Strona 1 z 6
[górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 5:28 pm
autor: Ellishalith
Na północny zachód od Nowej Aerii znajdował się pewien często użytkowany szlak, którym przy odrobinie wysiłku można było szybko i niezauważenie dostać się na drugą stronę Gór Dasso. Stąd też ścieżką tą rzadko kiedy podróżowali uczciwi ludzie, a znacznie częściej można było spotkać na drodze opryszków próbujących niezauważenie przekraść się na drugą stronę, często niosąc na plecach wór wypchany rzeczami wątpliwego pochodzenia. Bo, niestety, jedyną wadą tego szlaku było to, że nie dało się tędy przejechać żadnym wozem, a i koń miałby problemy, z racji konieczności wspinania się po co bardziej stromych zboczach.
Na nieszczęście większości opryszków, w jaskini przy trakcie zadomowił się pewien niezbyt przyjazny włochaty stwór, o którym raczej nikt inny nic nie wiedział oprócz tego, że od czasu do czasu zjadał przechodniów. Nikomu by to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że pewien zamożny szlachcic z Nowej Aerii prowadził trochę mniej szlachetne interesy z tymi nieszczęśnikami. A co było oczywiste, włochaty stwór nie oddawał rzeczy swoich ofiar prawowitym właścicielom. Możliwe że je zjadał, ale zaczęły też krążyć plotki, jakoby składował skarby w swojej jamie. Inni powiadali, że kusił złotem podróżujących szlakiem ludzi, kiedy był aż nazbyt głodny. Takie oto wieści krążyły po Nowej Aerii i okolicach, ale długo nikt nie odważył się zgładzić stwora psującego interesy szlachcica. Toteż dość inteligentny człowiek wypuścił fałszywą plotkę, jakoby złoto składowane przez trolla było warte więcej niż jego pałac, co potwierdzał naoczny świadek, któremu udało się uciec, ale niestety bez jednej ręki. Prędzej czy później znajdą się osoby, które z pewnością połaszą się na złoto, nawet jeśli miałyby zaryzykować życiem.
Pomimo to Ellishalith nie pojawił się tam z tego powodu. Aktualnie siedział przy rzadko rosnących drzewach u początku szlaku i pożywiał się przed dalszą podróżą. Nie bardzo interesowało go złoto, ale kiedy usłyszał plotki o rozmiarach włochatego stwora, wyszczerzył się w szczerym uśmiechu. Niecałe dwa dni później znalazł się już w tym miejscu. Przed dalszą podróżą bezpieczniej było odpocząć, bo jeśli wierzyć owym plotkom, stwór mógł być całkiem niezłym wyzwaniem, co całkowicie odpowiadało elfowi.
Siedząc pod drzewem, już po posiłku, czyścił swój topór kawałkiem skóry. Był lodowaty jak zawsze, ale nie przeszkadzało mu to, bo słońce grzało niesamowicie. Z kolei od strony gór co chwilę czuć było powiew zimnego powietrza, przez co wolał nie zdejmować z siebie płaszcza. Zrzucił jedynie wilczy łeb na plecy i zdjął maskę, resztę skrawków zbroi pozostawiając na sobie.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 7:10 pm
autor: Nimlos
Podróżowanie w stronę Leonii Tanya zostawiła daleko za sobą. Przez prawie rok samotnie tułała się po całej Alaranii. Niby nic dziwnego, że w końcu trafiła tutaj. Podróżowanie na swym wierzchowcu wcale nie było wygodne. Zeszła z konia, pozwalając mu swobodnie pochodzić bez ciężaru. Rozejrzała się dookoła. Pośród drzew rosnących niedaleko siedział elf. Tanya spojrzała na swoją bransoletę. Nic nie wskazywało na to, że zmieni kolor na błękitny.
Postanowiła nie przeszkadzać elfowi w odpoczynku, jak sądziła. Zdjęła z głowy kaptur, odsłaniając jasne włosy, po czym usiadła na ziemi, obserwując konia. Zwierzę jadło gdzieniegdzie rosnącą trawę, co jakiś czas parskając.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 7:37 pm
autor: Zerr
Mężczyzna wędrował wspierając się o swoim kosturze. Wzrok miał utkwiony w szczyty gór i przeklinał w duchu swoją głupotę, że nie zaopatrzył się w porządniejszy płaszcz. "Gdzieś tam rosną te rzadkie okazy skalnego mchu. To pora ich przekwitania. Takie są najlepsze." Po dłużących się minutach wypatrzył coś lub kogoś pod drzewem. "Psia jego mać. Jeżeli to rozumna istota, może ma jakiś płaszcz." Zerr pewny siebie ruszył ścieżką w kierunku obiektu siedzącego pod drzewem. Gdy podszedł na tyle by dostrzec, że to człekokształtna istota, uradował się w duchu i zaczął pogwizdywać jakąś portową piosnkę. "Kruca toć to jakiś zmutowany elf! Co za brzydal." Jednak nie zważając na wygląd elfa, dalej kroczył ku niemu, choć zwolnił trochę kroku. Ruchy miał powolne i ostrożne. Nie chciał wyglądać na jakiegoś zbira, czy kiego innego czorta.
Nagle zobaczył jeszcze jedną osobę. Nabrał podejrzeń, lecz nie zawrócił.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 8:27 pm
autor: Hela
Babcia, gdy tylko usłyszała o stworze, wiedziała, że musi się pojawić w jego jamie, gdy ktoś już poczwarę zabije. Musiał ktoś przecież pokazać jej małemu towarzyszowi jak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna, a takich znajduje się zazwyczaj przy zabijaniu nikczemnych bestii. Dlatego, jak tylko poczuła w kościach, że stwór za niedługo zostanie ukrócony o głowę, wzięła Snoriego za rękę i udała się w miejsce, gdzie miała zamiar spotkać przykład waleczności i honoru. Oczywiście, kości ozwały się długo za wcześnie, ale gdy już staruszka udała się we właściwą stronę oraz dotarła na miejsce, zobaczyła dziewczynę zajmującą się rumakiem, zapewne należącym do rycerza, oraz jego samego siedzącego pod drzewem. Wpadła w gniew. Ukochana rycerza nie powinna być brana na takie wyprawy, a co dopiero, gdy jeszcze musi się zajmować jego asortymentem. Natomiast rycerzowi nie godzi się siedzieć na ziemi, podczas gdy ludność nękana jest przez zło! Babuszka podbiegła do mężczyzny z zadziwiającą prędkością, okładając go i krzycząc:
- A to baciar, siedzi se, gdy dranciny potwór faluje doobkoła. - Tu wskazała na stojącą nieopodal dziewczynę. - Jeszcze małance każe kikać na rzeczy swuje. Siedzi zamiast się magulać! - Zaraz potem postawiła przed elfem chłopca, by mógł przetłumaczyć.
- Ależ z Pana łobuz, siedzi Pan sobie, gdy zły potwór grasuje dookoła, a w dodatku zmusza Pan piękną Panią do zajmowania się Pańskim asortymentem. Wypoczywa Pan, zamiast potykać się z potworem. - Babcia nie czekając aż chłopiec skończy wtrąciła jeszcze kilka słów, których malec, jak widać, nie chciał przetłumaczyć.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 10:21 pm
autor: Zerr
Nim dotarł na miejsce, doszła jeszcze osoba, co najmniej stara - jak oszacował czarodziej - wraz z chłopcem. "Co tu się wyrabia na tym zadupiu, do siedmiu piekieł?!" Po tym, jak usłyszał babcine krzyki, przyspieszył krok, aż znalazł się przy zajściu.
- Powitawszy - skinął do siedzącego. W stronę starszej kobiety zaś głęboki ukłon oddał. - Co tu się u diabła dzieje?
„Młodzieniec” jak widać się zapomniał, gdyż po chwili zmienił ton pytania.
- Wybaczcie. Można wiedzieć, co taka grupa ludzi robi na tym odludziu, które jest piękne, ale także niebezpieczne?
Spojrzał leniwym wzrokiem na chłopca i uśmiechnął się doń ciepło.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Czw Sie 11, 2011 11:05 pm
autor: Ellishalith
Elli'Shalith z początku zignorował Tanyę. Przyjrzał się jej bliżej z odległości - nie wyglądała bynajmniej na groźną, więc się za bardzo tym nie przejął. Już miał wrócić do leniwego przyglądania się czystemu niebu, kiedy dostrzegł w oddali kolejne osoby. Prychnął pogardliwie pod nosem i chciał zacząć zbierać się z miejsca, ale staruszka dobiegła do niego szybciej niż się spodziewał. Wyraźnie zdziwił się jej reakcją, przez co z początku nie zareagował, nic sobie nie robiąc z tego, że babcia najwyraźniej próbowała go bić.
Dopiero po kilku chwilach odchrząknął i z wolna podniósł się na nogi. Można uczciwie powiedzieć, że był ogromny. Nie dość, że był wyższy od ludzi ze względu na swoją rasę, to i wśród swoich uchodził za wysokiego i umięśnionego. Sprawiając wrażenie, jakby nie obchodziły go słowa chłopca, który tłumaczył co powiedziała babcia, założył z powrotem maskę, która zasłaniała prawą połowę jego twarzy. Do tego wciągnął na głowę wilczy łeb i podniósł z ziemi topór. Nie chciało mu się rozmawiać z ludźmi, ale po chwili podszedł kolejny nieznajomy. Elli zarzucił sobie skórzaną, własnoręcznie robioną torbę na ramię.
- Nie wiem co tu robicie i mało mnie to obchodzi - mruknął nieprzyjemnym i trochę chrapliwym głosem. Nie był zbyt groźny, zachował w sobie pewną nutę elfickiego piękna. - A wy lepiej wracajcie do tych waszych brudnych miast - dodał po chwili dużo głośniej, łypiąc jednym okiem najpierw na Tanyę, a później także na starą kobietę. Oparł sobie topór na ramieniu i najzwyczajniej w świecie odwrócił się do pozostałych plecami i skierował się w stronę górskiego traktu.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 10:38 am
autor: Nimlos
Pośpiesznie wstała, gdy w pobliżu zjawili się inni oprócz elfa. Jakiś mężczyzna, który rozglądał się po okolicy i starsza pani, głośno krzycząca na Ellishalitha. Tanya skrzywiła się na dziwne słowa staruszki, które było łatwo dosłyszeć. Nic nie zrozumiała. Bynajmniej, mało ją interesowało co mówiła. Patrzyła się w tamtą stronę z kamiennym wyrazem twarzy. Wszyscy skupili się na elfie. Tanya podeszła do konia, wzięła lejce i ruszyła w stronę grupki ludzi.
- A co się ma dziać? - zapytała zaraz po tym jak doszła do mężczyzny, babci i małego chłopca. Patrzyła na odchodzącego, ździebko poirytowanego elfa. Wzruszyła ramionami. To nie była jej wina.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 11:53 am
autor: Hela
Kobieta nie zraziła się ani posturą, ani wyglądem elfa. Po prostu był za wysoki, by zmieścić się w skali starych oczu. Drugi mężczyzna natomiast stał za daleko, by go mogła usłyszeć i dostrzec. Babcia, nie rozumiejąc co mówią, wywnioskowała, że rycerz się poddaje, a do tego dopuścić nie mogła. Elf powoli również znikał z jej pola widzenia, więc zwróciła się do dziewczyny:
- Ady bini szczun magla. On ganc nie jest bohatierem. Falujmy za nim. - Odwróciła się i zaczęła iść w kierunku gdzie według niej powinien udać się elf. Chłopiec szybko przetłumaczył: "Dzieje się to, że Pani towarzysz ucieka, mimo, że ma pokonać potwora. Trzeba go powstrzymać przez rycerską hańbą", ukłonił się głęboko i pędem dołączył do swojej opiekunki, która swoim zwykłym już tempem nie uszła daleko.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 2:00 pm
autor: Zerr
"Potwora? Cholera, lepiej żebym go nie spotkał." Czarodziej skrzywił się i podbiegł w kierunku starszej pani.
- Potwora, powiadacie? - W jego głosie brzmiało zdziwienie. - Jakiegoż to i gdzie? Bo ja w góry się udaję i nie chciałbym go spotkać.
"A może ma jakie cenne futro? Może spotkanie tego stwora w towarzystwie tamtego elfa byłoby pomocne?"
- Chociaż mógłbym nawet pomóc, jeśli to rzadki gatunek. Każdy nowy wpis w dzienniku jest warty ryzyka - zmienił nagle zdanie. - O ile potrzeba tutaj pomocy.
Na zakończenie uśmiechnął się szeroko do babci.
"Jak się uda, to mogę się nieźle wzbogacić..."
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 2:13 pm
autor: Ellishalith
Elf mruczał coś niewyraźnie pod nosem, kiedy wolnym krokiem zmierzał ku traktowi. Przed nim rozciągały się góry Dasso w całej swej okazałości, chociaż trakt wyglądał w tym momencie na łatwy i niezbyt stromy. Z wolna brnął między rzadkimi drzewami i wysokimi trawami, dopiero na krańcu ich pola widzenia wdzierając się między widoczne już kamieniste wzniesienia. Nie sprawiał wrażenia trudnego czy niebezpiecznego, co pewnie często przyprawiło o śmierć niejednego podróżnika.
Czuł na sobie lodowaty wiatr zsuwający się po zboczach ku nim, jakby chciał ich powitać na tym nieprzyjaznym terenie. I chociaż Elli czuł chłód, nie przejmował się nim, bo był do tego doskonale przystosowany. Przez chwilę pomyślał, czy tamta nieznajoma trójka ma wystarczająco ciepłe ubrania - a jeśli nie ma, lepiej dla niego, bo zawrócą po nie więcej niż godzinie drogi. Uśmiechnął się krzywo do siebie i zerknął przez ramię na resztę, która z jakiegoś powodu szła za nim.
A jak na przekór zimnym wiatrom, słońce nadal uparcie prażyło.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 3:03 pm
autor: Safron
Safron szła dalej. Powoli zaczynała rozumieć, że ucieczka to był głupi pomysł, ale do domu nie zamierzała już wracać. Nie dość, że się zgubiła, to jeszcze nie widziała nikogo żywego przez całą podróż. Przestał ją obchodzić cel podróży, jakim było morze. Chciała teraz z kimś pogadać i dowiedzieć się gdzie jest. Ucieszyła się, gdy zobaczyła czworo ludzi i piątego idącego dalej. Chciała się do kogoś przyczepić, żeby się nią zaopiekował, ale nie wiedziała jak zacząć. Chciała się zapytać którędy nad morze, albo że się zgubiła i nie wie gdzie jest. Zanim jednak zdążyła podejść, usłyszała:
- O ile potrzeba tutaj pomocy.
To była szansa dla niej, jeszcze nie wie w czym miałaby, pomóc ale to było nieważne. Miała szansę znaleźć przyjaciół. Ze szczęścia krzyknęła i podbiegła.
- Czekajcie! Ja też mogę w czymś pomóc.
Widziała, że zabrzmiało to głupio, ale czasu nie cofnie.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 5:43 pm
autor: Nimlos
Skrzywiła się na słowa chłopca. "To nie mój towarzysz!" - pomyślała. Patrzyła na oddalającą się babcię i ruszyła za nią. Co będzie tu tak sterczeć? Kątem oka zobaczyła dziewczynę idącą w ich kierunku. Nie zwróciła na nią większej uwagi. Szła pod górę, a koń posłusznie za nią. Założyła na głowę kaptur przy pierwszym powiewie chłodnego wiatru.
- Chcesz, to chodź! - zwróciła się do dziewczyny. Westchnęła, bo właśnie zdała sobie sprawę, że idzie za kimś, kto dawał wyraźne znaki, że nie życzy sobie towarzystwa.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 6:34 pm
autor: Luciano
Nowa Aeria - to właśnie miasto czekało na krwawe odwiedziny starego wampira. Luciano szukał odpowiedniego pożywienia już od wielu dni, zastanawiał się przy tym jakże okrutna musi być natura, aby nałożyć takie przekleństwo jak niezaspokojony głód krwi na istotę, która technicznie nie żyje. Każda kolejna chwila bez słodkiego osocza przytępiała jego zmysły, a fizyczne zdolności, które odziedziczył wraz z chwilą w której jego ciało umarło, stawały się coraz bardziej ludzkie, a tego wampir nienawidził najbardziej. Uważał ludzi za niedoskonałe twory, którym bliżej do zwierząt niż istot rozumnych. Trudno się dziwić jego rozumowaniu, skoro służyli mu jedynie jako pożywienie i niekiedy rozrywka.
Daleko przed sobą spostrzegł coś przypominającego ludzkie sylwetki. Nie pomylił się, z każdą chwilą, gdy zbliżał się do nich, widział wyraźniej, poruszały się. Zimny wiatr irytująco targał jego ciemnymi lokami, zdecydował się zatem zatrzymać na krótką chwilę. Wyciągnął z kieszeni długi złoty łańcuszek, nie grubszy niż źdźbło trawy i choć tego nie lubił, odgarnął włosy w tył i związał je. Gdy skończył, znacznie przyspieszył kroku, aby jak najszybciej dogonić piątkę ludzi kierujących się po trakcie w stronę gór. Wampir nie miał w planach podążać szlakiem, którym przechadzały się jego przyszłe ofiary, lecz postanowił nadłożyć lekko drogi, aby móc posmakować ich ciepłej krwi i nabrać sił przed dotarciem do miasta.
Na początek zaplanował zdobyć ich zaufanie, miało to na celu uśpienie ich czujności, to pozwoliłoby mu na atak w dogodnym momencie i szybką ucieczkę. Gdy zbliżył się na wystarczającą odległość, uprzejmym głosem rzekł:
- Witam wędrowców, chyba wszyscy podążamy w jednym kierunku, czy byłoby kłopotliwe gdybym dołączył się do was? Jak to powiadają, co dwóch wędrowców to nie jeden, a w tym wypadku byłoby nas aż szóstka. Myślę, że te góry mogą być niebezpieczne, a więcej osób oznacza większe bezpieczeństwo.
Gdy skończył mówić uśmiechnął się uprzejmie i dokładnie obejrzał wszystkich swym przenikliwym spojrzeniem, chwilę dłużej poświecił na przypatrywanie się kobietom, oprócz tej, która wyglądała na prawie stuletnią staruszkę. Młode kobiety zawsze mają słodką krew. Luciano to wiedział i już nie mógł się doczekać, aż wgryzie się w którąś z tętnic jednej z niewiast.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 7:15 pm
autor: Hela
Po pewnym czasie przestała widzieć swój cel, dlatego dała się prowadzić chłopcu. Jednak w pewnym momencie, gdy usłyszała jakieś niezrozumiałe szepty, przystanęła, odwróciła się i dostrzegła trzy nowe, wcześniej nie dostrzegane, rozmycia przybyszy. Wielce ją to uradowało. Oznaczało to bowiem, że naprawdę trafiła na rycerza, który mimo że ciągle się leni, prędzej czy później zabije poczwarę. Może to nawet lepiej, bo im więcej jest osób, tym lepszą napiszą mu pieśń. Jedynym problemem był brak jakiegoś natchnionego barda. Rybałci z przymusu to same pokraki, którym zwyczajnie nie chce się pracować. Trudno, chłopiec jeszcze ma czas, by zobaczyć prawdziwego muzyka, który osławi jego czyny.
- Cymes, cymes. Aliwo ta potowra? – W tym właśnie momencie ciszę niebieskiego nieba przerwał gardłowy krzyk. Babcia aż podskoczyła, lecz nie ze strachu, a szczęścia. – Szpurt, Ady trza być przed ausem. Rug cug gnotki, rug cug. – I zaczęła biec w stronę, z której dochodził dźwięk.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 7:58 pm
autor: Safron
Poszło łatwiej niż przypuszczała. Udało jej się do kogoś przyczepić. Tylko jeszcze nie wiedziała do kogo i co będzie robić. Póki co szła za kobietą z koniem.
- Gdzie idziemy? - zapytała nieśmiało. Może lepiej byłoby zapytać o imię kobiety, a później o resztę, ale było już za późno, zdążyła zadać pytanie. Zaczęła się zastanawiać kim byli inni ludzie, czy się znali, czy może ktoś z nich umie się posługiwać magią wody, czy wtedy mógłby ją trochę podszkolić. Ciekawiło ją też to, czy ktoś z nich widział kiedyś morze i czy po wyprawie będzie mógł ją zaprowadzić.
Zanim kobieta zdążyła jej odpowiedzieć, pojawił się wampir. Tata jej kiedyś opowiadał bajki na dobranoc. Jednej z nich bohaterem był wampir. Safron nie lubiła tej historii - była zbyt straszna, ale dzięki temu ją zapamiętała wraz z morałem. "Przed wampirem się nie ucieka, to go tylko może zdenerwować i rozzłościć, a i tak cię dopadnie". Drugim morałem tej bajki było - nie wychodzić z domu po zmroku. Myśląc o tym Safron zauważyła, że jest jeszcze dzień, a on tu sobie stoi. Mimo wszystko wyglądał na miłego, może by się z nią zaprzyjaźnił. Tylko czemu stoi tu za dnia? Myśląc o tym Safron zapomniała o swoim pierwszym pytaniu. Do wampira też się nie odezwała, licząc na to, że inni się wypowiedzą w tej sprawie. Nagle usłyszała krzyk i wytrąciło ją to z rozmyślań. Zobaczyła, że starsza pani idąca z dzieckiem pobiegła w stronę źródła dźwięku. "Pobiec za nią czy nie. Jak pobiegnę, to się nie przydam, a jak zostanę, to będę tchórzem i stracę przyjaciół." Zdecydowała, że pobiegnie za starszą panią, ale nie za szybko.
Re: [górski szlak] Irytująca góra mięsa
: Pią Sie 12, 2011 10:01 pm
autor: Zerr
Podążał wolnym krokiem za wędrowcami i rozmyślał, co to może być za potwór. "Może to jaki mroczny smok się zagnieździł. Albo demonisko skrzydlate jakieś." Rozmyślał też, jakie to skarby może zgromadzić. "Z pewnością strzeże jakieś zwoje albo nawet księgi. Ale krew takiego smoka byłaby dla mnie bezcenna." Z rozmyśleń wyrwał go głos nowo przybyłego. Nawet nie zauważył, kiedy się zjawił. "Zaraz, zaraz... Ja już tę mordę chyba widziałem. Chociaż w moim krótkim życiu już wiele ludzi widziałem." Przyjrzał się uważnie Luciano, lekko mrużąc oczy, po czym otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, lecz zaniemówił. "Nie no, nie może być. Czy to jest wampir? To jemu wcisnąłem mój pierwszy, skomplikowany eliksir. Ileż to lat minęło. Lepiej się nie odzywać, bo może coś mu się stało od tego eliksiru i mnie ukatrupi." Widać, że czarodziej czymś się zdenerwował, a może wystraszył. "Wtedy się jeszcze uczyłem podstawowej alchemii. Coś mogłem zrobić źle."
- Eee... Witajcież... Mości? - Wybełkotał tylko cicho, jakoś dziwnie spięty.
"Weź się w garść, głupcze!" Zerr chrząknął głośno, po czym znów przemówił. Tym razem głośniej.
- Witajcież, waszmości. - Lekko skinął głową. - Nie to, że ja tu dowodzę, ale mnie by się przydała jakaś gęba do rozmowy. Bo tutaj to podobno jakiś potwór osiedlił. Może jakie smoczysko albo demonisko? Mnie to się jednak jakaś Pokusa marzy.
Niby to żart, lecz zabrzmiało to sztywno. "Cholera. Ja go zaprosiłem?! A mogłem go przegonić. Naopowiadać mu jakichś bajek, czy coś... Przecież on może być niebezpieczny!" Mag uśmiechnął się tylko głupio, dumając nad swoją głupotą.