Strona 3 z 3

Re: [Zachodnie zbocza doliny] Przeznaczony przypadek

: Wto Lut 26, 2013 7:46 pm
autor: Mantus
Mantus bez wysiłku skierował delikatne prądy entropii na licha. Było to tylko muśnięcie, ostateczną pieczęci nad istotą pogodzoną ze swym losem. Potem tylko skupił się i przywrócił naturalną granicę między światami. Nie odpowiedział przybyłemu, bez cienia zdziwienia przyklęknął nad sarną. Przeznaczenie... Czuł teraz klarowanie. Kiedyś ta najsłabsza sztuka w stadzie stanie się ratunkiem i pożywieniem strudzonego wędrowca. Życie za śmierć poprzez żucie i śmierć. Wszystko odbywało niczym dobrze ułożona sonata. W okolicy pojaśniało.
Cień warczał w umysłpłaszczyźnie, wyrzekał i kusił w niewybredny sposób. Krzyczał, że chce walki. Chwały, ogłosić się zwycięzcą, odebrać zasłużona chwalę. Czysty strumień odrzuconej dawno świadomości wdzierał się w głąb jaźni Mantusa. Pokusa? Tak. Czuł jak cień chce zamordować tego człowieka, był gniewny. Widział oczyma duszy jak pęka jego czaszka rozłupana o skały, jak ciało drga konwulsyjnie. Gniew była poza Mantusem lecz pycha stanowiła prawdziwą pokusę. Lecz zarazem wdzierała się świadomość, nie było to nic chwalebnego. Tylko pomoc, dłoń podana nieszczęsnej istocie. Nie było krzyków, wielkich słów i legendarnych. Wszystko minęło w ciszy, spokoju, nic wielkiego i nadzwyczajnego. Pozwolił sobie na drobny uśmiech i uklęknął przez przybyszem.
- Bądź pozdrowiony potężny pogromco Quaquera.

Ciąg dalszy: Mantus