Re: [Miasto] Powrót.
: Wto Cze 16, 2015 10:42 am
Elfka kroczyła spokojnie w stronę karczmy, minęła nieznajomego w nietypowej zbroi, przyjrzała się mu dokładnie, ale nie rozpoczęła żadnej konwersacji. Na dziś miała zdecydowanie dosyć dziwnych spotkań i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Z resztą, nie miała zamiaru pakować się w kolejne kłopoty, już i tak miała sporo do rozwiązania. Mimo to, nieznajomy rozbudzał jej ciekawość i jeśli zostanie w mieście przez jakiś czas, ich drogi prędzej czy później na pewno się skrzyżują, jeśli los tak zechce.
Pewnym ruchem otworzyła drzwi karczmy i poczuła ciepło, które wylało się z wnętrza, otulając jej ciało. Zapach potraw i alkoholu zaszumiał jej w głowie, ale nie zwróciła na to uwagi, od razu kierując swoje kroki do stolika, przy którym siedzieli zanim rozpoczął się pokaz sił. Po tym jak usiadła wygodnie na jednym z krzeseł, jej wzrok powędrował do Lyrica, który również postanowił wrócić do środka.
- Nie rozumiem Noah. – przyznała szczerze i oparła łokieć na stole, po czym wsparła dłonią głowę.
- Za bardzo ciągnie go do bójek i udowadniania, że jest silniejszy niż przeciwnik. – wolną ręką sięgnęła po wino i uzupełniła swój pusty kielich.
- A tamten mężczyzna... – upiła łyk czerwonego trunku.
- ...miał rację. Chociaż może tym wywodem sprowokował Noah, który nie powstrzyma się od kolejnej bójki? – powiedziała pół żartem pół serio, co jakiś czas zerkając w stronę drzwi, jakby zaraz miał wejść przez nie ich towarzysz, po kolejnej zwycięskiej bitwie.
Niedługo musiała czekać, by zobaczyć Noah wchodzącego do wnętrza budynku. Elfka od razu zauważyła, że humor mężczyzny nie jest zbyt dobry, co trochę ją zaskoczyło, bo przecież miał za sobą kolejną, udaną bójkę. Arayo zerknęła na Lyrica i wzrokiem pokazała w stronę nadchodzącego towarzysza. Noah usiadł przy stoliku i nie odezwał się do nich ani słowem. Arayo przyglądała się mu, zastanawiając się czy to czasem nie słowa tajemniczego mężczyzny tak wpłynęły na jego zachowanie. Po niedługim czasie po prostu wstał i wyszedł...
- Rozumiesz coś z tego? – spojrzała na Lyrica z zaskoczeniem malującym się na jej twarzy.
- Gdzie on tym razem poszedł? – westchnęła zrezygnowana, bo w tym momencie dopadł ją dylemat, czy iść za nim, czy już zostać i nie ingerować w to co się właśnie działo z Noah.
- Na bogów, co jeszcze nas dziś czeka... – mruknęła niezadowolona i wypiła kilka łyków wina, zupełnie nie tak jak powinno się to robić.
- Teraz Ty idź za nim, lepiej się z nim porozumiesz, jesteś w końcu mężczyzną, ja nie wiem jak dotrzeć do tego chłopaka. – powiedziała trochę podirytowana.
- Jeśli znowu wpakuje się w jakieś kłopoty, będziemy mieli go na sumieniu. – dopiła wino i oparła się o tył krzesła, krzyżując ręce na piersiach. Sprawa z jej towarzyszem, który nie pamiętał swojej przemiany wciąż była obecna w myślach Elfki, a teraz doszedł człowiek, który nie potrafił unikać kłopotów. Elfka czuła nadmiar nierozwiązanych sytuacji, które zaczynały ją przytłaczać.
Pewnym ruchem otworzyła drzwi karczmy i poczuła ciepło, które wylało się z wnętrza, otulając jej ciało. Zapach potraw i alkoholu zaszumiał jej w głowie, ale nie zwróciła na to uwagi, od razu kierując swoje kroki do stolika, przy którym siedzieli zanim rozpoczął się pokaz sił. Po tym jak usiadła wygodnie na jednym z krzeseł, jej wzrok powędrował do Lyrica, który również postanowił wrócić do środka.
- Nie rozumiem Noah. – przyznała szczerze i oparła łokieć na stole, po czym wsparła dłonią głowę.
- Za bardzo ciągnie go do bójek i udowadniania, że jest silniejszy niż przeciwnik. – wolną ręką sięgnęła po wino i uzupełniła swój pusty kielich.
- A tamten mężczyzna... – upiła łyk czerwonego trunku.
- ...miał rację. Chociaż może tym wywodem sprowokował Noah, który nie powstrzyma się od kolejnej bójki? – powiedziała pół żartem pół serio, co jakiś czas zerkając w stronę drzwi, jakby zaraz miał wejść przez nie ich towarzysz, po kolejnej zwycięskiej bitwie.
Niedługo musiała czekać, by zobaczyć Noah wchodzącego do wnętrza budynku. Elfka od razu zauważyła, że humor mężczyzny nie jest zbyt dobry, co trochę ją zaskoczyło, bo przecież miał za sobą kolejną, udaną bójkę. Arayo zerknęła na Lyrica i wzrokiem pokazała w stronę nadchodzącego towarzysza. Noah usiadł przy stoliku i nie odezwał się do nich ani słowem. Arayo przyglądała się mu, zastanawiając się czy to czasem nie słowa tajemniczego mężczyzny tak wpłynęły na jego zachowanie. Po niedługim czasie po prostu wstał i wyszedł...
- Rozumiesz coś z tego? – spojrzała na Lyrica z zaskoczeniem malującym się na jej twarzy.
- Gdzie on tym razem poszedł? – westchnęła zrezygnowana, bo w tym momencie dopadł ją dylemat, czy iść za nim, czy już zostać i nie ingerować w to co się właśnie działo z Noah.
- Na bogów, co jeszcze nas dziś czeka... – mruknęła niezadowolona i wypiła kilka łyków wina, zupełnie nie tak jak powinno się to robić.
- Teraz Ty idź za nim, lepiej się z nim porozumiesz, jesteś w końcu mężczyzną, ja nie wiem jak dotrzeć do tego chłopaka. – powiedziała trochę podirytowana.
- Jeśli znowu wpakuje się w jakieś kłopoty, będziemy mieli go na sumieniu. – dopiła wino i oparła się o tył krzesła, krzyżując ręce na piersiach. Sprawa z jej towarzyszem, który nie pamiętał swojej przemiany wciąż była obecna w myślach Elfki, a teraz doszedł człowiek, który nie potrafił unikać kłopotów. Elfka czuła nadmiar nierozwiązanych sytuacji, które zaczynały ją przytłaczać.