Nizina Arkadyjska[Rododendronia i okolice] Żelazo i pióro

Niewielka, żyzna nizina, ciągnąca się od Północnej Bramy, przez tereny Rododendronii, Renidii, Rapsodii, aż za rzekę Nefarii i łącząca się ze Wschodnimi Pustkowiami. Niektórzy badacze uważają, że "podkowia nizina" sięga, aż do podnóży Gór Fellarionu. Uznaje się bowiem, że tereny należące do poszczególnych państw należą do niziny, te zaś, które są nie zamieszkałe to Wschodnie Pustkowia.
Awatar użytkownika
Mana
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Szaman , Uzdrowiciel , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Mana »

        Od samego początku, jak tylko jej drogi wytyczone przez los skrzyżowały się z tymi, po których kroczył nord, olbrzym był wobec niej bardzo dobry i cierpliwy. Mana nigdy by nie pomyślała, że mogłoby być inaczej. Że Tauros do tej pory taki nie był. Zwłaszcza, że w jej rodzinnych stronach praktycznie każda większa istota troszczyła się o mniejsze i słabsze. Nawet ogromne rogacze. I nie chodziło o ingerowanie w prawa natury, ponieważ drapieżniki umarły by z głodu, gdyby nie mogły polować, a co za tym idzie również zabijać swoich ofiar. Często się również zdarzało, że to roślinożerca w samoobronie przez przypadek zabił swojego niedoszłego oprawcę. Nie było w tym nic złego, bo takie były odwieczne prawa natury. Inaczej się sprawa miała, gdy czyjeś życie odbierane było bez potrzeby, czy po prostu dla samej przyjemności z odebrania jakiemuś stworzeniu życia.
        Ponadto Tauros nigdy nie dał Manie powodów, by mogła się obawiać o swoje życie i bezpieczeństwo, więc bez chwili zawahania przystawiła swoją malutką (w porównaniu do niego) dłoń z łaskoczącą ją gąsieniczką do ręki kowala, by ten mógł znaleźć jakiś przytulny i bezpieczny kącik dla pełzającej pociesznie, zielonkawej larwy.
        - Tauros znajdzie miłe gniazdo dla pisklak motyl - wyszczebiotała radośnie, nie kierując tych słów wcale do norda, a do ich nowego, maleńkiego przyjaciela.
        Z promiennym uśmiechem na twarzy poszła zaciekawiona za mężczyzną niosącym w dłoni gąsienicę. Była bardziej, niż mocno podekscytowana i ciekawa tego, gdzie jej mały przyjaciel będzie mieszkał. Zwłaszcza, że dla niej Tauros zrobił przytulne gniazdko z koców. Nie wątpiła więc, że również zielonemu robaczkowi będzie bardzo przytulnie. Podeszła razem z nim do drzewa rosnącego na jego posesji i musiała naprawdę mocno wysilić wzrok oraz widzieć gdzie zeszła gąsieniczka, by w ogóle być w stanie ją dostrzec tak wysoko nad ziemią i w gąszczu liści równie zielonych co larwa.
        - Łooo! - wyrzuciła z siebie z zachwytu i zamaszyście przytuliła się do boku ukochanego olbrzyma, obejmując go w pasie tyle ile mogła i uważając przy tym na swoją złamaną rękę. - Motyl pisklak jest szczęśliwy. Motyl pisklak dziękuje Tauros za miłe gniazdko i dużo jedzenia - niemalże wyśpiewała bardzo, ale to bardzo szczęśliwa i niezwykle wdzięczna Taurosowi za jego pomoc. Ona sama nie byłaby w stanie posadzić gąsieniczki na tej gałęzi, zwłaszcza, że miała niesprawne skrzydło. Pewnie posadziłaby ją gdzieś niżej, gdzie byłoby mało jedzenia, albo w trawie gdzie niestety bardzo łatwo i przedwcześnie mogłaby zakończyć swój żywot, przez co Mana miałaby do siebie ogromny żal i wyrzuty sumienia.
        - Motyl pisklak jest tak bardzo szczęśliwy, jak Mana, że ma Taurosa - dodała jeszcze, łasząc się policzkiem materiał jego koszuli i przytulając się najmocniej jak tylko mogła. Tęskniła za swoim domem, owszem, ale nie żałowała, że została wygoniona z Wierzbowego Gaju. To i tak była niewielka cena, którą przyszło jej zapłacić za możliwość spotkania tak wspaniałego człowieka, jakim był w jej oczach Tauros. Naprawdę bardzo wiele by dla niego zrobiła.
        - Mana popilnuje Magnusa! - wykrzyczała z wesołym entuzjazmem i przytuliła się zaraz do potężnej piersi konia.
Zaraz po tym, po krótkiej wymianie zdań z kopytnym, pomyszkować odrobinę w stodole, w której wierzchowiec Taurosa mieszkał, w poszukiwaniu szczotki do końskiej sierści. Magnus nie był brudny, a jego sierść ładnie lśniła w słońcu, jednak najwidoczniej bardzo lubił być czesany. Albo nie miał innego pomysłu na znalezienia zajęcia dla "małej" przyjaciółki jego pana. W każdym razie Mana czerpała ogrom radości z nowego doświadczenia i czesania Magnusa.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Tauros miał doskonały plan i wiedział jak go zrealizować. Towarzyszył mu tylko lęk przed zostawieniem Many samej. Ale fakt, że blisko niej był Magnus dawało mu pewne poczucie bezpieczeństwa. Nie chcąc tracić czasu na samym początku pobiegł na targ, by odkupić kurę dla Marthy. Potem wpadł do rzeczonej sąsiadki, oddał jej własność i "ograbił" jej ogródek z części kwiatków, rzecz jasna za jej zgodą. Wizyta u kolejnego sąsiada dała mu kolejną porcję kolorowych główek kwiatów i mnóstwo gałązek pachnących ziół. Do alchemika mieszkającego niedaleko wpadł z nietypową prośbą, ale udało mu się zdobyć wszystko, czego potrzebował.

Kiedy wrócił do domu, wszystko co miał ze sobą rozłożył na stole. Był tak bardzo szczęśliwy, że wpadł na pomysł niespodzianki dla Many, że od razu poszedł szukać jej na podwórzu, znalazł ją w stodole razem z Magnusem. Bez skrępowania chwycił ją za rękę, jakby to było coś zwyczajnego i naturalnego. Zaprowadził swoją małą ptaszynę do kuchni i posadził przy stole, pokazując stertę kwiatków, ziół i kolorowych kryształków. Wysypał też z miski "leśne skarby" które przynieśli z parku. Poza tym na stole leżał też lniany sznurek.
- Musimy przywiązać wszystkie skarby do sznurka. - Chwycił główkę jednego z kwiatków, była to akurat żółta gerbera. - O tak. A potem wziąć listek i przywiązać kawałek dalej. Potem patyczek, znowu kwiatek, albo gałązkę - wyjaśnił dość skrótowo. Mana na pewno już niejednokrotnie robiła takie rzeczy. Po prostu chciał jej pokazać o co mu chodzi.
- Widzisz? - spytał spoglądając na czarnowłosą.
- I jak już to zrobimy to pokażę ci co dalej - dodał. Czy kiedykolwiek w życiu był tak podekscytowany? Chyba nie. Nigdy nie wymyślał dla innych niespodzianek i prezentów. Owszem zdarzało mu się pomagać, ale bez przesady. Być może dlatego czuł w środku, że aż rozsadza go dziwne ciepło. Czy tak wyglądało szczęście? Czy z Maną tak właśnie mogłoby wyglądać jego życie? Bardzo by tego chciał, choć emocje jakie czuł były jednocześnie lekko przerażające. W końcu wszystko co nieznane miało w sobie maleńką cząstkę strachu.
Awatar użytkownika
Mana
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Szaman , Uzdrowiciel , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Mana »

        Pobyt w stodole chyba nigdy, dla nikogo nie był tak ekscytującym przeżyciem jak dla Many. Młoda kobieta była ciekawa absolutnie wszystkiego co ją otaczało, a każda najdrobniejsza rzecz, jaka tylko przykuła jej uwagę, sprawiała jej masę radości. Od maleńkiego pajączka mieszkającego w rogu pod sklepieniem (z którym oczywiście musiała się przywitać), po wyczesywanie końskiej sierści. Harpia nie tylko chłonęła wiedzę z nowych doświadczeń, niczym gąbka, ale również czerpała z nich jak najwięcej się dało przyjemności. I wcale nie chodziło o to, że pochodziła z dzikiego plemienia mieszkającego w środku lasu, w ogóle nie znając miejskiego życia. Po prostu taka już była.
        Od maleńkości miała pozytywne nastawienie do życia i nigdy nie zdarzyło jej się na samym początku założyć, że ktoś mógłby być zły z natury. W każdym widziała dobrą stronę, nawet jeśli niejednokrotnie wpadała przez to w kłopoty, czy spotykały ją jakieś przykrości. Dobrym przykładem była chociażby sytuacja w jej plemieniu, przez którą zmuszona była opuścić rodzinne strony. Została wygnana, posądzona o zabójstwo i mało brakowało by sama straciła życie ze szponów swoich sióstr. Początkowo była załamana całą sytuacją, jednakże dzięki osobom, które napotkała na swojej drodze podczas swojej tułaczki, odzyskała wiarę w dobro i rzadko kiedy się smuciła. Najwyraźniej duchy miały wobec młodej szamanki inne plany i nigdy nie było jej przeznaczeniem doczekać późnej starości w Wierzbowym Gaju. W takim wypadku nie należało z nimi dyskutować, a jedynie stawić czoła wszystkiemu co miało ją spotkać z podniesioną głową i uśmiechem na ustach.

        Kiedy Tauros przyszedł po nią do stodoły, głaskała i przytulała jego potężnego wierzchowca, nucąc pod nosem zasłyszaną tego dnia na ulicy, łagodną, radosną melodię, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Spojrzała na mężczyznę, odrobinę zaskoczona jego zachowaniem, ale nie próbowała mu się wyrywać i poszła razem z nim do jego domu, cały czas trzymając swoją drobną rączkę w jego ogromnej dłoni. Jeszcze bardziej jednak była zaskoczona i podekscytowana tym, co zastała w kuchni. Praktycznie cały stół zasypany był różnego rodzaju i koloru kwiatami, kamyczkami, gałązkami i innymi tego typu rzeczami.
        - Tauros co robi? - spytała z szerokim uśmiechem, nie kryjąc błysku zaciekawienia w jej czerwonych oczach.
        Wysłuchała jego instrukcji i kiwnęła głową. Zabrała się też zaraz do pracy, zastanawiając się, cały czas w jakim celu robili ten długi naszyjnik. Przez myśl jej przeszło, że może Tauros chciał zostać szamanem i przez zrobienie sobie wysiora z leśnego runa, chciał mieć lepszy kontakt z naturą i rządzącymi nią duchami. A może to było jego "Tauros jest kowalem"? W końcu obiecał jej przecież pokazać, czym się zajmuje taki kowal.
        Jakikolwiek Tauros miał plan odnośnie przywiązywania do sznurka tych rzeczy, Mana z prawdziwym zapałem oddała się powierzonemu jej zadaniu, co jakiś czas nucąc coś, pytając Taurosa o nazwy przedmiotów, by nie musiała tłumaczyć po swojemu. Kilka razy nawet zdarzyło jej się podkraść nordowi kwiatek czy kamyk, po który oboje sięgali. Zawsze w takiej sytuacji chichotała łagodnie ze szczerym rozbawieniem, aż ich praca nie dobiegła końca.
        - Tauros teraz pokaże co dalej? - zapytała z dziecięcym entuzjazmem, pełna zapału do wykonania dalszej części jego misternego planu.
Awatar użytkownika
Tauros
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 54
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Nordyjczyk
Profesje: Rzemieślnik , Ochroniarz
Kontakt:

Post autor: Tauros »

Tauros nigdy nie robił takich rzeczy, no bo niby dla kogo i po co? Ale miał pomysł i plan, który właśnie realizował, przekonany, że robi coś, co ucieszy Manę. Zawiązywanie niektórych przedmiotów na sznurku okazało się nie lada wyzwaniem. Miał wielkie paluchy i łapska jak bochny chleba, a kamyczki trzeba było zaplątać w linkę, albo zawiązać na niej malutki listek. Jego mała ptaszyna widząc, że nie zawsze sobie radzi, pomagała mu swoimi drobnymi paluszkami. Mógł teraz przyjrzeć się uważnie swoim i jej dłoniom. Jeden jego palec był tak szeroki jak jej dwa. Ona miała delikatną, jasną skórę, on grubą, popękaną i znacznie ciemniejszą, od ciągłej styczności z metalem. Patrząc tak na tą dysproporcję między nimi po raz pierwszy wcale go to nie przerażało. Wręcz przeciwnie, myślał, że to dobrze, że przez to, że jest tak ogromny będzie mógł chować Manę w swoich ramionach i ochraniać przed całym światem.

Śmiali się, żartowali, było tak, jakby byli rodziną. W pewnym momencie wypłynął temat jego zawodu. W końcu: "Tauros kowal".
- Zajmuję się metalem - powiedział, z całych sił usiłując przywiązać mały patyczek do sznurka.
- Robię podkowy i gwoździe, a potem przykładam je do kopyt koni i przybijam, żeby pomóc im w chodzeniu - próbował wyjaśnić.
- Ale ich to nie boli! - dodał szybko, by Mana nie martwiła się, że wielki nord robi krzywdę zwierzętom.
- Robię też miecze, sztylety i inną broń. A czasem takie mniejsze rzeczy. Uchwyty na półki, pręty, duże misy i inne naczynia. Umiem zrobić sztućce - powiedział dumnie.
- Rozgrzewam metal, on staje się czerwony i giętki, a potem uderzam w niego młotem kowalskim tak długo aż będzie miał odpowiednią grubość. Kształtuję go - metal. Wymaga to siły, ale też precyzji. Kiedyś myślałem, że mogę robić tylko proste rzeczy, ale teraz wiem, że wystarczy się odważyć i można zrobić wszystko.

Mana zaczęła zadawać mu mnóstwo pytań, lecz od czasu do czasu przeskakiwała swoją uwagą do robienia "naszyjnika". To ona przywiązała ostatni kwiatek i z radością wykrzyknęła, że to już wszystko.

Tauros delikatne zwinął linkę z przywiązanymi do niej przedmiotami i zaprowadził Manę do pokoju na górze, w którym spali. Już wcześniej przygotował sobie młotek i gwoździe. Wyjaśnił dziewczynie co zamierza zrobić i zabrał się do pracy. Wcześniej jej posłanie leżało w kącie pokoju, ale teraz go nie było. Nord chwycił za pierwszy gwóźdź i wbił go w ścianę. Potem drugi, który umieścił na ścianie prostopadłej do poprzedniej. Początek linki przywiązał do pierwszego gwoździa, a potem rozciągnął ją pomiędzy drugim. Powstał luźny, swobodnie zwisający łańcuch.
- Widzisz? Zrobimy takich więcej - wyjaśnił i zaczął przybijać kolejne gwoździe. Dopiero gdy skończył rozciągnął pomiędzy nimi resztę sznurka. Stworzył plątaninę krótszych i dłuższych odcinków kolorowego łańcucha, która schodziła coraz niżej. Kiedy skończył, nad miejscem, gdzie leżało jej posłanie zwisały łańcuchy z patyczkami, kamyczkami, listkami, kwiatkami, piórkami, a nawet mchem.
- Przesuniemy tutaj łóżko, albo ułożymy twoje koce i poduszki, będziesz mogła tutaj spać. Teraz Mana ma gniazdo - uśmiechnął się, a w oczach miał coś takiego, co nie pojawiało się nigdy wcześniej. Czystą radość. Był ogromnie przejęty tym co zrobił i z niecierpliwością czekał na to, co powie jego ptaszynka.
Awatar użytkownika
Mana
Szukający drogi
Posty: 36
Rejestracja: 6 lat temu
Rasa: Harpia
Profesje: Szaman , Uzdrowiciel , Opiekun
Kontakt:

Post autor: Mana »

        Z pełną uwagą i czystą fascynacją w oczach Mana słuchała odpowiedzi Taurosa na temat jego tego czym się zajmował, dając jej przy tym odpowiedź na to co takiego robi kowal. Nie chciała mu przerywać i powstrzymała się początkowo od zadawania pytań, starając się samej zrozumieć sens nie do końca dla niej zrozumiałych słów. Nie było to jednak najłatwiejsze i według niej nie było zbyt logiczne, choćby jej wyobrażenia odnośnie podków, które uznała za nazwę butów dla koni. Nigdy nie widziała konia chodzącego w butach, nawet centaura czy innej kopytnej istoty, więc ciężko jej było zrozumieć dlaczego Tauros robił buty dla koni i dlaczego kazał im w tym chodzić. Gdy jeszcze dotarło do niej, że przybija je im gwoździami, mało brakowało by się wystraszyła. Na szczęście Tauros przezornie od razu dodał, że wcale to nie boli tych dumnych wierzchowców, co uspokoiło Manę, aczkolwiek spowodowało, że w jej głowie pojawiły się kolejne pytania, których nie mogła już dłużej w sobie tłumić i w końcu je z siebie wyrzuciła.
        - Mana nigdy nie widziała koni w butach. Dlaczego Tauros przybija buty do kopyt? Jak Tauros robi, że ich nie boli? Mana raz drzazga przybiła w skrzydło. Mana bardzo bolało.
        - Czyli Tauros poeta? Tauros robi różne kształty w metal. Tauros poeta-kowal. Mana też poeta. Mana umie robić totemy z drewna. Tauros Mana! - zawołała po chwili namysłu z ogromnym szczęściem, że udało jej się spotkać kogoś podobnego do niej. Ba! Według niej byli dokładnie tacy sami, choć przecież praktycznie całkowicie się od siebie różnili. Ona nie zwracała na to uwagi, a bardziej skupiała się na tych podobieństwach, z których tak bardzo się za każdym razem cieszyła. Tauros był wielki i silny, i mądry, i dobry, i... i wszyscy go lubili. Jej opinia do prawda opierała się na jego relacjach z sąsiadką i zielarką, która pomogła opatrzeć skrzydło Many oraz ze stosunku sprzedawczyń, które spotkali względem Taurosa, ale dla harpii najważniejsze było, że ci wszyscy spotkani ludzie byli mili dla Taurosa. A jak ktoś był dla kogoś miły to znaczy, że go lubił. Tak to sobie naturianka tłumaczyła i bardzo chciała być jak kowal, dlatego tak bardzo cieszyło ją każde podobieństwo. Chciała być silna, mądra, dobra... chciała by wszyscy ją lubili. By już nigdy nikt nie był na nią zły. By już nigdy nikt nie robił jej krzywdy. By już nigdy... nie musiała uciekać z własnego gniazda.
        - Mana będzie mogła zobaczyć Turos-kowal-poeta? - zapytała patrząc mu w oczy z delikatnym, proszącym uśmiechem na ustach na moment przerywając pracę nad robionym przez nich długim "naszyjnikiem".

        Gdy ich praca dobiegła końca, z ogromnym zaciekawieniem poszła za mężczyzną na górę, nie mogąc się doczekać zobaczenia na własne oczy tego, co on widział w swojej głowie. Po przybyciu do ich sypialni, przystanęła w drzwiach i przekrzywiła lekko główkę. Zastanawiała się, gdzie podziało się jej gniazdo, którego zniknięcie było dla niej tak nagłe i zaskakujące, a przecież dałaby sobie pióro wyrwać, że jeszcze niedawno widziała je w rogu pokoju, gdzie spędziła tę noc. Nie zdążyła zadać pytania o swoje legowisko, gdyż Tauros przedstawił jej dalszą część swojego planu, a po chwili zaczął przybijać kolejne gwoździe.
        Wydawało jej się, że niewiele mogła w tym momencie pomóc, ale nie chciała stać bezczynnie i się przyglądać, postanowiła więc przydać się na coś podczas przeplatana kolejnych odcinków linki z "leśnymi skarbami" między wbitymi gwoździami. Przypominało jej to trochę pajęczynę, ale taką inną. Bez pająków i biednych zaplątanych owadów, a z listkami, kamyczkami i gałązkami. Mana była wręcz zachwycona efektami ich wspólnej pracy i nigdy by jej nawet na myśl nie przyszło, że właśnie to Tauros planował od samego początku - gdy wracali ze spaceru i padła z jego strony propozycja pozbierania "leśnych skarbów".
        Ciężko było określić słowami szczęście, które przeżywała, gdy nord dodał, że po podstawieniu tutaj legowiska Many albo łóżka, harpia miałaby w końcu swoje gniazdo. Nie tylko w jej oczach zalśniły łzy, które szybko zaczęły spływać po policzkach, ale również rzuciła się kowalowi na szyję, wtulając się w niego z całych swoich sił i łasząc się policzkiem oraz wciskając swoja główkę pod jego brodę, dziękując przy tym cały czas na przemian z cichutkim chlipaniem.
        - Teraz Mana ma gniazdo! - powtórzyła po Taurosie przez łzy i z szerokim uśmiechem na ustach. Gdy sobie wyobraziła stojące pod ta pajęczynką jej legowisko, przypomniała sobie swój własny dom w Wierzbowym Gaju. Przez jej twarz przemknął cień żalu, że już nigdy nie wróci w rodzinne strony, że być może jej azylu już nie ma, jednak w mgnieniu oka rozpromieniła się ponownie. Cieszyła się tym co ma, tym pięknym darem od Taurosa i nie zamierzała już nigdy wracać myślą do tego co było i co utraciła.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nizina Arkadyjska”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości