Bramy dawnej potęgi
: Śro Cze 29, 2011 9:15 pm
Zajechali po dość długiej podróży pod miasto którego wcześniej nie było im dane ujrzeć, jeden z jeźdźców którzy prowadzili wyprawę miał czarny niczym noc płaszcz na którym lśniła kryształowa róża, pozostała trójka towarzyszy podobne znaki miała lecz błękitem się mieniące.
Przewodnik obrócił się ku nim i rzekł spokojnym i łagodnym tonem
- Tu się rozdzielimy przyjaciele na czas paru nocy, tu nasza droga także znajdzie zakończenie za na dniach ostatniego astrum naszego zadania. Musimy odnaleźć drogę ku ukrytym celą, jeżeli uda się nam to osiągnąć...
- Tak mój panie, który mi przyjacielem - rzekł najstarszy z nich siwo brody mąż, w pięknej czarniawej zbroi, jednak uważaj proszę na siebie, nasi przeciwnicy polują na naszego przywódcę... na Ciebie Daroganie... - Rycerz z pod znaku kryształowej róży jedynie uśmiechną się na te słowa i poklepał towarzysza po ramieniu - Każdego z nas kiedyś czeka koniec ścieżki Aronie, i na mnie przyjdzie pora... Jednak nie dziś ! Dziś mamy coś o co walczymy i dotrzymamy danego słowa umierającej naszej kapłance, która wiele poświęciła by ocalić nasz od zguby.
- Tak, tak wiele. - spojrzał na moment na rycerza przed nim stojącego najmłodszy z wyprawy Egeron - Mam tylko nadzieje, ze teraz nie sięgnie Cie ostrze krwi... - Po tych słowach podróżni rozdzielili się, dwoje z nich udało się do miasta, dwoje natomiast ruszyło rozejrzeć się w około niego. Jaki był ich prawdziwy cel, zostaje pytanie...
Przewodnik obrócił się ku nim i rzekł spokojnym i łagodnym tonem
- Tu się rozdzielimy przyjaciele na czas paru nocy, tu nasza droga także znajdzie zakończenie za na dniach ostatniego astrum naszego zadania. Musimy odnaleźć drogę ku ukrytym celą, jeżeli uda się nam to osiągnąć...
- Tak mój panie, który mi przyjacielem - rzekł najstarszy z nich siwo brody mąż, w pięknej czarniawej zbroi, jednak uważaj proszę na siebie, nasi przeciwnicy polują na naszego przywódcę... na Ciebie Daroganie... - Rycerz z pod znaku kryształowej róży jedynie uśmiechną się na te słowa i poklepał towarzysza po ramieniu - Każdego z nas kiedyś czeka koniec ścieżki Aronie, i na mnie przyjdzie pora... Jednak nie dziś ! Dziś mamy coś o co walczymy i dotrzymamy danego słowa umierającej naszej kapłance, która wiele poświęciła by ocalić nasz od zguby.
- Tak, tak wiele. - spojrzał na moment na rycerza przed nim stojącego najmłodszy z wyprawy Egeron - Mam tylko nadzieje, ze teraz nie sięgnie Cie ostrze krwi... - Po tych słowach podróżni rozdzielili się, dwoje z nich udało się do miasta, dwoje natomiast ruszyło rozejrzeć się w około niego. Jaki był ich prawdziwy cel, zostaje pytanie...