Re: [Nad brzegiem jeziora] Bijąc się z myślami...
: Pon Kwi 03, 2017 11:44 pm
- Z tego co słyszę musiałaś z nią spędzać dużo czasu. - Powiedział spokojnie nie wiedząc do końca jak skomentować jej wypowiedź. Nie zamierzał mówić o swoich opiekunach, bo jaki miałaby w tym interes? Po chwili się jednak lekko roześmiał z rozbawieniem. - To muszę zapamiętać by za często nie komplementować twojego wyglądu, bo jeszcze sobie ubzdurasz, że mi się twój ojciec podoba. - Zażartował nie zdając sobie sprawy z tego jak głupio to zabrzmiało. Szybko jednak spoważniał widząc jej minę i zakłopotany podrapał się po karku odwracając od niej wzrok i idąc dalej. Raz jeszcze powtórzył sobie w głowie to co mówiła i zadrżał na myśl o spaniu za wodospadem, zapewne w jaskini położonej bezpośrednio przy jeziorze. Na twarzy pojawił mu się poważny niezbyt przyjemny wyraz, a mięśnie pod ubraniem się napięły. To było dla niego niepojęte jak można spać otoczony tym przezroczystym i mokrym cholerstwem i jeszcze być z tego szczęśliwym. On z przyjemnością zadomowiłby się w kraterze wulkanu, albo u jego podnóża, a kiedy temperatury by spadały, zażywał by kąpieli w gęstej cieczy potrafiącej roztopić wszystko co się z nią zetknie. Na samą myśl po ciele przemknęła mu przyjemna fala ciepła, która zmyła sobą niepokój wywołany wspomnieniem o spaniu przy jeziorze.
- Wiesz z mojej perspektywy to wygląda nieco inaczej. Nie zrozum mnie źle chciałbym mieć kiedyś własne potomstwo i tworzyć szczęśliwą rodzinę, ale lepiej by było dla wszystkich, a przede wszystkim dla tych małych gdybym jednak nigdy nie pełnił tej roli. - Powiedział z powagą i lekkim smutkiem, spowodowanym tym niezdecydowaniem i rozdarciem. Zaraz się jednak rozchmurzył i podniósł na nią wzrok uśmiechając się łobuzersko szczerząc swoje białe zęby z wydłużonymi kłami. - Nie wiedziałem, że wprawa w całowaniu to zaleta godna dobrego ojca. - Roześmiał się przeinaczając jej słowa, choć wiedział o co chodziło smoczycy. Pogładził ją jedynie delikatnie po policzku by nie wprowadzać zakłopotania i szedł z nią dalej zbliżając się do miasta, którego brama wyłaniała się powoli spomiędzy drzew. Chibi nie potrzebując żadnego polecenia wdrapał się po chłopaku i wlazł do torby wystawiając z niej łepek i konsumując dalej zebrane przez niego wcześniej jagody.
- Wiesz z mojej perspektywy to wygląda nieco inaczej. Nie zrozum mnie źle chciałbym mieć kiedyś własne potomstwo i tworzyć szczęśliwą rodzinę, ale lepiej by było dla wszystkich, a przede wszystkim dla tych małych gdybym jednak nigdy nie pełnił tej roli. - Powiedział z powagą i lekkim smutkiem, spowodowanym tym niezdecydowaniem i rozdarciem. Zaraz się jednak rozchmurzył i podniósł na nią wzrok uśmiechając się łobuzersko szczerząc swoje białe zęby z wydłużonymi kłami. - Nie wiedziałem, że wprawa w całowaniu to zaleta godna dobrego ojca. - Roześmiał się przeinaczając jej słowa, choć wiedział o co chodziło smoczycy. Pogładził ją jedynie delikatnie po policzku by nie wprowadzać zakłopotania i szedł z nią dalej zbliżając się do miasta, którego brama wyłaniała się powoli spomiędzy drzew. Chibi nie potrzebując żadnego polecenia wdrapał się po chłopaku i wlazł do torby wystawiając z niej łepek i konsumując dalej zebrane przez niego wcześniej jagody.