Strona 3 z 3

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Pon Sie 03, 2015 11:54 pm
autor: Ebenezer
-Obawiam się iż dwójniak skwaśniał.-ciało norda było znieczulone przez szok jednak Ebenezer widział już jak do krasnoluda zbliża się...
"Kac morderca
Nie ma serca
Kac krwiopijca, ludożerca"

W jego głowie zabrzmiały słowa piosenki z dawnych lat. A słowa te w stosunku do jego towarzysza były niezwykle trafione. Sądząc po wyglądzie wnętrza jego ciała miał już za kilka chwil poczuć ciężkie uderzenie swojego syndromu dnia poprzedniego.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Śro Sie 05, 2015 1:16 pm
autor: Rheia
W głowie miało mu dzwonić jeszcze długo, ponieważ nagle zza ściany po prawej stronie dał się słyszeć rumor, a zaraz potem pokój wypełnił się pyłem, a cegły kamienie wyleciały w powietrze. Z nowo powstałego otworu w ścianie wyjrzały dwie osoby.
- To chyba załatwia sprawę – powiedziała kobieta w muszkieterskim kapeluszu, zerkając na swojego towarzysza.
- Tak sądzę – odparł ten, przestępując resztki ściany i wchodząc na gruz. Pył opadł już na ziemię i dało się zobaczyć, że pośród zgliszcz leży nieprzytomny bądź martwy mężczyzna, ubrany od stóp do głów w czarne ciuchy. Odsłoniętą skórę miał w pyle, a twarz nawet we krwi. Kobieta i jej towarzysz spojrzeli na przerośniętego kruka i pozwijaną kupę szmat, stojących kawałek dalej w korytarzu, do którego wpadli.
- Czy możemy ustalić, że panowie niczego nie widzieli? – zapytała kobieta, dwoma palcami podbijając muszkieterski kapelusz w górę, aby lepiej im się przyjrzeć.
- Może upewnij się, że niczego nie widzieli, a ja tymczasem zabiorę… eee, naszego drogiego przyjaciela – mężczyzna wskazał leżącego u jego stóp człowieka – do Kaina. Tu jest twoja część zapłaty – rzucił jej sakiewkę. – Jeśli będziesz jeszcze szukać jakichś interesujących zleceń w okolicy, wiesz, gdzie mnie szukać. – Mężczyzna zarzucił sobie ciało na ramię, jakby nic nie ważyło, i wyszedł przez dziurę w ścianie do sąsiedniego korytarza. Zapadła cisza, którą zagłuszało tylko oddalające się echo jego kroków. Kobieta zeszła ze stosu gruzu i stanęła naprzeciwko dziwacznych postaci.
- Zróbmy tak: wy niczego nie widzieliście, a ja nie mam pojęcia, że jest tu jakiś pokój, o którym nikt nie wie, co wy na to? – powiedziała, wierzchem dłoni ścierając krew z policzka, a drugą ręką wycierając zakrwawiony miecz.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Śro Sie 05, 2015 1:50 pm
autor: Ebenezer
Krople stygnącej krwi rozbiły się o podłogę jarząc się nieprzyjemną ciemniejącą pomarańczową barwą. Z denata życie uciekło nie dalej jak kilka sekund temu, widział jak z ciała ulatuje reszta ciepła gdy był wynoszony przez współwinowajce zamieszana.
"No bez jaj.Była malowana niespełna dekadę temu."pomyślał patrząc na dziurę w miejscu gdzie kiedyś była ściana.
Zza rogu przyczłapał Eeem z miotłą i zaczął zamiatać bałagan.
-Obawiam się panienko iż nie mogę od tak sobie zapomnieć o wybiciu mi dziury w... holu.-powiedział swoim cichym głosem.
Podejrzewał, że ta kobieta mająca za nic zabudowania miejskie.Nie będzie chciała iść na układy.
"Ferh Rey..."zaczął w myślach inkantacje zebrał moc i przygotował zaklęcie do rzucenia.W pomieszczeniu zapachniało ozonem a świece zamontowane we wnękach w ścianach zamigotały i przygasły potęgując mrok i rzucając na ziemię złowrogie, migające cienie wszystkich w pomieszczeniu.
Postawił laskę przed siebie czubkiem kierując w jej stronę.Przygotował się do uwolnienia zaklęcia.W ciszy jaka zapadła wydawać by się mogło że gdzieś z oddali dobiegają ciche krzyki konających i brzęczenie much.
-Jako mieszkaniec tego miejsca żądam zatem zwrotu kosztów naprawy wybitej przez panienkę dziury.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Śro Sie 05, 2015 1:52 pm
autor: Adelbert
Dobrze, że krasnolud w końcu się obudził. Adelbert ucieszył się, może w końcu wyjawione mu zostanie jak ma zapracować sobie na obiecane wcześniej złoto.
-Nie, nie, nie!- postąpił kilka kroków do tyłu, znowu wyciągając przed siebie ręce- Nie będziemy niczego pić, krasnoludzie, mam na razie dość! Na dziś dość.-dodał trochę spokojniej.
Zemdliło go na wspomnienie alkoholu. do tego jeszcze uświadomił sobie, że jest w jednej piwnicy z łażącym trupem i gościem, który się z nim koleguje. Zapowiadała się przednia zabawa.
Zwrócił twarz w stronę Ebenezera.
-Możemy się w końcu dowiedzieć, o co ch...
Ostatnia głoska zawisłaby w powietrzu, gdyby nie to, że zmiotła ją fala uderzeniowa i lecące wraz z nią cegły. Adelbert skulił się błyskawicznie, osłaniając rękami głowę. Wydał z siebie krótki krzyk, który nie przebił się nawet przez huk eksplozji. Trochę drobniejszych kawałków gruzu obiło się o jego ciało.
Gdy wszystko ucichło wyprostował się powoli i równie nieśpiesznie zwrócił swój zdezorientowany wzrok w stronę dwójki ludzi wchodzących przez wyłom.
-Nosz kurwaś...-mruknął pod nosem piskliwie.
Złapał się za głowę.
"Lepiej się nie ruszać, lepiej poczekać na reakcję uzbrojonego krasnoluda. Chociaż, może lepiej od razu uciekać? Niski może mieć kompleksy i rzucić się do przodu z toporkiem w garści. To pewnie obudziło tego cholernego truposza. Jak nic zaraz tu będzie. Jak ja go nienawidzę. W co ja się wplątałem? Tyle dobrej roboty w mieście. Układ, tak, podoba mi się plan tej...Czapy. To dobre, robocze imię. Czapa dobrze mówi. Nic nie widziałem. Nic. Kompletnie nic."
Stał z dłońmi położonymi na głowie, a jego oczy skakały po postaciach znajdujących się w pomieszczeniu.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Śro Sie 05, 2015 3:35 pm
autor: Rheia
Poczuła wibrowanie medalionu na szyi na moment przed tym, jak kruk wyciągnął w jej stronę laskę. Magia - przemknęło jej przez głowę. Zmierzyła go. Czy mógł jej zagrozić? Już wcześniej doszła do wniosku, że nie przypomina człowieka, a po wkroczeniu tu tego śmiesznego truchła z miotłą, była pewna, że nawet jeśli nim jest, potrafi posługiwać się magią. Widziała już kiedyś ożywione trupy, ale raczej nie zajmowały się one zamiataniem, jednak nie wiedziała, co o tym myśleć. Spojrzała znowu na maga, na śmieszną kupę szmat, która kuliła się kilka kroków dalej, na krasnoluda i znowu na maga, po czym wybuchła śmiechem.
- Sądzę, że wejdzie to w koszty przeznaczone na zadanie - powiedziała, pomiędzy spazmami śmiechu. Niech ta szuja spróbuje tylko cisnąć we mnie zaklęciem...- Ale po co chcesz odnawiać taką dziurę, no błagam? - Znowu śmiech. Ale niestety może zrobić mi krzywdę. A nie mam ochoty mu płacić. Kain nie będzie skory do pokrycia tych kosztów za mnie. Zobaczymy, może uda się to jakoś załagodzić. - Nie celuj tym we mnie, bo zrobisz komuś krzywdę. A sądząc po dochodzących stamtąd - wskazała drzwi na korytarz - zapachach, już ci się zdarzyło co nieco wysadzić. Skoro chcesz odnawiać to miejsce, raczej celowo nie powodowałeś tu wybuchu. Ale... - Znowu przerwał jej atak śmiechu. - Ale naprawdę nie wiem, po co odnawiać taką dziurę. To wygląda jak lochy. - Rozejrzała się spod kapelusza.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Czw Sie 06, 2015 10:47 pm
autor: Urlyf
Chwila, w której Urlyf odzyskał entuzjazm była krótka i gwałtownie przerwana. Przerwana falą uderzeniową. Prawdopodobnie kula sadła z toporkiem rzuciła by się w kierunku napastnika, gdyby nie to, że pech chciał, by to ściana stojąca tuż przy krasnoludzie została "usunięta". Cegłówki, pył i gruz pokryły norda przylegającego nosem do posadzki... znowu. Owy Nord poczuł narastający gniew i kotłujące się w nim negatywne emocje. Jednak jego podejście zmieniło się praktycznie natychmiastowo. Słysząc kobiecy głos i nie interpretując wypowiadanych przez jego właścicielkę słów krzyknął podnosząc się na rękach jakby robił pompkę.
-Panie Adelbercie, jednak Doktor nie kłamał- to ta kobieta co nam ją obiecał!
Nie z pełna chwilę później podniósł się na nogi otrzepując z siebie pyłową pokrywę.
-Teraz to musimy to opić Panie Adelbercie! To jak? Ja stawiam! - W tym momencie spoważniał powoli obracając się w stronę Ebenzera - Panie doktorku, ja tego... ten... nie dosięgnę za bardzo. Liczę na to, że mi też coś załatwicie.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Pią Sie 07, 2015 2:56 pm
autor: Ebenezer
Kurz opadł stali w czwórkę na środku okrągłej sali mierząc się spojrzeniami
-Nie obiecywałem żadnych kobiet tylko udział w łupach.-rzucił do norda.
-Co do ciebie panienko, Te jak to nazwałaś lochy są zamieszkałe i nie życzę sobie żadnych dodatkowych drzwi. W tej sprawie spotkajmy się może jutro w karczmie nad nami. Nazywa się pod Seledynową Gęsią,-wiedział że nie przyjdzie i nie odda mu pieniędzy ale czas naglił a to miejsce i tak przestało być bezpieczne.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Pią Sie 07, 2015 8:00 pm
autor: Rheia
Po płomiennej przemowie krasnoluda na temat "pań na zamówienie", Rheia już zupełnie nie mogła pohamować śmiechu i niewiele brakowało, aby zaczęła się tarzać po ziemi. Spoważniała dopiero, gdy ten czarny kruk wymienił nazwę karczmy, która znajdowała się nad tym zatęchłym miejscem.
- Czekaj, czekaj - powiedziała, grzebiąc w wewnętrznej kieszeni kurtki. - To ty jesteś gościem od tego ogłoszenia? - Wyjęła kawałek pergaminu, który wciąż połyskiwał świecącym na zielono atramentem, mimo że ten już zdążył się nieco rozmazać. - Chciałam do ciebie iść, kiedy trafiłam na tamto... ekhm, zlecenie. Brzmiało interesująco. Może wciąż potrzebujesz pomocy? Bo słuchając o nagrodach w formie łupów i kobiet tylko mnie zachęcasz. - Obejrzała się na dziurę w ścianie. - A co do twoich nowych drzwi, pomyśl o tym jako o nowym pokoju. Z tamtego korytarza nie łatwo znaleźć wyjście na górę, a jeszcze trudniej znaleźć z góry tenże korytarz.

Re: [Karczma Seledynowa Gęś]Tam i niekoniecznie z powrotem.

: Pią Sie 07, 2015 9:58 pm
autor: Ebenezer
"Jak stąd wyjdę znajdę jakąś kapliczkę i podziękuje.Kolejna osoba chce narażać życie dla niepewnych pieniędzy. Choć jeżeli mam rację..."
-Świetnie oczywiście pomoc kogoś kto wie jak się używa broni się przyda.-wyprostował się i rozluźnił ramiona.
Zaklęcie przygotowane i w pełni gotowe szarpało się domagając uwolnienia.
-Zapewne i moi towarzysze nie będą mieli nic przeciwko.A teraz jeżeli pozwolicie.-Ruszył w kierunku dziury w ścianie.
-Od jakiejś chwili coś mi się wyrywa.-Stanął przed dziurą i zwolnił zaklęcie.

Z wnętrza jego maski przez dziury w miejscach oczu i dziób buchnął strumień czarno zielonego dymu. W okolicy dało się słyszeć głośne brzęczenie much. Całe przejście zaroiło się także od wielkich czarnych owadów.Cofnął się o krok i wyciągnął rękę w stronę zielonej chmury.
-Petrivoco.-dym stanął w miejscu.

"Teraz powinno sobie móc tracić tu moc w spokoju. Przynajmniej nie będzie szczurów"

Odwrócił się do reszty towarzyszy.
-To załatwia sprawę dziury w ścianie.-ruszy do drzwi na przeciwko.Otworzył je. Skrzypnęły nie oliwione zasuwy.Wewnątrz korytarz po kilku metrach kończył się rampą w dół wiodącą do innej starszej budowli.
-We wnęce po prawej są lampy i olej do nich.-wkroczył do korytarza.

Ciąg dalszy