Hmm moje najnowsze dziecko które nie ma imienia x3
: Śro Lip 29, 2009 10:59 pm
Taaa i jeszcze nie przeredagowane.. dlatego wytykać błędy! .. ale nie krzyczcie na mnie bo się speszę ^ ^" a i tematyka dość taka xP cóż nie pod każdy gust. Tytuł z początku miał być 'Zaklęta dusza' ale na pewno go zmienię bo brzmi tandetnie XD (A i ignorujcie interpunkcję.. a powtórzenia sama widzę ale póki nie zabiorę się za dopieszczenia muszę je jakoś przełknąć |D mam zasadę, że najpierw pisze potem redaguję bo gubię się, tracę to co chciałam przekazać i wszystko idzie w kąt dopóki mi wena nie wróci.. a wraca czasem po 3 latach.)
-To naprawdę dobra parafia. Przyjemna okolica, niezbyt wielu ludzi, czyste górskie powietrze… powinieneś się cieszyć. To dla ciebie najlepsza okazja. Nie podejmuj pochopnych decyzji.. zastanów się. To mała wioska..- Niski grubawy mężczyzna ocierał co chwila swoje płaskie, mokre czoło białą, haftowaną chusteczką. Niespokojnie poprawiał koloratkę pulchnymi palcami jakby była za ciasna na jego sporawą szyję. Jego twarz była okrągła zdobiona dużymi rumianymi policzkami jak i szklącymi oczami. Na głowie dokładnie zaczesane kilka włosów, które starały się przysłonić błyszczącą łysinę.
-Zastanów się.. zastanów. Zrobiłem dla ciebie naprawdę wiele.. to naprawdę.. więcej zrobić nie mogłem.- Chodził niespokojnie po pomieszczeniu, od jednej ściany do drugiej mijając fotel, na której siedział słuchacz. Zdawał się niezbyt zainteresowany słowami przesuwając w palcach kolejne drewniane koraliki różańca.
-Gabrielu wysłuchaj mnie. To nie jest teraz dobry czas na wykłócanie się, nie możesz zostać w stolicy dobrze o tym wiesz… znalazłem ci wspaniałe miejsce.. jak z niego nie skorzystasz odsuną cię całkiem! A wtedy nie licz, że tak szybko wrócisz do stolicy. Po całym tym.. incydencie musisz zniknąć.. trafisz gdzieś, gdzie nikt cię nie zna.. ja.. ja w tym czasie będę rozmawiał z biskupem w twojej sprawie.- Mówił bardzo szybko od czego policzki trzęsły mu się jak galareta. Widząc jednak iż niezbyt docierają jego prośby do upartego księdza usiadł naprzeciw niego za dużym drewnianym biurkiem. Patrzył na niego w milczeniu niespokojnie obserwując przesuwające się paciorki w chudych palcach. Mężczyzna naprzeciw był jakby przeciwieństwem. Był szczupły a wręcz wychudzony. Podłużna twarz, czarne lekko podkrążone oczy przykryte gęstą kruczoczarną czupryną. Całą uwagę miał skupioną na różańcu dopóki nie usłyszał zniecierpliwionego chrząknięcia księdza Aleksa. Podniósł swój wzrok a jego wargi rozchyliły się by zaraz z nich wydobył się dźwięczny męski głos.
-Rozumiem doskonale.. dziwi mnie jednak dlaczego ten dziwny… incydent nadal nie został rozwiązany.- Mimo spokoju jego brwi ściągnęły się w grymasie niezadowolenia.
-Czemu przez kłamstwa mam trafić gdzieś do podrzędnej parafii?.. ale.. rozumiem.. i pewnie nie mam wyjścia. Lepsze to niż jakieś miasto pełne dziwek, meneli i złodziei…- Widząc ulgę w oczach towarzysza uśmiechnął się lekko.
-Nie myśl jednak, że zostanę tam na długo.. masz załatwić tę sprawę z biskupem jak najszybciej.. rozumiesz mnie Aleks? Niech dobry Bóg ma cię w opiece bracie. Pójdę się spakować.- Dodał podnosząc się z fotela.
-I ciebie Gabrielu niech twój archanioł nad tobą czuwa.- Odpowiedział mu kiwnięciem i szybko zrobił znak krzyża w powietrzu. Odczekał, aż młody ksiądz wyjdzie po czym dalej wycierając się chusteczką chwycił za telefon i wykręcił pośpiesznie numer.
-Wasza ekscelencjo.. przekonałem go… Tak.. zgodził się zająć tą parafią. Nie, nic nie podejrzewa. Tak jak wasza ekscelencja prosiła.. nie będzie już sprawiał problemów..- Mówił szybkim zdławionym szeptem. Odłożył słuchawkę i składając dłonie przyłożył je do warg. Dzień miał zapowiadać się pięknie mimo tego.. z nieba spadł deszcz niczym łzy.
-To naprawdę dobra parafia. Przyjemna okolica, niezbyt wielu ludzi, czyste górskie powietrze… powinieneś się cieszyć. To dla ciebie najlepsza okazja. Nie podejmuj pochopnych decyzji.. zastanów się. To mała wioska..- Niski grubawy mężczyzna ocierał co chwila swoje płaskie, mokre czoło białą, haftowaną chusteczką. Niespokojnie poprawiał koloratkę pulchnymi palcami jakby była za ciasna na jego sporawą szyję. Jego twarz była okrągła zdobiona dużymi rumianymi policzkami jak i szklącymi oczami. Na głowie dokładnie zaczesane kilka włosów, które starały się przysłonić błyszczącą łysinę.
-Zastanów się.. zastanów. Zrobiłem dla ciebie naprawdę wiele.. to naprawdę.. więcej zrobić nie mogłem.- Chodził niespokojnie po pomieszczeniu, od jednej ściany do drugiej mijając fotel, na której siedział słuchacz. Zdawał się niezbyt zainteresowany słowami przesuwając w palcach kolejne drewniane koraliki różańca.
-Gabrielu wysłuchaj mnie. To nie jest teraz dobry czas na wykłócanie się, nie możesz zostać w stolicy dobrze o tym wiesz… znalazłem ci wspaniałe miejsce.. jak z niego nie skorzystasz odsuną cię całkiem! A wtedy nie licz, że tak szybko wrócisz do stolicy. Po całym tym.. incydencie musisz zniknąć.. trafisz gdzieś, gdzie nikt cię nie zna.. ja.. ja w tym czasie będę rozmawiał z biskupem w twojej sprawie.- Mówił bardzo szybko od czego policzki trzęsły mu się jak galareta. Widząc jednak iż niezbyt docierają jego prośby do upartego księdza usiadł naprzeciw niego za dużym drewnianym biurkiem. Patrzył na niego w milczeniu niespokojnie obserwując przesuwające się paciorki w chudych palcach. Mężczyzna naprzeciw był jakby przeciwieństwem. Był szczupły a wręcz wychudzony. Podłużna twarz, czarne lekko podkrążone oczy przykryte gęstą kruczoczarną czupryną. Całą uwagę miał skupioną na różańcu dopóki nie usłyszał zniecierpliwionego chrząknięcia księdza Aleksa. Podniósł swój wzrok a jego wargi rozchyliły się by zaraz z nich wydobył się dźwięczny męski głos.
-Rozumiem doskonale.. dziwi mnie jednak dlaczego ten dziwny… incydent nadal nie został rozwiązany.- Mimo spokoju jego brwi ściągnęły się w grymasie niezadowolenia.
-Czemu przez kłamstwa mam trafić gdzieś do podrzędnej parafii?.. ale.. rozumiem.. i pewnie nie mam wyjścia. Lepsze to niż jakieś miasto pełne dziwek, meneli i złodziei…- Widząc ulgę w oczach towarzysza uśmiechnął się lekko.
-Nie myśl jednak, że zostanę tam na długo.. masz załatwić tę sprawę z biskupem jak najszybciej.. rozumiesz mnie Aleks? Niech dobry Bóg ma cię w opiece bracie. Pójdę się spakować.- Dodał podnosząc się z fotela.
-I ciebie Gabrielu niech twój archanioł nad tobą czuwa.- Odpowiedział mu kiwnięciem i szybko zrobił znak krzyża w powietrzu. Odczekał, aż młody ksiądz wyjdzie po czym dalej wycierając się chusteczką chwycił za telefon i wykręcił pośpiesznie numer.
-Wasza ekscelencjo.. przekonałem go… Tak.. zgodził się zająć tą parafią. Nie, nic nie podejrzewa. Tak jak wasza ekscelencja prosiła.. nie będzie już sprawiał problemów..- Mówił szybkim zdławionym szeptem. Odłożył słuchawkę i składając dłonie przyłożył je do warg. Dzień miał zapowiadać się pięknie mimo tego.. z nieba spadł deszcz niczym łzy.