Strona 1 z 2
[Ulice miasta] Nocne randez-vous
: Nie Lip 24, 2011 10:33 pm
autor: Ailis
Ciemną noc rozświetlał jedynie księżyc, który co jakiś czas nieśmiało przeświecał zza gęstych chmur. W oknach bogatych dworków, które zamieszkiwane były przez ludzi, tliło się drżące światło świec. Wysokie mury i gęste zarośla odgradzały majestatyczne budowle od ulic i sąsiadów. Budynki znajdowały się niedaleko centrum miasta, ale dzielnica stanowiła istną oazę spokoju. Wysepkę prywatności wśród zatłoczonych miejskich ulic. Bogaci cenili sobie prywatność, nie wiedząc, że może ich ona doprowadzić do zguby.
Ailis cicho otworzyła okno na piętrze budynku i wyszła na parapet - nawet się nie obejrzała w stronę łóżka na którym leżała zamordowana para. Ostrożnie stawiając stopy przeszła po parapetach do okna przy którym rósł bluszcz. Chwilę później była już na dole i przemykała ukryta w cieniach ogrodu do muru odgradzającego posesję. Bez większego problemu przedostała się na drugą stronę ogrodzenia. Rozejrzała się po ciemnej uliczce, lecz nikogo nie dostrzegła. Powoli wysunęła się z cienia i pomknęła na spotkanie nocy.
Re: Nocne randez-vous
: Nie Lip 24, 2011 11:03 pm
autor: Roderick
- No skąd mogłem wiedzieć, że właściciel gospody ma coś przeciw psom? - tłumaczył się Roderick Ochłapowi. Swoją bezradność wobec całego zajścia podkreślił wzruszeniem ramion. Gdyby wiedział, że się przewróci, to by się położył. Piekielny karczmarz i jego niechęć do futrzaków.
Szedł sfrustrowany całą sytuacją przez centrum miasta. Inne zajazdy były już dawno pozamykane, więc jego poszukiwania były daremne. Doskonale o tym wiedział, po prostu nie chciał od razu skierować swoich kroków poza mury miasta, gdzie rozbiłby kolejny obóz. Żeby spać pod gołym niebem, gdy miasto tuż obok...
- Odczep się ode mnie, psie jeden. - Ochłap wlepiał ślepia w chłopaka. W pewnym sensie nawet z zażenowaniem. W pewnym momencie stanął jak zaklęty, jego uszy stanęły na baczność. Zaczął wpatrywać się w ciemność.
- Co żeś znowu wypatrzył. - Roderick odwrócił się w kierunku, który wybrał sobie pies i zmrużył oczy. Prawdę mówiąc nie widział zbyt wiele - ot jakiś wielki dom skryty w cieniu nocy. Jednak przebicie w pancerzu chmur pozwoliło mu zobaczyć jakąś zręczną postać, która wspinała się po ścianie budynku. To już był niecodzienny widok, nawet na miasto tak różnorodne jak Nowa Aeria. Nie tracąc czasu na dalsze oglądanie widoków, nasz młodzieniec przywarł do ściany. Nasłuchiwał. Jakieś pół minuty później usłyszał cichy stukot nóg o bruk, w sąsiedniej uliczce. Ostrożnie wyjrzał za węgieł. "Jakaś cwana dziewczyna" - pomyślał sobie, widząc niewyraźną sylwetkę.
Ledwo zdążył się napatrzeć, a już czmychnęła w przeciwległy koniec alejki. Nie rozmyślając, ruszył za nią.
- Może ta noc jednak nie będzie taka stratna - wyszeptał do swojego czworonożnego towarzysza. Ten tylko popatrzył się na niego jakby chciał wyrazić niezbyt przychylną opinię o tych podchodach.
Re: Nocne randez-vous
: Pon Lip 25, 2011 4:56 pm
autor: Ailis
Ailis powolnym krokiem przemierzała ciemne uliczki. Była nienaturalnie zrelaksowana jak na kogoś, kto właśnie zamordował dwójkę ludzi i ucieka z miejsca zbrodni. Nie zdenerwował jej nawet fakt, że ktoś ją śledził. Niemalże tanecznym krokiem skręciła w kolejną uliczkę i nie przerywając spaceru, wyciągnęła z cholewki buta długi sztylet. Ostrze błysnęło złowrogo w bladej poświacie księżycowego światła. Jej zdaniem jedno morderstwo więcej jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Zniknęła w cieniu kolejnego zaułka, by tam zaczaić się na swoją ofiarę. Przylgnęła plecami do zimnych cegieł kamienicy i spokojnie czekała.
Re: Nocne randez-vous
: Pon Lip 25, 2011 5:46 pm
autor: Roderick
Nieznajoma kluczyła ciemnymi uliczkami miasta. W lewo. Prawo. Prosto. Znów lewo. Po kilku minutach takiego koślawego marszu, Roderick zdał sobie sprawę, iż nie wie gdzie się znajduje. Obejrzał się za siebie, zdając sobie sprawę, że za cały Valladon i okolicę nie wróciłby pod budynek, z którego wyruszyli. Nie miał nawet pojęcia, którędy do najbliższej bramy.
Ochłap dreptał tuż obok niego, cichutko stukając pazurkami o twardą powierzchnię.
- Ciiiii, bo nas usłyszy! - młodzieniec syknął do psa oczekując, że zrozumie czego od niego wymaga. Roderick z politowaniem pokręcił głową i wrócił wzrokiem na śledzoną dziewczynę. Tyle tylko, że nie miał do czego wrócić wzrokiem - dziewczyny nie było. Jakby rozpłynęła się w ciemnościach. Czyżby nasz chłopak przez cały ten czas śledził jakąś nocną zjawę? Ducha, który nie zaznał spokoju? Chochlika, bawiącego się ludzkim kosztem? Czyżby Pani Losu zakpiła sobie z niego tym razem?
"Wolnego, nie mam zamiaru wrócić z tych podchodów z pustymi rękami!" Zagrzewając się tą myślą do działania, odważnym krokiem wkroczył w zakręt alejki. Nie zwrócił nawet uwagi na czającą się w cieniu skrytobójczynię, którą minął jak gdyby nigdy nic. Na jego szczęście Ochłap zwrócił.
Atak został przerwany w samą porę - czworonóg jednym susem dopadł opadającą rękę dziewczyny, przerywając tym samym cios. Ugryzienie było na tyle silne, aby dziewczyna upuściła sztylet, który z głośnym łoskotem uderzył o bruk. Na to Roderick już nie mógł nie zwrócić uwagi.
- Ochłap, zbóju, coś ty tam... - odwracając się za siebie, łowca przerwał w połowie zdania, dostrzegając ciemną sylwetkę przywierającą do muru. Ochłap warczał groźnie w kierunku nieznajomej, gotów do kolejnego ataku. Przy następnej wolnej okazji będzie musiał podziękować psu za ratunek. I to nie pierwszy już raz, warto dodać.
Nagle alejka została zalana światłem zza pleców Rodericka. Miejska straż! Dwóch strażników właśnie przeprowadzało rutynowy patrol jedną z głównych ulic miasta. Widocznie usłyszeli echo upadającego sztyletu.
- Co wy tu robicie? Jest godzina policyjna! - wykrzyknął ten, który trzymał niewielką lampę. Drugi jedynie przypatrywał się całej tej osobliwej scence w milczeniu, z ręką spoczywającą na rękojeści miecza przypiętego do pasa.
Re: Nocne randez-vous
: Pon Lip 25, 2011 7:39 pm
autor: Ailis
Nie musiała długo czekać skryta pośród cieni. Już po chwili wysoki mężczyzna wkroczył do alejki w której się ukrywała. Nie zastanawiając się wiele, zrobiła w jego stronę kilka kroków, po czym zadała cios idealnie wymierzony ku nasadzie szyi, tak aby ofiara szybko się wykrwawiła. Nie zauważyła jednak kundla, który szedł za mężczyzną. Pies rzucił się na nią, wbijając zęby w jej przegub. Sztylet wypadł jej z dłoni, uderzając z brzdękiem o bruk. Zacisnęła zęby z bólu i zdrową ręką uderzyła psa, który bez oporów ją puścił. Cofnęła się pod mur chcąc uniknąć kolejnego ataku zapchlonego futrzaka. Do jej uszu dotarł głos mężczyzny, którego chciała zamordować:
- Ochłap, zbóju, coś ty tam... – zaczął, ale nie skończył. Zaskoczony przypatrywał się, jak jego zapchlona kupa futra warczała na nią groźnie. Ailis właśnie sięgała dyskretnie po drugi sztylet z zamiarem posiekania kundla na filety, kiedy padło na nich migotliwe światło lampy. Dziewczyna zamrugała kilka razy, chcąc przyzwyczaić wzrok do światła.
- Co wy tu robicie? Jest godzina policyjna! – wykrzyknął strażnik trzymający lampę. Jego kompan przyglądał się im w milczeniu, trzymając dłoń na rękojeści swojego miecza. Przyjrzał się uważnie całej scenie, zatrzymując wzrok na dłużej na Ailis. W jego oczach pojawił się dziwny błysk kiedy chwycił miecz, który ze zgrzytem wysunął się z pochwy. W momencie, gdy strażnik chwycił za broń, dziewczyna ruszyła biegiem w stronę wylotu uliczki. Za sobą usłyszała tupot nóg, krzyki strażników i szczekanie psa. Jak, do cholery, ma walczyć, skoro ta bestia zraniła ją w rękę?! Nie zważając na pulsujący ból, ani na ciepłą krew kapiącą z palców, wyciągnęła dwa długie sztylety. Ciągle jednak miała nadzieję, że uda jej się uciec. Przypomniała sobie o wyrwie w murze porośniętym bluszczem. Jej niedoszła ofiara oraz zapchlony kundel deptali jej po piętach. Udało im się zostawić pościg trochę w tyle. Ciężkie uzbrojenie spowalniało strażników, co bardzo cieszyło Ailis. Skręciła w kolejną uliczkę i w następną, po czym czmychnęła w wyrwę, gęsto porośniętą bluszczem. Mężczyzna wbiegł tuż za nią, a za nimi podążył kundel. Przywarli do muru po drugiej stronie, chcąc pozostać w cieniu. Teraz musieli pozostać cicho i modlić się, żeby żołnierze nie wiedzieli o szczelinie w murze.
Re: Nocne randez-vous
: Śro Lip 27, 2011 3:16 pm
autor: Roderick
Zanim Roderick zdążył wybełkotać jakieś zmyślone wyjaśnienie, strażnicy już sięgali po broń. Jakoś nie śpieszyło mu się do walki z dwoma wyszkolonymi siepaczami, zwłaszcza, że byli lepiej uzbrojeni. Czas naglił, trzeba było podjąć jakieś działania.
- Ochłap, za mną! - wykrzyknął jedynie, biorąc nogi za pas w kierunku przeciwnym od żołnierzy. Ku jego zdziwieniu, dziewczyna już wcześniej salwowała się ucieczką. Dojrzał jedynie odcinek włosów znikający za rogiem. Czort, szybka bestia.
Pies wykonał komendę i biegł tuż obok młodzieńca. Po chwili jednak przyśpieszył, wybierając tę samą ścieżkę, którą obrała wcześniej skrytobójczyni. Łowca nie kwestionował instynktu zwierzęcia. W obecnej chwili starał się jedynie za nim nadążyć i przy okazji zgubić strażników. Słychać ich było z daleka - chrzęst metalu zbroi nie mógłby usłyszeć jedynie głuchy. Nie mieli zamiaru łatwo dać za wygraną.
Mijając kolejny róg budynku, Roderick dostrzegł, że Ochłap wreszcie się zatrzymał i warczał w kierunku niewielkiej wnęki w murze. Nie mógł pozwolić uciec nieznajomej? To ci pies na baby zażartował sobie w myślach myśliwy. Krzyki strażników były jednak coraz bliżej, trzeba się gdzieś ukryć.
Chwycił psa w pasie i przywarł do ściany, pozostając tym samym w cieniu.
- Ciii! - syknął na psa, gdy ten wydał z siebie pojedynczy warkot. Chyba jednak zrozumiał całą tę sytuację, bo zamilkł.
Dźwięk pościgu był coraz bliżej. Strażnicy zatrzymali się tuż obok alejki, w której znajdowała się dwójka nocnych marków.
- Chyba nie damy rady ich dogonić... - powiedział jeden, sapiąc głośno.
- Daj spokój, od każdego złapanego nocą dostajemy dodatkowe sześćdziesiąt ruenów do żołdu. Nie wiem jak tobie, ale mnie pieniądze się przydadzą. - Zaraz po tym jak skończył mówić, przebiegł tuż obok wejścia do zaułka. Drugi strażnik po chwili do niego dołączył. Dzwonienie oddalało się coraz bardziej, aż w końcu zastąpiła je cisza nocy.
Roderick w końcu wypuścił długo wstrzymywane powietrze. Pies popatrzył się na niego dziwnie, przechylając głowę nieco w prawo. Odgadując jego intencje, łowca odłożył go na ziemię i poczochrał nieco po głowie z uśmiechem. W nagrodę, że pozostał cicho.
Re: Nocne randez-vous
: Śro Lip 27, 2011 5:53 pm
autor: Ailis
Stała nieruchomo, niemalże wstrzymując oddech. Przez cienki materiał swojej czarnej koszuli czuła zimno kamiennej ściany. Nie zwracając uwagi na pulsujący ból w prawej ręce, mocniej zacisnęła palce na rękojeści sztyletu. Mężczyzna, którego miała zamordować stał tuż obok, trzymając na rękach swojego głupiego psa i uciszając go. Stwierdziła, że jeśli przez tego zapchlonego futrzaka strażnicy odkryją ich kryjówkę, to najpierw zabije zwierzaka, a dopiero potem zacznie się martwić strażnikami. Kiedy jednak żołnierze zaczęli się od nich oddalać, odetchnęła z ulgą. Odgłos ciężkich buciorów uderzających o bruk był coraz cichszy, kiedy jej „towarzysz” postawił swoją kupę futra na ziemi i wytarmosił ją pieszczotliwie. Dziewczyna przewróciła poirytowana oczami. Bez słowa przecisnęła się obok mężczyzny przez dziurę w murze i wyszła na ciemną uliczkę. Kundel wybiegł za nią, ujadając. Ten durny futrzak może tu ściągnąć kolejny patrol! Wściekła odwróciła się, żeby kopnąć zwierzę.
Re: Nocne randez-vous
: Śro Lip 27, 2011 6:19 pm
autor: Roderick
Pies zaskamlał z bólu spowodowanego celnie wymierzonym przez Ailis kopniakiem i zachwiał się na swoich łapach. Roderick tylko patrzył na całą tę sytuację w osłupieniu. W mgnieniu oka jednak na jego twarzy objawiła się wściekłość.
- Psa mi tykasz?! - ryknął w stronę skrytobójczyni, praktycznie jednym susem doskakując do niej. Tym samym był może od niej jakieś trzy kroki. I bynajmniej nie miał pokojowych zamiarów.
- Z kobietami się nie biję, ale wolno nie mogę cię puścić! - i z takim oto pięknym okrzykiem bojowym, nie zważając na możliwy powrót strażników, Roderick rzucił się na wcale nie niewinną dziewczynę. Oczywiście nie planował jej zrobić krzywdy - ot, chce ją po prostu złapać i przytrzymać, aby nie rozpoczynać kolejnego pościgu.
Na jego nieszczęście, nieznajoma miała świetny refleks - gdy on rozpoczął swój "atak", ta zdążyła się odsunąć. Jednakże troszkę za wolno - udało mu się ją chwycić za wcześniej zraniony prawy przegub. Punkt zaczepienia jest, teraz może już dojść tylko i wyłącznie do konfrontacji.
Re: Nocne randez-vous
: Śro Lip 27, 2011 6:44 pm
autor: Ailis
Mężczyzna skoczył w jej stronę, próbując ją złapać. Ailis odsunęła się błyskawicznie, jednak udało mu się chwycić ją za przegub. Zraniony przegub warto dodać. O ile na większość ludzi ból działał zniechęcająco i ich spowalniał, to ją nakręcał. Krew w niej zawrzała – w ciągu sekundy była gotowa do walki. Co prawda schowała noże, jednak nawet bez nich nie była bezbronną niewiastą. Szybki cios zadany lewą ręką zaskoczył jej oponenta. Puścił jej przegub, chcąc zablokować kolejny atak. Widziała zdumienie na jego twarzy, kiedy zadawała następne szybkie i precyzyjne uderzenia, z których większości nie był w stanie zablokować. Kilka razy zamachnął się na nią, ale na nie wiele mu się to zdało. Dziewczyna posiadała wyraźną przewagę i pomimo, że mogła teraz spokojnie uciec, tłukła go dalej, wiedziona ślepą furią.
Re: Nocne randez-vous
: Śro Lip 27, 2011 7:11 pm
autor: Roderick
Z początku młody łowca był zadowolony. Chciał spojrzeć nieznajomej prosto w oczy i wyjaśnić sobie parę spraw. Jego tryumfalny moment przerwał jednak nagły cios w brzuch. Zdezorientowany rozluźnił chwyt.
- To bolało... - ledwo zdążył z siebie wydukać, gdy został zasypany gradem ciosów. Z prawej, lewej, prosto. W oszołomieniu blokował co drugi atak. Z każdym ciosem tracąc równowagę, zaczął blokować coraz rzadziej. A jego przeciwniczka wcale nie zwalniała. Roderick w pewnym momencie zrozumiał, że uderza go też zranioną ręką. Na wszystko co pradawne, czy rana nadgarstka wcale jej nie przeszkadzała?!
Po wyprowadzeniu paru nieskutecznych ataków, postanowił porzucić myśl o jakiejkolwiek ofensywie. Dawał jej w ten sposób tylko czas na wyprowadzenie kolejnych ciosów, których nie był w stanie sparować. Nie żeby w teraz mógł - większość omijała jego gardę i lądowała w każde odsłonięte miejsce.
Nasi pięściarze powoli zaczęli zmieniać pozycję. Ailis zmusiła Rodericka do konsekwentnego przesuwania się do tyłu, pod naporem jej furii. Jeżeli chłopak planował wyjść z tego z całym uzębieniem, musiał szybko podjąć jakąś akcję.
Jest źle. Bardzo źle. Pioruńsko źle. Na Panią Losu, tak wściekłej dziewczyny nie widziałem od czasu gdy przypadkowo podpaliłem Marielle włosy biadolił w myślach młodzieniec. Nie miał jednak zamiaru przez cały czas być workiem treningowym.
Wpierw, złapał jedną z pięści oponentki, tuż przed tym jak doszła do kontaktu z jego szczęką. Połowa jej potencjału bojowego z głowy. Tak samo jak połowa jego obrony. Jednak po kilku chwilach szarpaniny udało mu się złapać i drugą dłoń - tą ranną.
- No dobra! To co teraz gwiazdeczko? - zapytał pieszczotliwie. Tym razem jej tak łatwo nie puści. Pomimo, że dziewczę było od niego szybsze, nie mogło być silniejsze. Przynajmniej taką miał nadzieję - Pani Losu musiałaby być na niego naprawdę zła, aby zesłać na niego siłaczkę.
Re: Nocne randez-vous
: Czw Lip 28, 2011 3:44 pm
autor: Ailis
Tłukła Rodericka pięściami bez opamiętania. Na początku chciała go zabić humanitarnie: przecinając mu tętnicę szyjną, aby mógł się szybko wykrwawić. Niestety przeszkodził jej ten zapchlony kundel, więc teraz równie dobrze może zatłuc chłopaka na śmierć. Zadawała kolejne ciosy nie bacząc na pulsujący ból w zranionej ręce. Słyszała, że rany po ugryzieniach zwierząt są bolesne, lecz nie spodziewała się, że aż tak. Zapewne bolałoby ją mniej, gdyby tak nie forsowała ręki, ale nie myślała o tym w tej chwili. Skupiła się na zadawaniu kolejnych ciosów. Nagle mężczyzna złapał jej pięść. Krótko potem pochwycił też jej ranną rękę. Spojrzała na Rodericka, któremu udało się ją na chwilę unieruchomić.
- No dobra! To co teraz gwiazdeczko? – spytał, uśmiechając się z zadowoleniem. Gwiazdeczka w odpowiedzi, jak na dobrze wychowaną, młodą damę przystało, kopnęła go w piszczel. Chłopak skrzywił się, lecz jej nie puścił. Próbowała się wyszarpnąć kopiąc i gryząc na zmianę. Nietrudno było zauważyć, że Roderick nie był zbyt zadowolony z faktu, iż złapana dziewczyna nie zamierza się tak łatwo poddać.
Re: Nocne randez-vous
: Czw Lip 28, 2011 5:51 pm
autor: Roderick
Najwyraźniej dziewczyna nie była tak skora do rozmowy jak Roderick. Na jego pytanie odpowiedziała kopniakiem. Potem wzięła się do gryzienia. Zdesperowana próbowała wszystkiego, aby się uwolnić. Młodzieniec jednak był równie zdesperowany, żeby jej nie puścić.
- O nie, nie ma tak łatwo! - nadrabiał głosem milczenie Ailis. Zdążyła go już parę razy kopnąć i ugryźć, ale podjął już odpowiednie przeciwdziałania. Starał się unikać jej ataków, robiąc kroki w różnych kierunkach oraz wymachując rękami. Całość wyglądała jak jakiś taniec. Niezwykle koślawy i śmieszny taniec.
Jednak cała ta urocza szarpanina musiała się skończyć. Skrytobójczyni skutecznie podkosiła łowcę. Nie mogąc złapać równowagi, runął jak długi. Na jej nieszczęście - wprost na nią, ponieważ mimo wszystko jej nie puścił. Po chwili nasza urocza parka wylądowała na bruku, z chłopakiem na wierzchu.
Gdy w oszołomieniu leżeli jeszcze na ziemi, ktoś zaczął bić im brawo. Powolne, rytmiczne klapnięcia, dobiegające z jednego końca alejki. Jak się okazało, stali tam dwaj strażnicy, skutecznie zagradzając im ucieczkę. Ten, któremu zawdzięczali oklaski, miał na twarzy szyderczy uśmieszek. Odruchowo spojrzeli w przeciwnym kierunku - i tam czekali na nich strażnicy, z bronią w pogotowiu. Znaleźli się w potrzasku.
- Szczęśliwa? - zapytał się z przekąsem Roderick, patrząc się w oczy nieznajomej. Prędzej czy później musieli na siebie znowu ściągnąć strażników. Zamieszanie jakie spowodowali, nie należało do najcichszych.
Re: Nocne randez-vous
: Czw Lip 28, 2011 6:11 pm
autor: Ailis
W końcu udało jej się ściąć przeciwnika z nóg. Chłopak niestety przewrócił się na nią, a nie, jak planowała, na plecy. Gruchnęła o bruk przygnieciona ciężarem Rodericka. Nie mogła powstrzymać cichego jęku, jaki wydobył się z jej ust. Leżeli tak chwilę na ziemi, kiedy nagle rozległo się klaskanie. Spojrzeli w tamtą stronę i dostrzegli dwóch strażników. Gdy odwrócili głowy okazało się, że z drugiej strony również stało kilku zbrojnych. Zostali otoczeni.
- Szczęśliwa? – spytał z przekąsem mężczyzna, patrząc jej w oczy.
- Bardzo – odparła ironicznie. – A teraz złaź ze mnie – dodała, kopiąc chłopaka, aby szybciej z niej zszedł. Nie oponował – prędko pozbyła się tego irytującego ciężaru, który wgniatał ją w nierówny bruk uliczki. Podniosła się, wyciągając dwa długie sztylety.
- Zastanawiam się czy zabić Cię od razu, czy dopiero po tym jak wykończę strażników – rzuciła od niechcenia w jego stronę.
Re: Nocne randez-vous
: Pią Lip 29, 2011 4:52 pm
autor: Roderick
Nie stawiał oporu, gdy dziewczyna skopała go ze swojej osoby. Dalsza walka i tak nie miała sensu skoro mieli wpaść w łapska strażników. Rozejrzał się wokół siebie w poszukiwaniu Ochłapa. Psa nie było. Musiał wyczuć niebezpieczeństwo i gdzieś się zaszył. Lepiej dla niego.
Po ostatnim zdaniu skrytobójczyni, Roderick spojrzał się na nią w szoku.
- Chcesz walczyć sama przeciwko czterem strażnikom? Już zrozumiałem, że umiesz walczyć i jesteś szalona, ale to już w głowie się nie mieści! - wyrzucił ręce w górę, zbulwersowany całą tą sytuacją. Czy ona postradała zmysły?! To nie czas i miejsce na takie dyrdymały.
- Nawet, jeżeli zabijesz jednego czy dwóch to jedynie sobie nagrabisz, a reszta cię zgarnie - dodał po chwili półgłosem. Próbował przemówić jej do rozsądku, mimo iż sam nie był w pozycji do dawania rad.
Re: Nocne randez-vous
: Pią Lip 29, 2011 6:20 pm
autor: Ailis
- Chcesz walczyć sama przeciwko czterem strażnikom? Już zrozumiałem, że umiesz walczyć i jesteś szalona, ale to już w głowie się nie mieści! – wykrzyknął młodzieniec. Ailis tylko uśmiechnęła się na te słowa. - Nawet, jeżeli zabijesz jednego czy dwóch to jedynie sobie nagrabisz, a reszta cię zgarnie – dodał ciszej po chwili.
- Zrzędzisz jak stara baba. Bez ryzyka nie ma zabawy – odparła radośnie, bacznie obserwując zbliżających się strażników.
- Rzućcie broń! – wykrzyknął jeden ze zbrojnych. Ailis nawet do głowy nie przyszło, żeby spełnić jego żądanie.
- No to zaczynamy zabawę – zaćwierkała radośnie, atakując najbliższego żołnierza. Mężczyzna okazał się kompletnym ignorantem. Nie był przygotowany na atak z jej strony, w końcu była kobietą. Co więc mogła mu zrobić? Jak się okazało - wiele. Kiedy zaskoczony żołnierz odparował jej cios za pomocą miecza, ona wbiła mu drugi sztylet prosto w bok, który obnażył przy podnoszeniu ostrza. Padł na ziemię, jęcząc z bólu. Jego kompan stał kilka kroków dalej, patrząc zszokowany na kolegę. Dopiero po chwili odzyskał zdolność trzeźwego myślenia i ruszył z mieczem w dłoni na skrytobójczynię. Z drugiej strony alejki już biegło do nich pozostałych dwóch strażników.
Re: Nocne randez-vous
: Sob Lip 30, 2011 4:59 pm
autor: Roderick
No i się zaczęło. Roderick z niedowierzaniem patrzył, jak dziewczyna rzuca się na zbrojnego. Przecież łamanie godziny policyjnej to jedynie wykroczenie. Zabijać z tak błahego powodu? Lepiej jest przecież zapłacić grzywnę czy odsiedzieć swoje w areszcie. Tak jak mówił wcześniej, sprawi jej to tylko więcej kłopotów.
Już po chwili pierwszy z uzbrojonych mężczyzn leżał na bruku, powoli się wykrwawiając. Ostrze skrytobójczyni celnie trafiło w miejsce, gdzie łączyły się części pancerza. Wymagało to niezwykłej finezji, która wydawał się być naturalną cechą atakującej. Przy ataku na drugiego strażnika nie miała jednak ważnego atutu, jakim było zaskoczenie. Starał się on nie dopuścić Ailis zbyt blisko, jednocześnie nie pozwalając jej czmychnąć spoza alejki. Definitywnie grał na czas, aż przyjdą mu z pomocą jego koledzy i otoczą napastniczkę.
Roderick nie miał zamiaru walczyć. Przede wszystkim, był uzbrojony jedynie w swój łuk i nóż myśliwski. Poza tym, nie śpieszyło mu się na stryczek za zbrojną napaść. Wycofując się od nadciągających strażników, rozglądał się nerwowo za jakąś drogą ucieczki. Wysokie mury, żadnego okna, żadnego przejścia. Psia kość, nic!
Wpadł plecami na walczącą dziewczynę. Żołdacy z drugiego końca alejki byli już dostatecznie blisko by obnażyć miecze i przygotować się do walki.
- Ja naprawdę radzę się poddać póki jeszcze jest czas - rzucił do dziewczyny, przygotowując się do unikania prawdopodobnych ataków strażników.