Szepczący Las[Droga przez ruczaj]Pielgrzymka na kolanach konia

Utopijna kraina druidów, zwierząt i wszystkich baśniowych istnień. Miejsce przyjazne dla każdego stworzenia. Ogromny las położony w górskiej dolinie, gdzie nic nie jest takie jak się wydaje.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

[Droga przez ruczaj]Pielgrzymka na kolanach konia

Post autor: Galanoth »

Strzała szła zgodnie z planem podróży. Kierowana przez wysokiego jeźdźca w zbroi unosiła kopyta tuż nad pomniejszymi dziurami na starej, kamiennej drodze. Wybudowana wiele setek lat temu nigdy nie trafiła pod poprawki kamieniarzy ani robotników. Po części trakt pokryty trawą i kwiatami mógł być czymś naprawdę miłym dla oka - zwłaszcza jeżeli gościła na nim Nimfa - lecz z drugiej strony stanowiło to możliwość zwiększonego niebezpieczeństwa sił, które u fundamentów swego życia miały wszczepiony kontakt z przyrodą. Galanoth w czasie swego życia poznał ich trochę, wiedział jak żyją i w jaki też sposób można je wykryć w danym miejscu. Był łowcą, który bronił Alaranii; wykształcono go i uczono do dawania przykładu oraz pokonywania zła. Wymóg znajomości świata stworzeń to podstawa. Tym bardziej Tejla mogła czuć się bezpieczna siedząc tuż przed sir Thelas'em. Elf patrzył wszędzie. Zdawał się być animatorem życia na ścieżce i jej okolicy. Wzrok pełen powagi i spokoju badał najmniejsze szczegóły otoczenia. Tropienie i odnajdywanie śladów nie należało dla niego do rzeczy trudnych. Raz po raz sprawdzał, czy ramieniem dobrze obejmuje towarzyszkę. Stracenie Nimfy w wyniku jakiegoś niespodziewanego ataku lub wydarzenia sprawiłoby, że przysięga złożona kobiecie zostałaby złamana.
Tuż nad głowami podróżników unosiła się czarna postać kruka. Volatil podskubywał okoliczne robactwo zwisające z mijanych drzew, lecz najbardziej ze wszystkich jedzonek uwielbiał słodkie bułeczki wypiekane przez swego właściciela. Stercząc tuż nad skórzaną torbą z prowiantem, dziobkiem naciskając na wypukłość wypieku, próbował dać coś wyraźnie do zrozumienia. Galanoth natomiast łatwo to podłapał.
- Chciałabyś gdzies odpocząć? Może zjeść... moją specjalność? - spytał z ukrywanym wstydem, bo chociaż słynął z mordęgi jaką była wieczna walka ze złem, w czasie wielu przygód rycerz nauczył się trochę fachu piekarza.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Jechała na koniu i z każdą minutą czuła się w siodle coraz pewniej. Galanoth nie odzywał się za wiele, trzymał tylko nimfę w pasie, najwyraźniej bojąc się o nią. Tejla musiała przyznać, że jej to odpowiadało. Nie musiała skupiać się na utrzymaniu w siodle, co podobno było łatwe, ale jej nikt nigdy nie powiedział, jak dokonać tej sztuki i nie spaść. Jako, że dziewczyna nie miała nic innego do roboty zaczęła przysłuchiwać się drzewom. W pewnym momencie zauważyła, że Galanoth rozgląda się na boki, jakby spodziewał się ataku. Wsłuchała się więc w to, co mówiły rośliny. Jedynymi obcymi, o których wspominały byli jeźdźcy, dwóch na jednym koniu, elf i nimfa, którzy nie krzywdzili przyrody. Głos mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia.
- Bardzo chętnie bym odpoczęła. Trochę na prawo jest mały strumyczek. Co ty na to? I z przyjemnością spróbuję twojej specjalności pod warunkiem, że nie będzie w nim mięsa. Nie jadam zwierząt.
Ostatnie zdanie wypowiedziała nieco przepraszającym tonem. Nie przemoże się jednak, by zjeść jakiekolwiek żywe stworzenie. Nie potrafiłaby, po prostu.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Rozumiał potrzeby Nimfy. Nikt kto czci las i uświęca naturę nie tknie zabitego zwierzęcia. Tym bardziej w formie pokarmu. Galanoth wielokrotnie spotkał się z ludami, które z takich to a innych powodów nie jedzą zwierząt. W grę wchodziły często aspekty religijne, zwyczajów i tradycji, czy kult pracy oraz zbyt duża wartość przykładowej krowy albo kury. W niektórych rejonach Alaranii młode dziewczęta wydaje się za mąż za byle kogo - wystarczy dać w zamian konia, byka, nawet świnię. Sytuacja Tejli była jasna i wiadoma. Elf nie zamierzał drążyć tego tematu.
Skinął krótko głową, lewą ręką złapał się za lekko bolący kark. Długa jazda konno mogła męczyć rycerza, w końcu tkwi w zbroi od wielu godzin, a spocząć też nie może, gdyż podjął się - sam z siebie - nowego wyzwania, zadania. Ochrona młodej kobiety wymagała baczności i czujności. Galanoth przechodził przez to wielokrotnie. Wpierw zsunie się z konia, zdejmie napierśnik i zamoczy głowę w orzeźwiającej, chłodnej wodzie... i tak już zostanie przecięty na wskroś przez ostry topór zamaskowanego bandyty. Mężczyzna nie mógł do tego dopuścić. Z ciężarem przyjemnych wizji odpoczynku spojrzał badawczo na srebrzysty strumyk płynący po prawej stronie. Wyglądał na nieskażony i w miarę czysty. Na jego tafli unosiły się drobne płatki liści spadających z drzew lasu. Pojedyncze kwiaty unosiły się na wodzie, która podążała wgłąb dzikiego miejsca. Galanoth nie chciał zatrzymywać się na odpoczynku tuż przy drodze; nie zamierzał też zagłębiać się nie wiadomo jak daleko od niej. Kierując Strzałę na bok rozkazał jej przejść paręnaście metrów, aż w końcu zejść z małego pagórka, gdzie płynący strumyk w ciasnym małym parowie przypominał oczko wodne wysadzane gładkimi, małymi kamykami. Żółte i pomarańczowe rybki małych rozmiarów plątały się tuż przy małym korytarzu jaskini, która pochłaniała dalszy tor biegu ruczaju. Częściowo zasłonięte korzeniami dębu, dało do myślenia rycerzowi.
- Zapewne woda obiega cały las. - przyznał mądrze, zwalniając Strzałę lejcami - Systemem podziemnych korytarzy woda dociera do korzeni drzew i tak dostarczane jest życie... Nie wiem czy to zasługa Fellarian, czy was, Nimf... a może to Matka Natura zadbała o wszystko...
Westchnąwszy, zsiadł z koniska i kulturalnym gestem pomógł Tejli wydostać się z siodła. Spokojnym krokiem podszedł do brzegu nietypowego oczka i spróbowawszy wody, uśmiechnął się kącikami ust.
- Można z niej korzystać. Troszeczkę słodka... - stwierdził, by natychmiast odejść od źródła strugi i wypakować dwa małe, pieczone zawiniątka. Przypominały one okrągłe kamienie, lecz w miarę ciepłe i lukrowane wcale nie były aż takie twarde.
- Nazywam to... pączkami. W środku znajdziesz trochę konfitur zamkowych, chyba wiśniowych. Wystarczy się porządnie wgryźć.
Podał Tejli jedno z tych tajemniczych kul, po czym w akcie roztargnienia przysiadł na ziemi, nadal obserwując teren i badając go z pączkiem w buzi.
- Czy posiadasz władzę nad zwierzętami? Roślinami? - zapytał cicho.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Z ulgą przyjęła pomoc Galanotha i stanęła chwiejnie na ziemi. Po dość długiej jeździe jej nogi zupełnie zapomniały, jak się chodzi. Dlatego też zamiast dojść, doczłapała jakoś do strumyczka, na którego brzegu usiadła i zanurzyła stopy w wodzie. Poczuła, że pomału jej ciało się odpręża. Po chwili zdjęła płaszcz elfa i odłożyła go na bok. Następnie położyła się na trawie spoglądając w zielony baldachim, który utworzyły liście rosnących tu drzew. Po chwili dołączył do niej Galanoth z dziwnymi wypiekami w ręce. Nie wyglądało na to, żeby było w nich mięso, więc nimfa przyjęła jeden z "pączków" i podziękowała towarzyszowi. Usiadła i ugryzła kawałek. Pomimo niezbyt dobrego smaku poczuła słodycz kryjącą się w tym niepozornym smakołyku.
- To jest pyszne - powiedziała i zjadł jeszcze kawałek. W końcu po kilku kęsach dokopała się do dżemu. I westchnęła, to było naprawdę nieziemsko dobre!
- Kto by pomyślał, że taki rycerz może być jednocześnie wspaniałym piekarzem - powiedziała z aprobatą i dokończyła swojego pączka. Może zjadła go nieco za szybko, gdyż poczuła, że trochę się zasłodziła, więc pochyliła się do źródełka i nabrała nieco wody w ręce. patrzyła na nią przez chwilę, po czym napiła się jej z przyjemnością.
- Czy posiadasz władzę nad zwierzętami? Roślinami? - usłyszała ciche pytanie Galanotha. Przypomniała sobie drzewo, które nazwało ją głupim dzieciakiem i zaczęła się śmiać na samą myśl, że mogłaby móc mu kazać cokolwiek robić. Wreszcie kiedy udało jej się nad sobą zapanować spojrzała na elfa ze łzami w oczach.
- Wybacz mi, ale wyobraziłam sobie jak niektóre drzewa rozprawiłyby się ze mną, gdybym usiłowała coś im kazać. Wiesz, niektóre mogą się ruszać i nawet parają się magią. Enty. Oni lubią odpłacać się pięknym za nadobne. I niestety potrafią porozumiewać się z niemagicznymi przedstawicielami swojego gatunku, a gdybyś porozmawiał z niektórymi z nich dowiedziałbyś się, jaką niepochlebną opinię mają o "dwunożnych bobasach". Nie dziw się, niektóre drzewa mają nawet po tysiąc lat, a czasem i więcej, dla nich jesteśmy malutkimi dziećmi. Niewiele jest stworzeń, którym rośliny pozwalają mieć władzę nad nimi, zazwyczaj są to driady. Jeżeli chodzi o zwierzęta... Też nie potrafię im niczego rozkazać. To nasi bracia, których powinniśmy szanować. Wielu z nich zasłużyło na więcej szacunku niż my. Jeżeli cię to interesuje, to potrafię rozmawiać z roślinami, co znaczy, że mogę je o coś POPROSIĆ i mam władzę nad wodą. Nieograniczoną w moim własnym bajorku i nieco mniejszą w każdym innym miejscu. No i w przeciwieństwie do ciebie, jak i wielu mieszkańców Alaranii, mogę oddychać pod wodą.
Zamilkła po tym dość długim wywodzie i rozkoszowała się wodą, która obtaczała jej stopy.
- Umiesz pływać? - zapytała nagle.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Odpoczynek przy małym ruczaju dopiero się zaczął. Długa droga prowadząca do celu podróży Tejli wymagała paru postojów i zatrzymania się w mieście, choćby Kryształowym Królestwie o co kobieta śmiała zabiegać w prośbach. Galanoth przypatrywał jej się z nieukrywaną ciekawością i iskierkami w oczach. Rzadko kiedy zdarzyło się, by móc być sam na sam z przedstawicielem/przedstawicielką rasy stworzonej przez naturę i powołaną do bycia nią. Naturianie, oj dziwna to była zbiorowość pełna szaleństwa, wesołości, smutku i wspaniałych tradycji. Rycerz w czasie licznych wypraw i przygód, a przede wszystkim służenia siłom dobra, napotykał się na paru przedstawicieli, którzy mniej czy bardziej pasowaliby Tejli. Sir Thelas postanowił uchylić nieco rąbka tajemnicy.
- Elfickie wojska szkolą nie tylko przystosowania do warunków wojennych i żołnierki, ale i do życia zgodnego z prawami natury, sztuki... do radzenia sobie w każdej okoliczności. Miałem tą przyjemność uczyć się w Szkole Kawalerskiej Odrodzonego Liścia. Spośród wielu dodatkowych przedmiotów wybrałem właśnie piekarstwo... do tej pory nie wiem czemu. - zaśmiał się cicho, dogryzając ostatnie kęsy pączka - Być może przez zapachy wydobywające się z piekarni studenckiej... Chyba tak. W każdym bądź razie stamtąd skąd pochodzę, z Mroźnej Północy - zaczął tłumaczyć, gestykulując przy tym - nauka pływania nie wchodziła w rachubę. Jedynymi opcjami nauczenia się czegoś więcej było albo lepienie igloo ze śniegu i drewna albo wyuczenie się tropienia, dzięki czemu teraz jestem obok ciebie. Hm... i dzięki temu także miałem okazję nawet spotkać jednego z Entów. Niestety, był zaklęty. Zanim cokolwiek mogłem zrobić stary duch został spalony przez mało wykształconych wieśniaków, którzy potem zrobili z niego stajnię dla koni. I to jest właśnie trochę nie fair, jeżeli chodzi o was, Naturian... Nie trzymani w ścisłych, pilnowanych grupach łatwo możecie poddać się pod presję kogoś nikczemnego lub magię zła, a tym samym stanąć się wrogiem Alaranii... zagrożeniem. Bo mimo teoretycznie waszych słabości, macie w sobie wielki potencjał mocy i sił. Czasem obawiam się, kto mnie wykończy pierwszy: kolejny krwiożerczy potwór, czy może słodko wyglądająca driada, która wbije mi sztylet w pierś... - zaśmiał się raz jeszcze, kończąc tym samym swój wywód.
- Jeśli chcesz popływać, śmiało. Odwrócę się by cię czasem nie krępować.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Słuchała z uwagą opowieści Galanotha i usiłowała wyobrazić go sobie w kuchni. Takie myśli przywołały uśmiech na usta nimfy.
- A nie chciałeś mi uwierzyć, że mogę być dla ciebie zagrożeniem - powiedziała, kiedy elf skończył mówić. Sięgnęła do woreczka zawieszonego przy pasie i wyjęła trochę dłuższy od sakiewki sztylet. Spojrzała na Galanotha z miną niewiniątka, ale w jej oczach błyszczały ogniki rozbawienia. Po chwili wpatrywania się w ostrze schowała je i westchnęła cicho. Tak miło było siedzieć w lesie nad brzegiem strumienia. Teraz nawet myśl o pustyni nie była tak przerażająca, jak wcześniej.
- Naturianie, jeżeli spojrzeć na nich, jak na całość, choć nie cierpię generalizować, są związani i oddani tylko przyrodzie. To znaczy ziemi, roślinom i niektórym zwierzętom. Dla nich... nas jest to dość naturalne. Zazwyczaj wolimy kontakt z naturą niż innymi rasami. Niektórzy naturianie wręcz nie akceptują innych ras. Spójrz chociaż na syreny, które nie wpuszczają na swoją wyspę innych ras zbyt chętnie. Driady chronią lasy i biada ci jeśli przy którejś z nich uszkodzisz jakieś drzewo. Nie próbuj rozpalać przy nich ogniska, taka rada na przyszłość. Nimfy natomiast jedyny pożytek, jaki czerpią z innych ras, dodajmy mężczyzn, to możliwość uwiedzenia ich i zamienienia w niewolników. Wiesz lub nie, ale znałam kilka nimf, które zabijały mężczyzn tylko dlatego, że kiedyś wypróżnili się do jakiejś rzeczki, albo napili się wody ze źródła, z którego, zdaniem nimf, nie mogli się napić, gdyż było ono przeznaczone tylko dla naturian. No i pozostają jeszcze centaury. Powiem tak, jeżeli naruszysz ich teren raczej nie chcesz ich spotkać. Oczywiście są wyjątki, spójrz choćby na mnie. Co do pływania, to nie jest trudne. Jeżeli chcesz w zamian za twoją eskortę w czasie podróży mogę cię nieco nauczyć nie utopić się w wodzie. Mogę się nawet dla ciebie poświęcić i zmoczyć sukienkę, jeżeli będzie ci przeszkadzało, gdy będę pływała bez - powiedziała patrząc na elfa i unosząc pytająco brwi. "Jeżeli będę miała sukienkę i wejdę do wody, to i tak nic ona nie pomoże" - dodała w myślach.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Galanoth uśmiechnął się nieco kącikami ust.
- Bo nie jesteś. - przyznał ze stoickim spokojem, angażując w słowa przyjemny pomruk i nieco dozy tajemniczości - To, że poznałem się na paru Naturianach, z resztą głównie oczarowani siłami zła, egoizmem i materializmem, nie oznacza, że mam od razu podkulać uszy na widok pierwszej lepszej istoty Matki Natury... Panno, bardzo proszę... Nie jestem z takich, którzy braliby nogi zapas przy nadarzającej się okazji... zwłaszcza, jeżeli miałbym uciekać przed Tobą, Nimfą czy Centaurami. To akurat dobre stworzenia. Podróż na ich grzbiecie może być porównywalna z przyjemnością siedzenia na legendarnym już gryfonie... Sam miałem taką okazję i z chęcią z niej skorzystałem. Owszem, zaborczo bronią swoich terenów, to akurat wpisane w ich naturianowy charakterek... tak samo jak obrona przed siusiającymi do stawów, czy usuwaniem istot niszczących raj dla młodych pokoleń przyrody. Też byłbym za anihilacją podobnych nikczemników. Na Północy jest tak samo, może nawet i gorzej... - zamyślił się momentalnie, by znów opowiadać po chwili ciszy - Wioski są przystosowywane tylko i wyłącznie nie pod komfort mieszkańców, ale ich bezpieczeństwo. Na ogół nie budujemy dróg ani traktów handlowych, nie warto. I tak prędko zniknął pokryte śniegiem albo świeżo ubitym trupem... Gdzie by się nie obejrzeć, tam czyha niebezpieczeństwo. To także wyjaśnia czemu jesteśmy chyba najwaleczniejszym gatunkiem Elfów... a przynajmniej hardym narodem, który nigdy się nie poddaje. Bez tego dawno byśmy przepadli i prawdopodobnie zamienili się w kostki lodu z tego wszystkiego...
Wcale nie rozumiał, czemu Tejla pouczała go w sprawie istnień Naturian, choć na pewno wiedza którą przekazała na pewno mu się przyda. Zadowolony z toku rozmowy zdziwił się ździebko, gdy kobieta wyciągnęła sztylet. Poniekąd kusiło coś Galanotha, by pochwalić się własnym ostrzem, piękną Różyczką sam raz do tępienia maszkar i paskudztwa Alaranii. Zmusił się jednak do poczekania, aż niezbyt szlachetna pokusa minie wraz z nadejściem kolejnej. Tej akurat... nie potrafił się oprzeć.
- Chcesz się wykąpać? Proszę bardzo. Zdejmij sukienkę, przypilnuję. Nie krepuje mnie wcale nagość, a i sam wolałbym posiedzieć na brzegu. Gdybym tak jeszcze sam się rozebrał i do Ciebie dołączył, wtedy pewnie uciekałabyś w popłochu... nie chcę cię straszyć niemiłym widokiem.
Przystojny, wypełniony energią i siłą Elf wstydzący się swego ciała? Coś w tym było... bowiem pancerz Galanoth'a skrywał pod sobą ciężar, który Tejla mogła nie chcieć widzieć.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

No cóż, może Galanoth miał nieco inne odczucia w stosunku do naturian niż ona, a może po prostu spotkał same wyjątki. Zasadniczo nie miało to większego znaczenia. Tejla tylko wzruszyła ramionami dając do zrozumienia, że nie chce się kłócić i że nie robi jej różnicy, co elf myśli na ten temat. Wiedział co nieco o elfach, była kiedyś na północy, choć nie przypominała wtedy bezbronnej nimfy. Nie miał ochoty jednak się tym chwalić, a i Galanoth zapewne nie byłby zainteresowany tą opowieścią.
- Jestem wyjątkiem wśród innych nimf, ale nie aż takim - odparła na dość pokrętną odmowę elfa. Przyjrzała mu się od stóp do głów.
- Nie sądzę byś miał się, czego wstydzić - mruknęła - rozumiem jednak jeśli nie chcesz się moczyć. Nie każdy musi to lubić, choć nie rozumiem, jak to możliwe. Nie lubić wody?!
Nie czekając na odpowiedź i wychodząc z założenia, że jeśli Galanoth będzie chciał, to do niej dołączy, Tejla zsunęła sukienkę i weszła do bajorka.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Wiele było sugestii i słów, które mogłyby znaczyć coś więcej niż tylko wyrazy. Galanoth tkwił na małej płaskiej skałce wpatrując się w przestrzeń ukrytej korzeniami jaskini, na taflę czystego ruczaju czy na Tejlę stojąc nieopodal wody. Zmierzył kobietę wzrokiem, prawdę powiedziawszy nie mógł ocenić jej wiekowo. Nimfa wyglądała bardzo młodo. Miała rześkie jędrne ciało, zdrową skórę i urodę, której wiele kobiet mogłoby jej pozazdrościć. Była atrakcyjna, racja. Gdy się odsłoniła, Galanoth nie zareagował z ożywieniem. Ponure, głębokie oczy wchłaniały obraz nagiej panny. Dziwnie się czuł wiedząc, że właśnie patrzy za przyzwoleniem na roznegliżowaną Nimfę, która wyruszyła wraz z nim w długą podróż. Pielgrzymkę. Czy takie uświęcanie swej wiary mogłoby mieć pokrycie w ukazywaniu się w pełni okazałości poznanemu rycerzowi? Czy serce wykute religią i obrządkami tak drastycznie różni się od zasad panujących wśród szarej społeczności człowieczej? Elf ukrywał jedynie swoje niezwykłe wrażenie rozczulającym widokiem. Odsłonięte piersi, łono... gołe barki i smukła szyja. Obręcze na nogach, pięknie wykonana biżuteria. Obraz kąpiącej się Nimfy przypominał starodawny zwyczaj, ceremonię. Odprawiany zawsze w Noc Yenera polegał na obmywaniu nagiego ciała świętą wodą. Każdy, kto poważnie zgrzeszył, mógł błagać Bogów o miłosierdzie i wybaczenie. Leśne Elfy powoli odchodzą od tego zwyczaju, a Galanoth... cóż, próbował tym magicznym trudem zdobyć choć trochę spokoju serca i wyzwolenia duszy spod łańcuchów winy, jaką życie mu zarzucało.
Wina ta powodowała, że Galanoth tkwił dalej przy brzegu. Jeszcze trochę i zamieni się w resztę kamienia na którym siedzi. Targany sprzecznymi emocjami, wydzierany raz z rąk spokoju a zadośćuczynienia, Elf powoli wstał. Chęć pokazania się Tejli wygrała z chłodną kalkulacją. Niestety(?).
Odpiął napierśnik wraz z naramiennikami. W ślad za nimi poszła spodnia koszula, peleryna. Ciężkie okute żelazem buty trafiły pod zbiór zdjętego odzienia. Pancerz Galanotha wkrótce trafił do bezpiecznego miejsca, osiadł na nim Volatil. Ptaszynka zajęła się mocowaniami butów, które podobnie wyglądały jak duże, utuczone robactwo gleby.
Ukazał się praktycznie nago. Jak się okazało, platynowo-srebrne włosy Elfa sięgały połowy pleców, a nie jak by się mogło wydawać - wyłącznie barków. Muskulatura księcia zasługiwała na uwagę i uwielbienie. Dłuto wiecznej walki i ćwiczeń doprowadziły żołnierza do znakomitej formy, zdrowia. Twarde jak stal mięśnie, fizyczna powłoka zdolna powalić byka czy niedźwiedzia. Galanoth postąpił parę kroków przed Tejlę, górując nad nią pozwolił się dokładnie obejrzeć...
Nie był bowiem tak samo czysty jak ona. Na piersiach i ramionach widniały tajemnicze czarne znaki, pieczęcie. Patrzenie na nie mogło wywoływać dreszcz, lekką migrenę. Przypominały one przeto symbole zakazane i demoniczne, jakby wyryte ostrzem zanurzonym we krwi. Tejla nie była w stanie ich pojąć ani zrozumieć. Malowidła na ciele Galanotha były zagadką, której ani on ani nie mogli zrozumieć.
- To jest moja brzydota... trzy lata spędzone w jednej klatce... jakby to była wieczność. Katowany, upokarzany, torturowany. Każdy z tych znaków ma swoje głębokie, ukryte znaczenie... Jeden dostał sam z własnej winy. Tkwi tuż przy sercu, popatrz... - wskazał symbol palcem, po czym mówił dalej - To czaszka prastarego smoka-nekromanty... czyhał w starych ruinach miasta Meot... Jego mroczna siła pozostawiła swe piętno na mym ciele. Reszta to bolesna historia, która jest moim nędznym wspomnieniem... Wspomnieniem budzącym mnie zawsze przed świtem.
Nieco się uśmiechnął, choć nie wyglądało to nazbyt szczerze.
- Dobrze... widzę cię nago, ty mnie... teraz chyba jesteśmy kwita, prawda? - spytał, pragnąc zmienić bolesny dla niego temat. - Lepiej zapamiętaj ten widok... Moją nagość widują albo damy, albo lekarze. Ewentualnie lustro.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Zanurzyła się w chłodnej wodzie z dużą przyjemnością. Zanurkowała. Jej włosy otworzyły jasną pajęczynę na powierzchni bajorka. Przepłynęła kawałek rozkoszując się tym, jak woda obmywa jej zmęczone ciało, jak pracują mięśnie. Po chwili wynurzyła się i popatrzyła na Galanotha. Elf obserwował ją, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tejla nie wstydziła się swojego ciała i nie rozumiała potrzeby niektórych istot, by je nazbyt zakrywać. Jako nimfa miała dość specyficzne dla innych ras podejście do nagości. Skoro matka natura stworzyła ją właśnie taką nie powinna ukrywać siebie pod warstwami materiału. Dla Tejli ubranie było czymś, co kolidowało z zamysłem Matki Natury. Właśnie z tego powodu, gdy wchodziła do wody, która była dla jej najbliższym z żywiołów. Nie wyobrażała sobie, by móc w takim miejscu odcinać się od przyrody poprzez ubranie. Nie miało to na celu ani uwiedzenia Galanotha, ani zawstydzenia go. Wreszcie rycerz zaczał zdejmować z siebie kolejne warstwy odzienia. Kiedy oczom Tejli ukazało się ciało elfa w całej swej okazałości, nimfa ujrzała dziwne znaki na jego ciele. Nie zrozumiała żadnego z nich, ale zrozumiała, dlaczego mężczyzna nie chciał się rozebrać. Nic nie powiedziała tylko spojrzała na elfa, który zaczął mówić.
- Nie uważam, by odwaga i wytrzymałość były brzydotą. Skoro przeżyłeś pomimo... wszystkiego, to musiałeś wykazać się niezwykłym hartem ducha. Ja tego za brzydotę nie uważam.
Uśmiechnęła się, szczerze.
- Zapamiętam - zaśmiała się - doceniam ten zaszczyt. A teraz skoro nie pomoczysz już swoich ubrań wchodź do wody. Jest na tyle płytko, że powinieneś dotykać dna, więc otrzymasz swoją pierwszą lekcję pływania. Oczywiście, jeżeli nie boisz się wejść w miejsce, nad którym posiadam dość sporą władzę.
Nimfa patrzyła na Galanotha. Miał ładną, umięśnioną sylwetkę. Jego długie włosy spływające na plecy były znacznie dłuższe niż przypuszczała. Poza znakami, które zdaniem elfa go szpeciły, nim,fa nie dostrzegła żadnej niedoskonałości. Taktownie nie spuściła oczu poniżej jego torsu.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Nagość wyzwalała istotę, która kochała wolność i chciała żyć pełnią ducha. Obnażona Nimfa wspaniale komponowała się z uroczą atmosferą ruczaju. Jędrna skóra Tejli lśniła w świetle tafli wody. Przypominała kropelkę rosy na źdźble trawy. Wyglądała jak srebrzysta perła rozświecana przez świecę lub jaskrawe słońce. Delikatne stworzenie natury powinno być pieszczone i trzymane w delikatnych dłoniach, by zniszczyło się wraz z upadającymi wzorcami Alaranii. Galanoth poczuł delikatne ukłucie w sercu. Przypatrywanie się kobiecie przypomniało mu wyłącznie o powodach, czemu tyle przeżył... i czemu w ogóle przeżył. Rozmyślanie nad przeszłością zawsze go niszczyło wewnętrznie. Patrzenie na wydarzenia w Meot czy w Kal Idrion wymagały od niego sporo łez i bólu, przy tym poświęcenia... by ratując Aphrael przed Poszukiwaczami stracić jej miłość i bliskość.
Dlatego Elf nie ma już żadnej damy o którą mógłby się troszczyć, której imię wykrzykiwałby podczas honorowych pojedynków; którą kochałby nad własne życie. Pozostawiony na pastwę żałosnego, udało mu się wywalczyć wolność krwią i siłą miecza. Splamiona osoczem Różyczka zapamiętała twarze każdego, kto spośród łowców magów próbował chwycić za broń. Kto w ogóle chciał zatrzymywać uciekającego Galanotha. Elf także je zapamiętał. Przez nie nie może spać ani myśleć rozsądnie. Zatracił się w gorzkich wspomnieniach o dawnych, szczęśliwych latach. Przeminęły wraz ze słowami Tejli. Galanoth wpatrywał się na nagą istotę z pewną dozą zainteresowania i pragnienia. Gdyby nie był sobą, pojąłby teraz kobietę i wziąłby ją tu, w tym momencie. Skorzystałby z okazji by raz jeszcze poczuć wspaniałe łono damy, by okazać swoje pożądanie poprzez grę ciała. Swą fizycznością wielbiłby namiętność Tejli, którą emanuje tuż przy nim.
- Nie wiem jakim prawem przeżyłem... Nie zasługuję na to, by stąpać po ziemi tuż obok ciebie i istot równie czystych. Moje ocalenie uważam za cud niż za powinność losu... przeznaczenie, jak to woli. Cieszę się jednak, że chociaż ty potrafisz widzieć piękno w czymś, co już dawno umarło.
Uśmiechnął się praktycznie niewidocznie. Powoli wszedł głębiej do wody, mniej więcej tuż pod poziom pasa. Choć nie miał nic przeciwko nietaktownemu patrzeniu się - bowiem natura była nadal naturą - nie chciał za bardzo uczyć się pływania.
- Nie, dzięki... po prostu się wykąpię. Po prostu popatrzę na ciebie i zapamiętam ten widok...
Nabrał trochę wody i opłukał nią zmęczony kark. Galanoth nie tracił przy tym kontaktu wzrokowego.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Stała spoglądając na Galanotha. Woda sięgała jej do piersi. Mokre włosy spływały na plecy całkowicie odsłaniając idealnie gładką twarz nimfy. Jej mina wskazywała jednak na niezadowolenie. Obrzuciła elfa krytycznym spojrzeniem.
- Ja też nie wiem, jakim prawem przeżyłam. Mój ojciec był najgorszym ścierwem, jakie znałam. Był królem. Kiedyś w lesie spotkało go coś złego. Nie wiem co dokładnie. W każdym razie obiecał oddać życie swojego nienarodzonego dziecka, żeby uratować swój zacny królewski tyłek. On był pewien, że jestem przeznaczona na śmierć. Nikomu nie powiedział o tym, że przehandlował moje życie za swoje, bo był zbyt wielkim tchórzem. Ze strachu kazał zabijać wszystkie nimfy. Kiedy byłam mała porwała mnie istota, która uratowała życie mojemu ojcu. Masz pojęcie, jakie to było uczucie wiedzieć, że twój własny ojciec na ciebie poluje i zabija twoje siostry? W końcu komuś udało się złapać i uśmiercić moją matkę. Mówię o nimfie, nie pamiętam zbyt dobrze moich ludzkich rodziców. I zostałam zupełnie sama. W końcu opuściłam bezpieczną wodę i wyruszyłam w świat. Jakie szanse na przeżycie miała bezbronna, młodziutka nimfa? Prawie żadne. Z mojego powodu przelało się mnóstwo krwi ludzkiej i jeszcze więcej nimfiej. I kto twoim zdaniem nie ma prawa żyć?
W głosie Tejli zabrzmiał gniew i rozgoryczenie. Szczerze nienawidziła własnego ojca i raczej rzadko o nim mówiła. Nie lubiła żyć wspomnieniami, były zbyt bolesne. Najpierw specyficzne dzieciństwo na dworze króla, który niechętnie przyznawał się do córki, a potem życie w lesie, do którego co rusz zapuszczali się rycerze, by zabijać nimfy.
- Nie widzę piękna w czymś, co umarło - mruknęła. - W śmierci nie ma nic pięknego. - Jej oczy stały się przez moment smutne, a potem Tejla uśmiechnęła się cierpko - Miło, że uznajesz mój widok jako warty zapamiętania. Jego nie muszę się wstydzić.
Odwróciła się plecami do Galanotha i zanurkowała. Woda obmywająca jej twarz zmyła łzy, które pojawiły się w oczach nimfy.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Różne dusze, te same ciała - inne historie. Galanoth nie potrafił stać biernie, słuchając opowieści Tejli miał wrażenie, że tkwi w bibliotece Zakonu. Na starych drewnianych półkach leżały księgi zakurzone, zapomniane.
Dział historii, miejsce skadinąd nazywane cmentarzem. Większość spisanych tam biografii to groby pamięci stworzone dla następujących po sobie pokoleń. Wśród nich wielcy tego świata, rycerze i arystokraci, magowie. Ich wkład w rozwój Alaranii albo jej upadek. Grube tomiska pełne krwi i przeszłości Galanoth czytał wielokrotnie. Stronice obfitujące w smutne wydarzenia i opowieści o herosach tworzyły miejsce w umyśle Elf. Słowa Tejli wpiły się w serce bardziej niż wszystkie księgozbiory razem wzięte. Chciał jakoś zareagować... zrobić. Sprawić, by kobieta mogła poczuć się lepiej. Osamotniona i pozbawiona mogła podróżować tylko w towarzystwie własnego cienia. Tak samo jak on.
Pozostawił ją na moment samą, niech się chociaż trochę wypłucze i spróbuje zapomnieć o zamkniętym temacie bolesnej przeszłości. Echo głosu Tejli dudniło w głowie Galanotha. Myśli krążące wokół postaci nikczemnego ojca-króla sprawiały, że nie czuł się najlepiej, a przynajmniej nie potrafił zapanować nad narastającymi emocjami i napięciem. Poczucie obowiązku wzywało za złapanie Różyczki i pognanie w świat za niedoszłym ojcem Tejli.
Powstrzymał się jednak od niepotrzebnych atmosferze słów. Elf spojrzał kątem oka na znikającą pod wodą Naturianką. Nie wiedział w prawdzie czy pozostać w miejscu, czy może też wyjść na brzeg i ubrać się, by wyruszyć dalej w podróż aż do Królestwa. Spróbował jednak zaczerpnąć nieco cierpliwości ze spokojnego wdechu. Tutejsze powietrze koiło rozkojarzony umysł. I głowa mniej bolała...
Kiedy tylko postać Tejli wysnuła się z wody, Galanoth objął ją ciasno. Ramionami przykrył nagie plecy, jej piersi i tors natomiast przysunął do swego brzucha. Niewprawiony pocieszyciel! Nie znał żadnych porad psychologicznych ani słów pomocy. Mógł zatem wykazać się tylko czynem, dość wyzywającym jak na sytuację w której się obecnie znajdowali.
- Jak coś, to możesz się teraz wymownie rozpłakać. - odezwał się jakże inteligentnie - i tak jestem mokry. Z resztą... może łzy nimfy jakoś rozczulą moje serce?
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Woda wypłukała łzy, które zgromadziły się w jej oczach. Zajęta opanowywaniem siebie nie zauważyła, gdy Galanoth do niej podszedł. Poczuła tylko jego silne ramiona, które oplotły ją zaraz po wynurzeniu się. Oparła głowę na jego ramieniu, ale nie spojrzała mu w oczy. Przełknęła łzy i czerpała pocieszenie z męskości, która ją otaczała. Przywoływała ją z krainy wspomnień do teraźniejszości, w której czuła się bezpiecznie. Zaśmiała się cicho, ale w śmiechu dało się słyszeć łzy.
- Nigdy "wymownie" nie płakałam - mruknęła, a po jej policzku poleciała pojedyncza łza.Pociągnęła nosem.
- I jak z twoim sercem? Zaczęło topnieć?
Wreszcie odważyła się spojrzeć w twarz elfa. Jej czerwone oczy wcale nie świadczyły o tym, że jej przeszło, chociaż Tejla w życiu by się do tego nie przyznała.
- Zawsze mogło być gorzej, prawda? - zapytała cicho i niepewnie.
Awatar użytkownika
Galanoth
Zsyłający Sny
Posty: 328
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Lodowy Elf
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Galanoth »

Trzymał Tejlę w objęciach. Mocno, ciasno. Z siłą z jaką trzymał miecz w dłoni tak teraz Nimfa chowała się swym ciałem pod jego ramionami. Galanoth patrzył na nią z góry, lecz pełen miłosierdzia i współczucia nawet nie chciał puszczać kobiety. Przyszedł czas na mówienie sobie różnych smutnych rzeczy i żalenie się. Każdy tak kiedyś powinien zrobić. Istoty myślące i czujące zawsze borykają się z problemem, który potrzebuje opinii drugiej osoby... pomocy, opinii. Chociażby zwykłego wysłuchania czy kiwnięcia głową w zrozumieniu.
I tak postępował cały czas. Srebrnowłosy rycerz, chwała Lodowych Elfów i postrach zła, teraz sam miał ochotę się poddać i po prostu płakać rzewnie. To pewnie przez te trzy lata, z pewnością tak pomyśli, i choć byłoby to faktem dokonanym oraz prawdą, mężczyzna nigdy nie wyjawi tego na głos. Za dużo honoru i dumy. Mimo szlachetnych cech i etosu rycerskiego, facet pozostanie nadal facetem. Wylewanie się ze swoich emocji to niezbyt dobra cecha każdego z samców, którzy przeżyli tyle wojen i masakr bitewnych, by uważać się za doświadczonych.
Galanoth walczył ze sobą wewnętrznie. Dwie cząstki serca kłóciły się o przewodnictwo. Ta twarda i niewzruszona przypominała skałę lub ziemię, podwalinę Alaranii. Druga natomiast - wodę. Jak morze opływało wszędzie i docierało do najgłębszych zakątków gleby. Z połączenia obydwu dziedzin może powstać coś równie niezwykłego, jak... błoto. Sir Thelas zmieszał się, co dał znać swymi następnymi słowami.
- Słyszałem tylko pogłoski o krwi dziewicy... że niby leczy nawet śmiertelne rany. Nikt jednak nie wspominał o łzach Nimfy...dziwne. Sprawiłaś, że czuję się w obowiązku towarzyszenia ci dalej niż tylko do Królestwa, które jest naprawdę niedaleko... Wolałbym jeszcze raz uchwycić oko na twym ciele łopoczącym mi przed horyzontem, wraz z grzywą Strzały... Tak dla bezpieczeństwa, aby nic ci się nie stało. Pielgrzymka to pielgrzymka. Nawet rycerze muszą ją spełniać... Hm...
Zamyślił się na moment. Dłońmi przechodził przez nagie, wilgotne plecy Nimfy. Znikały pod ogromem Galanotha, kołysane ruchami palców i naciskiem opuszków. Elf dzielił się swobodnym, przyjemnym dotykiem trafiającym dokładnie tam, gdzie chciał. Subtelne pociągnięcia rękoma sprawiały, że Tejla mogła spróbować... spróbować poczuć się lepiej. Choć trochę.
- Może nasze spotkanie nie było takie przypadkowe... może po to zobaczyliśmy się, by teraz razem doznać pewnego... oczyszczenia? Spójrz tylko na samą symbolikę... nadzy podróżnicy nie wstydzący ukazać się wraz z ciałem i przebitą duszą... wymiar wody jako świętości zmazującej ból... i kres podróży kończący nasze zmartwienia i dający nam siłę na kolejne lata.
Mruknął.
- Co ja gadam... Heh. - zaśmiał się cicho, cięto - Taaa... zawsze mogło być gorzej. Nieumarli, Worlokowie, Gobliny, Orki... cieniste stworzenia lasu. Wszystko mogłoby się nam na głowy zwalić, a my pewnie byśmy się im poddali... tylko spójrz na nas. Tkwimy razem przytuleni na środku malutkiego jeziorka-oczka i nawet nie chcemy wrócić na brzeg.
Awatar użytkownika
Tejla
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 105
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Nimfa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Tejla »

Spojrzała na Galanotha, który zaczął mówić o krwi dziewicy i zaśmiała się.
- Sama nie słyszałam, by moje łzy miały jakieś szczególne magiczne właściwości. Gdyby tak było łkałabym bez przerwy i chodziłabym z pojemnikami pod oczami, by nie stracić żadnej łzy, potem bym je sprzedawała. Co do krwi dziewicy... może. W tej kwestii też na mnie nie masz, co liczyć.
Czuła się jak dziecko, które płacze bez powodu. Przeklęte hormony. W zasadzie przesadziła, nigdy nie rozklejała się tak łatwo, a teraz nie mogła udawać, ze nic się nie stało.
- Ta... pielgrzymka to w zasadzie... Och. Obiecałam, że pójdę do Drzewa Świata, jeżeli wyjdę cało z pewnej przygody. Jak widać jestem w jednym kawału.
Westchnęła cicho. Jej spojrzenie padło na chwilę na wielki dąb.
- Skoro już mowa o orkach, to kilku zbrojnych jedzie w naszą stronę - mruknęła. Wymruczała ciche podziękowania do drzewa j spojrzała na elfa.
- Myślę, ze w tym wypadku powinniśmy się ubrać - powiedziała i wywinęła się zgrabnie z rąk Galanotha. Po chwili była na brzegu i ubierała się w sukienkę.
Zablokowany

Wróć do „Szepczący Las”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość