Lawendowy Dwór[Lawendowy Dwór] W innym świecie.

Lawendowy Dwór położony zaledwie kilka godzin jazdy wierzchem od samej stolicy. Jego właścicielem jest Lord Tristan an Anlagorth. Posiadłoś otrzymał on w prezencie ślubnym do króla i królowej. Obecnie lord zamieszkuje go lord wraz z dziećmi synem Elowenem i córeczką Prim.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Godziny mijały okrutnie powoli. Mimi przyniosła Meredith posiłek do pokoju, ale ta twierdziła, że nie jest głodna. Mniej więcej godzinę później pokojówka przyszła sprawdzić czy wszystko w porządku i przyniosła Meredith kilka książek z dworskiej biblioteki. Dołożyła też do ognia, zabrała niezjedzony posiłek i znów zniknęła. Co jakiś czas zaglądała do komnaty jasnowłosej, by sprawdzić, czy ogień w kominku nie przygasa. Popołudniu, już bez pytania przyniosła Meredith podwieczorek, a kilka godzin później wieczerzę. Zapaliła dwórce w pokoju świece i dostarczyła ciapą herbatę. Zapadł zmrok, a o Tristanie nikt nie szepnął ani słowa. We dworze panował niezwykły spokój i cisza. Nikt nic nie mówił, nikt nie niepokoił Meredith, ale tym samym nikt też nie przyszedł do niej z żadną wiadomością na temat Tristana. Mimi tylko wchodziła do pokoju i z niego wychodziła. Jednak za każdym razem lawendowooka wydawała jej się co raz bardziej smutna.

Nastał wieczór i czas, by położyć się do łóżek, a tym samym moment, w którym znów do komnaty dwórki miała zawitać Mimi. Klamka wielkich, podwójnych drzwi poruszyła się niespokojnie, jakby ktoś chciał wejść do środka, lecz drzwi nie otwarły się. Brzdęk! Klamka znów poruszyła się, lecz nadal nikt nie wchodziło do środka. Trach! W końcu drzwi otworzyły się, a do środka, dosłownie wtoczyła się Mimi.
- Przestań się już wiercić - burczała pod nosem. W jednej ręce trzymała bowiem wielgachnego, szaro-białego kota o długiej, puchatej sierści. Nie był to zwykły dachowiec. Wyglądał raczej jak krzyżówka rysia z kotem śnieżnym. Był naprawdę duży, miał szeroki pysk, duże szpiczaste uszy i bystre żółte oczy. Gdy tylko drzwi za dwórką zamknęły się, ta dała koto zeskoczyć z ręki. Dopiero teraz można było zobaczyć zwierzę w całej okazałości. Sierść kota była niezwykle gruba, łapy miał szeroki, brązowy, trójkątny nosek i ogromny, puchaty ogon. Kot mruknął coś pod nosem i wesoło ruszył na zwiedzanie komnaty.

Dopiero teraz, gdy Mimi weszła w głąb pokoju można było dostrzec, że przyniosła Meredith nie tylko kota. A w drugiej ręce trzymała średniej wielkości wiklinowy koszyk, zamknięty od góry.
- Pomyślałam, że panience przyda się towarzystwo.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith była coraz bardziej przybita. Cały czas siedziała w swojej komnacie, nie mając ochoty na nic, nawet na niczym nie mogła się skupić. Mimi próbowała wmusić w nią nieco jedzenia, ale Aven nie miała nawet apetytu. Czas płynął tak wolno, że miała wrażenie iż postarzała się o parę lat, a Tristana nadal nie było. Służąca przyniosła jej nawet książki, lecz te interesowały ją tylko na niedługie chwile, bo myśli wciąż uciekały w innym kierunku. Co jakiś czas chodziła po komnacie tam i powrotem, czasem nawet wychodziła z niej, by zobaczyć jak się sprawy mają, ale nie było ani wiadomości o przybyciu Tristana, ani też jego… Zupełnie nic. Meredith była coraz bardziej przybita, już nawet nie próbowała tego ukrywać, zwyczajnie miała ochotę rozpłakać się, zamknąć gdzieś, byleby wiedziała, że Tristan wrócił.

Meredith siedziała w fotelu, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak późna jest godzina. Usłyszała, że drzwi do jej komnaty ponownie otwierają się, ale dziś odwiedzała ją tylko Mimi, także i teraz właśnie jej się spodziewała. Sposób w jaki weszła do pomieszczenia sprawił, że Meredith zerwała się z fotela by jej pomóc, ale nagle zatrzymała się i otworzyła szeroko usta podziwiając kota, którego ze sobą przyniosła.
- Mimi… - powiedziała będąc w szoku i patrząc jak piękne zwierzę przechadza się po jej komnacie.
- O jejku! – to był pierwszy raz kiedy uśmiechnęła się szczerze od kilku, długich godzin.
- Jest taki piękny. – powiedziała i przykucnęła wyciągając rękę w jego kierunku i wołając ciche „kici kici”. Po chwili spojrzała też na Mimi i koszyk, który trzymała.
- A tam co schowałaś? – zapytała, od razu było widać, że takie towarzystwo naprawdę spodobało się jej i było trafione.
- Ech, nawet sobie nie wyobrażasz jak mi pomagasz, naprawdę! – powiedziała do służącej, będąc jej ogromnie wdzięczną za to, jak bardzo dba o to by było jej lepiej.
- Skąd tutaj wzięło się takie cudowne zwierzę? – zapytała, tym razem spoglądając na kota, a takiego widziała pierwszy raz w życiu, przywykła raczej do widoku zwykłych dachowców.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- To kot lorda Tristana - odrzekła pokojówka.
- Śnieżek, albo Śnieżynek, różnie go wołamy. Zwykle kiedy lorda nie ma pałęta się po kuchni o próbuje włamać do spiżarki, ale kiedy przyjeżdża lord chodzi za nim krok w krok. Przypałętał się z lasu, ni to kot ni to jakiś ryś, ale lord postanowił go zatrzymać. Puchaty jest strasznie i wszędzie zostawia kłaki. Na domiar złego śpi z lordem w jego łożu! - Mimi wyglądała przekomicznie, kiedy mówiła oburzona jak to kot może spać w łóżku z panem.
- Wszystko jest w sierści, po prostu wszystko. Ale to miły zwierzak, wszyscy go tu lubią. No może z wyjątkiem Saury... ale ona w ogóle nie lubi zwierząt. To młody dzikus, roku jeszcze nie skończył, a niech panienka zobaczy jaki wielki.
Śnieżek nic sobie nie robił z rozmowy dwóch kobiet, ostentacyjnie wskoczył na łózko Meredith i zaczął rozpychać poduszki na wszystkie strony, jakby szukał w nich czegoś specjalnego. Wywijał łapkami tak śmiesznie, że nie sposób było się nie uśmiechnąć.

Mimi przeszła przez komnatę i przycupnęła obok Meredith, która na powrót usiadła w fotelu. Powoli uchyliła wieko wiklinowego koszyka. Z koszyka nieśmiało wystawiło główkę inne zwierzątko. Było dużo mniejsze niż kocur kopiący w poduszkach. Miało dość szeroki pyszczek o białych boczkach, sama mordka również była biała, ale od boków oddzielały ją czarne pasy. Mordkę zdobił czarny jak noc okrągły nosek. Zwierzątko miało białe browi i złote, okrągłe oczka. Uszy wyrastały bardziej po bokach głowy niż na jej szczycie, a sierść na nich miała kremowy kolor. Jednak większość łba zwierzątka była ruda, nie ruda jak marchew, raczej ruda jak jesienne liście spadające z drzew. Zwierze przypominało kota, ale z pewnością nim nie było.
- Chodź malutka - Mimi powoli wsunęła dłonie do koszyka i wyjęła zwierzaka. Postawiła go Meredith na kolanach. Stworzonko miało dość krótkie łapki, o długiej, lecz mocno nastroszonej sierści w czarnym kolorze. Tułów zwierzątka natomiast był cały rudy. A ogon istota miała imponujący, w rudo czarne pręgi, Gruby od samej nasady aż po koniec.
- To Iskierka - Mimi przedstawiła zwierzątko Meredith.
- Ognisty Lis, tak mówi lord Tristan. Chociaż ja myślę, że to chyba jakaś wiewiórka skrzyżowana z kotem, albo rysiem.
- Przywieziono ją z daleka, razem, z rzeczami lorda. Słyszałam, że pochodzi z ciepłych lasów, gdzieś tam, gdzie ojczyzna lorda. Jest spokojna, no... zazwyczaj. Ale jest taka milusia w dotyku, niech panienka zobaczy.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven spojrzała na Mimi z zaskoczeniem.
- Nie widziałam, że posiada zwierzęta, nic o nim nie mówił. – powiedziała i ponownie spojrzała na pięknego kota, który czuł się jak u siebie. Na ustach Meredith pojawił się uśmiech, sama lubiła zwierzęta, a ten tutaj kot, był naprawdę uroczy.
- Śnieżynku. – powiedziała do kota, lecz ten ani myślał o tym, by do niej podejść.
- No proszę, taki z niego wierny towarzysz. Nigdy nie widziałam kota, który wyglądałby jak ten, jest niesamowity. – powiedziała do Mimi, lecz jej lawendowe spojrzenie śledziło poczynania futrzaka. Po chwili spojrzała na służącą, która z oburzeniem powiedział o tym jak Śnieżynek śpi z Tristanem w łóżku i to był właśnie ten moment, w którym Aven nie powstrzymała się i roześmiała wesoło, bo kobieta powiedziała to w tak zabawny sposób, że dwórka nie mogła postąpić inaczej.
- Mimi jesteś jedyna w swoim rodzaju. – powiedziała szczerze, wciąż będąc rozbawioną.
- Jestem ciekawa czy urośnie jeszcze, bo skoro jest taki młody, to kto wie? – uśmiechnęła się i spojrzała na rozrabiającego kota, który wskoczył na jej łóżko i zaczął robić tam małe przemeblowanie. Meredith ponownie zaśmiała się patrząc na niego. Mimi trafiła idealnie z taką wizytą, dzięki niej Aven znowu miała lepszy humor i wszystkie dręczące ją smutki odeszły na dalszy plan.

Dwórka podeszła do fotela i usiadła w nim, a Mimi podeszła i przycupnęła tuż obok. Aven spojrzała na nią z ciekawością, bo pozostała jeszcze jedna zagadka do rozwiązania. Co znajduje się w koszyku? W momencie kiedy Meredith zobaczyła stworzenie siedzące wewnątrz wiklinowego koszyka, aż wzdrygnęła się, nie wiedząc co to takiego.
- Co to jest za zwierzę? – zapytała przyglądając się futrzakowi wielkimi oczami, trochę bała się go, bo pierwszy raz widziała coś takiego. Nawet nie umiała tego nazwać…
Po przyjrzeniu się zwierzęciu uznała, że jest niezwykle urocze, nie przypominało jej niczego co do tej pory widziała.
- Iskierka. A czym ona jest? – zapytała, gdy Mimi posadziła na jej kolanach zwierzaka wyjętego z koszyka. Meredith bardziej wbiła się w fotel i nie dotykała maleństwa, nie wiedząc czy nie ugryzie, albo kto wie co jej zrobi.
- Takie krzyżówki są w ogóle możliwe? – spojrzała na Mimi, która powiedziała co to za zwierze według niej.
- Pierwszy raz widzę coś takiego, czy to gryzie? – zapytała nie będąc pewną jak się ma zachować, choć Iskierka patrzyła na nią ciekawskimi oczkami.
- Ja... nie wiem, jest naprawdę ciekawa, ładna, ale nie ugryzie mnie? – powiedziała niepewnie, choć po chwili podniosła prawą rękę i powoli przysunęła ją do pyszczka stworzonka. Iskierka obwąchała ją delikatnie i nie zrobiła niczego, co mogłoby skrzywdzić dwórkę.
- Hm… - Meredith uśmiechnęła się lekko i po chwili zaczęła gładzić Iskierkę po głowie.
- Ojejku, jaka ona jest milutka! – powiedziała przełamując swój strach przed nieznanym stworzeniem.
- A jaki ogon ma! – uśmiechnęła się radośnie i teraz głaskała zwierzę obiema dłońmi.
- Nie wiedziałam, że Tristan to taki wielbiciel zwierząt – odezwała się po chwili i zerknęła na Mimi.
- Dziękuję, że zabrałaś je do mnie. Poprawiłaś mi humor za co jestem Ci ogromnie wdzięczna. – powiedziała z miłym uśmiechem na twarzy, nie wiedziała co by zrobiła gdyby nie ta poczciwa kobieta.
- Mam nadzieję, że nie będziesz mieć kłopotów z tego powodu? Nikt nie będzie zły, że zabrałaś je do mnie? – zapytała nieco poważniejąc, bo jeśli Mimi narażała siebie w jakiś sposób, to nie chciała by stało się coś złego.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie, ona nie gryzie. To taki kot chyba. Albo coś kotowatego. Ja tam się nie znam na krzyżówkach, mówię tylko, że ma kitę jak wiewiórka, pyszczek jak lis i futro jak kot. No... to jest chyba kot - stwierdziła kiwając głową.
- Nie wiem panienko - dodała zaraz.
- Ognisty lis - powtórzyła - tak mówi lord. Ale panienka może mówić, że to kot. Poza tym, to chyba nie ważne, czy kot, czy pies, czy wiewiórka. Niegroźne i przyjazne. Niech panienka zobaczy - Mimi chwyciła Iskierkę za łapkę.
- Poduszki ma jak jakiś kotopies, ale mięciutkie. Niech panienka zobaczy - powtarzała, a kiedy Meredith wyciągnęła dłoń Mimi postawiła na niej łapkę Iskierki.
Iskierka była niezwykle grzeczna, dawała się głaskać, chwytać za łapki, jak zabawka. Nagle jednak zaczęła wspinać się na ramie jasnowłosej i wtulać się w jej kark.
- Zimy nie lubi - wyjaśniła pokojówka.
- Szuka żeby się schować. Ona lubi ciepło. Zazwyczaj siedzi u lady Any, no chyba, że jest lord Tristan. Niech się panienka nie martwi, nic mi nie będzie. Śnieżka wzięłam z kuchni, a Iskrę znalazłam zakopaną w jakiś kradziony szal, przy kominku w jadalni. Nikt nie będzie miał mi za złe, że je zabrałam - wyjaśniła.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Właściwie, nie wygląda jakby była jakimś drapieżnym stworzonkiem. – spojrzała z uśmiechem na zwierzaka siedzącego na jej kolanach.
- Niech więc zostanie ognisty list. Ale faktycznie, wygląda jak mieszanka kilku zwierząt. – zgodziła się z Mimi, kiedy ta pokazywała jej Iskierkę wskazując na różne części ciała swoimi słowami. Jedno było pewne, Iskierka była naprawdę uroczym stworzeniem i to nie podlegało żadnej dyskusji.
- Kotopies. – powtórzyła słowo, które rozbawiło ją nieco.
- Taki dziwny z ciebie zwierzaczek! – powiedziała do Iskierki i pogłaskała ją po głowie. W pewnym momencie mała zaczęła wspinać się po Meredith, z początku zaskoczona dwórka nie reagowała, ale potem objęła ramionami tego małego futrzaka, a na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Patrz jaki pieszczoch! – zaśmiała się i pogłaskała Iskierkę. Nie dziwiła się ,że nie lubi zimna, Aven również wolała jak jest ciepło, temu przytuliła do siebie rude stworzonko.
- W takim razie tym bardziej cieszę się ,że zabrałaś je do mnie. Skoro tutaj będzie im przyjemnie, ja poczuję się lepiej. – powiedziała szczerze i odetchnęła głęboko.
- Odnoszę wrażenie, że Śnieżek polubił moje łóżko. – zaśmiała się i spojrzała na kota leżącego na łóżku, choć wyglądał jakby myślał nad jakąś psotą.
- Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała pomocy, możesz przyjść do mnie, postaram się zrobić co w mojej mocy. – spojrzała na służąca, która tak bardzo o nią dbała, chciała by ta wiedziała, że zawsze może liczyć na Meredith.
- Jest już późno, a Tristana nadal nie ma, martwię się o niego, nie mam pojęcia gdzie mógł pojechać. Myślisz, że wróci cało i zdrowo? – zapytała po dłuższej chwili, ponownie rozmyślając o mężczyźnie, lecz tym razem było jej lżej.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie wiem panienko - odparła smutno służąca.
- Nocą nie jest bezpiecznie. Zwierzęta polują. Wilki, niedźwiedzie, kuny... Lord już dawno powinien wrócić. Ale może jest w wiosce? - spytała, choć rzecz jasna nie oczekiwała odpowiedzi. Ona też się martwiła. Już nawet nie jak służka o pana, a jak człowiek o człowieka. Dwór stał między pomiędzy lasami, a do wioski był kawałek drogi.
- Może lord pojechał do Żelaznej Twierdzy i nic mu nie jest, a my nie potrzebnie się martwimy - próbowała pocieszać Mimi.
- Niech się panienka tak nie martwi. To nic nie da. Musimy być dobrej myśli.

Pokojówka wstała powoli i uśmiechnęła się do Meredith pocieszająco.
- Pomóc panience się przebrać? - spytała, chodź odpowiedź była raczej oczywista.
- Zostawię panience na noc zwierzaki. Będzie panience raźniej - zaproponowała.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith nieco posmutniała, Mimi miała rację, noce nie są najprzyjemniejsze o tej porze roku, a o bandytów łatwo na szlaku. Martwiła się, że Tristan wpadnie w tarapaty i co wtedy? Z drugiej strony nie był byle kim, wiedział jak się bronić, jak walczyć…
- Musi sobie poradzić, na pewno wróci cało i zdrowo. – powiedziała do służącej, kiwając głową, jakby sama siebie chciała przekonać, że tak właśnie będzie.

- Tak, gdybyś mogła. – powiedziała do Mimi, gdy nadszedł czas by udać się na spoczynek. Aven nie była pewna czy w ogóle zaśnie, ale cóż... Musiała chociaż spróbować. Odłożyła Iskierkę na podłogę, żeby mogła sobie podreptać, a zaraz potem zaczęła pozbywać się kolejnych warstw ubrania. Mimi cały czas pomagała, starała się o to by wszystko było jak należy. Gdy Meredith założyła swoją koszulę nocną, służąca rozczesała jeszcze jej włosy. Dwórka podziękowała jej za pomoc, uśmiechnęła się do niej ciepło, bo gdyby nie ta kobieta, kto wie jak wyglądałby ten wieczór. Cieszyła się, że zwierzęta mogą zostać w jej komnacie, zawsze to jakiś wesoły akcent, który na pewno poprawi jej humor. Przed wyjściem, Mimi upewniła się, że wszystko zostało zrobione jak należy i życząc Meredith spokojnej nocy, wyszła z komnaty zamykając za sobą drzwi.

Dwórka podeszła do swojego łóżka, wtedy Śnieżek uciekł, bo nie do końca ufał Aven, za to Iskierka przydreptała za nią i spojrzała na Meredith tymi słodkimi oczętami.
- Chcesz spać ze mną? – zapytała z uśmiechem i sięgnęła po zwierzątko, które raz dwa znalazło się na pościeli i niewiele myśląc zaczęło swoje harce. Kobieta przyglądała się jej z uśmiechem, poniekąd zazdroszcząc futrzakowi, że wcale nie ma takich problemów i może żyć sobie w takiej beztrosce. Po dłuższej chwili Iskierka uznała, że jednak łóżko jej nie pasuje i podeszła do jego krawędzi, szykując się do zeskoczenia. Meredith zaśmiała się cicho i pomogła maleństwu, które od razu poczłapało w kierunku kominka, by tam zwinąć się w kulkę i zasnąć. Dwórka westchnęła cicho i położyła głowę na poduszce, przez dłuższą chwilę wpatrywała się w jeden punkt, rozmyślając o tym co dzieje się z Tristanem, naprawdę martwiła się o tego mężczyznę i jeśli stanie mu się krzywda, będzie to jej wina. Długo nie mogła zasnąć, przewracając się z boku na bok. Myśli nie dawały jej spokoju i ciągle nachodziły różnymi wizjami. W końcu zmęczenie wzięło górę i Meredith zasnęła. Nie spała zbyt dobrze, sny były niespokojne, czasem przebudzała się w środku nocy.
Kobieta otworzyła oczy, zdawało się, że dopiero świtało, a ona już nie mogła zasnąć, powoli przeciągnęła się i usiadła. Jakież zdziwienie malowało się na jej twarzy gdy zobaczyła, że na jej łóżku śpi Śnieżek. Meredith uśmiechnęła się lekko i powoli, tak by nie zbudzić futrzaka, wygramoliła się z łóżka. Chciała jak najszybciej dowiedzieć się, czy Tristan powrócił do dworu.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Mimi nie spała całą noc, kiedy tylko nastał świt zerwała się i podążyła do komnaty lady Meredith. Nie chciała budzić jej w środku nocy, lecz teraz, o świcie, po prostu musiała. Bez pukania weszła do pokoju. Zobaczyła, że jasnowłosa siedzi na łóżku. Dopadła do niej tak szybko jak tylko mogła.
- Panienko... - spojrzała na lawendowooką i chwyciła ją za ręce. Obie były w koszulach nocnych, na boso, z potarganymi włosami.
- Lord wrócił - rzekła, wiedziała jednak, że Meredith będzie chciała zerwać się i pobiec do niego, dlatego mocno przytrzymała ją za dłonie.
- Panienko... - miała grobowy wyraz twarzy, była blada, oczy miała przekrwione - lord jest... jest ciężko ranny. Przywieźli go w nocy... nie chciałam budzić panienki, ale teraz... gdy nastał świt...
- Niech mi panienka wybacz, że dopiero teraz...
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka nawet nie zdążyła zrobić czegokolwiek, a Mimi już wpadła do jej komnaty. Aven od razu spojrzała w jej stronę, czyżby służąca miała takie wyczucie, że dokładnie wiedziała kiedy młoda kobieta przebudza się? Meredith już uśmiechała się do niej, lecz gdy przyjrzała się jej twarzy ogarnęło ją bardzo złe przeczucie.
- Mimi, co się stało. – wyrwało się z jej ust i podeszła szybko do kobiety, która od razu ujęła jej ręce. Musiało stać coś strasznego…
- Wrócił? – powtórzyła, ale nie poczuła ulgi na te słowa, bo Mimi zachowywała się tak, że Aven czuła narastający niepokój.
- Musze z nim porozmawiać! – powiedziała i szarpnęła się lekko, nie spodziewała się, że służąca przytrzyma ją. Zaskoczona spojrzała na kobietę, nie bardzo rozumiejąc co się dzieje, dlaczego nie pozwoliła jej iść?
- Co.. Jak.. Tristan… Nie…. – nie była w stanie powiedzieć czegoś sensownego. Wiadomość, którą usłyszała od służącej sprawiła, że jej serce zaczęło walić jak oszalałe ogarnięte przerażeniem.
- Mimi, gdzie on jest?- zapytała zdenerwowana.
- Proszę, powiedz, muszę go zobaczyć. To wszystko moja wina! – powiedziała zrozpaczona i wyrwała się służącej. Była pewna, że wyjechał przez nią, a teraz.. A teraz jest ranny i to przez nią.
- Proszę Mimi, zabierz mnie do niego, muszę go zobaczyć, błagam Cię! – powiedziała zrozpaczona patrząc błagalnie na służącą.
- To wszystko moja wina, to wszystko przeze mnie! – wyrzucała sobie.
- Gdybym nie odeszła, gdybym została… - w jej oczach stanęły łzy. Ponownie spojrzała na służącą i pociągnęła ją za rękę do drzwi.
- Proszę, zaprowadź mnie. – powiedziała raz jeszcze. Musiała go zobaczyć, musiała…
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Mimi chciała jej wyjaśnić, ale szybko dotarło do niej, że to nic nie da, że Meredith musi zobaczyć to na własne oczy. Pragnęła ją uprzedzić, ale nie potrafiła.
- Jest w swojej komnacie - powiedziała, ale i zdawała sobie sprawę, że jasnowłosa nie wie gdzie to jest, więc będzie musiała ją tam zaprowadzić.
- Panienko, proszę... Niech się panienka chociaż ubierze - przekonywała, choć rzecz jasna nie chodziło jej o pełen ubiór. Wręcz zmusiła Meredith, żeby założyła szlafrok i wsunęła na stopy pantofle. Tak szybko jak tylko mogła zaprowadziła ją pod komnatę lorda. Wcześniej znajdował się salon do którego drzwi były otwarte. W pokoju siedziała Saura, Ana i jakiś człowiek, którego wcześniej lawendowooka nie widziała we dworze.
- Panienko... - Mimi zastapiła Meredith drzwi do komnaty Tristana.
- Nie powinna panienka tam wchodzić... - próbowała ją przekonać patrząc na nią wielkimi, przerażonymi oczami. Nic jednak nie było w stanie przekonać Meredith. Mimi ustąpiła i pozwoliła kobiecie wejść do środka.

W komnacie nie było zbyt jasno. Z oknem dopiero nastał świt, a zimą był on szary i niewyraźny. Mimo odsłoniętych okien do pomieszczenia wpadała niewiele naturalnego światła. W pomieszczeniu zapalono świecie. Na każdym wolnym miejscu stał kandelabr, na nocnych stolikach, umieszczono tyle świec ile się dało. Łoże stało na środku, przy ścianie na przeciw drzwi. Wykonane z ciemnego drewna, grubymi kolumnami, rzeźbionymi w winorośle. Z baldachimem i kotarami zawiązanymi wokół kolumn, w kolorze ładnej zieleni. Tristan leżał w łóżku, przykryty mniej więcej w jednej trzeciej pościelą. Jego bezwładne ręce leżały leniwie na beżowym kocu, który nakrywał pościel. Był nieprzytomny. Miał na sobie białą koszulę, wyglądała na świeżą, lecz prawe ramię miała przesiąknięte krwią. Spod koszuli wychodził opatrunek przebiegający przez obojczyk i szyję, sięgający aż do żuchwy. Zarost mężczyzny był ogolony tylko po tej stronie. Najwyraźniej po to by opatrzyć ranę. To jednak nie był koniec. Prawa strona twarzy mężczyzny skryta była pod kawałkiem tkaniny z widocznymi plamami krwi...
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

- Proszę, zaprowadź mnie do niego. – powtórzyła jakby była w jakimś transie, raz dwa założyła szlafrok, pantofle, ale robiła to jakby była zahipnotyzowana, w jej myślach ciągle był Tristan, naprawdę martwiła się o niego. Słowa Mimi docierały do niej jakby zza ściany, ale słuchała się jej byleby dotrzeć do komnaty Tristana.
Meredith nie dbała o to jak teraz wygląda, nie interesowało ją to, szybkim krokiem szła za Mimi, kobiety mijały kolejne korytarze, drzwi do komnat, jedne z nich były otwarte, Aven dostrzegła tam trzy osoby, lecz nie przyglądała się im za bardzo, była zupełnie pochłonięta tym co usłyszała i jedyne czego chciała, to zobaczyć rannego mężczyznę. Służąca prowadząca ją do Tristana, zatrzymała się przed drzwiami do komnaty mężczyzny, lecz po raz kolejny próbowała powstrzymać ją przed wchodzeniem do pomieszczenia. Niestety dyskusja z Meredith teraz nic by nie dała, kobieta zbyt bardzo chciała wejść i zobaczyć co się stało.

Po wejściu do komnaty, młoda kobieta nawet nie rozglądała się, jej spojrzenie padło na łoże, na którym leżał Tristan. Aven zakryła usta dłonią nie mogąc uwierzyć w to co widziała. Jak w letargu pokonała odległość dzieląca ją od łoża.
- Tristan… - szepnęła cicho, kiedy zobaczyła go nieprzytomnego. Choć koszula, którą miał na sobie była świeża, to już nosiła ślady krwi. Meredith ze łzami w oczach patrzyła na opatrunki na jego ciele, nie mogła uwierzyć własnym oczom…
- Tristan… - szepnęła cicho jego imię, a wtedy łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Wyglądał strasznie, bała się o niego tak bardzo, że nawet nie posądzała siebie o tak mocne uczucia wobec niego. To co zobaczyła przeraziło ją, kobieta potrząsnęła głową, jakby chciała obudzić się ze strasznego snu, lecz to nie pomogło.
- Co Ci się stało… - powiedziała łamiącym się głosem, chciała go dotknąć, ale bała się to zrobić, stała tuż przy jego łóżku, patrząc na niego wielkimi, zapłakanymi oczami. To wszystko przez nią, to jej wina, że teraz leży ranny i nieprzytomny. To ona była tutaj winna…
Kobieta spojrzała w stronę drzwi, chcąc by Mimi przyszła do niej, nie chciała stąd odchodzić.
- Mimi… - powiedziała nieco głośniej, choć w tym momencie było to dla niej trudne. Gdy służąca podeszła do niej, dwórka przetarła oczy i ponownie spojrzała na Tristana.
- Proszę, powiedz co się stało… Niech ktoś mi powie czemu jest w takim stanie. – powiedziała zrozpaczona, niemal błagając ją o pomoc.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Mimi przewidziała, że tak właśnie się stanie. Dlatego weszła do komnaty tuż za Meredith. Cichutko, jak duch stanęła niedaleko, w razie gdyby była potrzebna.
- Panienko... - powiedziała smutna i objęła kobietę ramionami.
- Niech panienka nie płaczę, proszę... - Mimi, choć Meredith w dworze była bardzo krótko, zdążyła się już do niej przyzwyczaić.
- Już dobrze... - pocieszała - wszystko będzie dobrze.

- Niedźwiedź - w komnacie rozbrzmiał spokojny, kobiecy głos. Ktoś siedział niedaleko łóżka, w fotelu. Postać była jednak skryta w cieniu. Kiedy Meredith zapytała o Tristana, z fotela wstała młoda dziewczyna o włosach jasnych jak len. Miała duże, intensywnie niebieskie oczy i pełne, malinowe usta. Policzki zaś jej były blade, jakby była zmęczona. Była średniego wzrostu, drobna, o niezbyt dużym biuście i wąskich biodrach, na sobie miała szarą, prosta sukienkę, jakby narzuconą na nocna koszulę, a jej ramiona okrywał brązowy szal. Dziewczyna ma miała wyjątkowy głos.Niezbyt głośny, lecz aksamitny, kobiecy, płynący niczym melodia z jej ust.
- Dopadł go niedźwiedź - powtórzyła dziewczyna.
- W nocy. Znalazł go jeden z wieśniaków, zwierzołak, kot, widzi w ciemności. Przyniósł lorda do dworu kilka godzin temu. Gdyby nie on... już by nie żył.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith czuła wsparcie Mimi, gdyby nie ona zapewne teraz siedziałaby przy łóżku, na podłodze, zupełnie zapłakana, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Poczuła jak służąca obejmuje jej ramiona, łzy nie przestawały płynąc z jej oczu.
- Mimi, to moja wina, to ja do tego doprowadziłam. – powiedziała zapłakana, nie mogąc sobie wybaczyć, ze przez nią Tristan jest w takim stanie.
- Gdybym wtedy nie poszła do niego, gdybym nie uciekła po tym co powiedziałam… Mimi… On by został, nie pojechałby… - łkała obejmowana przez służącą, wciąż wyrzucając sobie popełniony błąd, który Tristan przypłacił zdrowiem.

Aven usłyszała kobiecy głos, od razu spojrzała w stronę, z którego dobiegł i zobaczyła młodziutką kobietę. Dziewczyna była śliczna, miała piękne oczy, włosy… Ale Meredith nie wiedziała kim jest. Za to ona podzieliła się swoimi informacjami, które jeszcze bardziej przeraziły dwórkę.
- Chwała temu, kto go uratował. – załkała i ukryła twarz w dłoniach, przez moment nie odzywała się, byłą zupełnie załamana tym co się stało. Po dłuższej chwili ponownie spojrzała na nieznajomą kobietę i przetarła oczy.
- Co teraz, co z nim będzie? – zapytała, zupełnie zapominając o tym, by się przedstawić, zapytać kim jest kobieta, ale teraz najważniejszy był Tristan.
- Nie mogę w to uwierzyć… On mi nigdy nie wybaczy… A ja sobie tym bardziej. – kolejne łzy zaczęły płynąc po jej policzkach.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Nie wiem o czym pani mówi - rzekła dziewczyna. Spokojnie podeszła do łóżka i zaczęła zajmować się Tristanem. Powoli zdjęła tkaninę z jego twarzy, by zanurzyć ją w wodzie i opłukać z krwi. Odsłoniła tym samym ranę, jaką mężczyzna miał na licu. Zaczynała się we włosach, rozcinała czoło, łuk brwiowy, zahaczała o powiekę i schodziła na skroń. Wyglądało to tragicznie. Oko mężczyzny było sine i tak ciemne, jak kolor dojrzałych śliwek. Rana była długa i pełna krwi. Jednak kiedy się przyjrzeć, wprawne oko mogło dostrzec, że nie jest to po prostu otwarta, krwawiąca szrama. Ktoś zszył rozcięcie z wielka precyzją. Szwy były dokładne, równe, blisko siebie, zrobione cienką nicią.
- Blizna zostanie... - rzekła dziewczyna, kładąc na twarzy mężczyzny wypłukaną tkaninę - ale nie będzie tak duża. Nie dało się inaczej tego zrobić. Zimny okład pomaga, ale przydałby się świeży śnieg, ten już zupełnie się rozpuścił. Trzeba zmniejszyć opuchliznę do minimum - mówiła, jakby nie raz już widziała takie rany, jakby ciągle spotykała się z ludźmi poranionymi przez zwierzęta.
- Teraz trzeba czekać, aż się obudzi. Nic więcej nie można zrobić.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven pokręciła głową, nie miała siły na więcej. Martwiła się o stan Tristana, bała się o jego życie, jedynym pocieszeniem było to, że był tutaj, że wciąż żył. Młoda kobieta podeszła do łoża i zaczęła zajmować się Tristanem, Meredith odsunęła się nieco i spojrzała na Mimi, nieco pytającym wzrokiem, choć wciąż pełnym łez. Gdy jasnowłosa zdjęła opatrunek z twarzy mężczyzny, Aven ponownie położyła dłoń na ustach. Rana wyglądała okropnie… Szrama przebiegająca przez jego twarz była paskudna. Dwórka nie mogła darować sobie tego co zrobiła, łzy ponownie napłynęły do jej oczu, a kobieta po prostu przytuliła się do Mimi.
- Nigdy sobie tego nie wybaczę – załkała zrozpaczona. Przez dłuższą chwilę przytulała się do służącej, zaraz potem odsunęła się delikatnie i cicho pociągnęła nosem, po czym spojrzała na dziewczynę zajmująca się Tristanem.
- Mogę pójść po śnieg, chciałabym pomóc jakoś, już za dużo złego zrobiłam. – westchnęła cicho.
- Dziękuję, że zajmuje się panienka Tristanem – powiedziała spoglądając przez chwilę na dziewczynę, nie bardzo wiedziała jak zachować się w stosunku do niej, teraz jej myśli był pogrążone w chaosie.
- Mimi, pójdę założyć płaszcz. Trzeba zebrać trochę śniegu – zwróciła się do służącej. Zabrała jeszcze misę na śnieg, by zebrać go jak najwięcej i raz dwa pobiegła do drzwi, by potem przebiec korytarzami do swojej komnaty. Nie dbała zupełnie o nic, najważniejsze dla niej było teraz dobro Tristana. W komnacie niewiele zwlekając zabrała swój płaszcz, nawet nie myślała o czymś na ręce, głowę ,czy chociażby cieplejsze buty. Gdy była gotowa, zabrała misę i pobiegła do drzwi wyjściowych. Na zewnątrz było jeszcze bardzo zimno, lecz Meredith pełna emocji nawet nie poczuła chłodu. Wciąż płacząc, zebrała tyle śniegu ile tylko zmieściło się w naczyniu i od razu pobiegła do dworu, nawet nie miała zamiaru wrócić do komnaty by odłożyć płaszcz, od razu ruszyła w kierunku komnaty Tristana.
- Mam śnieg. – powiedziała zdyszana i podała jasnowłosej misę ze śniegiem, ręce Meredith były lodowate, ale nie zwracała na to uwagi, jej spojrzenie od razu powędrowało do Tristana.
Zablokowany

Wróć do „Lawendowy Dwór”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość