Kalayaan ruszyła przodem, jednak już za zakrętem kolejność, w której szli, miała się zmienić. Cain zdziwił się lekko, gdy usłyszał słowa przez nią wypowiedziane, a później wyszedł do przodu, trafiając tam na ścianę, której nie powinno tu być. Co prawda, ściana wyglądała tak, jakby znajdowała się tu cały czas i można by było nawet odnieść wrażenie, że to oni musieli gdzieś źle skręcić, a przez to trafili w inny korytarz. Problem z tym, że wystarczyło spojrzeć na ziemię, gdzie dało się dostrzec ich ślady, które nagle znikały w przeszkodzie, którą teraz mieli przed sobą.
– Ta ściana to iluzja, tak myślę. Wystarczy, że ją rozproszę i powinna zniknąć – odpowiedział pradawny, uważniej przyglądając się temu, co blokuje im drogę do wyjścia. Wyczuwał energię magiczną bijącą od ściany, dlatego też stwierdził, iż jest to iluzja. Chyba, że ktoś stworzył tu prawdziwą i będzie musiał ją zburzyć, żeby mogli iść dalej.
– Moja moc regeneruje się szybko, w dodatku mam jej dużo, więc nie musisz martwić się o to, że mi jej zabraknie – dopowiedział, a przez jego twarz przebiegł lekki uśmiech, którego, raczej, nie widziała żadna z kobiet, bo przecież był teraz odwrócony do nich plecami.
Cain przyglądał się całemu zdarzeniu z nieukrywanym i naukowym zainteresowaniem. Nie spodziewał się, że ściana odbije kopnięcie Kalayaan, które nawet nie było mocne. Natomiast silny był kontratak, który sprawił, że przemieniona lisołaczka poleciała do tyłu. To było coś, czego on sam w ogóle się nie spodziewał. Zresztą, teraz też nie będzie próbował dotykać ściany, żeby sprawdzić pewną rzecz, która pojawiła się w jego głowie – nie chciał ryzykować, że zostanie uderzony przez przeszkodę.
– Dobrze, że nie muszę jej dotknąć, żeby naruszyć magię wiążącą iluzję – powiedział, bardziej do siebie niż do osób, które mu towarzyszyły. Powiedział to nawet w taki sposób, który sugerował, że nie będzie to dla niego czymś trudnym. Wydawało mu się, iż właśnie takie to będzie, jednak… zawsze mógł się mylić i zniszczenie tej iluzji może być trudniejsze… Zwłaszcza, że odbija ona ataki, a to już komplikowało nieco cały zabieg, bo oznaczało, że iluzja nie jest prosta. Ciekawiło go też to, czy ściana odbija także ataki magiczne. To akurat mógł sprawdzić naprawdę łatwo, chociaż narażał się też na to, że może oberwać tym, co wyśle w stronę zapory.
Niewielkie wyładowanie pojawiło się na dłoni pradawnego po tym, jak wykonał kilka gestów dłonią i placami. Czarodziej wyprostował dłoń, a fioletowo-biała kulka wielkości ruena pomknęła prosto w stronę ściany. Zderzyła się z nią i wybuchła, jednak nie stało się nic więcej.
– Świetnie, czyli ściana odbija tylko bezpośrednie, fizyczne ataki – odparł po chwili. Akurat to powiedział trochę głośniej, więc Kalayaan i Mauree mogły go usłyszeć.
– Mam dziwne przeczucie, że za tą przeszkodą czają się te istoty i tylko czekają na to, aż rozwiążemy ten problem… Mam nadzieję, że się mylę, ale bądźcie gotowe na ewentualną walkę – powiedział, nawet na chwilę spoglądając na towarzyszki. Później odwrócił się do ściany. Był gotowy na to, żeby zająć się zniszczeniem tej iluzji. Jeśli to nie sprawi, że przeszkoda zniknie… cóż, to będzie po prostu oznaczać, że ściana nie jest tym, za co ją brał i będzie musiał użyć magii do tego, żeby rozpadła się na pył i mniejsze kamienie.
Czarodziej ustawił się kilka kroków od przeszkody. Zaklęcie rozpraszające nie było czymś skomplikowanym, jednak wymagało skupienia się na nim, aby móc wyczuć magię w iluzji i skierować swoją energię magiczną tak, żeby zakłócić przepływ magii w celu. Cain wykonał trzy gesty dłonią i wyprostował ją, środek dłoni kierując w stronę ściany. Nie było widać żadnego strumienia lub kilku, które miałyby wypływać z jego dłoni, jednak wystarczyło mieć zmysł magiczny powyżej przeciętnego, aby wyczuć energię kierującą się od pradawnego, aż do ściany. Cain przymknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył… już się świeciły, co działo się zawsze, gdy używał magii. Kilka chwil później ściana zaczęła powoli znikać, aż w końcu rozpłynęła się całkowicie i ukazała ich oczom dalszą część korytarza, a także ich ślady. Na szczęście, nie było tu widać potworów, a Cain naprawdę obawiał się, że mogą tu na nich czekać.
– Nie ma ich tu… jednak to nie oznacza, że powinniśmy od razu stracić czujność – odparł i ruszył dalej. Nadal był skupiony, jednak tym razem na nasłuchiwaniu podejrzanych odgłosów i wypatrywaniu tak samo podejrzanych rzeczy.
Szepczący Las ⇒ [Okolice Adrionu] Jaskinia, potwory i ukryte skarby
- Cain
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 126
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
- Kontakt:
- Kalayaan
- Szukający drogi
- Posty: 48
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Przemieniony
- Profesje:
- Kontakt:
Zebrawszy się z ziemi, lisołaczka z zadowoleniem stwierdziła, że nie ma żadnych połamanych żeber. Siedząca nieopodal Mauree spojrzała na nią wzrokiem żywego trupa, więc Kalayaan silnym pociągnięciem postawiła ją na nogi, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że gdyby nakierowała krydianę w odpowiednią stronę i popchnęła, by ta zaczęła iść, Mauree poruszałaby się w danym kierunku jak nakręcana zabawka do momentu natrafienia na przeszkodę nie do przebycia.
Z nieprzeniknioną miną spojrzała na korytarz odsłonięty przez czarodzieja. "Jak to dobrze jest mieć w drużynie niepokonanego pradawnego z niewyczerpaną rezerwą mocy..." pomyślała lekko. Wyglądało na to, że jej asysta nie była niezbędna, ale kto by pogardził okazją zdobycia bez wysiłku worka klejnotów? Ona na pewno nie będzie marudzić i unosić się, że jej się nie należą. Spokojnie zajmie swoje miejsce w stadzie i grzecznie będzie pilnowała tyłów do samego końca, znaczy bezpiecznie osiągniętego wyjścia z jaskini.
Lekkim pchnięciem w plecy zmusiła pogrążoną w transie Mauree do ruszenia za Cainem w niepokojąco pusty korytarz. W ocenie, jak bardzo krydiana oddaliła się od otaczającej ją rzeczywistości, może pomóc fakt, że nie tylko nie próbowała uchylić się przed wystrzelonym ze ściany czarnym pociskiem ciągnącym za sobą ogon mrocznego dymu, ale nawet nie mrugnęła, nie przerwanie brnąc w tym samym kierunku z martwymi oczyma patrzącymi w przestrzeń.
Lisołaczka była również nieporuszona, co prawda nie z powodu otępienia, lecz niezbitej pewności, że Cain za chwilę rozwiąże ten problem, tak jak wszystkie poprzednie.
Z nieprzeniknioną miną spojrzała na korytarz odsłonięty przez czarodzieja. "Jak to dobrze jest mieć w drużynie niepokonanego pradawnego z niewyczerpaną rezerwą mocy..." pomyślała lekko. Wyglądało na to, że jej asysta nie była niezbędna, ale kto by pogardził okazją zdobycia bez wysiłku worka klejnotów? Ona na pewno nie będzie marudzić i unosić się, że jej się nie należą. Spokojnie zajmie swoje miejsce w stadzie i grzecznie będzie pilnowała tyłów do samego końca, znaczy bezpiecznie osiągniętego wyjścia z jaskini.
Lekkim pchnięciem w plecy zmusiła pogrążoną w transie Mauree do ruszenia za Cainem w niepokojąco pusty korytarz. W ocenie, jak bardzo krydiana oddaliła się od otaczającej ją rzeczywistości, może pomóc fakt, że nie tylko nie próbowała uchylić się przed wystrzelonym ze ściany czarnym pociskiem ciągnącym za sobą ogon mrocznego dymu, ale nawet nie mrugnęła, nie przerwanie brnąc w tym samym kierunku z martwymi oczyma patrzącymi w przestrzeń.
Lisołaczka była również nieporuszona, co prawda nie z powodu otępienia, lecz niezbitej pewności, że Cain za chwilę rozwiąże ten problem, tak jak wszystkie poprzednie.
- Cain
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 126
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
- Kontakt:
Pradawny znowu przejął prowadzenie w grupie. Nie przykładał wcześniej większej uwagi do jakichś punktów rozpoznawczych i zapamiętania drogi powrotnej, więc teraz spoglądał czasami w dół, aby upewnić się, że podąża śladami, które pozostały tu po tym, jak szukali ukrytego skarbu, a nie wyjścia. Udawało mu się to, a gdy rozglądał się wokół, wydawało mu się, że rozpoznawał okolicę. Z każdym krokiem byli coraz bliżej wyjścia, na co wskazywały też odnogi prowadzące do pomieszczeń, które były kiedyś zamieszkane. Cain pamiętał, że badali te części jaskini i, gdy spojrzał na podłoże, zobaczył ślady obuwia prowadzące do nich. Teraz już go one nie obchodziły, a najważniejsze stało się dotarcie do wyjścia i opuszczenie jaskini.
Czarny i dziwny pocisk przemknął obok głowy pradawnego, który, do tej pory, nie był świadom tego, że mają towarzystwo. Może potwór nie celował w niego, a może chciał go zabić, jednak stało się coś, co sprawiło, że nie trafił… jednak stracił też przewagę w postaci zaskoczenia. Czarodziej już o nim wiedział i był gotów na unicestwienie go. Czarne stworzenie odbiło się od ściany i skoczyło w stronę Caina, powalając go na ziemię. Pradawny nie zdążył użyć zaklęcia, dlatego też stworzenie to powaliło go… a teraz próbowało zabić i później posilić się nim, a także jego energią magiczną. Próbował zrzucić z siebie przeciwnika, jednak nie udało mu się to. Dodatkowym utrudnieniem było też to, że musiał uchylać się przed ciosami, które powinny go zabić lub poważnie zranić. W końcu jego oczy zaświeciły się, a dłoń maga zaczęła świecić jasnym fioletem. Cain uderzył otwartą dłonią w klatkę piersiową potwora, a to odrzuciło go w tył – prosto na ścianę, w którą uderzył plecami i z pełną siłą. Czarodziej podniósł się szybko, wykorzystując do tego jedną rękę, gdyż dłoń drugiej tworzyła już znaki w powietrzu. Energia magiczna zaczęła wyciekać ze środka dłoni pradawnego, przybierając formę czegoś, co było podobne do włóczni. Następnie Cain cisnął energetycznym kształtem prosto w potwora, który został teraz przytwierdzony do ściany. Energetyczna włócznia wbiła się w jego klatkę piersiową i wyglądało na to, że nie zniknie przez jakiś czas. Mag wyrzucił przed siebie dłoń, z której wystrzeliła wiązka fioletowego światła i trafiła prosto w głowę przeciwnika. Oczy mężczyzny przestały świecić, a ten odetchnął z ulgą.
– Jeśli widzicie niebezpieczeństwo wcześniej niż ja, powiedzcie mi o tym – odezwał się, zdając sobie sprawę, że naprawdę mógł tu zginąć. Miał też dziwne wrażenie, że Mauree i Kalayaan mogły zauważyć pocisk lub postać wcześniej niż on, w końcu szły za nim. Jedna z nich mogłaby go przecież ostrzec. Przecież nie miał oczu dookoła głowy, żeby widzieć każdy kierunek.
– A gdzie podziała się Mauree? - zapytał, ukrywając lekkie zaskoczenie, które wywołane zostało właśnie tym, że krydiany nie ma w pobliżu. Dostrzegł wcześniej, że dziewczyna zachowywała się trochę dziwnie od momentu, w którym zdecydowali się odszukać wyjście z jaskini, ale wydawało mu się, że może jest to jakiś dziwny efekt tej mgły.
– Co się z nią dzieje? - zapytał wprost. Może Kalayaan także się nad tym zastanawiała… Może we dwójkę uda im się ustalić, co dzieje się z krydianą
– Może poszła do przodu i trafimy na nią, gdy sami to zrobimy… - zaproponował. Cóż… praktycznie nie znali tej dziewczyny, a Cain wątpił w to, żeby jego towarzyszka chciała tu zostać i czekać na to, aż Mauree pojawi się sama.
Czarny i dziwny pocisk przemknął obok głowy pradawnego, który, do tej pory, nie był świadom tego, że mają towarzystwo. Może potwór nie celował w niego, a może chciał go zabić, jednak stało się coś, co sprawiło, że nie trafił… jednak stracił też przewagę w postaci zaskoczenia. Czarodziej już o nim wiedział i był gotów na unicestwienie go. Czarne stworzenie odbiło się od ściany i skoczyło w stronę Caina, powalając go na ziemię. Pradawny nie zdążył użyć zaklęcia, dlatego też stworzenie to powaliło go… a teraz próbowało zabić i później posilić się nim, a także jego energią magiczną. Próbował zrzucić z siebie przeciwnika, jednak nie udało mu się to. Dodatkowym utrudnieniem było też to, że musiał uchylać się przed ciosami, które powinny go zabić lub poważnie zranić. W końcu jego oczy zaświeciły się, a dłoń maga zaczęła świecić jasnym fioletem. Cain uderzył otwartą dłonią w klatkę piersiową potwora, a to odrzuciło go w tył – prosto na ścianę, w którą uderzył plecami i z pełną siłą. Czarodziej podniósł się szybko, wykorzystując do tego jedną rękę, gdyż dłoń drugiej tworzyła już znaki w powietrzu. Energia magiczna zaczęła wyciekać ze środka dłoni pradawnego, przybierając formę czegoś, co było podobne do włóczni. Następnie Cain cisnął energetycznym kształtem prosto w potwora, który został teraz przytwierdzony do ściany. Energetyczna włócznia wbiła się w jego klatkę piersiową i wyglądało na to, że nie zniknie przez jakiś czas. Mag wyrzucił przed siebie dłoń, z której wystrzeliła wiązka fioletowego światła i trafiła prosto w głowę przeciwnika. Oczy mężczyzny przestały świecić, a ten odetchnął z ulgą.
– Jeśli widzicie niebezpieczeństwo wcześniej niż ja, powiedzcie mi o tym – odezwał się, zdając sobie sprawę, że naprawdę mógł tu zginąć. Miał też dziwne wrażenie, że Mauree i Kalayaan mogły zauważyć pocisk lub postać wcześniej niż on, w końcu szły za nim. Jedna z nich mogłaby go przecież ostrzec. Przecież nie miał oczu dookoła głowy, żeby widzieć każdy kierunek.
– A gdzie podziała się Mauree? - zapytał, ukrywając lekkie zaskoczenie, które wywołane zostało właśnie tym, że krydiany nie ma w pobliżu. Dostrzegł wcześniej, że dziewczyna zachowywała się trochę dziwnie od momentu, w którym zdecydowali się odszukać wyjście z jaskini, ale wydawało mu się, że może jest to jakiś dziwny efekt tej mgły.
– Co się z nią dzieje? - zapytał wprost. Może Kalayaan także się nad tym zastanawiała… Może we dwójkę uda im się ustalić, co dzieje się z krydianą
– Może poszła do przodu i trafimy na nią, gdy sami to zrobimy… - zaproponował. Cóż… praktycznie nie znali tej dziewczyny, a Cain wątpił w to, żeby jego towarzyszka chciała tu zostać i czekać na to, aż Mauree pojawi się sama.
- Kalayaan
- Szukający drogi
- Posty: 48
- Rejestracja: 8 lat temu
- Rasa: Przemieniony
- Profesje:
- Kontakt:
- Myślę, że zauważyliśmy je równocześnie - wzruszyła ramionami lisołaczka. Nie była na tyle zarozumiała, żeby uważać, że ma jakąkolwiek przewagę nad czarodziejem w dziedzinie wyczuwania i odpierania magicznych ataków. - A krydiana... - skrzywiła się z niechęcią. Nadal nie znalazła żadnego lustra, żeby stwierdzić obecność lub nieobecność zmarszczek na swojej własnej twarzy, jednak ukradkowym macaniem własnego oblicza zdołała ustalić, że skóra nadal pozostaje jędrna, przynajmniej w dotyku. Uspokoiło ją to na tyle, że powstrzymała się przed poszukaniem w swoim arsenale odpowiedniego ostrza, by się w nim przejrzeć. Byłoby to dość trudne, gdyż większość jej ostrzy była zmatowiona i przyciemniona, by nie odbijały światła.
Pocieszając się tym, że jeszcze nie zapadła w katatonię jak krydiana, która nawiasem mówiąc, niepilnowana gdzieś zniknęła, oczyściła umysł z nieistotnych w chwili obecnej zmartwień, i powróciła do rzeczywistości.
- Nie wiem, czym była ta mgła, ale wygląda na to, że całkowicie odcięła ją od otoczenia. Nawet nie zauważyła pocisku, który minął ją dosłownie o włos. Gdyby była tylko oszołomiona, to odruchowo by się uchyliła. Zachowuje się jakby została pozbawiona wszystkich zmysłów jednocześnie - podzieliła się swoją obserwacją Kalayaan. - Chociaż moim zdaniem jeszcze dziwniejsze jest to, że w ogóle nie panikuje. Potrafiłbyś wyczuć kontrolę umysłu? Zresztą, to nie ma znaczenia. Zostawmy ją tutaj, niech umrze w tej jaskini i pozostanie na zawsze ze swoimi towarzyszkami.
Absolutnie nie zamierzała zajmować się po wyjściu z tego ponurego miejsca osamotnioną wojowniczką nie w pełni sił umysłowych. Można wręcz powiedzieć, że roślinką. Nie miała na to czasu. Jeśli czarodziej chce się bawić w badanie i leczenie jej, to jego sprawa, lisołaczka ma plan skrytobójstwa do obmyślenia i egzekwowania podczas podróży do otchłani, by dostarczyć zdobyte klejnoty demonowi. "Swoją drogą, ciekawe czemu jeszcze się on nie odezwał?", zastanowiła się przez chwilę. Zwykle, gdy natrafiała na istoty z otchłani i musiała stawić im czoła, Nainis pojawiał się w jej umyśle, by obejrzeć show. "Czyżby te odrażające istoty nie były z Piekła?"
Pocieszając się tym, że jeszcze nie zapadła w katatonię jak krydiana, która nawiasem mówiąc, niepilnowana gdzieś zniknęła, oczyściła umysł z nieistotnych w chwili obecnej zmartwień, i powróciła do rzeczywistości.
- Nie wiem, czym była ta mgła, ale wygląda na to, że całkowicie odcięła ją od otoczenia. Nawet nie zauważyła pocisku, który minął ją dosłownie o włos. Gdyby była tylko oszołomiona, to odruchowo by się uchyliła. Zachowuje się jakby została pozbawiona wszystkich zmysłów jednocześnie - podzieliła się swoją obserwacją Kalayaan. - Chociaż moim zdaniem jeszcze dziwniejsze jest to, że w ogóle nie panikuje. Potrafiłbyś wyczuć kontrolę umysłu? Zresztą, to nie ma znaczenia. Zostawmy ją tutaj, niech umrze w tej jaskini i pozostanie na zawsze ze swoimi towarzyszkami.
Absolutnie nie zamierzała zajmować się po wyjściu z tego ponurego miejsca osamotnioną wojowniczką nie w pełni sił umysłowych. Można wręcz powiedzieć, że roślinką. Nie miała na to czasu. Jeśli czarodziej chce się bawić w badanie i leczenie jej, to jego sprawa, lisołaczka ma plan skrytobójstwa do obmyślenia i egzekwowania podczas podróży do otchłani, by dostarczyć zdobyte klejnoty demonowi. "Swoją drogą, ciekawe czemu jeszcze się on nie odezwał?", zastanowiła się przez chwilę. Zwykle, gdy natrafiała na istoty z otchłani i musiała stawić im czoła, Nainis pojawiał się w jej umyśle, by obejrzeć show. "Czyżby te odrażające istoty nie były z Piekła?"
- Cain
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 126
- Rejestracja: 9 lat temu
- Rasa: Czarodziej
- Profesje: Mag , Mędrzec , Włóczęga
- Kontakt:
Zagrożenie minęło, tymczasowo oczywiście, bo nadal mieli drogę do przebycia, aby wydostać się z jaskini, a stworzenia, które im zagrażają, przecież nie będą siedziały w ukryciu i czekały, aż miejsce to opuści ktoś, kto mógłby stać się ich pożywieniem. W dodatku, ich przewodniczka gdzieś zniknęła, chociaż teraz i tak nie potrzebowali jej wiedzy na temat jaskini – wystarczyło, że będą szli po swoich śladach. Cain, właściwie, nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony, wolałby odnaleźć krydianę, może jakoś pomóc jej z tym, jak wpłynęła na nią mgła i wyprowadzić z jaskini, ale… z drugiej strony, chciał wydostać się stąd, jak najszybciej, a sama Mauree była dla niego kimś praktycznie nieznanym, więc niekoniecznie musiał przejmować się jej życiem.
– Myślę, że mógłbym to wyczuć… - odparł. Wyglądało też na to, że Kalayaan nie ma problemu z tym, co zrobić z krydianą, która zniknęła gdzieś w ciemności.
– A może coś jej się stało i teraz przechodzi przemianę w jedno z tych stworzeń? - wypowiedział pytanie na głos, chociaż i tak brzmiało ono tak, jakby mówił wyłącznie do siebie. Jeśli miałby rację, to dziewczyna prawdopodobnie już i tak była martwa. Może spotkają ją raz jeszcze, jednak wtedy, raczej, musieliby już z nią walczyć, aby móc dostać się do wyjścia. Cóż, mógł się też mylić, a krydiana po prostu poszła przed siebie, będąc pod działaniem mgły, którą aktywowali wcześniej… Najpewniej, prędzej czy później, przekona się, która z jego teorii jest prawdziwa.
– Chodźmy dalej – powiedział w końcu, a później ruszył dalej. W stronę wyjścia.
– Myślisz, że czekają na nas przy wyjściu? - zapytał, tym razem pytanie to na pewno miało trafić do przemienionej, a Cain chciał, żeby odpowiedziała na nie. Jego głos i tak był dość cichy, jakby obawiał się, że samą rozmową mogą przyciągnąć niebezpieczeństwo. Poza tym, nie odwrócił się nawet na krótką chwilę, jednak to było usprawiedliwione tym, że musiał przyglądać się śladom, a także rozglądać się, aby nie zostać zaskoczonym raz jeszcze.
– Ja myślę, że właśnie tak jest i na pewno nie pozwolą nam tak łatwo opuścić tego miejsca – dopowiedział, przekazując jej też swoje zdanie na ten temat.
– Musisz być gotowa na ewentualną walkę… Nawet ja mogę nie dać rady, gdy otoczą mnie w grupie i rzucą się na mnie jednocześnie – odezwał się znów. Musiał to powiedzieć. Może Kalayaan wydawało się, że był kimś, kto ma naprawdę dużą moc, jednak on wiedział, że tak nie było. Owszem, jego energia magiczna praktycznie się nie kończyła, jednak nie oznaczało to, że wystarczy mu jedno zaklęcie i od razu pozbędzie się całej grupy przeciwników. Znaczy, może zadziałoby to z niezorganizowaną grupą zwykłych rzezimieszków, jednak na pewno nie z tym, z czym mają do czynienia w tym miejscu.
Minęli przejście do pomieszczenia, z którego po chwili mogli usłyszeć dziwne szuranie. Cain pomyślał, że może powinien to sprawdzić, bo może być to Mauree, jednak przegonił tę myśl i poszedł dalej. Nie był złą osobą, jednak miał go w sobie taką ilość, że wolał zadbać o własne bezpieczeństwo, niż szukać kogoś mu nieznanego, w dodatku w jaskini, w której mógłby zginąć naprawdę łatwo.
– Myślę, że mógłbym to wyczuć… - odparł. Wyglądało też na to, że Kalayaan nie ma problemu z tym, co zrobić z krydianą, która zniknęła gdzieś w ciemności.
– A może coś jej się stało i teraz przechodzi przemianę w jedno z tych stworzeń? - wypowiedział pytanie na głos, chociaż i tak brzmiało ono tak, jakby mówił wyłącznie do siebie. Jeśli miałby rację, to dziewczyna prawdopodobnie już i tak była martwa. Może spotkają ją raz jeszcze, jednak wtedy, raczej, musieliby już z nią walczyć, aby móc dostać się do wyjścia. Cóż, mógł się też mylić, a krydiana po prostu poszła przed siebie, będąc pod działaniem mgły, którą aktywowali wcześniej… Najpewniej, prędzej czy później, przekona się, która z jego teorii jest prawdziwa.
– Chodźmy dalej – powiedział w końcu, a później ruszył dalej. W stronę wyjścia.
– Myślisz, że czekają na nas przy wyjściu? - zapytał, tym razem pytanie to na pewno miało trafić do przemienionej, a Cain chciał, żeby odpowiedziała na nie. Jego głos i tak był dość cichy, jakby obawiał się, że samą rozmową mogą przyciągnąć niebezpieczeństwo. Poza tym, nie odwrócił się nawet na krótką chwilę, jednak to było usprawiedliwione tym, że musiał przyglądać się śladom, a także rozglądać się, aby nie zostać zaskoczonym raz jeszcze.
– Ja myślę, że właśnie tak jest i na pewno nie pozwolą nam tak łatwo opuścić tego miejsca – dopowiedział, przekazując jej też swoje zdanie na ten temat.
– Musisz być gotowa na ewentualną walkę… Nawet ja mogę nie dać rady, gdy otoczą mnie w grupie i rzucą się na mnie jednocześnie – odezwał się znów. Musiał to powiedzieć. Może Kalayaan wydawało się, że był kimś, kto ma naprawdę dużą moc, jednak on wiedział, że tak nie było. Owszem, jego energia magiczna praktycznie się nie kończyła, jednak nie oznaczało to, że wystarczy mu jedno zaklęcie i od razu pozbędzie się całej grupy przeciwników. Znaczy, może zadziałoby to z niezorganizowaną grupą zwykłych rzezimieszków, jednak na pewno nie z tym, z czym mają do czynienia w tym miejscu.
Minęli przejście do pomieszczenia, z którego po chwili mogli usłyszeć dziwne szuranie. Cain pomyślał, że może powinien to sprawdzić, bo może być to Mauree, jednak przegonił tę myśl i poszedł dalej. Nie był złą osobą, jednak miał go w sobie taką ilość, że wolał zadbać o własne bezpieczeństwo, niż szukać kogoś mu nieznanego, w dodatku w jaskini, w której mógłby zginąć naprawdę łatwo.
- Pani Losu
- Splatający Przeznaczenie
- Posty: 643
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa:
- Profesje:
- Kontakt:
Cain sam nie potrafił stwierdzić, kiedy dokładnie przestał słyszeć tajemnicze szuranie. Po prostu przestał i zanim zorientował się o co chodzi, był sam pośrodku ciemnego korytarza, otoczony skałami i nietoperzami, rzucającymi mu z sufitu pogardliwe uśmieszki. A przynajmniej on wyczuwał, że tak robią, gdyż w mroku ledwo dostrzegał czubek własnego nosa. A co gorsza, nigdzie nie dostrzegał Kalayaan. Lisołaczka, jak kamfora, zaginęła w labiryncie korytarzy, bez żadnego śladu ni dźwięku, co jeszcze bardziej zaniepokoiło czarodzieja. Ryzykując atakiem ze strony żyjących tu stworów, mężczyzna wydobył z siebie iskrę energii i umieścił nad sobą białą kulę mocy przeganiającą cienie. Zaraz też dostrzegł, że jedyne ślady jakie za sobą widzi należą do niego samego. Zaniepokojony nie na żarty, Cain postanowił cofnąć się w głąb jaskini, wypatrując kolejnych odnóg i zakrętów, w których mogła się ukryć jego towarzyszka. Zaryzykował nawet przejście obok dziwnej jamy z jeszcze dziwniejszym szuraniem, które i tym razem się nie powtórzyło. Jakby wszystkie istoty tu mieszkające zapadły w głęboki sen. Pocieszony tą myślą, czarodziej zaświecił mocniej i spojrzał w odległe przejście.
- Kalayaan?! - zawołał.
Niestety odpowiedziało mu echo, nieprzyjemnie wibrujące wśród skał.
- Kalayaan?! - spróbował raz jeszcze, lecz i tym razem bez żadnego skutku. Gdzie też ona się podziała, rozmyślał nerwowo czarownik, wracając na właściwą ścieżkię. Szła cały czas za mną. To niemożliwe żeby się zgubiła. Chyba, że coś ją porwało...
Nagle zimny podmuch wiatru otulił kark Caina, przyprawiając go o niewielki zawał serca. Miał już dość tego miejsca, magicznych mgieł i ludzi, których musiał ratować narażając własne zdrowie i życie. Tego było już za wiele. Musiał się stąd wydostać. Posyłając wiązkę energii przodem, Cain ruszył biegiem, starając się znaleźć wyjście z tej przeklętej jaskini.
W końcu je znalazł, zalane żółtym światłem słońca, ukryte i strzeżone przez osunięty częściowo głaz. Podchodząc do niego, mężczyzna oszacował otwór i stwierdził, że jeśli on da radę, to lisołaczka tym bardziej. Jeśli oczywiście tu trafi.
Nie myśląc nad tym dłużej, czarownik wciągnął brzuch i przecisnął się szczeliną, za którą wpadł w morze zielonej trawy i omal nie ogłuchł przez szumiące drzewa.
Ciąg Dalszy - Cain
- Kalayaan?! - zawołał.
Niestety odpowiedziało mu echo, nieprzyjemnie wibrujące wśród skał.
- Kalayaan?! - spróbował raz jeszcze, lecz i tym razem bez żadnego skutku. Gdzie też ona się podziała, rozmyślał nerwowo czarownik, wracając na właściwą ścieżkię. Szła cały czas za mną. To niemożliwe żeby się zgubiła. Chyba, że coś ją porwało...
Nagle zimny podmuch wiatru otulił kark Caina, przyprawiając go o niewielki zawał serca. Miał już dość tego miejsca, magicznych mgieł i ludzi, których musiał ratować narażając własne zdrowie i życie. Tego było już za wiele. Musiał się stąd wydostać. Posyłając wiązkę energii przodem, Cain ruszył biegiem, starając się znaleźć wyjście z tej przeklętej jaskini.
W końcu je znalazł, zalane żółtym światłem słońca, ukryte i strzeżone przez osunięty częściowo głaz. Podchodząc do niego, mężczyzna oszacował otwór i stwierdził, że jeśli on da radę, to lisołaczka tym bardziej. Jeśli oczywiście tu trafi.
Nie myśląc nad tym dłużej, czarownik wciągnął brzuch i przecisnął się szczeliną, za którą wpadł w morze zielonej trawy i omal nie ogłuchł przez szumiące drzewa.
Ciąg Dalszy - Cain
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości