Dwór Namiestnika ⇒ [ Marchia Astron- oris] Samotny dwór
- Zobaczmy co powie medyk - urwał jej próbę obrony, mówił lekko zdenerwowanym ale twardym głosem. Przeniósł ją aż do jej komnaty, służąca pomogła mu powoli i delikatnie położyć kobietę na łóżku.
- Leż proszę - powiedział twardo, ale odwrócił się dyskretnie kiedy młoda służąca drżącymi rękami pomogła rozebrać się do końca z wilgotnych rzeczy. Pojawił się medyk, a dokładniej kobieta medyk w postaci starej już kapłanki. Spojrzała na Ellestilla wciąż bystrym wzrokiem.
- Kniazia wyprosimy...- rzuciła tylko konkretnie w jego stronę i podeszła do chorej.
Wojownik uśmiechnął się blado, ale przeszedł do dalszego mniejszego pomieszczenia.
- Zaraz to obejrzę pani... nie martw się, jesteś w rękach służebnicy bogini Epone - wyrzekła, obejrzała dokładnie oparzenia i z mieszka przy pasku wyjęła jakieś liście. Podała je służce.
- To pani będzie pić, od dziś przez 7 poranków.
Po raz drugi sięgnęła do większego tym razem mieszka i wyjęła z niego maść. Rozprowadziła ją na rękach i brzuchu kobiety, bardzo delikatnie i troskliwie to czyniąc.
- Niech się pani nie martwi, ta maść zaleczy rany i uśmierzy ból.
Obandażowała dokładnie jej oparzenia i dopiero teraz pozwoliła założyć służbie jej suknię. Pozwolono również wejść Ellestillowi, zostawiając i ich prawie samych. Z boku krzątała się kapłanka, wyraźnie krzywo przyglądając się położonej dłoni wojownika na udzie kobiety.
- Jak się czujesz Iv ? - rzekł łagodnie Ellestill klękając tuż przed nią.
- Leż proszę - powiedział twardo, ale odwrócił się dyskretnie kiedy młoda służąca drżącymi rękami pomogła rozebrać się do końca z wilgotnych rzeczy. Pojawił się medyk, a dokładniej kobieta medyk w postaci starej już kapłanki. Spojrzała na Ellestilla wciąż bystrym wzrokiem.
- Kniazia wyprosimy...- rzuciła tylko konkretnie w jego stronę i podeszła do chorej.
Wojownik uśmiechnął się blado, ale przeszedł do dalszego mniejszego pomieszczenia.
- Zaraz to obejrzę pani... nie martw się, jesteś w rękach służebnicy bogini Epone - wyrzekła, obejrzała dokładnie oparzenia i z mieszka przy pasku wyjęła jakieś liście. Podała je służce.
- To pani będzie pić, od dziś przez 7 poranków.
Po raz drugi sięgnęła do większego tym razem mieszka i wyjęła z niego maść. Rozprowadziła ją na rękach i brzuchu kobiety, bardzo delikatnie i troskliwie to czyniąc.
- Niech się pani nie martwi, ta maść zaleczy rany i uśmierzy ból.
Obandażowała dokładnie jej oparzenia i dopiero teraz pozwoliła założyć służbie jej suknię. Pozwolono również wejść Ellestillowi, zostawiając i ich prawie samych. Z boku krzątała się kapłanka, wyraźnie krzywo przyglądając się położonej dłoni wojownika na udzie kobiety.
- Jak się czujesz Iv ? - rzekł łagodnie Ellestill klękając tuż przed nią.
Nie dali jej możliwości obrony. Aż była zła, przecież nie stało się nic wielkiego, tylko trochę się poparzyła, to wszystko, gorsze rzeczy już się jej przytrafiały. Faktycznie krzyknęła, ale głównie z odruchu, bo w pierwszej chwili zabolało mocniej. Normalnie sama doprowadziłaby się do porządku.
- Nic mi nie będzie, mówiłam. Nie potrzeba tego wszystkiego, naprawdę. To nie pierwszy raz jak coś na siebie wylewam. Tak to już jest... odkąd... z resztą wiesz - przewróciła oczami spoglądając na krzątającą się kapłankę.
- Na-pra-wdę nic mi nie będzie. Ja wiem, że wszyscy chcą pomóc, ale to nic. Tylko małe poparzenie - spuściła wzrok na swoje zabandażowane dłonie.
- Nie mam nawet bąbli - szepnęła, tak by nadgorliwa kapłanka nie słyszała.
- To tylko piekące zaczerwienienie, nic wielkiego.
- Mogę wstać? - powiedziała nieco głośniej, jakby pytała o zdanie zarówno kapłanki jak i Elestila, choć wiedziała, że jeśli jej zabronią i tak będzie chciała wstać.
- Nic mi nie będzie, mówiłam. Nie potrzeba tego wszystkiego, naprawdę. To nie pierwszy raz jak coś na siebie wylewam. Tak to już jest... odkąd... z resztą wiesz - przewróciła oczami spoglądając na krzątającą się kapłankę.
- Na-pra-wdę nic mi nie będzie. Ja wiem, że wszyscy chcą pomóc, ale to nic. Tylko małe poparzenie - spuściła wzrok na swoje zabandażowane dłonie.
- Nie mam nawet bąbli - szepnęła, tak by nadgorliwa kapłanka nie słyszała.
- To tylko piekące zaczerwienienie, nic wielkiego.
- Mogę wstać? - powiedziała nieco głośniej, jakby pytała o zdanie zarówno kapłanki jak i Elestila, choć wiedziała, że jeśli jej zabronią i tak będzie chciała wstać.
Obydwoje spojrzeli na siebie, po czym kapłanka pokiwała głowa.
- Tak pani, możesz już wstać, ale uważaj... z poparzeniami różnie bywa... zostawię maść na stole - położyła ją obok liści - Gdyby się coś działo Kniaziu zawiadom świątynie.
- Oczywiście, dziękuje ci. Odpowiednio podziękujemy bogini za jej dobroć - wojownik wykonał znak pożegnania z sługami bogów, kobieta podeszła do niego kładąc swoją prawą rękę na jego lewym ramieniu i wypowiedziała cicho kilka słów. Potem skłonili się sobie i wyszła z pokoju. Wojownik odwrócił się do chorej, teraz po chwili ożywienia znów czuł senność, do tego teraz piekielnie bolała go noga. Skrzywił się z bólu, siadając obok kobiety na łóżku.
- Wiem, że to nic... ale ...- pocałował ją w policzek. - Nie zmienisz tego, będę się o Ciebie martwił, bo jesteś moim słońcem na niebie.
- Tak pani, możesz już wstać, ale uważaj... z poparzeniami różnie bywa... zostawię maść na stole - położyła ją obok liści - Gdyby się coś działo Kniaziu zawiadom świątynie.
- Oczywiście, dziękuje ci. Odpowiednio podziękujemy bogini za jej dobroć - wojownik wykonał znak pożegnania z sługami bogów, kobieta podeszła do niego kładąc swoją prawą rękę na jego lewym ramieniu i wypowiedziała cicho kilka słów. Potem skłonili się sobie i wyszła z pokoju. Wojownik odwrócił się do chorej, teraz po chwili ożywienia znów czuł senność, do tego teraz piekielnie bolała go noga. Skrzywił się z bólu, siadając obok kobiety na łóżku.
- Wiem, że to nic... ale ...- pocałował ją w policzek. - Nie zmienisz tego, będę się o Ciebie martwił, bo jesteś moim słońcem na niebie.
- Jesteś romantykiem Elestil - rzekła mrużąc oczy i wzdychając. Nie mogła w to uwierzyć, ale ona naprawdę sprawiał, że jej świat stawał się inny, lepszy. W dodatku z każdym dniem udowadniał, że jest zupełnie inny niż myśleli wszyscy. Może naprawdę nie był taki zły, może to tylko jego reputacja była taka a nie inna przez to jaki był kiedyś. Jednak wiadome było, że nie łatwo będzie ją zmienić. A może nie chodziło wcale by ona miała się zmienić? tylko o to by Evanlyn poznała prawdziwego Elestila.
- A teraz powiedz mi co Ci jest i co powiedziała Ci kapłanka? Chcę wiedzieć.
- A teraz powiedz mi co Ci jest i co powiedziała Ci kapłanka? Chcę wiedzieć.
Zmarszczył brwi.
- Nie jestem romantykiem, tylko się o Ciebie martwię - znów pocałował ją w policzek.
- Nie jest mi nic nowego...nie śpię...a kapłanka szuka takiej mieszanki ziół które pomogły by mi przespać się choć pół nocy...Nie umiem zmrużyć oka Evanlyn. Od wielu lat, tak jest, więc nie stanowi to dla mnie niczego nowego. Zresztą mimo jej modlitwy, moich próśb do bogów, ziół i tak nie śpię. Już tak jest. - wzruszył ramionami jakby podkreślić że naprawdę jest to coś normalnego.
- Nie jestem romantykiem, tylko się o Ciebie martwię - znów pocałował ją w policzek.
- Nie jest mi nic nowego...nie śpię...a kapłanka szuka takiej mieszanki ziół które pomogły by mi przespać się choć pół nocy...Nie umiem zmrużyć oka Evanlyn. Od wielu lat, tak jest, więc nie stanowi to dla mnie niczego nowego. Zresztą mimo jej modlitwy, moich próśb do bogów, ziół i tak nie śpię. Już tak jest. - wzruszył ramionami jakby podkreślić że naprawdę jest to coś normalnego.
- Jesteś romantykiem, normalni mężcyzźni nie mówią tak jak Ty, nie troszczą się w ten sposób. Widziałam Twoją komnatę w pałacu... - chciała chwycić go za rękę, żeby nie próbował uciec od tej rozmowy, ale zapomniała się i kiedy zacisnęła zabandażowaną dłoń syknęła z bólu, w końcu jej skóra była poważnie podrażniona. Cofnęła więc rękę.
- Nie jesteś taki jak wszyscy myślą, jak ja myślałam. Chyba nie wielu wie jaki jesteś naprawdę. Mam rację? - zapytała, jej głos był łagodny i spokojny, jakby tym razem to Elestil stał się zwierzęciem, które można spłoszyć.
- Wojna? Przez to nie śpisz, prawda? Przez wspomnienia? - zapytała.
- Nie jesteś taki jak wszyscy myślą, jak ja myślałam. Chyba nie wielu wie jaki jesteś naprawdę. Mam rację? - zapytała, jej głos był łagodny i spokojny, jakby tym razem to Elestil stał się zwierzęciem, które można spłoszyć.
- Wojna? Przez to nie śpisz, prawda? Przez wspomnienia? - zapytała.
Ellestill istotnie chciał się poderwać, uciec jak spłoszony ogier, demonstrując swoją niezależność, racje i siłę. Jednak kiedy tylko kobieta syknęła z bólu, coś w nim drgnęło bo usiadł spokojnie, nie próbując już uciekać.
- Kiedy zamknę oczy, po za tym że wiem że jestem wtedy bezbronny, śnią mi się koszmary, nawiedzają mnie zmarli, ofiary które zabiłem. Mój ojciec i to co uczynił mi i całej rodzinie. Kobiety , dzieci, całe wioski które spaliliśmy, w imię naszego kraju, wracają do mnie każą znów to przeżywać. Nie umiem spać, nie umiem...czuwam, boję się nie czuwać, wilk jest groźny dopóki może zareagować , może zaatakować w razie niebezpieczeństwa. Boję się spać, więc nie śpię, od wielu lat.
Mówił to powoli, spuszczając głowę, jakby mówił o czymś mocno go męczącym, zresztą wyglądał na zmęczonego, zaspanego, ale i poddenerwowanego.
- Kiedy zamknę oczy, po za tym że wiem że jestem wtedy bezbronny, śnią mi się koszmary, nawiedzają mnie zmarli, ofiary które zabiłem. Mój ojciec i to co uczynił mi i całej rodzinie. Kobiety , dzieci, całe wioski które spaliliśmy, w imię naszego kraju, wracają do mnie każą znów to przeżywać. Nie umiem spać, nie umiem...czuwam, boję się nie czuwać, wilk jest groźny dopóki może zareagować , może zaatakować w razie niebezpieczeństwa. Boję się spać, więc nie śpię, od wielu lat.
Mówił to powoli, spuszczając głowę, jakby mówił o czymś mocno go męczącym, zresztą wyglądał na zmęczonego, zaspanego, ale i poddenerwowanego.
Evanlyn westchnęła. Miewała podobnie, zaraz po tym jak wróciła z wojny też nie mogła spać, śniły jej się koszmary, męczyły ją wspomnienia. Teraz było lepiej, po prostu nauczyła się spać, nauczyła się myśleć przed snem o rzeczach, które nie przywoływały wspomnień i dawnych czasów. Zdarzały się jednak noce, w które nie spała.
- Też nie mogłam spać... zaraz po tym jak wróciłam i potem, kiedy już pozwolono mi wstawać. Teraz też czasem bywają noce kiedy nie śpię. Zamykam się wtedy w pracowni i tam siedzę całą noc, zwykle dopiero nad ranem czuje zmęczenie i jestem w stanie zasnąć, ale póki w nocy mam co robić staram się zapomnieć. Spać trzeba się nauczyć, ale to nie przychodzi łatwo... - westchnęła ponownie i spojrzała na zmęczonego Elestila, sama nie wiedziała czy to bardziej zmęczenie fizyczne, czy psychiczne. To co czuła to nie było współczucie, to było zrozumienie. Sama to przeżywała.
- Chodź - szepnęła przesuwając się na łożu i podnosząc wyżej, tak by oprzeć plecy o wezgłowie i wskazując ruchem głowy na swoje kolana.
- Połóż się. Nie musisz spać, ale może odpoczniesz. Wilk nie musi być groźny i nie musi reagować, kiedy ktoś inny czuwa.
- Też nie mogłam spać... zaraz po tym jak wróciłam i potem, kiedy już pozwolono mi wstawać. Teraz też czasem bywają noce kiedy nie śpię. Zamykam się wtedy w pracowni i tam siedzę całą noc, zwykle dopiero nad ranem czuje zmęczenie i jestem w stanie zasnąć, ale póki w nocy mam co robić staram się zapomnieć. Spać trzeba się nauczyć, ale to nie przychodzi łatwo... - westchnęła ponownie i spojrzała na zmęczonego Elestila, sama nie wiedziała czy to bardziej zmęczenie fizyczne, czy psychiczne. To co czuła to nie było współczucie, to było zrozumienie. Sama to przeżywała.
- Chodź - szepnęła przesuwając się na łożu i podnosząc wyżej, tak by oprzeć plecy o wezgłowie i wskazując ruchem głowy na swoje kolana.
- Połóż się. Nie musisz spać, ale może odpoczniesz. Wilk nie musi być groźny i nie musi reagować, kiedy ktoś inny czuwa.
Ellestill spojrzał na nią niepewnie, w jego oczach widziała nieufność, zwątpienie, jakby właśnie miał zrobić coś czego zawsze się bał.
Pokręcił powoli głową, przeczesał czarne choć gdzieniegdzie przyprószone srebrnym blaskiem włosy.
- Nie, dziękuję ci , ale nie jestem zmęczony...- odsunął się nadal przestraszony, choć widać że walczył z sobą by zrobić to delikatnie by nie urazić kobiety - wszystko dobrze, zdarza mi się to od jakiś 10 zim...przyzwyczaiłem się.
Ów wilk gdzieś w nim zdawał się przerażony, chciał szczerzyć kły o obronie, czując się jakby zagrożony.
Pokręcił powoli głową, przeczesał czarne choć gdzieniegdzie przyprószone srebrnym blaskiem włosy.
- Nie, dziękuję ci , ale nie jestem zmęczony...- odsunął się nadal przestraszony, choć widać że walczył z sobą by zrobić to delikatnie by nie urazić kobiety - wszystko dobrze, zdarza mi się to od jakiś 10 zim...przyzwyczaiłem się.
Ów wilk gdzieś w nim zdawał się przerażony, chciał szczerzyć kły o obronie, czując się jakby zagrożony.
- Elestil - powiedziała powoli i łagodnie - nic Ci tu nie grozi. Nie bój się. Nie musisz spać. Ale widzę przecież, że jesteś zmęczony. Nie musisz zaprzeczać. Chodź - powtórzyła - odpoczniesz chociaż - Evanlyn wyciągnęła do niego ciągle obandażowaną rękę, jakby chciała dać mu znak, że nie jest sam, że ona rozumie i jeżeli tylko będzie chciał może przyjść, że ona czeka bez względu na wszystko. Widziała, że się boi, że sen jest dla niego trudny, że naprawdę przyzwyczaił się do jego braku, ale widziała także, że naprawdę go to męczy.
Ellestill czuł jak powoli pod wpływem ciepłych słów kobiety, jego lęk ustępuje. Musiał jej zaufać, wiedział że musi, pomimo zdrad i spisków, mimo strachu musiał. Gdzieś w jego pamięci pojawiło się wspomnienie jak jedna z jego pierwszych Braweńskich kochanek, braweńskich miłości, wyciągnęła do niego jedną dłoń, w drugiej trzymała sztylet. Wzdrygnął się i prawie zatrzymał w półkroku jaki zrobił w stronę Evanlyn, ciarki przeszły mu po plecach aż do miejsca gdzie sztylet się wbił w bark, tam nadal pozostawała szeroka blizna. Spojrzał na kobietę i przełamał się, przesunął się bliżej niej. Usiadł jednak, odpinając pas ze sztyletem oraz kolejne długie ostrze wyjmując buta. Obydwie bronie odłożył powoli na podłogę, o miecz się nie martwił wiedział że Kadm już na pewno go szuka w ogrodzie.
- Dobrze, może masz racje...- powiedział cicho, przesuwając się do niej bliżej.
Ułożył się na jej kolanach, każdy mięsień jego ciała spinał się, ale mężczyzna powoli znalazł sobie miejsce. Początkowo leżał z otwartymi oczami, ostatecznie spróbował je zamknąć i tak w ciszy leżeć. Delikatnie pochwycił jej dłoń i pogładził nie poparzoną część.
- Dobrze, może masz racje...- powiedział cicho, przesuwając się do niej bliżej.
Ułożył się na jej kolanach, każdy mięsień jego ciała spinał się, ale mężczyzna powoli znalazł sobie miejsce. Początkowo leżał z otwartymi oczami, ostatecznie spróbował je zamknąć i tak w ciszy leżeć. Delikatnie pochwycił jej dłoń i pogładził nie poparzoną część.
Tak, tym razem on był jak zwierzę. Zwierzę, które się bało i które trzeba było oswoić. To nigdy nie było łatwe. Wiedziała przecież co to znaczy być wojownikiem i jak ciężko jest z tym żyć. Choć pewna była też, że to co przeszła było tylko małą kroplą w morzu wspomnień samego Elestila. Rozumiała jednak jego strach i opór, jego obawy i ciągłą czujność. Przecież dopiero niedawno wrócił do kraju. Mimo bandaży na dłoniach zaczęła gładzić go po włosach, mając nadzieję, że to go uspokoi. Czuła, że ciągle jednak obawia się odprężyć, że boi się przestać czuwać. Zaczęła więc nucić jakąś wolną, przyjemną dla ucha melodię by zająć czymś umysł mężczyzny. Słuchanie zawsze pomagało, można było wyobrazić sobie nuty i dźwięki, zapominając o przerażających scenach. I choć Evanlyn nie była pewna, czy pomoże to akurat jemu nie zaszkodziło spróbować.
Nucenie pomagało, zresztą dowolna pieśń lub opowieść by pomogła, powoli wsłuchiwał się coraz bardziej w piękny głos kobiety. Była dla niego niezwykle przyjemny, coraz mocniej zapadał się w jej głos, powolutku świat zewnętrzny przestał istnieć. Kolejne minuty które przestał liczyć upływały łagodnie, nie liczył go, nie myślał o tym. Być może właśnie dlatego, poczuł jak ziewa, jak powoli oczy zachodzą mu łzami, jak wszystkie mięśnie rozluźniają się. Nie wiedział kiedy, nie mógł wiedzieć, ale zasnął po raz pierwszy od 10 lat udał się do tajemniczej krainy. Jego oddech stał się coraz bardzie spokojniejszy, dopiero teraz kiedy się rozluźnił można było poczuć ciężar jego ciała, jednocześnie miał niezwykłą wrażliwość, głośniejsza rozmowa na korytarzu, stukot kopyt końskich, wszystko zrywało go i rozbudzało. Kilka razy podrywał się, budził, nim zasnął na tyle iż nie poruszył się kiedy weszła służąca by sprawdzić rany Evanlyn i przynieść posiłek.
- Czy potrzebujesz coś pani ? - zapytała szeptem, spoglądając dosyć zaskoczona śpiącym Ellestillem.
- Czy potrzebujesz coś pani ? - zapytała szeptem, spoglądając dosyć zaskoczona śpiącym Ellestillem.
Evanlyn była zła widząc służącą wchodząca do komnaty. W końcu, w końcu po zapewne wielu latach Elestilowi udało się zasnąć i miała obudzić go służka? To był chyba jakiś żart losu. Położyła palec na ustach pokazując służącej, że ma być cicho, pokiwała przecząco głową na znak, że niczego nie potrzebuje, po czym machnęła ręką na dziewczynę by ta wyszła z komnaty. Kiedy służka wyszła już z pomieszczenia Evanlyn spojrzała zaniepokojona na Elestila, by sprawdzić, czy nadal śpi, czy może się zbudził.
Mężczyzna poruszył się o tyle, że zrobił głębszy wdech, tak jakby westchnięcie i bardziej wtulił się w jej kolana. Nie obudził się jednak bardziej, teraz naprawdę wyglądało na to że zasnął. Oddychał równo i spokojnie. Jednak co dało się zauważyć po tym jak przesunął się lekko w bok, to fakt że po prawym poliku po za łzami z oka leciała mu coś co przypominało kurz i krew zeschnięte razem. Nie było tego wiele, ale kobieta zauważyła to dopiero teraz, musiał otrzeć się o materiał sukni, to co wypływało z oka, spływało po policzku i bliznach.
Elestil na szczęście się nie obudził, a wręcz przeciwnie, zasnął mocniej. Evanlyn uśmiechnęła się patrząc na śpiącego wojownika. Ten widok radował jej serce. Oddała by wiele gdyby ktoś mógł czuwać przy niej kiedy nie mogła spać, tym bardziej cieszyła się, że może komuś pomóc. Oparła głowę o wezgłowie łoża i sama zamknęła oczy rozmyślając o różnych rzeczach. Nim się spostrzegła zapadła w lekki sen. Obudziła się dopiero kiedy słońce zaczynało chylić się już na zachód. Spojrzała na nadal drzemiącego Elestila. Dobrze było widzieć, że nadal śpi, że nie obudził się, kiedy ona spała i nie wyszedł. Przecież miała nad nim czuwać...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość