Szczyty Fellarionu[Podnóża] Ofiary chaotycznej magii

Pokryte śniegiem malownicze góry kryjące w sobie wiele tajemnic. Rozciągają się od granic Rododendronii aż po tereny hrabstw Wybrzeża Cienia. Dom Fellarian.
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Zręcznie złapała odrzucone trofea i ukryła je w torbie. Rozłożyła bezradnie ręce.
- Nie posiadam prochu, na krasnoluda też raczej nie wyglądam - odpowiedziała ze spokojem. - A elfy korzystają z magii, zapewniam cię, gdyby nie to, już dawno by ich nie było. Chociaż oczywiście są rasy, które w magii radzą sobie dużo lepiej...
Była w tej wypowiedzi jakaś dziwna pycha. Chociaż mogło chodzić po prostu o wyrażenie pogardy w stronę elfów.
Część której szukał nie wydawała jej się już niczym interesującym, porzuciła więc ten temat. Bardziej ciekawa była rozmowa między dwoma mężczyznami. Panować? Że nad czym? Słuchała uważnie, starając się wyciągnąć jakieś wnioski. Najwyraźniej ten człowiek potrafił coś zrobić, co przyciągało do niego kobiety...
- Rytualistę muszę wykorzystać - powiedziała z zadziornym uśmiechem - do rytuału oczywiście. Chyba nie spodziewałeś się niczego innego, co?
Nie planowała w tych warunkach wprowadzać go w swoje plany. Najpierw zresztą musiała mieć pewność, czy faktycznie znał się na rytuałach. Od biedy mogłaby go trochę poprowadzić... No, ale to bardzo ewentualnie.
Wysłuchała, jak się naradzali co do dalszej drogi, grzejąc się ciągle przy ogniu.
- No Rododendronia - powiedziała, ani myśląc wstać.
Musiała choć trochę ciepła złapać, potem będzie tylko zimno i zimno.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- Kopią i budują? Ale to musi być ciekawe zajęcie... Tak właściwie to co budują? - drążyła nadal, będąc ciekawa tego tematu. Mogło to denerwować nękanego przez driadę krasnoluda. Oczywiście nie robiła tego specjalnie, po prostu chciała wiedzieć.
- Muszę znaleźć królów tych dwóch ras i nauczyć ich jak być dobrymi istotami, a może nawet zawiązać sojusz pomiędzy nimi. - Uśmiechnęła się miło. Szkoda, że była tak nieświadoma wielkości konfliktu miedzy tymi rasami.
- Kiedyś się dorobię? Ale jaaak... - Nie wyobrażała sobie, by mogła stworzyć jakąś żywą istotę. - Nie umiem tworzyć nowego życia - zapewniła, chociaż takie coś byłoby na pewno wspaniałe. Nie musiałaby podróżować sama, a kiedyś, kiedy stworzy własny las, będzie go musiała jakoś zasiedlić.
- Może interesujesz się właśnie taką magią? Albo czymś, co pozwoli na szybszy wzrost drzew, magia tworzenia czy coś... - Skoro już znalazła jakiegoś maga, warto było spytać, bo wiele takich okazji się jej na pewno nie zdarzy.
Wesoła kompanio? Mówił to też do driady? Nie była tego pewna. Nagle przyszli tutaj i już mieli podróżować w czwórkę? Czemu nie, ale to wszystko działo się jakoś za szybko dla Flory.
- A nasz obecny tutaj czarodziej nie umie teleportować tak w ogóle? - Znała wcześniej też takiego i nie miał z tym żadnych problemów. Po co mieliby ruszać przez takie zimno, jeżeli mógł to zrobić.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

- No co budują, domy budują - westchnął i mrucząc w brodę podszedł do wyjścia, rozglądając się na zewnątrz. - O bogowie... Nie, król cię nie przyjmie i nie zamierzamy słuchać niczyich rad! Ty z nią wytrzymujesz?
Ostatnie pytanie skierował do Ity, którą uważał za co najmniej normalniejszą. Chętnie zabija elfy, nie używa magii, przynajmniej na razie.
Stał chwilę w wejściu do jaskini, gdy reszta rozmawiała. Kompania... Przypuszczał, że mag chętnie nazwałby swoją kompanią elfa czy nieumarłego i prawiłby im komplementy.
- Nie wiem co zamierzacie, z tego co było mówione chcecie po prostu ominąć to elfie miasto. Ja także. Jeśli nie radzicie sobie na takim terenie, możecie się przyłączyć, byle nie było jęczenia. - Zerknął na Florę. - Jeśli uda mi się zbudować nowy żyrokopter, wracam, więc pewnie się rozdzielimy. Nie liczcie na ciągłą ochronę z mojej strony. No chyba, że będzie okazja pozbyć się paru elfów... lub całego miasta.
Podrapał się po brodzie rzucając przelotne spojrzenie Icie. Nie sądził, by było tu dużo więcej krasnoludów, a skoro jest okazja do zakończenia nędznego życia dużej ilości elfów, czemu by nie skorzystać?
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Mag zdawał się być zaciekawiony pychą, która brzmiała w głosie kobiety, gdy mówiła o innych rasach, bieglejszych w sztukach magicznych od elfów. Skąd miała takie przeświadczenie? Tym niemniej, rozbawiła go zdecydowanie odpowiedź Ity, lub "coś innego" o czym mówiła urodziwa kobitka. Może bawiła go też podejrzliwość kobiety, tak odmienna od jego otwartości? Mniejsza o powody, czarodziej dalej się wesoło uśmiechał. Nie było na jego twarzy ani śladu tej upiornej wesołości, która zmieniała jego twarz wraz z tęczówkami.
- Obawiam się, że... - spauzował na chwilkę - ...tajniki rytuałów są mi znane. Ale jak sądzę, na słowo nie uwierzysz, a ja dopóki nie dowiem się czegoś więcej, nie mam zamiaru niczego udowadniać. - Chciał prawdopodobnie coś jeszcze powiedzieć, ale wesołe stwierdzenie Flory sprawiło, że zaniemówił. Patrzył na nią cokolwiek niedowierzający, podczas gdy ona mówiła o swoich szczerych nadziejach i pragnieniach. Powoli odpowiedział: Nie jestem do końca odpowiednią osobą, by mówić o magii życia, bądź też przywołującej nowe życie. Ale... uśmiechnął się lekko, podszedł do ściany, powiedział kilka słów w dziwnym języku, po czym wyciągnął ze ściany baranka. Baranek stworzony był najwyraźniej z minerałów zawartych w ścianie, bo rozsiewał feerię barw, gdy odbijało się od niego światło ogniska. Syrynax powiedział, tym razem szeptem, kilka słów, tchnął na kamienną figurkę, co sprawiło, że barwy pojaśniały, zaś sama figurka zdawała się lśnić jakimś wewnętrznym blaskiem i pstryknął jej główkę, wprawiając ją w wahadłowy ruch. Podszedł do Flory i podał jej ją.
- Jestem tylko prostym zabawkarzem. Główka się będzie chybotała wraz z każdym twoim ruchem; zadowolona z baranka? Niestety, teleportować się nie umiem, mam nadzieję, że baranek to zrekompensuje. - Uśmiechnął się i wstał.
-Tak więc, podróżować będziemy razem, zaś kierunek to Rododendronia, towarzysze?
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Była już przygotowana na to naiwne stwierdzenie Flory, dlatego też jedynie westchnęła ciężko i poklepała ją po pościeli w miejscu, gdzie powinno znajdywać się jej ramię. Z pewnym współczuciem nawet. To smutne mieć tak poprzewracane w główce...
Na pytanie krasnoluda uśmiechnęła się szeroko.
- Miałam czas w życiu, by nauczyć się cierpliwości.
Niewinnie rzucone zdanie, jednak uważny słuchacz mógł wyłapać w nim nutkę goryczy. Mimo wszystko, podobał jej się ten krasnolud. Wszystko jasno i prosto z mostu, bez owijania w bawełnę. Szkoda, że planował odlecieć gdzieś w swoje strony. Niby wystarczy uniemożliwić mu naprawienie tej żyro-machiny... Postanowiła chwilowo odłożyć na bok ten pomysł, do późniejszego rozważenia.
- Musisz bardzo we mnie wierzyć, skoro gotów jesteś iść ze mną na miejscu kilku krasnoludów. Pochlebiasz mi...
Urwała, patrząc na magiczne popisy drugiego z mężczyzn. Nieźle się bawić potrafił, trzeba mu przyznać. Baranek wyglądał naprawdę ciekawie, nawet jeśli była to zwykła zabawka. Zerknęła na minę Flory, po czym wysłuchała jego słów. Spojrzała też na niego, jakby oceniając.
- Może i się nadasz. Zobaczymy - mruknęła, zbierając się ze swoimi manelami. - To i tak nie jest odpowiednie miejsce do jakichkolwiek tłumaczeń, a przed nami spory kawał drogi. Może więc wyruszymy?
Chętnie wbiłaby się pod ciepłą pościel obok Flory, jednak godność jej nie pozwalała, skoro pozostali radzili sobie z chłodem. Najcieplej ubrana nie była, ale i odpornością mogła się pochwalić nieprzeciętną. Dlatego też znosiła zimno z cichym uporem, odsuwając się od powoli dogorywającego ogniska. Nie mając niczego by podrzucić do ognia, płomień powoli skracał swe języczki, przemieniając się w sam tylko żar.
- Chodźmy więc...
To mówiąc, opuściła jaskinię. Zimno owiało ją momentalnie, ale zmusiła się by iść dalej. Po chwili nawet się przyzwyczaiła. Poza tym, zejście w dół niosło ze sobą obietnicę. Ruszyła ścieżką, wciąż jeszcze w pobliżu dało się dostrzec ślady jej i Flory. Oraz zabawny, szeroki ślad z góry, jakby coś ogromnego się tędy stoczyło. Uśmiechnęła się do krasnoluda, gdy ten wyszedł z pieczary. Cała grupa udała się powoli w stronę Rapsodii, z zamiarem wyminięcia jej na odpowiednim odcinku. Ita szła pierwsza, ostrożnie stawiając stopy i niespecjalnie oglądając się na innych. Słońce rzucało ostatnie promienie, przepięknie malując ośnieżone szczyty. Zachody słońca w górach były czymś zdecydowanie wartym zainteresowania i przyciągały każdego posiadającego choć odrobinę estetycznej wrażliwości.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Jej wspaniały plan nie mógł lec w gruzach, więc nie przejmowała się słowami Thorvalda. Co on tam mógł wiedzieć o królu, pewnie go na oczy nie widział.
- No jakoś wytrzymuje, ale nie jest źle... - zrozumiała, że słowa są kierowane do niej. Nie wiedziała jednak czemu dostała takie pytania, jej koleżanka była całkiem miła mimo jednej nieprzyjemnej akcji.
Słuchała uważnie planu krasnoluda. Był on dobry gdyby nie fakt, że trzeba było wyjść na zewnątrz i nie można będzie jęczeć. No cóż, kiedyś musiała się stąd wydostać.
Gdy zobaczyła czarodzieja tworzącego baranka, aż się jej oczy zaświeciły. Stworzenie tak ładnie błyszczało i słodko wyglądało, nawet jeżeli było z kamienia. Podszedł do niej wręczając zwierzę. Dziewczyna z uśmiechem wyjęła ręce spod przykrycia biorąc "zabawkę" do rąk. Rzeczywiście chybotała głowa, gdy Flora zaczęła nią machać.
- Dzięeekuje, podoba się i to bardzo - przeciągnęła zadowolona. Nie było to to samo, co miał czarodziej u siebie, ale też uszczęśliwiło driadę.
Niedługo po tym Ita postanowiła o tym, że powinni wreszcie iść. Flora nie była pewna czy może. Jej ciało trochę odmawiało posłuszeństwa, a skóra zbyt nienaturalnie świeciła na czerwono. Jedyne co ją teraz napędzało, to myślenie o swoim baranku. Z trudem wstała owijając się tym co miała koło siebie. W rękach nadal dzierżyła zwierzę, starając się niektórymi palcami podtrzymywać konstrukcję.
- Jak zasnę po drodze... to nie wiem co... - odparła wychodząc po chwili za koleżanką. Nie miała sił nacpewno, ale już nawet ogień ich zmuszał do opuszczenia tego miejsca. Na zewnątrz było strasznie zimno, chętnie by się przespała kilka godzinek, bo już naprawdę padała ze zmęczenia.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

- Co ty wiesz o czasie... - westchnął ciężko na słowa Ity. Z góry zakładał, że każdy napotkany jest od niego młodszy, ponad 500 lat robiło swoje. Zaraz jednak prychnął.
- Poszedłbym i sam, ale skoro możesz zabić chociaż jednego dodatkowego elfa, nie będziesz mi przeszkadzać.
Odwrócił się, nie słuchając rozmowy o magii, na zabawkę dla driady też nie zwrócił szczególnej uwagi. Ciekawe, czy potrafiłby zrobić coś bardziej użytecznego... żeby z tego trochę alkoholu chociaż było. Chociaż nie, magiczne, pewnie pić by się nie dało. Rozmyślając o krasnoludzkim piwie zorientował się nagle, że tamci się już zbierają. Zabrał co jego i wyszedł za Itą, rozglądając się po okolicy. Obrócił się w stronę Flory i odezwał się niezbyt przyjemnie.
- Jak się przewrócisz to nie licz, że ktoś cię będzie niósł. Zostaniesz tu i zamarzniesz.
Gdyby coś takiego się stało, oczywiście położyłby ją sobie na ramieniu i zaniósł do miasta, nie wyglądała na ciężką, ale to była ostateczność. Lepsza wydawała się taka motywacja, strach potrafił zdziałać cuda. Niejednokrotnie widział jak przygwożdżony do rogu wróg atakował w ostatnim zrywie, zadając większe straty niż przez całą bitwę.
Ciągle się zastanawiał, jak takie słaby rasy jak ta driada mogły przetrwać.
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Uśmiechnął się, zastanawiając się wyraźnie, na ile krasnolud schlebiał Icie, a na ile był po prostu zadowolony z obecności kogoś, kto nie emanował magią jak palenisko żarem. Uznawszy, że w sumie nie ma to znaczenia, zaczął rozmasowywać swoje dłonie. Parsknął na wypowiedź wojowniczki, ale nie skomentował jej w żaden inny sposób. Uśmiechnął się do Flory, wyraźnie rozbawiony jej słowami i naiwnością. Kto by pomyślał; jego rozbawiła naiwność? Najwyraźniej brak Mocy oddziałał bardziej, niż chciałby się do tego przyznać... Uśmiechnął się szerzej. Czym byłaby podróż w tak zacnej kompanii jak ta, pozbawiona odrobiny pikanterii? W sumie, byłoby to pewnie ciekawe... spojrzał na Florę i uśmiechnął się, słysząc jej podziękowania. W sumie rozbawiła go tez wymiana zdań między Thorvaldem (powiedzieć im jego imię, albo nazwać Grimgrimem... ciężki wybór) a Florą. Był pewien, że krasnolud nie zostawiłby biednej, małej, (stale większej od niego) uroczej istotki... w razie czego, zawsze mógł dać jej sanki. I narazić się na kolejną porcję dość ostentacyjnego ignorowania od Thorvalda. Cóż, życie, życie, wybory, wybory... teraz wyborem było pójście w dół. Ech, nudne to zejście... jak by je tu urozmaicić? Prawdą jest, że zachód... zaraz, zachód? Śliczny, tylko zaraz zrobi się tu cokolwiek zimno. Czarodziej był chroniony przed zimnem dzięki swoim odrobinę zmodyfikowanym ubraniom. Mógł w sumie zrobić to dla każdego tu zgromadzonego, ale zajęłoby to trochę czasu. A dla przyszłych morderców Bogu ducha winnych elfów odrobina chłodu nie była zbyt dotkliwa. Ciekawe, czemu tak bardzo ich nie znosi... trzeba znać swoich towarzyszy. Z tym usprawiedliwieniem, idąc na końcu grupy, skupił się na delikatnym blasku, który krył się w pustce, w którą wkraczał za każdym razem, gdy czynił swą magię. Poszukiwał teraz dość konkretnego światła: delikatnego fioletu, który wieszczył obecność Mocy oddziałującej na umysł. Owinął tym blaskiem ptaka, który przed chwilą pojawił się w dłoni jego wyobrażenia w pustce. Ptak, jarzący się teraz kolorem ametystu, pomknął na tchnieniu maga w stronę Ity. Był niewidoczny dla gołego oka; wprawny mag, gdyby wiedział, że tam jest, może by go dojrzał. Nie bez powodu Syrynax był dumny ze swych umiejętności. Lecz, tym razem, ku jego zaskoczeniu, ptak po tym, jak usiadł na ramieniu Ity, po prostu... zniknął. Coś wewnątrz niej... bądź na niej, pomyślał, go pochłonęło. Kim ona była? Albo była zdolną czarodziejką, by założyć taką pasywną barierę, albo miała potężną protekcję.
- No no, kogóż my tu mamy... - powiedział szeptem. Otworzył szerzej oczy, gdy zorientował się, że powiedział to na głos. Uśmiechnął się. Przygoda, jak by to powiedział pewien stary przyjaciel... Zapowiadała się naprawdę ciekawa przygoda. Śnieg trzeszczący pod butami, piękny zachód słońca... tak, pasujące okoliczności przyrody do rozpoczęcia nowej, ciekawej drogi...
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Ita mimowolnie parsknęła krótkim śmiechem. Flora miała magiczny wręcz dar, by wszystko rozumieć na opak. Wytrzymywała z nią jakoś, no jakież to słodkie.
- No zapewne nie tyle, co krasnolud - przyznała, na jej twarzy ciągle dało się zauważyć uśmiech. - Ale też i dla mnie wystarczająco. I tak, wiem, wiem...
Nie sprecyzowała, co dokładnie wie, ale jej dobry humor sugerował raczej, że nie uznała nieprzyjemnej odpowiedzi krasnoluda. Cóż, w sumie to nawet mu się mocno nie dziwiła, w końcu miał ją za człowieka.
Nie odeszła daleko, kiedy dostrzegła coś lśniącego, zbliżające się do jej ramienia. Zatrzymała się w miejscu, patrząc z nieco głupią miną, jak półprzezroczysty ptak - po prawdzie to ledwie go widziała, kątem oka była zdecydowanie lepiej - osiada na jej skórze i rozwiewa się w jednym momencie. Obroża oczywiście go pochłonęła. Demonica obróciła głowę, by napotkać spojrzenie Syrynaxa i usłyszeć ciche słowa. Zaraz za nią znalazła się już skostniała Flora, należało więc ruszyć dalej, nie mogła zatrzymywać pochodu.
- Nieproszone ingerencje magiczne odbieram za atak - powiedziała głośno, po czym obróciła się i ruszyła znowu w dół. - Nie chcesz, żebym zobaczyła w tobie wroga, Syrynaxie.
Tyle ostrzeżenia. Wiedziała, że pozostali nie mają pojęcia, co się dzieje. Szła dalej, stawiając stopy w głębokim śniegu. Dalej, niemal już na płaskim terenie, dostrzegła coś ciemnego. Coś, co wydawało jej się żywe. Zmełła przekleństwo w ustach.

Tymczasem, jakieś sto metrów od nich, w śniegu dało się dostrzec niewielką istotkę. Po dokładniejszych oględzinach okazuje się, że jest to dziecko - odziane w futrzany kaftan i grube, górskie spodnie. Jasne włoski wychodzą spod wełnianej czapy, zamknięte teraz oczy mają kolor bezchmurnego nieba. I ostre, wyraźnie elfie uszy. Dzieciak śpi zmarznięty na śniegu, oddychając ciężko. W okolicy nie widać nikogo więcej, ślady zaś wskazują na fakt, że przyszedł tutaj sam. Giną one za linią jednego z lasów.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

Gdy usłyszała nieprzyjemne słowa od krasnoluda, uwierzyła naprawdę, że może ją zostawić. Na pewno wspomogło ją to trochę, ale strasznie zaczęła się stresować, że chwila nieuwagi i mogło być po niej. Wszystkie plany miałyby nagle legnąć w gruzach. Bicie serca strasznie jej przyśpieszyło, ale starała się iść normalnie za Icią i nie myśleć o tym. Tutejszy wiatr był bardzo rozmowny, przynajmniej na tyle by powiedzieć Florze o poczynaniach czarodzieja. Zdziwiła się dowiadując że tworzy ptaka, lecz przez chwilę zobaczyła coś, jakby przez mgłę, siadającego na ramieniu jej koleżanki. Niestety tylko przez chwilę.
- Co to było? - spytała po nagłej bulwersji demonicy. Sam fakt że mówiła o czymś dziwnym świadczył, że to naprawdę się stało.
- Po co zrobiłeś tego Cosia? - rzuciła w stronę maga, czy może chciał dać jej koleżance prezent czy coś? Mógł przecież ostrzec albo coś powiedzieć. Nawet nazwała to po swojemu, nie wiedząc jak to określić. W sumie sama by też chciała robić takie mało-widzialne przedmioty, ale po co to było?
Niedługo po tym znaleźli się przy małej istotce.
- Oyeey, taki samotny, musimy mu chyba pomóc? - spytała kompanii, oglądając go. - Ma takie same uszy jak ten z karczmy. Czyżby był elfem? - Podobno takie wredne i parszywe, ale maluszek wyglądał słodko. Czyżby znalazł się tutaj w ten sam sposób co Driada? Może mógł jej pomóc? Flora mistrzem dedukcji nie była, kroki same w sobie wiele dla niej nie znaczyły, tworzyła własne historie.
- Nie możemy go tak przecież na śniegu zostawić.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

Szedł przed siebie w milczeniu, nie rozumiejąc prawie nic z rozmowy o "nieproszonych ingerencjach magicznych". Chyba ten mag znów coś próbował. Obejrzał się, żeby zerknąć na niego, czy aby znów jego druga osobowość nie przejęła kontroli. Młot miał zawsze gotowy do zadania ciosu. Zastanawiał się, po co tak naprawdę był mu potrzebny Syrynax. Chyba do niczego. Robił jakieś magiczne pierdoły, pokojowo nastawiony do wszystkiego, nie było szans na pomoc z jego strony w walce z elfami, a nawet mógłby przeszkodzić. Cóż, wtedy zginie z nimi.
Zatrzymał się razem z resztą przy małym elfie. Rozejrzał się uważnie po okolicy, czy to aby nie zasadzka. Wcale by się nie zdziwił, gdyby te długouche demony wykorzystywały tak dzieci.
- Pewnie, weźmy kolejny balast na drogę, tylko po to, żeby wbił nam sztylet w plecy. Jak nie teraz, to za parę lat.
Pod jego grubą czaszką toczyła się prawdziwa bitwa myśli, pomiędzy "zostawić dziecko na śmierć" a "zostawić elfa na śmierć". W jego królestwie dzieci były czymś cennym i nie mógł teraz przejść tak zupełnie obojętnie, chociaż pewnie w końcu by go zostawił. Prychnął wreszcie, dochodząc do wniosku, że Syrynax razem z tą driadą podejmą za niego decyzję i zabiorą małego, a skoro tak, to nie zamierzał przykładać do tego ręki. Odszedł parę kroków, odwracając się plecami do grupki i rzucając jakieś krasnoludzkie przekleństwa.
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Zaczął się głośno śmiać. Niewiarygodne, a jednak się stało. Chyba wychodził z wprawy. Być może krąg naprawdę go uszkodził... lub miał zaiste ciekawe towarzystwo. Dwie, dwie kobiety go wyczuły? Niewiarygodne... chyba będzie musiał raz jeszcze się zharmonizować. Tak, to będzie ciekawe... Nie wydawał się specjalnie przejęty stwierdzeniem Ity; bardziej intrygowało go pewnie to, czy będzie ona w stanie zaatakować go magicznie. Stare walki nauczyły go walki wręcz, więc był przekonany o tym, że w razie czego nie zostałby natychmiast spacyfikowany; ciekawa była też kwestia, czy negowała magię skierowaną bezpośrednio na nią, czy też jakąkolwiek w jej otoczeniu. Zamyślony, odpowiedział Florze:
- To był mój mały przyjaciel, który miał mi i jej odrobinkę pomóc... Ale cóż, jak zawsze w życiu, wszystko okazuje się odrobinę bardziej skomplikowane i ciekawe, niż byśmy sobie tego życzyli. Cóż, wspaniałe, wspaniałe życie... trzeba je doceniać, tak szybko się spala... - Uśmiech towarzyszący temu stwierdzeniu był cokolwiek niepokojący. Spojrzał na elfie dziecko, co spowodowało zniknięcie uśmiechu. Otrząsnął się.
- Tak, sądzę, że odrobina miłosierdzia nam nie zaszkodzi. W końcu - spojrzał na krasnoluda - uratowanie go może przynieść nam wymierne korzyści. Odprowadzenie go do wioski zaskarbi nam przychylność jej mieszkańców, a to może da nam wymierne, materialne korzyści. Nie mówiąc oczywiście nic o korzyściach, jakie daje czyste sumienie... prawda?
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Awatar użytkownika
Ita
Mieszkaniec Sennej Krainy
Posty: 115
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Nemorianka
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Ita »

Trochę się zdziwiła faktem, że Flora także zauważyła magicznego ptaka. Czyżby ta dziewczynka naprawdę miała większy potencjał, niż na to wskazywało jej zachowanie i ignorancja? Cóż, w zasadzie to wcale nie musi iść w parze.
Zignorowała słowa Syrynaxa, zwłaszcza, że skierowane były dla Flory. Pomóc? Jej? Powstrzymała się, by nie prychnąć ironicznie, jednak widok jakiegoś małego człowieka z przodu skutecznie ją od tego wreszcie odciągnął.
Naturalnie Flora ożywiła się od razu i zaczęła biegać wokół chłopczyka, zupełnie jakby to nie ona jeszcze niedawno zamarzała z zimna. Trzeba jednak przyznać, w miarę schodzenia w dół robiło się odrobinę cieplej.
Ita z założenia nie lubiła dzieci. Małe, głośne, niesamodzielne i gadają, co im ślina na język przyniesie... Spojrzała na Florę i jakoś zdołała ugryźć się w język. W każdym razie nie miała żadnego celu w interesowaniu się małym znajdą. Zwłaszcza kiedy usłyszała, że należy do rasy elfów.
- No chyba sobie żartujecie! - syknęła, wypuszczając głośno powietrze.
Widziała rozczulenie Flory i jakieś takie ciepło w oczach Syrynaxa. Co za rasy, żeby dbać o obce młode! Nawet krasnolud zdawał się - mimo swych słów - jakiś nie do końca przekonany. Cóż, jakby nie patrzeć, to ona tutaj była demonem.
- Sumienie, sumienie... - parsknęła, ten argument zawsze ją bawił. - Jeśli nie potraficie zostawić cudzego bachora na śmierć, to się nim zajmujcie. Ja go niosła nie będę.
Spojrzała na Florę, która sama ledwo trzymała się na nogach, potem na Syrynaxa. Ten trzymał się jednak lepiej. Ita westchnęła ciężko i zaplotła ręce na piersiach, wyraźnie okazując swoją niechęć do tego pomysłu. Dzieciak tymczasem - chyba z powodu zamieszania - otworzył lekko oczy, napotykając spojrzenie Flory. Uśmiechnął się do niej lekko.
- Czy... jesteś aniołem? - zapytał słabo, po czym rozkaszlał się straszliwie.
Flora
Szukający Snów
Posty: 159
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Driada
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Flora »

- W jaki sposób pomóc? - zainteresowała się tym bardzo, bo nie rozumiała o co mu chodzi i po co takie rzeczy się robi. - Co za niedobry człowiek posyła swojego przyjaciela z dala od siebie, żeby sobie pomóc. To nie mógł być twój przyjaciel! - Takich rzeczy się nie robi, poświęcać kogoś w imię swojego dobra. Nie wiedziała, jak to miało polepszyć coś u czarodzieja i Ity, ale miała nadzieję, że dostanie jakąś odpowiedź.
- Pali? Moje życie na pewno się nie spali, ani nikogo tutaj innego. Co ty pleciesz? - Nieprzyjemnie się jej zrobiło gdy usłyszała to słowo, kojarzyło się jej to tylko z jednym. Ze śmiercią, nie tylko istoty, ale też całego lasu.
Nie zależało jej na jakiś korzyściach, po prostu musiała pomóc osobie w potrzebie, choćby było zagrożone jej życie. Wiele razy już tak robiła i nigdy się nie bała.
- Zrób jakąś dużą owieczkę co go zaniesie. - To był dobry pomysł, materiału tu wszędzie było dostatek, choćby ze śniegu. Sama chętnie by jakoś pomogła, ale miała zajęte ręce i nie miała siły. Cokolwiek by teraz zrobiła, straciłaby przytomność przez brak energii.
Po chwili dziecko odezwało się do niej.
- Ja aniołem? - spytała z niedowierzaniem. - To komplement? Co to anioł? - spytała reszty swojej kompanii. Chyba w takim miejscu nikt nie miał zamiaru jej obrażać, ale nie była pewna.
Awatar użytkownika
Thorvald
Błądzący po drugiej stronie
Posty: 52
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Krasnolud
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Thorvald »

- Korzyści? Te elfie ścierwa prędzej oskarża cię o porwanie ich dziecka i poczekają aż się odwrócisz, by posłać strzałę w plecy, niż docenią jakąkolwiek pomoc.
Splunął pod nogi, obdarzając Syrynaxa niezbyt przychylnym spojrzeniem. Zaczął przypuszczać, że musi być naprawdę potężnym magiem, skoro jeszcze nie zginął, niosąc swoją radość i "miłosierdzie" między innych, tacy nigdy nie mają łatwo.
- O ich przychylność nie dbam ani trochę, a moje sumienie jest moją sprawą i nic ci do tego, człeczyno.
Opuścił młot z impetem, opierając się na nim, jakby chciał pokazać, że jego broń rozwiązuje wszystkie sprawy sumienia.
- Żyrokopter od razu i wszyscy polećmy do miasta - prychnął na słowa Flory. - Bierzcie łachudrę albo zostawcie i ruszamy dalej, dość marnowania czasu.
Awatar użytkownika
Syrynax
Szukający drogi
Posty: 25
Rejestracja: 13 lat temu
Rasa: Czarodziej
Profesje:
Kontakt:

Post autor: Syrynax »

Mag nie wydawał się być specjalnie zdziwiony reakcjami Ity i Flory. Praktyczność krasnoluda również była dość łatwa do przewidzenia. Nie zmieniało to jednak faktu, że został zmuszony do zajęcia się dzieciakiem, jako że tamta dwójka raczej była do tego nieskora. Spojrzał krzywo na rozwiązanie, które proponował krasnolud; nie był pewien, czy krasnolud naprawdę by go użył, ale fakt, że młot został zaprezentowany, wywoływał w nim niesmak. Spojrzał na Florę.
- W sposób skuteczny, Floro. To... dobre słowo, Floro, to... była część mnie. Mogę chyba siebie uznać za swojego przyjaciela, prawda? - Pozostawił bez odpowiedzi drugie pytanie Flory.
- Ito. Zaczynam być powoli świadom... jak wesoła jest ta kompania. Nie martw się, nie sprawię ci - sarkazm? - problemu.
- Twoje sumienie twoim, a moje moim. Nie zostawię brzdąca na śmierć, wybaczcie. - Uśmiechnąwszy się na sugestię Flory, podszedł do dużej zaspy, zamknął oczy i rozpoczął inkantację. Wyciągnął rękę nad śnieg i już po chwili trzymał w dłoni sanki z delikatnie zmodyfikowanymi płozami, tak aby nie zsuwały się zbyt szybko ze zbocza, ale ułatwiły podróż.
- Sądzę, że wystarczy. Wsiadaj, brzdącu. Idziemy? - Kolejny uśmiech.
 /l、
(゚、 。 7
 l、 ~ヽ
 じしf_, )ノ
Naprawdę chcesz to powiedzieć?
Zablokowany

Wróć do „Szczyty Fellarionu”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość