Żelazna Twierdza[Żelazna Twierdza]Nie możesz zostać sam.

Twierdza wznosząca się na wzgórzu górującym nad miastem Rododendronia. Jej ściany w przeciwieństwie do większości tego typu budowli zostały wykonane z żelaza i kamienia. Twierdza jest bardzo stara, a sposób jej powstania ginie w pomrokach dziejów. Legenda głosi, iż mury twierdzy pamiętają jeszcze czasy świetności Środkowego Królestwa.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Czego nie rozumiał?! - warknęła.
- No proszę, powiedz mi czego nie rozumiał?! Czy ty do reszty straciłaś rozum dziewczyno! Dwórka, służąca, szlachcianka, czy księżniczka - nie ważne! Żadna nie ma prawa zachowywać się jak rozwydrzone dziecko! Nie ma znaczenia wobec kogo! Za takie zachowanie, nawet gdybyś zrugała sługę należy ci się chłosta! Czy do ciebie dziecko dociera co zrobiłaś? Jedno słowo, a wylądujesz w sądzie za zniewagę szlachcica! I wiesz co będzie dalej? Najpierw wtrącą cię do lochu gdzie będziesz czekała na proces, a tam strażnicy nie mają tyle taktu co Tristan, nikt nie powie ci, że nie zrobi ci krzywdy. A potem nikt nie uwierzy ci, że zostałaś zgwałcona, a nawet jeśli to nikogo nie będzie to obchodziło! W najlepszym razie skażą cię na chłostę i wyrzucą z zamku. Wylądujesz w rynsztoku i albo umrzesz z głodu, albo wylądujesz w zamtuzie! Co ty sobie myślałaś? Czy ty w ogóle wiesz kim jest Tristan? Chciałam żebyś z nim porozmawiała, żebyś spróbowała go poznać, ale nawet na to nie było cię stać. Tristan był mężem lady Tantris, tak tej lady Tantris, najlepszej przyjaciółki królowej, to ona umarła rodząc małą Prim. Jak sądzisz, jak wysoko postawiony jest lord an Anlagorth? Wyżej niż ci się wydaje. Jedno jego słowo i skończyłoby się twoje lekkie życie pod dachem króla. Masz szczęście, bo kazał zostawić cię w spokoju, jednak Tristan nie ma jurysdykcji nade mną, a ja mam nieco inne zdanie i uważam, że należny ci się kara. Myślisz, że co chciałam uzyskać posyłając cię tam? Że chciałam cię skrzywdzić, czy raczej pomóc? Otóż chciałam otworzyć ci drogę do lepszego życia. Jeśli ci się nie spodobał trzeba było siedzieć cicho, a nie unosić się dumą. Co ty wiesz o życiu? Prosto z sierocińca trafiłaś tutaj, nie każdy ma takie szczęście żeby dostać się pod opiekę króla. Dostawałaś wynagrodzenie, miałaś co jeść i gdzie spać, a potem trafiło ci się jeszcze lepsze zajęcie. Robiłaś to co lubisz a teraz możesz wszystko stracić! Wydaje ci się, że twoje życie było niewygodne! Może gdybyś była na wojnie i straciła dwóch mężów, a potem została sama z dziećmi bardziej szanowałabyś innych ludzi! Sądzisz, że gdziekolwiek na świecie znajdzie się drugi taki mężczyzna, który da ci wybór, który nie będzie cię do niczego zmuszał! Mylisz się! Upokorzyłaś nie tylko siebie, ale i mnie!
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith nie była w stanie wyjaśnić czegokolwiek, nie miała nawet okazji by powiedzieć jak ona widzi całą sytuacje. Była wściekła na to, że została oskarżona o wszystko co złe, a nikt nie brał pod uwagę tego, że mogła zostać po prostu źle zrozumiana. Lady Ais wpadła w taką furię, że Aven aż skuliła się w sobie słuchając kolejnych słów. Teraz rozumiała komu tak naprawdę podpadła, ale przecież… Przecież nie byłą taką złą osobą…
Nieco zaszklone oczy podniosły się na Mistrzynię, Aven byłą wyraźnie przejęta tym co usłyszała…
- Przepraszam, wiem ,że zrobiłam coś nagannego… Ale proszę mi wybaczyć, ja po prostu powiedziałam ,ze nie czuję się komfortowo, że chce go poznać, ale to dla mnie nowa sytuacja, że nie potrafię obchodzić się z mężczyznami, ja naprawdę nie chciałam źle… Proszę, niech mi pani uwierzy. – powiedziała cicho, choć nie sądziła by to cokolwiek zmieniło. Była przygotowana na wszystko, ale jedyne czego nie chciała, to stracenie swojego zajęcia, to było dla niej tak ważne, nie wiedziała co by zrobiła, gdyby ktoś nagle odebrał jej możliwość do tworzenia nowych sukni czy zdobienia gotowych materiałów… Meredith w końcu spuściła głowę, była nikim, tak naprawdę nikim… A za własne zdanie została zrugana, choć.. Wykazała się brakiem szacunku, lecz nie zrobiła tego świadomie.
Lady Ais była tak wściekła, że Aven wręcz czuła jej złość, zupełnie jakby była namacalna, nigdy wcześniej nie widziała jej tak złej, nigdy nawet nie słyszała żeby ktokolwiek wspominał, że była w ogóle taka sytuacja… Meredith w końcu westchnęła zupełnie pogrążona.
- Proszę o wybaczenie… Przyjmę każdą karę. – powiedziała w końcu, choć byłą pewna, że spotka ją tylko to co najgorsze.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Co ja mam z tobą zrobić Aven! - wysyczała w złości Ais.
- Wyjaśnij mi dlaczego powiedziałaś Tristanowi, że przyszłaś do niego by nikogo nie zawieść? Wyjaśnij mi to na wszystkich bogów! Najpierw mówisz mu coś takiego, a potem usilnie próbujesz wmówić, że jednak chciałaś go poznać. I teraz próbujesz to wmówić także mnie! Kogo ty oszukujesz? Jego, mnie, czy siebie? Jak możesz obrażać w ten sposób człowieka który tyle przeszedł! Od śmierci żony z nikim się nie widywał, ciężko mu było nawet zajmować się córką, a ja namówiłam go by poznał ciebie i co go spotkało? Upokorzenie, nie chce go nawet zwykła służka. Powtarzał mi, że nie zamierza poznawać nikogo, jeśli ten ktoś nie będzie gotowy poznać też jego, a ty mówisz mu, że rozmawiasz z nim tylko dlatego by nie sprawić zawodu! Pomyślałaś chociaż przez chwilę na kogo ja wyszłam a tej sytuacji? Pomyślałaś o kimkolwiek innym, czy myślałaś tylko o sobie?!
- Czeka cię kara, jeszcze nie wiem jaka, ale będzie długa i uciążliwa, żebyś zrozumiała co uczyniłaś. Przede wszystkim jednak przeprosisz Tristana, szczerze, z pokorą i szacunkiem. A jeśli nie przyjmie przeprosin będziesz go prosiła o wybaczenie tak długo aż to się stanie, nawet jeśli miałoby to trwać do końca twoich dni!
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dziewczyna naprawdę czuła się zupełnie niezrozumiana, a przez to dostała taką burę, którą zapewne słyszał cały dwór… Aven westchnęła bezradnie, ale postanowiła wyjaśnić tak jak Lady Ais prosiła.
- Bo nie chciałam nikogo zawieść, Pani, jego, siebie, chciałam go poznać, chciałam dać szansę tej znajomości, a nie skreślać tego pomysłu zaraz na początku. Tylko o to chodziło, to przecież nic złego, a Tristan zrozumiał to zupełnie inaczej. – westchnęła bezradnie i pokręciła głową. Tak bardzo nie lubiła kiedy ktoś na nią krzyczał, tak po prostu… Czuła się wtedy jak najgorsza osoba na świecie, która nie zasługuje na ani jedno dobre słowo.
- To on tak zrozumiał te słowa, próbowałam to wyjaśniać na kilka sposobów, ale Tristan jest zamknięty w swoim sposobie myślenia. Przecież mówiłam na spotkaniu z Tobą Lady Ais, że jest mi go żal, czy naprawdę uważasz Pani, że byłabym zdolna do tego by celowo go skrzywdzić? – zapytała z cichą nadzieją w głosie licząc na to, że jednak nie ma jej za potwora, bo przecież.. Naprawdę tego nie chciała.
- I nie myślałam tylko o sobie… - westchnęła cicho i nieco smutno.
- Ale… - chciała dyskutować z tym co usłyszała, ale doszła do wniosku, że nie ma sensu. Miała przepraszać Tristana za to, że została źle zrozumiana… Miała płaszczyć się przed mężczyzną, który tak naprawdę miał ją za nikogo? Meredith spojrzała w bok, mając łzy w oczach. Została znienawidzona tylko dlatego, że powiedziała co myśli, a ktoś źle zrozumiał. Może faktycznie była takim złym człowiekiem, który nie zasługuje na nic dobrego… Przez moment w jej myślach pojawiła się chęć ucieczki, cały plan by wyrwać się z tego miejsca i nie robić czegoś wbrew sobie…
- Co pani rozkaże… - powiedziała, zerkając na Lady Ais i oczekując dalszych słów. Miała nadzieję, że kara nie będzie tak straszna, może poradzi sobie, zniesie wszystko dzielnie… Ale jak miała przepraszać Tristana? No jak?
Perspektywa tego wszystkiego zaczynała ją przerażać.. Biorąc pod uwagę również furię Dyplomatki i jej nastawienie do Dwórki.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Ais nie powiedziała już nic więcej, po prostu odwróciła się i wyszła, jakby nie chciała więcej słuchać wyjaśnień Meredith. Minęło kilka długich chwili, a drzwi do wspólnej komnaty dwórek znów się otworzyły. Tym razem jednak ktoś uchylił je cichutko i wślizgnął się do środka. Aurora nie była szczególnie urodziwa. Miała szczęście, że została dwórką królowej. Nie mogła wymarzyć sobie właściwie lepszego losu. Była najcichszą i najbardziej skromną z dam dworu. Trzymała się na uboczu, nigdy nie wychylała. Ubierała te suknie, które jej przygotowano, włosy spinała w skromny koczek. Z biżuterii nosiła na szyi znak najwyższego na srebrnym łańcuszku, który dostała od królowej, tak jak reszta dwórek. Nic poza tym.

Aurora przeszła cichutko przez dużą komnatę, aż dotarła do załamanej Meredith. Ukucnęła przy niej i położyła jej swoje dłonie na kolanach.
- Ciii - odezwała się łagodnie - wszystko będzie dobrze. Nie martw się, lady Ais przejdzie złość. Nie będzie tak źle - próbowała ją pocieszać.
- Chcesz porozmawiać? - spytała, a było to pytania dość rzadko padające z jej ust.
- Mogę ci jakoś pomóc?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Lady Ais po prostu wyszła, nie skomentowała już ani słowem tego co powiedziała Meredith. Żadne wyjaśnienia nie docierał do jej uszu, zupełnie jakby Aven była najgorszym człowiekiem na świecie. Dyplomatka nie pożegnała się, nie powiedziała zupełnie nic.. Po prostu wyszła.
Dwórka stała przez chwilę będąc wciąż w szoku po tym co usłyszała, to co mówiła Mistrzyni naprawdę zabolało. W końcu dziewczyna usiadła na krześle i rozpłakała się, łzy płynęły grubymi strumieniami po jej policzkach, nie potrafiła ich zatrzymać, co chwila pociągała nosem, nie potrafiąc się uspokoić. Nie wiedziała ile tak przesiedziała, nie usłyszała nawet, że ktoś wchodzi do pomieszczenia, które było dla Aven jak więzienie, jak cela, w której oczekuje się na wyrok. Kobieta poczuła na kolanach dłonie i usłyszała łagodny głos, który miał ją uspokoić. Meredith podniosła zapłakane spojrzenie i dostrzegła Aurorę, jedną z dwórek, której prawie w ogóle nie znała. Była niezwykle skromną osobą, nie należała do najpiękniejszych, ale na pewno miała dobre serce, co teraz mogła dostrzec załamana Aven.
- Ja… - zaczęła próbując złapać oddech, ale słowa więzły jej w gardle, a łzy płynęły coraz mocniej.
- Chyba nikt nie może mi pomóc… - rozpłakała się i łkała tak przez dłuższą chwilę, położyła dłonie na dłoniach kobiety, która chciała ją pocieszyć, w końcu ponownie podniosła na nią spojrzenie, które było pełne smutku i bólu.
- Oni nie rozumieją, ja nie chciałam być niegrzeczna, powiedziałam co czuję. – zaczęła tłumaczyć, choć nie wiedziała czy to ma jakiś sens.
- Tristan mnie wyrzucił. Lady Ais zrugała i czeka mnie okropna kara. Ja się boję, ja nie chcę…. – mówiła przerażona i zupełnie rozbita.
- Ja nie jestem złym człowiekiem… Nie jestem. – pokręciła głową, jakby chciała przekonać dwórkę, która wciąż trzymała dłonie na jej kolanach.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Aurora podniosła się i objęła ramionami płaczącą Meredith. Bardzo chciała ją jakoś pocieszyć. Wiedziała jak to jest kiedy się płacze, kiedy jest się niezrozumianym, kiedy człowiek zostaje sam ze sobą i nikt nawet nie próbuje go zrozumieć. Nie chciała żeby Meredith płakała.
- Będzie dobrze, naprawdę - przytuliła mocniej załamaną dziewczynę.
- Pomogę ci jak tylko będę mogła. Nie płacz proszę, wszystko się jakoś ułoży, wiesz? - tuliła do siebie dziewczynę i gładziła ją po włosach. Aurora miała niezwykle wielkie serce i naprawdę zależało jej na innych dwórkach. Wszystkie były dla niej dobre. Mimo, że nie była piękna, ani uzdolniona tak dobrze jak inne to wszystkie damy dworu traktowały ją dobrze i pomagały gdy tego potrzebowała. Chciała się odwdzięczyć. Nie mogła przecież stać z boku i patrzeć jak Meredith cierpi.
- Opowiedz mi wszystko od początku, dobrze? Powiedz co się stało, dlaczego lady Ais krzyczała, kim jest Tristan, o jakiej karze mówisz? Wszystko się poukłada, nie bój się proszę, wiesz przecież że cokolwiek by się nie działo masz nas. A jeśli nawet stałoby się coś strasznego mamy królową, ona na pewno się za tobą wstawi.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith próbowała sie uspokoić, ale nie było to łatwym zadaniem, nie po tym jak spotkała się z takim traktowaniem. Czuła się jakby wszyscy osądzali ją tylko dlatego, że coś powiedziała, coś czego mówić nie powinna w ich opinii. Aurora przytuliła ją, co zaskoczyło Aven, ale w pewnym momencie mocno przytuliła się do dwórki, bo właśnie tego potrzebowała. Zrozumienia, bycia, bliskości… Czuła się taka samotna, niezrozumiana i przede wszystkim zmieszana z błotem za to kim i jaka jest.
- Tak bardzo się boję. – powiedziała wtulona w Aurorę. Tak bardzo pomagały jej słowa Aurory, które działały kojąco na jej nerwy, tak bardzo cieszyła się z bliskości tej skromnej dziewczyny, że nie była w stanie nawet odwdzięczyć się za jej obecność.
- Boję się, że nawet królowa nie będzie w stanie mi pomóc. – pociągnęła nosem i nieco odsunęła się od Aurory.
- Wszystko zaczęło się od tego, ze Lady Ais postanowiła zaproponować mi możliwość małżeństwa. – spojrzała na dwórkę i przetarła oczy, żeby lepiej widzieć, bo łzy wciąż stały jej w oczach.
- Tristan to mąż zmarłej Pani Tantris, a wiesz jak bliska była królowej… - potem opowiedziała o spotkaniu, o tym co mówiła, jak dziwnie czuła się w jego komnatach i przede wszystkim… O tym jak nie chciała wychodzić za mąż, ale chciała poznać tego mężczyznę.
- Wszyscy źle zrozumieli to co zrobiłam, ja nie chciałam nikogo krzywdzić, a Lady Ais zagroziła mi kara… Była taka wściekła, na pewno spotka mnie coś złego. – spojrzała na Aurorę, po czym przetarła dłonią policzki i spuściła głowę.
- Jestem beznadziejna, mają mnie za złego człowieka, a ja taka nie jestem, ja jestem tylko sobą, ale nie jestem zła… - załkała cicho, bo cała sytuacja zwyczajnie ją przerosła, a strach, który czaił się w jej sercu, był naprawdę ogromny.
- Nie wiem co mam robić… Mam przepraszać Tristana, a przecież.. On też był dla mnie nieuprzejmy, tylko dlatego, że coś źle zrozumiał. A jeśli mnie odrzuci? Mam przepraszać do skutku. – pokręciła głową i westchnęła zrozpaczona.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Aurora podniosła się na chwilę by przysunąć sobie stojące nieopodal krzesło. W końcu usiadła na przeciw Meredith, by wysłuchać tego co się wydarzyło. Miała nadzieję, że jeśli będzie znała wszystkie fakty będzie też w stanie pomóc lawendowookiej. Nie wiedziała co prawda czy jest do tego odpowiednią osobą, bardziej czuła, że jeśli dziewczyna opowie jej o wszystkim zdoła jej coś doradzić.
- Królowa zawsze jest w stanie pomóc, nie wierzę, że nie mogłaby pomóc też tobie - powiedziała cicho, a potem zamilkła, by z uwagą wysłuchać opowieści Meredith. Kiedy jasnowłosa skończyła opowiadać Aurora znów położyła swoje dłonie na jej i uśmiechnęła się łagodnie.
- Teraz powiem ci co ja myślę, dobrze? Opowiem ci co ja bym zrobiła, może to jakoś ci pomoże.

- Widzisz, jesteś śliczną kobietą i masz wielki talent do zdobienia sukien, jesteś wartościowa. Ze mną jest inaczej, jestem brzydka i nie mam zbyt wielu talentów, myślę, że dla mnie takie małżeństwo byłoby czymś wielkim. Miałbym dzieci i męża, nie musiałbym bać się o swój los, o to co będzie kiedy się zestarzeję i przestanę być potrzebna królowej. Ale rozumiem, że ty nie tego chcesz. Po prostu myślę, że może potrzebujesz spojrzeć na to wszystko z innej strony. Dla ciebie taka propozycja była czymś niezbyt dobrym, dla mnie byłaby wielkim szczęściem. Wierze, że nie wszystkie małżeństwa skojarzone przez kogoś innego muszą być złe. Mogą mieć wiele plusów. Wiesz, że nawet królowa nie kochała króla, kiedy za niego wychodziła? Zakochała się w nim dopiero potem, a teraz jest szczęśliwa i nosi pod sercem królewskiego dziedzica. Myślę, że ani lady Ais, ani lord Tristan nie chcieli dla ciebie źle.
- Nie zrozumieliście się. Mówisz, że nie zrozumiała cię ani lady Ais, ani Tristan, a to działa przecież w obie strony. Oni też czują się niezrozumiani.
- Nie jesteś złym człowiekiem Meredith - pogładziła ją pocieszająco po dłoni.
- Masz dobre serce. Skoro lady Ais każe ci przepraszać, musisz przeprosić, ale może nie myśl o tym jak o karze, dobrze? Może spróbuj na to spojrzeć jak na szansę? Może jeśli przeprosisz zdołasz też wyjaśnić, że nie chciałaś niczego złego? Wiem, że czujesz się urażona i chciałabyś sama usłyszeć przeprosiny, ale nie warto zastanawiać się kto pierwszy powinien przyjść i przeprosić, tylko samemu to zrobić. Ja tak robię. Nie myśl o lady Ais, o małżeństwie, o dalekiej przyszłości. Pomyśl, że pokłóciłaś się z kimś i spróbuj się z tym kimś pogodzić, nie czekaj aż ten ktoś przyjdzie do ciebie. Nie warto chować urazy. Może... może spróbuj pomyśleć o lordzie jak o przyjacielu z którym się posprzeczałaś i spróbuj to naprawić. Jeśli ci się uda lady Ais na pewno ci wybaczy i nie będzie się już na ciebie denerwować.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka wciąż siedziała na krześle, co jakiś czas pociągając nosem, z jej oczu wciąż płynęły łzy lecz nie tak intensywnie jak jeszcze przed chwilą. Obecność Aurory bardzo wiele jej dała, dzięki niej czuła się lepiej, kto wie co robiłaby, gdyby nadal siedziała sama w pokoju.
W końcu dziewczyna, nadal trzymając dłonie Aven, zaczęła opowiadać o tym, jak ona widzi całą sytuację i co zrobiłaby na miejscu Meredith.
Dwórka szyjąca suknie przyglądała się Aurorze, która była tak ciepłą i szczerą osobą o wielkim sercu, że to było aż niecodzienne. Kobieta poczuła smutek, że ktoś taki jest odrzucany tylko dlatego, że nie ma najpiękniejszej twarzy… To takie niesprawiedliwe. Gdyby mogła, zamieniłaby się z nią i oddała jej miejsce przy ołtarzu, którego Meredith nie potrzebowała.
- Gdybym miała taką moc, chciałabym byś zajęła moje miejsce przy jego boku. – mocniej zacisnęła jej dłonie, chcąc by Aurora również mogła być szczęśliwa.
- Nie wiem, tak bardzo zagubiłam się w tej sytuacji. – westchnęła cicho i opuściła głowę.
- Nie nadaję się do małżeństwa, ale masz rację, powinnam przeprosić Tristana, w końcu to nic nie kosztuje i do niczego nie obliguje. – spojrzała ponownie na Aurorę, która obdarowała ją tak przyjemnym ciepłem.
- Wiem, że dla wielu dziewczyn zamążpójście jest czymś o czym naprawdę marzą, ja po prostu przywykłam do samotności, jest mi dobrze tak jak jest, tak.. po prostu. – westchnęła cicho, bo dla wielu jej zachowanie mogło być po prostu objawem zupełnej niewdzięczności.
- Ale przeproszę go, na pewno. – uśmiechnęła się lekko do Aurory i ponownie zacisnęła palce na jej dłoniach.
- Tak bardzo cieszę się, że tutaj przyszłaś. – powiedziała szczerze, chcąc by wiedziała jak bardzo pomogła swoją obecnością.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Och nie, nie myśl tak - uśmiechnęła się ciepło - skoro ktoś wybrał ciebie na to miejsce, to ty powinnaś się tam znaleźć. Ale rozumiem, że tego nie chcesz. Wiesz... myślę jednak, że samotność jest złym doradcą. Czasem człowiek żyje we własnym świecie, we własnej rzeczywistości w której jest szczęśliwy i nie dopuszcza do siebie myśli, że coś mogłoby się zmienić. Sądzi, że każda zmiana wprowadzi w jego życie chaos i może wyjść tylko na gorsze. A to nieprawda.

- Byłam szczęśliwa jako zwykła służka, samotna, bardzo samotna, ale spokojna i szczęśliwa. Wiedziałam, jak będzie wyglądał każdy mój następny dzień, wiedziałam gdzie jest moje miejsce, co mam robić. Miałam też pewność, że nikt więcej mnie nie skrzywdzi, że jestem bezpieczna. Kiedy lady Ais przyszła do mnie i oświadczyła, że odsyła mnie na służbę do królowej byłam przerażona. Królowa Sevi miała opinię zimnej i lekko kapryśnej, jej dwórki miały z nią bardzo ciężko. Sądziłam, że nie czeka mnie tam nic dobrego. Bałam się, że teraz będę bita, poniżana, że cały mój świat legnie w gruzach.

- Na początku byłam tak bardzo przerażona, że nawet bałam się odezwać. Unikałam innych dwórek, milczałam, odchodziłam na bok kiedy tylko było to możliwe. Ale z czasem okazało się, że mój strach był niepotrzebny. Królowa do każdej z nas podeszła tak ciepło i wyrozumiale, a i inne dwórki okazały się być miłe i dobre. Nadal się nie wychylam, ale teraz mam przyjaciółki, wiem, że mogę na nie liczyć, wiem, że cokolwiek się stanie pomogą mi. Wiem też, że gdybym potrzebowała jeszcze większej pomocy mogę zwrócić się nawet do królowej. Widzisz... byłam przerażona tak jak ty, nie chciałam niczego zmieniać, ale to był błąd, okazało się, że zmiany wyszły mi na lepsze i że teraz jestem szczęśliwsza niż wcześniej.

- Sądzę, że za bardzo myślisz o tym małżeństwie. Za bardzo się tym przejmujesz. Spróbuj odpuścić to sobie. Może gdybyś nie myślała o konsekwencjach, o dalekiej przyszłości, tylko spróbowała zobaczyć tu i teraz mogłabyś spojrzeć na lorda Tristana jak na człowieka, jak na mężczyznę, na potencjalnego przyjaciela. Mam wrażenie, że myślisz o nim jak o wrogu, który chce zmusić się do czegoś, czego nie chcesz. A przecież sama mówiłaś, że on do niczego zmuszać cię nie zamierza. Nigdy nie pomyślałaś po prostu o tym, że mogłabyś się w nim zakochać? Bez przymusu, ot tak zwyczajnie, jak w każdym innym mężczyźnie?
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Meredith słuchała z uwagą każdego słowa Aurory. Poczuła, że mimo wszystko mają wiele wspólnego, choć Aven nie przeszłą tego co ta dwórka. Patrzyła ciepło na dziewczynę, która tak bardzo chciała jej pomóc i to naprawdę pomagało. W końcu na ustach dziewczyny pojawił się lekki uśmiech, a łzy przestały płynąć. Dwórka uścisnęła mocniej dłonie pocieszającej ją kobiety, współczuła jej, nie chciała by kiedykolwiek spotkało ją coś złego, była takim dobrym promykiem wśród murów dworu. Aven była przekonana, że kiedyś razem usiądą i porozmawiają o tym co przydarzyło się im w życiu, poczuła przez moment, że może właśnie znalazła prawdziwą przyjaciółkę?
- Cieszę się, że teraz jesteś szczęśliwa, życzę Ci jak najlepiej. – powiedziała szczerze, patrząc jej w oczy, by wiedziała, że słowa są prawdziwe i nie ma w nich ani grama fałszu.
- Możesz liczyć też na mnie. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, zawsze możesz zwrócić się do mnie. – dodała po chwili, nie odwracając spojrzenia od Aurory.
- Masz rację, ja cały czas myślę o ślubie, którego nie chcę, cały czas mam wrażenie, że wszystko zmierza tylko do tego i przez ten strach zepsułam aż tyle… - spuściła na moment głowę i odetchnęła głęboko. W końcu podniosła spojrzenie, a na jej ustach pojawił się weselszy uśmiech przeznaczony właśnie dla Aurory.
- Tak bardzo jestem Ci wdzięczna, że tutaj przyszłaś, że otworzyłaś mi oczy. Naprawdę. Powinnam porozmawiać z Tristanem, o ile będzie chciał mnie widzieć. – wzruszyła lekko ramionami, lecz był to gest bezradności, bo to co zrobiła raczej na stałe zapisało się w jego głowie.
- Może kiedyś będziemy przyjaciółmi, ale nie sądzę bym mogła być jego żoną. Powiem Ci… Ja nigdy nie miałam do czynienia z mężczyznami, nie wiem jak z nimi rozmawiać by rozmowy wyglądały jak.. Relacja zakochanych. – uśmiechnęła się niewinnie, bo taka była prawda, w relacjach damsko-męskich nie była mistrzynią.
- Jeśli będę musiała ponieść karę, zrobię to. Dzięki Tobie nie czuję się zupełnie samotna. – powiedziała z wdzięcznością w głosie.
- Mam ogromną nadzieję, że kiedyś wszystko się ułoży. I obyś Ty zawsze była szczęśliwa, Auroro. – Meredith przytuliła dziewczynę, nie wiedziała co by zrobiła gdyby cały czas była sama i zapłakana po tym wszystkim.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

Aurora uścisnęła mocno dziewczynę, cieszyła się, że udało się jej ją pocieszyć.
- Będzie dobrze zobaczysz. Wszystko się ułoży - powtórzyła już po raz wtóry.
- Tylko nie spinaj się tak mocno, proszę. Nie przejmuj tak bardzo. Bądź sobą, tą miłą, szczerą i przyjacielską Meredith, którą my tu znamy. Jesteś bardzo dobrą osobą, naprawdę, nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś. Jestem pewna, że jeśli będziesz sobą wszystko się ułoży. I naprawdę przestań myśleć o tym ślubie, bo to nie wychodzi ci na dobre. I jeśli tak bardzo boisz się relacji z mężczyznami, po prostu nie myśl o lordzie Tristanie jak o mężczyźnie, tylko jak o człowieku. Jeśli nie będziesz się denerwować jego płcią będziesz mogła pokazać jaka sama jesteś i może dostrzec w nim też coś więcej niż tylko płeć, tytuł i majątek.

- Wiesz... spotkało mnie wiele złego ze strony mężczyzn, bardzo, bardzo wiele złego, ale nie skreśliłam ich. Mam nadzieję, że kiedyś jakiś mężczyzna zaopiekuje się mną i da dom, o którym marzę, mimo tego, że jestem brzydka. Dlatego... postaraj się nie skreślać nikogo, wierzę, że nawet w mężczyznach drzemią dobre uczucia... zrób to dla mnie, proszę.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Aven patrzyła na Aurorę, ona rozumiała, nie oceniała jej, nie krzyczała, po prostu byłą i próbowała wyjaśnić wszystko. Meredith pokiwała głową, na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Musi zrobić tak jak powiedziała Aurora, musi trochę mnie przejmować się tym wszystkim, w końcu nikt jej do niczego nie zmuszał.
- Myślisz, że wtedy wszystko będzie łatwiejsze? Jeśli będzie dla mnie człowiekiem, a nie mężczyzną? Jeśli zapomnę o ślubie? – zapytała z nadzieją, zupełnie jakby chciała potwierdzenia, jak małe dziecko, któremu rodzice tłumaczą, że w pokoju wcale nie ma potwora, który skrył się w szafie.
Aven patrzyła czule na swoją pocieszycielkę, która mówiła jej tyle dobry słów, a przy tym powiedziała jak ciężko miała w życiu. Było jej żal dziewczyny, która marzyła o kochającym mężczyźnie, a Meredith taką szansę po prostu odrzucała..
- Jesteś piękna, masz cudowne, dobre serce, które jest pełne miłości. Jesteś niezwykłą kobieta, bez której teraz siedziałabym zapłakana, rozmyślając o głupstwach, które mogłam popełnić. – pogłaskała dziewczynę po włosach, była jej naprawdę wdzięczna za okazane uczucie.
- Chciałabym żebyś znalazła tego jedynego, który zakocha się w Tobie bez pamięci i da Ci to czego pragniesz. – dodała szczerze, życząc jej jak najlepiej. Ktoś tak dobry jak Aurora zasługuje na największe szczęście, tego była pewna.
- Bardzo silna z ciebie kobieta, ja nie wiem czy potrafiłabym wierzyć w mężczyzn po tylu krzywdach, ale Ty jesteś naprawdę wyjątkowa. – pokiwała głową, uśmiechając się do niej ciepło. Aurora miała w sobie siłę i Aven była pewna, że może wiele dokonać tą swoją dobrocią.
- Zrobię tak jak powiedziałaś. Postaram się. Dam mu szansę, przeproszę. Mam nadzieję, że jednak chociaż przyjaźń z tego będzie. – uśmiechnęła się do kobiety, w tym momencie żałowała, że nigdy nie miała rodzeństwa, bo Aurora zachowała się jak siostra, która za wszelką cenę chce wspierać ja i być w trudnych momentach.
- Tak bardzo Ci dziękuję- po raz kolejny przytuliła Dwórkę, która tak wiele jej ofiarowała w momencie, gdy Meredith czuła się nikim…
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. – szepnęła do niej i miała nadzieję, że dziewczyna zapamięta te słowa.
Awatar użytkownika
Tristan
Poszukujący Marzeń
Posty: 411
Rejestracja: 12 lat temu
Rasa: Alarianin
Profesje: Arystokrata
Kontakt:

Post autor: Tristan »

- Tak, myślę, że wtedy będzie ci łatwiej, jeśli zobaczysz w nim człowieka i zapomnisz o jakimkolwiek przymusie - rzekła patrzą w lawendowe oczy Meredith. Naprawdę tak uważała. Aurora mimo wielu krzywd nie skreślała nikogo, nie chciała skreślać, chciała wierzyć, że w ludziach nadal drzemie dobro. Życie wcale nie byłoby łatwiejsze gdyby znienawidziła wszystkich w około. Nadzieja na to, że otaczający ją ludzie są dobrzy dawała jej siłę by żyć dalej i z życia się cieszyć.
Wysłuchała wszystkiego co mówiła do niej Meredith, a w odpowiedzi tylko uśmiechnęła się lekko. Czy miała nadzieję na dobry los dla siebie? Tak, miała. Niewielką, ale jednak. Z resztą zawsze pozostawały jej marzenia. Póki co cieszyła się z tego co ma i gdzie jest.
Tydzień później.

Od kilku dni nieustannie padał śnieg, przysypując świat kolejnymi warstwami puchu. Nie było wiatru, więc nawet wąskie gałązki drzew przysypał śnieżny puch. Twierdza i miasto zniknęły w mroźnej bieli. Wszystkie pałacowe kominki były doglądane bez przerwy, by utrzymać ciepło w żelaznych murach zamku. W zimniejszych pomieszczeniach mróz zdobił szyby szronem, malując na nich liście i fantazyjne wzory. Nikt prócz dzieci, które biegały i rzucały się śnieżkami, nie cieszył się z takiej pogody. Nadeszła naprawdę mroźna, sroga zima.

W prywatnym salonie, należącym do komnat Tristana ogień w kominku buchał żywo, nagrzewając sporej wielkości pomieszczenie. Tutaj nie można było narzekać na zimno. Wręcz przeciwnie. Przyjemne ciepło wypełniało całe pomieszczenie. Na półce nad kominkiem leżały duże gałęzie jodły, a ich intensywny zapach roznosił się w powietrzu. Dziś na stoliku oprócz wazonu z suchymi liśćmi, w dużej misce leżały jabłka, herbata natomiast nie parzyła się w filiżankach, a w dużym, ładnie rzeźbionym, drewnianym kubku. Poza tym na stoliku leżała też otwarta książka i kilka drewnianych klocków. Jeden z foteli podstawiony był pod okno. Siedziała na nim szczupła, nieco wiekowa już niania o siwych włosach spiętych w kok. Miała nogi przykryte ciepłym pledem, a na ramionach założony szal. Na nosie natomiast miała proste, druciane okulary. Niby czytała książkę, ale wprawny obserwator zauważyłby, że co jakiś czas unosi głowę i spogląda na pokój.

Na podłodze niedaleko kominka rozłożono gruby, ciemnofioletowy koc. Tristan siedział na podłodze w rozkroku, a między jego nogami siedziała mała, czarnowłosa dziewczynka. Mężczyzna podtrzymywał ją za brzuszek, by się nie przewróciła. Ubrany był w gruby, wełniany sweter w beżowym kolorze. Na nogach zaś miał ciepłe, czarne spodnie, a na stopach zamiast butów wełniane, czarne skarpety. Włosy miał rozpuszczone, ale założone za uszy. Zupełnie nie wyglądał jak arystokrata, raczej jak pospolity mieszczanin. Jego córeczka natomiast ubrana była w cieplutką, aksamitną sukienkę w czerwonym kolorze, a jej małe stópki zdobiły białe zrobione na szydełku, ciepłe buciki. Obok ojca i córki, na kocu leżał na brzuchy mały chłopiec o słomkowych włosach. Wokół niego leżało mnóstwo drewnianych kolorowych klocków. Chłopiec ewidentnie próbował coś z nich zbudować. Mówił coś do siebie i był niezwykle zaaprobowany swoją zabawą.

Tristan od czasu do czasu przyglądał się chłopcu, w głównej mierze jednak zajmował się dziewczynką.
- Koń - pokazał córeczce drewnianą figurę konia.
- Ko-ń, powiedz koń.
- Kon - wysepleniła dziewczynka - kon - powtórzyła.
- Kooo-ń - powtarzał Tristan. Dziewczynka chwyciła za drewnianą figurkę.
- Koń - powtórzyła i zaśmiała się perliście.
- Tak! Koń! - Tristan ucieszył się, jakby stało się coś absolutnie niezwykłego. Pocałował dziewczynkę we włosy i dał jej figurkę.
- Ślicznie, ślicznie! Koń!
- Koń - powtarzała dziewczynka, a Tristan nie mógł przestać się cieszyć.
Meredith
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 139
Rejestracja: 8 lat temu
Rasa: Człowiek
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Meredith »

Dwórka chciała mieć taką siłę, jaką nosiła w sobie Aurora. To był niezwykły dar i Meredith miała nadzieję, że kobieta zdaje sobie z tego sprawę. Aven postanowiła, że będzie pomagać jej kiedy tylko zechce, zawsze będzie mogła przyjść do niej kiedy będzie czuła taką potrzebę, tak samo, Nie chciała by Aurora była na uboczu, miała zamiar zadbać o to by odczuła, że jest lubiana.

Kolejne dni mijały spokojnie, Meredith była pochłonięta swoimi zajęciami, powoli zapominając o tym co się wydarzyło jeszcze niedawno. Mimo wszystko zastanawiała się jak powinna przeprosić Tristana… Pójść po prostu do niego, może ustalić jakiś dogodny termin? Ale Lady Ais nie odzywała się do niej, więc musiała wszystko zrobić sama… Aven wyjrzała przez okno przyozdobione różnymi, lodowymi zawijasami. Wyglądało na to, że zima przyszła na dobre, co można było odczuć w komnatach. Mimo tego, że kominki były rozpalone, w pokoju dwórek nie było aż tak ciepło i przyjemnie jak zapewne w innych pomieszczeniach, a może to tylko Meredith była mniej odporna na chłód. Na jej ramionach wciąż spoczywał grubszy szal, który skutecznie ogrzewał jej zmarznięte ciało. Kobieta w końcu wstała z krzesła i rozprostowała ręce, przeciągając się lekko. Musiała w końcu coś zrobić z tym wszystkim, bo oczekiwanie było nie do zniesienia. Przecież… Obiecała tez Aurorze, że postara się to wszystko naprawić, dla niej... Dlatego raz dwa zaplotła warkocz na swoich włosach, wygładziła swoją skromną sukienkę w kolorze jej oczu i odetchnęła głęboko kilka razu. Musiała to w końcu zrobić i mieć za sobą.

Dziewczyna wyszła z komnat i raz dwa ruszyła korytarzami do komnat Tristana. Mimo, że dawno tam nie była, pamiętała gdzie powinna się udać. W głowie cały czas recytowała to co powinna powiedzieć, chociaż nie była pewna, że w ogóle będzie miała ku temu okazje, przecież Tristan wyrzucił ją i nie chciał więcej widzieć.
Aven dotarła do drzwi prowadzących do komnat mężczyzny, jednak zanim podeszła do nich, odetchnęła głęboko jakby chciała pozbyć się nieprzyjemnego uczucia ściskającego jej żołądek. Meredith zapukała do drzwi, lecz przez dłuższy czas nikt nie przychodził by jej otworzyć. Nie mogła przecież wrócić, musiała w końcu uporządkować sprawy, bo wszystko zaczynało za bardzo zagryzać jej sumienie. Postanowiła zatem otworzyć drzwi… Okazało się, że bez problemu wśliznęła się wnętrza komnat, gdzie od razu poczuła przyjemne ciepło, które ogarnęło całe jej ciało. Ale zaraz potem poczuła nieprzyjemne zimno, gdy zobaczyła Tristana, a on patrzył na nią….
- Dzień dobry Panie. – skłoniła się, choć i tak czuła, że nie powinno jej tutaj być. A obrazek ,który zastała? Był nie do opisania… Tak ciepły, tak niecodzienny, a sam mężczyzna tak bardzo różnił się od tego, którego poznała podczas ostatniej wizyty.
- Proszę mi wybaczyć, że nachodzę bez uprzedzenia, ale proszę o chwilę rozmowy. – odezwała się po chwili.
Zablokowany

Wróć do „Żelazna Twierdza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości