Strona 6 z 15
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Wto Cze 14, 2016 10:20 am
autor: Nurdin
Nieco rozczarowany kowal, zaczął się układać do snu. Miał wrażenie że tylko pogadał sobie po próżnicy. Próbował zasugerować pozostałym pewne rozwiązanie, jednak jego opowieść została przez Tilię i kotołaka potraktowana jako zwykła historyjka do ogniska. Wobec powyższego Nurdin uznał że najlepiej zrobi jeśli porządnie wypocznie. Jutrzejszy dzień zapowiadał się nadzwyczaj interesująco.
- Tak, w Fargoth jest teraz bezpiecznie. Dla każdego kto potrafi znaleźć tam swoje miejsce. W tym mieście udoskonala się nie tylko wiele materialnych rzeczy ale także struktury społeczne. Chociaż akurat druidów nie ma tam wielu. – Odpowiedział krasnolud, po czym wskazał na śpiącego Persewira. – Czy tylko mi się zdaje że jeszcze przed chwilą mówił coś o objęciu przez siebie nocnej warty?
- Wszyscy druidzi są tacy szlachetni jak ty, droga Tilio? – Spytał Nurdin – Gotowi zmienić swoje plany podróż dla ratowanie nieznanego sobie osobnika?
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Sob Cze 18, 2016 11:06 pm
autor: Tilia
Tilia była zbyt prostolinijną i bezpośrednią osobą by dostrzec przekaz, który krasnolud usiłował zasugerować. Nie znała się zupełnie na polityce ani podstępach. Świetnie natomiast odczytywała emocje, zauważyła więc, że kowal jest jakby... niezadowolony? Tylko z jakiego powodu?
Popatrzyła na Persewira z nadzieją, że może dzięki niemu uda jej się uzyskać odpowiedź. Niestety kotołak już spał. Wtedy też usłyszała pytanie Nurdina, wyczulą w nim nutkę sarkazmu i nawet nie mogła się z nim nie zgodzić. Faktycznie chłopak przechwalał się, że obejmie pierwszą wartę. Ale prawdopodobnie właśnie otrzymała odpowiedź na pytanie, które całkiem niedawno przyszło jej do głowy: widocznie przemiana była męcząca. Tak męcząca, że przemieniony musiał po niej porządnie wypocząć. Uznała, że to nic takiego, niech Persewir wypocznie. Niezbyt głośno, by go nie obudzić powiedziała do krasnoluda: - Faktycznie oferował się, że będzie czuwał. Ale skoro zasnął, ja mogę posiedzieć na straży jako pierwsza. - Nurdinowi nie powinno przeszkadzać to, że kto inny będzie czuwał.
- Szlachetni? - zdumiała się, kiedy usłyszała kolejne pytanie. Nigdy nie myślała o tym w ten sposób - My druidzi staramy się pomagać wszystkim potrzebującym istotom. A jeśli chodzi o plany... - tak, dla niej to było oczywiste, ale może nie każdy tak na to patrzył. - Ja rzadko mam plany, więc zwykle nie muszę ich zmieniać. Zbieram rośliny, owszem czasami wyprawa po jakiś rzadki okaz wymaga zaplanowania, ale najczęściej wędruję po prostu po lesie. A pomocy nikomu nie potrafię odmówić.
Zaczęła szykować się do objęcia warty. Usiadła wygodnie pod drzewem niedaleko dogasającego ogniska, owinęła się szczelnie swoim płaszczem i potarła jego powierzchnię dłońmi. Poczuła przyjemne ciepło. Nie bała się nocy ani ciemności. Nie bała się także niechcianego towarzystwa. Miała nadzieję, że w razie jakiegoś niebezpieczeństwa, leśne stworzenia dowiedzą się o nim pierwsze i ostrzegą wędrowców.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Wto Cze 21, 2016 5:34 pm
autor: Persewir
Persewir uśmiechnął się pod nosem. Czy krasnolud był tak naiwny? Czy nie zdawał sobie sprawy z tego że koty praktycznie zawsze śpią czujnie? Gnom tak jakby zaczął podlizywać się Tilii... Tacy szlachetni? Ludzie jak ludzie. Kobieta jak kobieta. Wszystko dobrze, dopóki nie znajdzie się ktoś o innych poglądach, albo ktoś o zupełnie innym charakterze. Wtedy to dopiero burza. Widział to na własne oczy, mieszkając u młodej mieszkanki Menaos. Niby grzeczna i umie się zachować, ale gdy tylko ożeniła się z tym swoim "Karolem" to wszystko się zmieniło. Niegdyś dobra i spokojna, a już miesiąc po ślubie, furiatka. Nie można całej winy oczywiście zrzucać na nią. Ów Karol też nie lepszy. Z tego co kot słyszał, ciągle gdzieś się szlajał. Na dodatek przepił cały majątek swojej rodziny, na dodatek w trakcie wieczoru kawalerskiego! Jednym słowem: Ludzie są dziwni. Wiedzą przecież co czeka ich po zamieszkaniu ze swoją "drugą połówką". Rodzice powinni uświadamiać dziecko, że małżeństwo to rzecz niedobra.
Jeżeli chodzi o przemianę z kota w człowieka, nie było to bardzo męczące, tylko nieprzyjemne. Bardziej wyczerpujące było słuchanie Nurdina. Oczywiście nie bajki, tylko tego wcześniejszego jazgotu.
Persewir pozostał w stanie pozornego spoczynku i nasłuchiwał. Może znowu zacznie się jakiś monolog w wykonaniu krasnala na przykład o tym jakie to koty są złośliwe i jakimi są szkodnikami.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Sob Cze 25, 2016 8:55 pm
autor: Nurdin
Nurdin ułożył się do snu mamrocząc pod nosem swoją niepochlebną opinię na temat kociej czujności. Przez jakiś czas rozmyślał jeszcze o zbójcach i czekających ich zadaniu. Nie był wybitnym wojownikiem. Właściwie to nie pamiętał kiedy to miał ostatnio okazję do bitki. Za to posiadał jeden liczący się atut w postaci umiejętności władania bojowym młotem. Większość szermierzy nie była przygotowana do starć z taką bronią. Odruchowo starali się oni parować broń przeciwnika, co w przypadku młotów, kończyło się niemiłą niespodzianką. Poza tym jako krasnolud był przygotowany do tego że zwykle mierzył się z kimś wyższym od siebie, co z kolei dla ludzi było sytuacją nietypową do której nie wszyscy potrafili się przystosować.
Świeże powietrze, forsowny marsz i przeżycia całego dnia sprawiły iż niemal momentalnie zapadł w głęboki sen. Odgłosy wydawane przez drzemiącego krasnoluda, spowodowały że hałas jaki wzbudzał on w czasie leśnej przeprawy, obecnie mógł wydawać się Tilii i Persewirowi jedynie drobną niedogodnością. Nurdin od razu zaczął donośnie chrapać, wiercić się na posłaniu, pomrukiwać i gadać przez sen. Czynił to tak głośno że płoszył większość zwierzyny w okolicy. Pod tym względem kowal okazał się cennym nabytkiem dla drużyny. Jako że w jego towarzystwie ciężko było zmrużyć oko, druidka i kotołak skazani byli na nocne czuwanie.
Tymczasem krasnoludowi śniły się abstrakcyjne rzeczy. Siedząc w swojej pracowni, rzemieślnik podkuwał jeże i wyrabiał niewielkie zbroje dla wiewiórek. Korzystając z wielkiego szkła powiększającego, Nurdin trzymał w dwóch palcach miniaturowy młoteczek, którym udoskonalał swoje dzieło. Paradoksalnie kowal ze snu nie widział nic szczególnego z przebranżowienia swojej działalności. Klienci płacili regularnie, na nic się nie skarżyli, nie wnosili reklamacji, a ich zamówienia nie wymagały wielkiego nakładu surowców. Krasnolud potrzebował trochę czasu by ochłonąć i zrozumieć jak absurdalna jest to sytuacja. Nieco przerażony otworzył oczy.
Wszystko po to by usłyszeć głęboki pomruk gdzieś w pobliżu. Dla kogoś mało obeznanego z naturą, ten gardłowy głos mógł kojarzyć się tylko z jednym. Niedźwiedź. Nurdin natychmiast spróbował rozejrzeć się po okolicy, jednak panujące ciemności nie pozwoliły mu nawet dojrzeć swoich kompanów.
- Hej, kocie, co to było? Słyszałeś? – Wyszeptał krasnolud mając nadzieję że Perserwir zachowuje czujność. – Gdzie Tilia?
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Śro Cze 29, 2016 10:38 pm
autor: Tilia
Towarzysze zasnęli. Tilia przyglądała się im, o ile w blasku niewielkiego ogniska można w ogóle mówić o przyglądaniu. Persewir spał spokojnie, choć prawdopodobnie byłaby w stanie obudzić go jakimś bardziej gwałtownym ruchem. Za to krasnolud... Druidka patrzyła na niego w zdumieniu. Nie przypuszczała, że ktokolwiek może tak sypiać. Właściwie nie wierzyła sama, że to sen. Czy w ten sposób można wypocząć? Kowal cały czas wydawał z siebie przeróżne odgłosy... Jedno było pewne - dziewczynie nie groziło zaśnięcie w trakcie warty. W takim hałasie niemożliwe wydawało się nawet przymknięcie oczu.
A jednak musiała chyba przymknąć oczy na chwilę, bo ocknęła się kiedy nagle nastała cisza. Ognisko zgasło, bo panowały prawie całkowite ciemności. W oddali słychać było potężne pomruki, a blisko znajomy głos
- Tutaj jestem - odpowiedziała na pytanie; choć nie jej zadane, dotyczyło jej obecności. Wsłuchała się w odgłosy lasu - Obawiam się, że noc nie będzie zbyt spokojna - westchnęła - idzie burza. - to powiedziawszy zaczęła się zastanawiać w jaki sposób zabezpieczyć całą ich trójkę przed deszczem, jeśli takowy faktycznie spadnie. Do świtu nie zostało już zbyt wiele czasu, ale poranek może być bardzo chłodny.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Czw Cze 30, 2016 10:20 pm
autor: Persewir
Persewirowi nie przeszkadzało wiercenie się krasnoluda. Nie było to dla niego nowością, zwłaszcza że nawet nie spał. On także usłyszał pomruk.
- Czas ruszać - oznajmił szybko. - weźcie rzeczy, poprowadzę was dalej - Popatrzył na towarzyszy w ciemności - chyba że któreś z was ma zamiar błądzić wśród drzew wraz z oddechem misia na plecach. - Miał nadzieje że uświadomił Nurdina, że nie ma co kłócić się z kotem.
Już chciał zmienić się w swoją mniejszą i bardziej futrzastą formę, gdy zorientował się że kompani mogą go nie zauważyć.
- Najlepiej będzie, żebyśmy trzymali się za ręce w czasie marszu. Ułatwi to drogę. Za dwie, może trzy godziny będzie świtać. Przejdziemy trochę i zrobimy postój aż do świtu. - Zwrócił się do nich zakładając plecak. Wszystko działo się bardzo szybko, więc nie wiedział czy towarzysze go zrozumieli. - Wszystko jasne? - upewnił się - Gotowi do dalszej wędrówki?
Miał wątpliwości co do swoich umiejętności przywódczych, ale wiedział już że w obliczu niebezpieczeństwa zachowuje się zupełnie inaczej.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Pią Lip 01, 2016 10:40 pm
autor: Nurdin
Zdezorientowany Nurdin przez cały czas wiercił się po obozowisku, trzymając w dłoniach kowalski młot i wypatrując niewidzialnego wroga. Początkowo zamierzał protestować , twierdząc ze nigdzie nie rusza się bez śniadania, jednak ostatecznie zdecydował się najpierw dać opór zagrożeniu. Problem w tym że nie miał pojęcia co właściwie się zbliża, a sprzeczne zeznania towarzyszy wcale nie rozjaśniały sytuacji. W panujących ciemnościach, krasnoludowi ciężko było dojrzeć cokolwiek. Kowal pomyślał że rozsądnie będzie rozpalić tlące się ognisko i natychmiast dorzucił do niego kilka sztuk drewna. Pomysł nie do końca wypalił. Wprawdzie na polanie zrobiło się nieco jaśniej, na tyle że Nurdin mógł dostrzec Tilię i kotołaka, jednak większy kontrast sprawił że ciemności wokół ich obozowiska stały się jeszcze gęstsze i dużo bardziej złowrogie.
Tymczasem gdzieś tam niedaleko cały czas dało się słyszeć coś co Nord odbierał jako pomrukiwanie.
- Zdecydujcie się wreszcie? Co to niby jest? Burza czy niedźwiedź? Osobiście mam nadzieję spotkać drapieżnika. Jestem stary i żylasty, a gruba skóra, włosy, zbroja i pięć warstw ubrań raczej zniechęcą miśka do takiego posiłku. – Ironicznie podsumował krasnolud. – Natomiast w przypadku burzy mam przesrane. To całe żelastwo na moich plecach aż krzyczy by walnął w nie piorun.
Koncepcja zaproponowana przez Persewira wydawała się niedorzeczna. Bez wzglądu na to czy mieli do czynienia z zjawiskiem pogodowym, czy wygłodniałą bestią, przed każdym z tych niebezpieczeństw ciężko było uciec. Za to samo poszukiwanie schronienia brzmiało rozsądnie. Nurdin uznał że właśnie to kotołak miał na myśli i być może, te trzygodzinny do świtu, wcale nie oznaczały czasu spędzonego na kolejnym forsownym marszu. Zresztą w sposób wskazany przez Persewira na pewno nie dałoby się przemieszczać szybko. Krasnolud na końcu takiego żywego łańcuszka, będzie skutecznie pełnił rolę kotwicy.
- Mam nadzieje ze masz dobrą kryjówkę. – Powiedział Nurdin do kotołaka.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Sob Lip 02, 2016 12:10 pm
autor: Tilia
Druidka miała ochotę prychnąć z niezadowolenia. Rozumiała, że dla krasnoluda, nieprzywykłego do wędrówek i odgłosów wydawanych nocą przez las, dźwięk był zaskakujący i obcy, ale Persewir? No, może rozbudzony dał się po prostu przekonać i zasugerować Nurdinowi. Za chwilę powinien rozpoznać dźwięki. Na szczęście pomysł kotołaka był całkiem niezły, Tilia więc dyplomatycznie nie wyprowadzała nikogo z błędu. Nie chciała też straszyć norda, który najwidoczniej bardziej bał się burzy niż dzikiego zwierzęcia. Dziewczyna zresztą podzielała jego zdanie. Z niedźwiedziem przecież jakoś prawdopodobnie dałoby się dogadać, nawet zaniepokojony raczej nie zrobiłby krzywdy druidowi. A po żywiole nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać. Przeszło jej przez myśl, że coś często burze nawiedzają okolicę w ostatnim czasie, ale z pogodą już tak bywało.
Kiedy krasnolud dorzucił do ognia i zrobiło się ciut jaśniej, szybko rozejrzała się wokół za pozostawionymi przypadkiem rzeczami. Sama raczej zawsze była gotowa do wyruszenia natychmiast, wydawało się, że i jej towarzysze mają takie przyzwyczajenia. Wydawało się, że nic z ich rzeczy nie leży porzucone wokół. Mogli ruszać.
Zdecydowanym krokiem podeszła do kotołaka i chwyciła go za dłoń, drugą wyciągnęła do krasnoluda: - Prowadź Persewirze. - powiedziała - Powinniśmy zdążyć, jeśli Twoja kryjówka nie jest zbyt daleko.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Sob Lip 02, 2016 1:59 pm
autor: Persewir
- Burza czy niedźwiedź, trzeba się spieszyć - powiedział. - Chodźmy - to powiedziawszy zaczął zbliżać się do gęstwiny.
Nagle kotołak zauważył, wielki błysk. Oto piorun uderzył w drzewo nieopodal. Nie zrobił wiele szkód, ale jednak kot poczuł narastającą panikę.
- Chodźmy - powiedział znowu nerwowo i przyspieszył kroku. Chociaż nie był w kociej postaci, to zachowania i odruchy futrzaka były z nim bardzo związane.
Szedł tak przez chwile. Znał tą okolice bardzo dobrze.
Minęła niespełna godzina a już zbliżali się do upragnionej kryjówki. Niestety w połowie drogi zaczął rzęsiście padać deszcz.
-Jeszcze tylko skręcimy za tą brzozą i już będziemy - powiedział i zaprowadził towarzyszy do jaskini.
Kiedy już byli na miejscu kotołak ułożył się wygodnie w najdalszym kącie ciemnej groty i czuwał.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Sob Lip 02, 2016 11:49 pm
autor: Nurdin
Deszcz, wiatr, chłód i wszechobecne ciemności. Las toczył nierówną walkę z siłami przyrody. Drzewa naginały się pod naporem szalejącej nawałnicy. Oberwane gałęzie spadały niebezpiecznie blisko szukającej schronienia trójki podróżnych. Wszędzie wokół była woda. Gleba nie była w stanie tak szybko przyjąć ogromnych ilości spadającego deszczu. Strumienie wody błyskawicznie przeradzały się w rwące potoki. Krasnolud miał wrażenie że cały czas grzęźnie na mokrym gruncie. Mimo odzienia z solidnej skóry, czuł że przemókł do kości.
Persewir zaprowadził kowala i Tilię do znanej sobie jaskini. Kryjówka kotołaka nadawałaby się idealnie na schronienie gdyby cala trójka przybyła tu zanim została przemoczona przez strugi deszczu. Natomiast obecnie gwarantowała tylko pozorne bezpieczeństwo. Nurdin podejrzewał że na Persewirze woda i zimno nie robiły większego wrażenia. Prawdopodobnie ubranie nosił tylko z względu na poprawność obyczajową, a to skromne odzienie wcale nie służyło mu do utrzymania ciepłoty ciała. On jako Nord również był odporny na chłody. Jak większość krasnoludów dobrze znosił zimno. To upały stanowiły dla niego poważne wyzwanie. Natomiast Tilia z swoja skromną tuniką, przemoczoną do ostatniej nici, musiała cierpieć.
Niestety w grocie nie było niczego czym dałoby się rozpalić ognisko. Woda wdzierała się również tutaj, kropla po kropli przesiąkając przez skalne ściany. Poza tym Nurdin miał nieodparte wrażenie że każda żywa istota z okolicznego lasu schroniła się właśnie tutaj i że lada chwila może okazać się jak wielce różnorodne mają towarzystwo. Na szczęście takie nawałnice zwykle nie trwają długo. Temperatura powietrza szybko się wyrównuje, a front żywiołu przesuwa się w inne miejsce.
Kowal przez chwilę szperał w swoich tobołkach po czym wyciągnął z nich podróżny płaszcz i ofiarował go druidce.
- Trzymaj, tylko tyle udało mi się znaleźć. Chyba że interesuje cię krasnoludzka bielizna. – szeptem powiedział Nurdin nie chcąc drażnić innych lokatorów skalnej groty.
Inaczej niż kotołak, nord zdecydował się rozlokować blisko wyjścia. Nie ufał temu miejscu. W odróżnieniu od swoich krewniaków, Nurdin nie przepadał za jaskiniami. W jego mniemaniu groziło im tu zalanie, pożarcie, zawalenie się wejścia, a nade wszystko śmierć w skutek chłodu.
Wpatrując się nieustannie w szalejący wokół żywioł, krasnolud dostrzegł nagle coś czego zupełnie się nie spodziewał. Światło, błysk, płomień lub coś co mogło być niesioną pochodnią. Od razu przyszła mu do głowy myśl o zbójcach i handlarzu któremu zmierzali na ratunek. W odróżnieniu od nich, pozostałe grupy nie miały tego szczęścia w postaci towarzystwa kotołaka.
- Zerknij na chwile w tą stronię panie Persewirze. Najlepiej z nas widzisz w ciemnościach. Jak myślisz co to jest? A może kto? – Spytał kotołaka.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Nie Lip 17, 2016 4:25 pm
autor: Tilia
Jaskinia była całkiem niezłym schronieniem. Owszem było w niej chłodno i nie było zbyt wiele miejsca, ale najważniejsze dla podróżnych było w tej chwili to, że po pierwsze nie mokli, a po drugie, nie groziły im pioruny.
Dziewczyna nie była aż tak nieszczęśliwa, jak mogło się to wydawać krasnoludowi. Przecież przywykła do wędrówek, nie raz spędzała noce pod gołym niebem, nie raz także przemokła. Na szczęście była odporna, a dodatkowo wiedziała doskonale jak poradzić sobie z ewentualnym przeziębieniem. Choć akurat to ostatnie zwykle nie przytrafiało się jej, tylko potencjalnym towarzyszom. Miała też swój płaszcz, dlatego też bardzo grzecznie podziękowała Nurdinowi za jego odzienie i wyciągnęła z tobołka swoje okrycie. Jej ukochany płaszcz, który jakby sam wiedział do jakiej temperatury najlepiej rozgrzać jej ciało. Bardzo się starała, by nord nie poczuł się urażony jej odmową: - Tobie także przyda się trochę ciepła panie Nurdinie – powiedziała miękko i dodała: - wolałabym nie leczyć Was z kataru. – spojrzała przy tych słowach także na kotołaka; miała na myśli obu towarzyszy. Przycupnęła w kącie i po krótkiej chwili część zebranych w jaskini zwierząt, zwłaszcza tych bardziej odważnych i przemoczonych, które nie zdążyły schronić się tutaj przed rozpoczęciem ulewy, przysunęło się bliżej druidki.
Dziewczyna rozejrzała się po jaskini. Dla wielu stłoczonych w niej stworzeń przybycie trójki wędrowców musiało być sporym stresem, ale uspokajały się powoli, kiedy zrozumiały, że nikt nie zamierza wyrządzić im żadnej krzywdy.
Zainteresowały ją słowa krasnoluda. Co też mógł wypatrzeć w mroku i szalejącej nawałnicy? Nie wstała jednak z miejsca. Wiedziała, że nikt nie dorówna kotołakowi w takiej sprawie jak doskonały wzrok i spostrzegawczość. Czekała więc.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Nie Lip 17, 2016 9:56 pm
autor: Persewir
Kotołak nie był zadowolony z tego, że musi wstawać. Czy to, co zobaczy będzie warte uwagi? Może nordowi się przywidziało... Wiedział niestety, że tak czy siak musi to sprawdzić. Towarzysze podróży będą mu jeszcze potrzebni... Przeciągnął się powoli, a potem wstał i momentalnie przyjął pozę tropiciela. Wbiegł z jaskini i zniknął w gęstych krzakach. Rzeczywiście pochodnia była dobrze widoczna, postacie pod nią także. Dwa elfy nie sprawiały wrażenia groźnych, ale kto wie, może to tylko szpiedzy. "Trzeba to sprawdzić"
- Miaał! - Wydarł się Persewir na cały głos i zaczął biegać wokół nieznajomych tak, aby słychać było szelest krzaków. Miał zamiar w ten sposób przestraszyć potencjalnych napastników.
Gdy uznał, że są dość zdezorientowani, wyskoczył z krzaków i fuknął groźnie. Reakcja była dość zaskakująca, a zarazem przewidywalna. Elfy uciekły z krzykiem.
Kot był zadowolony, lecz dalej czujny. Wrócił do towarzyszy.
- Idźcie spać, będę czuwał. - powiedział do Tilii, miał nadzieję, że Nurdin nauczy się kiedyś mowy zwierząt i nie będzie musiał komunikować się z nim przez druidkę.
- On też ma pójść spać. - kiwnął głową na gnoma. - przyda się jutro. - zawiesił głos. - Dwa elfy kręciły się tutaj, mam nadzieję, że nie byli to szpiedzy bandytów, lecz trzeba być czujnym.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Pią Lip 22, 2016 5:52 pm
autor: Nurdin
Persewirowi udało się po raz kolejny zaskoczyć krasnoluda. Robił to celowo lub zupełnie nieświadomie ale zawsze postępował inaczej niż chciałby tego Nurdin. Zamiast dyskretnie przyjrzeć się nieznajomym, z bezpiecznej pozycji jaką gwarantowała jaskinia, kotołak rzucił się przed siebie pędząc w stronę blasku pochodni. W strugach deszczu i odgłosach szalejącego wiatru Persewir szybko zniknął z oczu kowala.
Nord zerknął pytająco na Tilię, mając nadzieję ze druidka będzie w stanie wytłumaczyć mu zachowanie swojego towarzysza. Westchnął na myśl o wędrowcach których sam dostrzegł chwilę temu. Poza widmem utonięcia czy też przygnieceniem przez złamane drzewo, teraz będą mieli na karku najbardziej irytujące stworzenie jakie krasnolud spotkał w swoim ponad stuletnim żywocie.
- Myślę ze nie mamy się czego obawiać. Jeśli to zbójcy to i tak raczej nie będą w stanie tu trafić, a gdyby nasze kocisko znalazło tam jakąś przyjazną dusze, to sam nie miałbym nic przeciw dodatkowej parze rąk do pracy. - Powiedział krasnolud sięgając jednocześnie po swoją kuszę. Ostrożności nigdy za wiele. Poza tym kowal był zdeterminowany nie wpuszczać do jaskini nikogo komu nie będzie w stanie zaufać. Na szczęście mechanizm broni nie zamókł, więc raczej nie powinno być problemu z wypuszczeniem całej salwy śmiercionośnych grotów. Mimo wszystko nord postukał weń kilka razy, chcąc się upewnić że wszystko jest w należytym porządku.
- Podejrzewam też że matka natura wykonała za nas całą brudną robotę. Taka zawierucha mogłaby zatrzymać zbrojny legion, a bandę nędznych zbójców pewnie przegnała na cztery wiatry. Nie wspominając już o pojedynczym handlarzu który jeśli miał dość oleju w głowie zawrócił gdy tyko ujrzał nad sobą pierwsze czarne chmury. – Optymistycznie zauważył Nurdin.
Kot wkrótce wrócił, swoim zwyczajem kładąc się spać, tak jakby nic się nie wydarzyło. „I pomyśleć ze nazwałem go dobrym zwiadowcą” – Ironicznie stwierdził krasnolud.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Nie Lip 24, 2016 2:43 pm
autor: Tilia
Kiedy kotołak wybiegł z jaskini natychmiast straciła go z oczu. Nie było też żadnych szans by usłyszeć cokolwiek przez odgłosy ulewy. Druidka spojrzała na krasnoluda lekko zdumiona, a jednocześnie zaniepokojona. No bo jeśli Persewirowi przytrafi się coś niedobrego, nawet nie mają szans usłyszeć jego wołania o pomoc. Właściwie, w tej sytuacji to raczej miałczenia.
W spojrzeniu Nurdina wyczytała zdumienie, które szybko zmieniło się w ... irytację? Tak, jej towarzysze różnili się od siebie tak bardzo, że te dwa odczucia występujące jednocześnie, nie powinny dziwić. Rozumiała niepokój kowala i doceniała jego wysiłki, by zapewnić im bezpieczeństwo. Nie miała pojęcia czy broń okaże się potrzebna (właściwie miała wielką nadzieję, że nie), ale uznała, że to bardzo rycerskie i piękne, taka troska o towarzyszy. Skinęła więc tylko głową i darowała sobie obserwację rzeczy, których nigdy nie rozumiała. Broń była dla niej zupełnie nieznanym sprzętem, widywanym najczęściej na straganach kupców, kiedy bywała w miastach. Sięgnęła natomiast dłonią do mokrego futerka lisa, który odważnie leżał najbliżej niej, niezrażony niedawną obecnością kota. Pod palcami poczuła ranę na grzbiecie zwierzęcia; czyżby zahaczył o jakiś wystający konar, a może udało mu się umknąć przed większym drapieżnikiem? Przyjrzała się uważniej, drobne nacięcie było niezbyt głębokie ale długie. Zmoczone deszczem i świetnie wylizane. Powinno się wygoić, ale można mu przecież pomóc. Powoli, by nie spłoszyć małego pacjenta, sięgnęła do jednego z woreczków przywiązanych do paska i wyciągnęła słoiczek z maścią. Lis podniósł łepek, podsunęła mu więc słoiczek pod nos, by mógł zapoznać się z zapachem. Ten zmarszczył nos, ale pozwolił wetrzeć sobie specyfik w ranę. - Tylko nie wylizuj - ostrzegła go Tilia.
I wtedy wrócił Persewir. Był przemoczony, w futrze miał sporo gałązek i liści, ale wydawał się spokojny. Dziewczyna skinęła na niego pokazując, że może schronić się pod płaszczem. Nie mogła powstrzymać uśmiechu na stanowczy ton, jakim kotołak starał się przekazywać swe wieści i życzenia. Wiedziała, że musi tłumaczyć Nurdinowi słowa, gestów chyba nie trzeba było. Mowa ciała kota była wyraźna, druidka była wręcz przekonana, że kiedy kot "mówił" o kowalu, kiwnął łapą w jego stronę. Tłumaczyła więc: - Podobno w pobliżu kręciły się dwa elfy. Nie wiadomo jakie miały zamiary i nie wybaczę sobie, jeśli były tylko zmokniętymi podróżnymi... - popatrzyła uważnie na Persewira. Gdyby okazało się, że kotołak przegonił niewinne istoty, zamiast przyprowadzić je w bezpieczne miejsce... Pokręciła głową odganiając takie podły scenariusz i kontynuowała: - Persewir twierdzi, że będzie czuwał i prosi, byś zdrzemnął się choć chwilę, panie Nurdinie. - sama nie była bardzo zmęczona, mogła też trochę popilnować.
Miała nadzieję, że do świtu ulewa się skończy. Już teraz wydawało się jej, że wichura szalej z ciut mniejszą zaciekłością.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Nie Lip 24, 2016 3:57 pm
autor: Persewir
Persewir odmówił wejścia pod płaszcz. W normalnych okolicznościach chętnie wpełzłby pod tkaninę, ale teraz siedział obok druidki lis. Kotołak nigdy nie przepadał za stworzeniami kotowatymi. Chciały dominować tak jak on i nie były uległe. Miałknął ostrzegawczo w stronę "rudego", dając mu do zrozumienia że ma go na oku i znów położył się w kąt jamy.
Uśmiechnął się, na tyle ile koty mogą i zamknął oczy. Lubił deszcz, zawsze kojarzył mu się z tym lasem. Owszem, bywał tu rzadko, lecz jak już był to nie było mowy, żeby chciał go opuścić.
Otworzył jeszcze na chwilęoczy, by zorientować się gdzie jest lis. Siedział na szczęście dla niego w tym samym miejscu. Popatrzył także na krasnala, który trzymał kuszę. Naiwny... każdy szanujący się złodziej, rabuś, czy inny zbir nie miałby z nim żadnych problemów.
Kot ułożył głowę na swoim plecaku. Przez gruby materiał wyczuł pochwę swego noża. "Będę go musiał w końcu naostrzyć" - pomyślał.
Czuwał przez całą noc.
Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Pon Lip 25, 2016 12:29 pm
autor: Nurdin
Krasnolud uniósł brwi, pytająco kierując swoje spojrzenie od druidki do śpiącego kota. To już drugi raz kiedy Persewir wspominał o objęciu warty, a następnie ignorując wszystkich ułożył się wygodnie na posłaniu. Nurdin w żadnym wypadku nie zamierzał zaufać takiej gwarancji bezpieczeństwa. Powątpiewał zarówno w chęci, jak i możliwości kota do podjęcia jakichkolwiek działań na wypadek zagrożenia. Bo niby co takiego mógł uczynić niewielki zwierzak? Dwójka elfów o których wspomniała Tilia najprawdopodobniej nawet go nie zauważyła. W każdym razie kowal prędzej uwierzyłby w historię o krasnoludzie który został baletnicą, niż w opowieści jak to kocur wystraszył parę elfickich zwiadowców.
- Z jego czuwaniem jest jak z moją dietą. – Zauważył nord, klepiąc się jednocześnie po opasłym brzuszysku. – Jedno i drugie okazuje się tak samo skuteczne, a biorąc pod uwagę okoliczności myślę że najlepiej zrobimy pozostając na swoich miejscach. Jeśli to miejscowe elfy to prawdopodobnie znają tę jaskinię i dobrze wiedzą że może im służyć za schronienie. Z kolei fakt by nagle kręcił się tu ktoś zupełnie obcy wydaje się mało prawdopodobny. Podejrzewam że wcześniej czy później ta parka pokaże swoje zmoknięte, roześmiane facjaty.
Nurdin zamyślił się przez chwilę. Nie był specjalnie rad z ewentualnego spotkania z przedstawicielami rasy elfów. Nie przepadał za nimi i doskonale zdawał sobie sprawę że oni również nie darzą nordów wyjątkową sympatią. W tym kontekście sam pomysł Tilii by skierować się do Danae nie wydawał się krasnoludowi dobry. Z jakiegoś powodu druidka uważała że w stolicy leśnego królestwa uzyskają pomoc, w co kowal osobiście powątpiewał.
- Rzecz jasna takie wsparcie w obecnej sytuacji byłoby dla nas bezcenne, jednak obawiam się że moja osoba może być w takim towarzystwie kłopotliwa.- Zakład Nurdina nosił oryginalną nazwę ”Duma Nordów. Usługi kowalskie dla każdego kto nie jest elfem, a chude długouche niech pocałują się w dupę”. Dopiero po korekcie Feyli, w szyldzie nad kuźnią zostały tylko dwa pierwsze słowa. Krasnolud nosił w sobie atawistyczną, niczym nieuzasadnioną urazę do elfów. Jak do tej pory udało mu się skutecznie unikać przedstawicieli tej rasy, a obecnie pluł sobie w brodę że wybrał skrót przez Szepczący Las. Idąc naokoło już dawno znalazłby się w swoim warsztacie. - A tobie Tilio jak się z nimi układa? Mam nadzieję ze są to znacznie lepsze relacje?