: Sob Cze 05, 2010 9:11 pm
Porzuci³by swoje plany... dla niej? Saura wyprostowa³a siê gwa³townie. Przetasowa³a go uwa¿nym spojrzeniem, z którego da³o siê wyczytaæ niek³amane zdumienie.
- Ty... To znaczy...- dziewczyna potrz±snê³a g³ow±, doprowadzaj±c siê do porz±dku- Nie chcia³abym, ¿eby¶ przeze mnie straci³ z oczu swój ¿yciowy cel. By³abym zaszczycona, gdyby¶ zechcia³ dotrzymaæ mi jeszcze przez jaki¶ czas towarzystwa. Nie uzale¿niaj jednak ode mnie wszystkich swoich decyzji.
Shada wyda³ skrzek, który móg³by uchodziæ za prychniêcie. Szanowa³ swoj± now± pani±. Nie znaczy³o to jednak, ¿e musia³ byæ mi³y dla osób, które j± otacza³y. Widz±c tak± postawê, Saura pos³a³a mu ³agodne upomnienie. Ura¿ony jastrz±b wzbi³ siê w powietrze i usadowi³ na ga³êzi. Elfka wzruszy³a ramionami. I tak w porównaniu do fochów jej klaczy-Belladonny, ptak zachowywa³ siê jak d¿entelmen.
Kaiba wygl±da³ z kolei jakby jednocze¶nie toczy³o go poczucie winy i zak³opotanie spowodowane jakimi¶ wnioskami. Saura nie chcia³a kolejnych przeprosin. Nie mia³ powodów siebie obwiniaæ.
- Skoro tak mówisz, wierzê, ¿e twoja Gildia podo³a najwiêkszym wyzwaniom. Jednak wiem te¿ do czego jest zdolna moja Pani. Sojusz z potê¿n± ras±? Tak, je¶li to doprowadzi do zniszczenia jej wrogów, Ishtara gotowa by³aby zawrzeæ sojusz nawet z demonami. Prócz tego dysponuje mo¿liwo¶ciami p³yn±cymi z czakramu. Ceres nie s± jakimi¶ tam Stra¿nikami. To co¶, co od pokoleñ tkwi w naszej krwi. Z czakramami zwi±za³a nas przysiêga, jak± nasi przodkowie z³o¿yli przed samym lordem Gwiledthem. Nie wiem ile trwa³aby konfrontacja, ale nie mog³abym do niej dopu¶ciæ. By³aby równie ci±¿±ca dla ¶wiata, jak... Wielka Wojna.
Saura nie przesadza³a. Doskonale zna³a gierki Ksiê¿nej Pani. Okrutna i niebywale niebezpieczna. Czy¿ nie tak mówili o niej z szacunkiem jej przeciwnicy?
Czarnow³osa przy³o¿y³a w wyrazie namys³u palec do ust. Szczê¶cie... Czym¿e ono by³o? Dla ka¿dego znaczy³o co¶ innego. A co znaczy³o dla niej?
- Wiesz...-zmieni³a ton na l¿ejszy- Pomy¶la³am, ¿eby z³o¿yæ wizytê dawnemu przyjacielowi. Móg³by odpowiedzieæ mi na kilka wa¿nych pytañ. Zastanawia³am siê.... czy chcia³by¶ mi towarzyszyæ? To m±dry cz³owiek, wiêc, gdyby¶ mia³ jakie¶ w±tpliwo¶ci, mo¿e i pomóg³by Tobie.
- Ty... To znaczy...- dziewczyna potrz±snê³a g³ow±, doprowadzaj±c siê do porz±dku- Nie chcia³abym, ¿eby¶ przeze mnie straci³ z oczu swój ¿yciowy cel. By³abym zaszczycona, gdyby¶ zechcia³ dotrzymaæ mi jeszcze przez jaki¶ czas towarzystwa. Nie uzale¿niaj jednak ode mnie wszystkich swoich decyzji.
Shada wyda³ skrzek, który móg³by uchodziæ za prychniêcie. Szanowa³ swoj± now± pani±. Nie znaczy³o to jednak, ¿e musia³ byæ mi³y dla osób, które j± otacza³y. Widz±c tak± postawê, Saura pos³a³a mu ³agodne upomnienie. Ura¿ony jastrz±b wzbi³ siê w powietrze i usadowi³ na ga³êzi. Elfka wzruszy³a ramionami. I tak w porównaniu do fochów jej klaczy-Belladonny, ptak zachowywa³ siê jak d¿entelmen.
Kaiba wygl±da³ z kolei jakby jednocze¶nie toczy³o go poczucie winy i zak³opotanie spowodowane jakimi¶ wnioskami. Saura nie chcia³a kolejnych przeprosin. Nie mia³ powodów siebie obwiniaæ.
- Skoro tak mówisz, wierzê, ¿e twoja Gildia podo³a najwiêkszym wyzwaniom. Jednak wiem te¿ do czego jest zdolna moja Pani. Sojusz z potê¿n± ras±? Tak, je¶li to doprowadzi do zniszczenia jej wrogów, Ishtara gotowa by³aby zawrzeæ sojusz nawet z demonami. Prócz tego dysponuje mo¿liwo¶ciami p³yn±cymi z czakramu. Ceres nie s± jakimi¶ tam Stra¿nikami. To co¶, co od pokoleñ tkwi w naszej krwi. Z czakramami zwi±za³a nas przysiêga, jak± nasi przodkowie z³o¿yli przed samym lordem Gwiledthem. Nie wiem ile trwa³aby konfrontacja, ale nie mog³abym do niej dopu¶ciæ. By³aby równie ci±¿±ca dla ¶wiata, jak... Wielka Wojna.
Saura nie przesadza³a. Doskonale zna³a gierki Ksiê¿nej Pani. Okrutna i niebywale niebezpieczna. Czy¿ nie tak mówili o niej z szacunkiem jej przeciwnicy?
Czarnow³osa przy³o¿y³a w wyrazie namys³u palec do ust. Szczê¶cie... Czym¿e ono by³o? Dla ka¿dego znaczy³o co¶ innego. A co znaczy³o dla niej?
- Wiesz...-zmieni³a ton na l¿ejszy- Pomy¶la³am, ¿eby z³o¿yæ wizytê dawnemu przyjacielowi. Móg³by odpowiedzieæ mi na kilka wa¿nych pytañ. Zastanawia³am siê.... czy chcia³by¶ mi towarzyszyæ? To m±dry cz³owiek, wiêc, gdyby¶ mia³ jakie¶ w±tpliwo¶ci, mo¿e i pomóg³by Tobie.