Sady[Wieś Sady] Niezwykły gość

Niewielka wioska leżąca z dala od dróg handlowych i dojazdowych do większych miast. Otaczają ją niskie pagórki i pola z drzewkami owocowymi, a w niedużej odległości od wioski znajduje się także las. Tutaj także ma swój dom alchemiczka Sanaya Tai.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Co masz na myśli? - podłapał zaraz Silas, wyczuwając pewnie jakąś ciekawą historię, w wyniku której Fenrir zatrzymał się u Sanayi na noc. Nie doczekał się jednak odpowiedzi - alchemiczka akurat weszła do kuchni, skupiając na sobie całą uwagę.

        Nim po krótkim pokazie Fenrir odszedł od Tai, ona jeszcze zdążyła złapać go za rękę.
        - Nie wystrasz się - zastrzegła, po czym zbliżyła jego dłoń do mokrego kamienia. Wyraźnie dało się wyczuć bijące od marmuru ciepło, dotknięcie go z pewnością skończyłoby się poparzeniami. Sanaya nie była jednak lekkomyślna i nie zrobiła krzywdy Fenrirowi, zatrzymała jego dłoń, gdy sama poczuła nagły skok temperatury, po chwili zaś puściła go i wróciła do przygotowań.
        - Ekhm. - Silas odchrząknął, aby zwrócić na siebie uwagę Fenrira, nachylił się przy tym do niego konspiracyjnie. - Co miałeś wcześniej na myśli? Spokojnie, nie usłyszy.
        Myśliwy mówił ściszonym głosem, zagłuszany dodatkowo przez skwierczenie warzyw, które Sanaya wrzucała na patelnię. Alchemiczka faktycznie zdawała się nie słyszeć jego słów, nie miała w końcu najlepszego słuchu, a gotowanie również nie sprzyjało podsłuchiwaniu. Oczywiście, docierały do niej pojedyncze dźwięki rozmowy, ale nie wtrącała się - niech sobie mężczyźni rozmawiają, ona przyłączy się, gdy skończy śniadanie dla nich. A wbrew pozorom miała co robić - danie, które sobie zaplanowała, wymagało trochę pracy, ale było warte zaangażowania. Na patelni lądowały kolejne pokrojone w równe kawałki składniki, po pracowni zaczął rozchodzić się przyjemny aromat smażonych warzyw. Sanaya sięgnęła do doniczek z ziołami, jedną ręką zerwała spory pęczek zieleniny, drugą zaś przytrzymywała rozchylający się na piersiach szlafrok. Połowę zerwanych liści byle jak porwała i wrzuciła na patelnię, resztę zaś zachowała na później. Do garnka, w którym gotowała się woda, wrzuciła mieszankę suszonych liści mięty, która zaraz zaczęła słodko i orzeźwiająco pachnieć.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Już miał zabrać się za jakąkolwiek odpowiedź na pytanie myśliwego, jednak akurat do kuchni weszła Sanaya i skupiła na sobie uwagę obydwu mężczyzn. Fenrirowi nie umknęło to, że szlafrok, który miała na sobie rozchylał się powoli na jej piersiach. Smokołak, przez chwilę, miał nawet ochotę na to, żeby wstać, podejść do niej i zdjąć z niej ten szlafrok, jednak przecież nie mógł tego zrobić, bo nie byli sami w domu.
Poczuł na swojej dłoni ciepło, które wydzielał z siebie marmur słoneczny, gdyby złapać go w gołą dłoń to pewnie skończyłoby się z oparzeniami tej części ciała. Po chwili Silas ponownie zadał mu pytanie, które zadał niedawno, jednak w odpowiedzi na nie przeszkodziła Sanaya- tym razem raczej nie przeszkodzi, a i nie usłyszy odpowiedzi na nie, więc smokołak mógł spokojnie odpowiedzieć.
- Chodziło mi głównie o to, że nie spodziewałem się tego, że znajomość moja i Sanayi rozwinie się tak, że będę siedział u niej w domu i spał w nim... w jednym łóżku z właścicielką - odpowiedział.
- Wiesz... Przez tą smoczą łapę mam spore problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, więc gdy spotykam kogoś po raz pierwszy to z góry zakładam, że taka znajomość nie będzie trwała długo, o ile już wcześniej osobę taką nie przestraszyła lub nie obrzydziła moja smocza łapa. Domyślasz się, że jeżeli idzie o moje znajomości z kobietami to przeważnie są z tym jeszcze większe problemy, bo one potrafią łatwiej się do mnie zrazić właśnie poprzez ten... defekt - dopowiedział po chwili. W sumie to to wszystko można traktować jako jedną odpowiedź, tylko, że rozdzieloną na dwa.
Smokołak wziął wdech, a do jego płuc dostało się powietrze połączone z zapachami, które rozniosły się po kuchni, a których główną sprawczynią była alchemiczka. To wszystko dobrze pachniało, a to tylko spotęgowało u Fenrira chęć na zjedzenie czegoś.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Silas udawał szczerze zaskoczonego poczynionym przez Fenrira wyznaniem. Był jednak dorosły i z pewnością wiedział, co samotny mężczyzna i kobieta mogą robić w pustym domu, świadczył o tym uśmiech, w którym na moment rozciągnęły się jego wargi.
        - Czekaj, czekaj - ocknął się nagle, po tym jak smokołak wspomniał o swojej łapie. - Czyli... Ty tak masz na stałe, to jest twoja ręka? Em... No to jest trochę dziwne. Niech to, byłem pewien, że to jakiś pancerz, magia, coś w tym stylu, ale i tak mnie trochę strach obleciał, gdybym wiedział, że to jest prawdziwa ręka... I Nayi to nie zrobiło różnicy?
        - Nie - wtrąciła się alchemiczka, nagle podchodząc do stołu z kubkami napełnionymi parującym naparem z mięty. - Zaraz podam wam jedzenie, cierpliwości.
        Sanaya odeszła od stołu, w drodze zaczepiając Fenrira dłonią. Silas przez moment wgapiał się w nią, po czym znowu skupił się na swoim rozmówcy. Sprawiał wrażenie, jakby próbował ukryć swoje skrępowanie. Szybko sięgnął po jeden z kubków i złapał go w obie dłonie. Przygotowany przez alchemiczkę napar był lekko słodkawy i wyraźnie miętowy, czuć było w nim jednak jeszcze jakieś inne zioła, może rumianek, może imbir, nie wiadomo, zdawało się jednak, że Sanaya nie wrzucała takich składników do garnka.
        - No to ten... - Silas wyraźnie nie umiał złapać wątku, zbyt rozkojarzony natłokiem niedawno zasłyszanych rewelacji. - A, rozumiem, to Naya pomaga ci przywrócić tę rękę do normalnego wyglądu?
        Tai znowu nie mogła uczestniczyć w rozmowie, bo chociaż myśliwy mówił głośniej, ona właśnie wzięła się za roztrzepywanie jajek miotełką z cienkich, twardych gałązek. Gdy uzyskała w miarę jednolitą masę, odstawiła miskę na bok i na zaś wyciągnęła sobie trzy talerze. Mają przygotowane nakrycia, zalała jajkami zawartość patelni i zaraz dorzuciła do tego resztę ziół. Chwilę później usmażone omlety zsunęła na talerze i postawiła je przed gośćmi.
        - Życzę smacznego - powiedziała zadowolonym głosem. Była święcie przekonana, że takim śniadaniem z pewnością ich zadowoli - omlety były puszyste i dobrze przyprawione, oprócz chrupiących warzyw w środku znajdowały się też kawałki dojrzewającej szynki, której słony smak doskonale dopełniał dość delikatną kompozycję jajek i zieleniny. Dodane na sam koniec zioła ledwo co zaczęły uwalniać swój aromat, przez co danie miało niebiański zapach. Porcje dla Silasa i Fenrira były spore i bogate, żaden z nich nie miał prawa być głodny po takim śniadaniu. Danie alchemiczki było trochę skromniejsze, ale nic dziwnego - chyba żadna kobieta nie podołałabym ilości jedzenia, jaką Tai przygotowała dla swoich gości.
        Sanaya dosiadła się do stołu dopiero wtedy, gdy chociaż odrobinę ogarnęła powstały podczas gotowania bałagan - wszystkie zużyte patelnie zabrała z nadal grzejącego się marmuru, nieużyte składniki odłożyła do kosza, a resztki pozbierała na jedną stertę. Wbrew pozorom nie zajęło jej to dużo czasu. Gdy już to zrobiła, zabrała swoją porcję i usiadła obok Fenrira. Uwadze żadnego z mężczyzn nie mogło umknąć, jak po raz kolejny poprawia dekolt swojego szlafroka, smokołak zaś mógł jeszcze zauważyć, jak materiał na jej nogach również trochę się rozchyla, ukazując udo alchemiczki aż po sam górny brzeg jej tatuażu - całe szczęście ten widok był zarezerwowany tylko dla jego oczu. Może Sanaya zrobiła to specjalnie?
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Tym razem alchemiczka wyprzedziła go w udzieleniu odpowiedzi na pytanie, ale to właśnie dzięki temu Silas mógł mieć pewność, że Sanayi nie przeszkadza to, że jedna z rąk Fenrira nie jest normalna.
- Jak już usłyszałeś od Sanayi to nie przeszkadza jej to, że jedna z moich rak nie jest normalna. I tak, ma ona ten wygląd na stałe, bez różnicy, w której postaci aktualnie przebywam. Są też plusy tego, że moja prawa ręka wygląda tak jak wygląda - odparł smokołak. Mimo tego, że alchemiczka już odpowiedziała na to pytanie to on czuł, że i tak powinien udzielić na nie odpowiedzi.
Mężczyzna poszedł za przykładem swojego rozmówcy i również sięgnął po kubek z wywarem, który przygotowała alchemiczka. Udał, że nie zauważył tego jak myśliwy przez moment wpatrywał się w odchodzącą alchemiczkę. Nie był zazdrosny, bo przecież Fenrir i Sanaya nie byli parą... przynajmniej w znaczeniu takim, które znane jest powszechnie.
- Nie, nie pomaga mi w przywróceniu mojej ręki do poprzedniego wyglądu, bo po prostu nie da się tego zrobić - odpowiedział na kolejne pytanie Silasa. Następnie wypił trochę naparu, który wcześniej podała im alchemiczka.
Po nieco długiej chwili na stole przy którym siedzieli Sanaya postawiła talerze z, parującymi jeszcze, omletami. - Również życzę smacznego - odparł smokołak i spojrzał najpierw na myśliwego, a później na Sanayę, która nie dołączyła jeszcze do nich przy stole, bo najpierw zabrała się za posprzątanie w kuchni. Fenrir z rozpoczęciem jedzenia poczekał na to, aż dołączy do nich fioletowowłosa. Ostatecznie usiadła obok niego, czego można było łatwo się domyślić. Jego oczom nie uszło też to, że alchemiczka po raz kolejny poprawiła szlafrok na dekolcie, a także to, że zsunął się on z jej uda i ukazał tatuaż, który ma w tym miejscu. Tego drugiego to Silas nie mógł widzieć... może zrobiła to specjalnie? Tak, żeby tylko smokołak to zauważył- nie miał nic przeciwko temu, bo był do dość miły dla oka widok.
Fenrir w końcu zaczął jeść, bo już nie mógł się powstrzymać przed tym, żeby spróbować omletu, który przyrządziła Sanaya. Po kilku kęsach i kilku łykach wywaru spojrzał na nią ponownie i zapytał:
- To jakie masz plany na dziś? - zadał to pytanie głównie z ciekawości i dlatego, że nie chciałby jej niepotrzebnie w czymś przeszkadzać, bo, na przykład, mógłby pójść się przejść i na jakiś czas miałaby go z głowy i mogłaby zająć się czymś co chciałaby robić.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Rozmowa z Silasem była całkiem zabawna - mężczyzna rozpaczliwie starał się zrozumieć coś, co chyba nie mieściło się w ramach jego światopoglądu. Jego mina raz wyrażała zaskoczenie, później zaś zmieszanie, czasami może nawet cień rozpaczy. Całe szczęście posiłek pozwolił mu na chwilę zająć się czymś innym.
        - Fenrir jest po prostu u mnie w odwiedzinach - doprecyzowała alchemiczka, spodziewając się pewnie drążenia tego tematu. - Towarzysko, nie w celach naukowych.
        Taka odpowiedź najwyraźniej wystarczyła Silasowi, gdyż wydał z siebie zduszone "aha". Może coś by powiedział, miał jednak pełne usta. Sanaya również zabrała się za śniadanie, przez co przy stole na moment zapadła cisza, przerywana tylko cichym szczękaniem sztućców.
        - Wino - odpowiedziała momentalnie alchemiczka na pytanie Fenrira. - Pamiętasz, jak wczoraj obiecałam ci recepturę? No i chciałam zająć się próbkami i tymi notatkami ze smoczego, które robiliśmy w podróży... Jej, strasznie dużo tego, aż nie przypuszczałam. Ale nie spieszymy się, prawda?
        Silas nie wtrącał się do rozmowy, chociaż zerkał co jakiś czas na kochanków. Gdy jednak zaczęło się gdybanie na temat planów na dany dzień, zupełnie skupił się na swojej porcji - może nie chciał być w nic wmieszany albo obawiał się, że nagle alchemiczka zacznie robić mu wyrzuty o to, że dotykał jej próbek? Istniała też szansa, że danie Sanayi tak bardzo mu smakowało, że na moment zapomniał o otaczającym go świecie, ale przyjęcie tego toku rozumowania było trochę zbyt optymistyczne.
        - W każdym bądź razie teraz, rano, chciałabym cię jeszcze przy sobie zatrzymać, jeśli nie masz nic przeciwko. Jeśli będziesz miał ochotę rozejrzeć się po okolicy, puszczę cię po południu, zgoda? - zaproponowała Sanaya. Ukradkiem poprawiła szlafrok pod stołem i pogładziła Fenrira po udzie.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie przejmował się tym, że Silas nie rozumiał wszystkiego o czym mówi smokołak lub był tym zaskoczony, co prawda było to na swój sposób zabawne, jednak nagłe zaśmianie się ze strony Fenrira mogłoby być źle odebranie, także najemnik po prostu powstrzymał się od ewentualnego zaśmiania się.
Sanaya chyba rozwiała niektóre wątpliwości myśliwego, bo dość krótko odpowiedziała mu w jakim celu Fenrir gości u niej i dlaczego. Mogliby jeszcze o czymś porozmawiać, a Silas chyba chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak wszyscy wrócili do spożywania posiłku, aż smokołak nie przerwał tej ciszy i nie zapytał alchemiczki o plany na dzisiaj.
- Tak, pamiętam o tym. Ja natomiast obiecywałem ci, że, jeżeli uda mi się kiedyś zrobić to wino to na pewno go skosztujesz, ba, może nawet będziesz pierwszą osobą, której dane będzie je skosztować, oczywiście oprócz mnie - odparł smokołak i tym razem zaśmiał się, jednak tylko na chwilę.
- Nie, nie spieszymy się - dodał po chwili, a raczej upewnił alchemiczkę w tym co sama powiedziała. Nie miał za złe myśliwemu tego, że nie wtrącał się do rozmowy, bo to przecież Fenrir i Sanaya ustalali jakiekolwiek plany na dzień, więc dlaczego miałby się wtrącać, chyba, że chciałby być częścią tych planów czy coś, jednak on nie wyglądał na takiego co by chciał.
- Jasne. Nie widzę z tym żadnego problemu - zgodził się z nią. Następnie upił łyka wywaru i dodał:
- Z chęcią przejdę się po okolicy po południu, a ty w tym czasie będziesz mogła zająć się próbkami i notatkami ze smoczego. Nie będę ci przeszkadzał, więc w spokoju będziesz mogła zrobić z nimi co masz zrobić - po tych słowach uśmiechnął się do niej, a gdy poczuł jej dłoń na swoim udzie to, jakby na zawołanie, przypomniał sobie ostatnią noc.
Niedługo po tym wrócił do dokończenia posiłku. Po prostu najlepiej będzie jak dokończą jeść, a później zaczął ponownie rozmowę lub cokolwiek innego.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Silas podniósł wzrok znad talerza i bacznie przyglądał się Fenrirowi i Sanayi, słuchając jak rozmawiając o robieniu wina. Przełknął i odchrząknął, aby móc się wtrącić.
        - Mówicie o tych twoich alchemicznych winach? - upewnił się. W odpowiedzi Sanaya skinęła krótko głową. - To te winogrona, których do tego używasz, jeszcze nie dojrzały, w tym roku zima była zbyt długa, wszystko dłużej trwa.
        - Wiem - przyznała alchemiczka. - Ale na razie będziemy próbować na sucho.
        Silasa taka odpowiedź najwyraźniej usatysfakcjonowała, gdyż nie drążył tematu i wrócił do przerwanego posiłku. Sprawiał wrażenie jakby był bardzo głodny albo mu się spieszyło, brał do ust duże kęsy i w pośpiechu je przeżuwał, chyba nawet nie do końca czując smak potrawy. A szkoda, bo było czym się delektować, Sanaya miała w gotowaniu dużą wprawę i potrafiła zadowolić nawet najbardziej wybredne podniebienia bez skrajnego udziwniania swoich dań.
        - Muszę już iść - oświadczył nagle Silas, ledwo zdążył przeżuć ostatni kęs. - Ale, Fenrir, długo planujesz tu zostać? Nie wiem, może miałbyś ochotę zapolować? Ostatnio w okolicy kręci się sporo dużej zwierzyny, chciałem się na coś zaczaić, ale wiadomo, zawsze lepiej robić takie rzeczy w grupie...
        Myśliwy zebrał swoje rzeczy i powoli kierował się ku tylnemu wyjściu, jakby faktycznie bardzo mu się spieszyło, ale czekał jeszcze na odpowiedź smokołaka. Sanaya nie wtrącała się do tej wymiany zdań, zdawało się jednak, że nie ma nic przeciwko wypożyczeniu swojego kochanka na małe polowanie, może nawet było jej to na rękę, skoro miała tyle planów.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Przez chwilę, która upłynęła na wymianie zdań między Sanayą, a Silasem, Fenrir nie odzywał się, bo nie chciał się wtrącać, a miał też omlet do dokończenia. Kolejny kęs popił wywarem z kubka. Po tej rozmowie smokołak nie miał też nic szczególnego do powiedzenia, więc po prostu nie przerywał posiłku. On, w przeciwieństwie do myśliwego, jadł dość powoli i mimo że był to omlet to starał się, przynajmniej trochę, nim delektować, a było czym, bo przecież alchemiczka wspomniała mu wcześniej, że ma talent do gotowania - teraz miał tego praktyczny przykład. Smak i zapach omletu doskonale pokrywały się z tym, co fioletowołosa wcześniej mówiła o swoich umiejętnościach kulinarnych.
Podniósł głowę znad talerza dopiero wtedy, gdy Silas zakomunikował, że musi już iść i po chwili zwrócił się do smokołaka z zapytaniem o wspólne polowanie.
- Wiesz co... Nie wiem dokładnie ile planuję tu zostać, ale z chęcią z tobą zapoluję. Tylko, zanim wyjdziesz, to powiedz mi gdzie mieszkasz, przyjdę jeszcze dzisiaj - odpowiedział Fenrir i przeniósł wzrok na alchemiczkę - chyba spodziewała się już jakie pytanie jej zada.
- Nie masz nic przeciwko temu, prawda? - zapytał jej. Podejrzewał, że nie będzie miała z tym żadnych problemów, jednak wolał się w tym upewnić. Myśliwy wyszedł krótko po tym jak usłyszał odpowiedź Sanayi na pytanie, które zadał jej smokołak, a oni ponownie zostali sami w domu.
Ponownie spojrzał na alchemiczkę i uśmiechnął się do niej.
- Mogłabyś już się przebrać? Bo ten rozchylający się co chwila, na twoim dekolcie, szlafrok za bardzo mnie kusi i nie wiem jak długo jeszcze dam radę się powstrzymywać - oświadczył z uśmiechem na ustach. To wszystko było wypowiedziane nieco żartobliwym tonem, jednak ciekawiło go to jak Sanaya zareaguje na taką prośbę.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya z uśmiechem pokręciła głową - nie przeszkadzało jej, że Fenrir gdzieś wyjdzie z Silasem. W końcu nie mieli nic pilnego do zrobienia, a trzymanie smokołaka pod kloszem mogłoby jeszcze spowodować niechęć miejscowych względem niego. Gdy go poznają, uznają za swojego, nikt nie będzie zwracał uwagi na jego smoczą łapę, gdyby jednak mieli tylko możliwość obserwowania go z daleka, wtedy zaczęliby tworzyć niespotykane, szalone wręcz historie i kto wie, jak mogłoby to się skończyć. Proste, wiejskie umysły bywają nieprzewidywalne.
        - No to będę czekał - uznał Silas, chyba zadowolony ze zgody Fenrira. - Teraz co prawda idę posprawdzać wnyki, ale tak bliżej wieczoru na pewno będę w domu. Mieszkam w tamtym kierunku, mój dom jest trzeci z kolei, z przodu stoją takie pomalowane na niebiesko ławki, na pewno poznasz. To do zobaczenia. Dzięki za posiłek, Nayu.
        - Miłego dnia - zawołała Sanaya do zamykających się za myśliwym drzwi. Od razu uchwyciła wzrok smokołaka, odsunęła od siebie talerz i obróciła się w jego kierunku. Szlafrok znowu odsłonił jej nogi, a alchemiczka najwyraźniej nie zamierzała go poprawiać.
        - A myślałam, że po dzisiejszej nocy będziesz miał dość przynajmniej na kilka godzin - westchnęła dramatycznie, na jej twarzy jednak gościł uśmiech, żartowała. Mimo to poprawiła szlafrok i już nikogo nie gorszyła. - Swoją drogą, nie wiem czy ci to już mówiłam: jesteś cudowny.
        Sanaya dała Fenrirowi buziaka i wstała od stołu, aby porządnie posprzątać - w końcu, chociaż przed chwilą tu gotowała, była to przede wszystkim jej pracownia, miejsce, które musi pozostać nieskazitelne, aby nie spowodować nieszczęścia. Inna sprawa, że do nauki potrzebowali trochę miejsca, przynajmniej na stole, przy którym siedzieli - ten był największy, wystarczy, aby rozłożyć wszystkie księgi, zwoje i czyste i kartki, które będą potrzebne.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Zdążył dokończyć jeść, zanim Silas wyszedł z domu alchemiczki. Właściwie to skończył już jeść, gdy zadawał myśliwemu pytanie odnośnie tego gdzie mieszka. Gdy chłopak mówił na temat tego, gdzie znajduje się jego dom to Fenrir wypijał właśnie resztki naparu, który został w jego kubku. Wstał od stołu, gdy Silas ruszył do wyjścia.
- W takim razie przyjdę do ciebie gdzieś przy wieczorze. Do zobaczenia - pożegnał się z nim. Po chwili on i Sanaya zostali w domu we dwoje. Jego uwadze ponownie nie uszło to, że szlafrok znowu odsłonił nogi alchemiczki, więc, nieco mimowolnie, spojrzał na chwilę na odsłoniętą część ciała, jednak po tej chwili znowu wrócił wzrokiem wyżej, tak aby patrzeć jej w oczy.
- Szybko odzyskałem siły - zwłaszcza, że na śniadanie dostałem bardzo pyszny omlet. Nie myliłaś się, gdy wspomniałaś, że masz do tego talent - zauważył i również się uśmiechnął.
- Wydaje mi się, że już mi to mówiłaś, jednak miło jest usłyszeć to jeszcze raz. Ty też jesteś cudowna... i piękna - dodał następnie, a gdy Sanaya pocałowała go to szybko objął ją smoczą łapą i przyciągnął nieco bliżej siebie, a następnie sprawił, że ich pocałunek trwał nieco dłużej. Dopiero po tej długiej chwili, nieco niechętnie, puścił ją i pozwolił jej wstać od stołu. Zresztą, Fenrir również wstał od stołu.
- Pomogę ci - oświadczył i po chwili zaczął pomagać alchemiczce w sprzątaniu.
Co prawda nie był to jego dom, więc gdy Sanaya mówiła mu, że robi coś źle to oczywiście poprawi się i zrobi to tak jak mu powiedziała.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        - Dziękuję - odpowiedziała z uśmiechem Sanaya, gdy tylko Fenrir zaproponował jej pomoc. Nie czekało ich specjalnie dużo pracy - trzeba było posprzątać tylko to, co zostało nabałaganione przed śniadaniem, nie było żadnych zaległych prac. Alchemiczka wskazywała Fenrirowi co gdzie należy położyć, instruowała go też, gdzie trzyma najbardziej podstawowe rzeczy, kubki czy talerze, aby w razie czego sam mógł się obsłużyć. Brudne naczynia wyniosła na zewnątrz, gdzie wrzuciła je do stojącego obok drzwi wiadra z wodą - kiedyś je umyje, na razie niech po prostu brud nie zaschnie. Dopiero teraz, podczas sprzątania, smokołak miał okazję wyjrzeć na tyły domu. Tak jak zostało wcześniej wspomniane, znajdowała się tu weranda, niewielka i zapchana po brzegi różnymi dziwnymi sprzętami. Na lewo od drzwi stała drewniana ławka, fotel z wikliny i stolik, po prawej zaś panował natłok różnych przedmiotów. Kilka szafek sprawiało wrażenie kuchni letniej, za nimi na sztorc ustawiona była duża balia, drewniane skrzynki z tajemniczą zawartością tworzyły ściankę, dzięki której od strony wioski nie można było zerknąć, kto przebywa na werandzie. Pod daszkiem wisiały pęki ziół, kosze i jakieś szmatki, kilka wolnych sznurków służyło pewnie do wieszania prania. Dalej, po zejściu z werandy, trafiało się do niewielkiego warzywnika, na końcu którego widoczny był pagórek ziemianki i studnia. Sielski, wiejski obrazek.
        - Jak Silas mówił, nie mamy winogron, więc o winie będzie dzisiaj sama teoria - zagaiła Sanaya, sprzątając ze stołu swoje próbki. Układała je na innym blacie, pewnie w jakimś określonym porządku, niepojętym dla postronnego obserwatora.
        - Tego pewnie twój opiekun zdążył cię nauczyć, ale podczas takich eksperymentów wszystko musi być czyste i dokładne - kontynuowała. - Usiądź, zaraz dołączę. O czym to ja... Ach. W przypadku takich bardziej artystycznych rzeczy, jak to wino na przykład, ma znaczenie osobowość twórcy. To znaczy: nie tyle osobowość, co kilka charakterystycznych cech. Istotne będzie to, w którą stronę będziesz mieszał łyżką, jak szybko, którą ręką, jak mocno dociśniesz pędzel podczas malowania. Na ten temat powstają całe prace, nie będę cię tym zanudzać, mogę jedynie przypuszczać, że twoje szmaragdowe wino będzie ciemniejsze od mojego, półwytrawne, kwiatowe.
        Sanaya, mówiąc, zbierała z różnych zakamarków pracowni potrzebne rzeczy. Przed Fenrirem lądowały księgi, zwoje i różne przybory. Tai otworzyła niektóre tomy na konkretnych stronach, aby pozwolić swojemu mężczyźnie na zapoznanie się z omawianym tematem.
        - Jakbym się za daleko zapędziła, to mnie zatrzymaj, dobrze? - upewniła się, siadając obok Fenrira. - Wolisz sam sobie robić notatki, czy zrobić takie dla ciebie? Nie mam nigdzie gotowej, jednoznacznej receptury, będziemy musieli taką stworzyć z tego wszystkiego.
        Sanaya niedbałym gestem ogarnęła zebrane papiery.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Sanaya przy okazji wskazywała mu co i gdzie położyć, a on zapamiętywał to wszystko, bo dzięki temu nie będzie musiał co chwilę pytać jej o to gdzie coś leży, bo sam będzie to wiedział i będzie mógł się sam obsłużyć. Miał też okazję wyjrzeć na tyły domu alchemiczki. Rozejrzał się, zauważył werandę, którą od strony wioski zasłaniały skrzynki tworzące coś w rodzaju ściany, dzięki temu od strony Sadów nie można było zobaczyć kto siedzi na werandzie i co tam robi. Fenrir wpadł na pewien pomysł, w jaki można wykorzystać właśnie to, że weranda zasłaniana jest przez te skrzynki.
- Nie widzę w tym żadnego problemu - odparł. Mimo wszystko to jakaś cząstka jego osobowości żałowała, że nie będzie mu dane zobaczyć procesu tworzenia szmaragdowego wina, jednak nie dał tego po sobie poznać.
Kiwnął twierdząco głową, gdy Sanaya wspomniała o tym, czy Voro nauczył go tego, że podczas eksperymentów wszystko musi być czyste i dokładne, a następnie zajął miejsce przy stole, który mu wskazała. Cały czas ją słuchał, na początku wydawało mu się, że szmaragdowe wino jest takie samo i to bez względu na to kto je tworzy, jednak okazało się, że jest inaczej, co w gruncie rzeczy nie było takie złe, bo różnorodność może się przydać. Wodził też wzrokiem za "nauczycielką", gdy ta zbierała różnorakie księgi i zwoje, a następnie kładła je przed nim. W końcu usiadła obok niego.
- Dobrze. Co do notatek to wolałbym, abyś ty je zrobiła, bo jesteś lepiej zapoznana z tematem ode mnie i podejrzewam, że twoje notatki będą lepsze od tych, które bym sobie sam zrobił - odpowiedział.
- Podejrzewam też, że twoje pismo jest ładniejsze i czytelniejsze od mojego - dodał po chwili, a następnie, jeszcze raz, spojrzał na stertę książek i zwojów, które leżały na stole.
- To... od czego zaczynamy? - zapytał.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya uśmiechnęła się - tak myślała, że to jej w udziale przypadnie spisanie receptury na szmaragdowe wino. Sięgnęła po plik czystych kartek i po jedno z piór do pisania. Zamoczyła je w atramencie i na pierwszej stronie napisała nagłówek. Jej pismo faktycznie należało do raczej schludnych, stawiała drobne, proste litery z małymi brzuszkami, z czym kontrastowały długie daszki przy literze t oraz dolne ramię litery k, które uciekało poniżej linii pisma i obejmowało całe słowo.
        - Patrz, co piszę i kontroluj mnie, mam nawyk robienia zbyt dużych skrótów myślowych - uprzedziła Fenrira. Pisząc podświadomie zaczęła kręcić na palcu kosmyk włosów. - Więc zacznijmy od winogron. Owoce muszą być bardzo dojrzałe, najlepsza odmiana to takie małe, idealnie okrągłe, z twardą skórką, tu się mówi na nie Żabie Oczka, ale nie wiem, czy jest to powszechnie stosowana nazwa. Oczywiście, można zastosować inną odmianę, byle tylko nadawała się na wino, wtedy smak będzie po prostu trochę inny.
        Sanaya mówiąc zaczęła sporządzać notatki. Zaczęła od napisania na środku kartki słowa "winogrona", które dodatkowo podkreśliła. Krótko wypisała wszystkie cechy, które powinny mieć owoce, stworzyła też schematyczny rysunek kiści Żabich Oczek, aby Fenrir wiedział, czego szukać.
        - Owoców nie płuczemy - zastrzegła. - Dokładnie je tylko czyścimy, obrywamy z gałązek, listków, ściągamy jakieś drobinki, które przykleiły się do skórki, ale samą skórkę zostawiamy. Z owoców trzeba usunąć wszystkie pestki, jedna zostanie i wino jest do wrzucenia, niestety. Tego soku, który zostaje z obranych owoców, nie wykorzystuje się później, można go wypić od razu. Owoce idą do płóciennego worka na noc, aby dobrze obciekły. Wiem, to brzmi dziwnie: robi się wino, a tyle soku idzie do wylania... W każdym razie, na następny dzień owoce idą do jakiegoś drewnianego naczynia, które nie przecieka, i należy je ugnieść, standardowo, jak na zwykłe wino, można to zrobić ręką albo pomóc sobie jakąś kulą do ucierania. Nie polecam deptania, bo to z reguły psuje owoce, ale gdybyś się uparł, trzeba ogolić łydki. Jak już owoce są ugniecione, wkłada się do nich bezoar ciasno owinięty w jedwab i, również owinięte w jedwab, kawałki patynowanej miedzi alchemicznej...
        Sanaya na moment zamilkła, na kartce rysując sztabkę razem z wymiarami i wyrytymi w niej symbolami. Takie sztabki można było kupić w każdym większym mieście, miały ponoć idealne proporcje, aby wykorzystywać je w eksperymentach jako punkty odniesienia, a symbole dodatkowo wzmacniały ich działanie. Sztabka narysowana przez Sanayę była opatrzona symbolem kojarzonym powszechnie z kobietami - kołem z krzyżem u dołu.
        - Jedna sztabka na każdą kwadrę księżyca, która została do pełni - kontynuowała alchemiczka. - W noc pełni kontynuuje się przygotowania. Jeśli pełnię przegapimy, można to jeszcze uratować, jeśli następnego dnia wyciągnie się bezoar i miedź i włoży nowe. Ale przepraszam, pośpieszyłam się trochę. Więc, gdy już winogrona są gotowe, naczynie się przykrywa i odstawia właśnie do pełni, najlepiej w miejscu, gdzie będzie ciepło, sucho i przewiewnie. W noc pełni moszcz się odkrywa, jeśli się udał, będzie pokryty delikatną pianką o kolorze patyny i będzie miał bardzo intensywny zapach owoców, ale nie będzie czuć go alkoholem, a jeśli coś nam nie wyszło, będzie to zwykły moszcz albo w najgorszym wypadku ocet. Na razie w porządku, czy masz jakieś pytania?
        Sanaya postawiła ostatnie słowa na kartce i spojrzała na Fenrira. Smokołak mógł zauważyć, że Sanaya w notatkach robi dużo rysunków i rzadko używa ciągłego tekstu, pisze równoważnikami zdań albo używa tylko ogólnych haseł. Nie była to żadna nowość wśród alchemików, pewnie robiła tak bezwiednie. Fragment o ilości sztabek alchemicznych wyglądał jak równanie, w którym symbole oznaczające kolejne kwadry zostały wzięte w klamrę, która wskazywała na symbol miedzi, w nawiasie zaś dopisano "(do pełni)". Teraz, gdy wszystko tłumaczyła na świeżo, jej zapiski wydawały się czytelne. W jakiś magiczny sposób unikała kleksów.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Nie mylił się, gdy stwierdził, że Sanaya ma ładniejsze i czytelniejsze pismo niż on, a teraz tylko nabrał co do tego pewności.
- Dobrze - odparł. Następnie zaczął słuchać jej i kontrolować to co pisze, tak żeby nie robiła za długich skrótów myślowych.
Słuchał jej z uwagą, jednak część swojej uwagi poświęcał też na to, aby patrzeć to co alchemiczka pisze i rysuje. Co prawda to co mówiła to będzie miał też zapisane na papierze, jednak i tak, z przyzwyczajenia, starał się zapamiętać jak najwięcej. Wiedział o czym mówi Sanaya, jednak słyszał to pierwszy raz w życiu, w końcu pierwszy raz poznawał przepis na przygotowanie tego typu wina. Zauważył też, że alchemiczka ładnie rysuje, przez chwilę przez jego głowę przeszła myśl, że trochę jej zazdrości, bo on nigdy nie miał talentu do rysowania, szkicowania też. Dobrze, że przynajmniej miał talent do walki i do kilku innych czynności. Wsłuchał się w jej głos tak, że dopiero po chwili od tego, gdy zadała mu pytanie zorientował się, że to pytanie było skierowanie do niego.
- W porządku, w porządku. Nie mam żadnych pytań - powiedział do niej i uśmiechnął się, również do niej.
Ogólnie całe zapiski, które sporządziła Sanaya wydawały mu się czytelne i zrozumiałe, więc nie prosił jej o to, aby zmieniła styl, w którym pisze, bo nie wymagał tego od niej.
- Możemy kontynuować. Chyba, że chcesz chwili odpoczynku czy coś? - zapytał. On musiał tylko patrzeć na to co pisze Sanaya i słuchać jej, a to ona mówiła i pisała, więc wykonywała większą pracę niż on - dlatego zapytał o to czy nie chciałaby chwili odpoczynku.
Awatar użytkownika
Sanaya
Urzeczywistniający Marzenia
Posty: 598
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Alchemik , Badacz
Ranga: [img]http://granica-pbf.pl/images/ekspert%20moderator.png[/img]
Kontakt:

Post autor: Sanaya »

        Sanaya przekrzywiła lekko głowę, widząc, jak bardzo skupiony był Fenrir. Tak bardzo, że prawie nie usłyszał zadanego mu pytania, co w oczach alchemiczki było naprawdę urocze. Uśmiechnęła się, próbując złapać jego wzrok.
        - Ja nie potrzebuję przerwy - zapewniła szybko. - Ale dziękuję.
        Tai pocałowała Fenrira w policzek i wróciła do zapisków. Podciągnęła trochę rękawy szlafroka, aby nie pocierać nimi kartek - raz, że rozmazałaby tekst, a dwa, pobrudziłabym materiał, a tego bardzo by nie chciała. Szlafrok, który miała na sobie, był jednym z jej ulubionych, ręcznie malowany, dlatego musiała unikać częstego prania, które prędzej czy później zmyłoby również farbę.
        - Tak więc jeśli wszystko się udało, na powierzchni moszczu będzie pianka - podjęła przerwany wątek. - Należy ją zdjąć, ale nie wyrzucać, bo to dzięki niej później zaczyn będzie fermentować, bez tego dostaniemy sok o bardzo dziwnym smaku. Także piankę przekłada się do słoika, a naczynie z owocami można nakryć czystą ścierką i zostawić, niech się wietrzy. Ach, zapomniałabym prawie: w tym momencie wyjmuje się też bezoar i miedź.
        Sanaya na chwilę przerwała, aby wszystko dokładnie rozrysować. Więcej w tym było obrazków niż słów, komentarze pojawiały się tylko tam, gdzie były absolutnie niezbędne. Nim Tai podjęła, oddzieliła wszystko kreską.
        - Winogrona powinny oddychać przez równe dwanaście dni, codziennie trzeba je odkryć i zamieszać. Pianka bez problemu da się przechować, nie można jej tylko potrząsać, bo opadnie. W międzyczasie można przygotować syrop. Na początek potrzebny jest cały zasuszony pąk lotosu, trzeba go zetrzeć na proszek. Zimną wodę należy pomieszać z cukrem, jeden do jednego, tak żeby nie było bryłek, ale cukier nie musi się rozpuścić całkowicie. Stawiasz wszystko na ogień i bardzo wolno podgrzewasz, cały czas mieszając szklanym patyczkiem. Gdy zacznie wrzeć, wrzucasz starty lotos, staraj się go w miarę równomiernie rozsypać po powierzchni płynu. Od tego momentu nie można zmienić kierunku mieszania, garnek z syropem trzeba za to zdjąć z ognia i zacząć go studzić. To od lotosu pochodzą bąbelki, żeby wyszły trwałe podczas studzenia dobrze użyć wachlarza albo chociażby jakiejś deseczki, żeby doprowadzić więcej powietrza. Nie polecam dmuchać, bo raz, że twarz od tego boli, a dwa, nie zawsze otrzyma się pożądany efekt, przerwy na wdech zabierają zbyt dużo czasu i mniej powietrza trafia do syropu. Uzbrój się na tym etapie w cierpliwość, bo syrop bardzo wolno stygnie, możesz siedzieć nad tym nawet pół dnia. Jakbyś miał wątpliwości, czy jest już wystarczająco chłodny, aby przerwać mieszanie, patrz na ślad po pałeczce - syrop z czasem gęstnieje, więc jeśli będziesz mógł narysować na jego powierzchni pełne kółko, będzie gotowy. Może wyjść lekko żółty albo mętny, zależnie od cukru, w prawidłowo zrobionym będą widoczne bąbelki. Gdy przerwiesz mieszanie, wskazane jest, aby jeszcze trochę obniżyć temperaturę, tu występuje pełna dowolność: możesz użyć zaklęcia, włożyć garnek do potoku albo cokolwiek wymyślisz, ja korzystam z ciekłej mgły, jeśli akurat mam ją pod ręką albo zostawiam garnek w ziemiance.
        Sanaya przerwała na chwilę, westchnęła i odłożyła pióro. Trochę się nagadała i zaschło jej w gardle, wstała więc i nalała do kubków naparu, który został jej jeszcze ze śniadania. Jeden podała Fenrirowi, drugi zaś opróżniła duszkiem.
        - Teraz tak: owoce czekają, syrop gotowy, pianka stoi - zaczęła wyliczać na palcach. - A tak, już wiem. Esencja. Z owoców trzeba nabrać trochę płynu, jego i tak nigdy nie ma za wiele, więc można zebrać wszystko, nie będzie tego więcej, niż kubek. Sok wlewa się do butelki i zatyka szczelnie korkiem. A teraz krąg…
        Sanaya wstała i wzięła nową kartkę ze stosu. Pióro zamieniła na rysik.
        - Krąg transmutacyjny nadaje smak, decyduje o odcieniu wina i jego trwałości - wyjaśniła. Wolną ręką przytrzymywała rękaw drugiej, aby nie przeszkadzał przy rysowaniu. - Zaczyna się od środka i kolejno: jeden element od ziemi, bo korzystamy z rośliny. Jeden od wody, aby energia przeszła przez sok. Od księżyca tyle, ile kwadr stały owoce. Jeden od powietrza, dla piany. Jeden od wody, dla lotosu…
        Sanaya mówiąc, rysowała kolejne symbole. Żadnego z nich nie domknęła, z wiadomej przyczyny: aby energia nie zaczęła płynąć przez krąg. Zaczęła od małego kwadratu na środku kartki, wokół niego nakreśliła trójkąt w taki sposób, aby figury się nie stykały. Kwadry zostały oznaczone małymi kółeczkiami na ramionach i szczycie trójkąta, Sanaya dopisała symbole, aby nie było wątpliwości, gdzie należy zaznaczyć nów, a gdzie pełnię. Wszystko obwiodła kolejnym kołem, następnie zaś kolejnym trójkątem, który tym razem dotykał figury w środku.
        - Na trójkącie równomiernie należy zaznaczyć symbole powietrza, trzy albo sześć - wyjaśniła, rysując okręgi na ramionach i rogach największego konturu. - To dla bąbelków. Trzy znaki dadzą większe bąbelki, a sześć mniejsze, za to gęstsze, jak w butelce, którą wczoraj otworzyliśmy. Wszystko trzeba zamknąć trójkątem, bo na koniec otrzymamy wino, które jest cieczą.
        Ostatnia figura namalowana przez Sanayę była skierowana podstawą ku górze, odwrotnie niż pozostałe.
        - To jest szkielet - zastrzegła. - Ale teraz chwila przerwy, muszę znaleźć jedną książkę w tym stosie… Mam nadzieję, że jak na razie jasne?
Alchemiczka nachyliła się nad stołem i zaczęła przeglądać wyciągnięte księgi. W każdej z nich były zagajone symbole, których poszukiwała, ale tylko jedna zawierała wszystkie na raz. Problem polegał na tym, że nie pamiętała, który to był tom - ona już dawno rysowała z pamięci, nie potrzebowała ściąg, więc zdążyła zapomnieć, gdzie czego należy szukać.
Awatar użytkownika
Fenrir
Splatacz Snów
Posty: 371
Rejestracja: 10 lat temu
Rasa: Smokołak
Profesje: Wojownik , Najemnik , Włóczęga
Kontakt:

Post autor: Fenrir »

Uśmiechnął się lekko, gdy poczuł pocałunek alchemiczki na swoim policzku. Chciał też złapać jej usta swoimi ustami, jednak tym razem mu się nie udało, a szkoda, bo chciał przedłużyć trochę ten pocałunek.
- W takim razie kontynuujmy - odparł. Poczekał chwilę, aż kobieta przygotuje się, czyli podwinie rękawy szlafroka, i ponownie zaczął jej słuchać, gdy wróciła do tematu i znowu zaczęła mówić o procesie przygotowywania wina. Pamiętał o tym, aby kontrolować jej zapiski i pilnować, żeby nie robiła zbyt długich skrótów myślowych i tak dalej, jednak jak na razie, uważał, że nie było potrzeby, aby ją upominać.
Tak jak wcześniej - uważnie słuchał tego, co mówi Sanaya, po to, aby jak najwięcej zapamiętać, a w razie czego, gdyby czegoś zapomniał, to będzie miał to spisane na kartkach, w notatkach, które robiła alchemiczka. Przy okazji mógł posłuchać jej głosu. Trochę zdziwiło go też to, że mimo iż Sanaya mówi, nie ukrywajmy, że dużo, to nie zaschło jej w gardle, możliwe, że była po prostu przyzwyczajona do dawania wykładów i długiego mówienia. Już nawet sam miał wstać i przynieść jej coś do picia, jednak alchemiczka wyprzedziła go o dosłownie kilka sekund. Fenrir również napił się wywaru z kubka, który pili już wcześniej, przy śniadaniu.
Przyjrzał się rysunkom, które rysuje alchemiczka, rozpoznał krąg transmutacyjny, więc szybko domyślił się, że Tai nie domykała ich po to, aby energia nie zaczęła płynąć przez krąg, co byłoby niepotrzebne. Wiedział jak rysować poszczególne symbole żywiołów i tak dalej, jednak nie wiedział jak dokładnie ma wyglądać krąg transmutacyjny dla szmaragdowego wina, więc rysunek na pewno się przyda.
- Jak na razie to tak, i to głównie dzięki tobie, bo bardzo dobrze wszystko tłumaczysz i widzę, że robisz też dobre notatki - odparł smokołak. Następnie upił trochę wywaru z kubka. Sanaya prawdopodobnie szukała jakieś księgi o symbolach w kręgu, bo właśnie teraz są przy kręgu transmutacyjnym.
- Na jakim etapie już jesteśmy? - zapytał. Chodziło mu oczywiście o to, jak daleko już są i ile zostało im do końca.
Zablokowany

Wróć do „Sady”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość