Thenderion[EVENT] Thenderion - Początek zmian.

Thenderion zbudowany jest głównie z kamienia, więc domy są tu masywne i trwałe, ale ich wnętrza są zimne mimo dość ciepłego klimatu. Budynki mieszkalne mają zazwyczaj jedno lub dwa piętra, zaś budynki użyteczności publicznej są zwykle wyższe i bardziej rozległe jak np. gmach sądu. Okna masywniejszych budowli zdobią barwne witraże. W mieście znajduje się rezydencja króla Arina, sprawuję on głównie władzę nad miastem.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Smok! Jak mógł się tego nie domyślić! Jednoosobowa armia! Szybko jednak jego zapał przygasł. No i co z tego? Jeśli ujawni swoją smoczą postać, zostanie uprzejmie przywitany, a następnie odprawiony z Maurii. Nie wybierają się wszak na wojnę, ale na akcję poszukiwawczą. Chociaż... dobrze jest walczyć, mając świadomość, że za twoimi plecami znajduje się prastary gad.
Darshes kiwnął głową na słowa swoich towarzyszy. A więc wszyscy stali w tym samym punkcie. Udawali się do miejsca, którego nie znali, bez żadnych specjalnych zdolności poszukiwawczych.
- Sam myślałem nad wykorzystaniem zwierząt, głównie szczurów, do poszukiwań - poinformował towarzyszy. - Słyszałem, że w mieście mieszkają też zwykli ludzie. A tam, gdzie są ludzie, tam są i szczury. Porywacz zapewne zadbał o to, by żadna żywa istota go nie widziała, nie spodziewał się natomiast, by ktoś przesłuchiwał zwierzęta. - Westchnął i kątem oka zauważył, że Frigg wodzi za czymś wzrokiem. - W każdym razie szanse są nikłe, ale lepsze to niż włóczenie się po okolicy. Mogę dodatkowo przeprowadzać poszukiwania z lotu ptaka, na tyle niewielkiego, by nie wzbudzać podejrzeń. Poza tym... cóż, jedziemy na tym samym wózku.
Driada przyłożyła rękę do czoła i zamknęła oczy. Na jej skórze pojawił się drobny pot. Smok jako pierwszy wyraził wątpliwość co do jej samopoczucia. Był mu za to wdzięczny, gdyż sam o tym wcześniej nie pomyślał. Jednak jego obowiązkiem jako magicznego medyka winno być utrzymanie ich ciał w najlepszej kondycji fizycznej. Nie prosząc więc o zgodę, wysłał mackę swojej mocy w kierunku jej ciała... i napotkał opór. Jakiś artefakt? "Nie..." - stwierdził, omijając jej obronę. Opór miał charakter magiczny. Zapewne jej własna moc podświadomie blokowała jego.
Zagłębiając się w ciało dziewczyny stwierdził, że nie dzieje się tam nic nienormalnego. Serce bije prawidłowo, płuca pracują, krew jest dostarczana do mózgu... Jednak mózg wysyłał zbyt dużo impulsów. Tu się jednak kończyła wiedza medyczna Darshesa. Nie miał pojęcia, co to znaczy, nie posiadał również mocy, by zaglądnąć do czyjegoś umysłu. Tak więc stwierdzając, że nic więcej nie uzyska, potulnie wycofał się z jej wnętrza.
- Chyba nic ci nie będzie - powiedział trochę oderwany z rzeczywistości. - Fizycznie nic ci nie dolega... Proponuję jednak, byś co jakiś czas poddawała się skanowaniu moją mocą w celu rozwiania obaw - powiedział, kładąc jej dłoń na ramieniu. - Omijanie twojej obrony w czasie naszej podróży, może być... męczące.
Spojrzał na smoka.
- To samo się tyczy ciebie. Choć nie znam się tak bardzo na smoczym ciele... - Wzruszył ramionami i spojrzał na oboje. - Poza tym, jeśli któreś z was będzie miało problemy natury magicznej, również służę pomocą. Jednak z problemami psychicznymi trzymajcie się ode mnie z daleka - stwierdził z krzywym uśmiechem.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Frigg była przejęta przemykającymi się istotami, że trudno było się jej skupić na słowach Darshesa. Kiedy się ocknęła z własnych myśli, zobaczyła oczy smoka, które się w nią wpatrują. Była zaskoczona ich widokiem. Stała jeszcze tak przez moment, sama wlepiając w niego ślepia. Z początku pełen zaskoczenia w końcu zmienił swój charakter - patrzyła na niego jak na idiotę. Chwilę później dodatkowo poczuła się nieswojo, jakby coś przechodziło przez jej ciało. Z początku sądziła, że znowu umysł ją zmylił, ale słowa maie odwiodły ją od tego toku myślenia.
- Oczywiście, że wszystko ze mną w porządku!
Puściła naszyjnik. Dziewczyna wyglądała na urażoną i wściekłą, można by pomyśleć "mała niewdzięcznica". Ktoś się o nią martwi, a ta wpada w szał? Trzeba było przyznać, że w odpychaniu od siebie ludzi Frigg nabrała wprawy. Choćby nie wiadomo jakby się nie upiła, nawąchała halucynogennych, działających przeciwbólowo roślin, czy jakkolwiek miła, spokojna by się nie wydawała, zawsze tkwiła w niej chęć zemsty - aż z niej wręcz kipiała! Co za tym idzie, kolejnej zdrady odczuć by nie zdzierżyła. Mroczny elf poznał ją od podszewki i co teraz po tym ma? Od 100 lat umiera. "Narzeczony" znał jej największe słabości. Czemu by więc miałaby je odkrywać przed nieznajomymi? A już z pewnością nie zdradzi tajemnicy naszyjnika! To jedyne, co jej pozostało. Zawsze jakoś czuła się mniej samotna w poszukiwaniu zemsty dzięki tej drobnej rzeczy.
Powoli złość zaczęła przejmować nad nią kontrolę. Cóż oni sobie wyobrażają? Odsłoni się przed nimi, tak po prostu? Zdradzi swoje słabości? Wciąż po głowie powracały jej słowa: "Omijanie twojej obrony w czasie naszej podróży może być... męczące". Trudno! Ona od stu lat się męczy, jedna podróż życia im nie zmieni! Z takiego właśnie założenia wychodziła Frigg. Gdzieś jedynie bardzo głęboko w sobie czuła, że może po prostu się martwią? Nie, nie, nie...
Jeszcze jeżeli ma problemy "natury psychicznej"? Może to nie naszyjnik, tylko ona sama? Tutaj chciała aż się odszczekać, ale po nieco głębszym przemyśleniu zrezygnowała z tego. W końcu przed chwilą była świadkiem niecodziennych wydarzeń...
Jedynie zrobiła krok w tył, jakby chciała odetchnąć i powstrzymać się od powiedzenia o słowa za dużo.
- Zwierzęta to niegłupi pomysł, a szczególnie szczury. Pewnie nieźle wpasują się w klimat Maurii - zaczęła, o dziwo ze spokojem, ale widać, że było to dla niej trudne. - Może wydawać się to trochę głupie... - westchnęła. - Słyszałam, że ten kupiec handlował kwiatem Galwanu, którego poszukuję. Nie znam do końca jego działania... aczkolwiek jedno z jego tłumaczeń cokolwiek o nim mówi. "Dawca życia"...
Ostatnie słowa wypowiedziała ściszonym głosem. Nie dlatego, żeby nikt nie usłyszał, raczej dlatego, że trwała przez moment w głębszym zamyśleniu, szukając w pamięci owego tłumaczenia.
- Kto wie? Może ktoś w mieście umarłych chciał zaczerpnąć życia... - zakpiła.
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Xaira widziała, że trafiła Herminę celnie i mocno, tak jak tego chciała, na jej ustach nawet namalował się kpiący półuśmiech. Spodziewała się, a przynajmniej przemknęła jej przez głowę myśl, że dość silny mag, jakim niewątpliwie był nieznajomy, może przywrócić jej funkcje życiowe, o ile nie będzie z tym za długo zwlekał. Zanim Hermina została trafiona klątwą, namieszała w aurze Xairy. Zapewne kelnerka myślała, że nekromantka dozna przy tym dużej krzywdy, jednak jedynie, co udało się uzyskać, to dosyć denerwujące uczucie ciągle zmieniającej się aury. Xaira wiedziała, że będzie musiała zrobić z tym porządek, nie było to jednak nic pilnego.
Potem mag przedzielił chatkę na dwie części, widać musiał na poważnie przejąć się stanem Herminy. Najwidoczniej każde z nich miało słaby punkt, Hajime kelnerkę, a Xaira topielicę. Kiedy ogień znalazł się nieco dalej, można było lepiej oddychać, jednak wciąż było gorąco. Kiedy płomienie stawały się coraz to mniej magiczne, Xaira chciała ruszyć do boju, zaatakować maga i zmiażdżyć go. Jednak wtedy właśnie usłyszała prośbę, a wręcz błaganie Aishele. Westchnęła ciężko, jednak uśmiechnęła się lekko. Chyba miała w sobie więcej uczuć macierzyńskich niż przypuszczała, bo posłusznie zaczęła schodzić za topielicą. Wcześniej jednak podniosła z kąta haftowaną robótkę. Niestety topielica uderzyła o coś głową i zaczęła majaczyć. Xaira rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu i natknęła się na stertę drewna. W tym momencie dołączyła do nich Raina, która miała problem z przejściem przez wejście, więc nieco je poszerzyła. Xaira wiedziała, że gdzieś tutaj musi być wyjście prowadzące na tyły chatki, gdzie było rąbane drewno. Wyjęła więc swój lekki miecz i zaczęła stukać po ścianach, aż wreszcie udało się za którąś próbą natrafić na małe schodki, a na końcu nich drzwi. Raina wybiła je, bowiem były zamknięte, a następnie Xaira przytuliła topielicę i razem wyszły na zewnątrz.
- Wsiadaj na Rainę, Aishele, jedziemy stąd, znajdziemy inne schronienie przed deszczem. Swoją drogą kim jest Etrom i o jaki kuferek ci chodzi? Szukasz ich? Mówiłaś o nich przez sen. - Wyjęła zza pasa haft, który wcześniej podniosła.
- Proszę, to chyba rwoje. Wciąż chciałabym, żebyś dokończyła - rzuciła i uśmiechnęła się lekko, pomagając jednocześnie wejść Aishele na jaszczurkę, a następnie wchodząc na nią sama.
Awatar użytkownika
Agares
Senna Zjawa
Posty: 262
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Agares »

Nieco zdziwiło go zachowanie Frigg. Smok zapytał tylko, czy coś się stało albo czy źle się czuje, a ona wydarła się na niego i patrzyła jak na jakiegoś idiotę. Chyba nikt wcześniej się o nią nie troszczył, a przynajmniej tak mu się zdawało.
"Najwyżej w późniejszym czasie nie będę interesował się jej stanem zdrowia, jeżeli ma na to tak reagować" - pomyślał Agares. Nie spodziewał się komentarza ze strony Zapomnianego i tak jak przeczuwał, nie usłyszał go.
- Skoro uważasz, że wszystko w porządku, to tak jest, a przynajmniej według ciebie - powiedział do driady.
Jeszcze przez chwilę patrzył w oczy driadzie. Wydawał się spokojny, ale w jego oczach Frigg mogła zobaczyć, że był nieco rozzłoszczony i... zirytowany jej zachowaniem, chociaż bardziej widoczna była ta lekka irytacja, a nie rozzłoszczenie. Smok wstał, zrobił krok w tył i popatrzył po towarzyszach.
- Gdybam, że potraficie rozmawiać ze zwierzętami, jeżeli macie takie pomysły odnośnie szczurów. Zresztą jesteście naturianami, a z tego co wiem, naturianie przeważnie posiadają tego typu zdolności - odparł. Na swój sposób mogło to zabrzmieć jak pytanie, zwłaszcza na początku, jednak było to jak najbardziej stwierdzenie.
- Problemy natury psychicznej są często trudniejsze do zwalczania niż te natury fizycznej - powiedział, gdy Darshes wspomniał o problemach fizycznych i psychicznych.
- W każdym razie, jeżeli będzie taka potrzeba, to nie postaram się nie blokować mojego umysłu przed tobą. Postaram się, ale nie mówię, że to zrobię, bo po prostu nie lubię, jak ktoś siedzi w moim umyśle, nawet za moim pozwoleniem - dodał po chwili. Wolał, żeby druid to wiedział.
- Co do problemów psychicznych... to mam nadzieję, że takie nie wystąpią, a jakby nawet, to może poprzez moje doświadczenie i wiedzę będę w stanie jakoś im zaradzić. - Nie miał pewności, czy na pewno byłby w stanie zaradzić problemom natury psychicznej, ale zawsze mógł spróbować, może akurat się uda. Jednak Agares uważał, że najlepiej byłoby, żeby takie problemy w ogóle się nie pojawiły. Zresztą na pewno Frigg i Darshes myśleli podobnie.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Maie o mało się nie uśmiechnął na komentarz smoka. Wiedział już jednak, jakimi słowami mógłby opisać swoich towarzyszy, gdyby ktoś spróbował go zapytać. Frigg była dumną istotą, nienawykłą do przyjmowania pomocy od innych czy proszenia ich o nią. Miała lekko buntowniczy charakter, a przede wszystkim lubiła stwarzać pozory. Nie pozwoliłaby nikomu ujrzeć swoich słabości, co kiedyś może zaprowadzić ją do grobu. Pod tym względem nie różniła się niego. Była jednak natomiast niezwykle ludzka. Otwarta, szczera, ciekawska. A przede wszystkim posiadała sumienie.
Po smoku spodziewał się zarozumiałości, jak u elfów. Nie dostrzegł jej jednak. Wydawało się natomiast, że niektóre dziecinne zachowania driady, które Darshesowi wydawały się wręcz słodkie, jego irytowały. Być może była to kwestia wieku smoczyska. Mógł mieć wszak tysiące lat i niejeden raz borykał się z istotami niższego rzędu. Poza tym zachowywał się sztywno i uprzejmie. Jego wypowiedzi były konkretne i inteligentne. Lubił się droczyć z rozmówcą, a wszystko to dla "zabicia czasu".
"Idealny charakter na dwory królewskie" - stwierdził z rozdrażnieniem maie.
- Myślę, że to interesująca poszlaka - powiedział w kierunku driady, ignorując jej wybuch złości. - Kwiat Galwanu... Nigdy o nim nie słyszałem. Wnioskuję jednak z jego nazwy, że winien mieć potężne właściwości uzdrawiające lub być ważnym składnikiem jakichś zaklęć.
Podrapał się po brązowej czuprynie. W jego głowie powoli kształtował się pewien plan.
- Moglibyśmy odtworzyć tamte wydarzenia. Pojawimy się w Maurii, pod przykrywką handlarzy owymi kwiatami. Rozpuścilibyśmy wieści w różnych karczmach, że posiadamy sporą ilość towaru. Jeśli kwiaty są tym, co spowodowało zaginięcie kupca, to prędzej czy później i po nas przyjdą. - Druid sięgnął do torby, wyjmując niewielką książeczkę w skórzanej oprawce. - Mógłbym wyprodukować zręczną podróbkę owej rośliny, potrzebuję jednak informacji o jej wyglądzie i zapachu.
Zręcznym ruchem otworzył swój stary notes i wyjął z torby coś, co jak tłumaczyły driady, było grafitowym piórem. Zaczął wertować kartki w poszukiwaniu czystej strony.
- Jeśli ten plan nie wypali, zawsze możemy to dodać do listy informacji o naszym kupcu. O, jest! - powiedział, zatrzymując się na pustej stronie. - Możemy nawet udawać wspólników owego kupca. Nawet jeśli ludzie nam nie pomogą, zleceniodawca porywacza może uznać, że zanadto interesujemy się tą sprawą i spróbować nas uciszyć... - Uśmiechnął się do smoka. Był to szeroki uśmiech, całkowicie pozbawiony ciepła. - A wtedy my skorzystamy z naszej jednoosobowej armii, by uzyskać wszelkie niezbędne informacje.
- Plan ma wiele delikatnych punktów i istnieje szansa, że ktoś nas zdemaskuje. To, czy się go podejmiemy, czy rozpoczniemy normalne poszukiwania, zależy tylko od was. To...? Jak wygląda ta roślinka?
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Frigg wyciągnęła dłonie w stronę notatnika. W milczeniu go przechwyciła. Przyłożyła pióro do kartki. Spojrzała ukradkiem na smoka, jakby chciała sprawdzić, czy jest na nią zły czy nie. Jednak gdy tylko jego wzrok skierował się w jej stronę, od razu uciekła swoim. Zmarszczyła buntowniczo brwi, po czym wzięła głęboki wdech. Lekkim, swobodnym ruchem zaczęła zakreślać linie.
- Kształtem przypomina zwykłą lilię, tylko jest bardziej zamknięty. Końce płatków są wyraźnie niebieskie... - opuszkami palców zawirowała na owych krańcach rośliny, a tuż za nimi powstał jasnoniebieski kolor.- Im bliżej jesteśmy środka, tym kwiat wydaje się bielszy, przyozdobiony jest złotymi pręcikami. - Korzystając z magii iluzji odzwierciedlała dokładnie jego wygląd. - Jednak jest mały haczyk... Trzeba mu się dokładnie przyjrzeć, ponieważ na białym tle powinny rysować się delikatnie różowe linie. Bardzo uważnie należy im się przyjrzeć, inaczej roślina jest niedojrzała i trująca. Jest też jeszcze jeden mankament... - Uśmiechnęła się delikatnie z kpiną, ale bardziej sama do siebie niż do swoich towarzyszy. - Jego średnia wielkość to tyle. - Pokazała palcem odpowiednią długość. - Podobno blednie w promieniach słońca... - Narysowała zabawne słoneczko, po czym je zmiotła i dorysowała małą chmurkę. - ...ale ujawnia się podczas wielkich ulew. - Proste kreski przedstawiały krople deszczu. - Kwitnie raz na rok, właśnie podczas ulewnej pogody. Niektórzy mówią, że rozpyla on wówczas pył wokół siebie i zasiewa kwiaty na następny rok.- Zamyśliła się, przypominając sobie wszelkie informacje na temat rośliny. - O! Podobno lubi raczej skaliste klimaty, ale to nie oznacza, że się tam pojawia. Przeważnie był spotykany między szparami w skałach. - Na kartce pojawiały się skały, później wszystko było w oddali, a kropeczki przedstawiały kwiat Galwanu. - Taki kwiatuszek samotnik. - Ostatnie słowa wypowiedziane był z dużą przyjemnością i radością. - Rośnie gdzieś na szlaku purpurowym. Nie wiem, czy bliżej Maurii, czy bliżej Thenderionu...To chyba wszystko, co o nim wiem.
Ułożyła pióra na środku notatnika, po czym dłoń skierowała w stronę właściciela.
- Jeśli kupiec jest z rodziny królewskiej, to się domyślą, że chcemy ich oszukać, udając jego wspólników, aczkolwiek podanie się samemu na patelnię bywa genialnym pomysłem - samobójczym... ale genialnym na swój sposób. Jeżeli jednak był prawdziwym kupcem... To będą nas szukać i szukać, póki nie znajdą. Nie mam żadnego planu, więc ten mi może odpowiadać.
Awatar użytkownika
Agares
Senna Zjawa
Posty: 262
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Agares »

Swoim wzrokiem wyłapał spojrzenie driady, która ukradkiem spojrzała w jego stronę. Frigg szybko uciekła swoim spojrzeniem. Agares nie wiedział dlaczego, może nagle poczuła skruchę za to, jak zachowała się przed chwilą, gdy smok zapytał o jej samopoczucie. Mógł tylko spekulować.
Zaczął przyglądać się, jak driada rysuje kwiat Galwanu, o którym wcześniej wspomniała. Słuchał też, jak opowiadała o nim. Zdziwiło go to, że przez swoje dość długie życie ani razu nie słyszał o tej roślinie.

"Bawi się magią iluzji." - Agares usłyszał w swojej głowie głos Zapomnianego, który jego oczami obserwował to, co robi driada.
"Wiem przecież. Domyśliłem się tego" - odparł smok.
"Ta driada wydaje mi się jakaś... dziwna" - powiedział przodek smoka po nieco dłuższej ciszy, którą przeznaczył chyba na zastanawianie się.
"Znowu przypuszczenia?" - zapytał go pradawny.
"Tak... Jak na razie, tak" - powiedział Zapomniany i zanosiło się na to, że jeszcze nie skończył.
"Swoją drogą..." - Zaczął znowu. Ciekawe jakby to było mieć driadę... Jeżeli wiesz co mam na myśli." - Tutaj gdyby Zapomniany posiadał ciało lub samą twarz, to z pewnością uśmiechnąłby się, i to nie tak zwyczajnie, tylko może i nawet zawadiacko.
"Dokładnie wiem, co masz na myśli i nie myśl sobie, że wcielę twój plan w moje życie" - odparł smok głosem, w którym dało wyczuć się lekką złość i irytację.
"Ale... No, pomyśl o tym. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie" - odparł przodek Agaresa.
"Nie, i koniec" - odparł Agares z nieco większą złością w głosie, i tymi słowami zakończył dialog między nim a jego przodkiem.

Pradawny nie miał zamiaru wcielić w życie tego "planu", który zaproponował mu Zapomniany, zwłaszcza, że tylko on tego chciał. Rozmowa z gościem w jego głowie pochłonęła go na tyle, że nim się spostrzegł. Frigg narysowała już w pełni kwiat, o którym mówiła. Dobrze, że przynajmniej słuchał tego co mówi driada. Zdążył jeszcze raz zerknąć i zapamiętać wygląd kwiatu Galwanu, na szczęście pamięć miał dobrą, więc zapamiętanie tego obrazka nie sprawiło mu problemu. Jak na razie się nie odzywał, co prawda od Darshesa spodziewał się pytania o jego wiek, po tym jak Agares wspomniał, że żyje dość długo. Dalej po głowie chodził mu dość głupi pomysł, na który wpadł Zapomniany.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Maie wsłuchiwał się w opis kwiatu, chłonąć jednocześnie jego obraz. Jego zadanie było najtrudniejsze. Musiał odnaleźć roślinę, która najbardziej przypominała ten kwiat, a następnie wprowadzić w niej szereg mutacji. Dodatkowo nie będzie mógł zobaczyć wyniku swojej pracy na konkretnej roślinie, dopóki ta nie zakwitanie.
Z chwilą, gdy Frigg zakończyła rysunek, druid odebrał jej notatnik.
- Na myśl przychodzi mi jeden kwiat o podobnym wyglądzie: Noctem Lilium - powiedział, przyglądając się rysunkowi i magii, która powoli zaczęła zanikać. - Jest to roślina nocna i całkowicie trująca. Rośnie na obszarach bagiennych i za dnia jest jeszcze zamknięta, a rozkwita nocą. Jest niestety znacznie większa, a jej pręciki są krwistoczerwone. - Zatrzasnął notatnik i wraz z piórem schował go do torby. - Tak się składa, że mam kilka nasion tej rośliny. Czeka mnie dużo pracy, ale powinienem skończyć w ciągu dwóch... góra trzech dni. Mogę to robić w drodze, jeśli wam nie będzie przeszkadzać...
Wysłuchał również wątpliwości driady. Miała rację.
- Jeśli nie jest tym, za kogo się podawał - nieważne, czy królewskim bękartem, czy szpiegiem Thenderionu - nasz plan z góry będzie skazany na niepowodzenie. Będą wokół nas czujni i jeśli zaczniemy zadawać pytania, będą próbowali nas zmylić... Hmm.... dobrze by było podzielić się na dwie grupy, już tam w mieście. Jedna by się zajmowała kwiatami, druga szukała informacji w bardziej staroświecki sposób. Niestety jest nas zbyt mało...
Nagle zwrócił się w stronę smoka. Przecież nie muszą się dzielić. Wystarczy, że uda im się oszukać obserwatorów!
- Czy istnieje możliwość zmiany naszych aur? Potrafię swoimi przemianami i magią oszukać pięć podstawowych zmysłów, jednak jeśli chodzi o aury, jestem bezsilny...
Awatar użytkownika
Sahela
Szukający drogi
Posty: 42
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Pokusa
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Sahela »

Przyjrzała się kotce i odczytała jej aurę. Kotołak. Cóż, nie wiedziała, jak wygląda ta kobieta w ludzkiej postaci, ale futerko miała piękne.
Jeszcze kilkanaście takich i mogłoby być piękne futro na zimę - pomyślała. Nie do końca podobała jej się ta kotołaczka. Sahela przeczuwała, że Galanoth... jest kobieciarzem, a ona raczej nie budziła zbyt dużego zainteresowania wśród mężczyzn, no chyba że zmieniała się na ich upodobanie. W każdym razie zwierzak był dla niej zagrożeniem. Chciała pójść z elfem, miał największe szanse na odnalezienie... jakiś pozostałości.
- Jeśli to, co mówią, jest prawdą - zaczęła - to trudno będzie znaleźć jakiś dowód.
- W okolicach Maurii jest mnóstwo padlinożernych potworów - dodała po chwili. - Są tez bagna i ruchome piaski. Ciała szybko się tam rozkładają.
- Wiem, bo tam się wychowałam. - Miała nadzieję, że to definitywnie przekona olbrzyma do zabrania jej ze sobą w roli przewodnika.
- Łatwo się tam pogubić, często są tam mgły, z gejzerów wydobywają się opary, drzewa się przemieszczają. Ale to pewnie pestka dla ciebie, panie.
- Jeśli zginął, możemy tam szukać tylko kosztowności, jeśli w ogóle zginął. - Ale te słowa już powiedziała bardzo cicho pod nosem.
Mogłaby się zastanawiać, dlaczego jej Mistrz kazał jej się zająć tą sprawą. Ale to nie było w stylu Saheli. Ostatni raz, kiedy pomyślała nad sensem wykonywania jego poleceń... zostało jej wydrążone serce...
Teraz... nie wiadomo, czego by ją pozbawił.
A mogłaby się zastanawiać, bo z jakiej racji jej Mistrz miałby się interesować kupcem? Sam by go zabił? Przetrzymywał? A może to nie jest taki zwykły kupiec... w wersję z bękartem nie wierzyła. Co jak co.. ale bękarci nie obchodzą nikogo... Ten kupiec... Musiał mieć jakiś wpływ na politykę... tylko jaki?
Szybko wyrzuciła te myśli z siebie. Skup się na zadaniu, tylko proste rozeznanie. Ile osób się tym zajmuje, w jakim stopniu są wtajemniczone i kompetentne.
Ludzie na rynku powoli się rozchodzili. A ona cierpliwie czekała... na zaproszenie do współpracy.
Awatar użytkownika
Aishele
Senna Zjawa
Posty: 276
Rejestracja: 14 lat temu
Rasa: Zjawa
Profesje: Włóczęga , Medium
Kontakt:

Post autor: Aishele »

- Etrom... Ja nie wiem... On miał coś, czego bardzo chcę... Nie chciał mi powiedzieć. Gdybyś pozwoliła mi jeszcze spać, gdybyś nie obudziła... wtedy wiedziałabym... wiedziałabym na pewno... - wymamrotała sennie topielica, błądząc wzrokiem gdzieś w przestrzeni. Była na tyle nieprzytomna, że bez protestów dała się posadzić na grzbiecie wielkiej jaszczurki i wieźć w nieznane. - Musimy go znaleźć - oświadczyła nagle, już zupełnie innym tonem. - Musimy znaleźć Etroma. Jak tylko skończy się deszcz.

Dlaczego przyśnił się jej Etrom Keane, ów poszukiwany przez wszystkich kupiec? Przecież topielica nie miała pojęcia o sprawie jego zaginięcia, jakkolwiek głośna by ona nie była. Ba, nawet o nim samym nigdy nie słyszała! Chyba... Właściwie to zapomniała ze swojego dawnego życia tak wiele, że i jakiegoś Etroma też mogła zapomnieć... Ale takie oczy, takie śliczne i niebieskie, nie wyparowałyby chyba z jej pamięci tak zupełnie? Zapominanie też musi mieć swoje granice...

A ten haft z kwitnącą gałązką jabłoni zdawał się łączyć w jakiś sposób z całą sprawą. Na granicy świadomości nieumarłej pojawiła się niezachwiana pewność, że to ważne. Że to ma znaczenie. Jakie - tego jeszcze nie pojmowała. Czy związek dotyczył samego kupca, czy tego, co zazdrośnie chował w kufrze, czym nie chciał się podzielić? A może w tej układance brakowało jeszcze jakiegoś elementu?

- Dokończę. - Aishele oświadczyła nieomal uroczyście, biorąc od Xairy wyszywane płócienko. - Dokończę, obiecuję, jak będziemy gdzieś, gdzie jest cicho i nie pada. I jak moje ręce się naprawią. Naprawią się? - zapytała zmartwiona, pokazując nekromantce brzydko oparzone od wewnętrznej strony dłonie.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Dziewczyna zastanawiała się, w jaki sposób chce stworzyć kwiat. No bo... Przecież, że nie poskleja kilka listów ze sobą i nie wciśnie w ich środek kilku drutów na wzór pręcika... Tak więc... Oczywiście, że może zrobić to w trakcie podróży! Ba! Można by coś podejrzeć, czegoś się nauczyć... A później wykorzystać umiejętności, jakby grosza zabrakło. Ludzie, jak i nie ludzie, cały czas oszukują... Kto wie, czy ten kupiec w ogóle jest prawdziwy?
- Rozsiać pogłoskę zawsze można. Nie będziemy przecież mówić, że to MY nimi handlujemy. Będzie to jedna z wielu plotek, w którą albo ktoś uwierzy, albo i nie... A nuż widelec to prawda z tym handlem kwiatami! W razie potrzeby zawsze można to wykorzystać. Kiedy wyjdziemy z miasta, niegłupio by było rzeczywiście pozostawić tutaj jakiegoś kruka czy inne latające stworzenie....
"Nie smoka..."
- ...w razie potrzeby przyleci z informacjami...
"...jeżeli w ogóle doleci."
Ciągle gdzieś po karczmie szwendał się niemiłosiernie irytujący cień. Miała ochotę rzucić w jego stronę sztyletem, chociaż wiedziała, że jest to bezcelowe. Wiedziała także, że ostatnia wizyta w karczmie źle się dla niej skończyła. Pogłaskała się jeszcze po zadrapanym policzku, przypominając sobie ból z nie aż tak dawnej pijackiej nocy.
Stali niedaleko lady. Wyminęła towarzyszy, kierując się w jej stronę. Zamówiła dwa małe shoty czegokolwiek, byleby czegoś mocnego. Wypiła jeden. Mimika twarzy momentalnie wyraziła obrzydzenie.
"Potrafią jeszcze coś takiego sprzedawać?!" pomyślała z wielkim niezadowoleniem. Drugi trunek trzymała w dłoni, jednak w jej oczach było można zauważyć walkę i szukanie motywacji do wypicia tego... czegoś, co miało w sobie alkohol.
- Noctem Lilium... - wyszeptała, chcąc zapamiętać nazwę rośliny, albo i szukając jej w pamięci. - Byliście kiedykolwiek w Maurii albo w jej okolicach?
"Miasto śmierci..."
Dla Frigg było to dość zabawne. Pomyślała, że powinna tam być. Chodzący trup, właśnie w ten sposób o sobie myślała. Straciła już jedną szóstą swojego życia na umieraniu, o ile nie mniej, zostało jej przeznaczone żyć. Poczuła, jak fala gorąca przeszyła jej ciało. Nie do końca jednak wiedziała, czy jest to efektem trunku czy trucizny, może jednego i drugiego? Lekko się wzdrygnęła.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Darshes podszedł do swojego kostura i, rzucając ukradkowe spojrzenie niziołkowi, podniósł go z ziemi.
- Nie. Chociaż Ash Falath'neh graniczy z Doliną Umarłych, to nigdy nie czułem potrzeby wyruszenia w tamtą stronę - powiedział, dołączając do driady przy ladzie. - Najdalej, jak się zapuściłem na teren Mrocznych Dolin, dotarłem do tych przeklętych Bagien.
Nie zdołał powstrzymać przekleństwa, które nastąpiło wraz z przywróceniem tych wspomnień.
- Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy w życiu spotkałem topielicę. - Jego oczy stały się mgliste, jakby sięgał wzrokiem w przeszłość, choć to oczywiście było niemożliwe. - Myślę, że to było rok po tym, jak zostałem druidem. Zaginął jeden z naszych uczniów i mieliśmy poważne podejrzenia, że wybrał się w stronę Doliny Umarłych. - Maie uśmiechnął się do wspomnień. - Prowadziłem poszukiwanie z lotu ptaka, jednak chłopaka nie znalazłem. - Wrócił myślami do rzeczywistości i przysunął sobie wysoki taboret. Usadowił się na nim i spojrzał rozbawiony na driadę. - Pomyślałem, że chłopak zapuścił się nieco dalej na południe, wiec wyruszyłem na bagna. Byłem młody i naiwny, samemu się tam wybierając. Nie, nie tylko to. Spotkałem tam piękną, choć bladą dziewczynę. Zaofiarowała mi pomoc, a ja jak ostatni kretyn się zgodziłem.
Darshes zaczął się bawić kosturem, rysując nim niewidzialne kształty na podłodze... być może podobiznę topielicy.
- Myślałem, że jestem wstanie sobie ze wszystkim poradzić. Kiedy jednak moja towarzyszka zaczęła wysysać ze mnie siły życiowe... - pokręcił głową, jakby przeganiając tamte wspomnienia. - To dlatego teraz sprawdzam magią każdego nieznajomego. Gdybym miał wtedy taki nawyk, od razu bym wiedział, by jej nie ufać....
- A wy? - zapytał ich nagle. - Wychowaliście się w tych stronach, czy też przybywacie z daleka?
Awatar użytkownika
Agares
Senna Zjawa
Posty: 262
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Smok
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Agares »

Nie odzywał się jak na razie, bo nie czuł takiej potrzeby, i nie musiał się odzywać. Odezwał się dopiero wtedy, gdy druid zadał mu pytanie.
- Nie wiem - odparł zgodnie z prawdą. - Wydaje mi się, że niestety nie ma takiej możliwości. W każdym razie i tak nie chciałbym, żeby moją aurę miał ktoś inny... Mam swoje, osobiste powodu ku temu - dodał po chwili. Jakby nie było, artefakt, którym był jego sztylet, jest jakby na swój sposób połączony z jego aurą i gdy Zapomniany przemawia w głowie Agaresa, da się wyczuć niewielkie zmiany w aurze smoka.
Spojrzał na driadę, niby pomysł z zostawieniem tu jakiegoś kruka czy innego latającego stworzenia nie był zły. Domyślił się, że Frigg i Darshes potrafią rozmawiać ze zwierzętami.
- Ja byłem w Maurii i jej okolicach... ale to trochę dawno temu było - odpowiedział na pytanie Frigg odnośnie tego, czy któryś z nich był już wcześniej w Maurii.

"A pamiętasz tę wampirzycę co spotkaliśmy właśnie w Maurii?" - zapytał Zapomniany. Agares zamyślił się chwilę.
"Pamiętam, a co?" - zapytał go Agares.
"Fajna była... I ładna. Niezłe rzeczy wyprawialiście." - odparł duch sztyletu i zaśmiał się. Smok poczekał, aż jego "towarzysz" przestanie się śmiać.
"Fajna była, dopóki nie chciała spróbować mojej krwi... a gdy jej się to nie udało, chciała mnie zabić" - powiedział po tym, jak zyskał pewność, że Zapomniany przestał się śmiać.
"Wiem, wiem. Szkoda jej trochę" - odparł Zapomniany, jakby z niewielkim wyrzutem.
"Mogła się na mnie nie rzucać, gdy odmówiłem jej, kiedy chciała skosztować mojej krwi" - dodał pradawny.
"Prawda. Mogła się nie rzucać..." - dodał duch przodka smoka i zamilkł.

Stracił nieco czasu na rozmowie z Zapomnianym i nie zauważył, gdy jego towarzysze podeszli pod ladę. Ruszył w ich stronę i akurat trafił na opowieść Darshesa o topielicy. Wysłuchał w milczeniu.
- Nie pamiętam już, gdzie się wychowywałem, nie pamiętam też swoich rodziców. Może to przez pewne wydarzenie, które zdarzyło się nie tak dawno w moim życiu - odparł. Mówiąc "wydarzenie", miał na myśli oczywiście swoją śpiączkę, która trwała trzysta lat.
Awatar użytkownika
Xaira
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 65
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Xaira »

Widać było, że topielica majaczy sennie, jednak nekromantka nie zlekceważyła jej słów, w żadnym wypadku, wręcz przeciwnie. Wierzyła, że nieumarli potrafią śnić, jeżeli już uda im się w jakiś sposób zasnąć, o bardzo ważnych rzeczach, do których należy przywiązywać dużą wagę. Jaszczurka była na tyle duża, że obie zmieściły się na niej bez problemu, Xaira usiadła nawet po turecku i trzymała niezbyt jeszcze przytomną topielicę, żeby ta nie spadła. Raina może nie nadawała się do wyścigów, jednak jazda na niej była znacznie wygodniejsza niż na koniu. Na najlepiej utrzymanych traktach mogła się nawet na niej położyć, oczywiście w takim deszczu to nie był najlepszy pomysł.
Nagle Aishele wyraźnie się ożywiła. Xaira cieszyła się, że jej nowej podopiecznej nic się nie stało.
- W porządku. Znajdziemy go, jeżeli uważasz, że to ważne. Wiesz może, gdzie powinniśmy zacząć szukać? Jakieś przeczucie ze snu? Widok, który zapamiętałaś? Albo chociaż zapach? - zapytała, wpatrując się w topielicę. Sama nie miała pojęcia, kim jest Etrom, a już na pewno nie wiedziała, że jest bogatym kupcem. Bogaci, wysoko postawieni, mimo że sama do nich należała, nudzili ją śmiertelnie i nie pamiętała ich imion. Może gdyby go zobaczyła...
- Znajdziemy takie miejsce, obiecuję. Nikt nam już na pewno nie przeszkodzi. - Tym razem to ona złożyła niemal uroczystą przysięgę. Spojrzała na poparzone dłonie topielicy.
- Biedactwo. Nic się nie bój, zaraz to naprawimy. - Odwróciła się całkiem do Aishele i ujęła najpierw jedną, później drugą dłoń między swoje i tchnęła w nie dużą dawkę nekromantycznej magii, która była śmiertelna dla żywych, lecz życiodajna dla nieumarłych. Dłonie topielicy od razu zaczęły wyglądać nieco lepiej. Podała jej jeden ze swoich flakoników, w których znajdowała się gęsta maź. Wylała trochę na swoje dwa palce i delikatnie rozprowadziła po dłoniach topielicy.
- Trzymaj dłonie jakoś, żeby nie kapała na nie woda, najlepiej pod pachami. Ja cię będę trzymać, żebyś nie spadła.

Po długiej jeździe ich oczom ukazała się karczma, dosyć mroczna.
- Znam to miejsce. Stąd nas na pewno nie wyrzucą. Właściciel ma u mnie dług wdzięczności. I kilka interesujących nocy - rzuciła z półuśmiechem.
Awatar użytkownika
Frigg
Zaklęta Żaba
Posty: 955
Rejestracja: 11 lat temu
Rasa: Driada
Profesje: Opiekun , Uzdrowiciel , Rozbójnik
Ranga: administrator.png
Kontakt:

Post autor: Frigg »

Frigg poczuła się prawie jak w prawdziwej, starowiejskiej karczmie - czyli alkohol w połączeniu z opowieściami. Szkoda tylko, że była winna szkód, jakie tutaj zaszły. No i jakby nie patrzeć, atmosfera była wciąż napięta. Zabito kilku ludzi, a oni opowiadali sobie historyjki. Niektórzy przebywający w pomieszczeniu zapomnieli o tym, co się stało. Wyjątki jednak pozostawały. Patrzyli na nią, maie i smoka z przerażeniem, pogardą, lękiem?
Frigg na swój sposób rozumiała Darshesa. Miał nadzieję, że otrzyma pomoc, ale go oszukano. Mimo że w żaden sposób tego nie okazała, współczuła mu. Na samą myśl o swojej gorzkiej przeszłości "skosztowała" zamówionego shota. Za drugim razem nie smakował on jednak lepiej, wręcz jeszcze gorzej, czego nie ukrywała. Piskliwym głosem zamówiła wino, bo przecież z tego miasto słynęło. Nie chciała wypróbowywać nowości i szybko upiła kilka łyków trunku.
- Ja nigdy nie... byłam... - Ledwo wypowiedziała te słowa. Połknęła kilkakrotnie ślinę, chcąc pozbyć się posmaku poprzedniego alkoholu. - Nie wiem, jak tam jest... tylko słuchy i legendy... bleh...!
Przez myśl nawet jej przeszło, że mogłaby wyciągnąć jakieś nauki z historii, którą opowiedział maie. Dziewczyna jednak nie zrezygnowałaby z pewności siebie. Oczywiście, że potrafi wszystko zrobić! Przynajmniej wszystko, co do tej pory robiła... Można się wszystkiego nauczyć! Nie żeby się nad tym kiedyś nie zastanawiała... Dopuszczała możliwość, że kiedyś ją to może zgubić - także i brak pewności siebie może ją wpędzić do grobu.
- W tym momencie wybaczam ci to badanie magią. - Udając obrażenie, uniosła tylko wyniośle głowę. - Gdzie się uczyłeś? Jeżeli mogę zapytać... - I po raz kolejny sięgnęła po kieliszek. - Wydarzenie? - spytała pełna ciekawości. - Jakie wydarzenie? - Niczym dziecku napływało jej do głowy mnóstwo pytań. Lepiej dowiedzieć się o nich czegoś więcej, nie wiadomo, kim są... Chociaż to, co o sobie powiedzą, też nie musi być prawdą.
Awatar użytkownika
Darshes
Senna Zjawa
Posty: 277
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Maie Lasu
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Darshes »

Zaczęły się pytania. A jak na gust Darshesa, zbyt wiele pytań. Niepotrzebnie wyskakiwał z tą historyjką. Powiedział prawdę. Rzeczywiście z powodu tamtego wydarzenia poddaje analizie każdą napotkaną osobę, jednak nie robił tego w Ash Falath'neh. Nie, tamten świat znał i łatwo potrafił rozróżnić, kto jest kim. Ten zaś, zewnętrzny, wydawał się o wiele bardziej skomplikowany. Przepełniało go tak wiele znaków zapytania i niejasnych zagadek, że druid czasami marzył o powrocie do domu.
"Dom..."
Jakie to abstrakcyjne słowo. On, który wychował się wśród obcych, pragnie wrócić do miejsca, w którym nie ma już niczego, co znał. Czasem zastanawiał się, czy to nie on się zmienił. Zresztą czy to miało znaczenie? Poprzysiągł zemstę i miał zamiar dotrzymać danego słowa. A jeśli cokolwiek lub ktokolwiek stanie mu na drodze, maie pośle go do najgłębszych czeluści otchłani.
- Podjęłaś słuszną decyzję, moja pani - powiedział z ironią druid.
- Ale pomijając sprawy natury naszego zaufania czy wielkości naszego ego, chciałbym odpowiedzieć na twoje pytanie - powiedział, wykonując wolną dłonią ruch, jakby zmiatał coś jej wierzchem z blatu. - Jestem druidem i większość z tego, co umiem, przekazana została mi na Księżycowym Kręgu. Przyznać muszę jednak, że lata mej młodości spędziłem wśród was, pani - powiedział z ukłonem w stronę Frigg, a jego złociste źrenice zalśniły w blasku świec, nadając nieludzki wygląd zielonkawym oczom. - To one nauczyły mnie chodzić, mówić, czytać czy pisać. Były też moimi pierwszymi instruktorkami w dziedzinie magii. Resztę moich zdolności rozwinąłem samodzielnie, a wiele z nich dostałem z błogosławieństwa losu. - Szybko mu jednak uśmiech zrzedł i powstrzymał się od spojrzenia na cztery trupy. - Otrzymałem również przekleństwo, ale się z nim pogodziłem. Ono wzmacnia mnie, a ja je. - Zmarszczył brwi i wbił spojrzenie w ladę. Było na niej coś napisane, jednak maie nie miał nawet zamiaru tego odczytywać. - Czasami mam kaca moralnego. Nie dlatego że zabijałem, ale dlatego, że zginęło więcej ludzi niż powinno.
Zablokowany

Wróć do „Thenderion”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość