Strona 1 z 1

Leśna rzeczka.

: Śro Cze 29, 2011 6:10 pm
autor: Naoki
Najzwyklejsze miejsce, takie jakich pełno w tym lesie. Spadająca lekko spod góry woda nabiera szybkości, przez co prąd rzeczny, czy coś takiego, był całkiem silny jak na rzekę w lesie. Dość silny, żeby przewrócić kogoś nie grzeszącego siłą. Ma szerokość jakichś 5 metrów, głębokość jest różna, jednak waha się około pół metra. Podłoże jest kamieniste, sama woda czysta. I od czasu do czasu można wypatrzyć rybkę.
A dookoła są tylko jak nie patrzeć drzewa i krzaki. Miejsce to nie jest zbyt głęboko w lesie, ale też nie na samej granicy.

Zbliżał się wieczór. Młody kotołak wędrował, jak to zwykle, wzdłuż rzeki. Rzeki, strumyki i inne takie były bardzo dobrymi szlakami i dawały możliwość zaspokojenia zarówno pragnienia, jak i głodu, o ile umiało się polować na zwierzynę czy też łowić ryby. Choć bywało tu też groźnie.
Chłopiec zatrzymał się w miejscu, gdzie opadający brzeg był szerszy, tak że można się było spokojnie rozsiąść, i to też uczynił Naoki. Położył plecak i katanę na ziemi, po czym usiadł obok nich. Spojrzał na swoje spodnie i buty, nadal przesiąknięte krwią - zaschniętą już krwią. Przydałoby się tego pozbyć, bo zapach, a raczej smród, mógł zwabić jakieś zwierzę czy wampirka. Wstał więc i ostrożnie wlazł do wody. Przysiadł na jakimś dużym kamieniu i przez chwilę tak siedział, trochę ruszając nogawkami. No bo co mógł zrobić? Wylazł z wody, ściągnął z siebie "wyprane" części odzieży. Wylał wodę z butów, wycisnął mocno spodnie. I najlepiej byłoby je tak zostawić, żeby schły na gałęziach. Nie mógł tego jednak zrobić, bo nagle wyczuł zbliżające się zapachy i dźwięki. Błyskawicznie naciągnął na siebie odzienie, chwycił swoje rzeczy i zwyczajnie zniknął w gęstwinach które miał zaraz obok siebie. Wtedy dopiero zajął się analizowaniem, co to takiego może się zbliżać.

Re: Leśna rzeczka.

: Śro Cze 29, 2011 9:17 pm
autor: Saeko
- Czas zrobić sobie przerwę - zakomenderowała nagle półcichym głosem Saeko, gdy wraz z towarzyszkami przemierzały las. Ziewnęła głośno i rozciągnęła ręce, by zaprezentować poziom swojego ogromnego zmęczenia...
- Dziwne, że jesteś zmęczona, bo to ja ciągle udaję konia i wożę Cię na swoim grzbiecie - burknęła oburzona wilczyca. Spojrzała spod ukosa na siedzącą na niej brunetkę. Od początku ich wspólnej podroży zawsze było tak, że Sasae nosiła Saeko i wspólnie prowadziły koczowniczy tryb życia, szukając odpowiedzi na wiele nurtujących je pytań - niestety wszystkie pozostawały bez odpowiedzi.
Saeko spojrzała na grzbiet przyjaciółki i wtuliła się w jej szyję. Ciepłe, miękkie futerko wilczycy delikatnie gładziło jej twarz. Jak przy takiej istotce można by czuć się zagrożonym? Brunetka nie wiedziała.
- Wiem i jestem ci z tego powodu bardzo wdzięczna - rzekła i przytulałaby się tak dalej, gdyby nie fakt, że żeby odpocząć trzeba mieć jeszcze gdzie. Dziewczyna uniosła swoje purpurowe oczęta na sokoła lecącego tuż obok nich.
- Hirameki - zwróciła się do ptaka unosząc się do pozycji siedzącej - możesz sprawdzić, czy jest to miejsce gdzie mogłybyśmy chwilę odetchnąć? - Sokolica zrobiła kółko dookoła nich i rzucając krótkie "oczywiście" wzniosła się ponad korony drzew.
Brunetka znów leniwie zaczęła się rozciągać. Od tygodni nie dostała jeszcze żadnego zlecenia, a fundusze w sakiewce chyliły ku wyczerpaniu. Trio prawie "amazonek" nie było bardzo zależne od pieniędzy pod względem żywieniowym - bez problemu rodziły sobie z upolowaniem jakiejś zwierzyny i posileniem się nią, jednak potrzeby takie jak nowe ubranie, bandaże czy łakocie - Saeko była okropnie łasa na wszelkie słodkości i gdy tylko pojawiała się ku temu możliwość zajadała się nimi - wymagały odpowiedniej zapłaty.
Nie dane się było Sanae (nazwisko Saeko) zbyt długo zastanawiać nad tym na co wydaje pieniądze, których dawno niestety już nie zarobiła, gdyż Hirameki zanurkowała i gdyby nie szybkie hamowania uderzyłaby i w brunetkę, i w wilczycę... niechcący bo niechcący, ale boleć boli.
- Jakąś godzinę drogi stąd jest rzeka - powiedziała i usiadła na ramieniu Saeko...
Po pewnym czasie, gdy były już blisko wody, wilczyca postawiła uszy i zmarszczyła nos, wdychając intensywnie jakąś woń.
- Ktoś jest nad rzeką - powiedziała napełniając płuca zapachem unoszącym się w powietrzu. Jako wilk miała znacznie lepszy słuch i węch niż inni - to było i chyba jest zrozumiałe. Brunetka spięła się i sama zaczęła nasłuchiwać. Przez te lata spędzone w lesie miała bardziej od innych ludzi wyostrzony słuch, jednak nie był on tak dobry jak ten, co miała go Sasae. Sokolica wzbiła się w niebo, by z nieco innej perspektywy móc obserwować istotkę znad rzeki.
- Kotołak - oznajmiły równocześnie Hirameki i Sasae. Skąd wiedziały? Stąd, że po pierwsze kotołak ma charakterystyczne kocie uszka, które zauważyła sokolica, a po drugie każde istota - chodzi o gatunek - wydziela specjalny zapach, jaki był w miarę prosty do rozpoznania dla nich. Saeko uśmiechnęła się. Nie wiedziała, czy Naoki jest wrogo nastawiony, ale nie zamierzała z góry uznawać go jako potencjalne zagrożenie. Odetchnęła pełną piersią. Kotołaki to miały fajnie... ona też zawsze chciała mieć takie słodkie uszka - były jej zdaniem prześliczne, ale niestety los takowych jej nie dał. Miała za to fajniutkie skrzydełka, których nikomu nie pokazywała... każdy ma prawo do własnych wyborów - nie osądzać jej!
- Już się bałam, że będzie gorzej. Kierujemy się dalej - powiedziała spokojnie i nim zauważyła dotarły do rzeki. Była czysta, ślicznie szumiała i na pewno miło by było się w niej zanurzyć, a biorąc pod uwagę, że zbliżał się już wieczór, to powinna być nagrzana od słońca ciepłego dnia.
Kotołaka znad rzeki już nie było nad rzeką... choć nadal był w pobliżu - dowodem na to był nieco zmarszczony nos wilczycy. Gdy tylko cała trójka znalazła się już przy brzegu, Saeko zeskoczyła z Wilczycy i dopiero teraz widać było, że jest od niej prawie dwa razy większa (Saeko - 1,71 m, Sasae 3,34 m). Psowate zwierzątko zabrało się za picie wody, podobnie jak pozostała dwójka, z tym że Hirameki zaraz po wypiciu kilku łyków poderwała się do lotu i zaczęła kręcić na nimi okręgi. Wolała wszystko mieć na oku.
- Jeśli ktoś tu jest, to nie bój się, nie zamierzamy zrobić ci krzywdy - powiedziała spokojnie Saeko i zabrała się za uzupełnianie zapasów wody w bukłaku. Swoim podejściem chciała pokazać, że nie zamierza być zagrożeniem dla chowającego się kotołaka. Oczywiście, wilczyca niespecjalnie lubiła, gdy upadła z taką otwartością podchodziła często do istnień, których nie miała za zadanie pozbyć się. Nie raz, nie dwa sprowadziło to na nie liczne utarczki i pojedynki, których w innym przypadku toczyć by nie musiały...
Jednak taka była kolej rzeczy... ona naważyła piwa i wspólnymi siłami musiały je wypić. Sasae zaraz po tym jak zaspokoiła swoje pragnienie położyła się.
Saeko oczekiwała ze spokojem wymalowanym na twarzy dalszego przebiegu akcji. W razie czego była gotowa w ułamku sekundy dobyć łuku i wypuścić z strzały.

Re: Leśna rzeczka.

: Śro Cze 29, 2011 10:37 pm
autor: Naoki
Gdy tak sobie siedział skulony w krzakach i za pomocą nosa i uszu obserwował zbliżające się istoty, mógł na "spokojnie" się im przyjrzeć. Czuł więcej zapachów niż dwie istoty, ale słyszał tylko łopot skrzydeł i ciche dźwięki przekładanych miękkich łap. Coś z rodziny psowatych i jakiś ptak. Tylko dlaczego czuł jeszcze woń demona i słyszał kilka głosów? Niepokoiła go ta dziwna mieszanka bodźców, a już sam fakt, że zbliżał się do niego demon, był wystarczająco wzbudzający chęć ucieczki. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić - wilk, bo przyjął ten gatunek nie będąc nadal pewnym z kim ma do czynienia, który na pewno już go wywęszył, mógłby rzucić się za nim w pogoń. Trzeba było siedzieć spokojnie. Może wydarzy się cud.
Oczywiście, że się nie wydarzył. Ledwo powstrzymał się od syknięcia na wilka. I wcale nie miał zamiaru ufać słowom kobiety. W końcu na tym polegała robota demonów - na gadaniu, kłamaniu, składaniu fałszywych obietnic. Więc to że miała piersi, które tak kotołaka pociągały, i nie tylko pod względem seksualnym, nie zmieniały faktu. Hm. Był szybszy od całej trójki, jedynie ten olbrzymi stanowiłby kłopot. Ale on nie miał ochoty uciekać. Był tu pierwszy, więc tymczasowo to jego teren! I może się najwyżej podzielić.
Dobra, trzeba było coś zrobić. Nie mógł w nieskończoność siedzieć w ukryciu, skoro i tak o nim wiedzieli. Postanowił więc zrobić użytek ze swego uroku małego futrzaka, choć i tak to nic nie da.
W sekundę wylazł z krzaków, ale po stronie przeciwnej od przybyszów. Tak że dzieliła ich gęstwina. Był gotowy w każdej chwili zrobić unik i przejść do ataku. I w ogóle nie było po nim tego widać. Bo to co mogły zobaczyć towarzyszki, to tylko niski chłopiec - a może jednak dziewczynka? Tak bez przyglądania się nie można było określić dokładnie - ściskający nerwowo gałązki krzewu i wystawiający znad niego słodką twarz z kocimi uszkami, na której malowało się przerażenie. I nie odzywał się, tylko czekał na reakcje tria.

Re: Leśna rzeczka.

: Czw Cze 30, 2011 10:43 am
autor: Saeko
Hirameki dalej by kreśliła niewidoczne kręgi w powietrzu, ale osobiście stwierdziła, że jak na razie jest niepotrzebny wysiłek. W obrębie jej wzroku nie widziała nikogo innego, kto mógłby stworzyć zagrożenie, więc najnormalniej w świecie usiadła na jednej z gałęzi drzew, by chwilę odpocząć przed kolejną częścią długiej podróży... donikąd.
- Jak na razie nie widzę żadnego zagrożenia, Saeko – zwróciła dzióbek ku upadłej anielicy, która skończywszy napełniać bukłaki z wodą otrzepała pelerynę. Widziała, że obie zdają się być spokojne, więc i z jej strony nie musiała pojawiać się obawa, była jednak świadoma, że jeśli kotołak zapragnąłby walki, to Sasae pierwsza rzuciłaby się do obrony swoich towarzyszy. Czasem nawet Saeko nie miała chwili na reakcję, jednak wiedziała, że hamowanie nadopiekuńczości jej przyjaciółki jest ważne i na szczęście zaczęło od kilku lat przynosić efekty – wilczyca często zostawia wszystko w rękach brunetki – nie zawsze ona musiała wszystko robić, choć zawsze była w pogotowiu.
- Dziękuję – powiedziała spokojnie w kierunku sokolicy, co mogło wydać się dziwne Naoki’emu – przecież mówi do niewiadomo kogo.
- To ja idę spać – ziewnęła głośno wilczyca i zmrużyła oczy. Odpłynęła w delikatny sen, z którego była gotowa w każdej chwili się zerwać, gdy tylko jakiś niepożądany dźwięk zostałby przez nią usłyszany.
Po chwili wyłoniła się twarzyczka kotołaka, a twarz Saeko zupełnie rozpromieniała radością. Miała rację. Kocie uszka u ludzi są przesłodkie. Uśmiechnęła się szeroko. Nie powinien się raczej jej bać, bo czemu? No może ten wielki biały wilk był sam w sobie dużym powodem, lecz sama dziewczyna raczej nie. Jako upadła nie miała jakiejś strasznej aury, a osobiście uważała, że jest nawet ładna. Dziewczyna zdjęła łuk, kołczan i położyła je obok siebie. Następnie zdjęła pelerynę i buty, by położyć je obok siebie. Kamienie były ciepłe, na dotyk których Saeko przymrużyła delikatnie oczęta.
- Nie bój się… może i Sasae – tu wskazała na wilczycę – wygląda strasznie, ale zła nie jest… może tylko trochę przewrażliwiona - zaśmiała się spokojnie i zanurzyła nogi w rzece by się schłodzić. Warto dodać dwie rzeczy. Pierwsza, siedziała bokiem, by patrzeć na Naoki’ego, a druga to to, w co była ubrana. Miała na sobie krótkie do jednej trzeciej uda czarne materiałowe spodenki, bluzkę z krótkim rękawem, również czarną i z delikatnego, matowego materiału. Od połowy uda do połowy łydki również był czarny materiał, który dokładnie przylegał do jej nóg. Kręcone włosy spływały taflą po jej plecach.
Czekała cierpliwie na reakcję Naoki’ego. Nie dostała rozkazu by go zabić, więc nie miał się czego bać. Nie zabijała nigdy więcej niż musiała. Dlaczego? Bo po co? Nie wiedziała czemu została wyrzucona z raju, ba nawet nie pamiętała, że tam mieszkała, ale swoim zachowaniem nie nasuwała stereotypów o upadłych aniołach…
By nie przedłużać… dalej czekała, pluskając co jakiś czas nogami w wodzie.

Re: Leśna rzeczka.

: Pią Lip 01, 2011 1:30 pm
autor: Naoki
Metrowy miecz zawieszony na jego plecach wyglądał bardzo ładnie, ale chyba nie do końca pasował do jego wystraszonej minki. To jak słodkie dziecko trzymające wielki nóż typowy dla psychopatycznych morderców, albo pies z zakrwawionym pyskiem robiący słodkie oczka. Dobrze, że miał taką ładną buzię i futrzane elementy, dzięki temu rzadko kto w ogóle miecz zauważał. Mimo to chłopiec żałował, że katana nie jest trochę krótsza, bo nie mógł jej dobrze skryć pod płaszczem.
"Nie bój się" oczywiście nic nie dało. To tak, jakby pies zaczął na niego szczekać, a właściciel próbował go uspokoić typowym "on nie gryzie". No i oczywiście jako że kobieta była demonem, to było jasne, że chce go uspokoić, osłabić czujność. A potem wyssać mu duszę.
Wysunął z kieszeni swój Wykrywacz i zerknął na niego. Kulka wcale go nie pocieszyła, bo była czerwona. A jedyne niebezpieczeństwo jakie widział, to stojąca przed nim kobieta. Schował go z powrotem, jako że stał za gęstym krzakiem, to raczej wątpliwe by anielica dojrzała na co spoglądał.
Zrobił krok w tył i już miał rzucić się do ucieczki, gdy usłyszał wycie. I nie gdzieś daleko, a bardzo blisko. A po chwili doszedł go też odgłos wielu miękkich łap i zapach wilków. "Dziewczyny" za bardzo się rozluźniły, on za bardzo na nich skupił i w ten sposób z opóźnieniem odkryli zbliżające się zwierzęta, które już weszły w ich pole widzenia. A żeby było jeszcze gorzej, to nie było to jedno stado, a dwa. I zmierzały ku nim z dwóch przeciwnych stron, tak że mogli uciekać tylko na boki, co i tak by Naoś zrobił. Tylko że teraz musiał to przemyśleć. Mimo iż nóżki miał krótkie i chude, to potrafił nimi przebierać tak szybko, że dla obserwującego aż się rozpływały, nawet jeśli miał bystry wzrok. I mimo drobnego ciałka był całkiem wytrzymały. Ale wilki wytrzymalsze. Może dałby radę biec szybciej niż one, ale tylko przez krótki odcinek. Musiałby więc je szybko zgubić, a to było zwyczajnie niemożliwe. Tak więc ucieczka nie miała sensu.
A wilki zwalniały, ale nie zatrzymywały się, i zaczynały warczeć oraz wyć. Dwa stada wybrały w tym samym czasie to samo miejce postoju i zamierzały o nie walczyć. Tylko że na tym miejscu znajdowali się właśnie oni i wilki musiały ich zabić. A nie miały najmniejszej ochoty na gadanie, wahanie czy wycofanie się.

Re: Leśna rzeczka.

: Pią Lip 01, 2011 2:55 pm
autor: Saeko
Noaki nie podchodził, po prostu stał. Czyżby była taka straszna? A może coś innego było nie tak? Nie wiedziała, nie widziała również kulki kotołaka, więc dla niej samej ten zamarł w bezruchu. Do jej uszu doszedł cichy dźwięk, który nie budził pozytywnych skojarzeń. Nie myliła się myśląc, że jest źle… choć może się myliła. Było jeszcze gorzej!
- Saeko! - krzyknęła do dziewczyny sokolica. Powaga jej piśnięcia była tak mocno wyczuwalna, że upadła anielica zerwała się do pozycji stojącej, nałożyła w ułamku sekundy buty, pochwyciła łuk i przewiesiła przez ramiona kołczan.
- Co się stało, Hirameki? – zapytała poważnie, szturchając Sasae by i ona wstała. Wilczyca podniosła się, a jej nos znów stał się mocno pomarszczony. Obnażyła kły i zaczęła nieznacznie warczeć, jej białe uszy zostały postawione. Była spięta, zjeżyła grzbiet i ogon.
- Wilki – warknęła wilczyca – z obu stron – dodała warcząc głośniej. Miały ograniczone pole do manewru. Jasna twarz Saeko pobladła – barwą przypominała teraz śnieg. Miała tylko chwilę na podjęcie jak najbardziej korzystnej ucieczki. Mogły ruszyć w dół rzeki – długie łapy Sasae pozwalały na szybki bieg, dzięki czemu uniknęłyby niechcianej konfrontacji, ale, do holendra, był ktoś jeszcze!
Przecież w krzakach siedział kotołak. Zdrowy rozsądek i Sasae podpowiadały, by zostawiła go i ratowała własne życie, ale serce i umysł stroniły się za tym, by pomóc nieszczęśnikowi (bo właśnie nim się stanie, gdy wpadnie w łapska jednej z watah…). Czas uciekał, a w ich polu widzenia pojawiły się wilki.
- Cholera… - burknęła. Z reguły uważała na to co mówi, ale teraz to chyba było do wybaczenia. Powód był poważny, a ona musiała dać upust swojemu stresowi. Zagryzła wargę, niechcący ją przebijając sprawiła, że pojawiła się na niej kropelka krwi. I nagle doznała olśnienia. Było to w pewnym sensie jedyne wyjście, ale bardzo nie chciała tego robić. Wtedy życie jednej osoby byłoby niesłusznie pozbawione.
- Szlag by to… Sasae, bierz moją pelerynę i biegnij w dół rzeki ile sił w łapach, Hiramieki, ty też ruszaj. Ja zaraz dojdę… - powiedziała, na co wilczyca zablokowała jej drogę. Nie chciała, by ta zrobiła sobie krzywdę z powodu własnej głupoty. Brunetka pchnęła ją lekko w kierunku w jakim miała biec, a sama ruszyła w krzaki. Wilczyca pochwyciła w kły pelerynę i pognała z mieszanym wyrazem pyszczka w wyznaczonym przez jej przyjaciółkę kierunku
Pewnie nie było by w tym niczego wyjątkowego (w jej biegu), ale podczas niego z łopatek Saeko zaczynały wyrastać wielkie, czarne skrzydła. Dzięki Bogu wilki zwolniły, dzięki czemu miała większą szanse dotrzeć do miejsca gdzie był Naoki. Było to ryzykowne, gdyż swoim mieczem mógł jej zrobić (chcący lub nie) krzywdę. Musiała szybko wzlecieć w górę i nie miała chwili czasu na cackanie się z nim. Skorzystała z opanowanej przez siebie magii powietrza i śmignęła mu wiatrem po oczach. by na chwilę stracił widok i korzystając z jego tymczasowego „ogłupienia” chwyciła go z tyłu pod ramiona i zaczęła wyciągać go z krzaków na otwartą przestrzeń. Nie jest jednak głupia i nie zamierzała wierzyć mu, że będzie spokojny. Sama postanowiła skorzystać ze swojej umiejętności danej przez stwórcę (możliwe) i zaczęła go sama uspokajać, a jako że dużą częścią ciała dotykała jego, jej dar powinien działać wyjątkowo efektywnie. Jeśli uda jej się go uspokoić, zrobi małą trąbę powietrzną dookoła nich, co powinno pomóc jej wznieść się w niebo i lot.
To zamierza zrobić, ale co jej wyjdzie, zależy tylko wyłącznie od Naoki’ego i jego postępowania. Tak jak na początku, to zamierza zrobić, ale co się stanie - nie wiadomo.

Re: Leśna rzeczka.

: Pią Lip 01, 2011 4:26 pm
autor: Naoki
Mimo iż był zajęty zrozpaczonymi myślami pod tytułem "co robić?!" i umysł ogarniał mu strach oraz bezradność, to zauważył gwałtowne ruchy obok siebie. Obrócił głowę w ich stronę, akurat by zauważyć, że wielkie coś ze skrzydłami leci prosto na niego. Natłok myśli i emocji pod wpływem tak nagłego ruchu sprawił, że kociołak kompletnie stracił rozum i poddał się kociemu instynktowi. Na dodatek wiatr "rzucony" mu w oczy sprawił tylko tyle, że chłopiec poczuł się atakowany. Rzucił się w bok, przez co nie udało się anielicy złapać go pod ramionami, a tylko za jedno ramię. O miecz bać się nie musiała, ale o niego samego już tak. Zaczął syczeć ze wściekłości, którą ukrywał swój strach; koty nie okazywały strachu, gdy go odczuwały stawały się agresywne. Paznokcie przemieniły się w małe pazurki i poszły w ruch, zostawiając na rękach kobiety długie, choć, na jej szczęście, płytkie rany. Na dodatek wyginał się w najróżniejsze pozy jakby miał kości z gumy i strasznie szarpał, co sprawiło że go puściła. Jak widać, jej moc nie działała; blokował ją jego magiczny przedmiot, nie pozwalający używania na nim jakichkolwiek czarów czy innych sztuczek. Upadł na plecy, katana wbiła mu się w nie, co wywołało bolesne miauknięcie. Wiedział jednak, że to nie czas na jęczenie i natychmiast przeturlał się w bok. Rozległo się kolejne piskliwe miauknięcie, gdy wpadł do rzeki i został przez nią porwany. Właściwie to było to genialne posunięcie, bo był już bezpieczny, pomijając ryzyko utopienia się. Tylko że on bał się tak wpadać do wody.
Wilki zwolniły jeszcze, troszkę niepewne całą tą sytuacją. Dzięki temu upadła miała jeszcze kilka dodatkowych sekund, aby wznieść się w powietrze.

Re: Leśna rzeczka.

: Pią Lip 01, 2011 8:17 pm
autor: Saeko
Człowiek... tfu, anioł. Dobra, anioł się stara, poświęca się, a tu nagle ktoś się na niego (nią) rzuca i zaczyna drapać. No ludzie święci! No, może Saeko miała dużą część winy po swojej stronie, bo zamiast zapytać go o zdanie wolała użyć wiatru i wszystko szybko zakończyć... Najwidoczniej okazał się to być wyjątkowo nietrafiony pomysł. Nie dość, że Saeko nie udało się go złapać pod oba ramiona, to co gorsza ten zaczął ją atakować. Eh... Z w miarę spokojną miną przyjmowała drapnięcia, choć jej twarz została wygięta w grymasie bólu - jakby na to nie spojrzeć, była raniona po ciele przez pazur(ki)y. Co dziwniejsze, jej moc nie działa, co zupełnie ją skołowało.
Jakim cudem? - zapytała się w myślach, a jej źrenice zwęziły się do wielkości ziarnka ryżu. Jakim cudem, kurczę?! Przecież od niepamiętnych dla niej czasów zawsze umiała korzystać z tej zdolności i nic złego się nie działo. Najwyraźniej uszaty kolega miał coś, co blokowało jej zdolności, albo Saeko przechodziła kryzys wieku średniego, bo innego wytłumaczenia nie było na brak możliwości korzystania z własnego daru.
Warto dodać, że przez chwilę gdy siedziała skołowana na ziemi, Naoki wyrwał się i przeturlał się do... do wody. Może to pytanie zabrzmi dziwnie, ale czy koty nie unikają wody? Jasne że tak! Stąd z piersi kotołaka wyrwało się przeraźliwe miauknięcie. (Nawet w obliczu niebezpieczeństwa wydało się jej to być wyjątkowo słodkie (skup się kobieto wreszcie!)) Dziewczyna poderwała się do pozycji stojącej i rozłożyła skrzydła. Dzięki Bogu (znowu podziękowania dla Boga) wilki zdziwione tą całą sytuacją na chwilę zwolniły, dzięki czemu anielica miała czas wyłonić się z krzaków i polecieć ku górze. Przyspieszyła swój lot, tworząc lepsze zawirowania powietrze - gdyby nie to, musiałaby mocniej zamachać skrzydłami, co wymaga odrobiny wysiłku, a tak miała sprawę ułatwioną. Zobaczyła, że z daleka patrzy na nią Sasae. Musiała zabawnie wyglądać. Cała poharatana, w liściach i innych roślinkach, leciała nad taflą wody. Z pewnego punku widzenia miała do siebie dość spore poczucie winy za to, że przez nią Naoki nie dość, że był przerażony, zaczął atakować, to jeszcze wpadł do wody ale wiedziała, że musi mu pomóc, bo raczej się utopi. Wzięła wdech i napełniła płuca tlenem, a następnie nieco zanurkowała (nieco, bo nie leciała na bardzo wielkiej wysokości).
- Nie chcę ci zrobić krzywdy... proszę, daj mi sobie pomóc - powiedziała nieco smutnym głosem z przekonywującym wyrazem twarzy. Wszak, jak by nie patrzeć, jest osobą charyzmatyczną, więc powinien się zgodzić. Dziewczyna wyciągnęła w jego kierunku ręce, by chwycić pod ramiona kotka. Jeśli nie chciał się utopić, nie powinien zbyt mocno się siłować. Była gotowa wytrzymać mocne drapanie, ale i tak wyciągnąć go z tej wody...

Re: Leśna rzeczka.

: Sob Lip 02, 2011 3:33 pm
autor: Naoki
Wilki popatrzyły za uciekającymi. Wielkiego przedstawiciela swego gatunku nie miały zamiaru gonić, z racji że był taki duży i był już daleko. Kotołak wpadł do wody, a one nie miały ochoty łączyć jego losu, więc pozostawała tylko kobieta która latała. Czyli nijak nie mogły nikogo złapać, oczywiście pozostawało im biegnięcie wzdłuż rzeki za kotkiem, no ale po co? Jedna przeszkoda zniknęła, więc stada rzuciły się na siebie, ignorując już wszelkie inne istoty.
Tymczasem rzeka stała się silniejsza i głębsza. Przesiąknięty plecak i ubrania Naokiego razem ciągnęły go prosto na dno. Próbował się od niego odbić i dotrzeć do brzegu ale woda cały czas spychała go na środek i wpadała mu do ust. Zaczynało mu już ciemnieć w oczach, gdy zobaczył nad sobą wielkie latające coś. We wszystkich otworach twarzy miał wodę, więc mało widział, czuł czy słyszał. A nawet gdyby nie to, to pewnie i tak nie usłyszałby słów kobiety ani jej nie rozpoznał. I teraz traktował ją tylko jako ratunek. Wyciągnął ręce do góry i w jednym z momentów, gdy woda wyrzuciła go do góry, chwycił jej ręce. Nadal miał pazurki, które wbił jej w skórę, ale nie w obronie, a żeby się jej trzymać. Podciągnął się do góry i wisiał spokojnie.

Re: Leśna rzeczka.

: Nie Lip 03, 2011 11:18 am
autor: Saeko
Sasae udało się oddalić, a o Hiramieki Saeko nie musiała się ani trochę martwić - dla sokoła było chyba oczywiste, że nie dadzą rady skoczyć na te kilkadziesiąt metrów do góry i nie złapią sokolicy. Na szczęście zamiast biegać wzdłuż brzegu rzeki i czekać, aż gdzieś wylądują, wilki postanowiły zająć się same sobą - dobry wybór. Problem, przynajmniej jeden, przestał być już jakimkolwiek problemem.
Teraz wracając do całej sytuacji z punktu widzenia Saeko. Zacznijmy od samego początku. Naoki zaczynał wyglądać coraz gorzej, a jego walka o życia stawała się coraz bardziej zacięta i poważna. Aż się serce upadłej krajało. Na (jego) szczęście chwycił jej dłonie... co dało się usłyszeć wszystkim wokoło, gdyż gdy tylko kotołak wbił jej pazury w skórę, ona syknęła bardzo głośno i gdyby nie to, że w ostatnim momencie zamachała bardzo mocno skrzydłami, wylądowaliby oboje w wodzie i zostali skazani na to co przygotowałaby im rzeka... a to raczej nie należałoby do najmilszych przeżyć.
Strużka krwi z jej ran wpadała do wody zabarwiając ją na chwilę, by po kilku sekundach rozpuścić się w jej odmętach. Gdyby nie to, że upadła cały czas pomagała sobie powietrzem zapewne nie dałaby rady zbyt długo utrzymać siebie i Naoki'ego w powietrzu - wszak bardzo, ale to bardzo rzadko latała, przez co jej skrzydła były w gorszej formie niż u typowego anioła. Dziewczyna wiedziała, że muszą gdzieś wylądować - musiała odpocząć i opatrzyć rany, które i tak powoli zaczynały się już sklepiać - błogosławiona regeneracja, która w jej przypadku była większa niż u innych istot, lecz to nie zmieniało sprawy, że rany mocno ją piekły.
- Saeko, na północny zachód stąd jest polanka. Proponuję byśmy tam się zatrzymały - powiedziała sokolica podlatując do swojej pani. Saeko skinęła głową, nie miała teraz siły by zastanawiać się nad jakimś lepszym miejscem.
- Sasae! Biegnij za Hirameki - krzyknęła do wilczycy, która skinęła pyskiem i ruszyła za ptakiem przedzierając się przez las. Anielica nie wiedziała, czy kotołak ją słyszy, czy nie, ale i tak postanowiła się do niego odezwać, by poinformować go o lądowaniu jakie będą za chwilę mieli.
- Zaraz lądujemy na polanie. - Chciała jeszcze mu wskazać na której dokładnie, ale by to zrobić musiałaby puścić go jedną ręką, a nie chciała ryzykować, że chłopak znów wpadnie do rzeki.
Po krótkiej chwili dostali się na polankę, a Saeko powoli zaczęła lądować. Lądowała wyjątkowo ostrożnie i dopiero gdy stała już na ziemi postanowiła puścić kotołaka - gdyby to zrobiła zbyt wcześnie, mógłby upadając zrobić sobie krzywdę - bycie kotołakiem to bycie kotołakiem, ale nieszczęścia chodzą po ludziach.

Re: Leśna rzeczka.

: Nie Lip 03, 2011 2:11 pm
autor: Naoki
Przez cały lot kotołak wisiał sobie spokojnie jak szmaciana lalka. Tylko trochę pomiauczał, gdy przedzierali się przez las i parę razy obił się o gałęzie. Gdy stanął już bezpiecznie na suchym lądzie, nogi miał jak strefy erogenne, przez co nie mógł się na nich utrzymać. Zwalił się na upadłą i przykleił do niej, a jego mokre ubranie zmoczyło jej odzienie. Odczepił się od niej dopiero po dłuższej chwili, gdy zaczął mu wracać ludzki rozum. Nieco zdezorientowany rozglądał się dookoła, jakby nie rozumiał co się stało. I tak też było, bo nie pamiętał za dobrze co się działo przez ostatnie kilka minut. Wiedział jednak, że Seako go uratowało. I nie zmieniało to faktu, że jej nie ufał, pewnie zrobiła to tylko po to, żeby wyssać jego duszę. Czy co tam demony robiły. Musiał się jednak odwdzięczyć, przynajmniej za to, że ją podrapał.
- Przepraszam - rzucił patrząc na jej dłonie, żeby wiedziała o co chodzi. - I dzięki za ratunek. Możesz w nagrodę podrapać mnie za uchem. - Oczywiście, że była to wspaniała nagroda! Naoś nie dawał dotykać swych kocich atrybutów byle komu. Mogła się więc czuć zaszczycona.
Gdy już kobieta wybrała czy przejmuje nagrodę i gdy ją wykorzystała, kociołak sprawdził czy rzeka nic mu nie ukradła. Nie, miał swój dobytek. Więc choć był przemoczony, mógł uciekać.
- Bay bay. - Pomachał do dziewczyny, po czym odwrócił się na pięcie i pobiegł w dół rzeki.

Ciąg dalszy: Naoki