Trytonia ⇒ Zuchwały Napad
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
Mag wziął do ręki butelkę i przechylił nad kubkiem. W pewnym sensie był cieszyło go to, że jego "towarzysz" tak bardzo próbuje przyjrzeć się jego twarzy. Dzięki temu nie zauważył, że kubek cały czas był w połowie pełny, a z flaszki w tym momencie nie popłynęła ciecz. W głębi duszy żałował że nie może napić się tego zapewne smakowitego trunku, lecz jego obecny stan na to nie pozwalał.
Mężczyzna zastanawiał się czemu jeszcze nie został zaatakowany. No ale cóż, wszystko w swoim czasie.
- Chciałbym zobaczyć jak się ta wasza mała ekspedycja potoczy dalej - powiedział ze stoickim spokojem
Mężczyzna zastanawiał się czemu jeszcze nie został zaatakowany. No ale cóż, wszystko w swoim czasie.
- Chciałbym zobaczyć jak się ta wasza mała ekspedycja potoczy dalej - powiedział ze stoickim spokojem
Zupełnie nie miał pojęcia z jakiego źródła czerpał wiedzę jego rozmówca. Właśnie z tego powodu zapachniało mu magią, a z doświadczenia wiedział, że jeśli trafia na magię, wynikają z tego tylko kłopoty. Miał nieodparte wrażenie, że tak będzie i tym razem. Mężczyzna był bardzo tajemniczy i działał w sposób... niekonwencjonalny. Rozwiązaniem Gersena było podobne zachowanie. Położył naczynie na stół, potarł brodę dłonią i powoli wstał. Odwrócił się i ruszył w kierunku schodów na piętro. Wypowiedział przy tym tylko jedno zdanie.
- A zatem, drogi panie- proszę za mną.
- A zatem, drogi panie- proszę za mną.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Zaczęło się ściemniać, a Niccolo nie wracał. Miriamele była przyzwyczajona do samotności, ale łamała sobie głowę nad tym, czy jej wspólnik nie został przypadkiem złapany. Miotała się po pokoju, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Łóżko było zbyt miękkie, krzesło - za twarde.
Kolejny kwadrans i żadnego znaku życia ze strony jej towarzysza.
- Nie myślałam, że posunę się do tego, ale... - mruknęła do siebie, ściągając brwi. Skupiła się i nagle jej ciało zniknęło. Nikomu nigdy nie powiedziała o tym, że może stać się niewidzialna. Wyszła z pokoju, cicho zamykając drzwi i zeszła schodami do sali jadalnej. Gdy zobaczyła Niccola z obcym mężczyzną, odruchowo wstrzymała oddech i uskoczyła w cień. Skierowali sie do schodów i wyszli na pietro, a ona podążyła za nimi.
Kolejny kwadrans i żadnego znaku życia ze strony jej towarzysza.
- Nie myślałam, że posunę się do tego, ale... - mruknęła do siebie, ściągając brwi. Skupiła się i nagle jej ciało zniknęło. Nikomu nigdy nie powiedziała o tym, że może stać się niewidzialna. Wyszła z pokoju, cicho zamykając drzwi i zeszła schodami do sali jadalnej. Gdy zobaczyła Niccola z obcym mężczyzną, odruchowo wstrzymała oddech i uskoczyła w cień. Skierowali sie do schodów i wyszli na pietro, a ona podążyła za nimi.
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
Mężczyzna zaczął zastanawiać się, czy wybór trunku mógł być trefny. Z jakiego innego powodu osoba nim poczęstowana nie chciała by się go napić. Było to intrygujące, lecz z zamyślenia wyrwały go słowa proponujące udanie się do pokoju rabusiów. Zastanawiał się, czy jest sens mieszać się w tą sytuację osobiście, w końcu chciał być tylko niemym obserwatorem, lecz z drugiej strony taka sytuacja mogła by się nie powtórzyć. Ostatecznie zdecydował się podążyć krokami rabusia. Obecnie zagrożenie nie było zbyt wysokie, więc teoretycznie mógł zrobić co mu pasowało.
W czasie tej jakże długiej podróży schodami na górę mag wyczuł wibracje energii w otoczeniu. Ktoś najwyraźniej korzystał z pomocy mniej lub bardziej istotnej magii, lecz nie miał on zamiaru w to zagłębiać.
W czasie tej jakże długiej podróży schodami na górę mag wyczuł wibracje energii w otoczeniu. Ktoś najwyraźniej korzystał z pomocy mniej lub bardziej istotnej magii, lecz nie miał on zamiaru w to zagłębiać.
Drzwi pokoju pozostały uchylone, był to pierwszy z powodów, dzięki którym Gersen stał się nerwowy. Drugi poznał tuż po tym, kiedy wszedł i rozejrzał się po wnętrzu pokoju. Nigdzie nie widział swojej towarzyszki. Rozwiązań było wiele, mogła właśnie w tej chwili maszerować tutaj z patrolem straży miejskiej. Zwrócił się jednak ku kolejnej myśli, jaka go naszła. Szybko odwrócił się w stronę drugiego mężczyzny i spojrzał mu w oczy. Ułożył sztylet w dłoni w taki sposób, by móc go błyskawicznie wyjąć i użyć. Zrobił krok w przód, twarze obu mężczyzn nie dzieliło teraz więcej niż dwadzieścia centymetrów. Pomimo zdenerwowania, starał się grać spokojnego i pełnego opanowania. Następne słowa wycedził niskim, pewnym siebie głosem.
- Gdzie ona jest?
- Gdzie ona jest?
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Miała ochotę ujawnić się natychmiast, ale postanowiła poczekać. Jeśli doszłoby do bójki, tak, wtedy musiałaby odkryć przed nimi swoją tajemnicę. Rozbawiło ją poruszenie towarzysza, ale sama zachowywała się tak nie dalej niż dziesięć minut temu. Przeklęła się za to, że nie poczekała jeszcze chwili. Ale teraz było za późno, żeby coś zrobić. Teoretycznie mogłaby wyjść na korytarz i tam się zmatreializować, ale... To tylko teoria. Niccolo na pewno zauważyłby drzwi, które otwierają się same z siebie.
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
- Hmmm... to naprawdę dobre pytanie
Jednak wcale takie dobre nie było. Mag łatwo się przez nie domyślił, że dwójka rabusiów prawdopodobnie nie podróżowała ze sobą długo. Ba, mógł nawet przypuszczać że była to ich pierwsza wspólna wyprawa. W momencie gdy weszli do pomieszczenia mężczyzna nawiązał więź ze swoim pajęczym tworem dzięki czemu był świadom wszystkiego co działo w czasie gdy on siedział przy stole. Niewidzialność była całkiem sporą umiejętnością, jakże bardzo przydającą się dla tych praktykujących taki sposób zarabiania na życie. Nie mniej jednak, znajdował się można by było powiedzieć w tarapatach. Mimo dzielącej ich odległości mężczyźnie nie udało się dostrzec jakichkolwiek szczegółów twarzy. Pod kapturem panowała nieprzebrana ciemność.
- Jak rozumiem, nie bierzesz pod uwagę możliwości zostania okantowanym przez towarzyszkę ??
- W końcu zapewne przeżyliście razem tak sporo przygód...
Jednak wcale takie dobre nie było. Mag łatwo się przez nie domyślił, że dwójka rabusiów prawdopodobnie nie podróżowała ze sobą długo. Ba, mógł nawet przypuszczać że była to ich pierwsza wspólna wyprawa. W momencie gdy weszli do pomieszczenia mężczyzna nawiązał więź ze swoim pajęczym tworem dzięki czemu był świadom wszystkiego co działo w czasie gdy on siedział przy stole. Niewidzialność była całkiem sporą umiejętnością, jakże bardzo przydającą się dla tych praktykujących taki sposób zarabiania na życie. Nie mniej jednak, znajdował się można by było powiedzieć w tarapatach. Mimo dzielącej ich odległości mężczyźnie nie udało się dostrzec jakichkolwiek szczegółów twarzy. Pod kapturem panowała nieprzebrana ciemność.
- Jak rozumiem, nie bierzesz pod uwagę możliwości zostania okantowanym przez towarzyszkę ??
- W końcu zapewne przeżyliście razem tak sporo przygód...
Wiedział już, że człowiek bardzo dobrze radzi sobie z analizą sytuacji. Bez wątpienia ma do czynienia z kimś bystrym. Mimo tego nie wyglądało na to, żeby stawiał jakiś opór. Czy jest aż tak pewny siebie? Gersen brnął dalej w tą małą, psychologiczną grę. Przed karczmą ciągle stał koń jego towarzyszki, przynajmniej jeszcze przed chwilą. Nawet jeśli zostawiłaby konia, w pokoju ciągle są rzeczy z jej ekwipunku. Gersen podejrzewał, że zabrałaby chociaż to. Miał przewagę, wiedział coś, czego rozmówca wiedzieć nie mógł... chyba, że to właśnie on stał za jej zniknięciem.
- Daruj sobie ironię, mów co wiesz.
- Daruj sobie ironię, mów co wiesz.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
Zdziwiło ją zachowanie przybysza. Zachowywał się, jakby... wiedział. Ta myśl sprawiła, że niewiele brakowało, a Miriamele zemdlałaby na miejscu. To była jej największa tajemnica, wiedziała o niej jedynie jej rodzina. Skąd ten człowiek mógłby...?
Człowiek. To nie jest człowiek. Skupiła się, próbując dojrzeć aurę przybysza. Nigdy nie była dobra w czytaniu ich, ale aura mężczyzny była silna i wyrazista. Po chwili domyśliła się, kim on jest. Mag. - pomyślała. -Albo czarodziej. Nie robiło to różnicy. Ważne, że używał magii i znał jej sekret. Westchnęła. Jeśli zdoła przekonać Niccola, że go zdradziła, będzie musiała się ujawnić. Zaklinała przybysza, by nie ciągnął tej rozmowy.
Człowiek. To nie jest człowiek. Skupiła się, próbując dojrzeć aurę przybysza. Nigdy nie była dobra w czytaniu ich, ale aura mężczyzny była silna i wyrazista. Po chwili domyśliła się, kim on jest. Mag. - pomyślała. -Albo czarodziej. Nie robiło to różnicy. Ważne, że używał magii i znał jej sekret. Westchnęła. Jeśli zdoła przekonać Niccola, że go zdradziła, będzie musiała się ujawnić. Zaklinała przybysza, by nie ciągnął tej rozmowy.
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
- Nie potrzebnie się tak stresujesz drogi Panie
Mag był wielce zdziwiony lojalnością tego mężczyzny. Pomimo nieznajomości swojej towarzyszki był święcie przekonany o tym że nie go nie zdradziła. Nie miał zamiaru wdawać się w jakieś przydługawe rozważania, które mogłyby zakończyć się otrzymaniem otworu w swoim ubraniu.
- Zapewne musiała skorzystać z pomieszczenia dla małych dziewczynek
- Może Ci tego nie zagwarantuję, ale uważam że niedługo powinna się pojawić
Mag był wielce zdziwiony lojalnością tego mężczyzny. Pomimo nieznajomości swojej towarzyszki był święcie przekonany o tym że nie go nie zdradziła. Nie miał zamiaru wdawać się w jakieś przydługawe rozważania, które mogłyby zakończyć się otrzymaniem otworu w swoim ubraniu.
- Zapewne musiała skorzystać z pomieszczenia dla małych dziewczynek
- Może Ci tego nie zagwarantuję, ale uważam że niedługo powinna się pojawić
Gersen ocenił sytuację. Dystans pomiędzy nimi był mały, idealny na szybkie pchnięcie sztyletem. Z wyglądu rozmówcy wywnioskował, że nie jest na tyle szybki, by uciec lub skontrować jego cios. Na pierwszy rzut oka, sytuacja wyglądała bardzo korzystnie dla niego. Coś jednak nie dawało mu spokoju, miał wrażenie, jak gdyby Roshio miał jakąś ukrytą kartę... był taki pewny siebie. Nie!Nie daj wyprowadzić się z równowagi- pomyślał. Musiał być skupiony, wykorzystać sytuację. Uśmiechnął się tajemniczo i skierował brązowe oczy w głęboką czerń, gdzie spodziewał się zobaczyć oblicze rozmówcy.
- Dla naszego wspólnego i jej dobra, oby tak było. Nie zamierzam jednak czekać tutaj wiecznie.
- Dla naszego wspólnego i jej dobra, oby tak było. Nie zamierzam jednak czekać tutaj wiecznie.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
On wie. Zagryzła wargę. Co robić? Była w rozterce. Najchętniej przyłożyłaby mu pięścią w nos, jeżeli takowy znajdował się pod tym kapturem, ale wtedy Niccolo mógłby źle zareagować. Poza tym, gdyby teraz się ujawniła, potwierdziłoby to słowa maga, a na to nie mogła się zgodzić. Odsunęła się od tej dwójki i zaczęła bezszelestnie krążyć po pokoju. Pomagało jej to skupić myśli. Czy wierzyła wspólnikowi na tyle, by ujawnić mu swoje zdolności? Nie, na pewno nie. W takim razie musiała czekać. A Miriamele była bardzo niecierpliwą osobą.
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
Mag nie wiedział gdzie się tak mogło śpieszyć. Noc była jeszcze młoda, a jak kobieta sobie zniknęła tak jak zajdzie taka potrzeba to i się pojawi. Niezbyt pasowała mu jednak rola bycia chwilowym kozłem ofiarnym, no ale cóż mógł zrobić. Mag nie uważał, że jego "przeciwnik" pchnął by go nożem bez uzyskana przynajmniej przybliżonej odpowiedzi gdzie znajduje się elfka. Problem jednak polegał na tym, że sam nie wiedział gdzie się ona znajduje. Ale to już nie miało znaczenia. Mężczyzna podszedł do okna i spojrzał w niebo.
- Jakże przyjemna noc
"Przynajmniej jak na razie"
Czasu co prawda było coraz mniej, ale jeszcze mieli jego spory zapas, tak więc mogli chwilę poczekać.
- Jakże przyjemna noc
"Przynajmniej jak na razie"
Czasu co prawda było coraz mniej, ale jeszcze mieli jego spory zapas, tak więc mogli chwilę poczekać.
Czuła, jak narasta napięcie w jej mięśniach. Wprawdzie pierścień zwiększał jej umiejętności, ale była w stanie wytrzymać ledwie kilka godzin, jeśli była wypoczęta. A teraz była straszliwie zmęczona całym dniem w napięciu. Wiedziała, że niedługo będzie musiała się pojawić. Mogłaby, używając diademu, przenieść się przed drzwi, ale niestety jej magiczny przedmiot był skryty w torbie, a wyciągnięcie go na pewno zwróciłoby uwagę mężczyzn. Musiała wytrzymać.
Zignorowany. Został zwyczajnie zignorowany. Czuł frustrację, ale niezmiennie utrzymywał spokój. Mimo to czuł, że musi zdecydować się na odważny ruch, bo nie dowie się niczego, a miesiące planowania pójdą w zapomnienie. Nie jest dobrze!- ta myśl bezustannie pojawiała się w głowie Gersena. - On coś wie, ale nie chce mówić. Bezradność rozrywała go od środka. Postanowił być nieco bardziej... zdecydowany. Zbliżył się spokojnie do mężczyzny, wsunął sztylet między palce i zacisnął pięść. Spokojnie przeanalizował postawę mężczyzny, po czym szybkim, pewnym ruchem chwycił go za ramię wolną ręką, przesunął i.. przybił jego dłoń sztyletem do drewnianego parapetu karczmy.
- Proszę wybaczyć. To niezbędne środki, mam nadzieję, że teraz zrozumie pan jak bardzo boli mnie utrata tego cennego czasu.
- Proszę wybaczyć. To niezbędne środki, mam nadzieję, że teraz zrozumie pan jak bardzo boli mnie utrata tego cennego czasu.
That is not dead which can eternal lie, and with strange aeons even death may die.
- Roshio
- Błądzący po drugiej stronie
- Posty: 60
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Człowiek (mag)
- Profesje:
- Kontakt:
"Interesujące"
Mag był pełen podziwu dla łotrzyka. Był wstanie dopuścić się nawet takich czynów aby dowiedzieć się co się dzieje z jego chwilową towarzyszką. Prawdziwy okaz lojalności. Jednak jego akcja nie przyniosła przynajmniej tak myślał Roshio zamierzonych skutków. Nie wydał ani okrzyku bólu, ani nawet nie przeszedł dreszcz. Prawdę mówiąc dopiero po chwili zauważył, że jego rękawica przybita jest do parapetu. Wolną ręką złapał za rękojeść i spokojnie ją wyciągnął uwalniając się od tego lekkiego związania. Mag przyglądnął się ostrzu na którym nie znajdowała się nawet kropla krwi, po czym obrócił się do właściciela ostrza i powiedział:
- Nie powinieneś się bawić takimi rzeczami, komuś mogła się stać krzywda - powiedział z lekko wesołym głosem
Mag był pełen podziwu dla łotrzyka. Był wstanie dopuścić się nawet takich czynów aby dowiedzieć się co się dzieje z jego chwilową towarzyszką. Prawdziwy okaz lojalności. Jednak jego akcja nie przyniosła przynajmniej tak myślał Roshio zamierzonych skutków. Nie wydał ani okrzyku bólu, ani nawet nie przeszedł dreszcz. Prawdę mówiąc dopiero po chwili zauważył, że jego rękawica przybita jest do parapetu. Wolną ręką złapał za rękojeść i spokojnie ją wyciągnął uwalniając się od tego lekkiego związania. Mag przyglądnął się ostrzu na którym nie znajdowała się nawet kropla krwi, po czym obrócił się do właściciela ostrza i powiedział:
- Nie powinieneś się bawić takimi rzeczami, komuś mogła się stać krzywda - powiedział z lekko wesołym głosem
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość