Re: Problematyczna sprawa sir Adalberta Ekswygnańca
: Pią Sty 06, 2017 4:59 pm
Shiru tylko zacisnęła usta i cofnęła się o krok, oddalając się od anioła. Choć wiedziała, że Yoselin była dość podłą istotą, żerującą na nieszczęściu innych, kurierka znała ją również od innych stron. Zabójczyni miała ukochanego, którego Shiru poznała już jakiś czas temu. Miała córkę, którą nie za bardzo się przejmowała, jednak mała na pewno przeżyje śmierć matki, nawet tak oziębłej jak Yoselin. Dziewczyna widziała niekiedy również dobre odruchy u zmiennokształtnej. Rzuciła kiedyś srebrną monetę żebrakowi. Uratowała dziecko od upadku. Małe rzeczy. Z pewnością przysłonięte ogromem zła wyrządzanego podczas skrytobójstw, ale jednak istniejące.
Shiru cofnęła się o kolejny krok. Żadna śmierć nie wstrząsnęła nią tak jak ta. Po raz pierwszy został zabity ktoś, kogo znała. Gdy spojrzała na anioła, nie mogła już zobaczyć w nim nikogo innego poza mordercą. Na swój sposób nawet podobnym do zmiennokształtnej, którą przed chwilą zabił. Oboje zabijali z woli kogoś innego, oboje powoli się w tym zatracali. Przypomniała jej się sytuacja sprzed paru miesięcy, gdy anioł chciał zabić kilkuset ludzi, których przecież można było uratować. Od razu nałożyła się ona na obecną. "Tym razem nie zdołałam nikogo ocalić..." Zamrugała, odpędzając te myśli. "I co teraz? Mam go traktować jak Yoselin? Ostrożnie, unikać niebezpiecznych tematów, udawać, że wszystko jest w porządku?"
Jej usta wypełniła gorycz. Zerwała z palca lewej ręki pierścień otrzymany od Iliana jeszcze w Demarze. Od tamtej pory nie rozstawała się z nim, mając nadzieję że spotka jeszcze przystojnego anioła. Teraz już tego nie pragnęła, wręcz przeciwnie. Cisnęła pierścień zdrową ręką w stronę niebianina.
- Odejdź - szepnęła załamującym się głosem, po czym odwróciła się i przyciskając do siebie zranioną rękę, odeszła w las tak szybko jak mogła, nie oglądając się za siebie z nadzieją, że anioł nie zechce za nią gonić.
W jej uszach dźwięczały słowa: "Nie patrz na innych niebian tak jak na mnie..." Skrzywiła się gorzko, przedzierając się przez poszycie otaczające polanę. "Jak mam się nie bać sług pana, który pozwala ci na takie rzeczy?"
Było już ciemno, słońce zaszło już jakiś czas temu. Co prawda miasto nie było zbyt daleko, lecz Shiru bała się udać do karczmy. A co, jeśli spotka tam Iliana? A nawet jeśli nie, to anioł zaczarował drzwi pokoju. Nie miała tam czego szukać.
Na szczęście rozjarzył się księżycowy kamień, którego nie zgubiła nawet po tych wszystkich przejściach. W jego słabym blasku ranna dziewczyna ruszyła poszukać schronienia na noc.
Ciąg dalszy: Shiru
Shiru cofnęła się o kolejny krok. Żadna śmierć nie wstrząsnęła nią tak jak ta. Po raz pierwszy został zabity ktoś, kogo znała. Gdy spojrzała na anioła, nie mogła już zobaczyć w nim nikogo innego poza mordercą. Na swój sposób nawet podobnym do zmiennokształtnej, którą przed chwilą zabił. Oboje zabijali z woli kogoś innego, oboje powoli się w tym zatracali. Przypomniała jej się sytuacja sprzed paru miesięcy, gdy anioł chciał zabić kilkuset ludzi, których przecież można było uratować. Od razu nałożyła się ona na obecną. "Tym razem nie zdołałam nikogo ocalić..." Zamrugała, odpędzając te myśli. "I co teraz? Mam go traktować jak Yoselin? Ostrożnie, unikać niebezpiecznych tematów, udawać, że wszystko jest w porządku?"
Jej usta wypełniła gorycz. Zerwała z palca lewej ręki pierścień otrzymany od Iliana jeszcze w Demarze. Od tamtej pory nie rozstawała się z nim, mając nadzieję że spotka jeszcze przystojnego anioła. Teraz już tego nie pragnęła, wręcz przeciwnie. Cisnęła pierścień zdrową ręką w stronę niebianina.
- Odejdź - szepnęła załamującym się głosem, po czym odwróciła się i przyciskając do siebie zranioną rękę, odeszła w las tak szybko jak mogła, nie oglądając się za siebie z nadzieją, że anioł nie zechce za nią gonić.
W jej uszach dźwięczały słowa: "Nie patrz na innych niebian tak jak na mnie..." Skrzywiła się gorzko, przedzierając się przez poszycie otaczające polanę. "Jak mam się nie bać sług pana, który pozwala ci na takie rzeczy?"
Było już ciemno, słońce zaszło już jakiś czas temu. Co prawda miasto nie było zbyt daleko, lecz Shiru bała się udać do karczmy. A co, jeśli spotka tam Iliana? A nawet jeśli nie, to anioł zaczarował drzwi pokoju. Nie miała tam czego szukać.
Na szczęście rozjarzył się księżycowy kamień, którego nie zgubiła nawet po tych wszystkich przejściach. W jego słabym blasku ranna dziewczyna ruszyła poszukać schronienia na noc.
Ciąg dalszy: Shiru