Danae ⇒ [Okolice Danae] Las.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Anioł dostrzegł ją jako pierwszy, co nawet jej nie zaskoczyło w żaden sposób. Drugi z nich nawet za bardzo nie wiedział co robi, kiedy stał obok Anioła w pozycji gotowej do obrony. Na usta demona wpełzł uśmiech zdradzający ogromną ochotę do małej zabawy. Wśród drzew i krzaków miała przewagę, a mrok stał się jej najbliższym przyjacielem. Zaczęła przechadzać się szybszym krokiem wśród chaszczy, zupełnie jakby chciała ich obejść, ciągle chowając się w mroku. Dwójka przestraszonych mężczyzn, obracała się zgodnie z ruchem demona, co dla niej wyglądało bardzo zabawnie. Zaczęła biec, potem zmieniła kierunek, na tyle szybko, że obaj zdążyli się pogubić. Zapanowała zupełna cisza, w której jedynie odcinał się cichy trzask płonącego drewna. Demon czekał.
Mężczyzna w zbroi stał tyłem do miejsca, w którym się chowała, natomiast człowiek, rozglądał się wkoło, stojąc dokładnie naprzeciw niej. Odczekała dłuższą chwilę, Anioł odsunął się tak, że teraz nic nie stało na przeszkodzie by ...
Dziewczyna szybko i zwinnie wyskoczyła z kryjówki, kierując się w stronę Sopy. Zanim Anioł się odwrócił, by pomóc towarzyszowi, dostał solidnego kopniaka i stracił równowagę. Po tym Demon rzucił się na Sopę, przewracając go i lądując na nim. Oczom człowieka ukazały się dwa, równe rzędy ostrych jak brzytwa zębów, ale to co na pewno wyryje się w jego pamięci, to czerwone oczy pełne szaleństwa. Dziewczyna pochyliła się nad nim i polizała jego policzek, po czym wybuchła szaleńczym śmiechem i uciekła w głąb lasu. Wszystko to stało się w mgnieniu oka i żaden z nich nie był w stanie zareagować. Arayo znowu ukryła się w mroku i obserwowała swoje nowe zabawki, które nie zdawały sobie sprawy, że dawno mogły zwijać się na ziemi przeżywając męczarnie, o jakich nie byli w stanie nawet pomyśleć.
Mężczyzna w zbroi stał tyłem do miejsca, w którym się chowała, natomiast człowiek, rozglądał się wkoło, stojąc dokładnie naprzeciw niej. Odczekała dłuższą chwilę, Anioł odsunął się tak, że teraz nic nie stało na przeszkodzie by ...
Dziewczyna szybko i zwinnie wyskoczyła z kryjówki, kierując się w stronę Sopy. Zanim Anioł się odwrócił, by pomóc towarzyszowi, dostał solidnego kopniaka i stracił równowagę. Po tym Demon rzucił się na Sopę, przewracając go i lądując na nim. Oczom człowieka ukazały się dwa, równe rzędy ostrych jak brzytwa zębów, ale to co na pewno wyryje się w jego pamięci, to czerwone oczy pełne szaleństwa. Dziewczyna pochyliła się nad nim i polizała jego policzek, po czym wybuchła szaleńczym śmiechem i uciekła w głąb lasu. Wszystko to stało się w mgnieniu oka i żaden z nich nie był w stanie zareagować. Arayo znowu ukryła się w mroku i obserwowała swoje nowe zabawki, które nie zdawały sobie sprawy, że dawno mogły zwijać się na ziemi przeżywając męczarnie, o jakich nie byli w stanie nawet pomyśleć.
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Ethel wcale jej nie widział, a jedynie wyczuwał. Kiedy demon zaczął biegać wokół ich ogniska, wpatrywał się czujnie w ognisko, jedynie przerzucając miecz z jednej ręki do drugiej. Cały czas czuł gdzie ona się znajduje, a mimo to siedział spokojnie, jakby nic się nie działo. Ale wbrew przekonaniu demona, nie bał się jej ani trochę. Wręcz przeciwnie, w pewnym sensie cieszył się, że w końcu jakiegoś spotkał. W końcu dotąd Pan nie chciał go wysyłać na takie misję, chociaż do tego najlepiej się wyszkolił. Ale w końcu dopadnie jednego z nich.
- Zachowaj spokój... - mruknął do Sopy, kiedy wyczuł że demon błyskawicznie zaczął się do nich zbliżać. Zacisnął tlyko dłoń na rękojeści miecza, ale nadal się nie poruszył. Chciał najpierw sprawdzić co to za stwór. Jej kopniak jedynie lekko wytrącił go z równowagi, bo wciąż siedział na ziemi a zbroja zrobiła swoje. Nie przeszkodziło mu to jednak w pobieżnym obejrzeniu demona. Dostrzegł ostre jak brzytwy kły i płonące czerwienią oczy. Smukła sylwetka tłumaczyła jego potworną szybkość. Nie zdążył jednak dostrzec innych szczegółów wyglądu, bo zaraz potem ciszę rozdarł szaleńczy śmiech i demon zniknął z pola widzenia. Ethel spojrzał na Sopę, samemu siedząc tak samo jak poprzednio.
- Nic ci nie jest? Widzisz, mamy szczęście. To demon z tych, które wolą pobawić się z ofiara zanim ją zabiją. Trochę wredne i czasami bardziej bolesne, ale przynajmniej trudniej je pokonać. - Uśmiechnął się wesoło, jakby nie opowiadał o atakującym ich demonie, a pięknym zwierzęciu na jakiejś wystawie. Tym bardziej było to dziwne, że oczy wręcz błyszczały mu z fascynacji.
Dopiero teraz podniósł się na nogi, trzymając miecz w lewej ręce. Prawą musiał zostawić wolną, żeby pochwycić owe stworzenie kiedy się zbliży. Była za szybka, żeby móc polegać na oczach, więc anioł opuścił powieki i zdał się na resztę zmysłów - głównie ten magiczny, który posiadał od dzieciństwa jako anioł. Raczej żaden demon nie mógłby przejść obok niego nie zauważony, jeśli już wiedział o jego obecności. Nie poruszał się wcale, będąc już całkowicie gotowym na powtórny atak demona. Tym razem już na pewno nie pójdzie mu tak łatwo.
- Zachowaj spokój... - mruknął do Sopy, kiedy wyczuł że demon błyskawicznie zaczął się do nich zbliżać. Zacisnął tlyko dłoń na rękojeści miecza, ale nadal się nie poruszył. Chciał najpierw sprawdzić co to za stwór. Jej kopniak jedynie lekko wytrącił go z równowagi, bo wciąż siedział na ziemi a zbroja zrobiła swoje. Nie przeszkodziło mu to jednak w pobieżnym obejrzeniu demona. Dostrzegł ostre jak brzytwy kły i płonące czerwienią oczy. Smukła sylwetka tłumaczyła jego potworną szybkość. Nie zdążył jednak dostrzec innych szczegółów wyglądu, bo zaraz potem ciszę rozdarł szaleńczy śmiech i demon zniknął z pola widzenia. Ethel spojrzał na Sopę, samemu siedząc tak samo jak poprzednio.
- Nic ci nie jest? Widzisz, mamy szczęście. To demon z tych, które wolą pobawić się z ofiara zanim ją zabiją. Trochę wredne i czasami bardziej bolesne, ale przynajmniej trudniej je pokonać. - Uśmiechnął się wesoło, jakby nie opowiadał o atakującym ich demonie, a pięknym zwierzęciu na jakiejś wystawie. Tym bardziej było to dziwne, że oczy wręcz błyszczały mu z fascynacji.
Dopiero teraz podniósł się na nogi, trzymając miecz w lewej ręce. Prawą musiał zostawić wolną, żeby pochwycić owe stworzenie kiedy się zbliży. Była za szybka, żeby móc polegać na oczach, więc anioł opuścił powieki i zdał się na resztę zmysłów - głównie ten magiczny, który posiadał od dzieciństwa jako anioł. Raczej żaden demon nie mógłby przejść obok niego nie zauważony, jeśli już wiedział o jego obecności. Nie poruszał się wcale, będąc już całkowicie gotowym na powtórny atak demona. Tym razem już na pewno nie pójdzie mu tak łatwo.
Sopa omal nie krzyknął, gdy demon wyskoczył na niego wprost z krzaków. Spodziewał się co prawda takiej możliwości, ale i tak niewiele był w stanie zrobić wobec tak piekielnie szybkiej bestii. Podczas upadku broń wypadła mu z rąk i mógł bronić się tylko siłą mięśni. Ale i to niewiele pomogło, bo nie dał rady zrzucić z siebie demona, który na jego szczęście tylko go... liznął i zostawił.
Kiedy demon się wycofał, przez chwilę Sopa jeszcze leżał na ziemi, mając w pamięci parę jaskrawych, czerwonych oczu. Kiedy anioł zaczął do niego mówić szybko się pozbierał i wstał, podnosząc miecz. Słuchał uważnie, co Ethel ma do powiedzenia, ale skupił się na wypatrywaniu demona w krzakach. Kiedy znów zaatakuje chciałby go mieć jak na tacy.
Kiedy demon się wycofał, przez chwilę Sopa jeszcze leżał na ziemi, mając w pamięci parę jaskrawych, czerwonych oczu. Kiedy anioł zaczął do niego mówić szybko się pozbierał i wstał, podnosząc miecz. Słuchał uważnie, co Ethel ma do powiedzenia, ale skupił się na wypatrywaniu demona w krzakach. Kiedy znów zaatakuje chciałby go mieć jak na tacy.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo spoglądała na swoje nowe zabawki z bezpiecznej odległości, co chwilę zmieniając swoje położenie. Wiedziała doskonale, że ten skrzydlaty w zbroi coś kombinuje. Nie wiedziała co, ale coś podpowiadało jej, że tak właśnie jest. Jeśli w ogóle można powiedzieć o niej, że „wiedziała”. Teraz wszakże była demonem ogarniętym dziką żądzą mordu i chaosu. Nie kierowała się myślami. Może tak byłoby, gdyby zaklęcie nauczone przez Maga zadziałało odpowiednio szybko i z odpowiednią siłą, ale nie tym razem. Kierowały nią bardziej instynkty i głód. Tak, zdecydowanie przeważał w tym głód krwi. Lecz nie taki jak u nieumarłych zwanych wampirami. Nie. Ona, a raczej Demon czający się w zakamarkach jej duszy lub umysłu, czerpał po prostu przyjemność ze zniszczenia i zabijania bogom ducha winnym ludzi i nieludzi. Musiała zabijać, instynkt był zbyt silny.
Obserwowała mężczyzn dość długo, co na pewno kogoś nastawianego na nagły atak wprawiło w niemałą dezorientację. Demon kontrolujący w tej chwili ciało dziewczyny, biednej dziewczyny objętej straszną klątwą zupełnie nie z własnej winy, był coraz bardziej nieprzewidywalny. Widać szukał nowych „doznań” jakie płynęły z lęku wzbudzanego w nowych ofiarach. Nagle Arayo stanęła, był to jeden z bliżej wysuniętych w stronę ogniska punktów, z których demoniczna elfka mogłaby wyprowadzić szybki atak wprost na gardło Sopy. Jej białe włosy opadły w nieładzie na ramiona, plecy, a nawet do przodu zasłaniając częściowo pole widzenia. Równie nagle jak zatrzymała się, wybiegła by zaatakować Sopę, tym razem za cel obrała sobie podcięcie go.
Obserwowała mężczyzn dość długo, co na pewno kogoś nastawianego na nagły atak wprawiło w niemałą dezorientację. Demon kontrolujący w tej chwili ciało dziewczyny, biednej dziewczyny objętej straszną klątwą zupełnie nie z własnej winy, był coraz bardziej nieprzewidywalny. Widać szukał nowych „doznań” jakie płynęły z lęku wzbudzanego w nowych ofiarach. Nagle Arayo stanęła, był to jeden z bliżej wysuniętych w stronę ogniska punktów, z których demoniczna elfka mogłaby wyprowadzić szybki atak wprost na gardło Sopy. Jej białe włosy opadły w nieładzie na ramiona, plecy, a nawet do przodu zasłaniając częściowo pole widzenia. Równie nagle jak zatrzymała się, wybiegła by zaatakować Sopę, tym razem za cel obrała sobie podcięcie go.
Tym razem jednak Sopa nie był zupełnie nieprzygotowany do ataku demona. Dobrze zdawał sobie sprawę, że jest słabszym celem od anioła, że przeciwnik się z nim bawi i że za chwilę znowu zaatakuje.
Kiedy Arayo zaszarżowała próbował odskoczyć, jednakże przeciwnik był zbyt szybki i człowiekowi nie do końca się to udało. Poleciał w bok, ale demon rzucił się jeszcze na niego. Doszło do szamotaniny, w której słabszy Sopa chyba tylko dzięki doświadczeniom z przeszłości w straży i bójek karczemnych potrafił utrzymać Arayo w bezpiecznym dystansie.
- Rusz się i zabij to coś! - krzyknął do Ethela, próbując jeszcze odepchnąć demona.
Kiedy Arayo zaszarżowała próbował odskoczyć, jednakże przeciwnik był zbyt szybki i człowiekowi nie do końca się to udało. Poleciał w bok, ale demon rzucił się jeszcze na niego. Doszło do szamotaniny, w której słabszy Sopa chyba tylko dzięki doświadczeniom z przeszłości w straży i bójek karczemnych potrafił utrzymać Arayo w bezpiecznym dystansie.
- Rusz się i zabij to coś! - krzyknął do Ethela, próbując jeszcze odepchnąć demona.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Demonowi tym razem udało się trochę wybić z rytmu anioła. Starał się śledzić jej ruchy za pomocą swoich zmysłów, ale dziewczyna poruszała się tak chaotycznie, że momentami tracił orientację gdzie jest. Ale to tylko motywowało go do większego wysiłku i przyłożenia się do tego. Zareagował momentalnie, kiedy demon wyskoczył z krzaków. Uniósł miecz Arayo, szykując się do cięcia w biegnącego an Sope stwora. Chciał ciąć na odlew, nie miał w końcu czasu na przymierzenie się, ale... Przez moment jakaś myśl przebiegła mu przez głowę, kiedy widział atakującego demona. Jego długie uszy, srebrne włosy, przez ułamek sekundy nawet rysy twarzy. Zawahał się, nie zdążył opuścić miecza i przeciwnik dopadł Sopę.
Jednak tak samo jak owa myśl pojawiła się w jego głowie, tak szybko zniknęła, nie pozostawiając po sobie zbyt wyraźnego śladu. Ethel jednym susem doskoczył do szamoczących się, ale nie mógł ryzykować ataku mieczem. Dwójka na ziemi tak się szarpała, że mógł trafić Sopę zamiast demona. Z racji tego, nie chcąc tracić czasu na myślenie, wymierzył kopniaka obitym w stal butem w stronę brzucha bestii. Przynajmniej miał nadzieję, że to brzuch, bo demon był piekielnie zręczny.
Jednak tak samo jak owa myśl pojawiła się w jego głowie, tak szybko zniknęła, nie pozostawiając po sobie zbyt wyraźnego śladu. Ethel jednym susem doskoczył do szamoczących się, ale nie mógł ryzykować ataku mieczem. Dwójka na ziemi tak się szarpała, że mógł trafić Sopę zamiast demona. Z racji tego, nie chcąc tracić czasu na myślenie, wymierzył kopniaka obitym w stal butem w stronę brzucha bestii. Przynajmniej miał nadzieję, że to brzuch, bo demon był piekielnie zręczny.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo rzuciła się na Sopę, jednak nie przewidziała tego, że ktoś słabszy od niej, wykaże się choć odrobiną woli do uniknięcia ataku. Człowiek odskoczył w bok, co nieco zdezorientowało elfkę, ale instynktownie rzuciła się za nim. Wdała się w niepotrzebną szamotaninę, w której nie mogła osłonić się, przed możliwym atakiem od strony Anioła. nie chciała wypuścić swojej zabawki, ale ta okazywała więcej oporu niż można było przypuszczać. Dziki warkot wydobywał się z ust Demona, który nie dawał za wygraną. Arayo chciała zadać potężny cios Sopie, który sprawiłby, że ten straci przytomność. To dałoby jej czyste pole do walki z Aniołem i pobawieniem się nim przez jakiś czas, po czym pozbyłaby się go tak jak i wcześniejszych ofiar. Kiedy chciała ostatecznie zaatakować Sopę, została zaskoczona po raz drugi. Mimo swojej zręczności, Ethel kopniakiem trafił ją w brzuch, co sprawiło, że odleciała kawałek, dając spokój Człowiekowi. Oszołomiona patrzyła wściekle na dwójkę mężczyzn, stojąc na zgiętych nogach i mimo wszystko - uśmiechając się złośliwie.
Przez dłuższy czas nic się nie działo. Z ust przemienionej elfki wydobywał się złowieszczy chichot, który wielu mogło wziąć za zwykły warkot. Nagle Arayo wykonała gwałtowny ruch i uciekła w las, pozostawiając zaskoczonych mężczyzn.
Przez dłuższy czas nic się nie działo. Z ust przemienionej elfki wydobywał się złowieszczy chichot, który wielu mogło wziąć za zwykły warkot. Nagle Arayo wykonała gwałtowny ruch i uciekła w las, pozostawiając zaskoczonych mężczyzn.
Sopa błyskawicznie wstał, chwycił po raz kolejny za leżący na ziemi miecz i otrzepał się lekko. Poczuł się zwycięsko, to rozdanie przecież wygrali, a dodatkowo chichocząc próbował wytrącić demona z równowagi. Zdezorganizowany wróg to zazwyczaj martwy wróg. Problem w tym, że Arayo obrała chyba tę samą taktykę...
Kiedy demon uciekł do lasu mężczyzna odetchnął.
- Uff... chwila odpoczynku - burknął, przykucając. Nie miał wątpliwości, że przeciwnik nie da za wygraną i wróci. Wcześniej coś wpadło mu do głowy, ale dłuższy czas zastanawiał się, czy opowiedzieć o tym, czy nie robić z siebie wariata i dalej siedzieć cicho. Sopa jednak miał wrodzony talent do gadania głupot i nie mógł się powstrzymać.
- To... stworzenie kogoś mi przypominało - powiedział w końcu, mając nadzieję, że anioł albo już to zauważył, albo załapie o co chodzi. Pierwsze koty za płoty.
Kiedy demon uciekł do lasu mężczyzna odetchnął.
- Uff... chwila odpoczynku - burknął, przykucając. Nie miał wątpliwości, że przeciwnik nie da za wygraną i wróci. Wcześniej coś wpadło mu do głowy, ale dłuższy czas zastanawiał się, czy opowiedzieć o tym, czy nie robić z siebie wariata i dalej siedzieć cicho. Sopa jednak miał wrodzony talent do gadania głupot i nie mógł się powstrzymać.
- To... stworzenie kogoś mi przypominało - powiedział w końcu, mając nadzieję, że anioł albo już to zauważył, albo załapie o co chodzi. Pierwsze koty za płoty.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Po celnym trafieniu Ethel podszedł dwa kroki w stronę demona, żeby mieć go w zasięgu wzroku. Czekał jednak, aż ten pierwszy zaatakuje, żeby móc powalić go kiedy będzie skakał. Wolał nie przeceniać swoich umiejętności - uderzając w tej chwili, demon na pewno okazałby się szybszy, minął miecz i trafił anioła, co nie było pożądanym efektem. Wpatrywał się w demoniczną twarz, skrytą częściowo za splątanymi włosami i szaleńczym uśmiechem. Teraz, kiedy tamta myśl powróciła, nie miał już wątpliwości. W milczeniu przyglądał się, jak poczwara ucieka w las. Z początku miał zamiar za nią lecieć, ale szczerze wątpił, czy Sopa poradziłby sobie sam z demonem, a nie chciał mieć na sumieniu jego życia.
Nic nie mówiąc, odłożył miecz Arayo na ziemię, ale w miarę blisko. Co prawda nie wyczuwał już demona, ale wiedział, że pewnie czai się w pobliżu czekając tylko na to, aż oni stracą czujność. I pewnie poczeka tak do rana. Ethel zdjął mięso z ogniska - zostało go całkiem sporo, więc ostrożnie położył je w wysokiej trawie, żeby się nie zmarnowało. Sam chwycił swoją włócznię, na której to się piekło i z wolna ją wyczyścił. Stał nie była aż tak gorąca jak się spodziewał, więc mógł ją spokojnie trzymać. Anioł zerknął w stronę nieba i dopiero później na Sopę.
- Idź spać, póki możesz będę trzymał wartę - rzekł trochę mniej swobodnie niż normalnie. Widać że coś go trapiło, bo stracił całą swoją wesołość, którą przejawiał na myśl o walce z demonem. I co dziwne, nie marudził że nie może go gonić. Usiadł na ziemi obok ognia, dołożył trochę drewna i w zamyśleniu wpatrzył się w płomienie, pozostając cały czas wyczulonym na obecność demona.
- To nie mogła być ona... - szepnął cicho, do siebie.
Nic nie mówiąc, odłożył miecz Arayo na ziemię, ale w miarę blisko. Co prawda nie wyczuwał już demona, ale wiedział, że pewnie czai się w pobliżu czekając tylko na to, aż oni stracą czujność. I pewnie poczeka tak do rana. Ethel zdjął mięso z ogniska - zostało go całkiem sporo, więc ostrożnie położył je w wysokiej trawie, żeby się nie zmarnowało. Sam chwycił swoją włócznię, na której to się piekło i z wolna ją wyczyścił. Stał nie była aż tak gorąca jak się spodziewał, więc mógł ją spokojnie trzymać. Anioł zerknął w stronę nieba i dopiero później na Sopę.
- Idź spać, póki możesz będę trzymał wartę - rzekł trochę mniej swobodnie niż normalnie. Widać że coś go trapiło, bo stracił całą swoją wesołość, którą przejawiał na myśl o walce z demonem. I co dziwne, nie marudził że nie może go gonić. Usiadł na ziemi obok ognia, dołożył trochę drewna i w zamyśleniu wpatrzył się w płomienie, pozostając cały czas wyczulonym na obecność demona.
- To nie mogła być ona... - szepnął cicho, do siebie.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Demon biegł co sił w nogach, przebijając się przez leśną gęstwinę. Po pewnym dystansie, demon upadł na ziemię, dysząc ciężko. Arayo próbowała walczyć, co było wyraźnie widać, jednak była zbyt słaba, by pokonać klątwę do końca. Demoniczna elfka straciła przytomność.
Lekkie promyki Słońca, przebijały się przez korony drzew i delikatnie muskały policzek Arayo. Dziewczyna przebudzała się powoli, ruszała kolejno rękoma, nogami, a każdy ruch sprawiał jej ogromny ból. Zawsze tak jest, za każdym razem po przemianie, całe jej ciało ogarnia przeszywający ból. Ale to mija i znowu wszystko wraca do normy. Elfka podniosła się i powoli wstała. Znowu miała poszarpane ubranie, choć kiedy czuje nadchodzącą przemianę, stara się jakoś zabezpieczyć, by potem mieć co na siebie włożyć. Tym razem wyglądała jakby coś na nią napadło i solidnie poturbowało. Przeczesała dłonią rozczochrane włosy, próbowała ułożyć je, tak aby wyglądały w miarę znośnie. Poprawiła ubranie, które było porozdzierane w różnych miejscach i ubabrane błotem. Westchnęła nieco zrozpaczona, nie pamiętając zupełnie niczego z nocy. Bała się, że mogła zrobić komuś krzywdę. Ruszyła więc powoli przed siebie, myśląc nad tym co powie Sopie i Ethelowi gdy w końcu ich znajdzie.
Lekkie promyki Słońca, przebijały się przez korony drzew i delikatnie muskały policzek Arayo. Dziewczyna przebudzała się powoli, ruszała kolejno rękoma, nogami, a każdy ruch sprawiał jej ogromny ból. Zawsze tak jest, za każdym razem po przemianie, całe jej ciało ogarnia przeszywający ból. Ale to mija i znowu wszystko wraca do normy. Elfka podniosła się i powoli wstała. Znowu miała poszarpane ubranie, choć kiedy czuje nadchodzącą przemianę, stara się jakoś zabezpieczyć, by potem mieć co na siebie włożyć. Tym razem wyglądała jakby coś na nią napadło i solidnie poturbowało. Przeczesała dłonią rozczochrane włosy, próbowała ułożyć je, tak aby wyglądały w miarę znośnie. Poprawiła ubranie, które było porozdzierane w różnych miejscach i ubabrane błotem. Westchnęła nieco zrozpaczona, nie pamiętając zupełnie niczego z nocy. Bała się, że mogła zrobić komuś krzywdę. Ruszyła więc powoli przed siebie, myśląc nad tym co powie Sopie i Ethelowi gdy w końcu ich znajdzie.
Sopa podrapał się po głowie i przeszedł się parę razy wokół obozowiska. Z lekkimi obawami, ale nasłuchiwał, czy demon nie wraca. Potem podszedł do anioła i usiadł koło ogniska.
- A co z elfką? Nie będziemy jej szukać? - spytał, będąc ciekawym odpowiedzi. Mogła ona wiele wyjaśnić. - A spać... nie muszę. Nie wiem czy zasnę mając świadomość, że wokół grasuje jakiś potwór rodem z piwnicy ciotki Claudrelli - burknął. Położył się teraz, trzymając na wszelki wypadek miecz pod ręką. Oglądał gwiazdy i dumał nad czymś.
- A co z elfką? Nie będziemy jej szukać? - spytał, będąc ciekawym odpowiedzi. Mogła ona wiele wyjaśnić. - A spać... nie muszę. Nie wiem czy zasnę mając świadomość, że wokół grasuje jakiś potwór rodem z piwnicy ciotki Claudrelli - burknął. Położył się teraz, trzymając na wszelki wypadek miecz pod ręką. Oglądał gwiazdy i dumał nad czymś.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Ethelnalen stał przy ogniu, opierając się na swojej włóczni. Oczy miał przymknięte, ale resztę zmysłów przygotowaną na ewentualny powtórny atak. Milczał chwilę po pytaniu które zadał Sopa, zastanawiając się nad nim chwilę.
- To nie będzie najlepszy pomysł. Nie wiem nawet w którym poszła kierunku, jest noc, jest lekka, nie zostawia wyraźnych śladów. Nawet jeśli my zdołalibyśmy ją znaleźć, znaczyłoby tyle, że demon nie miałby z tym żadnego problemu. Pewnie schowała się gdzieś wystraszona i czeka na dzień. - Ostatnie zdanie Ethel powiedział takim tonem, jakby sobie szydził z Sopy. Nie miał co prawda pewności, ale wszystkie jego zmysły mówiły mu, że jest tak, jak się domyślał. Potwierdzi się to, jeśli elfka wróci cała. Żeby jej to ułatwić, Ethel całą noc pilnował, żeby ogień nie przygasł i żeby niosący się z niego dym był wyraźnie widoczny nawet, kiedy słońce już wstało.
Minęło trochę czasu od świtu, a anioł dalej się nie poruszał. Nadal wierzył w słuszność swojej teorii, chociaż powoli, gdzieś w głębi, zaczynał się niepokoić. Co jeśli się mylił i elfka przez niego zginęła w mękach gdzieś w mrokach lasu, a on tylko stał tu i czekał? Mimo to, postanowił jeszcze trochę odczekać, zanim wyruszy na poszukiwanie.
- To nie będzie najlepszy pomysł. Nie wiem nawet w którym poszła kierunku, jest noc, jest lekka, nie zostawia wyraźnych śladów. Nawet jeśli my zdołalibyśmy ją znaleźć, znaczyłoby tyle, że demon nie miałby z tym żadnego problemu. Pewnie schowała się gdzieś wystraszona i czeka na dzień. - Ostatnie zdanie Ethel powiedział takim tonem, jakby sobie szydził z Sopy. Nie miał co prawda pewności, ale wszystkie jego zmysły mówiły mu, że jest tak, jak się domyślał. Potwierdzi się to, jeśli elfka wróci cała. Żeby jej to ułatwić, Ethel całą noc pilnował, żeby ogień nie przygasł i żeby niosący się z niego dym był wyraźnie widoczny nawet, kiedy słońce już wstało.
Minęło trochę czasu od świtu, a anioł dalej się nie poruszał. Nadal wierzył w słuszność swojej teorii, chociaż powoli, gdzieś w głębi, zaczynał się niepokoić. Co jeśli się mylił i elfka przez niego zginęła w mękach gdzieś w mrokach lasu, a on tylko stał tu i czekał? Mimo to, postanowił jeszcze trochę odczekać, zanim wyruszy na poszukiwanie.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Nadal lekko oszołomiona, szła przed siebie, nie zwracając zbytnio uwagi na kierunek, w którym zmierzała. Nieco szybszy krok sprawiał wrażenie jakby chciała uciec od kogoś...lub czegoś. Po dłuższej chwili zatrzymała się i rozejrzała. Niedaleko miejsca, w którym się znajdowała, usłyszała cichy szum wody. Poszła w tamtą stronę i po chwili znalazła leśny strumyk. Przyklękła nad brzegiem i nabrała w dłonie zimnej, kojącej wody, po czym dokładnie przemyła twarz. Tego było jej trzeba...
Postanowiła ruszyć dalej. Zastanawiała się co z Aniołem i człowiekiem, czy wszystko z nimi dobrze, czy...żyją. Arayo nabrała nieco sił, nie tylko tych fizycznych. Po dłuższym czasie marszu wśród leśnej gęstwiny, Elfka znalazła się na obrzeżach polany, na której znajdowało się ich małe obozowisko. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła, że wszystko jest w porządku. Miała wrażenie, że Anioł czeka na coś... albo na kogoś. Zaśmiała się cicho, ale po chwili westchnęła, bo przed nią czekało niełatwe zadanie. Nie wiedziała cz powiedzieć im prawdę czy nadal ukrywać wszystko w tajemnicy. Elfka poprawiła włosy i ubranie, ale to nie zmieniło faktu, że wyglądała o wiele gorzej niż się czuła.
Arayo wolnym krokiem ruszyła w stronę ogniska.
Postanowiła ruszyć dalej. Zastanawiała się co z Aniołem i człowiekiem, czy wszystko z nimi dobrze, czy...żyją. Arayo nabrała nieco sił, nie tylko tych fizycznych. Po dłuższym czasie marszu wśród leśnej gęstwiny, Elfka znalazła się na obrzeżach polany, na której znajdowało się ich małe obozowisko. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła, że wszystko jest w porządku. Miała wrażenie, że Anioł czeka na coś... albo na kogoś. Zaśmiała się cicho, ale po chwili westchnęła, bo przed nią czekało niełatwe zadanie. Nie wiedziała cz powiedzieć im prawdę czy nadal ukrywać wszystko w tajemnicy. Elfka poprawiła włosy i ubranie, ale to nie zmieniło faktu, że wyglądała o wiele gorzej niż się czuła.
Arayo wolnym krokiem ruszyła w stronę ogniska.
Sopa nie wyspał się tej nocy najlepiej. Większość czasu czuwał, nawet gdy wartę pełnił anioł. Nie dawało mu spokoju ani to, że w lesie biega demon, który omal go nie rozszarpał, ani to, że być może przez jego pasywność życie straci elfka. Kiedy wstał, oblał się resztkami zgromadzonej wcześniej wody i dość chwiejnym krokiem (brońcie bogowie! Nie ze strachu, ze zmęczenia!) ruszył w kierunku jeziora, by uzupełnić zapasy.
Wtem przystanął, zauważając elfkę wychodzącą z gąszczy...
- A panienka gdzie się podziewała? - spytał po chwili zastanowienia. - A wiesz... - zaczął jeszcze, choć trochę niepewnie, nie będąc pewien czy warto poruszać ten wątek - w nocy gościła nas pewna koleżanka, o ubiorze dość podobnym do twego - wymamrotał z lekkim uśmiechem. Chciał mieć tę sprawę z głowy, ale był pełen obaw, czy czasem nie rozzłości Arayo.
Wtem przystanął, zauważając elfkę wychodzącą z gąszczy...
- A panienka gdzie się podziewała? - spytał po chwili zastanowienia. - A wiesz... - zaczął jeszcze, choć trochę niepewnie, nie będąc pewien czy warto poruszać ten wątek - w nocy gościła nas pewna koleżanka, o ubiorze dość podobnym do twego - wymamrotał z lekkim uśmiechem. Chciał mieć tę sprawę z głowy, ale był pełen obaw, czy czasem nie rozzłości Arayo.
Bursztynek, bursztynek, znalazłam go na plaży,
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
Słoneczna kropelka, kropelka złotych marzeń!
Bursztynek, bursztynek, położę Ci na dłoni,
Gdy spojrzysz przez niego, mój uśmiech Cię dogoni!
- Ethelnalen
- Kroczący w Snach
- Posty: 249
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Anioł Światłości
- Profesje:
- Kontakt:
Ethel obrócił się w stronę z której nadchodziła Arayo dobrą chwilę przed tym, nim weszła ona w zasięg ich widzenia. Po prostu był wyczulony na każdy najmniejszy szmer w okolicy, w razie gdyby demon jednak wrócił. Nie był to jednak on, a znana już aniołowi elfka. Przyglądał się jej zmrużonymi pod hełmem oczami. I chociaż odetchnął cicho z ulgą, widząc że nic złego się jej nie stało, powróciła reszta podejrzeń, które wygląd Arayo chyba potwierdzał. Widział jej poszarpane ubranie, chociaż nie dostrzegał śladów krwi - nie mogła więc walczyć z demonem. Żeby tak się załatwić, musiałaby biegać całą noc po lesie, bardzo szybko biegać.
Kiedy elfka się zbliżyła, Ethel już chciał coś powiedzieć, ale pierwszy odezwał się Sopa. Anioł wzruszył więc ramionami, prychnął pogardliwie pod nosem i obrócił się gwałtownie, po czym odszedł w stronę jeziora. W ręce wciąż trzymał swoją włócznię. Po chwili przysiadł tak, że jego nogi obite w płytowe buty znalazły się w wodzie, kiedy on sam siedział na mniej więcej suchej ziemi i zabrał się do czyszczenia swojej broni. Był to oczywiście tylko pretekst, nie chciał po prostu uczestniczyć w tamtej rozmowie - chociaż tutaj powinien słyszeć co będą mówić. Irytowało go bardziej to, że nie był pewien co powinien teraz zrobić. Wolał nie podjąć pochopnej decyzji.
Kiedy elfka się zbliżyła, Ethel już chciał coś powiedzieć, ale pierwszy odezwał się Sopa. Anioł wzruszył więc ramionami, prychnął pogardliwie pod nosem i obrócił się gwałtownie, po czym odszedł w stronę jeziora. W ręce wciąż trzymał swoją włócznię. Po chwili przysiadł tak, że jego nogi obite w płytowe buty znalazły się w wodzie, kiedy on sam siedział na mniej więcej suchej ziemi i zabrał się do czyszczenia swojej broni. Był to oczywiście tylko pretekst, nie chciał po prostu uczestniczyć w tamtej rozmowie - chociaż tutaj powinien słyszeć co będą mówić. Irytowało go bardziej to, że nie był pewien co powinien teraz zrobić. Wolał nie podjąć pochopnej decyzji.
- Arayo
- Urzeczywistniający Marzenia
- Posty: 550
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Leśny Elf
- Profesje: Wojownik , Łowca , Artysta
- Uwagi administracji: Konto Raena, jest prezentem urodzinowym dla użytkowniczki od administracji (z dnia 3.10.2013) i liczy się jako dodatkowy slot na postać. Raena (konto) jest postacią dodatkową, z czego wynika, że użytkowniczka może posiadać 7+1+1postaci na normalnych zasadach + 1 dodatkowych slotów, jeden jako prezent. Zatem użytkowniczka ma prawo posiadać razem 10 kont.
- Kontakt:
Arayo przystanęła i spojrzała na Sopę i Ethela. Wyglądało na to, że mieli dość ciężką noc. Dziewczynie na samą myśl przeszły ciarki po plecach. Mimo to, odetchnęła z ulgą, bo żadnemu nic się nie stało.
- Mi też miło cię widzieć Sopa. - mruknęła słysząc powitanie człowieka, które jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że w nocy nie byli sami.
- Na wypoczętych nie wyglądacie, widzę, że czas z tą koleżanką do najlepszych nie należał. - powiedziała i spojrzała w stronę Ethela, który zmierzał do jeziora. Nawet słowem się nie odezwał. Tym razem było jej to na rękę... tak bardzo chciała uniknąć niepotrzebnych pytań, byleby tylko nie wiedzieli kim jest. Choć tego nawet ona nie wiedziała.
- A ja miałam małą przygodę w lesie, co z resztą widać...- dziewczyna spojrzała na swoje ubranie i westchnęła. - Padam z nóg.
- A co się stało Ethelowi? - zapytała Sopę, by jak najszybciej zejść z tematu tego, co działo się w nocy. - Nie wygląda na zadowolonego.
- Mi też miło cię widzieć Sopa. - mruknęła słysząc powitanie człowieka, które jedynie utwierdziło ją w przekonaniu, że w nocy nie byli sami.
- Na wypoczętych nie wyglądacie, widzę, że czas z tą koleżanką do najlepszych nie należał. - powiedziała i spojrzała w stronę Ethela, który zmierzał do jeziora. Nawet słowem się nie odezwał. Tym razem było jej to na rękę... tak bardzo chciała uniknąć niepotrzebnych pytań, byleby tylko nie wiedzieli kim jest. Choć tego nawet ona nie wiedziała.
- A ja miałam małą przygodę w lesie, co z resztą widać...- dziewczyna spojrzała na swoje ubranie i westchnęła. - Padam z nóg.
- A co się stało Ethelowi? - zapytała Sopę, by jak najszybciej zejść z tematu tego, co działo się w nocy. - Nie wygląda na zadowolonego.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości