Re: Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
: Śro Sty 18, 2017 10:36 am
Bryza chwyciła w dłonie umowę, po czym wróciła do swojego miejsca na łóżku. Uważnie studiowała dokument przekazany jej przez lorda, szukając w nim ukrytych zapisów. Raz za razem obracała trzymany w dłoniach kawałek skóry, nie mogąc uwierzyć w zawarty na nim tekst. Spodziewała się, że jej pan wyrazi swoje żądania w znacznie precyzyjniejszej formie, na przykład każe jej kogoś szpiegować, uwieść albo okraść, a tymczasem zamiast konkretnej prośby, Lentir postanowił zrobić z niej kolejną niewolnicę. Czarodziejka nie potrafiła rozgryźć tego, jaki sens ma dla kogoś kto posiada setkę bezgranicznie oddanych podwładnych, spisywanie umowy z kolejną służką? Pomijając sam fakt, iż działanie podobnych artefaktów łatwo było obejść, dziwacznym wydawało się samo odwołanie do magii jakiegoś dokumentu. Zupełnie zbędne. W przypadku lorda Lentira najlepszą gwarancją lojalności był strach przed gniewem władcy.
Odwołując się do umowy, władca od razu stawiał się na trudniejszej pozycji. Lentirowi z charakteru bliżej było do żołnierza, natomiast Awel miała zadatki na polityka, lubującego się w kwestiach interpretacji i naginania prawa. Wystarczyło spojrzeć na samą treść dokumentu, by zauważyć iż jest on spisany w sposób prosty, do złudzenia przypominający rozkaz. Dla wojownika taka umowa była oczywista, a z drugiej strony każdy szanujący się urzędnik, gotów byłby ją zakwestionować, wskazując cały szereg nieścisłości i niedomówień. Oczywiście czarodziejka nie zamierzała tego robić w obawie przed lordem, jednak budziło to obawy czy rzeczywiście dało się taką deklaracje nazwać dobrowolną.
- Tylko tyle? – spytała zdziwiona. – Przecież to nic nie zmienia. Deklarowałam już wcześniej gotowość wykonywania każdego polecenie lorda, a słowo czarodzieja wiąże go bardziej niż jakiekolwiek magiczne zapisy. To chyba tyle w temacie nieprzymuszonej woli, ale oczywiście zaraz go zaparafuję. – Bryza wyciągnęła dłoń w kierunku Lentira, prosząc władcę o podanie pióra.
Obawiając się ewentualnych konsekwencji, Awel uznała, że najlepiej zrobi jeśli już teraz wyrazi swoje wątpliwości.
- Obawiam się mój panie, iż twoja aura jest zbyt silna, aby taki element mógł zadziałać. Zapewne lord nie zdaje sobie z tego sprawy, ale sama jego obecność, czy chociażby jedno spojrzenie, wywołuje u rozmówcy uczucie presji, nacisku i szantażu. – W pewien sposób sytuacja wydała się Bryzie nader zabawna. Oto ona, młoda łania, została schwytana w szpony niedźwiedzia, który prosi ja by z własnej woli zdecydowała się mu służyć.
Odwołując się do umowy, władca od razu stawiał się na trudniejszej pozycji. Lentirowi z charakteru bliżej było do żołnierza, natomiast Awel miała zadatki na polityka, lubującego się w kwestiach interpretacji i naginania prawa. Wystarczyło spojrzeć na samą treść dokumentu, by zauważyć iż jest on spisany w sposób prosty, do złudzenia przypominający rozkaz. Dla wojownika taka umowa była oczywista, a z drugiej strony każdy szanujący się urzędnik, gotów byłby ją zakwestionować, wskazując cały szereg nieścisłości i niedomówień. Oczywiście czarodziejka nie zamierzała tego robić w obawie przed lordem, jednak budziło to obawy czy rzeczywiście dało się taką deklaracje nazwać dobrowolną.
- Tylko tyle? – spytała zdziwiona. – Przecież to nic nie zmienia. Deklarowałam już wcześniej gotowość wykonywania każdego polecenie lorda, a słowo czarodzieja wiąże go bardziej niż jakiekolwiek magiczne zapisy. To chyba tyle w temacie nieprzymuszonej woli, ale oczywiście zaraz go zaparafuję. – Bryza wyciągnęła dłoń w kierunku Lentira, prosząc władcę o podanie pióra.
Obawiając się ewentualnych konsekwencji, Awel uznała, że najlepiej zrobi jeśli już teraz wyrazi swoje wątpliwości.
- Obawiam się mój panie, iż twoja aura jest zbyt silna, aby taki element mógł zadziałać. Zapewne lord nie zdaje sobie z tego sprawy, ale sama jego obecność, czy chociażby jedno spojrzenie, wywołuje u rozmówcy uczucie presji, nacisku i szantażu. – W pewien sposób sytuacja wydała się Bryzie nader zabawna. Oto ona, młoda łania, została schwytana w szpony niedźwiedzia, który prosi ja by z własnej woli zdecydowała się mu służyć.