Menaos[Karczma "Za Rogiem"] Powrót

Miasto położone na skraju Szepczącego Lasu, zamieszkałe przez ludzi. Nad miastem wznosi się przepiękny pałac króla Dariana. Szerokie, jasne ulice, marmurowe chodniki i wieża zamieszkała przez czarodzieja to tylko początek tego co może spotkać Cie w Menaos.
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna obserwowała kotołaczkę spokojnie i z początku nie zrozumiała co się stało. Dopiero po chwili otworzyła usta w niemym zaskoczeniu.
-I znów nie mam rodziny.- Odezwała się cicho. Mimo iż Saira dawno zniknęła za drzewami parku mała lisiczka nie mogła oderwać wzroku. Dopiero śmiech chłopaka ją rozbudził. Teraz zmieszane, rubinowe oczy patrzyły w jego kierunku, jak leżał na ziemi obserwując niebo. Nie mówiąc nic dziewczyna usiadła obok niego i tez spojrzała w górę. Chmury sunęły powoli po błękicie przybierając najróżniejsze kształty.
-Zabijanie jest częścią naszego życia jak i częścią nas. Ciężko jest żyć kiedy nie jest się w zgodzie ze samym sobą. Czułam to gdy zabronili mi śpiewać. Trzeb szukać osób, które chodzą twoją ścieżką...- Mówiła spokojnie nadal zadzierając głowę do góry. Opuściła ją jednak i opierając dłonie o kolana odezwała się z wielkim uśmiechem.
-To co teraz robimy braciszku? Jestem strasznie głodna!- Wyglądało jakby jeszcze przed chwilą była całkiem inna osobą. Teraz uśmiechnięta, słodka i niewinna czekała na odpowiedź Meira.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Słuchał tego co dziewczyna miała do powiedzenia i nie mógł się z nią nie zgodzić. Tylko nasuwało mu się jedno pytanie. "Czy łatwo znaleźć zabójcę z chociaż odrobiną szczerych i ciepłych uczuć ? A tym bardziej czy można znaleźć taką kobietę ?" - sam podejrzewał, że do łatwych zadań to nie należy.

"Braciszku ?" - zdziwił się, jednak to określenie sprawiło mu przyjemność. Jak na razie postanowił żyć dniem i nie martwić się o jutro. Co ma być to będzie.
- Głodna powiadasz ? - spytał się stawiając dziewczynę na nogi.
- Nie możemy pozwolić Ci głodować. To by była zbrodnia, warta kary gorszej niż za morderstwo, czyż nie ? - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach, po czym ruszyli z powrotem do miasta. "W tej karczmie zostać już nie możemy" - stwierdził. Jenya dała się poznać ze zbyt brutalnej strony. Jedzenie w najlepszym wypadku zrobione by zostało z odpadów, z dodatkiem kilku obrzydliwych składników. W najgorszym razie zatrute. Jemu to nie sprawiało różnicy, był odporny na wszelkie trucizny, ale patrząc na uśmiechniętą dziewczynę obok, wątpił, aby i ona posiadała zbliżoną cechę. A patrzeć na ręce kucharzowi zwyczajnie mu się nie chciało.
- W karczmie jesteśmy spaleni. Co powiesz na to, abyśmy zabrali swoje rzeczy, znaleźli karczmę z lepszą obsługą i ruszyli do eleganckiej restauracji ? Saira odeszła, ale uczcijmy to najlepszym jedzeniem w tym mieście, niech wie co straciła. A w nocy, może mi potowarzyszysz w zabijaniu ? Muszę zebrać kilka dusz do swojego pierścienia - powiedział i zamilkł, po czym go olśniło.
- Nie mów do mnie braciszku, wystarczy Meiro. Nie sądzisz, że tak będzie wygodniej, Jenya ? - spytał się z uroczym uśmiechem.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyn zaśmiała się wesoło.
-Pewnie. Głodna lisica to zła lisica, a złej lisicy należy się obawiać.- Powiedziała udając pełną powagę, ale jej roześmiane oczy jednoznacznie mówiły, że jest w dobrym nastroju i nie w głowie jej powaga. Szła obok niego w stronę miasta. Co do planu zmienienia lokalu kiwnęła potwierdzająco główką.
-To bardzo dobry pomysł, ani mi się śni patrzeć na jedzenie przygotowanego przez tego lenia i gbura! Pewnie i pies tego by nie ruszył, ble.- Skwasiła się na twarzy. Co do wspólnego zabijania Meiro trafił w dziesiątkę. Dziewczyna aż się zatrzymała a jej rubinowe oczy zalśniły.
-Naprawdę? Mogę ci pomóc? Bardzo bardzo chcę! Jestem bardzo ciekawa jakich sztuczek ty używasz i jak obchodzisz się z ofiarami.- Znów ruszyła do przodu łącząc dłonie za sobą. Jedynie ostatnie zdanie ją zdziwiło.
-Meiro? Skoro nie chcesz być moim braciszkiem, nie szkodzi. Poszukam rodziny i domu trochę później, na razie miło spędza mi się z tobą czas Meiro. Trzeba się cieszyć chwilami.- Odpowiedziała mu wesoło i zamilkła wpatrzona w widoki przed sobą. Co jakiś czas nuciła coś pod nosem. Kiedy doszli do karczmy dziewczyna szybko pobiegła na górę zabrać swój ukochany płaszcz i torbę. Czekała przed wejściem aż chłopak zrobi to samo. Kiedy już stał przy niej zapytała poprawiając torbę na ramieniu.
-To gdzie teraz?
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Podobał mu się humor Jenyi. I nawet nie przypuszczał, że jego propozycja nocnych łowów, spotka się z aż takim entuzjazmem. Może przynajmniej zabijanie we dwójkę, nie będzie takie groteskowe i może bardziej humorystyczne i miłe. O ile taka czynność może być miła i humorystyczna, dla kogoś innego, niż psychopaci.
- Rodzina ? to zbyt mocne słowo. Trochę zbyt łatwo podchodzisz do takich spraw. Na razie bądźmy przyjaciółmi, później się zobaczy - powiedział. Po chwili rozdzielili już się i każde poszło do swojego pokoju. Dla Meira to była czysta formalność. Nie miał ze sobą bagażu, gdyż niczego nie potrzebował. Jedynie co można było uznać za bagaż, to była sakwa z monetami i klejnotami przypięta do pasa. Jednak podszedł do stołu i dotknął stolika. Resztka jedzenia jeszcze leżała na talerzach i czekała na uprzątnięcie. "Dziwne są te nasze losy" - pomyślał i pochłonęły go wspomnienia kilku poprzednich dni. To był już koniec, etap zamknięty. Po czym oderwał się od tego i wyszedł z pokoju. Dziewczyna już czekała na niego.
- Teraz na poszukiwania karczmy, na noc - powiedział, po czym odebrał jej torbę.
- Pozwól, że teraz ja trochę to ponoszę, taka drobna dziewucha nie powinna się przemęczać - powiedział z szerokim uśmiechem.

Poszukiwania innej karczmy nie zeszły im długo. Można nawet powiedzieć, że sprzyjało im szczęście. Na ich drodze stanął ogromny budynek, będący połączeniem karczmy z elegancką restauracją. W takim budynku, na pewno nikt nie będzie przejmował się dwójką obcych ludzi. To ułatwi im bezproblemowe wydostanie się stąd w nocy i cichy powrót. Wnętrze zastało ich w kolorach bieli złota, jasno oświetlonego przez wielkie lampa zawieszone pod sufitem. Duża przestrzeń. Przeklętemu wydawało się, że cały budynek był stylizowany tak, aby bez problemów mógł nawet przyjąć najważniejsze osobistości. To dobrze, oni w takim razie staną się całkiem niewidzialni. Podeszli to człowieka stojącego za ladą.

- Pokój z dwoma łózkami i oknem wychodzącym na tyły budynku - powiedział, po czym mężczyzna spojrzał na niego zdziwiony.
- Spory ruch dzisiaj, a ja lubię popatrzeć na gwiazdy, kiedy nikt nie krzyczy mi z dołu i nie psuje tych chwil - wyjaśnił z miłym uśmiechem Meiro. Widać, że mężczyzna momentalnie się rozluźnił i odpowiedział takim samym uśmiechem.
- Ach, o mało bym nie zapomniał, jeśli tu już jesteśmy, proszę do pokoju najlepsze dania jakie możecie zaoferować. Młoda dama obok mnie ma wilczy apetyt dzisiaj. Ilość też niech będzie spora, a cena nie gra tym razem roli - powiedział, rzucił kilka złotych monet mężczyźnie , po czym ruszył do schodów.
- Widzisz Jenya, jak ludziom trzeba podsuwać na każdym kroku wyjaśnienia i ułudę, w którą chcą wierzyć ? - powiedział do dziewczyny.
- Ale przynajmniej mamy spokój, ciszę i kolację do pokoju. A właśnie, wziąłem jeden pokój, gdyż tak będzie nam wygodniej wymknąć się. Jednak jeśli chcesz wezmę osobne pokoje ?
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

-Dlaczego zbyt łatwo? Czy rodzina polega na czymś więcej niż przebywaniu ze sobą?- Zapytała trochę zmieszana. U niej w domu nigdy nikt jej nie nauczył prawdziwej miłości. Żyli obok siebie. Spali, jadali i walczyli razem a rozmawiali jak było to konieczne. Tak więc dziwiło ją czego jeszcze potrzeba by stworzyć znów rodzinę. Nie ciągnęła jednak dalej tematu. Poszukiwanie nowej karczmy rzeczywiście przyszło łatwo. Dziewczyna śmiała się pod nosem i chichrała gdy słyszała w jaki sposób Meiro zamawia pokój i jedzenie. Było to dla niej niczym przedstawienie. Odezwała się dopiero jak doszli do schodów.
-Jeteś naprawdę sprytny Meiro... eh jeszcze tyle się muszę od ciebie nauczyć. Jak to dobrze, że na ciebie trafiłam.- Odpowiedziała mu wesoło i pognała do wspólnego pokoju.
-Nie, nie przeszkadza mi. Nawet wolę spać w jednym pokoju. Takie przyzwyczajenie.- Zawołała i z całej siły wskoczyła na jedno z łóżek. Wtuliła się w mięciutką pościel. Potem zrobiła to samo z drugim, ale wróciła jednak do pierwszego.
-To jest odpowiednie.- Zamruczała wyjątkowo zadowolona a jej ogon falował to w jedną to w drugą stronę. Zawsze sprawdzała czy legowisko jest odpowiednie i szukała najwygodniejszego. Czy to gałąź czy łóżko. W końcu po chwilach nieruchomego leżenia usiadła by rozpiąć płaszcz i go poskładać.
-Meiro, właściwie jakie ty masz moce? Bo masz jakieś prawda? Od pierwszego momentu gdy cię zobaczyłam byłeś... miałeś coś w sobie. To ta twoja magia. Opowiesz mi o niej?- Zapytała przyglądając mu się ze spokojnym uśmiechem.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Nie myślał, że jest sprytny. Musiał się nauczyć kilku sztuczek i jak dawać ludziom ich własne iluzje, skoro chciał funkcjonować wśród nich. Pokręcił głową, jak szybko ta dziewczyna obdarza zaufaniem innych. Jednak zapomniał co myślał, gdy Jenyia jak tylko weszli do pokoju, rzuciła się na jedno, to na drugie łóżko, burząc ładnie poskładaną pościel. Chwilę stał w osłupieniu, po czym roześmiał się. Wygadała przy tym tak beztrosko. Zdjął płaszcz i rzucił go pozostałe łóżko, po czym sam na nim się położył.

Nie zdziwiły go pytania dziewczyny, w końcu zadać je musiała. Tym razem, jakoś nie miał oporów, aby powiedzieć kim jest.
- Wiesz coś o Przeklętych ? - spytał się dziewczyny spoglądając na nią. Jednak jej mina powiedziała mu, że nic jej to nie mówi.
- Jesteśmy rasą stworzoną do walki z demonami i wszystkim co jest sprzeczne z niebiańskimi prawami. Nie wiadomo dlaczego musimy również żywić się duszami. A ironicznie mamy je chronić. Co do zdolności. To fizycznie nie różnimy się od ludzi. Choć nasze ciała są dużo bardziej wydajne. Jedyne czym możemy się różnić to tatuażami - powiedział po czym wstał, i zaczął ściągać marynarkę, a następnie koszulę. Po chwili jego tors, rak, oraz plecy zalśniły od złotych tatuaży.
- Tutaj zaczyna się magia - powiedział, znowu kładąc się na łóżku.
- Każdy przeklęty ma broń, która jest połączona z jego duszą i może w każdej chwili ją przywołać. A także magię w której jest utalentowany. W moim przypadku jest to magia zła i śmierci. A broń jaką mi przydzielono to kosa. Później Ci ja pokażę. A Ty sadząc po uszach i ogonie jesteś zmiennokształtna. Raczej na Was się nie znam. Fizycznie jesteście lepsi od ludzi ? - spytał.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

-Przeklęci?- Wzruszyła ramionami i w skupieniu słuchała słów chłopaka. To było coś nowego, a że uwielbiała poznawać świat słuchała bardzo uważnie. Kiedy Meiro pochwalił się tatuażami lisica szybko wskoczyła do niego na łóżko i siedząc obok niego śledziła palcami znaki na jego skórze jednoczenie słuchając.
-Lepsza od ludzi? Z wyglądu jestem normalną dziewczyną, gdyby nie ogon i uszy nie rozpoznałbyś, że jestem lisicą. Przewyższamy ich pod względem zwinności, szybkości i wyczucia. Lepiej też zachowujemy się w różnych okolicach np. w lasach czy dziczy. Osobiście nie przyrównywałam się do ludzi więc z doświadczenia tego nie wiem, ale tato mnie dużo uczył o wyższości nad innymi istotami.- Popatrzyła mu w oczy.
-Więc przywołujesz kosę? Ja też tak potrafię.- Uśmiechnęła się pogodnie i skoczyła do swojej torby.
-Maoruuu...- Zawołała przebierając w torbie. W końcu wyciągnęła niewielki lodowy sztylet. Mienił się wszystkimi odcieniami nieba. Dziewczyna stanęła na środku pokoju tak by o nic nie zahaczyć. Zrobiła sztyletem kółko w powietrzu i wyciągnęła gwałtownie obie ręce przed siebie. Podczas tej czynności jej wargi poruszały się bezgłośnie. Sztylet otoczyła niebieska poświata. Momentalnie wydłużył się zmieniając postać na kosę.
-Maoru był u nas w rodzinie od pokoleń. Teraz kiedy moja rodzina zginęła tylko ja mogę go używać. Jest powiązany z moją magią.- Stuknęła lekko kosą o podłogę a ta znów wróciła do postaci niewielkiego sztyletu. Jenya wróciła na swoje miejsce obok Meiro.
-Może przybrać jeszcze postać miecza, ale nie używam go często. Nie każdy jest godzien by zginąć przez Maoru. Więc zazwyczaj zabijam dzięki magi,która we mnie drzemie.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

"Cholera" - zaklął w myślach, mógł przewidzieć, że i tatuaże bardzo zainteresują dziewczynę. Teraz nie dość, że siedziała obok niego, to jeszcze dotykała tych wzorów. Spiął się cały, może Jenyia nie zwracała na to uwagi, ale on czuł się niezręcznie w takich chwilach. Na szczęście lisiczka wciągnęła go w rozmowę, a lodowy sztylet na prawdę go zaciekawił. Skoro potrafił zmieniać swoją formę, do tego oddziaływanie z jedną konkretną magią znaczyła, że to dość potężny artefakt. Meiro zastanawiał się czy nie ma jeszcze jakiś właściwości, lub czy dziewczyna nie posiada jakiś umiejętności. Z tym pierwszym może poczekać, a tego drugiego, zapewne dowie się dzisiaj w nocy.

- Zabijanie za pomocą magii, na pewno jest wygodniejsze niż za pomocą broni białej, nawet jeśli jest magiczna. Czasem musisz zabijać w obecności maga, lub Twoim celem jest sam mag. Wtedy magia nie jest mocną stroną do zabójstwa, jeśli nie jest to kompletny nowicjusz wyczuje użycie magii, a wtedy możemy skończyć kiepsko - powiedział patrząc na dziewczynę. Chwilę się zastanowił, co jeszcze ma powiedzieć.
- Oczywiście, najlepiej posługiwać się sztyletami, miecz czy kosa nie nadają się za bardzo do cichego morderstwa. Ponadto jeśli musisz się gdzieś zakraść w przebraniu małe ostrze jak sztylet, dużo łatwiej można ukryć... - dalszą rozmowę przerwało im pukanie do drzwi. Przeklęty wstał i poszedł zobaczyć, kto ich niepokoi. Okazało się, że dwóch mężczyzn przywiozło im kolacje. Nic nie mówiąc weszli do pokoju, postawili na stoliku półmiski z daniami. Chłopak czasem bardzo żałował, że ma przytępiony smak i zapach. Więc jedzenie większości rzeczy, po prostu było bezowocne i całkiem niepotrzebne.

Z powrotem usiadł na łóżku, a za pomocą czystej magii przyciągnął stolik do swojego łózka.
- Jedzenie jest moje - powiedział łobuzersko się uśmiechając i pokazując język zmiennokształtnej dziewczynie.
- Dasz radę mi trochę odebrać ? - spytał się, wyciągając rękę i kosztując pierwszej potrawy.
- Na prawdę dobre jedzenie - dodał, chociaż wcale nie czuł smaku potrawy.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Słuchała wszystkich rad odnośnie zabijania i kiwała po każdym zdaniu głową. Sztylet schowała z powrotem do torby. Kiedy przyszło jedzenie potarła zadowolona dłonie i podziękowała obsłudze machając im na do widzenia. O dziwo stolik trafił przed chłopaka a ten nie miał zamiaru się z nią dzielić tak smakowicie wyglądającym i pachnącym posiłkiem. Zmarszczyła brwi niezadowolona. Będzie jej zabiera sprzed nosa jedzenie? Niedoczekanie! Z niezwykła zwinnością lisica pojawiła się miedzy chłopakiem a stolikiem zasiadając mu na kolanach. Wiercąc się rozepchała się na nim szukając dogodnej pozycji i zaczęła sama wcinać. Jedzenie okazało się naprawdę przepyszne.
-Mnie się jedzenia nie zabiera.... mmm! Boskie, o wiele lepsze od ziół i korzonek w lesie! W końcu porządnie wysmażone i doprawione mięso! - Wymruczała zadowolona podczas przeżuwania. Nie przeszkadzało jej to, że jest tak blisko chłopaka. Meiro nie był dla niej nikim obcym poza tym dziewczyna nie widziała co to wstyd i czemu tak naprawdę powinna trzymać się z daleka od płci przeciwnej. Trzeba przyznać, że jak na 19 lat dziewczyna naprawdę mało wie o życiu. Co oczywiście nie oznacza, że jest głupia. Po prostu odbiera świat inaczej niż ludzie, którzy wiedzą co wolno a co nie. Co jest dobre a co złe.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Jak tylko Jenya zmarszczyła brwi stał się całkowicie pewien, że i tą decyzję mógł dobrze przemyśleć, ponieważ teraz będzie tego żałował. I tym razem przeczucie go nie myliło, po jednym zwinnym skoku lisiczka wierciła mu się na kolanach, niebezpiecznie blisko pewnego wstydliwego dla niego miejsca. "Przynajmniej ma na sobie ubranie i nie ma zamiaru się rozbierać" - pomyślał wdzięczny losowi, że chociaż trochę się do niego uśmiechnął. Nie wiedział czy dziewczyna wie jak odbywa się prokreacja, jak dotąd nic na to nie wskazuje, ale on nic a nic nie nadawał się na kogoś kto byłby wstanie wyjaśnić jej na czym to polega.

- Cieszę się, że Ci smakuje, ale ja też chcę coś jeszcze zjeść - powiedział, łapiąc ją pod boki i zdejmując ją z siebie. Gdy tylko bezpiecznie dla niego siedziała na łóżku, odetchnął z ulgą w duchu. Aby zamaskować swoje spięcie spróbował następnej potrawy. "Jak to dobrze, że się nie rumienie, z moją wstydliwością, miałbym niemałe kłopoty" - pomyślał. Jak widać dziewczyna nie miała takich rozterek, gdyż z ogromnym apetytem pochłaniała kolejne kęsy wyśmienitego jedzenia.

- Chyba jednak powinienem wziąć dwa pokoje. Teraz będzie problem z braniem kąpieli i przebieraniem się - powiedział myśląc.
- Poproszę o jakiś parawan, czy co, abyś nie czuła się skrępowana - dodał, choć szczerze wątpił, aby ta dziewczyna była w jakiejkolwiek sytuacji zawstydzona czy skrępowana. Nie miał pojęcia jak wychowali ją rodzice, ale efekt, był dla niego bardzo kłopotliwy. Patrząc na tą słodką dziewczynę, miał nadzieję, że się na to zgodzi. W innym wypadku, będzie miał kłopoty.

- Dzisiaj jak narazie pokaże Ci kilka sztuczek potrzebnych do cichego zabijania, a jutro wybierzemy się na prawdziwe łowy - powiedział chcą jak najszybciej zmienić niewygodny temat.
- Co Ty na to ? - spytał.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

- No dobrze dobrze, podzielę się z tobą.- Uśmiechnęła się i w sumie nie musiała nic robić. Chłopak sam przestawił jej lekkie jak piórko ciało. Nie kończyła już posiłku pozwalając mu zjeść ile chce.
-Dwa pokoje? Czyli ty też już nie chcesz być ze mną?- Zapytała cicho. Czemu znów ktoś od niej ucieka? Podrapała się po głowie patrząc gdzieś w bok. Nie rozumiała kompletnie o co mu chodziło z tym parawanem. Czemu tutaj wszyscy są tacy wstydliwi? Może to z nią jest coś nie tak? Trzeba się przystosować i tak wiele jeszcze nauczyć.
-No dobrze. Ty płaciłeś ty wybierasz... choć w sumie sama nie wiem co jest w tym złego.- Uśmiechnęła się lekko. Wstała z łóżka i podeszła do swoich rzeczy. Przewiesiła płaszcz przez ramię i zabrała torbę. Chwile stała tak jakby czegoś szukała po pokoju.
-Pójdę sama to załatwić. Miło i uprzejmie tak jak ty. Jak coś będę u siebie w pokoju... dziś ci nie będę przeszkadzała w nocnych łowach. Może innym razem wybierzemy się oboje. Dobranoc bra... um Meiro.- Nadal spokojnie się uśmiechała, ale nie było w tym ani krzty entuzjazmu czy radości. Pierwszy raz przykleiła do twarzy nieszczery uśmiech. Jednak co jej pozostało? Miała stracić nauczyciela tylko dlatego bo ma kaprys spać z nim w jednym pokoju? Z tego co zdołała zauważyć ludzie nie są chętni do dzielenia pokoju. Powinna brać to pod uwagę. Nie czekała zbyt długo na odpowiedź Meiro. Ruszyła w kierunku drzwi pokoju.
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Znowu coś spieprzył na całej linii. Zauważył to, gdy jej uśmiech stał się inny przestał być taki entuzjastyczny, czy pełen energii. Sam tak długo przybierał maskę, że potrafił zobaczyć kiedy ktoś sam je wkłada. Ponadto dziewczyna nie była najlepsza w tym. "Tylko co ja mam robić ? Aby poprawić jej humor muszę pójść na spore ustępstwa..." - myślał, jednak innego rozwiązania nie zdołał wymyślić. Mógł zostawić ich relacje takie jakie są, ale nie miał do tego serca. Jakoś nie mógł patrzeć, jak dziewczyna zamyka się w sobie tak jak on kiedyś.

"Nie mam wyboru" - pomyślał i ruszył za dziewczynką. I na szczęście zdążył ją złapać. Przytrzymał ją za rączkę i pochylił się, aby ich twarze znalazły się na tej samej wysokości.
- Młoda damo, mnie nie oszukasz. Radzę Ci zapisać się do szkoły aktorskiej, jeśli masz zamiar mnie zwodzić nieszczerymi uśmiechami i maskami, jakich sam używałem, a także będę używał. Jeszcze potrzebujesz sporo wprawy, aby mnie przechytrzyć - powiedział z miłym uśmiechem.
- Mam pewną propozycję - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
- Jeśli uśmiechniesz się szczerze i wrócisz do pokoju pozwolę na dwie rzeczy. Po pierwsze będziesz mogła nazywać mnie braciszkiem. I jak chcesz to możesz spać ze mną w jednym łóżku. I jak zgadzasz się ? - spytał, po czym jego uśmiech stał się szeroki.
- Nawet zgodzę się, aby nie było parawanu, ale jeśli nie chcesz, to będę musiał znaleźć sobie inną siostrzyczkę. Jestem bogaty, a sam tego majątku nie jestem w stanie wydać. A miałem iść zamiar na zakupy, kupić ładną biżuterię i nowe ubrania, dla siebie i osoby, która mi pomoże wybrać. Ale rozumiem, że Ci nie pasuje, więc będę musiał to odłożyć - powiedział dalej się uśmiechając, jeśli humor jej się poprawi i on będzie szczęśliwy. "Ale coś mi się zdaje, że pożałuje tego" - pomyślał. Z tym, aby nazywała go braciszkiem nie miał problemów, ale spanie w jednym łóżku i brak parawanu, na początku będzie dla niego katorgą. "Muszę przywyknąć do nagości bliskości, jeśli mam być z tą dziewczyną przez najbliższy czas" - pomyślał.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Awatar użytkownika
Meiro
Szukający Snów
Posty: 160
Rejestracja: 16 lat temu
Rasa: Przeklęty
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meiro »

Przeliczył się myśląc, że taka oferta oferta przekona dziewczynę do powrotu. Podziękowała, ale grzecznie odmówiła, tym razem uśmiech udał jej się idealnie. Wrócił więc do pokoju sam, gdzie od razu nie najlepiej się poczuł. Odzwyczaił się od samotności. Stolik z jedzeniem odsunął. Nie miał ochoty jeść coś w ogóle mu niepotrzebnego. Usiadł na łóżku i spróbował przywołać duszę z pierścienia. I tutaj czekał go zawód. Jak się okazało, dusz już nie było w jego podręcznym magazynie. Całe szczęście, głód powodował tylko lekko nieprzyjemne uczucie w brzuchu. Chłopak wiedział, że następne będzie złe samopoczucie, coraz większe osłabienie, a na końcu wszystko razem plus potworny ból całego ciała. W końcowym etapie, nie będzie miał nawet sił się podnieść z podłogi. Dwa razy już to przeżywał, jednak z ratunkiem przychodziła mu magia śmierci, która zabijał najbliższego człowieka, nawet jeśli dzieliła ich spora odległość i najgrubsze ściany. Nie chciał do tego dopuścić, więc zapewne dziś zapoluje.

Jego myśli niebezpiecznie krążyły koło Sairy. "Ciekawe co ona teraz robi ? Myśli o mnie czasem ? A może zapomniała już ?" - to były tylko niektóre pytania. Za odpowiedzi był gotowy oddać się na cały dzień w opiekę demonom, zapewne po tej dobie, nie byłby już żywy, ale odpowiedzi były tego warte. "Czy aż tak mi jej brakuje, że oddałbym życie za zwykłe informacje ?" - zastanawiał się i chociaż wiedział, że to żałosne. To tak właśnie by postąpił. Chciał potrzymać jej dłoń, przytulić się do niej, ale nie było jej tu, a to doprowadzało go do wściekłości. Jej zachowanie też go wkurzało. Mogła najpierw z nim porozmawiać, a nie od razu odeszła. On wiecznie spokojny i zdystansowany, teraz zabijał spojrzeniem. Wstał wyjął kartkę papieru, pióro i kałamarz.

"Droga Jenyio,
przykro mi, ale sprawa Sairy nie daje mi spokoju. Moje myśli nieustannie krążą wokół niej, przez to jestem coraz bardziej zirytowany. Wiem, że dopóki nie wyjaśnię tej sytuacji, nie będę mógł iść na przód. Nie mogła odejść daleko, więc powinienem być z powrotem w ciągu paru dni. Byłbym rad, gdybyś na mnie poczekała, jednak jeśli nie zastanę Cię w tym mieście, zrozumiem.
Meiro"
- brzmiała treść listu. Pochuchał jeszcze kilka razy w papier, aby tusz wysechł. Położył go na stole, po czym odtworzył okno i wyskoczył. Całe szczęście była noc, a okna jego pokoju wychodziły na tyły budynku. "Teraz uzupełnienie zapasów i pogoń za Sairą. Czas trochę z nią pogadać" - pomyślał ruszając biegiem.
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Jenya
Rasa:
Profesje:

Post autor: Jenya »

Dziewczyna została zatrzymana w korytarzu. Patrzyła na niego spokojnie. Na wszystkie pośpieszne wytłumaczenia.
-Nie mam w zwyczaju kłamać, to dlatego.- Wyrwała stanowczo rękę z uchwytu.
-Miło, że nagle oferujesz mi to wszystko, ale teraz to ja nie czuję szczerości w twoim głosie. Człowiek nie zmienia tak nagle decyzji ani przyzwyczajeń. Nie zmuszaj się do tego.- Poprawiła torbę na ramieniu. Jej rubinowe oczy patrzyły na Miero spokojnie.
-Nie chcę twoich bogactw, biżuterii i ubrań. Nigdy nie było mi to potrzebne by przeżyć. Może jakaś bardziej normalna dziewczyna będzie się z tego cieszyła.- Odmowa do niego trafiła bo rozeszli się w milczeniu. Dziewczyna tak naprawdę nie poprosiła karczmarza o drugi pokój. Tej samej nocy ruszyła w swoją drogę okryta płaszczem gwieździstego nieba. Nigdy nie przeczytała listu, który zostawił Meiro. Nawet nie wiedziała o jego istnieniu. Zakończyła ten epizod by zacząć następny. Tej nocy, gdy dziewczyna poczuła dwa razy ból odepchnięcia miasto przeszyły krzyki rozpaczy i bólu. Topienie tego dziwnego uczucia w krwi niewinnych osób dało jej trochę ulgi. Tak jakby wraz z wychodzącym życiem kolejnej istoty z jej klatki piersiowej spada kolejny ciężar. Dziewczyna opuściła miasto. Z samego rana mieszkańcy dostrzegli coś niezwykłego. Ścieżka w kierunku bram wjazdowych usłana była lodowymi różami. Różami czerwonymi od krwi.
Zablokowany

Wróć do „Menaos”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość