Sady ⇒ [Wieś Sady] Niezwykły gość
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanayi miłe słowa Fenrira sprawiły wielką przyjemność - rzadko kiedy miała okazję kogoś nauczać, z reguły rozmawiała z kimś o poziomie wiedzy równym swojemu i udawało jej się zabłysnąć tylko niuansami. Aktualna sytuacja bardzo jej się podobała, mogła mówić o tematach, które znała, rozumiała i bardzo chciała przekazać, mając przy tym bardzo wdzięcznego ucznia. Fenrir słuchał jej tłumaczeń z wielkim skupieniem, jakby wszystko chciał zapamiętać za pierwszym razem.
- Kończymy - odpowiedziała na jego pytanie. - Jeszcze tylko krąg i wszystko zmieszać razem... Tak w skrócie. O, jest.
Sanaya usiadła na swoje miejsca i rozłożyła przed Fenrirem księgę, której poszukiwała. Karty księgi były gęsto upstrzone drobnymi symbolami o zawiłych opisach, każdy z nich był powiązany z jakimś pierwiastkiem, minerałem albo rośliną. Alchemiczka przerzuciła kilka kartek, aby nie było wątpliwości, że jest tego znacznie więcej, razem kilkaset piktogramów.
- To jest miejsce na popisy artystyczne - zagaiła. - Część z tych symboli pewnie jest ci znajoma, w końcu wykorzystuje się je w ten czy inny sposób. Pokażę ci gdzie i jak je nanosić - od ich doboru zależy głównie smak i zapach wina. Od razu zastrzegam, nie jest tak, że na przykład użycie symbolu siarki daje zapach zgniłych jaj, trzeba eksperymentować i znaleźć tę właściwą kombinację. Ja cały czas się tym bawię, jednak mój mistrz miał już opracowany pewien stały zestaw znaków, które sprawiały, że jego wina były unikatowe, powtarzalne, a przez to niemożliwie wręcz drogie. Ale do rzeczy...
Sanaya krzyżykami zaznaczyła na swoim kręgu miejsca, gdzie można było nanosić piktogramy, na brzegach kartki dopisując, jakie grupy w jakich miejscach dadzą najlepszy efekt. Te notatki ostatecznie zepsuły krąg transmutacyjny i sprawiły, że nie będzie się go dało aktywować - zbędne elementy na powierzchni kartki zakłócały przepływ energii, z reguły go blokując, ale też czasami prowadząc do wybuchu.
- Z grubsza to tyle o kręgu - oświadczyła, odkładając rysik i wzdychając po tym lekko. Naprawdę sporo się nagadała. - W każdym razie, gdy krąg jest już gotowy, na środku kładzie się buteleczkę z sokiem i zamyka ostatnią figurę. Esencja nabiera mocy co najmniej dwa dni. Najbardziej wskazane jest kontynuować pracę gdy minie pełna kwadra, wtedy efekt jest najstabilniejszy i utrzymuje się najdłużej, wino może leżakować kilkadziesiąt lat. Po upływie tego czasu po prostu należy wszystko ze sobą połączyć, w kolejności: do owoców najpierw wlewa się esencję i miesza dokładnie, później dodaje się syrop a na koniec pianę. I znowu miesza. W takim stanie zostawia się na jakieś cztery dni w ciepłym miejscu, a następnie zlewa do gąsiorka, aby fermentowało jak zwykłe wino. To zajmuje średnio sześć do dziewięciu kwadr. Ostatnim etapem przed zlaniem do butelek jest klarowanie. Sprawa jest prosta, bo wystarczy narysować krąg i zostawić w nim gąsiorek na jeden dzień. Krąg wygląda tak - woda, powietrze, ogień, powietrze, woda. Bez żadnych wodotrysków.
Alchemiczka narysowała na kartce symbole w kolejności, w jakiej je wymieniła, zaczynając od środka. Każda figura stykała się z sąsiednią w co najmniej jednym miejscu.
- Wino można zlać zaraz po klarowaniu, zakorkować i trzymać w ciemnym miejscu, najlepiej o w miarę stałej temperaturze. Do picia nadaje się praktycznie natychmiast, ale wiadomo, jak to z winem, im starsze tym lepsze. Źle znosi wstrząsy, o tym już mówiłam, prawda? I skoki temperatur też. Tak... to chyba wszystko - zakończyła, uśmiechając się przy tym do Fenrira.
- Kończymy - odpowiedziała na jego pytanie. - Jeszcze tylko krąg i wszystko zmieszać razem... Tak w skrócie. O, jest.
Sanaya usiadła na swoje miejsca i rozłożyła przed Fenrirem księgę, której poszukiwała. Karty księgi były gęsto upstrzone drobnymi symbolami o zawiłych opisach, każdy z nich był powiązany z jakimś pierwiastkiem, minerałem albo rośliną. Alchemiczka przerzuciła kilka kartek, aby nie było wątpliwości, że jest tego znacznie więcej, razem kilkaset piktogramów.
- To jest miejsce na popisy artystyczne - zagaiła. - Część z tych symboli pewnie jest ci znajoma, w końcu wykorzystuje się je w ten czy inny sposób. Pokażę ci gdzie i jak je nanosić - od ich doboru zależy głównie smak i zapach wina. Od razu zastrzegam, nie jest tak, że na przykład użycie symbolu siarki daje zapach zgniłych jaj, trzeba eksperymentować i znaleźć tę właściwą kombinację. Ja cały czas się tym bawię, jednak mój mistrz miał już opracowany pewien stały zestaw znaków, które sprawiały, że jego wina były unikatowe, powtarzalne, a przez to niemożliwie wręcz drogie. Ale do rzeczy...
Sanaya krzyżykami zaznaczyła na swoim kręgu miejsca, gdzie można było nanosić piktogramy, na brzegach kartki dopisując, jakie grupy w jakich miejscach dadzą najlepszy efekt. Te notatki ostatecznie zepsuły krąg transmutacyjny i sprawiły, że nie będzie się go dało aktywować - zbędne elementy na powierzchni kartki zakłócały przepływ energii, z reguły go blokując, ale też czasami prowadząc do wybuchu.
- Z grubsza to tyle o kręgu - oświadczyła, odkładając rysik i wzdychając po tym lekko. Naprawdę sporo się nagadała. - W każdym razie, gdy krąg jest już gotowy, na środku kładzie się buteleczkę z sokiem i zamyka ostatnią figurę. Esencja nabiera mocy co najmniej dwa dni. Najbardziej wskazane jest kontynuować pracę gdy minie pełna kwadra, wtedy efekt jest najstabilniejszy i utrzymuje się najdłużej, wino może leżakować kilkadziesiąt lat. Po upływie tego czasu po prostu należy wszystko ze sobą połączyć, w kolejności: do owoców najpierw wlewa się esencję i miesza dokładnie, później dodaje się syrop a na koniec pianę. I znowu miesza. W takim stanie zostawia się na jakieś cztery dni w ciepłym miejscu, a następnie zlewa do gąsiorka, aby fermentowało jak zwykłe wino. To zajmuje średnio sześć do dziewięciu kwadr. Ostatnim etapem przed zlaniem do butelek jest klarowanie. Sprawa jest prosta, bo wystarczy narysować krąg i zostawić w nim gąsiorek na jeden dzień. Krąg wygląda tak - woda, powietrze, ogień, powietrze, woda. Bez żadnych wodotrysków.
Alchemiczka narysowała na kartce symbole w kolejności, w jakiej je wymieniła, zaczynając od środka. Każda figura stykała się z sąsiednią w co najmniej jednym miejscu.
- Wino można zlać zaraz po klarowaniu, zakorkować i trzymać w ciemnym miejscu, najlepiej o w miarę stałej temperaturze. Do picia nadaje się praktycznie natychmiast, ale wiadomo, jak to z winem, im starsze tym lepsze. Źle znosi wstrząsy, o tym już mówiłam, prawda? I skoki temperatur też. Tak... to chyba wszystko - zakończyła, uśmiechając się przy tym do Fenrira.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Sanayi chyba podobała się ta sytuacja, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo z chęcią przekazywała mu swoją wiedzę. Fenrir co prawda rozumiał to wszystko, jednak przedtem ze wszystkiego, o czym mówi alchemiczka to znał może ćwierć tych wszystkich informacji, które mu przekazała, w skład jego wiedzy wchodziły też kręgi transmutacyjne, bo one były podstawą i znał je każdy, nawet początkujący alchemik.
- Mhm - mruknął tylko. Czekał też na to, aż Sanaya znajdzie odpowiednią księgę, bo wtedy będą mogli kontynuować, a smokołak ponownie będzie mógł przyswajać nowe informacje i słuchać jej głosu. Przy okazji przyglądał się też rysunkom, które sporządza alchemiczka. Ponownie, w myślach, ucieszył się z tego, że zdecydował się na to, aby to ona zrobiła mu notatki, nie dość, że pisała czytelniej od niego, to jeszcze rysowała o wiele lepiej niż on, oczywiście cieszył się z tego, bo jemu zdecydowanie lepiej wychodzi walka i czynności, które wymagają większej siły.
"Nikt nie jest idealny i nie potrafi robić wszystkiego, chociażby nie wiadomo, ile się starał i żył bardzo, bardzo długo to i tak nie opanuje wszystkiego do perfekcji" - właśnie teraz przypomniało mu się coś, co kiedyś powiedział mu jego drugi ojciec, czyli Voro. To, że przypomniał sobie właśnie te słowa, mogło mieć związek z jego krótkimi przemyśleniami na temat tego, że Sanaya lepiej rysuje i pisze, a on lepiej walczy, tak też sobie to wytłumaczył. Przez chwilę nie słuchał tego, co mówi fioletowowłosa, jednak domyślił się, że skończyła rysunek po tym, jak spojrzał na niego. Znowu zaczął jej słuchać tak, jakby chciał zapamiętać wszystko, o czym mówi, wiedział, że ona to dostrzega, bo Fenrir po prostu się z tym nie krył. W końcu skończyli, a raczej ona skończyła, bo aktywność smokołaka ograniczała się jedynie do słuchania i patrzenia, a Sanaya sporządzała notatki i rysunki, które pomogą mu później w stworzeniu szmaragdowego wina.
- Wiesz... Myślę, że z mojej strony wypadałoby ci jakoś podziękować za to, że szczegółowo opisałaś mi proces tworzenia wina i sporządziłaś notatki, które później będą mi bardzo pomocne - powiedział do niej i odwzajemnił uśmiech. Następnie przyciągnął ją bliżej siebie i podniósł jej głowę w górę przy pomocy normalnej dłoni. Następnie ją pocałował, długo i namiętnie. Jeszcze nie wiedział, jak jej podziękuje, może Sanaya będzie miała pomysł lub pomysły na to, jak Fenrir będzie mógł się jej odwdzięczyć. Na razie skupił się na pocałunku.
- Mhm - mruknął tylko. Czekał też na to, aż Sanaya znajdzie odpowiednią księgę, bo wtedy będą mogli kontynuować, a smokołak ponownie będzie mógł przyswajać nowe informacje i słuchać jej głosu. Przy okazji przyglądał się też rysunkom, które sporządza alchemiczka. Ponownie, w myślach, ucieszył się z tego, że zdecydował się na to, aby to ona zrobiła mu notatki, nie dość, że pisała czytelniej od niego, to jeszcze rysowała o wiele lepiej niż on, oczywiście cieszył się z tego, bo jemu zdecydowanie lepiej wychodzi walka i czynności, które wymagają większej siły.
"Nikt nie jest idealny i nie potrafi robić wszystkiego, chociażby nie wiadomo, ile się starał i żył bardzo, bardzo długo to i tak nie opanuje wszystkiego do perfekcji" - właśnie teraz przypomniało mu się coś, co kiedyś powiedział mu jego drugi ojciec, czyli Voro. To, że przypomniał sobie właśnie te słowa, mogło mieć związek z jego krótkimi przemyśleniami na temat tego, że Sanaya lepiej rysuje i pisze, a on lepiej walczy, tak też sobie to wytłumaczył. Przez chwilę nie słuchał tego, co mówi fioletowowłosa, jednak domyślił się, że skończyła rysunek po tym, jak spojrzał na niego. Znowu zaczął jej słuchać tak, jakby chciał zapamiętać wszystko, o czym mówi, wiedział, że ona to dostrzega, bo Fenrir po prostu się z tym nie krył. W końcu skończyli, a raczej ona skończyła, bo aktywność smokołaka ograniczała się jedynie do słuchania i patrzenia, a Sanaya sporządzała notatki i rysunki, które pomogą mu później w stworzeniu szmaragdowego wina.
- Wiesz... Myślę, że z mojej strony wypadałoby ci jakoś podziękować za to, że szczegółowo opisałaś mi proces tworzenia wina i sporządziłaś notatki, które później będą mi bardzo pomocne - powiedział do niej i odwzajemnił uśmiech. Następnie przyciągnął ją bliżej siebie i podniósł jej głowę w górę przy pomocy normalnej dłoni. Następnie ją pocałował, długo i namiętnie. Jeszcze nie wiedział, jak jej podziękuje, może Sanaya będzie miała pomysł lub pomysły na to, jak Fenrir będzie mógł się jej odwdzięczyć. Na razie skupił się na pocałunku.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya pokazała zęby w uśmiechu - bardzo cieszyły ją słowa Fenrira, w jej mniemaniu oznaczały, że wszystko przedstawiła jasno i klarownie, a on naprawdę zamierza skorzystać ze zdobytej wiedzy. I, cóż, dotyk jego silnych ramion również sprawiał, że poprawiało jej się samopoczucie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - zdążyła zapewnić, nim smokołak ją pocałował. Nie wyrywała się, nawet jej to przez myśl nie przeszło. Nie zastanawiała się też nad propozycją wynagrodzenia jej tej krótkiej lekcji - to była dla niej czysta przyjemność, zrobiła to, bo chciała, nie oczekiwała niczego w zamian. Zresztą, jeśli mieliby się tak rozliczać, to prędzej ona była jemu coś winna, niż on jej. W końcu tyle razy ją ratował, pomagał jej, nawet wtedy, gdy jeszcze praktycznie nic ich nie łączyło, oprócz wspólnego kierunku podróży.
W końcu Sanaya przerwała pocałunek, nie uciekła jednak z objęć Fenrira, sama też go nie puściła.
- To wystarczy za podziękowania - zapewniła z uśmiechem. - Ale jeśli czymś mnie w przyszłości zaskoczysz, nie będę miała nic przeciwko temu. I chętnie podzielę się jeszcze innymi recepturami, gdyby coś cię zainteresowało, wystarczy, że zapytasz. To co, wolisz teraz zostać ze mną, czy może się przejść, aby to wszystko sobie w głowie poukładać?
Sanaya zaintonowała pytanie w sposób, który nie sugerował żadnej odpowiedzi, gdyż dla niej każde rozwiązanie miało swoje zalety, w drugim przypadku mogłaby ogarnąć kilka mniej lub bardziej pilnych spraw związanych z jej badaniami, w pierwszym zaś... towarzystwo Fenrira jeszcze długo jej się nie znudzi, nawet, jeśli mieliby po prostu siedzieć objęci i patrzeć sobie w oczy. "Może jednak powinnam mu zasugerować jakąś odpowiedź?", przemknęło jej przez myśl.
- Wiesz... - zaczęła. - Póki nikt nam nie przeszkadza, oczywiście wolałabym nacieszyć się twoim towarzystwem. Ciekawa jestem, jak ci się u mnie podoba, jak pierwsze wrażenia?
Po tym pytaniu alchemiczka pocałowała Fenrira w policzek, później zaś w żuchwę i szyję, jakby nie do końca miała ochotę na rozmowy. Jak na ironię, akurat teraz była szczelnie zasłonięta szlafrokiem, nie rozchylał się on ani na jej dekolcie, ani na nogach, jedynie rękawy zsunęły się poniżej łokci, gdy Sanaya objęła smokołaka.
- Cała przyjemność po mojej stronie - zdążyła zapewnić, nim smokołak ją pocałował. Nie wyrywała się, nawet jej to przez myśl nie przeszło. Nie zastanawiała się też nad propozycją wynagrodzenia jej tej krótkiej lekcji - to była dla niej czysta przyjemność, zrobiła to, bo chciała, nie oczekiwała niczego w zamian. Zresztą, jeśli mieliby się tak rozliczać, to prędzej ona była jemu coś winna, niż on jej. W końcu tyle razy ją ratował, pomagał jej, nawet wtedy, gdy jeszcze praktycznie nic ich nie łączyło, oprócz wspólnego kierunku podróży.
W końcu Sanaya przerwała pocałunek, nie uciekła jednak z objęć Fenrira, sama też go nie puściła.
- To wystarczy za podziękowania - zapewniła z uśmiechem. - Ale jeśli czymś mnie w przyszłości zaskoczysz, nie będę miała nic przeciwko temu. I chętnie podzielę się jeszcze innymi recepturami, gdyby coś cię zainteresowało, wystarczy, że zapytasz. To co, wolisz teraz zostać ze mną, czy może się przejść, aby to wszystko sobie w głowie poukładać?
Sanaya zaintonowała pytanie w sposób, który nie sugerował żadnej odpowiedzi, gdyż dla niej każde rozwiązanie miało swoje zalety, w drugim przypadku mogłaby ogarnąć kilka mniej lub bardziej pilnych spraw związanych z jej badaniami, w pierwszym zaś... towarzystwo Fenrira jeszcze długo jej się nie znudzi, nawet, jeśli mieliby po prostu siedzieć objęci i patrzeć sobie w oczy. "Może jednak powinnam mu zasugerować jakąś odpowiedź?", przemknęło jej przez myśl.
- Wiesz... - zaczęła. - Póki nikt nam nie przeszkadza, oczywiście wolałabym nacieszyć się twoim towarzystwem. Ciekawa jestem, jak ci się u mnie podoba, jak pierwsze wrażenia?
Po tym pytaniu alchemiczka pocałowała Fenrira w policzek, później zaś w żuchwę i szyję, jakby nie do końca miała ochotę na rozmowy. Jak na ironię, akurat teraz była szczelnie zasłonięta szlafrokiem, nie rozchylał się on ani na jej dekolcie, ani na nogach, jedynie rękawy zsunęły się poniżej łokci, gdy Sanaya objęła smokołaka.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Fenrir uśmiechnął się tylko na słowa "Cała przyjemność po mojej stronie", które wypowiedziała Sanaya. Nie chciał już nic mówić, bo chwilę później przeszli do pocałunku. Lubił to robić, bez względu na to, który raz ją całuje, to zawsze wydawało mu się, że robi to pierwszy lub drugi raz, możliwe, że właśnie dlatego lubił pocałunki z alchemiczką. W końcu, po jakimś czasie, Sanaya przerwała pocałunek, a szkoda, jednak smokołak nie zamierzał mieć jej tego za złe, bo jeszcze będą mieli naprawdę dużo okazji na pocałunki, i nie tylko na nie.
Chwilowo zamyślił się nad odpowiedzią na pytanie alchemiczki, a gdy chciał zabrać się za odpowiedź, to najpierw ona mu coś zasugerowała i zapytała go o to, jak mu się u niej podoba.
- Szczerze mówiąc, to wolałbym zostać z tobą, jednak wieczorem i tak będę musiał cię opuścić, bo obiecałem Silasowi, że pomogę mu w polowaniu. Jak na razie zostaję z tobą i będę cieszył się twoim towarzystwem - odpowiedział na pierwsze pytanie. Następnie pocałował ją jeszcze raz, jednak tym razem krócej i to on przerwał pocałunek, bo przecież miał opowiedzieć jej o swoich wrażeniach odnośnie Sadów. Mimo iż pocałunek był krótki to smokołak zawarł w nim nutę namiętności.
- Podoba mi się tu - oznajmił po chwili. - Miła odskocznia od miast i tak dalej. Jest tu spokojnie, a atmosfera jest w pewien sposób uspokajająca. Twój dom również mi się podoba, mimo że masz tam "mały" bałagan, ale to jest twój bałagan i na pewno się w nim odnajdujesz, więc nie mam zamiaru niczego sugerować, bo nie przeszkadza mi to - rozwinął swoją wypowiedź i tym samym odpowiedział na drugie pytanie alchemiczki.
- Masz też bardzo wygodne łóżko i fotele - dodał i uśmiechnął się do niej.
Przez chwilę patrzył w oczy Sanayi, aż w końcu zapytał:
- To, co chcesz robić? - On sam nie miał pomysłów, a jako że alchemiczka przekazała mu cząstkę swojej wiedzy, to zasugerował, aby to ona wybrała coś, na co ma ochotę, a on w pełni się temu podporządkuje. Mogą nawet tylko siedzieć, przytulać się do siebie i patrzeć się na siebie nawzajem, jeżeli ona będzie tego chciała.
Chwilowo zamyślił się nad odpowiedzią na pytanie alchemiczki, a gdy chciał zabrać się za odpowiedź, to najpierw ona mu coś zasugerowała i zapytała go o to, jak mu się u niej podoba.
- Szczerze mówiąc, to wolałbym zostać z tobą, jednak wieczorem i tak będę musiał cię opuścić, bo obiecałem Silasowi, że pomogę mu w polowaniu. Jak na razie zostaję z tobą i będę cieszył się twoim towarzystwem - odpowiedział na pierwsze pytanie. Następnie pocałował ją jeszcze raz, jednak tym razem krócej i to on przerwał pocałunek, bo przecież miał opowiedzieć jej o swoich wrażeniach odnośnie Sadów. Mimo iż pocałunek był krótki to smokołak zawarł w nim nutę namiętności.
- Podoba mi się tu - oznajmił po chwili. - Miła odskocznia od miast i tak dalej. Jest tu spokojnie, a atmosfera jest w pewien sposób uspokajająca. Twój dom również mi się podoba, mimo że masz tam "mały" bałagan, ale to jest twój bałagan i na pewno się w nim odnajdujesz, więc nie mam zamiaru niczego sugerować, bo nie przeszkadza mi to - rozwinął swoją wypowiedź i tym samym odpowiedział na drugie pytanie alchemiczki.
- Masz też bardzo wygodne łóżko i fotele - dodał i uśmiechnął się do niej.
Przez chwilę patrzył w oczy Sanayi, aż w końcu zapytał:
- To, co chcesz robić? - On sam nie miał pomysłów, a jako że alchemiczka przekazała mu cząstkę swojej wiedzy, to zasugerował, aby to ona wybrała coś, na co ma ochotę, a on w pełni się temu podporządkuje. Mogą nawet tylko siedzieć, przytulać się do siebie i patrzeć się na siebie nawzajem, jeżeli ona będzie tego chciała.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya teatralnie odegrała oburzenie, gdy Fenrir wypomniał jej panujący w domu bałagan - złapała się za serce i zapowietrzyła się, oczy jednak śmiały jej się za bardzo, by można było uwierzyć w jej grę. Wiedziała oczywiście, że nie był to żaden przytyk, zresztą, nawet jakby był, to by się nim nie przejęła - w pracowni było czysto i to jej wystarczyło. A że reszta domu była znacznie bardziej zagracona... Cóż, wszystko miało swoje uzasadnienie. Na przykład bałagan w sypialni: w ostatniej chwili zdecydowała się przebrać przed podróżą, nie miała czasu, aby chować niepotrzebne ubrania z powrotem. A wokół kominka zawsze tak było, panował tam usystematyzowany chaos, w którym Sanaya doskonale się odnajdywała - papiery ułożone były w stosy według tego, nad czym akurat pracowała albo co omawiała z gośćmi, bibeloty też nie stały w przypadkowej konfiguracji.
- Nie uwierzę, że u ciebie panował wieczny porządek - odpowiedziała ze śmiechem, po czym pocałowała Fenrira w policzek, aby nie miał wątpliwości, że to wszystko są żarty.
- Idę się ubrać w końcu - oświadczyła, gdy dostała wolną rękę co do dalszych planów. - Tak swoja drogą, nawet nie wiesz, jak się rano wystraszyłam, gdy usłyszałam was na dole. Ale dziękuję, że zareagowałeś, ja nic nie słyszałam, dopóki nie zaczęliście rozmawiać.
Sanaya wstała od stołu i poszła do sypialni, ciągnąc Fenrira za rękę za sobą - niech wspomoże ją swoim męskim okiem w doborze ubrań. Gdy byli już na górze, zdjęła szlafrok i rzuciła go na zagłówek łóżka. Chodziła przed smokołakiem w samych majtkach, oglądając krytycznym okiem porozrzucane po sypialni ubrania, niektóre podnosiła i wieszała sobie na przedramieniu, jakby brała je pod uwagę.
- Silas pewnie będzie chciał się dzisiaj tylko umówić, a na polowanie zerwie cię skoro świt - zauważyła, nawiązując do wcześniejszych słów Fenrira. - Chociaż nie wiem, czy na wszystkie zwierzęta poluje się tak wcześnie, mogę się mylić. Ale z reguły ja ledwo zdążyłam wstać, gdy widziałam go, jak już wraca ze zdobyczą. Niestety, będziesz musiał się dzisiaj wcześniej położyć spać. Która?
Sanaya zaprezentowała dwie bluzki, przymierzając je do siebie - pierwsza miała żywy, miętowy kolor i chociaż rękawy były długie aż po same nadgarstki, nadal odsłaniała brzuch. Drugą propozycję stanowił stanik o kroju podobnym do tego, który nosiła w podróży, był on jednak tym razem żółty i wyszywany w kwiatowe motywy, ozdobione w strategicznych miejscach szklanymi koralikami.
- Nie uwierzę, że u ciebie panował wieczny porządek - odpowiedziała ze śmiechem, po czym pocałowała Fenrira w policzek, aby nie miał wątpliwości, że to wszystko są żarty.
- Idę się ubrać w końcu - oświadczyła, gdy dostała wolną rękę co do dalszych planów. - Tak swoja drogą, nawet nie wiesz, jak się rano wystraszyłam, gdy usłyszałam was na dole. Ale dziękuję, że zareagowałeś, ja nic nie słyszałam, dopóki nie zaczęliście rozmawiać.
Sanaya wstała od stołu i poszła do sypialni, ciągnąc Fenrira za rękę za sobą - niech wspomoże ją swoim męskim okiem w doborze ubrań. Gdy byli już na górze, zdjęła szlafrok i rzuciła go na zagłówek łóżka. Chodziła przed smokołakiem w samych majtkach, oglądając krytycznym okiem porozrzucane po sypialni ubrania, niektóre podnosiła i wieszała sobie na przedramieniu, jakby brała je pod uwagę.
- Silas pewnie będzie chciał się dzisiaj tylko umówić, a na polowanie zerwie cię skoro świt - zauważyła, nawiązując do wcześniejszych słów Fenrira. - Chociaż nie wiem, czy na wszystkie zwierzęta poluje się tak wcześnie, mogę się mylić. Ale z reguły ja ledwo zdążyłam wstać, gdy widziałam go, jak już wraca ze zdobyczą. Niestety, będziesz musiał się dzisiaj wcześniej położyć spać. Która?
Sanaya zaprezentowała dwie bluzki, przymierzając je do siebie - pierwsza miała żywy, miętowy kolor i chociaż rękawy były długie aż po same nadgarstki, nadal odsłaniała brzuch. Drugą propozycję stanowił stanik o kroju podobnym do tego, który nosiła w podróży, był on jednak tym razem żółty i wyszywany w kwiatowe motywy, ozdobione w strategicznych miejscach szklanymi koralikami.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Teatralne oburzenie i udawane zapowietrzenie się, które wykonała Sanaya spowodowały napad śmiechu u smokołaka. Napad ten spowodowało też to, że ona również zaczęła się śmiać, co prawda nie od razu, ale zaczęła. Wspomniał już wcześniej, że mimo, iż wypomniał jej ten bałagan, to w ogóle mu on nie przeszkadzał.
- Nie mówiłem, że panował u mnie wieczny porządek. Wspomniałem już wcześniej, że bałagan mi nie przeszkadza - odpowiedział, również z uśmiechem, i z nim przyjął pocałunek Sanayi. Przyciągnął ją do siebie, tak że siedzieli jeszcze bliżej siebie, mimo że już wcześniej siedzieli bardzo blisko.
- Mam twardy sen, jednak jest on też czujny, więc usłyszałem, gdy ktoś zaczął "szukać" czegoś w twoim domu. Nie chciałem cię budzić, więc poszedłem to sprawdzić. W sumie to dobrze, że okazało się, że Silas jest twoim znajomym, bo obeszło się bez walki - powiedział, a następnie wstał, głównie dlatego, że alchemiczka pociągnęła go za sobą. Nie zatrzymywał się i dał się jej ciągnąć, chociaż mógł się zatrzymać i trochę się z nią podrażnić, jednak ostatecznie poszedł za Tai i miał pomóc jej w doborze ubrań.
Fenrir usiadł na łóżku, a Sanaya chodziła przed nim i szukała ubrań dla siebie. Smokołak wodził za nią wzrokiem, gdyż był to widok, który cieszył jego męskie oko, mimo że nie pierwszy raz widział jej piersi bez czegoś, co by je zasłaniało.
- Na niektóre zwierzęta poluje się nocą, gdyż noc jest porą, w której prowadzą aktywny tryb życia. Takie zwierzęta, za dnia, przeważnie chowają się w swoich norach lub jaskiniach - powiedział do alchemiczki, posiadał jakąś tam wiedzę odnośnie do polowania, więc w tym momencie wykorzystał ją.
- Szczerze mówiąc, to najbardziej podobasz mi się, gdy nie masz na sobie żadnej bluzki lub stanika, jednak jeżeli mam już wybierać to myślę, że ładniej będzie ci w bluzce w miętowym kolorze, mimo że zasłania ona twoje tatuaże na ramionach - podzielił się z nią swoim zdaniem na temat tego, co ma na siebie założyć.
- Rękawy tej bluzki zawsze możesz trochę podwinąć, dajmy na to... do łokci, na przykład - dodał po chwili, a następnie spojrzał na Sanayę, oczekiwał, że powie coś na temat górnej części ubranie, które dla niej wybrał albo podzieli się z nim swoim zdaniem na ten temat.
- Nie mówiłem, że panował u mnie wieczny porządek. Wspomniałem już wcześniej, że bałagan mi nie przeszkadza - odpowiedział, również z uśmiechem, i z nim przyjął pocałunek Sanayi. Przyciągnął ją do siebie, tak że siedzieli jeszcze bliżej siebie, mimo że już wcześniej siedzieli bardzo blisko.
- Mam twardy sen, jednak jest on też czujny, więc usłyszałem, gdy ktoś zaczął "szukać" czegoś w twoim domu. Nie chciałem cię budzić, więc poszedłem to sprawdzić. W sumie to dobrze, że okazało się, że Silas jest twoim znajomym, bo obeszło się bez walki - powiedział, a następnie wstał, głównie dlatego, że alchemiczka pociągnęła go za sobą. Nie zatrzymywał się i dał się jej ciągnąć, chociaż mógł się zatrzymać i trochę się z nią podrażnić, jednak ostatecznie poszedł za Tai i miał pomóc jej w doborze ubrań.
Fenrir usiadł na łóżku, a Sanaya chodziła przed nim i szukała ubrań dla siebie. Smokołak wodził za nią wzrokiem, gdyż był to widok, który cieszył jego męskie oko, mimo że nie pierwszy raz widział jej piersi bez czegoś, co by je zasłaniało.
- Na niektóre zwierzęta poluje się nocą, gdyż noc jest porą, w której prowadzą aktywny tryb życia. Takie zwierzęta, za dnia, przeważnie chowają się w swoich norach lub jaskiniach - powiedział do alchemiczki, posiadał jakąś tam wiedzę odnośnie do polowania, więc w tym momencie wykorzystał ją.
- Szczerze mówiąc, to najbardziej podobasz mi się, gdy nie masz na sobie żadnej bluzki lub stanika, jednak jeżeli mam już wybierać to myślę, że ładniej będzie ci w bluzce w miętowym kolorze, mimo że zasłania ona twoje tatuaże na ramionach - podzielił się z nią swoim zdaniem na temat tego, co ma na siebie założyć.
- Rękawy tej bluzki zawsze możesz trochę podwinąć, dajmy na to... do łokci, na przykład - dodał po chwili, a następnie spojrzał na Sanayę, oczekiwał, że powie coś na temat górnej części ubranie, które dla niej wybrał albo podzieli się z nim swoim zdaniem na ten temat.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya kiwnęła głową - czyli tak naprawdę nie znała dnia ani godziny, gdy Silas porwie Fenrira na polowanie. O ile dobrze pamiętała, podczas rozmowy nie padła nazwa żadnego konkretnego zwierzęcia, na które mieliby się zasadzać.
- Gdybym mogła liczyć na większą prywatność, chętnie dostosowałabym się do twoich gustów - zapewniła z uśmiechem. - Ale skoro w każdej chwili ktoś może mi wpaść bez pukania do domu, muszę się jednak ubrać.
Sanaya jeszcze raz spojrzała na obie bluzki, spośród których wybierała, jakby sama chciała się przekonać, czy dobrze będzie jej w tej, którą wskazał Fenrir. Oględziny wypadły pomyślnie, gdyż po chwili odrzuciła na bok żółty stanik i zaczęła się ubierać. Nie wiązała bluzki jakoś specjalnie ciasno, decydując się na przyzwoity balans między wypychaniem biustu pod samą szyję, a zakrywanie go ledwo co. Podwinęła też rękawy powyżej łokci, tak jak zasugerował jej to Fenrir - pewnie i tak by to zrobiła prędzej czy później, gdy tylko wzięłabym się do pracy, ale może faktycznie tak będzie wyglądać lepiej.
- I jak? - zapytała, gdy już skończyła. Rozłożyła przy tym ręce, aby smokołak mógł ją sobie dokładnie obejrzeć, nawet obróciła się jak modelka prezentująca nową kreację, wyglądała przy tym na całkiem zadowoloną z efektu. Kolor bluzki bardzo pasował do jej fioletowych włosów i odcienia skóry, stanowił wesołą, jasną plamę w otoczeniu raczej ciemnych i stonowanych barw. Spodnie, które Sanaya wybrała już bez konsultacji z Fenrirem, również były jasne, miały kolor niebarwionego lnu, nie zostały chyba jednak z niego wykonane - faktura materiału była raczej gładka i bardziej lejąca.
- Gotowa - uznała Sanaya. Przez moment rozglądała się po sypialni, rozważając, czy może chociaż trochę nie posprzątać, zaraz jednak porzuciła tę myśl - zrobi to, gdy zostanie sama, teraz zdecydowanie bardziej wolała zająć się Fenrirem. Stanęła przed nim i nachyliła się, aby móc patrzeć mu w oczy, oparła przy tym dłonie na jego kolanach. Wiedziała oczywiście, że wzrok będzie mu uciekał, ale nie przeszkadzało jej to - takie zerkanie traktowała jak niemy komplement, no bo w końcu chyba po to eksponuje się niektóre swoje atuty, aby inni mogli je podziwiać, prawda?
- Bardzo się cieszę, że tu ze mną jesteś - oświadczyła cicho. - Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś po wszystkim, po tym jak już opuścimy dom Voro, wrócił do mnie. Chociaż na jakiś czas. O ile oczywiście sam byś tego chciał.
Propozycja Sanayi była jak najbardziej poważna i przemyślana: miłe jej było towarzystwo Fenrira. Nie poruszyła w tym momencie kwestii uczuć, sama jeszcze nie była ich pewna, ale to teraz nie było najważniejsze, wszystko mogło przyjść z czasem.
- Gdybym mogła liczyć na większą prywatność, chętnie dostosowałabym się do twoich gustów - zapewniła z uśmiechem. - Ale skoro w każdej chwili ktoś może mi wpaść bez pukania do domu, muszę się jednak ubrać.
Sanaya jeszcze raz spojrzała na obie bluzki, spośród których wybierała, jakby sama chciała się przekonać, czy dobrze będzie jej w tej, którą wskazał Fenrir. Oględziny wypadły pomyślnie, gdyż po chwili odrzuciła na bok żółty stanik i zaczęła się ubierać. Nie wiązała bluzki jakoś specjalnie ciasno, decydując się na przyzwoity balans między wypychaniem biustu pod samą szyję, a zakrywanie go ledwo co. Podwinęła też rękawy powyżej łokci, tak jak zasugerował jej to Fenrir - pewnie i tak by to zrobiła prędzej czy później, gdy tylko wzięłabym się do pracy, ale może faktycznie tak będzie wyglądać lepiej.
- I jak? - zapytała, gdy już skończyła. Rozłożyła przy tym ręce, aby smokołak mógł ją sobie dokładnie obejrzeć, nawet obróciła się jak modelka prezentująca nową kreację, wyglądała przy tym na całkiem zadowoloną z efektu. Kolor bluzki bardzo pasował do jej fioletowych włosów i odcienia skóry, stanowił wesołą, jasną plamę w otoczeniu raczej ciemnych i stonowanych barw. Spodnie, które Sanaya wybrała już bez konsultacji z Fenrirem, również były jasne, miały kolor niebarwionego lnu, nie zostały chyba jednak z niego wykonane - faktura materiału była raczej gładka i bardziej lejąca.
- Gotowa - uznała Sanaya. Przez moment rozglądała się po sypialni, rozważając, czy może chociaż trochę nie posprzątać, zaraz jednak porzuciła tę myśl - zrobi to, gdy zostanie sama, teraz zdecydowanie bardziej wolała zająć się Fenrirem. Stanęła przed nim i nachyliła się, aby móc patrzeć mu w oczy, oparła przy tym dłonie na jego kolanach. Wiedziała oczywiście, że wzrok będzie mu uciekał, ale nie przeszkadzało jej to - takie zerkanie traktowała jak niemy komplement, no bo w końcu chyba po to eksponuje się niektóre swoje atuty, aby inni mogli je podziwiać, prawda?
- Bardzo się cieszę, że tu ze mną jesteś - oświadczyła cicho. - Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś po wszystkim, po tym jak już opuścimy dom Voro, wrócił do mnie. Chociaż na jakiś czas. O ile oczywiście sam byś tego chciał.
Propozycja Sanayi była jak najbardziej poważna i przemyślana: miłe jej było towarzystwo Fenrira. Nie poruszyła w tym momencie kwestii uczuć, sama jeszcze nie była ich pewna, ale to teraz nie było najważniejsze, wszystko mogło przyjść z czasem.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Kiwnął tylko głową - dobrze wiedział o tym, że za dnia w każdej chwili ktoś może wpaść do domu Sanayi, zwłaszcza że mieszkańcy wioski pewnie już wiedzą o tym, że alchemiczka jest w domu. Może wieczorem będą mogli liczyć na większą prywatność, o ile nie okaże się, że Fenrir i Silas będą polować na zwierzynę, która ma nocny tryb życia, bo wtedy smokołaka może nie być nawet całą noc.
A co do bluzki, którą wybrał to Sanaya chyba miała takie samo zdanie co do tego, bo po krótkich oględzinach odrzuciła żółty stanik na bok i założyła bluzkę, którą, najwidoczniej, wybrali oboje. Zauważył również to, że po chwili podwinęła długie rękawy tak, jak jej wcześniej polecił.
- Pięknie wyglądasz - odparł po tym, jak przyjrzał się temu, jak bluzka leży na ciele Sanayi, a dzięki temu, że obróciła się wokół własnej osi, to mógł przyjrzeć się też jak leży ona po bokach jej ciała i na plecach. Następnie przyszedł czas na spodnie, które alchemiczka wybrała bez konsultacji z Fenrirem, w sumie to i dobrze, bo on pewnie nie widziałaby, jaki kolor dolnej części ubioru pasowałby do koloru górnej części.
Wiadomym było to, że wzrok zacznie mu uciekać po tym, jak Sanaya oparła ręce o jego kolana i nachyliła się tak, żeby móc patrzeć mu w oczy, jednak wzrok nie uciekał mu w bok, a w dół, bo właśnie teraz miał dobry widok na piersi alchemiczki. Swoją drogą to chyba jej to nie przeszkadzało. Po chwili, gdy zaczęła mówić, jego wzrok znowu powędrował w górę, bo smokołak chciał patrzeć jej w oczy.
- Bardzo dobry pomysł. Również nie mam nic przeciwko temu, tym bardziej że mi się tu podoba, no i jestem tu razem z tobą, więc tym bardziej nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy tu jeszcze wrócili, a ja zostałbym na dłużej - powiedział do niej. Zgadzał się z tą propozycją, wydawało mu się też, że zaproponowałby to samo, jednak dopiero wtedy, gdy byliby już u Voro.
Patrzył się przez chwilę na nią i nic nie mówił, po prostu patrzył. Następnie jedną ręką objął ją w pasie, a smoczą łapą zabrał jedną z dłoni Sanayi ze swojego kolana, ale tak, żeby straciła ona równowagę i wylądowała na smokołaku. Sam również się położył, po tym, jak cała operacja mu się udała, a następnie pocałował alchemiczkę, długo, namiętnie i z niewielką nutą agresji, bardzo małą. Jak na razie to nikt im nie przeszkadzał, więc warto było to wykorzystać.
A co do bluzki, którą wybrał to Sanaya chyba miała takie samo zdanie co do tego, bo po krótkich oględzinach odrzuciła żółty stanik na bok i założyła bluzkę, którą, najwidoczniej, wybrali oboje. Zauważył również to, że po chwili podwinęła długie rękawy tak, jak jej wcześniej polecił.
- Pięknie wyglądasz - odparł po tym, jak przyjrzał się temu, jak bluzka leży na ciele Sanayi, a dzięki temu, że obróciła się wokół własnej osi, to mógł przyjrzeć się też jak leży ona po bokach jej ciała i na plecach. Następnie przyszedł czas na spodnie, które alchemiczka wybrała bez konsultacji z Fenrirem, w sumie to i dobrze, bo on pewnie nie widziałaby, jaki kolor dolnej części ubioru pasowałby do koloru górnej części.
Wiadomym było to, że wzrok zacznie mu uciekać po tym, jak Sanaya oparła ręce o jego kolana i nachyliła się tak, żeby móc patrzeć mu w oczy, jednak wzrok nie uciekał mu w bok, a w dół, bo właśnie teraz miał dobry widok na piersi alchemiczki. Swoją drogą to chyba jej to nie przeszkadzało. Po chwili, gdy zaczęła mówić, jego wzrok znowu powędrował w górę, bo smokołak chciał patrzeć jej w oczy.
- Bardzo dobry pomysł. Również nie mam nic przeciwko temu, tym bardziej że mi się tu podoba, no i jestem tu razem z tobą, więc tym bardziej nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy tu jeszcze wrócili, a ja zostałbym na dłużej - powiedział do niej. Zgadzał się z tą propozycją, wydawało mu się też, że zaproponowałby to samo, jednak dopiero wtedy, gdy byliby już u Voro.
Patrzył się przez chwilę na nią i nic nie mówił, po prostu patrzył. Następnie jedną ręką objął ją w pasie, a smoczą łapą zabrał jedną z dłoni Sanayi ze swojego kolana, ale tak, żeby straciła ona równowagę i wylądowała na smokołaku. Sam również się położył, po tym, jak cała operacja mu się udała, a następnie pocałował alchemiczkę, długo, namiętnie i z niewielką nutą agresji, bardzo małą. Jak na razie to nikt im nie przeszkadzał, więc warto było to wykorzystać.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya uśmiechnęła się ciepło - Fenrir nie zwlekał zbyt długo z odpowiedzią i mówiąc patrzył jej w oczy, to dało jej pewność, że mówi szczerze. Może spodziewała się takiej odpowiedzi, jednak zawsze pozostawał pewien margines niepewności, coś, czego mogła nie brać pod uwagę. Nie wiedziała wszak, czy jemu odpowiada taki swobodny związek albo czy wkrótce nie zacznie się źle czuć, zbyt długo pozostając w jednym miejscu - był typem podróżnika, o czym chyba wspominał w trakcie rozmowy w Menaos.
- Jak tylko długo zechcesz - zapewniła. Chciała dać mu buziaka na przypieczętowanie "umowy", jednak nie zdążyła. Nim się zorientowała, Fenrir przewrócił ją na siebie. Krzyknęła zaskoczona, ale nie próbowała się wyrywać, bez oporów przyjęła pocałunek swojego kochanka. Szybko udzieliły jej się jego emocje i pasja, ale nie pozwoliła, by w pełni nią zawładnęły. Odsunęła się po dłuższym czasie, dłonią zaczesując do tyłu włosy, aby nie wpadały Fenrirowi do oczu.
- Przypominam, że przed chwilą się ubrałam - zastrzegła, jakby miało to jasno określić, jak daleko pozwala mu się posunąć w miłosnych igraszkach. Problem polegał jednak na tym, że ton jej głosu nie współgrał z treścią, był przekorny i wręcz zachęcał do testowania jej cierpliwości. Smokołak nie miał jednak zbyt wiele czasu, aby nad tym rozmyślać, Sanaya pocałowała go ponownie, z tą samą pasją, co przed chwilą. Językiem powiodła od kącika jego ust aż do płatka ucha, tam złożyła kolejny pocałunek. Dłońmi mierzwiła mu włosy i mięła ubranie.
- Podoba mi się to, jak szorstki jesteś - wyznała szeptem. - Tak fizycznie, nie w stosunku do mnie. Lubię to, jak twoje policzki drapią, a skóra na dłoniach jest twarda. I to, jak czuję na ciele dotyk twojej łuski. Jesteś bardzo miły dla zmysłów.
Plotła głupoty? Może troszeczkę, ale nie były to wytarte frazesy, tylko prawda, mówiła to co czuła. O tym, jak bardzo jest przystojny, cudowny i w ogóle zapewniała go już wielokrotnie, chociażby w przeciągu ostatniej nocy, logiczne było więc, że w końcu zacznie wprowadzać jakieś urozmaicenia.
- Jak tylko długo zechcesz - zapewniła. Chciała dać mu buziaka na przypieczętowanie "umowy", jednak nie zdążyła. Nim się zorientowała, Fenrir przewrócił ją na siebie. Krzyknęła zaskoczona, ale nie próbowała się wyrywać, bez oporów przyjęła pocałunek swojego kochanka. Szybko udzieliły jej się jego emocje i pasja, ale nie pozwoliła, by w pełni nią zawładnęły. Odsunęła się po dłuższym czasie, dłonią zaczesując do tyłu włosy, aby nie wpadały Fenrirowi do oczu.
- Przypominam, że przed chwilą się ubrałam - zastrzegła, jakby miało to jasno określić, jak daleko pozwala mu się posunąć w miłosnych igraszkach. Problem polegał jednak na tym, że ton jej głosu nie współgrał z treścią, był przekorny i wręcz zachęcał do testowania jej cierpliwości. Smokołak nie miał jednak zbyt wiele czasu, aby nad tym rozmyślać, Sanaya pocałowała go ponownie, z tą samą pasją, co przed chwilą. Językiem powiodła od kącika jego ust aż do płatka ucha, tam złożyła kolejny pocałunek. Dłońmi mierzwiła mu włosy i mięła ubranie.
- Podoba mi się to, jak szorstki jesteś - wyznała szeptem. - Tak fizycznie, nie w stosunku do mnie. Lubię to, jak twoje policzki drapią, a skóra na dłoniach jest twarda. I to, jak czuję na ciele dotyk twojej łuski. Jesteś bardzo miły dla zmysłów.
Plotła głupoty? Może troszeczkę, ale nie były to wytarte frazesy, tylko prawda, mówiła to co czuła. O tym, jak bardzo jest przystojny, cudowny i w ogóle zapewniała go już wielokrotnie, chociażby w przeciągu ostatniej nocy, logiczne było więc, że w końcu zacznie wprowadzać jakieś urozmaicenia.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Nie powiedział już nic, bo to, co planował, stało się tak szybko, że zanim zdążył coś powiedzieć to Sanaya leżała już na nim i oboje skupili się na pocałunku, a nie rozmowie. W końcu przerwali pocałunek, a raczej zrobiła to alchemiczka. Nie miało dla niego znaczenia, czy trwał on krótko, czy długo.
- Nawet gdybym odszedł to po czasie, i tak odwiedziłbym cię ponownie, a gdybym nie zastał cię w domu, to poszukałbym cię przez pewien czas i gdybym cię nie znalazł, to wróciłbym ponownie i sprawdził czy jesteś w domu - powiedział, patrząc jej w oczy. Powiedział to, zanim Sanaya "przypomniała" mu o tym, że przed chwilą się ubrała. Fenrir nie miał zamiaru jej rozbierać, chyba że sama by tego zechciała. Mimo tego, co mówiła alchemiczka to jej głos jakby zachęcał do tego, żeby smokołak, jednak spróbował zdjąć z niej ubranie - jak na razie nie zamierzał tego robić. Nie powiedział nic, bo tym razem to ona rozpoczęła pocałunek. Czuł jej dotyk na swoim ciele. W trakcie drugiego pocałunku jego normalna ręka powędrowała pod bluzkę, którą miała na sobie alchemiczka, a następnie Fenrir ujął nią pierś alchemiczki i powoli zaczął pieścić ją przy pomocy dotyku. Przestał, gdy pocałunek się skończył, jednak jego dłoń dalej spoczywała na piersi Sanayi.
- Naprawdę miło mi to słyszeć - powiedział do niej i się uśmiechnął. Jego smocza łapa powędrowała na szyję alchemiczki i jej okolice. Zaczął ją tam dotykać, nie chciał jej niepotrzebnie skrzywdzić, a przed chwilą przyznała, że dotyk łusek z jego smoczej łapy jest miły dla jej zmysłów.
- Może teraz będę się powtarzał, ale po prostu podobasz mi się cała. Zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Podoba mi się karnacja twojej skóry, twoja figura, tatuaże, które masz na ciele i twoje włosy. Twój charakter również mi się podoba - powiedział jej co myśli. Możliwe, że już to mówił, ale nawet jakby, to teraz jej tylko o tym przypomniał. Wiadomo, że każdy ma jakieś wady, jednak teraz nie czas na wytykanie wad. Gdy to mówił, to cały czas patrzył w Sanayi oczy, aby miała pewność co do tego, że Fenrir mówi szczerze. Był też ciekaw, jak zareaguje na to, co powiedział.
- Nawet gdybym odszedł to po czasie, i tak odwiedziłbym cię ponownie, a gdybym nie zastał cię w domu, to poszukałbym cię przez pewien czas i gdybym cię nie znalazł, to wróciłbym ponownie i sprawdził czy jesteś w domu - powiedział, patrząc jej w oczy. Powiedział to, zanim Sanaya "przypomniała" mu o tym, że przed chwilą się ubrała. Fenrir nie miał zamiaru jej rozbierać, chyba że sama by tego zechciała. Mimo tego, co mówiła alchemiczka to jej głos jakby zachęcał do tego, żeby smokołak, jednak spróbował zdjąć z niej ubranie - jak na razie nie zamierzał tego robić. Nie powiedział nic, bo tym razem to ona rozpoczęła pocałunek. Czuł jej dotyk na swoim ciele. W trakcie drugiego pocałunku jego normalna ręka powędrowała pod bluzkę, którą miała na sobie alchemiczka, a następnie Fenrir ujął nią pierś alchemiczki i powoli zaczął pieścić ją przy pomocy dotyku. Przestał, gdy pocałunek się skończył, jednak jego dłoń dalej spoczywała na piersi Sanayi.
- Naprawdę miło mi to słyszeć - powiedział do niej i się uśmiechnął. Jego smocza łapa powędrowała na szyję alchemiczki i jej okolice. Zaczął ją tam dotykać, nie chciał jej niepotrzebnie skrzywdzić, a przed chwilą przyznała, że dotyk łusek z jego smoczej łapy jest miły dla jej zmysłów.
- Może teraz będę się powtarzał, ale po prostu podobasz mi się cała. Zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Podoba mi się karnacja twojej skóry, twoja figura, tatuaże, które masz na ciele i twoje włosy. Twój charakter również mi się podoba - powiedział jej co myśli. Możliwe, że już to mówił, ale nawet jakby, to teraz jej tylko o tym przypomniał. Wiadomo, że każdy ma jakieś wady, jednak teraz nie czas na wytykanie wad. Gdy to mówił, to cały czas patrzył w Sanayi oczy, aby miała pewność co do tego, że Fenrir mówi szczerze. Był też ciekaw, jak zareaguje na to, co powiedział.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Serce Sanayi biło jak dzwon, a ona wręcz słyszała w uszach, jak krew gwałtownie płynie w jej żyłach. Cały czas w jej głowie dźwięczały zapewnienia Fenrira o tym, że wróciłby do niej, gdyby nie złożyła wcześniejszej propozycji. To były bardzo miłe słowa i dla niej wiele znaczyły. Ciekawe, czy on dostrzegł w jej oczach jakąś zmianę, gdy to mówił?
Sanaya zamruczała gardłowo i odgięła głowę do tyłu, gdy Fenrir dotknął jej szyi. Nie bała się, że mógłby jej coś zrobić, ufała mu - nawet gdyby ją zadrapał, z pewnością zrobiłby to przez przypadek, niechcący, pewnie też zaraz zacząłby ją przepraszać. Poza tym, lubiła jego dotyk i chętnie się do niego nadstawiała, jak kotka. Zamarła jednak i przestała się łasić, gdy smokołak zaczął prawić jej komplementy. Patrzyła mu w oczy, chociaż czasami powieki same jej się przymykały, jeśli akurat trafił dłońmi na jakieś wyjątkowo wrażliwe miejsce. Westchnęła głęboko, gdy skończył mówić i nagle spojrzała na niego, niezwykle skupiona i jakby zdeterminowana. Oczy jej błyszczały.
- Wiesz... - zaczęła ostrożnie, cicho, między słowami całując Fenrira, to w szyję, to gdzieś w okolicach twarzy. - Cieszy mnie myśl, że chciałeś tu wrócić. Że nawet zamierzałeś mnie szukać.
Alchemiczka przerwała na moment, położyła się na smokołaku i przeturlała na bok, ciągnąc go delikatnie za sobą. Jeśli pojął jej intencje i się do nich dostosował, po prostu zamienili się miejscami, w przeciwnym razie to ona zmieniła swoje plany i przytuliła się do jego boku, nogi zaplatając wokół jego uda i opierając brodę na jego torsie, aby cały czas móc go widzieć.
- Miałeś wcześniej takie miejsce? - zapytała szeptem. - Oprócz domu Voro, było miejsce, do którego byś wracał?
Sanaya ugryzła się w język, nim dokończyła "jak do siebie", słychać jednak było, że zdanie zostało urwane. Nie chciała niczego sugerować, aby Fenrir nie spłoszył się za szybko. Są tematy, w których pośpiech i zbytnia bezpośredniość nie są wskazane.
Sanaya zamruczała gardłowo i odgięła głowę do tyłu, gdy Fenrir dotknął jej szyi. Nie bała się, że mógłby jej coś zrobić, ufała mu - nawet gdyby ją zadrapał, z pewnością zrobiłby to przez przypadek, niechcący, pewnie też zaraz zacząłby ją przepraszać. Poza tym, lubiła jego dotyk i chętnie się do niego nadstawiała, jak kotka. Zamarła jednak i przestała się łasić, gdy smokołak zaczął prawić jej komplementy. Patrzyła mu w oczy, chociaż czasami powieki same jej się przymykały, jeśli akurat trafił dłońmi na jakieś wyjątkowo wrażliwe miejsce. Westchnęła głęboko, gdy skończył mówić i nagle spojrzała na niego, niezwykle skupiona i jakby zdeterminowana. Oczy jej błyszczały.
- Wiesz... - zaczęła ostrożnie, cicho, między słowami całując Fenrira, to w szyję, to gdzieś w okolicach twarzy. - Cieszy mnie myśl, że chciałeś tu wrócić. Że nawet zamierzałeś mnie szukać.
Alchemiczka przerwała na moment, położyła się na smokołaku i przeturlała na bok, ciągnąc go delikatnie za sobą. Jeśli pojął jej intencje i się do nich dostosował, po prostu zamienili się miejscami, w przeciwnym razie to ona zmieniła swoje plany i przytuliła się do jego boku, nogi zaplatając wokół jego uda i opierając brodę na jego torsie, aby cały czas móc go widzieć.
- Miałeś wcześniej takie miejsce? - zapytała szeptem. - Oprócz domu Voro, było miejsce, do którego byś wracał?
Sanaya ugryzła się w język, nim dokończyła "jak do siebie", słychać jednak było, że zdanie zostało urwane. Nie chciała niczego sugerować, aby Fenrir nie spłoszył się za szybko. Są tematy, w których pośpiech i zbytnia bezpośredniość nie są wskazane.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Widział jak Sanaya reaguje na jego dotyk, więc szybko wzbogacił się o wiedzę, dzięki, której wiedział, które miejsca na jej szyi i okolicach są wrażliwsze na dotyk, więc starał się dotykać tych miejsc jak najczęściej. Łatwo też domyślił się, że alchemiczka lubi jego dotyk, jednak o tym dowiedział się już wcześniej- wystarczyło, że obserwował jej reakcje. Zauważył też, że oczy Sanayi zaczęły błyszczeć po tym, jak powiedział jej kilka komplementów, które właściwie połączone były w jednej wypowiedzi, szczerze mówiąc to przez chwilę myślał nad tym, co powiedział wcześniej, czyli nad tymi połączonymi komplementami, bo chciał, żeby zabrzmiało to odpowiednio.
Na twarzy Fenrira gościł uśmiech, gdy alchemiczka całowała go gdzieś w szyję i okolice twarzy. Nie odpowiedział nic, natomiast pocałował ją w usta, gdy ich usta były blisko siebie. Pocałunek ten nie był specjalnie długi. Następnie zmienili pozycję, a dokładniej to zamienili się miejscami, bo Fenrir pojął co chce zrobić Sanaya i dostosował się do tego - teraz to on był na górze i miał zamiar to wykorzystać. W końcu wyciągnął swoją rękę spod bluzki alchemiczki i zgiął ją w łokciu, a następnie podparł się nią o łóżko, a głową oparł na dłoni, tak żeby móc patrzeć na alchemiczkę.
- Gdybym nie stracił pamięci, to powiedziałbym, że takim miejscem jest dom, w którym się urodziłem, jednak straciłem ją i nie pamiętam gdzie się urodziłem - szczerze odpowiedział na pytanie. Wydawało mu się, że Sanaya urwała zdanie, jednak nie miał zamiaru o to pytać, bo czasami lepiej jest znać kłamstwo niż prawdę.
Chwilę po tym, jak odpowiedział na jej pytanie, to skończył podpierać głowę na dłoni i pocałował ją, tym razem pocałunek trwał dość długo i był namiętny, nawet trochę bardziej niż poprzedni. Fenrir sam go przerwał, jednak zrobił to po bardzo długiej chwili. Zrobił to po to, aby z pocałunkami zejść niżej, a dokładniej to na szyję i obojczyki. Wiedział, że Sanaya lubi pocałunki w tych rejonach swojego ciała, więc wykorzystał to, a także to, że jest teraz na górze.
Ciekawiło go też na ile mogą sobie pozwolić, bo przecież oboje byli ubrani, jednak nie przeszkadzałoby mu, to gdyby pozbyli się swoich ubrań. Fenrir przyznał sobie w myśli, że im dłużej się tak "bawią", tym większą ma ochotę na to, żeby ściągnąć ubranie z alchemiczki.
Na twarzy Fenrira gościł uśmiech, gdy alchemiczka całowała go gdzieś w szyję i okolice twarzy. Nie odpowiedział nic, natomiast pocałował ją w usta, gdy ich usta były blisko siebie. Pocałunek ten nie był specjalnie długi. Następnie zmienili pozycję, a dokładniej to zamienili się miejscami, bo Fenrir pojął co chce zrobić Sanaya i dostosował się do tego - teraz to on był na górze i miał zamiar to wykorzystać. W końcu wyciągnął swoją rękę spod bluzki alchemiczki i zgiął ją w łokciu, a następnie podparł się nią o łóżko, a głową oparł na dłoni, tak żeby móc patrzeć na alchemiczkę.
- Gdybym nie stracił pamięci, to powiedziałbym, że takim miejscem jest dom, w którym się urodziłem, jednak straciłem ją i nie pamiętam gdzie się urodziłem - szczerze odpowiedział na pytanie. Wydawało mu się, że Sanaya urwała zdanie, jednak nie miał zamiaru o to pytać, bo czasami lepiej jest znać kłamstwo niż prawdę.
Chwilę po tym, jak odpowiedział na jej pytanie, to skończył podpierać głowę na dłoni i pocałował ją, tym razem pocałunek trwał dość długo i był namiętny, nawet trochę bardziej niż poprzedni. Fenrir sam go przerwał, jednak zrobił to po bardzo długiej chwili. Zrobił to po to, aby z pocałunkami zejść niżej, a dokładniej to na szyję i obojczyki. Wiedział, że Sanaya lubi pocałunki w tych rejonach swojego ciała, więc wykorzystał to, a także to, że jest teraz na górze.
Ciekawiło go też na ile mogą sobie pozwolić, bo przecież oboje byli ubrani, jednak nie przeszkadzałoby mu, to gdyby pozbyli się swoich ubrań. Fenrir przyznał sobie w myśli, że im dłużej się tak "bawią", tym większą ma ochotę na to, żeby ściągnąć ubranie z alchemiczki.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Sanaya w myślach skróciła odpowiedź Fenrira do jednego słowa - “nie”, aby nie rozpamiętywać całości. Chociaż jego głos z reguły był swobodny i nie dawał do zrozumienia, że przeszkadza mu brak wspomnień z najwcześniejszych lat życia, alchemiczce zdawało się, że czasami ta niewiedza uwiera go bardziej, niż chciałby przyznać. Teraz zdawał się być szczęśliwy, dlatego nie śmiałaby ruszać zabliźnionych ran.
Alchemiczka zamknęła oczy i mocno objęła Fenrira, gdy ten ją pocałował. Złapała go nawet za pośladek, po chwili jednak cofnęła rękę w “bezpieczniejsze” rejony jego pleców. Nie chciała go zbytnio zachęcać, skoro sama na początku jasno określiła, że nie chodzi jej w tym momencie o nic więcej. W każdym razie miała nadzieję, że przekaz był jasny. Zamruczała pod wpływem jego pieszczot.
- Myślisz tylko o jednym - zaśmiała się. - Pamiętaj, że nie chcę się znowu rozbierać...
Ton głosu Sanayi nie był oziębły ani nie było w nim nagany, niemniej nie zamierzała Fenrirowi pozwolić tym razem na zbyt wiele - trochę przytulania, czułych słówek i pocałunków, owszem, ale na coś więcej będzie musiał poczekać.
- Sanaya? - rozległo się wołanie z parteru, które skutecznie zabiło miłą atmosferę i przekreśliło szanse na intymne sam na sam. Po chwili ten sam młody, kobiecy głos ponownie zawołał imię alchemiczki. Ktokolwiek to był, wszedł od frontu.
- Chodź, bo inaczej przyjdą tu do nas - szepnęła Sanaya do Fenrira, całując go krótko ostatni raz, po czym wysmyknęła się spod niego. - Jestem, tu jestem!
Tai zbiegła na dół, aby przywitać się z kolejnym gościem. Wiedziała, kto to był, poznała po głosie - Klara, dziewczyna z wioski, która zawsze przychodziła, aby posłuchać nowinek z badawczych wypraw Sanayi. Nie znała się ani trochę na alchemii ani na architekturze, dlatego cały naukowy bełkot jej nie interesował, za to chętnie słuchała o ludziach, miejscach i wszelkich towarzyszących wyprawom przygodach. Była młoda i jeszcze niezamężna, dlatego miała dość czasu, aby całe dnie spędzać u alchemiczki na plotkach.
- Wpadłam cię odwiedzić - oświadczyła z uśmiechem, gdy tylko zobaczyła Sanayę. Miała okrągłą twarz, a długie blond włosy wiązała w warkocz, gdy się uśmiechała w jej policzkach robiły się dołeczki - wyglądała jak typowa wiejska dziewczyna z obrazków. - Jak tam, podróż była udana?
- Tak - przyznała Sanaya, spoglądając w stronę sypialni. Uśmiechnęła się do siebie. - Bardzo udana.
Klara nie uchwyciła subtelnej aluzji alchemiczki, a widok Fenrira zaskoczył ją do tego stopnia, że pisnęła, zasłaniając przy tym usta. Reakcja nie była przesadna, dziewczyna nie spodziewała się po prostu zastać w domu kogoś więcej. Pisnęła jednak po raz drugi, gdy dostrzegła jego smoczą łapę. Tai wybuchnęła śmiechem.
- Fenrir, to jest Klara - przedstawiła smokołakowi blondynkę, gdy tylko się uspokoiła. - Klara, to jest Fenrir, poznaliśmy się w podróży.
Dziewczyna zabrała ręce od twarzy i dygnęła lekko, nie wydusiła jednak z siebie słowa. Cały czas była chyba w lekkim szoku. Cóż się dziwić, w Sadach z pewnością nigdy nie widziano smokołaka, a już na pewno nie smokołaka z tak oryginalnym defektem.
Alchemiczka zamknęła oczy i mocno objęła Fenrira, gdy ten ją pocałował. Złapała go nawet za pośladek, po chwili jednak cofnęła rękę w “bezpieczniejsze” rejony jego pleców. Nie chciała go zbytnio zachęcać, skoro sama na początku jasno określiła, że nie chodzi jej w tym momencie o nic więcej. W każdym razie miała nadzieję, że przekaz był jasny. Zamruczała pod wpływem jego pieszczot.
- Myślisz tylko o jednym - zaśmiała się. - Pamiętaj, że nie chcę się znowu rozbierać...
Ton głosu Sanayi nie był oziębły ani nie było w nim nagany, niemniej nie zamierzała Fenrirowi pozwolić tym razem na zbyt wiele - trochę przytulania, czułych słówek i pocałunków, owszem, ale na coś więcej będzie musiał poczekać.
- Sanaya? - rozległo się wołanie z parteru, które skutecznie zabiło miłą atmosferę i przekreśliło szanse na intymne sam na sam. Po chwili ten sam młody, kobiecy głos ponownie zawołał imię alchemiczki. Ktokolwiek to był, wszedł od frontu.
- Chodź, bo inaczej przyjdą tu do nas - szepnęła Sanaya do Fenrira, całując go krótko ostatni raz, po czym wysmyknęła się spod niego. - Jestem, tu jestem!
Tai zbiegła na dół, aby przywitać się z kolejnym gościem. Wiedziała, kto to był, poznała po głosie - Klara, dziewczyna z wioski, która zawsze przychodziła, aby posłuchać nowinek z badawczych wypraw Sanayi. Nie znała się ani trochę na alchemii ani na architekturze, dlatego cały naukowy bełkot jej nie interesował, za to chętnie słuchała o ludziach, miejscach i wszelkich towarzyszących wyprawom przygodach. Była młoda i jeszcze niezamężna, dlatego miała dość czasu, aby całe dnie spędzać u alchemiczki na plotkach.
- Wpadłam cię odwiedzić - oświadczyła z uśmiechem, gdy tylko zobaczyła Sanayę. Miała okrągłą twarz, a długie blond włosy wiązała w warkocz, gdy się uśmiechała w jej policzkach robiły się dołeczki - wyglądała jak typowa wiejska dziewczyna z obrazków. - Jak tam, podróż była udana?
- Tak - przyznała Sanaya, spoglądając w stronę sypialni. Uśmiechnęła się do siebie. - Bardzo udana.
Klara nie uchwyciła subtelnej aluzji alchemiczki, a widok Fenrira zaskoczył ją do tego stopnia, że pisnęła, zasłaniając przy tym usta. Reakcja nie była przesadna, dziewczyna nie spodziewała się po prostu zastać w domu kogoś więcej. Pisnęła jednak po raz drugi, gdy dostrzegła jego smoczą łapę. Tai wybuchnęła śmiechem.
- Fenrir, to jest Klara - przedstawiła smokołakowi blondynkę, gdy tylko się uspokoiła. - Klara, to jest Fenrir, poznaliśmy się w podróży.
Dziewczyna zabrała ręce od twarzy i dygnęła lekko, nie wydusiła jednak z siebie słowa. Cały czas była chyba w lekkim szoku. Cóż się dziwić, w Sadach z pewnością nigdy nie widziano smokołaka, a już na pewno nie smokołaka z tak oryginalnym defektem.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
Co prawda Sanaya nie zachęcała go do tego, żeby przeszedł dalej i zaczął ściągać z niej ubrania, które niedawno założyła, a on sam też się do tego nie zachęcał, jednak i tak, gdy im dłużej oddawali się tym pieszczotom, to Fenrir miał coraz większą ochotę na to, żeby jednak przejść do rzeczy i ściągnąć z alchemiczki to, co ma ona na sobie. Na szczęście panował nad tym, a raczej się starał i wychodziło mu to w miarę dobrze.
- Nie, wydaje ci się tylko - odparł i uśmiechnął się do niej. Powiedział to w przerwie między pocałunkami, którymi obdarowywał jej szyję i obojczyki.
- Pamiętam o tym, i powstrzymuję się przed tym, żeby nie zacząć cię rozbierać... - dodał po chwili, a następnie pocałował Sanayę w usta, nie za długo, lecz namiętnie. Po tym pocałunku ponownie wrócił w rejony szyi kobiety i zaczął ją tam całować.
Po chwili z dołu dobiegł kobiecy głos, który wołał Sanayę, więc łatwo było domyślić się, że, jak na razie, nastał koniec ich wspólnej "zabawy". Nie przeszkadzał alchemiczce w wyswobodzeniu się, a po chwili sam wstał i poszedł za nią. Ona na pewno wiedziała kto ją woła i na pewno znała tę osobę, a Fenrir był pewien, że kobiecy głos należy do jakiejś dziewczyny z Sadów.
On, w przeciwieństwie do Sanayi, nie zbiegł na dół, a zszedł tam normalnie, co prawda nie za wolnym krokiem, ale nie biegł. Udało mu się przyjrzeć dziewczynie, która odwiedziła Tai, zanim ta dostrzegła smokołaka i zareagowała na jego widok piśnięciem, i to podwójnym. Fenrir był już przyzwyczajony do różnorodnych reakcji na jego wygląd, a zwłaszcza na smoczą łapę, więc nie specjalnie przejął się taką reakcją. Zaśmiał się nawet, mniej więcej w tym samym momencie, w którym Sanaya wybuchła śmiechem.
- Miło mi cię poznać, Klaro - powiedział do blondynki i ukłonił się lekko.
- Gdyby wydawało ci się, że w jakiś sposób uraziłaś mnie swoją reakcją, to jesteś w błędzie- przyzwyczaiłem się już do tego typu reakcji na mnie, a szczególnie na moją rękę - tu spojrzał na smoczą łapę. - Po prostu przyzwyczaiłem się już do tego i nie przejmuję się tym - dokończył.
Zaczął rozważać możliwość, że po prostu wyjdzie na taras czy coś, a obydwie panie zostawi, aby mogły sobie w spokoju porozmawiać. Chyba że nie będzie im szczególnie przeszkadzał, wtedy będzie mógł zostać.
- Nie, wydaje ci się tylko - odparł i uśmiechnął się do niej. Powiedział to w przerwie między pocałunkami, którymi obdarowywał jej szyję i obojczyki.
- Pamiętam o tym, i powstrzymuję się przed tym, żeby nie zacząć cię rozbierać... - dodał po chwili, a następnie pocałował Sanayę w usta, nie za długo, lecz namiętnie. Po tym pocałunku ponownie wrócił w rejony szyi kobiety i zaczął ją tam całować.
Po chwili z dołu dobiegł kobiecy głos, który wołał Sanayę, więc łatwo było domyślić się, że, jak na razie, nastał koniec ich wspólnej "zabawy". Nie przeszkadzał alchemiczce w wyswobodzeniu się, a po chwili sam wstał i poszedł za nią. Ona na pewno wiedziała kto ją woła i na pewno znała tę osobę, a Fenrir był pewien, że kobiecy głos należy do jakiejś dziewczyny z Sadów.
On, w przeciwieństwie do Sanayi, nie zbiegł na dół, a zszedł tam normalnie, co prawda nie za wolnym krokiem, ale nie biegł. Udało mu się przyjrzeć dziewczynie, która odwiedziła Tai, zanim ta dostrzegła smokołaka i zareagowała na jego widok piśnięciem, i to podwójnym. Fenrir był już przyzwyczajony do różnorodnych reakcji na jego wygląd, a zwłaszcza na smoczą łapę, więc nie specjalnie przejął się taką reakcją. Zaśmiał się nawet, mniej więcej w tym samym momencie, w którym Sanaya wybuchła śmiechem.
- Miło mi cię poznać, Klaro - powiedział do blondynki i ukłonił się lekko.
- Gdyby wydawało ci się, że w jakiś sposób uraziłaś mnie swoją reakcją, to jesteś w błędzie- przyzwyczaiłem się już do tego typu reakcji na mnie, a szczególnie na moją rękę - tu spojrzał na smoczą łapę. - Po prostu przyzwyczaiłem się już do tego i nie przejmuję się tym - dokończył.
Zaczął rozważać możliwość, że po prostu wyjdzie na taras czy coś, a obydwie panie zostawi, aby mogły sobie w spokoju porozmawiać. Chyba że nie będzie im szczególnie przeszkadzał, wtedy będzie mógł zostać.
- Sanaya
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 598
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Alarianin
- Profesje: Alchemik , Badacz
- Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
- Kontakt:
Śmiech Fenrira nadał mu chyba ludzkich cech w oczach Klary, gdyż dziewczyna trochę się rozluźniła. Mimo to na jej policzkach pojawił się rumieniec, na moment spuściła wzrok, humor jednak wrócił jej zaraz po zapewnieniach, że nie uraziła smokołaka swoim zachowaniem. Chyba nawet cichutko sobie westchnęła.
- Przepraszam, zaskoczyłeś mnie... - bąknęła, chociaż wiadomo było, że przede wszystkim wystraszyła się smoczej łapy mężczyzny. - Myślałam, że Sanaya będzie sama. To może ja przyjdę później? - to pytanie skierowała do gospodyni.
- Zostań - odpowiedziała jej łagodnie alchemiczka. - Wkrótce znowu wyruszamy, mogłybyśmy nie mieć okazji sobie pogadać.
- Znowu wyruszasz? - podłapała momentalnie Klara. - To co, znaczy, że coś znalazłaś?
- Nie - zaśmiała się Sanaya. - Po prostu wyruszamy. Jeszcze nawet nie zajęłam się próbkami, które zwiozłam, dotarliśmy do domu późno, a z samego rana Silas wyrwał nas z łóżka. Wątpię, bym w nich coś znalazła, robię sobie wakacje z Fenrirem.
Klara pokiwała głową w odpowiedzi. Na alchemiczkę patrzyła tylko w tych krótkich momentach, gdy do niej mówiła, przez resztę czasu zaś przyglądała się smokołakowi, a konkretniej jego smoczej łapie. Zdarzało jej się mrugać z niedowierzaniem, gdy dostrzegała jakikolwiek ruch. Sanaya, uchwyciwszy jej wzrok, podeszła do Fenrira i zaborczo się do niego przytuliła, jakby była zazdrosna, chociaż wiedziała, że nie ma o co - łączył ich mile spędzony czas, ale jak na razie żadne zdeklarowane uczucia, nie mogła wiec trzymać go na siłę przy sobie. Poza tym ufała Fenrirowi, a Klary nigdy nie podejrzewałaby o to, że ta odważy się poderwać tak nietuzinkowego mężczyznę. To nie był jej typ, w całej jej fascynacji było więcej strachu, niż uwielbienia.
- Byłaś tym razem w Menaos? - upewniła się Klara, gdy tylko milczenie zaczęło się przedłużać.
- Byliśmy, ale na krótko - zgodziła się Sanaya.
- O, to poznaliście się gdzieś w podróży? - Blondynka zdawała się być zaskoczona. - Jak poznaliście się z Sanayą? Też jesteś jakimś naukowcem, jak ona?
Tak, pytanie było skierowane bezpośrednio do Fenrira i słychać było, że Klara tylko czekała na okazję, aby zapytać go o cokolwiek. Nie można było dziwić się jej zainteresowaniu - Sady to wioska na uboczu, nieczęsto pojawiają się tu jacyś ciekawi goście, co najwyżej kupcy albo jacyś włóczędzy szukający pracy. Goście Sanayi zawsze stanowili pewien powiew egzotyki, a Fenrir plasował się w ścisłej czołówce ciekawych osobowości.
Alchemiczka zrobiła krok w stronę pracowni. Klara od razu odgadła jej zamiary i poszła przodem, cały czas jednak zerkając na smokołaka i Tai. Nie zatrzymała się w środku, a od razu wyszła na zewnątrz, aby tak usiąść na ławce przy niewielkim stoliczku - obie kobiety często przesiadywały na dworze. Fenrir miał do wyboru wiklinowy fotel albo kolejną ławkę.
- Przepraszam, zaskoczyłeś mnie... - bąknęła, chociaż wiadomo było, że przede wszystkim wystraszyła się smoczej łapy mężczyzny. - Myślałam, że Sanaya będzie sama. To może ja przyjdę później? - to pytanie skierowała do gospodyni.
- Zostań - odpowiedziała jej łagodnie alchemiczka. - Wkrótce znowu wyruszamy, mogłybyśmy nie mieć okazji sobie pogadać.
- Znowu wyruszasz? - podłapała momentalnie Klara. - To co, znaczy, że coś znalazłaś?
- Nie - zaśmiała się Sanaya. - Po prostu wyruszamy. Jeszcze nawet nie zajęłam się próbkami, które zwiozłam, dotarliśmy do domu późno, a z samego rana Silas wyrwał nas z łóżka. Wątpię, bym w nich coś znalazła, robię sobie wakacje z Fenrirem.
Klara pokiwała głową w odpowiedzi. Na alchemiczkę patrzyła tylko w tych krótkich momentach, gdy do niej mówiła, przez resztę czasu zaś przyglądała się smokołakowi, a konkretniej jego smoczej łapie. Zdarzało jej się mrugać z niedowierzaniem, gdy dostrzegała jakikolwiek ruch. Sanaya, uchwyciwszy jej wzrok, podeszła do Fenrira i zaborczo się do niego przytuliła, jakby była zazdrosna, chociaż wiedziała, że nie ma o co - łączył ich mile spędzony czas, ale jak na razie żadne zdeklarowane uczucia, nie mogła wiec trzymać go na siłę przy sobie. Poza tym ufała Fenrirowi, a Klary nigdy nie podejrzewałaby o to, że ta odważy się poderwać tak nietuzinkowego mężczyznę. To nie był jej typ, w całej jej fascynacji było więcej strachu, niż uwielbienia.
- Byłaś tym razem w Menaos? - upewniła się Klara, gdy tylko milczenie zaczęło się przedłużać.
- Byliśmy, ale na krótko - zgodziła się Sanaya.
- O, to poznaliście się gdzieś w podróży? - Blondynka zdawała się być zaskoczona. - Jak poznaliście się z Sanayą? Też jesteś jakimś naukowcem, jak ona?
Tak, pytanie było skierowane bezpośrednio do Fenrira i słychać było, że Klara tylko czekała na okazję, aby zapytać go o cokolwiek. Nie można było dziwić się jej zainteresowaniu - Sady to wioska na uboczu, nieczęsto pojawiają się tu jacyś ciekawi goście, co najwyżej kupcy albo jacyś włóczędzy szukający pracy. Goście Sanayi zawsze stanowili pewien powiew egzotyki, a Fenrir plasował się w ścisłej czołówce ciekawych osobowości.
Alchemiczka zrobiła krok w stronę pracowni. Klara od razu odgadła jej zamiary i poszła przodem, cały czas jednak zerkając na smokołaka i Tai. Nie zatrzymała się w środku, a od razu wyszła na zewnątrz, aby tak usiąść na ławce przy niewielkim stoliczku - obie kobiety często przesiadywały na dworze. Fenrir miał do wyboru wiklinowy fotel albo kolejną ławkę.
- Fenrir
- Splatacz Snów
- Posty: 371
- Rejestracja: 11 lat temu
- Rasa: Smokołak
- Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
- Kontakt:
- Nie masz za co przepraszać - powiedział do Klary. Na jego ustach dalej malował się uśmiech, który pozostał mu po tym, jak przed chwilą się śmiał. Sanaya wyprzedziła go w odpowiedzi na pytanie dziewczyny, więc on postanowił to potwierdzić i tym samym dać znać, że jemu również nie przeszkadza jej obecność.
- Nie widzę problemu w tym, żebyś została - powiedział po chwili. W sumie to nie specjalnie wtrącał się w rozmowę między alchemiczką a blondynką, jednak bez problemu uchwycił wzrok tej drugiej na sobie, a konkretniej to na jego smoczej łapie, która jak zawsze budziła ciekawość u osób, które widzą go po raz pierwszy. Najwidoczniej Sanaya również to zauważyła i po chwili przytuliła się do smokołaka, co on odwzajemnił tym, że przytulił ją do siebie przy pomocy swojej smoczej łapy. Prawdą było, że Klara nie była brzydką dziewczyną, jednak nawet mimo tego, że jego i Sanayę nie łączą żadne konkretne uczucia to, i tak nie miał zamiaru jej zdradzić i tym samym ją stracić.
Pytanie odnośnie tego, jak się poznali, było skierowane konkretnie do niego, więc powinien odpowiedzieć, co oczywiście zrobi.
- Nie jestem naukowcem, a przynajmniej nie do końca, bo jakąś naukową wiedzę posiadam, jednak lepiej idzie mi posługiwanie się mieczem i walka, a nie alchemia. Tak, poznaliśmy się w trakcie podróży, właściwie to w Szepczącym Lesie. Podróżowałem z pewną dziewczyną, która na pewno nie była z Alaranii, bo nie rozumiała naszego języka. Sanayę spotkaliśmy w stodole, w której później odpoczęliśmy. Porozmawialiśmy trochę ze sobą, zanim poszliśmy spać i ostatecznie wyszło tak, że ze sobą podróżowaliśmy, przy okazji rozmawiając i poznając się lepiej. Oczywiście, pomogliśmy tej dziewczynie, która nie rozumiała naszego języka - nauczyliśmy ją trochę, później nas opuściła, a ja i Sanaya miło spędziliśmy czas w jednej z karczm w Meanos - odpowiedział na pytania Klary. Gdy wspomniał o mile spędzonym czasie w karczmie w Meanos to uśmiechnął się do wspomnień.
- Chyba już w stodole coś ciągnęło nas do siebie, bo tam skończyło się tak, że spaliśmy obok siebie - dodał po chwili i zaśmiał się lekko.
Następnie poszli w stronę pracowni alchemicznej i tamtędy wyszli na zewnątrz - Klara i Sanaya zajęły miejsce przy stoliku, a Fenrir postanowił, że usiądzie sobie w wiklinowym fotelu. Po chwili spojrzał na Klarę.
- Wiem, że prawdopodobnie masz do mnie jeszcze sporo pytań, więc pytaj, jeżeli chcesz. Śmiało - powiedział do niej i zapewnił, że może pytać, o ile ma potrzebę poznania odpowiedzi na te pytania.
- Nie widzę problemu w tym, żebyś została - powiedział po chwili. W sumie to nie specjalnie wtrącał się w rozmowę między alchemiczką a blondynką, jednak bez problemu uchwycił wzrok tej drugiej na sobie, a konkretniej to na jego smoczej łapie, która jak zawsze budziła ciekawość u osób, które widzą go po raz pierwszy. Najwidoczniej Sanaya również to zauważyła i po chwili przytuliła się do smokołaka, co on odwzajemnił tym, że przytulił ją do siebie przy pomocy swojej smoczej łapy. Prawdą było, że Klara nie była brzydką dziewczyną, jednak nawet mimo tego, że jego i Sanayę nie łączą żadne konkretne uczucia to, i tak nie miał zamiaru jej zdradzić i tym samym ją stracić.
Pytanie odnośnie tego, jak się poznali, było skierowane konkretnie do niego, więc powinien odpowiedzieć, co oczywiście zrobi.
- Nie jestem naukowcem, a przynajmniej nie do końca, bo jakąś naukową wiedzę posiadam, jednak lepiej idzie mi posługiwanie się mieczem i walka, a nie alchemia. Tak, poznaliśmy się w trakcie podróży, właściwie to w Szepczącym Lesie. Podróżowałem z pewną dziewczyną, która na pewno nie była z Alaranii, bo nie rozumiała naszego języka. Sanayę spotkaliśmy w stodole, w której później odpoczęliśmy. Porozmawialiśmy trochę ze sobą, zanim poszliśmy spać i ostatecznie wyszło tak, że ze sobą podróżowaliśmy, przy okazji rozmawiając i poznając się lepiej. Oczywiście, pomogliśmy tej dziewczynie, która nie rozumiała naszego języka - nauczyliśmy ją trochę, później nas opuściła, a ja i Sanaya miło spędziliśmy czas w jednej z karczm w Meanos - odpowiedział na pytania Klary. Gdy wspomniał o mile spędzonym czasie w karczmie w Meanos to uśmiechnął się do wspomnień.
- Chyba już w stodole coś ciągnęło nas do siebie, bo tam skończyło się tak, że spaliśmy obok siebie - dodał po chwili i zaśmiał się lekko.
Następnie poszli w stronę pracowni alchemicznej i tamtędy wyszli na zewnątrz - Klara i Sanaya zajęły miejsce przy stoliku, a Fenrir postanowił, że usiądzie sobie w wiklinowym fotelu. Po chwili spojrzał na Klarę.
- Wiem, że prawdopodobnie masz do mnie jeszcze sporo pytań, więc pytaj, jeżeli chcesz. Śmiało - powiedział do niej i zapewnił, że może pytać, o ile ma potrzebę poznania odpowiedzi na te pytania.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości