Turmalia[Turmalia i okolice] Podróż bezślubna

Malownicze miasto położone na środkowym wybrzeżu jadeitów. Słynące z ogromnego Białego Pałacu królowej i nietypowej architektury. W owym mieście budowle malowane są na kolory bardzo jasne, zazwyczaj białe i niebieskie. Wszelki wzory zdobnicze tutaj kojarzyć się mają z przepięknym oceanem. Rzecz jasna znajduje się tutaj ogromny port handlowy.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Oj marudzisz byłem w więzieniu nie miałem kiedy się ogolić. - Odparł ze śmiechem, podnosząc głowę do góry, by jej dłoń zjechała pod jego brodę. Po chwili znów ją pocałował gładząc ją po boku i biodrze. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, ale przecież nie mógł jej odmówić, choć z ustronnym miejscem mogli mieć problem. Nie zniechęcał się jednak i nie powoływał na przyzwoitość oraz dobre wychowanie, uważając, że to jedynie ryzyko zawodowe, a jak będzie im przeznaczone się tu i teraz kochać to i miejsce się znajdzie... Zawsze przynajmniej będzie mógł zjeść nazbyt ciekawskich podglądaczy i Isambre będzie musiała mu to wybaczyć, bo jakże to inaczej?

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja pani. - Mruknął podskubując skórę na jej szyi, nim pociągnęła go do miasta. Był zdezorientowany kiedy mu przerwano i począł się rozglądać, przebierając nogami, aby dostosować się do jej tempa marszu i nie zaryć w ziemię. - Stanowczo za dużo przede mną uśmiechasz. Kiedyś wezmę to za polowanie, albo po prostu cię gdzieś przywiążę. - Wyszczerzył swoje kły w uśmiechu i oko mu błysnęło. To był jeden z tych momentów, gdzie nawet sam River nie miał pojęcia czy tylko żartuje, czy jednak mówi poważnie. Zastanowił się nad tym przez chwilę, dając towarzyszce czas na ucieczkę i ostatecznie doszedł do wniosku, że żartował, ponieważ musi się napocić ze zdobyciem jej i przynajmniej jest zabawnie, a pętając ukochaną zapewne jedynie by ją tylko unieszczęśliwił.

Ruszył za nią w pogoń nie przejmując się ludźmi i po prostu ich taranując, kiedy w porę się przed nim nie rozsunęli. Kilka razy nawet usłyszał jak ktoś wziął go za bandytę chcącego okraść uciekającą kobietę, albo zrobić jej krzywdę i zaczynały się dyskusje w sprawie wezwania strażników, ale nim podjęta została decyzja nie było ani ścigającego, ani ściganej. Gdyby chciał byłby tak zwinny jak towarzyszka, ale nie zamierzał się tak męczyć. Nie mógł pozwolić by coś jej się stało i biegł jakby go diabeł i całe zastępy piekieł goniły, często ją doganiając, ale zaraz zwalniał, dając jej uciec. Nie chciał psuć jej zabawy. W jakimś momencie zatrzymał się nagle i rozejrzał dokoła, by zaraz wbiec w inną uliczkę niż ona. Może i zaryzykował spuszczaniem jej z oczu na moment, ale bieg przez skróty spowodował, że oglądając się za partnerem Isambre wbiegła wprost w jego objęcia, z których zdyszany nie zamierzał już puścić ukochanej.

- Oczywiście, że zasłużyłem. Złapałem cię i co teraz zrobisz? - Nie dał jej jednak szansy na odpowiedź przywierając do ust dziewczyny swoimi i przyciskając ją do ściany oraz siebie. Odszedł kilka kroków od niej i pierwszy zmienił się w smoka, wtulając do kobiety swój pysk. Nie był pewien czy wylatując stąd w bardziej przyjemne miejsce nie ściągnęliby na siebie niepotrzebnej uwagi. Dla niej jednak zrobiłby wszystko, żeby tylko była szczęśliwa i go kochała.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Nic - wyszeptała w odpowiedzi, poddając się jego dotykowi. Uwielbiała gdy ją głaskał, skubał i całował, a mieli przed sobą jeszcze całą wieczność, by zakochiwać się w sobie od nowa. Isambre zamruczała niczym kot, gdy River przyszpilił ją do ściany własnym ciałem. Złapała go za szyję i zarzucając nogi na jego biodra, odpowiedziała pocałunkiem. Trwała tak dłuższą chwilę, by w końcu przerwała ją przemiana ukochanego. Widząc wulkaniczną bestię z szeregiem kłów i miłością patrzącą z oczu, dziewczyna uśmiechnęła się, a kiedy on zbliżył do niej pysk, zaczęła go głaskać po nozdrzach i całować po skamieniałych łuskach, między którymi leniwie płynęły ogniste żyłki. - Jeszcze ktoś się zobaczy - powiedziała bez przekonania, zachodząc go z lewej i dosiadając. Smoczyca uczepiła się jego szyji i trąciła ją lekko piętą, by River wystartował. Miał na to wyjątkowk mało miejsca, ale cóż... sam postanowił się zmienić. - Może by tak zamienić miejskie mury na jakiś samotny klif z widokiem na ocean - zaproponowała. Wiedziała, że ukochany jej nie odmówi, lecz Isa nie chciała tracić energii na lot. Wolała zostać tam zawieziona na skrzydłach ukochanego, a w smoczycę zmieni się już na miejscu i w pełni mu się odda.

Nie wiedziała tylko jak zareagują mieszkańcy Turmalii, kiedy dostrzegą, że spomiędzy ich sadyb wychodzi czarny, ociekający lawą jaszczur z kobietą na plecach. Zapewnie znów powstanie chaos, ludzie rzucą się do ucieczki, wezwą straż lub łowców, którzy, znając ich szczęście, na pewno są w mieście. Isambre nie chciała wiecznie przed nimi uciekać, ale zdawała sobie sprawę jak trudno jest żyć smokom wśród ludzi. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a nawet gdyby ufali jej bezgranicznie, po odkryciu jej prawdziwej natury - przepędziliby ją w strachu, że spali miasto i pożre jego mieszkańców.

Momentalnie jednak odrzuciła od siebie wszelkie myśli i raz jeszcze szturchnęła kochanka piętami, by ten zabrał ją z miasta. Nie potrzebnie się będzie martwić na zapas. Ważniejsze jest tu i teraz.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Nie dyskutując z nią pozwolił się dosiąść. Mruknął z przyjemnością odwracając łeb w jej stronę, chcąc się jeszcze trochę poprzymilać, ale w końcu rozejrzał się sprawdzając czy nikogo w pobliżu nie ma i stając na tylnych łapach wystartował pionowo w powietrze zyskując miejsce na rozłożenie skrzydeł. Nie bawił się w udawanie ociężałego i niezdarnego w locie, ponieważ nie chcieli ściągać na siebie uwagi. Wzleciał szybko ponad chmury, a nie słysząc żadnych wrzasków, ani komentarzy na temat ziejącego ogniem jaszczura, dlatego uznał, że nikt ich nie widział.

Leciał spokojnie powstrzymując się od popisywania się akrobacjami jakie umiał wykonać, ale nie chciał jej z siebie zrzucać i chciał spędzić z nią więcej miłych chwil. Kiedy wyczuł rześkie powietrze bijące od oceanu, a zniknął zapach dymu z kominków i ludzi, zniżył lot i zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś wspomnianego przez nią klifu, ale nic takiego nie znalazł, jedynie dziką plażę rozciagającą się pod nimi. Nie liczył na coś lepszego, więc podszedł do lądowania uważając, by nie zamoczyć nawet najmniejszej łuski na końcu swojego ogona. Założył starannie skrzydła po bokach swojego ciała i położył się na piasku by mogła łatwiej z niego zejść. Znów do niej podszedł i zaczął wtulać swój pysk. Bardzo ją kochał i najbardziej to było widoczne w jego oczach i zachowaniu, przy niej zmieniał z okrutnej bestii się w potulnego kociaka. Ona była dla niego księżniczką, o którą zamierzał bezwzględnie dbać i zadowalać.
Cofnął się kilka kroków, by mogla się przemienić, a zaraz po tym przystąpił do ukochanej trącając ja swoim pyskiem i ocierając się o jej bok.
- Mmm, nie dobra Isa, kusi biednego, niewinnego Rivera do złego. - Mruknął skubiąc jej pyszczek i szyję, by zaraz wsunąć swoją głowę pod jej brzuchem i lekko przewrócić ja na piasek na grzbiet. Nie wszedł jednak jeszcze na nią przytulając swoją głowę do jej i znów złączyć swoją paszczę w namiętnym i czułym pocałunku.
Dopiero za przyzwoleniem położył się na ukochanej uważając jak poprzednio, by jej nie zmiażdżyć i chowając ich pod kopułą z własnych skrzydeł przystąpił do właściwego kosztowania tej chwili. Poruszał się łagodnie i rytmicznie. Cały czas się kontrolował, aby oddając się swoim żądzą nie zrobić jej krzywdy, a zapewnić jedynie przyjemność.
Czas płynął nieubłaganie i nie wiadomo kiedy zaczęło się ściemniać. River w całej rozkoszy jaka towarzyszyła ich miłości, nie zwrócił uwagi, że jego ogon spleciony z ogonem kochanki podmywane są przez fale, zabierające z sobą piasek spod nich w nadchodzącym przypływie.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Gdy tylko wystartowali, Isambre dała się ponieść chwili i krzyknęła zadowolona, obejmując szyję smoka. Jego bliskość i wyrazista aura przyciągały ją jak magnes i nie pozwalały odejść za daleko. Była zakochana po uszy, co wśród smoków oznacza utrzymanie się tego stanu przez tysiące lat. To uczucie, które nigdy ich nie opuszcza. Smoki zawsze są wobec siebie wrogie, ale jeśli jedna para się polubi to nikt już nie jest w stanie zmienić przeznaczenia. Takie osobniki muszą już być razem i Isambre doskonale o tym wiedziała.

Plaża, którą znalazł River była szeroka i zasłonięta od strony lądu parawanem drzew, dających im choć minimum prywatności. Błękitna woda oceanu obmywała złocisty piastek, pieniąc się na biało w miejscu zetknięcia się mas. Powoli zachodzące słońce nadawało swoistego, romantycznego klimatu, barwiąc wszystko na lekki pomarańcz.

- To nic złego - poprawiła go z uśmiechem, już w smoczej formie, pozwalając Riverowi na obalenie jej na ziemię. Piasek był ciepły i delikatnie parował, otulając ich ciała smugą bladosiwego dymu. Wiatr muskał ich łuski, a ocean przygrywał swoją muzyką. Isambre odpowiadała na każdy pocałunek smoka swoim, jeszcze namiętniejszym. Przygryzała jego szyję, skubała policzki i uszy, a nawet lizała w okolicach barków, kiedy się na niej znajdował. Drzewa poruszały się i szumiały w rytm jej przyśpieszonego oddechu. Choć słońce powoli zachodziło, smoki wiedziały, że grzechem by było się śpieszyć.

- Kocham cię - jęknęła smoczyca, silniej zaciskając ogon i wbijając mu pazurki w jego napięty tors. Chciała by twało to wiecznie, dzień w dzień, bez zbędnych przerw na rozmowy czy jedzenie. Isambre pragnęła oddać się miłości i żyć z niej jak najdłużej, lecz póki co nie było to do końca osiągalne. Czując w końcu zmęczenie, dziewczyna opadła pod swoim kochankiem na złocisty piasek, cały czas go całując.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Też cię kocham, całym swoim sercem i do końca swoich dni, a nawet dłużej. - Odpowiedział liżąc ją łagodnie po pysku i tuląc się, nie kładł się jednak obok niej choć już skończyli.

Patrzył na nią z miłością i oddaniem składając swoje skrzydła. Od razu uderzył w nich chłodny morki wiatr przez co River zadrżał, krzywiąc się nieprzyjemnie kiedy ich ciała owiało zimno. Zaraz także ziewnął sennie, czując jak spada mu temperatura ciała. Nie mógł jednak zapaść w stan odrętwienia i jej tak zostawić, aż nastanie dzień i znów będzie ciepło. Choć był zmęczony po miłości z ukochaną zmusił się do wysiłku, żeby spomiędzy jego łusek wydobył się ogień co ogrzewało jego cielsko i pozwalało nie zapaść w letarg.

Na jego pysku już nie było śladu po poprzednim uśmiechu i czułości, które zastąpione zostały powagą i napięciem. Raz jeszcze ją pocałował i spróbował wstać, ale jego łapa zapadła się w zmoczony piasek, w którym zakopane też mieli ogony. Nie spodobało się to gadowi i warcząc groźnie obrócił głowę, żeby pozbyć się tego co ich trzyma, ale widząc nadchodzącą falę od razu ogarnął go strach.
- Cholera - jęknął z niepokojem starając się stanąć na tylnych łapach, aby uwolnić przednią, a po tym ich ogony i pomóc Isambre wstać ze znikającej powoli plaży, przez poziom podnoszącej się wody. - Nabierz powietrza i trzymaj tak przez moment. - Rzucił szybko, po czym przywarł do niej, jakby chciał ochronić przed falą, która szybko zgasiła otaczające go płomienie jakimi starał się ogrzać.
Kiedy woda się cofnęła szykując się na kolejną falę smok zaczął kaszleć i wypluwać z pyska wodę i raz jeszcze spróbował wstać, tym razem udało mu się uwolnić i w pośpiechu zaczął odkopywać jej boki i ich ogony drżąc z zimna powstrzymując się od uśnięcia.

- Zi-zi-zi-zimno jak ch-ch-cholera i m-m-mokro. - Szczękał zębami i stojąc na tylnych łapach złapał smoczycę za rękę i podniósł ją mocno pociągając w swoją stronę. - Szy-szy-szybko do l-l-lasu. - Pośpieszył dziewczynę i pilnując, aby ona uciekła wyżej pierwsza. Kiedy byli już bezpieczni wtulił się do niej szukając ciepła i otrzepał się z wody jak pies. Polizał ją ponownie w pysk dygocząc z zimna i zmienił się w człowieka, po raz pierwszy zapinając płaszcz pod samą szyję, choć jego ubranie ociekało słoną wodą. Teraz to on pogłaskał ukochaną między nozdrzami i ruszył z nią w stronę miasta i karczmy gdzie mieli spotkać się z Akim. Chciał jak najszybciej znaleźć się w ciepłym przybytku, ale wcale nie poganiał dziewczyny, a przytulając się do niej i co jakiś czas całując udawało mu się zachować nieco bijącego od niej ciepła.

Po jakimś czasie wpuścił ją pierwszą otwierając wcześniej drzwi szeroko i od razu po wejściu zamruczał z przyjemnością jakby znów oddawali się miłości kiedy uderzyło w niego ciepło. Pogładził z uśmiechem ISambre po policzku i chwytając ją za rękę podszedł spokojnie do stolika z berserkiem i białym zwierzakiem.
- Witam. - Przywitał się z nimi przemoczony i zamknął oko, czekając cierpliwie aż wyschnie i się ogrzeje.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Rozumiem, że woda na kąpiel wręcz idealna - zażartował berserk, opadając na krzesło po uprzednim przywitaniu się z Riverem i Isambre. Uścisk jego dłoni nie był mocny, czekając na nich Aki pozwolił sobie wypić kilka kufli, cały czas jednak uważając by nie wpaść w stan pijaństwa, w który zazwyczaj wpadali wojownicy z jego rodzinnych stron podczas biesiad. To właśnie od nich Aki nauczył się jak pić i liczyć siły na zamiary podczas podobnych okoliczności. Teraz jednak, czekając na swoich towarzyszy, poprostu miał wielką ochotę się napić.

- Piwo i dwa kufle! - zawołał wyspiarz, wręczając przechodzącemu karczmarzowi zapłatę. - To was rozgrzeje. Doprawdy złą pogodę sobie wybraliście na kąpiel. Trwają przypływy, woda lada moment zacznie zalewać plażę, nie mówiąc o falach, które wciągnął pod powierzchnię tych nieostrożnych. A przy okazji mam jak się odwdzięczyć za ten miód i nie chce słyszeć jakichkolwiek sprzeciwów. Napijmy się.
Następnie berserk przytknął do ust własny puchar i pociągnął z niego duży łyk.
- Jak wam się podoba miasto? - zapytał dla podtrzymania przyjaznej atmosfery. - Dla mnie niczym nie różni się od domu, choć mają tu większy bałagan i chaos.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Mimo iż ich miłość się skończyła, Isambre nie miała zbytniej ochoty wstawać. Została na chłodnym piasku, obejmując ukochanego i go całując, pozwalając leniwym falą opływać ich ciała. Patrzyła Riverowi w oko, gdy mówił i nawet na chwilę nie zamykała swoich. Kochała go i akceptowała takiego jakim jest. Straty jakie poniósł najwyraźniej nic go już nie obchodziły, choć ciągle boczył się i atakował tych, którzy nie umieli okazać mu szacunku. Dla niej był silny, zaradny i opiekuńczy. Wiedziała, że będzie z nim szczęśliwa, a nawet już jest. Ilekroć jest z nim sam na sam, Isambre ma ogromną ochotę mu to udowadniać.

Zaraz potem chłodny wiatr owiał ich ciała, a coraz większe fale wlewały się na plażę, podmywając dwa, splecione ze sobą smoki. Czas na żarty i beztroski najwidoczniej się skończył. Smoczyca bez dyskusji zastosowała się do jego polecenia, a gdy było po wszystkim, z całych sił zaczęła pomagać Riverowi w wyjściu z tej sytuacji. W jej przypadku było lepiej - zakopane miała tylko tylne łapy i ogon, a przednimi cały czas obejmowała smoka. Dlatego bez trudu wyszła spod niego i otrzepała łuski, kierując się w stronę lasu.
- Zimno - rzekła, sycząc jak typowa jaszczurka, po czym zamknięta została w ramionach Rivera, starającego się ich ogrzać. Szybko jednak doszli do wniosku, że w karczmie będzie im lepiej. Idąc za gadem, Isambre przybrała ludzką postać dopiero na kilka metrów przed bramą miasta i trzymając ukochanego za rękę, zniknęła z nim w cieple tawerny.

W środku bez trudu odnaleźli Akiego, który siedział wraz z Chibim w kącie i popijał piwo. Na ich widok maluch wykonał kilka salt i wskoczył na chłopaka, a po tem na nią, tuląc ich i trącając noskiem. Berserk wydawał się mocno rozluźniony, był zapewne na mocnym rausztu, ale daleko mu było do pijanego. Oczy wciąż zdradzały trzeźwość.
- Woda super - odpowiedziała, zajmując miejsce przy stole.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Goń się - burknął z niezadowoleniem siedząc opartym na krześle z zamkniętym okiem i trzymając rękę Isambre w swej dłoni, wciąż lekko dygocząc. Nie lubił wody, a Aki mu jedynie cały czas przypominał o nieprzyjemnej sytuacji jaka ich zastała zaraz po bardzo przyjemnym momencie ich bliskości. Nie miał oczywiście nic złego na myśli odpowiadając w ten sposób Akiemu bo nawet dobrze się przy nim bawił na swój sposób, ale obecnie był zły i nabzdyczony, że był cały mokry i jedyne o czym myślał to pójście spać, chyba, że w końcu jego ciało się rozgrzeje.

- Jeśli zaraz nie skończysz następnym razem jak będziemy na plaży utopię cię. - Przerwał mu wywód o pływach morskich wyszczerzając okrutnie swoje kły w uśmiechu i nie czekając na nikogo od razu pociągnął potężny łyk z kufla, aż nie dostrzegł jego dna. Pił tak łapczywie, że piwo uciekało mu kącikami ust i spływało na zapięty pod szyję płaszcz. River zadrżał i odetchnął odstawiając naczynie na stół. Zostało mu na twarzy trochę piany po piwie, a konkretnie między nosem a górną wargą tworząc coś na wzór wąsika jaki miał berserk. Chibi od razu zaczął się z niego śmiać patrząc to na jednego chłopaka to na drugiego skręcając się w konwulsjach na kolanach smoczycy. Jednooki łupnął groźnie na malca, który od razu się uspokoił kładąc po sobie uszy i wtulając się ze strachem do dziewczyny.
- Jak dal mnie za dużo ludzi i wody. - Odpowiedział wycierając się w rękaw płaszcza i odwrócił się od nich poszukując wzrokiem kelnerek, albo oberżysty pomagającego swoim pracownicom z zamówieniami. - Trzy razy zupa rybna i pieczone filety z dorsza. Do tego butelka z miodem. - Powiedział od razu kiedy tylko podeszła do niego jedna z dziewczyn. Nie wyglądała jak inne, które w swoich usługach oferowały więcej niż podawanie jedzenia i piwa. Miała najwyżej piętnaście lat ciemnobrązowe, falowane włosy, a na twarzy usłanej piegami znajdowały się okrągłe okulary. Po jej rysach River domyślił się, że musiała być kimś z rodziny właściciela przybytku, może nawet córką. - I jeśli mógłbym prosić panienkę o przyniesienie jakiegoś koca byłbym wdzięczny. - Dodał nie oczekując, żadnych pytań. Miał nadzieję, że jest na tyle rozgarnięta iż powiąże przemoczoną do suchej nitki parę z jego prośbą.

- Nie mam jednak co narzekać, zawsze mogli sobie wymyślić, - tu wskazał na Isambre i Chibiego - żeby polecieć gdzieś na północ, zobaczyć białe niedźwiedzie czy coś tam. - Powiedział do Akiego, choć mogło się zdawać, że chciał tym siebie pocieszyć, nie zważając na to, że z przyzwyczajenia powiedział "polecieć", zamiast użyć innego bezpieczniejszego zwrotu, był jednak zmęczony i otępiały przez wyziębiony organizm, który jak na złość powoli odzyskiwał swoją prawidłową temperaturę.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Ale nie trzeba się od razu denerwować - powiedział przyjaźnie berserk, opierając łokcie o krawędź stołu i splatając przez sobą ręce. Zaraz potem jednak zrobił lekko skruszoną minę i popatrzył badawczo na Rivera, opróżniającego kufel do dna. Wydawał mu się roztargniony i zły, nawet obecność dziewczyny go nie uspokajała, jakby ignorował ją dla rozładowania własnych emocji. Nie chciał jednak wnikać w ich problemy, więc powrócił do poprzedniej pozycji.
- Dwa razy zupa i filety - poprawił Aki, słysząc składane zamówienie. Jako człowiek prosty, z ludu, który między plądrowaniem łowi ryby, miał już dość takiej diety. - Dla mnie cokolwiek z rożna. Kurczak, dzik, kuropatwa. Niech kucharz mnie zaskoczy.
- Jeśli kiedykolwiek zbrzydzi was kontynent - zaczął po chwili mówić, oczekując posiłku. - To zapraszam do mnie. Kovir stoi otworem dla każdego, kto nie jest służbistą na usługach Gildii Kupieckiej z Rubidii. Ugoścmy jak swoich. Rożna, piwa, kobiety, wszystko jest. Rzadko co zakłuca nam spokój, chyba, że wewnętrzne spory między klanami, ale do nich można przywyknąć.
- A dokąd wy zmierzacie? Nie ukrywaliście, że sami nie znacie miasta, a dwóch czarodzieji w podróży rzadko się spotyka. Zwykle siedzicie w swoich wieżach lub bibliotekach.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

Na Isambre piwo wogóle nie działało. Jako posiadaczka iluzjonistycznego ciała, mogła przyjmować dowolny pokarm oraz napoje, nawet trucizny, pewna swego smoczego żołądka dla którego nie ma rzeczy nie możliwych. Problem polegał jednak na smaku. Piwo, czy miód było dla niej jak najzwyklejsza woda, więc żeby poczuć prawdziwy smak dziewczyna musiałaby najpierw zmienić się w smoka, a następnie pić prosto z beczki. Nie odmówiła sobie jednak posiłku i gdy na stół wjechały tacki z zupą i filetami, zabrała się do posiłku, chcąc stłamsić głód, który zaczynała powoli odczuwać.

- Miasto jak miasto - odpowiedziała, przełamując podany do ryby chleb. - Ma swoje uroki, ale to co najpiękniejsze znajduje się po za murami. - zerknęła ukradkowo w stronę gada, pochłaniającego piwo i zamawiającego dodatkowy miód. Smok lubił wypić, to było widać, ale Isambre nie chciała znów go widzieć "umierającego" i szalejącego na skraju pijaństwa. Bała się że przez jego nałóg będą musieli znowu uciekać. Czasami smok się zapominał. Inna sprawa wydawała się z berserkiem. Patrząc na niego, smoczyca nie dostrzegł objawów typowych dla zawodowego alkoholika. Fakt trochę bełkotał i miał zamglony wzrok, ale to normalne. Jego ręce nie trzęsły się jednak, a on siedział pewnie, bez przechyłów w jedną czy drugą stronę.

- Nie mamy celu - odpowiedziała na ciekawość wyspiarza, rzucajac Riverowi wymowne spojrzenie, by nie groził Akiemu utopieniem. Nie chciała go specjalnie okłamywać, bo wydał jej się porządnym i honorowym osobnikiem. To co że z rodziny łupieżców. Tym bardziej wolała zachować bezpieczeństwo i nie mówić mu, że ona i River są smokami. - Byliśmy w Efne, ale postanowiliśmy wypocząc nad morzem. W sensie ja i Chibi, bo jak widzisz mojemu partnerowi jest wszystko obojętne.
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

Z początku spojrzał groźnie, nie znoszącym sprzeciwu spojrzeniem myśląc, że ten całkowicie chce odmówić oferowanego posiłku, ale zaraz uśmiechnął się z rozbawieniem i zrozumieniem, kiedy berserk zażyczył sobie czegoś innego niż zazwyczaj jadało się na wybrzeżu i czym niewątpliwie był karmiony przez niemal całe swoje życie.

Gad podziękował za przyniesiony wszystkim posiłek oraz koc dla niego i od razu zapłacił młódce złotym gryfem wiedząc, że całe ich zamówienie tyle nie kosztowało, ale co mu szkodziło dać młodej ekstra napiwek. Może dzięki reszcie jaka by mu się należała z tego udałoby jej się zdobyć wysokie doświadczenie na dobrej uczelni i być w świecie kimś innym niż tylko oberżystką, albo po prostu spełnić jej marzenia choć w drobnym stopniu, czy zaspokoić pragnienie posiadania nowej rzeczy w swojej garderobie.
- Ale panie... - Odezwała się w ciężkim szoku patrząc na monetę i wybałuszając oczy na okrywającego się ciasno kocem mokrego kalekę.
- To nic wielkiego tylko nie roztrwoń tych pieniędzy na głupoty. W życiu chodzi o coś więcej niż tylko przyjemności i głupia rozrywka. - Burknął zadowolony wtulając się w kocyk, jedzenie w tym momencie nie miało dla niego znaczenia, a jego humor poprawiał się wprost proporcjonalnie do rosnącej temperatury ciała. Było mu niemal tak samo przyjemnie jak podczas chwili z Isambre na plaży.
Córką karczmarza odeszła od nich widząc, że jej protesty nic nie wskórają, przed powrotem do pracy podziękowała im, a w szczególności hojnemu gestowi Rivera i zajęła się zbieraniem zamówień innych i przynoszeniem posiłków oraz piwa.

- Potwierdzam to co mówi Isambre. - Powiedział po chwili odkrywając przykryciem także towarzyszkę, do której uśmiechnął się łagodnie i pocałował w policzek z czułością. - Najpiękniejsze jest poza murami, jak najdalej od tego mokrego cholerstwa otaczającego kontynent z obu stron. - Wyjaśnił z uśmiechem i zabrał się za jedzenie zaraz po tym jak rozlał po towarzyszach miód.

- Ej, mi nie było obojętne to gdzie się właśnie znajdujemy. Prędzej odgryzłbym sobie drugą rękę, gdyby ktoś inny poprosił mnie o przybycie nad morze z własnej nieprzymuszonej woli. - Mruknął z naburmuszeniem, a kiedy ukochana na niego spojrzała zaraz się uśmiechnął by nie pokazywać jej swojego niezadowolenia obecnym miejscem wypoczynku. - Zgodziłem się tu przybyć by sprawić im przyjemność nic więcej. - Dodał wracając do posiłku.

- A co do siedzenia w jednym miejscu i studiowania ksiąg, dobrze to ująłeś mówiąc SWOICH wieżach lub bibliotekach. - Specjalnie podkreślił to słowo dla podkreślenie ich bardziej wędrownego stylu życia. - Powiedzmy, że jesteśmy czarodziejami nowej ery. - Wyszczerzył kły w podstępnym uśmiechu, śmiejąc się sam do siebie. Nie miał zamiaru wpadać w objęcia bezwzględnej przeszłości, która zaczęła falami uderzać w jednookiego kiedy tylko usłyszał słowo wieża, a w głowie pojawił mu się obraz ruin jego jedynego domu, jaki miał po opuszczeniu rodzinnego leża. W sumie niewiele się zmieniło, ponieważ chłopak wciąż nie miał swojego miejsca na świecie i stale tylko podróżował.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Kucharz zdecydował się przygotować panu bażanta - oznajmiła kelnerka, stawiając przed nim srebrną tacę, na której leżało ciało średniej wielkości ptaka zapieczonego z papryką i cebulą w komplecie z jego skrzydłami jako dekoracja, ułożonymi po obu stronach ciała. Aki podziękował jej skinieniem głowy, lecz dziewczyna była już zajęta podziwianiem złotego gryfa, którego wręczył jej River. Moneta prawie dziesięciokrotnie przewyższała wartość ich posiłku, ale najwyraźniej czarodziejowi to nie przeszkadzało. Zadowolona z napiwku, kelnerka uśmiechnęła się do niego szeroko i wróciła do pracy, zostawiając ich samych z parującym posiłkiem.

- Skoro kontynent jest taki piękny, to może się tam wybiorę - powiedział berserk, łamiąc udka ptaka i odkrajając co większe kawałki mięsa. - Chciałbym zobaczyć coś więcej niż otwarte morze i klify Koviru, ciągnące się wokół mego domu jak ogrodzenie więzienne. Po za tym, przyjdzie jeszcze czas i na mnie, by kontynuować tradycję rodu, a że ojciec niczego już mnie nie nauczy, doszliśmy do wniosku, że pobyt tutaj dobrze mi zrobi. Nie znam tych ziem, a skoro mam przed sobą czarodziejów nowej ery, to może spróbujemy podróżować razem. Co wy na to?

Następnie Aki skupił całą uwagę na bażancie i miodzie. Był głodny, ale nie chciał ruszać zapasów z torby, gdyż jak sam przed chwilą przyznał - nie zna kontynentu. Nie wiedział nic o karczmach i tawernach, zasobach tutejszych lasów i gościnności we wsiach i miastach. Z góry zakładał, że sześć z siedmiu dni tygodnia będzie zmuszony przetrwać w lesie lub jakiejś jaskini, nim spotka kogoś na szlaku. Dlatego wizja podróży z Riverem i Isambre była mu bardzo na rękę. Przynajmniej chwilowo.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Jeśli tylko River się zgodzi - odpowiedziała smoczyca, przytulając się do ramienia swojego partnerka, by skraść mu trochę ciepła. Nakładając na siebie iluzję zaraz po wyjściu z wody, Isambre nie przewidziała, że i w tej postaci wszystko będzie mokre. Bluzka kleiła się do ciała jak obcisły kaftan, prześwitując i uwydatniając wszystko, co tylko można było uwydatnić. Spódnica była wymięta i ociekała wodą, która co jakiś czas uderzała w karczemną podłogę pod postacią spadających kropli. O butach wolała nie wspominać. Jej ulubiona częsć iluzji omszała, na materiał naniosły się drobiny soli, a futerko nieprzyjemnie kłuło mokrymi kosmykami jej kostki. Nie lubiła tego uczucia i od razu na myśl jej przyszły te wszystkie chwile snów w jaskiniach za wodospadami. Wtedy smoczyca sama w nie wskakiwała i pozwalała wodzie obmywać jej łuski, a następnie szła spać. Teraz sytuacja była inna. Isambre siedziała przemoczona w nie swojej skórze, w miejscu które ni jak nie przypomina spokojnych górskich dolin.

Czując ciepły koc na swoich barkach "czarodziejka" przysunęła stołek bliżej ukochanego i wzięła go pod rękę, by jeszcze więcej bijącego od niego ciepła ją wysuszyło. Jednocześnie próbowała zjeść co nieco z podanych im filetów, które zapijała gorącą zupą, piwem i miodem. Ten najwyraźniej bardzo posmakował Riverowi, dlatego smoczyca postanowiła mieć go na oku.
- Nie mamy żadnych konkretnych planów, jeśli o to ci chodzi - wyjaśniła, wycierając usta serwetką. - Zamierzaliśmy tu wypocząć, odciąć się na chwilę od wszelkich zmartwień i spokojnie pomyśleć co dalej.

Dalszą rozmowę przerwało im podejście do stołu dwóch wieśniaków w słomianych kapeluszach i gęstych bokobrodach. Wyglądali jakby dopiero wracali z roli: wytarte i zakurzone koszule, podarte spodnie na kolanach i mocno opalone i wychłostane na wietrze twarze. Isambre przyjrzała im się badawczo, ale nie zauważyła nic podejrzanego. Nie mieli przy sobie broni, a ich aury niczym nie wyróżniały się spośród setek innych.
- Dobrześmy słyszeli żeście magicy? - zagadnął pierwszy z nich, którego oczy utkwione były głęboko w czaszce. - Bo tak się składa, że mielibyśmy zlecenie dla was. Krowy nam padają, zboże nam usycha, woda w studni zrobiła się mętna od glonów.
- Sołtys twierdzi, że to jakaś klątwa - dodał drugi - a jeden magik, co żeśmy go zatrudnili z miesiąc temu stwierdził, że pod ziemią ktoś artefakt magiczny zakopał i to on kłopoty czyni. Nie miał jeno zbytnio ochoty bawić się w archeloga czy jak to ujął i odjechał. Tak to magik zniknął, a problem został.
- Pomożecie biednym chłopom?
Awatar użytkownika
River
Zsyłający Sny
Posty: 315
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smok
Profesje: Wędrowiec , Rozbójnik , Najemnik
Kontakt:

Post autor: River »

- Jak dla mnie nie ma żadnego problemu - powiedział pochłaniając posiłek w trymiga i wpadając w stan głębokiej zadumy. Zdawał sobie sprawę, że jeśli berserk będzie z nimi podróżował to prędzej czy później wyjdzie na jaw kim z Isambre naprawdę są, ale gdyby myślał o tym za każdym razem podczas swojej podróży to znalazłby sobie po prostu jakąś jaskinię pośrodku pustkowia i nie wychylał z niej pyska. Sam też nie zamierzał przez cały czas jak Aki byłby z nimi ukrywać swojej prawdziwej postaci i udawać zwykłego czarodzieja, więc to była jedynie kwestia czasu. Rzadko zmieniał się przy świadkach, ale jeśli to były jakieś pojedyncze osobniki to zawsze je uśmiercał, by pozostać incognito, dlatego gdyby berserk spanikował i ich zaatakował, albo miał zamiar wszystkim ogłosić jak wyglądają smoki w ludzkiej postaci, po prostu by go zjadł. - Jedynym warunkiem jest lojalność i dyskrecja. Nie zdradzisz nas i zachowasz dla siebie wszystko co z nami przeżyłeś. - Mruknął spokojnie uważając za zbędne dopowiadanie na końcu groźby. Wiele razy już uzmysławiał wyspiarzowi coby z nim zrobił, gdyby ten zamierzał im w jakiś sposób zaszkodzić.

Uśmiechnął się z miłością do ukochanej i ją objął przytulając mocno do siebie widząc, że ta także potrzebuje ciepła, bo jakiej iluzji by nie użyła, zawsze będzie mokra. Nie przeszkadzało mu to, w obecnej sytuacji mógł sobie pozwolić na spadek temperatury własnego ciała wiedząc, że ciepło wypełniające przybytek i tak do tego nie dopuści. Pocałował ją z czułością w policzek i obejmując zerkał co jakiś czas jak ta zajada się ciepłą kolacją. River dostrzegł jej podejrzliwe spojrzenie na sobie i opróżniając swój puchar z miodu nie nalał sobie końcówki trunku pozostawionej w butelce, ale rozlał ją po swoich towarzyszach, a w większości po Akim dostrzegając, że Isambre nie bardzo przepada za alkoholem.

Kiedy do ich stolika podeszli chłopi, smok był w stanie gotowości myśląc, że ci chcą ich sprowokować do walki, albo z jakiegoś powodu się z nich pośmiać, lub coś innego. Zaraz jednak spuścił z tonu, ale nie tracił czujności kiedy zaczęli mówić.
- Może i jesteśmy. - Odpowiedział mu na pytanie patrząc wrogo to na jednego to na drugiego. - Jeśli nie chcecie kłopotów... - Nie dokończył bo zaraz zaczęli swoje rozpaczliwe wyjaśnienia i żale. - To poszukajcie jakiś druidów oni się lepiej... - Znów przerwał kiedy wtrącił się drugi mówiąc o klątwie.
- Nie ma czegoś takiego jak klątwa i wybaczcie, ale nie nas szu... Czekaj artefakt powiedziałeś? - Spytał poruszony, a jego oko zabłysnęło na dźwięk tego słowa jak skarbiec wypełniony monetami. - A oprócz tego artefaktu jest jeszcze jakaś zapłata? W końcu sami żeście mości panowie wspomnieli, że to zlecenie, a za nie się płaci. - Odrzekł z zainteresowaniem wobec całej sytuacji, oczywiście nie zamierzał się od razu za to zabierać, ale ciekawiło go jaki artefakt im tak psuje krwi.
Usypiający u Isambre na kolanach pod kocykiem Chibi od razu się przebudził słysząc dziwny ton swojego pana i spojrzał na chłopaka, a zaraz po tym znów się schował pod koc z przerażeniem. Bał się, że Rivera znów dopadnie gorączka złota i smok zrobi wszystko by mieć jak najwięcej i chronić swoich skarbów.
- Co wy na to towarzysze? - Spytał z uśmiechem i zaciekawieniem jak małe dziecko zwracając się w stronę berserka i ukochanej, Bardzo się cieszył, że nie będzie musiał spędzić całego wypoczynku nad morzem, albo w karczmie.
Awatar użytkownika
Aki
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 120
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa:
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Aki »

- Z tym nie powinno być najmniejszego problemu - odpowiedział Aki, patrząc podejrzliwie na Rivera. Druidzi z Koviru nader często rozgłaszali swoje cuda i nakazywali szerzyć opowieści o ich czynach dalej, by budować zaufanie ludzi i przekonywać ich do pierwotnej magii, którą stosowali. Po za tym ich domy były otwarte na oścież, każdy mógł znaleźć tam schronienie i zglosić się po pomoc. Nie było dyskrecji. No ale w końcu czarodziej, a druid to dwie inne sprawy. Różne kultury i zachowania. Wyspiarz potwierdził jeszcze swoje słowa skinieniem głowy i oczyścił talerz, składając na nim ozdobne skrzydła bażanta.

Zaraz potem do ich stolika podeszło dwóch chłopów, wyraźnie zmartwionych i jednocześnie zadowolonych ze spotkania czarodziejów. Wysłuchawszy ich relacji, berserk pociągnął długi łyk ze swojego kufla i zmierzył ich obu wzrokiem.
- Ja się tam na tym nie znam - przyznał całkiem szczerze, machając ręką. - Ale jeśli to klątwa to musiał się ktoś na was porządnie uwziąść, że ją rzucił. Albo sami komuś porządnie podpadliście. Glony ze studni można wyłowić, zboże przesiać, albo wypalić, by użyźnić gleby, a te krowy mógł wam wieśniak z sąsiedniej wioski zabić. Ze zwykłej zazdrości. Po co od razu zwalać winę na klątwy lub artefakty.
- Ale jeśli to was uspokoi - dokończył odpowiadając na spojrzenie Rivera przesadnym uśmiechem, jak u osoby, która nie wierzy zbytnio w czary, choć sama ma zaczarowany przedmiot na swoich plecach. - Jestem za. Chętnie rozprostowałbym nogi.
Awatar użytkownika
Isambre
Kroczący w Snach
Posty: 211
Rejestracja: 7 lat temu
Rasa: Smoczyca
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Isambre »

- Panie to nie ludzka złośliwość - kontynuowal jedne z chłopów, opierając dłonie na blacie ich stołu. - Proszę sobie nie żartować. My ze wszystkimi w zgodzie żyjemy, nikt nas nie nęka za wyjątkiem tych czarów, przez które wieś podupada. Miejce serce, naprawdę.
- A nagroda was nie minie - dodał drugi. - Oprócz tego diabelstwa możemy zaoferować kilka srebrnych kruków, choć to wszystko co mamy.

- Zakładając oczywiście, że to wina artefaktu - mruknęła Isambre, patrząc na podniecenie Rivera w tej sprawie. Nie wiedziała, że cos takiego jak magiczny artefakt może go zainteresować, choć widziała jak smok nie rozstaje się z tajemniczym kluczem na swojej szyji. Chciała go nawet o niego wypytać, lecz sytuacje nigdy nie układały się po tej myśli. Z drugiej jednak strony gdyby było to coś błachego, pewnie River od razu by jej powiedział, a tak smoczyca mogła się opierać jedynie na domysłach.

- Możemy na to zerknąć - powiedziała po chwili, odsuwając puste talerze i uwalniając się z objęć swojego ukochanego. Podróż na wieś też mogła przynieść odpoczynek i relaks tak samo jak pobyt nad morzem.
Chwilę pózniej była już na zewnątrz, idąc za dwójką chłopów, którzy szczęśliwi z obiegu spraw prowadzili ją i jej kompanów do wioski.
Zablokowany

Wróć do „Turmalia”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości