Re: [Daleko od wodospadów] Niecodzienna konfrontacja
: Nie Lip 13, 2014 10:06 am
Wampirzycę nieobecność Drake'a trochę zbiła z pantałyku. Siedziała na swym łóżku wpatrzona w dal. Zastanawiała się, czy nie popełniła błędu, dając człowiekowi kredyt zaufania. Wiedziała, że jest z tych ludzi, którzy mogą przeciwstawić się takim, jak ona. Gdy więc ujrzała przed sobą puste łóżko swojego nowego znajomego, domyśliła się, że coś kombinował od dawna. Pewnie teraz jest daleko stąd. Ha, przestraszył się jej, była tego pewna. Czmychnął w środku nocy, wykorzystując jej kamienny sen. A to ci hultaj, myślała o nim nieumarła. Całkowicie zapomniała o swoim polowaniu. Była tak zmęczona, że było jej obojętne to, czy zapoluje dzisiaj czy kiedy indziej. W końcu, nie ma pośpiechu, wkrótce i tak zapoluje na jakiegoś śmiertelnika i odzyska dawną młodość. Wprawdzie, nie wyglądała na staruszkę, ale musiała się pilnować - na twarzy zaczęły pojawiać się pierwsze zmarszczki. Przedtem ich nie miała, żyjąc z polowania na zwierzynę, potrafiła zachować swój młodzieńczy wygląd. Ale musiała w końcu zapolować na człowieka. Drake'a sobie odpuści, w końcu i tak go przecież nie znajdzie, bo odszedł w siną dal. Miała teraz wolną rękę, mogła dzisiejszej nocy zrobić rozróbę na mieście lub zmącić umysł jakiejś zakochanej parze... Wiedziała, gdzie szukać. Ludzie lubią urządzać sobie nocne schadzki, romantyczne spotkania pod drzewem w środku nocy... Och, doprawdy, romantyczne, kpiła z nich w myślach. Nie wiedziała, co jest wyjątkowego w takich spotkaniach, podejrzewała, że dla śmiertelników urasta to do rangi świętości, inaczej nie wychodziliby tak późno z domu. A skoro było to dla nich ważne, zapewne będą łatwym łupem, w końcu zakochane duszyczki nie spodziewałyby się żadnego niebezpieczeństwa. Pewnie też niewiele wiedzą na temat wampirów, sądząc, że to tylko miejska legenda czy coś w tym rodzaju. Podniosła się z łóżka, przyodziewając swoją ulubioną białą sukienkę, w której zamierzała chodzić przez cały dzień, aż do nocy. Jeśli wybiera się na łowy, musi ładnie wyglądać.
Oddała klucze jakoś za piętnaście minut. W kącie karczmy dostrzegła, jak na zawołanie, zakochaną młodą parę, która czule szeptała coś sobie do ucha. Noelia myślała, że zwymiotuje, obserwując umizgi tego chłystka. Ach, a ta dziewuszka nie lepsza, sprawiała wrażenie wpatrzonej w niego, wchłaniając szeptane słowa, jak mantrę. Wampirzyca parsknęła i usiadła niedaleko Frosta. Dopiero po kilku chwilach, coś oślepiło jej oczy. Zamrugała kilka razy, po czym ujrzała złoty kolczyk w uchu tajemniczego jegomościa z długimi włosami. Jak na człowieka, prezentował się dość niezwykle. Noelia dodała dwa do dwóch i doszła do wniosku, że to może być przedstawiciel jej gatunku. Nie miał kłów, ale swym wyglądem wzbudzał podejrzenia. Tak, to musiał być nieumarły. Uśmiechnęła się i zamówiła zimne piwo. No co, pod postacią człowieka, mogła uciec się do tego typu uciech. Ludzie często piją alkohol, a nie chciała wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Wpatrywała się w młodzieńca tak długo, póki on nie podszedł do niej z pytaniem, czy może się dosiąść.
- Proszę bardzo - odpowiedziała obojętnie, sącząc zimny trunek i oblizując usta. Wtem uświadomiła sobie, iż Drake nie jest jej już do niczego potrzebny. Ot, chłopaczyna, który pomylił się nieco w swoich założeniach. Gdyby tylko chciała, mogłaby się zamienić w krwiożerczą bestię i pożreć go żywcem. Ale cóż, lubiła maskować się i grać niewinną kobietę w białej sukni.
- Niezłe sobie wdzianko uszyłeś - zauważyła na poły ironicznie, na poły z uznaniem, mówiąc do Frosta. - Jak cię zwą? Jeśli masz w ogóle jakieś imię, tajemnicza istoto z kolczykiem. - Uniosła brew na znak pytania i ogromnego zdziwienia.
Ciąg dalszy: Noelia i Drake
Oddała klucze jakoś za piętnaście minut. W kącie karczmy dostrzegła, jak na zawołanie, zakochaną młodą parę, która czule szeptała coś sobie do ucha. Noelia myślała, że zwymiotuje, obserwując umizgi tego chłystka. Ach, a ta dziewuszka nie lepsza, sprawiała wrażenie wpatrzonej w niego, wchłaniając szeptane słowa, jak mantrę. Wampirzyca parsknęła i usiadła niedaleko Frosta. Dopiero po kilku chwilach, coś oślepiło jej oczy. Zamrugała kilka razy, po czym ujrzała złoty kolczyk w uchu tajemniczego jegomościa z długimi włosami. Jak na człowieka, prezentował się dość niezwykle. Noelia dodała dwa do dwóch i doszła do wniosku, że to może być przedstawiciel jej gatunku. Nie miał kłów, ale swym wyglądem wzbudzał podejrzenia. Tak, to musiał być nieumarły. Uśmiechnęła się i zamówiła zimne piwo. No co, pod postacią człowieka, mogła uciec się do tego typu uciech. Ludzie często piją alkohol, a nie chciała wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Wpatrywała się w młodzieńca tak długo, póki on nie podszedł do niej z pytaniem, czy może się dosiąść.
- Proszę bardzo - odpowiedziała obojętnie, sącząc zimny trunek i oblizując usta. Wtem uświadomiła sobie, iż Drake nie jest jej już do niczego potrzebny. Ot, chłopaczyna, który pomylił się nieco w swoich założeniach. Gdyby tylko chciała, mogłaby się zamienić w krwiożerczą bestię i pożreć go żywcem. Ale cóż, lubiła maskować się i grać niewinną kobietę w białej sukni.
- Niezłe sobie wdzianko uszyłeś - zauważyła na poły ironicznie, na poły z uznaniem, mówiąc do Frosta. - Jak cię zwą? Jeśli masz w ogóle jakieś imię, tajemnicza istoto z kolczykiem. - Uniosła brew na znak pytania i ogromnego zdziwienia.
Ciąg dalszy: Noelia i Drake