Re: [Główny trakt] Podróż z ładunkiem
: Czw Sie 09, 2012 7:07 pm
Po plecach przeszły go przyjemne dreszcze, gdy kobieta przeczesała mu włosy swoją dłonią.
- Nie chciałem cię urazić – odparł pośpiesznie jakby na usprawiedliwienie – Po prostu… - zamilkł, spuszczając głowę u uciekając wzrokiem w bok jak spłoszone zwierzę.
Nie patrzył na nią jak na kogoś gorszego, ale wyznanie, że jej matka była złodziejką, a ociec najemnikiem…to go zaskoczyło. Chociaż bardziej niż to swoboda, z jaką to powiedziała. Czy nie było w tym nic złego? Zabijać i okradać dla pieniędzy? Oczywiście, to było złe. To prawda, że wielu ma trudne życie, lecz nie ważne jak trudne ono jest, nigdy nie powinno uciekać się do zbrodni. Zbrodnia jest zbrodnią – bez względu na okoliczności. Przyzwolenie na kradzież i zabójstwo było sprzeczne ze wszystkimi regułami i kodeksem rycerskim.
Przyglądał się jak odchodzi i zakłada buty.
- Nie chciałabyś tego zmienić? – spytał nieco niepewny jak to dobierze – Znaczy chodzi mi o życie. Być córką złodziejki i najemnika…wiem, że nie jesteś taką osobą, ale nie powinno się usprawiedliwiać występku, prawda? – W jego głosie zabrzmiała nutka pasji i zapału kogoś, kto głęboko wierzy w swoje słowa – Postaw się na miejscu ofiar twoich rodziców. Nie uważam cię za gorszą, gdyż to nie są twoje błędy, a błędy twoich rodziców. Wiem, że ich kochasz, ale miłość nie może przysłaniać powinności.
Na pytanie odnośnie podróży zawahał się. Nie miał po co iść do Kryształowego Miasta. Wrócić do domu zaś nie miał zaś ochoty. I tak by im wszystkim wadził. Czarodzieje będą załatwiać swoje sprawy i spierać się o kontrolę nad rodem, a on…on będzie tylko stał z boku.
- W sumie – zaczął z przerwami – Nie mam nic przeciwko. Ale co z tym Czarodziejem? Mielibyśmy go tak po prostu opuścić?
- Nie chciałem cię urazić – odparł pośpiesznie jakby na usprawiedliwienie – Po prostu… - zamilkł, spuszczając głowę u uciekając wzrokiem w bok jak spłoszone zwierzę.
Nie patrzył na nią jak na kogoś gorszego, ale wyznanie, że jej matka była złodziejką, a ociec najemnikiem…to go zaskoczyło. Chociaż bardziej niż to swoboda, z jaką to powiedziała. Czy nie było w tym nic złego? Zabijać i okradać dla pieniędzy? Oczywiście, to było złe. To prawda, że wielu ma trudne życie, lecz nie ważne jak trudne ono jest, nigdy nie powinno uciekać się do zbrodni. Zbrodnia jest zbrodnią – bez względu na okoliczności. Przyzwolenie na kradzież i zabójstwo było sprzeczne ze wszystkimi regułami i kodeksem rycerskim.
Przyglądał się jak odchodzi i zakłada buty.
- Nie chciałabyś tego zmienić? – spytał nieco niepewny jak to dobierze – Znaczy chodzi mi o życie. Być córką złodziejki i najemnika…wiem, że nie jesteś taką osobą, ale nie powinno się usprawiedliwiać występku, prawda? – W jego głosie zabrzmiała nutka pasji i zapału kogoś, kto głęboko wierzy w swoje słowa – Postaw się na miejscu ofiar twoich rodziców. Nie uważam cię za gorszą, gdyż to nie są twoje błędy, a błędy twoich rodziców. Wiem, że ich kochasz, ale miłość nie może przysłaniać powinności.
Na pytanie odnośnie podróży zawahał się. Nie miał po co iść do Kryształowego Miasta. Wrócić do domu zaś nie miał zaś ochoty. I tak by im wszystkim wadził. Czarodzieje będą załatwiać swoje sprawy i spierać się o kontrolę nad rodem, a on…on będzie tylko stał z boku.
- W sumie – zaczął z przerwami – Nie mam nic przeciwko. Ale co z tym Czarodziejem? Mielibyśmy go tak po prostu opuścić?