Danae ⇒ [Okolice Danae] Las.
Sopa spoglądał dziwnie śmiejącą się Arayo. Wolał wierzyć w to, że jest dziwna, niż śmieje się z niego. Była dziwna i tyle. W każdym razie nie wyglądała teraz na zabójczego demona...
- Wiem! - odpowiedział dumnie, słysząc, jak uznał, "komplement". Potem obrócił się tam, gdzie spoglądała Arayo.
- A ja wiem, gdzie on uciekł? - podrapał się po głowie. - Co powinniśmy zrobić? Dobre pytanie - odpowiedział, zamyślając się chwilę, trzymając się za brodę. Po jakimś czasie spojrzał na elfkę poważnym wzrokiem i takim samym głosem zaczął mówić.
- Powinniśmy iść do jakiejś gospody napić się i zjeść coś ciepłego!
- Wiem! - odpowiedział dumnie, słysząc, jak uznał, "komplement". Potem obrócił się tam, gdzie spoglądała Arayo.
- A ja wiem, gdzie on uciekł? - podrapał się po głowie. - Co powinniśmy zrobić? Dobre pytanie - odpowiedział, zamyślając się chwilę, trzymając się za brodę. Po jakimś czasie spojrzał na elfkę poważnym wzrokiem i takim samym głosem zaczął mówić.
- Powinniśmy iść do jakiejś gospody napić się i zjeść coś ciepłego!
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Elfka rozsiadła się wygodniej na brzegu i przymknęła oczy. Czuła się nieco lepiej, choć perspektywa kolejnej nocy, takiej jak poprzednia, nie napawała ją optymizmem. Do tego miała przy sobie, jakby nie patrzeć, bezbronnego człowieka, a na dodatek, drugi towarzysz postanowił sobie zrobić wolne od tak doborowego towarzystwa.
- Jeść? - zapytała, jakby było to coś najdziwniejszego na świecie. - Nie jestem głodna... nie wiem czy w ogóle coś przejdzie mi przez gardło...- westchnęła cicho. Ale przez myśl przeszło jej coś zupełnie innego...
- Sopa.. powinieneś iść sam do gospody, ja sobie tutaj jakoś poradzę. - powiedziała pewnym głosem. Wiedziała, że wypad gdzieś, gdzie będzie wielu ludzi i nieludzi, może skończyć się źle, jeśli zostaną tam zbyt długo. Nie chciała narażać kolejnych osób na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
- Jeśli będziesz chciał tutaj wrócić, ja zaczekam. - uśmiechnęła się miło.
- Jeść? - zapytała, jakby było to coś najdziwniejszego na świecie. - Nie jestem głodna... nie wiem czy w ogóle coś przejdzie mi przez gardło...- westchnęła cicho. Ale przez myśl przeszło jej coś zupełnie innego...
- Sopa.. powinieneś iść sam do gospody, ja sobie tutaj jakoś poradzę. - powiedziała pewnym głosem. Wiedziała, że wypad gdzieś, gdzie będzie wielu ludzi i nieludzi, może skończyć się źle, jeśli zostaną tam zbyt długo. Nie chciała narażać kolejnych osób na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
- Jeśli będziesz chciał tutaj wrócić, ja zaczekam. - uśmiechnęła się miło.
Sopa najpierw spojrzał na Arayo jak na wariatkę, a potem posmutniał. Chwycił najbliższy kamyczek, wstał i rzucił go daleko na taflę jeziora. Potem usiadł z powrotem.
- Musisz jeść! Inaczej nie urośniesz i inne elfki będą się z ciebie śmiać! - krzyknął obruszony, a potem w jednej chwili nagle spoważniał. - Lepiej mi powiedz coś o tej twojej... osobliwości. Może jakiś zielarz pomoże? Znam jednego, zna wiele świetnych preparatów na kaca!... - wyjaśniał z zapałem, ale nagle cały z niego uszedł. - ...no tak. On jest teraz daleko stąd - burknął, rysując coś kawałkiem gałązki po piasku.
- Musisz jeść! Inaczej nie urośniesz i inne elfki będą się z ciebie śmiać! - krzyknął obruszony, a potem w jednej chwili nagle spoważniał. - Lepiej mi powiedz coś o tej twojej... osobliwości. Może jakiś zielarz pomoże? Znam jednego, zna wiele świetnych preparatów na kaca!... - wyjaśniał z zapałem, ale nagle cały z niego uszedł. - ...no tak. On jest teraz daleko stąd - burknął, rysując coś kawałkiem gałązki po piasku.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Ethel długo leciał w stronę słońca ile sił w skrzydłach. Już nie przeklinał, lot zawsze go uspokajał. Czuł się, jakby odcinał się od całego świata i był sam na sam ze sobą. W dodatku nie ukrywał, że uwielbiał tą szybkość, opór powietrze i wysiłek. Czasami pozwalał sobie przestać pracować skrzydłami i przez chwilę spadał w dół niczym raniony ptak tylko po to, żeby zaraz się z trudem poderwać, zaledwie o metr mijając korony drzew. Ale teraz wiedział już co powinien zrobić - skręcił gwałtownie w stronę miasta.
Dłuższą chwilę nie mógł odnaleźć tego miejsca, ale w końcu dostrzegł ledwie widoczną, wąską smugę dymu wydobywającą się z resztek ogniska. Wziął głębszy wdech i zwinął skrzydła, opadając w szybkim tempie.
Wylądował ciężko niecałe kilka metrów za plecami Arayo i Sopy. Przyklęknął na moment, łapiąc oddech po męczącym locie. Po chwili wyprostował się i zlustrował wzrokiem pozostałą dwójkę. Nic nie powiedział, jedynie wzruszając ramionami w odpowiedzi na ich nieme pytania. Z małej torby, której wcześniej nie miał, wyjął mały słoiczek i rzucił go elfce.
- Posmaruj tym brzuch. Za pięć minut ruszamy. Chyba, że wolicie iść własną drogą. - Uśmiechnął się zaczepnie i ponownie wzruszył ramionami, po czym skierował się w stronę resztek ogniska, żeby je zasypać.
Dłuższą chwilę nie mógł odnaleźć tego miejsca, ale w końcu dostrzegł ledwie widoczną, wąską smugę dymu wydobywającą się z resztek ogniska. Wziął głębszy wdech i zwinął skrzydła, opadając w szybkim tempie.
Wylądował ciężko niecałe kilka metrów za plecami Arayo i Sopy. Przyklęknął na moment, łapiąc oddech po męczącym locie. Po chwili wyprostował się i zlustrował wzrokiem pozostałą dwójkę. Nic nie powiedział, jedynie wzruszając ramionami w odpowiedzi na ich nieme pytania. Z małej torby, której wcześniej nie miał, wyjął mały słoiczek i rzucił go elfce.
- Posmaruj tym brzuch. Za pięć minut ruszamy. Chyba, że wolicie iść własną drogą. - Uśmiechnął się zaczepnie i ponownie wzruszył ramionami, po czym skierował się w stronę resztek ogniska, żeby je zasypać.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Dziewczyna spojrzała z zaskoczeniem na Sopę, który, pomimo tego jak się zachowywał, wyglądał jakby się o nią najzwyczajniej w świecie martwił. Kiedy zdała sobie z tego sprawę, poczuła ogromną ulgę, że jednak nie będzie musiała zostać sama.
- Nie martw się, ja sobie poradzę, zapoluję sobie na coś ...- powiedziała, patrząc na Sopę i oblizując się. Kiedy zobaczyła jego minę, wybuchła wesołym śmiechem.
Arayo spojrzała na to co rysuje Sopa i po chwili postanowiła opowiedzieć mu trochę o tym, co się z nią dzieje.
- Widzisz Sopa, ja sama nie do końca wiem co się ze mną dzieje. Wiem tyle, że każdego wieczora mój wygląd nieco się zmienia, ale kiedy nastaje Pełnia, zupełnie tracę nad sobą kontrolę i staję się tym, co widziałeś w nocy. Ja nic nie pamiętam, kiedy znowu jestem sobą. To dzieje się już od bardzo długiego czasu, a ja nadal nie umiem nad tym panować, tak jak powinnam. - przerwała chwilę, przez myśl przeszły jej obrazy przeszłości, o których wolała zapomnieć. - Widzisz to? - pokazała pierścień, który zawsze miała na palcu. - Dostałam go od zaprzyjaźnionego maga, który wcześniej nauczył mnie pewnego zaklęcia, które pomaga mi wieczorami, jeśli czuję, że jest coraz gorzej. Ten pierścień to taki wspomagacz dla tego zaklęcia. - dziewczyna patrzyła na Sopę, który słuchał jej uważnie. - Jednak i zaklęcie, i pierścień, nie pomagają podczas pełni. Niestety mag niczego więcej nie zdążył mnie nauczyć, ponieważ musiałam od niego odejść. Ale to historia na inny raz. - westchnęła cicho. - Powinieneś znaleźć bezpieczne miejsce, gdzieś z dala ode mnie.
Arayo chciała powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszała, że ktoś się zbliża. Zupełnie odjęło jej mowę, kiedy razem z Sopą, zobaczyli Ethela. Dziewczyna patrzyła to na Anioła, to na Sopę, zupełnie zaskoczona tym, że postanowił wrócić. Żeby tego było mało, przyniósł dla niej maść, na stłuczenie, które było pewnie jego sprawką. Elfka zabrała od niego mały podarunek i nie zdążyła nawet podziękować, bo mężczyzna poszedł do ogniska.
Po dłuższej chwili stania w osłupieniu, elfka spojrzała na Człowieka, który nadal stał obok niej.
- Sopa... rozumiesz coś z tego?
- Nie martw się, ja sobie poradzę, zapoluję sobie na coś ...- powiedziała, patrząc na Sopę i oblizując się. Kiedy zobaczyła jego minę, wybuchła wesołym śmiechem.
Arayo spojrzała na to co rysuje Sopa i po chwili postanowiła opowiedzieć mu trochę o tym, co się z nią dzieje.
- Widzisz Sopa, ja sama nie do końca wiem co się ze mną dzieje. Wiem tyle, że każdego wieczora mój wygląd nieco się zmienia, ale kiedy nastaje Pełnia, zupełnie tracę nad sobą kontrolę i staję się tym, co widziałeś w nocy. Ja nic nie pamiętam, kiedy znowu jestem sobą. To dzieje się już od bardzo długiego czasu, a ja nadal nie umiem nad tym panować, tak jak powinnam. - przerwała chwilę, przez myśl przeszły jej obrazy przeszłości, o których wolała zapomnieć. - Widzisz to? - pokazała pierścień, który zawsze miała na palcu. - Dostałam go od zaprzyjaźnionego maga, który wcześniej nauczył mnie pewnego zaklęcia, które pomaga mi wieczorami, jeśli czuję, że jest coraz gorzej. Ten pierścień to taki wspomagacz dla tego zaklęcia. - dziewczyna patrzyła na Sopę, który słuchał jej uważnie. - Jednak i zaklęcie, i pierścień, nie pomagają podczas pełni. Niestety mag niczego więcej nie zdążył mnie nauczyć, ponieważ musiałam od niego odejść. Ale to historia na inny raz. - westchnęła cicho. - Powinieneś znaleźć bezpieczne miejsce, gdzieś z dala ode mnie.
Arayo chciała powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszała, że ktoś się zbliża. Zupełnie odjęło jej mowę, kiedy razem z Sopą, zobaczyli Ethela. Dziewczyna patrzyła to na Anioła, to na Sopę, zupełnie zaskoczona tym, że postanowił wrócić. Żeby tego było mało, przyniósł dla niej maść, na stłuczenie, które było pewnie jego sprawką. Elfka zabrała od niego mały podarunek i nie zdążyła nawet podziękować, bo mężczyzna poszedł do ogniska.
Po dłuższej chwili stania w osłupieniu, elfka spojrzała na Człowieka, który nadal stał obok niej.
- Sopa... rozumiesz coś z tego?
Słuchający dość uważnie Sopa tylko drapał się po głowie, przy okazji kiwając nią co jakiś czas, by potwierdzić, że rozumie Arayo. W sumie to... wszystkiego nie zrozumiał, ale to, co zapamiętał, wystarczyło mu.
- Nie mówiłem już, że jestem odwa... - zaprotestował mężczyzna, ale przerwało mu nagłe pojawienie się anioła i takie samo jego zniknięcie.
- Dokąd ruszamy?... - burknął jeszcze tylko, nie wiedząc, czy ma mu się podobać ta sytuacja czy nie...
- Nie mówiłem już, że jestem odwa... - zaprotestował mężczyzna, ale przerwało mu nagłe pojawienie się anioła i takie samo jego zniknięcie.
- Dokąd ruszamy?... - burknął jeszcze tylko, nie wiedząc, czy ma mu się podobać ta sytuacja czy nie...
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Ethel starannie zasypał ognisko ziemią, jakby to była najważniejsza rzecz na świecie. Właściwie to chciał dać pozostałej dwójce trochę czasu an zebranie się do podróży, a sam nie miał żadnego zajęcia. Rozejrzał się tylko wokoło, zastanawiając się, gdzie zostawił swój płaszcz. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że dał go anielicy, która najzwyczajniej sobie poszła. Prychnął pod nosem, notując w pamięci, żeby zażądać od niej zwrotu równowartości w złocie za niego. W końcu to nie byle jaki płaszcz, miał go jeszcze z Planów... Odchrząknął i odgonił te myśli, obracając się z powrotem do Arayo i Sopy.
- Gotowi? - zapytał swobodnie, ale widząc ich trochę zmieszane miny, uniósł brwi pod hełmem - Co? Mam coś na głowie?
- Gotowi? - zapytał swobodnie, ale widząc ich trochę zmieszane miny, uniósł brwi pod hełmem - Co? Mam coś na głowie?
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo stała ciągle jak wryta i spoglądała na Anioła, który dogaszał ognisko. Robił to bardzo starannie, jak gdyby chciał, aby nie pozostało po nim żadnego śladu. Po chwili rozejrzał się za czymś i widać było, że zastanawia się. Musiała to być jednak jakaś drobnostka, ponieważ zaraz odwrócił się i podszedł do nich. Sopa nic nie powiedział, stał jak wryty do czasu, aż Ethelnalenl, nie wrócił do nich z powrotem.
- Ehmm… Jeszcze chwila… - powiedziała Arayo, lekko zakłopotana i zmieszana całą tą sytuacją. Spojrzała na maść, którą ciągle trzymała w ręce i nagle przypomniało jej się, że ma posmarować nią stłuczenie. Tak więc Elfka odwróciła się do swych towarzyszy plecami i nabrawszy nieco lekarstwa na czubki palców, zaczęła delikatnie wcierać je w ranę. – Właśnie, to dobre pytanie Sopa… - dodała wciąż nie odwracając się. – To dokąd ruszamy?
Ethel nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy Arayo odwróciła się do nich przodem i mając już ranę okrytą środkiem leczniczym podeszła do miejsca, w którym leżały resztki jej rzeczy i zaczęła je zbierać Spojrzała wymownie na Sopę, który ciągle stał w lekkim osłupieniu i nie pomyślał nawet o zebraniu reszty swojego ekwipunku.
- Ehmm… Jeszcze chwila… - powiedziała Arayo, lekko zakłopotana i zmieszana całą tą sytuacją. Spojrzała na maść, którą ciągle trzymała w ręce i nagle przypomniało jej się, że ma posmarować nią stłuczenie. Tak więc Elfka odwróciła się do swych towarzyszy plecami i nabrawszy nieco lekarstwa na czubki palców, zaczęła delikatnie wcierać je w ranę. – Właśnie, to dobre pytanie Sopa… - dodała wciąż nie odwracając się. – To dokąd ruszamy?
Ethel nie zdążył nawet odpowiedzieć, kiedy Arayo odwróciła się do nich przodem i mając już ranę okrytą środkiem leczniczym podeszła do miejsca, w którym leżały resztki jej rzeczy i zaczęła je zbierać Spojrzała wymownie na Sopę, który ciągle stał w lekkim osłupieniu i nie pomyślał nawet o zebraniu reszty swojego ekwipunku.
Sopa zdawał się być... zagubiony. Przylatują, odlatują, przylatują, wyruszają, wędrują, smarują... Gdy Arayo spojrzała na niego wymownie, odpowiedział jej pełnym irytacji wzrokiem, takim jakim dziecko odpowiada matce, gdy ta każe posprzątać mu w pokoju. Chwycił za miecz i resztę swoich szpargałów, sprawiając wrażenie gotowego do natychmiastowego ruszenia w drogę. Wszystko zrobił tak szybko, że sam teraz stał i spoglądał na elfkę wymownie.
- No, szybciej, szybciej - klasnął w jej kierunku. - A... dokąd idziemy? Powiedz, że do karczmy! Do miasta! - mruknął do anioła.
- No, szybciej, szybciej - klasnął w jej kierunku. - A... dokąd idziemy? Powiedz, że do karczmy! Do miasta! - mruknął do anioła.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Anioł czekał spokojnie, aż pozostała dwójka się zbierze, przyglądając się im uważnie. Nie miał ochoty rozmawiać o tym, dlaczego na jakiś czas odleciał, zresztą mogli pomyśleć, że poleciał po ową maść dla Arayo. Kiedy oboje zapytali, dokąd ruszają, Ethel odchrząknął i spojrzał wymownie w niebo.
- Do mojej dawnej znajomej. Przyleciałem w te strony, właśnie żeby z nią porozmawiać, może i naszej elfce coś pomoże. A miasto i karczma nigdzie nie uciekną jak mi się wydaje. Chyba że znasz też i taką historię. - Zerknął z ukosa na Sopę, po czym rozejrzał się, sprawdzając czy na pewno dobrze ocenił kierunek.
- To kawałek stąd, w najgęstszym lesie, więc nie dam rady tam polecieć, musimy iść pieszo.
Zerknął jeszcze raz na Arayo i Sopę, a chwilę później ruszył przed siebie na wschód marszowym krokiem. Milczał jakiś czas, ale nurtowało go parę pytań. Zrównał się więc z Arayo.
- Kiedy demon przejmuje nad tobą kontrolę? - zapytał takim tonem, jakim wojskowi pytają zwiadowców o liczebność armii wroga.
- Do mojej dawnej znajomej. Przyleciałem w te strony, właśnie żeby z nią porozmawiać, może i naszej elfce coś pomoże. A miasto i karczma nigdzie nie uciekną jak mi się wydaje. Chyba że znasz też i taką historię. - Zerknął z ukosa na Sopę, po czym rozejrzał się, sprawdzając czy na pewno dobrze ocenił kierunek.
- To kawałek stąd, w najgęstszym lesie, więc nie dam rady tam polecieć, musimy iść pieszo.
Zerknął jeszcze raz na Arayo i Sopę, a chwilę później ruszył przed siebie na wschód marszowym krokiem. Milczał jakiś czas, ale nurtowało go parę pytań. Zrównał się więc z Arayo.
- Kiedy demon przejmuje nad tobą kontrolę? - zapytał takim tonem, jakim wojskowi pytają zwiadowców o liczebność armii wroga.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Słysząc poganiającego ją Sopę, spojrzała na niego groźnym wzrokiem. Ten człowiek drażnił ją czasem swoim zachowaniem, ale jednak nie zostawił jej pomimo swojego strachu. Arayo spojrzała na Anioła, który zapewne nie mówił im wszystkiego, ale postanowiła nie wnikać w szczegóły ten jeden raz. Podjęła decyzję, że zaufa mu, w końcu, jakby nie patrzeć - był Aniołem.
- No dobrze, ja jestem gotowa. - stwierdziła, rozglądając się jeszcze, czy aby na pewno niczego nie zostawiła.
Elfka zamyśliła się nieco, kiedy tak szli przed siebie. Nie mówiła dużo, nie miała ochoty na rozmowy. W jej głowie pojawiały się obrazy z przeszłości, których już nigdy miała nie zapomnieć. Z rozmyślenia wyrwał ją Ethel, którego najwyraźniej napadła niepohamowana ciekawość zgłębienia drugiego oblicza Arayo.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? - odruchowo zadała to...retoryczne pytanie. Dziewczyna westchnęła cicho i spojrzała na Anioła. - Ten demon jest we mnie cały czas. Co wieczór czuję jego wpływy, ale radzę sobie z tym. Najgorsze są Pełnie Księżyca, kiedy to demon przejmuje całkowitą władzę nad moim ciałem i umysłem. Jednym z problemów jest to, że ja nie pamiętam niczego, gdy znowu staję się ...sobą. - elfka zamilkła na chwilę, ale po chwili dodała. - Choć, sama nie wiem, które "sobą" jest prawdziwe. - dziewczyna spojrzała przed siebie, a na jej twarzy pojawił się cień smutku i bezsilności, do których nie chciała się przyznawać.
- No dobrze, ja jestem gotowa. - stwierdziła, rozglądając się jeszcze, czy aby na pewno niczego nie zostawiła.
Elfka zamyśliła się nieco, kiedy tak szli przed siebie. Nie mówiła dużo, nie miała ochoty na rozmowy. W jej głowie pojawiały się obrazy z przeszłości, których już nigdy miała nie zapomnieć. Z rozmyślenia wyrwał ją Ethel, którego najwyraźniej napadła niepohamowana ciekawość zgłębienia drugiego oblicza Arayo.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? - odruchowo zadała to...retoryczne pytanie. Dziewczyna westchnęła cicho i spojrzała na Anioła. - Ten demon jest we mnie cały czas. Co wieczór czuję jego wpływy, ale radzę sobie z tym. Najgorsze są Pełnie Księżyca, kiedy to demon przejmuje całkowitą władzę nad moim ciałem i umysłem. Jednym z problemów jest to, że ja nie pamiętam niczego, gdy znowu staję się ...sobą. - elfka zamilkła na chwilę, ale po chwili dodała. - Choć, sama nie wiem, które "sobą" jest prawdziwe. - dziewczyna spojrzała przed siebie, a na jej twarzy pojawił się cień smutku i bezsilności, do których nie chciała się przyznawać.
Szła cichutko po lesie i nagle zobaczyła trzy postacie, nie widziała jednak ich zbyt dokładnie, potrafiła tylko określić, że była to jedna kobieta i dwóch mężczyzn. "Wyglądają ciekawie, popatrzę sobie na nich, nie powinni mnie raczej widzieć." Kucnęła za drzewem i spoglądała na nich z daleka. Obserwowała ich od czasu, gdy kobieta, której imienia nie znała, odwróciła się w jej stronę, a do mężczyzn była tyłem.
"Ciekawe jak ma na imię", myślała, dalej obserwując ich poczynania.
Ciąg Dalszy: Feo
"Ciekawe jak ma na imię", myślała, dalej obserwując ich poczynania.
Ciąg Dalszy: Feo
Sopa trochę zmarkotniał, rozczarowany odmową anioła pójścia do miasta. No, ale miasto... las... jeden pies. Zwłaszcza, że była mowa o jakiejś "znajomej". Kto wie? Może to jakaś urodziwa zielarka? Sopa uśmiechnął się dziwacznie pod nosem.
- A daleko to? - spytał anioła, idąc z tyłu. Nie słyszał o czym rozmawiał z elfką, inaczej nie przerywał by im. W końcu chętnie dowiedziałby się, kiedy jest narażony na niebezpieczeństwo.
- A daleko to? - spytał anioła, idąc z tyłu. Nie słyszał o czym rozmawiał z elfką, inaczej nie przerywał by im. W końcu chętnie dowiedziałby się, kiedy jest narażony na niebezpieczeństwo.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Anioł wydał się niewzruszony niechęcią elfki co do wyjawienia szczegółów swojej klątwy, czy co to było.
- Nie pytam z ciekawości, ale po to, żeby wiedzieć, kiedy będzie trzeba cię... unieruchomić. Nie myśl, że pozwolę ci wtedy swobodnie biegać po okolicy. - odpowiedział swoim swobodnym tonem, chociaż było w nim słychać wyraźny pogłos surowości. Więcej jej nie przerywał i z uwagą wysłuchał wszystkiego co ma do powiedzenia Arayo, jednocześnie pilnując, żeby nie zboczyli z trasy. Zboczyli już bowiem z polany, a utrzymanie stałego kierunku marszu dla anioła, który przyzwyczajony był do latania, było cokolwiek trudne.
Ethel nie skomentował słów Arayo z początku, milczał jedynie dłuższą chwilę. Za to ciszę przerwał Sopa, więc anioł odwrócił się do niego mrużąc oczy.
- Nie mam pojęcia. Na skrzydłach dotarłbym tam w godzinę, a ile zajmie to piechotą już nie jestem w stanie oszacować.Ale chyba nie więcej niż do wieczora, tak myślę. - sięgnął dłonią pod zbroję, gdzie na szyi zawieszony miał mały mieszek. Z pewnymi trudnościami wyciągnął z niego zwinięty w kulkę kawałek papieru i ostrożnie go rozwinął. Było to nic innego, jak urwany kawałek mapy z widocznymi na nim tylko dwoma punktami - Danae i "X" nad puszczą oddaloną od miasta o dzień drogi. Podał ten zwitek papieru Sopie, bo samemu nie było mu to zbytnio przydatne. Jedyne mapy na których się znał, były te, na których przedstawiano taktykę bitew i posunięć wojennych.
Ogólnie podróż nie była ciężka, przynajmniej nie dla Arayo i Sopy. Za to Ethel wielokrotnie już poobcierał sobie skrzydła w wąskich przejściach między drzewami, przez co pióra miejscami zabarwiały się na czerwonawo. Mijała godzina za godziną, a krajobraz pozostawał taki sam, jeśli nie liczyć coraz bardziej zagęszczających się drzew, które z czasem całkowicie zaczęły zasłaniać niebo. I chociaż anioł zaczął czuć lekkie ssanie w żołądku, chyba nie zamierzał zatrzymywać się przed dotarciem do celu.
- Nie pytam z ciekawości, ale po to, żeby wiedzieć, kiedy będzie trzeba cię... unieruchomić. Nie myśl, że pozwolę ci wtedy swobodnie biegać po okolicy. - odpowiedział swoim swobodnym tonem, chociaż było w nim słychać wyraźny pogłos surowości. Więcej jej nie przerywał i z uwagą wysłuchał wszystkiego co ma do powiedzenia Arayo, jednocześnie pilnując, żeby nie zboczyli z trasy. Zboczyli już bowiem z polany, a utrzymanie stałego kierunku marszu dla anioła, który przyzwyczajony był do latania, było cokolwiek trudne.
Ethel nie skomentował słów Arayo z początku, milczał jedynie dłuższą chwilę. Za to ciszę przerwał Sopa, więc anioł odwrócił się do niego mrużąc oczy.
- Nie mam pojęcia. Na skrzydłach dotarłbym tam w godzinę, a ile zajmie to piechotą już nie jestem w stanie oszacować.Ale chyba nie więcej niż do wieczora, tak myślę. - sięgnął dłonią pod zbroję, gdzie na szyi zawieszony miał mały mieszek. Z pewnymi trudnościami wyciągnął z niego zwinięty w kulkę kawałek papieru i ostrożnie go rozwinął. Było to nic innego, jak urwany kawałek mapy z widocznymi na nim tylko dwoma punktami - Danae i "X" nad puszczą oddaloną od miasta o dzień drogi. Podał ten zwitek papieru Sopie, bo samemu nie było mu to zbytnio przydatne. Jedyne mapy na których się znał, były te, na których przedstawiano taktykę bitew i posunięć wojennych.
Ogólnie podróż nie była ciężka, przynajmniej nie dla Arayo i Sopy. Za to Ethel wielokrotnie już poobcierał sobie skrzydła w wąskich przejściach między drzewami, przez co pióra miejscami zabarwiały się na czerwonawo. Mijała godzina za godziną, a krajobraz pozostawał taki sam, jeśli nie liczyć coraz bardziej zagęszczających się drzew, które z czasem całkowicie zaczęły zasłaniać niebo. I chociaż anioł zaczął czuć lekkie ssanie w żołądku, chyba nie zamierzał zatrzymywać się przed dotarciem do celu.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo czuła się jak piąte koło u wozu. Miała wrażenie, że jest zupełnie niepotrzebna i sprawia same problemy. Do tego wszystkiego nikt tak naprawdę nie interesował się tym kim jest, czy co się z nią stanie. Nie zdziwiłoby ją nawet to, gdyby jej towarzysze po prostu zostawili ją w jakimś mieście, przecież tyle razy musiała sobie radzić, będąc zupełnie sama. Było jej już to na tyle obojętne, że nawet nie miała ochoty wysłuchiwać ile jeszcze, jak daleko, gdzie idą i całej listy litań. Pomyślała nawet o tym, czy po prostu sama gdzieś nie ucieknie, jeśli nadarzy się taka okazja. Nie wtrącała się w to o czym rozmawiał Sopa i Ethel, nawet nie bardzo ją to interesowało, skoro przed nią była perspektywa uwiązania gdzieś, a znając ich, będzie to pal, srebrne łańcuchy i bogowie wiedzą co jeszcze strzeli im do głowy. W elfce wzbierała złość, rozgoryczenie i zupełna bezradność. W jej myślach znowu pojawiły się te wioski, z wściekłymi mieszkańcami, krzyczącymi coś o demonie i biegającymi z zapalonymi pochodniami i widłami. Arayo nie chciała znowu przeżywać tego samego. Nie chciała być zwierzęciem, które dla jednych było potworem zasługującym na śmierć, a dla drugich anomalią, dzięki której ktoś obłowi się całkiem przyzwoicie.
Po dłuższej chwili zamyślenia, dziewczyna podniosła wzrok, spojrzała na Anioła i dostrzegła rany na jego skrzydłach. Ten widok sprawił, że jej złość nieco obniżyła swój poziom.
- Wszystko w porządku? To pewnie boli...- powiedziała troskliwym głosem, jednak dobry słuchacz, wychwyciłby nutkę złości. - Może ta maść się przyda? - wyciągnęła do Ethela dłoń, w której trzymała maść. Dziewczyna milczała i czekała na reakcję Anioła. - Życzę wam udanej drogi. - spojrzała na Sopę, potem znowu na Ethela. - Ja zostanę w lesie. Tak będzie dobrze. W końcu to idealne miejsce dla takiego zwierzęcia jak ja. - warknęła i wlepiła wzrok w ściółkę. - Nie dam się wam uwięzić w jakichś kajdanach, klatce, czy co tam dla mnie macie. Zostanę tutaj. - dokończyła spojrzała najpierw na Sopę, a potem na Ethela.
Po dłuższej chwili zamyślenia, dziewczyna podniosła wzrok, spojrzała na Anioła i dostrzegła rany na jego skrzydłach. Ten widok sprawił, że jej złość nieco obniżyła swój poziom.
- Wszystko w porządku? To pewnie boli...- powiedziała troskliwym głosem, jednak dobry słuchacz, wychwyciłby nutkę złości. - Może ta maść się przyda? - wyciągnęła do Ethela dłoń, w której trzymała maść. Dziewczyna milczała i czekała na reakcję Anioła. - Życzę wam udanej drogi. - spojrzała na Sopę, potem znowu na Ethela. - Ja zostanę w lesie. Tak będzie dobrze. W końcu to idealne miejsce dla takiego zwierzęcia jak ja. - warknęła i wlepiła wzrok w ściółkę. - Nie dam się wam uwięzić w jakichś kajdanach, klatce, czy co tam dla mnie macie. Zostanę tutaj. - dokończyła spojrzała najpierw na Sopę, a potem na Ethela.
Sopa przykucnął niedaleko. Nie był zbyt zmęczony, ale sądząc po charakterystycznych odgłosach burczenia w brzuchu, którymi nękał anioła i elfkę już od pewnego czasu, na pewno chętnie by coś zjadł.
- Bla bla bla... baby - burknął, najwyraźniej zupełnie nie rozumiejąc tego, co trapiło Arayo. Chwycił się za brzuch i zerwał malinę z pobliskiego krzaczka, którą od razu skonsumował.
- Bogowie! Jak mi burczy w brzuszku! Uuuuuch... - narzekał.
- Bla bla bla... baby - burknął, najwyraźniej zupełnie nie rozumiejąc tego, co trapiło Arayo. Chwycił się za brzuch i zerwał malinę z pobliskiego krzaczka, którą od razu skonsumował.
- Bogowie! Jak mi burczy w brzuszku! Uuuuuch... - narzekał.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość