Wiersz kucharski.
: Śro Cze 08, 2011 12:57 am
----------------------------------------------------------------------
Natarczywie nacieram na tarce startą stertę kości
Zacierając ręce, ścieram ścierwo ściętych, śniętych ości...
Dla ścisłości - już nie ścierpię
ciernia cierpliwości.
Ściskając ścierkę ciasno
ciskam nią z wściekłości w ciasto
jednego z jegomości
Ten się złości
Rości należności
Przybrawszy przyprawę w prawicy, przyprawiam go o przyszłe przyjęcie w przychodni
Przy czym przystaję, przysłuchując:
-Przy prawie przekonasz się, przy kim ozór przyszpilić - Nieprzyjaciel przykrzykuję
-Prześlij to przełożonemu - przypominam (nie główkuję)
Gości dość, by iść swą ścieżką
iście żegnam cię koleżko.
Wytrzymując trzeszczenie i trzask drzwi
trzymam czyny w czaszce aż trzy dni,
Morał wiersza? niemoralny
nawet w złym bądź regularny
------------------------------------------------------
Natarczywie nacieram na tarce startą stertę kości
Zacierając ręce, ścieram ścierwo ściętych, śniętych ości...
Dla ścisłości - już nie ścierpię
ciernia cierpliwości.
Ściskając ścierkę ciasno
ciskam nią z wściekłości w ciasto
jednego z jegomości
Ten się złości
Rości należności
Przybrawszy przyprawę w prawicy, przyprawiam go o przyszłe przyjęcie w przychodni
Przy czym przystaję, przysłuchując:
-Przy prawie przekonasz się, przy kim ozór przyszpilić - Nieprzyjaciel przykrzykuję
-Prześlij to przełożonemu - przypominam (nie główkuję)
Gości dość, by iść swą ścieżką
iście żegnam cię koleżko.
Wytrzymując trzeszczenie i trzask drzwi
trzymam czyny w czaszce aż trzy dni,
Morał wiersza? niemoralny
nawet w złym bądź regularny
------------------------------------------------------