawsze mam rację, tym razem jednak tak - powiedział spokojnie.
- Zobaczysz jeszcze się będziesz śmiała ze swoich wątpliwości i tej rozmowy.
- Będzie cudownie.
Chwilę milczał słuchając jej ostatniej propozycji. Potem uśmiechnął się.
- A więc to tak... niewinna...oczywiście że możemy iść. Tylko ludzie trzeba zawołać. - rzekł z drobną nutą radości w głosie.
- Nie zawsze mam rację, tym razem jednak tak - powiedział spokojnie.
- Zobaczysz jeszcze się będziesz śmiała ze swoich wątpliwości i tej rozmowy.
- Będzie cudownie.
Chwilę milczał słuchając jej ostatniej propozycji. Potem uśmiechnął się.
- A więc to tak... niewinna...oczywiście że możemy iść. Tylko ludzie trzeba zawołać. - rzekł z drobną nutą radości w głosie.
Nagle do komnaty cicho weszła Astrid. Zatrzymała się w drzwiach widząc matkę w dwuznacznej sytuacji. Nie wyszła jednak. Amelia odwróciła się i wstała z podłogi. Astrid wyglądała gorzej niż wcześniej, była jeszcze bardziej blada i wyglądała na naprawdę zmęczoną.
- Mamo, czy ja mogłabym... - wydusiła z siebie wskazując ruchem głowy w stronę drzwi. Amelia spojrzała przepraszająco na Georga. Astrid zachowywała się dość dziwnie, Amelia raczej spodziewałaby się, że w takiej sytuacji jej córka wyjedzie i uda, że nic się nie stało. To, że nie wyszła i poprosiła ją żeby z nią poszła oznaczało, że naprawdę jej potrzebuje.
Amelia zabrała córkę z powrotem do jej komnaty. Martwiła się i to bardzo, chyba nigdy nie wiedziała córki w takim stanie. Nie wpadła jednak na to, że jej dolegliwości nie są wcale powodem do prawdziwego zmartwienia. Okazało się bowiem, że Astrid faktycznie ma problem, jednak nie tak wielki jakby się mogło wydawać. Dziewczyna po prostu po raz pierwszy miała trudne dni. Dlatego źle się czuła, dlatego było jej słabo, bolał ją brzuch i plecy. Dlatego też chciała żeby matka z nią wyszła.
Dopiero po dłuższym czasie wróciła do izby kominkowej, mając nadzieję, że Georg jeszcze tam będzie.
- Mamo, czy ja mogłabym... - wydusiła z siebie wskazując ruchem głowy w stronę drzwi. Amelia spojrzała przepraszająco na Georga. Astrid zachowywała się dość dziwnie, Amelia raczej spodziewałaby się, że w takiej sytuacji jej córka wyjedzie i uda, że nic się nie stało. To, że nie wyszła i poprosiła ją żeby z nią poszła oznaczało, że naprawdę jej potrzebuje.
Amelia zabrała córkę z powrotem do jej komnaty. Martwiła się i to bardzo, chyba nigdy nie wiedziała córki w takim stanie. Nie wpadła jednak na to, że jej dolegliwości nie są wcale powodem do prawdziwego zmartwienia. Okazało się bowiem, że Astrid faktycznie ma problem, jednak nie tak wielki jakby się mogło wydawać. Dziewczyna po prostu po raz pierwszy miała trudne dni. Dlatego źle się czuła, dlatego było jej słabo, bolał ją brzuch i plecy. Dlatego też chciała żeby matka z nią wyszła.
Dopiero po dłuższym czasie wróciła do izby kominkowej, mając nadzieję, że Georg jeszcze tam będzie.
- Georg
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 74
- Rejestracja: 12 lat temu
- Rasa: Człowiek
- Profesje:
- Kontakt:
Trochę wstyd się zrobiło Georgowi że Astrid nie pewna całej tej sytuacji , zobaczyła ich. Jednak uspokoił się kiedy Ameli przeszła nad tym do porządku dziennego. Kiedy drzwi zamknęły się za matką i córką. Wojownik położył się na podłodze, wyciągając ręce i nogi. Długo zdawało mu się że leży bez ruchu, potem jednak wynalazł sobie odpowiednio ładną plamę słoneczną, jako że słońce wreszcie przedarło się przez chmury i zamknął oczy. Lubił wygrzewać się na słońcu, tym razem jednak powoli świat zewnętrzny zdawał się do niego nie docierać. Nim się spostrzegł zatonął w głębokim śnie. Właśnie w takiej pozycji, przewróconego na bok, z rękami pod głową, w plamie słońca spotkała go Amelia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości