Re: [Żelazna Twierdza] Sprawy Ferra.
: Śro Sty 21, 2015 12:39 am
Ellador spojrzał spokojnie na swoją żonę. Jak zwykle w jej oczach tonął wszelkie strach, widział w nich nadzieję i zrozumienie. Najbardziej jednak widoczna była delikatność, równa rozkwitającemu kwiatu białej lili. Jego obawy, strach, powoli znikały pod ciepłym, czułym spojrzeniem królewskich oczu.
- Następnym razem nie popełnię tego samego błędu - powiedział pewnie, mając oczywiście na myśli rozmowę z medyczką.
- Mam nadzieję, że twe słowa ułagodzą ból jaki zadałem Alaji. Oraz zechce wybaczyć mi moje zachowanie i słowa.
Ellador dokończył jeszcze swoje myśli, jednak ten temat został już wyczerpany.
- Wiem, wiem.. już czas, zaiste masz w tym rację - podjął po dłuższej chwili. Ciszę jaka zapadł w komnacie, wypełnił teraz poważny głos króla. Miał niską, ale przyjemną barwę głosu.
- Co więcej w istocie mam w planach wybrać się do mej matki. Rzecz w tym, że sama dobrze wiesz, jak wiele radości odbierają mi rozmowy z nią. Jej nieufność czy raczej bezceremonialność wobec ciebie. Nie jesteś byle żoną króla, jesteś anielicą, naszą nadzieję...
Przez chwilę po prostu patrzyli na siebie. Jednak nie potrzebowali słów by wyrazić co do siebie czują, jak również podkreślić ogromny szacunek jaki król miał wobec swej żony.
- Obiecuję jednak pomówić z nią i przekazać jej wieści. Jak również jak rzeczesz, oficjalnie ogłosić dobrą nowinę dla mego kraju i mieszkańców. Oto nadeszły czasy dobrotliwe, łask i radości. Odgoniłaś moja najdroższa wszelkie lęki i bóle, lecząc nas, mieszkańców Rododendronii od słych snów tańczących nad naszymi głowami.
- Najpiękniejsze jednak co nam dałaś, to nadzieję... - uśmiechnął się unosząc podbródek tak by znów widzieć szaroniebieskie oczy jasnowłosej.
- Mi ją dałaś... że nie jesteś snem, jesteś mi przeznaczona - wyciągnął dłonie w stronę kobiety i położył je obydwie na jej brzuchu.
- Nasza tajemnica - dodał gładząc skórę anielicy. Uśmiechał się. Niara nigdy nie widziała takiego uśmiechu u króla. Ciężko było powiedzieć na czym polega jego wyjątkowość, ale był wcześniej nie spotykany. Jego wzrok stał się nieobecny, jakby mężczyzna nagle zamyślił się nad czymś mocno.
- Następnym razem nie popełnię tego samego błędu - powiedział pewnie, mając oczywiście na myśli rozmowę z medyczką.
- Mam nadzieję, że twe słowa ułagodzą ból jaki zadałem Alaji. Oraz zechce wybaczyć mi moje zachowanie i słowa.
Ellador dokończył jeszcze swoje myśli, jednak ten temat został już wyczerpany.
- Wiem, wiem.. już czas, zaiste masz w tym rację - podjął po dłuższej chwili. Ciszę jaka zapadł w komnacie, wypełnił teraz poważny głos króla. Miał niską, ale przyjemną barwę głosu.
- Co więcej w istocie mam w planach wybrać się do mej matki. Rzecz w tym, że sama dobrze wiesz, jak wiele radości odbierają mi rozmowy z nią. Jej nieufność czy raczej bezceremonialność wobec ciebie. Nie jesteś byle żoną króla, jesteś anielicą, naszą nadzieję...
Przez chwilę po prostu patrzyli na siebie. Jednak nie potrzebowali słów by wyrazić co do siebie czują, jak również podkreślić ogromny szacunek jaki król miał wobec swej żony.
- Obiecuję jednak pomówić z nią i przekazać jej wieści. Jak również jak rzeczesz, oficjalnie ogłosić dobrą nowinę dla mego kraju i mieszkańców. Oto nadeszły czasy dobrotliwe, łask i radości. Odgoniłaś moja najdroższa wszelkie lęki i bóle, lecząc nas, mieszkańców Rododendronii od słych snów tańczących nad naszymi głowami.
- Najpiękniejsze jednak co nam dałaś, to nadzieję... - uśmiechnął się unosząc podbródek tak by znów widzieć szaroniebieskie oczy jasnowłosej.
- Mi ją dałaś... że nie jesteś snem, jesteś mi przeznaczona - wyciągnął dłonie w stronę kobiety i położył je obydwie na jej brzuchu.
- Nasza tajemnica - dodał gładząc skórę anielicy. Uśmiechał się. Niara nigdy nie widziała takiego uśmiechu u króla. Ciężko było powiedzieć na czym polega jego wyjątkowość, ale był wcześniej nie spotykany. Jego wzrok stał się nieobecny, jakby mężczyzna nagle zamyślił się nad czymś mocno.