Re: [Wioska i okolice] Lwie serce
: Czw Lip 14, 2016 5:12 pm
Leo stał mocno na łapach, zapierając się na nich z całych sił w razie, gdyby Nani nie wyhamowała i wpadła wprost na niego. Jak się okazało, udało jej się zatrzymać, lecz bieg wcale nie ostudził jej emocji…
- Uspokój się! – warknął na nią, słysząc jej kolejne słowa. - Nie porównuj mnie z tym błaznem. Ja w przeciwieństwie do niego nie zmuszam cię do robienia czegoś, czego robić nie chcesz. To chyba spora różnica – odparł, lekko szczerząc przy tym kły. Nigdy nie będzie taki wódz, tego był pewien.
- Czemu tak się wściekasz. Nie chciałem cię urazić, przecież dobrze o tym wiesz – zaczął powoli podchodzić do niej.
- Jesteśmy w takiej samej sytuacji, dlaczego chcesz się mnie pozbyć? Doskonale wiesz, że nie odejdę bez ciebie, nie zostawię cię samej na pastwę samca, który nie wie, czym jest życie, a będzie dyktować innym, co mają robić. – Zatrzymał się tuż przy niej, intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Nie odrzucisz mnie w ten sposób. Nie ty. Nie miałem na celu urazić cię ani manipulować tobą. Byłem po prostu ciekawy twoich uczuć. – dodał po chwili.
Może było to ryzykowne przy złości Nani, ale szturchnął ją lekko swoim pyskiem.
- Nigdy nie myśl o sobie w ten sposób. Nie potraktowałbym cię jak tamte samice, które są tylko rozrywką. Taki już jestem – mruknął cicho. - Ale ty to co innego, nie jesteś nimi, ciebie nie chciałbym skrzywdzić. Poniosło mnie, ale nie miałem na celu urażenia cię. – Spojrzał na nią raz jeszcze, oczekując reakcji. Był przygotowany na wszystko, nawet cios wymierzony prosto w niego.
- Masz pazur. Wiele samic powinno ci zazdrościć. – Tym razem wyszczerzenie kłów, wcale nie wyglądało tak groźnie jak wcześniej.
- Uspokój się i nie uciekaj ode mnie. - Ton jego głosu zabrzmiał zupełnie inaczej, był jakby smutny. Nie przyznał tego, ale zabolały go jej łzy, których nie chciał. Nie był tym, który doprowadza do płaczu istoty, na których mu zależy.
- Jesteś dla mnie najważniejszą istotą na świecie. Nie chcę cię krzywdzić - powiedział to całkiem szczerze, a nie często bywały momenty, w których mówił właśnie takie słowa. Tylko tym razem... te łzy... Leo był zły na siebie, że Nani przez niego płacze.
- Uspokój się! – warknął na nią, słysząc jej kolejne słowa. - Nie porównuj mnie z tym błaznem. Ja w przeciwieństwie do niego nie zmuszam cię do robienia czegoś, czego robić nie chcesz. To chyba spora różnica – odparł, lekko szczerząc przy tym kły. Nigdy nie będzie taki wódz, tego był pewien.
- Czemu tak się wściekasz. Nie chciałem cię urazić, przecież dobrze o tym wiesz – zaczął powoli podchodzić do niej.
- Jesteśmy w takiej samej sytuacji, dlaczego chcesz się mnie pozbyć? Doskonale wiesz, że nie odejdę bez ciebie, nie zostawię cię samej na pastwę samca, który nie wie, czym jest życie, a będzie dyktować innym, co mają robić. – Zatrzymał się tuż przy niej, intensywnie wpatrując się w jej oczy.
- Nie odrzucisz mnie w ten sposób. Nie ty. Nie miałem na celu urazić cię ani manipulować tobą. Byłem po prostu ciekawy twoich uczuć. – dodał po chwili.
Może było to ryzykowne przy złości Nani, ale szturchnął ją lekko swoim pyskiem.
- Nigdy nie myśl o sobie w ten sposób. Nie potraktowałbym cię jak tamte samice, które są tylko rozrywką. Taki już jestem – mruknął cicho. - Ale ty to co innego, nie jesteś nimi, ciebie nie chciałbym skrzywdzić. Poniosło mnie, ale nie miałem na celu urażenia cię. – Spojrzał na nią raz jeszcze, oczekując reakcji. Był przygotowany na wszystko, nawet cios wymierzony prosto w niego.
- Masz pazur. Wiele samic powinno ci zazdrościć. – Tym razem wyszczerzenie kłów, wcale nie wyglądało tak groźnie jak wcześniej.
- Uspokój się i nie uciekaj ode mnie. - Ton jego głosu zabrzmiał zupełnie inaczej, był jakby smutny. Nie przyznał tego, ale zabolały go jej łzy, których nie chciał. Nie był tym, który doprowadza do płaczu istoty, na których mu zależy.
- Jesteś dla mnie najważniejszą istotą na świecie. Nie chcę cię krzywdzić - powiedział to całkiem szczerze, a nie często bywały momenty, w których mówił właśnie takie słowa. Tylko tym razem... te łzy... Leo był zły na siebie, że Nani przez niego płacze.