Re: [Miasto i jego obrzeża] Los syreny.
: Nie Lis 20, 2016 4:29 pm
Czuła jak woda opływa jej ciało, jak zimne fale pieszczą jej ogon. Jej łuska lśniła niesamowicie przy ostrych promieniach słońca. Jej kolor zmieniał się w zależności od kąta pod jakim padało światło. Była bordowa, czerwona, pomarańczowa, jak zachodzące słońce, szkarłatna, rubinowa, różowa niczym naturalne turmaliny, a gdzieniegdzie nawet lekko fioletowa, jak ametysty. Miała tysiące barw, które splatały się w jedną. Siren poruszyła niespokojnie ogonem, ochlapując przy tym siebie i swoich towarzyszy. Woda była dla niej najlepszym balsamem. Lekka bryza owiała jej twarz. Od razu poczuła się lepiej. Chłodne krople orzeźwiły ją i dodały sił. Nie było lepszego miejsca na świecie niż ocean. To był jej żywioł, jej świat. Oczywiście wiedziała, że takich jak ona nie jest aż tylu co dwunożnych, ale była dumna z tego kim jest.
Jako, że siedziała po części w wodzie, po części na plaży, była odwrócona tyłem do nagiego Farina. Niewiele więc widziała. Dopiero kiedy odezwała się Titi, Siren odwróciła się. Jednak nie była ani zdziwiona, ani zakłopotana. Zmierzyła wzrokiem tygrysa, a potem jak gdyby nigdy nic spojrzała mu na twarz. Nie za bardzo miała ochotę patrzeć na inne części jego ciała, bo i po co? Wśród syren było chyba inaczej niż wśród ludzi. Nikt nie przykrywał swoich płetw, a i na lądzie, jeśli oczywiście byli z dala od ludzi nie ubierali się specjalnie. Kobiety często nie przykrywały piersi, a nawet jeśli to niewielkimi muszlami, albo skrawkami tkanin. Sama Siren kiedy była w wodzie przykrywała tylko najwrażliwszą ich część. Nagi tors u trytona był czymś zupełnie naturalnym. Ludzkie, czy syrenie ciało, nie stanowiło dla Siren powodu do wstydu.
- Nic mi nie jest - odparła na pytanie myszołaczki.
- Już lepiej, dużo lepiej. Woda zawsze mi pomaga - uśmiechnęła się.
- Ja nic nie czuję - rozejrzała się wokół siebie, by dostrzec kogoś, kto miał ich obserwować.
- Nikogo też nie widziałam.
Nagle wszyscy zobaczyli coś w wodzie. Siren wytężyła wzrok by dostrzec cóż to jest. Oczom nie mogła uwierzyć, kiedy "coś" zbliżyło się do plaży. Pluszowo-szmaciany kot? Co? Jakim cudem?
- Co? Co to jest? - powiedziała zaskoczona.
Jako, że siedziała po części w wodzie, po części na plaży, była odwrócona tyłem do nagiego Farina. Niewiele więc widziała. Dopiero kiedy odezwała się Titi, Siren odwróciła się. Jednak nie była ani zdziwiona, ani zakłopotana. Zmierzyła wzrokiem tygrysa, a potem jak gdyby nigdy nic spojrzała mu na twarz. Nie za bardzo miała ochotę patrzeć na inne części jego ciała, bo i po co? Wśród syren było chyba inaczej niż wśród ludzi. Nikt nie przykrywał swoich płetw, a i na lądzie, jeśli oczywiście byli z dala od ludzi nie ubierali się specjalnie. Kobiety często nie przykrywały piersi, a nawet jeśli to niewielkimi muszlami, albo skrawkami tkanin. Sama Siren kiedy była w wodzie przykrywała tylko najwrażliwszą ich część. Nagi tors u trytona był czymś zupełnie naturalnym. Ludzkie, czy syrenie ciało, nie stanowiło dla Siren powodu do wstydu.
- Nic mi nie jest - odparła na pytanie myszołaczki.
- Już lepiej, dużo lepiej. Woda zawsze mi pomaga - uśmiechnęła się.
- Ja nic nie czuję - rozejrzała się wokół siebie, by dostrzec kogoś, kto miał ich obserwować.
- Nikogo też nie widziałam.
Nagle wszyscy zobaczyli coś w wodzie. Siren wytężyła wzrok by dostrzec cóż to jest. Oczom nie mogła uwierzyć, kiedy "coś" zbliżyło się do plaży. Pluszowo-szmaciany kot? Co? Jakim cudem?
- Co? Co to jest? - powiedziała zaskoczona.