Re: [Piwnica Karczmy Pod Biegającym Szczurem] Pracownia Mesm
: Czw Mar 24, 2011 6:59 pm
Jej były przyjaciel nagle zamienił się w mistrza. Akhar patrzył na nią śmiejąc się z niej. Mówił coś, ale Yasi nie słyszała co. Wiedziała tylko, że wyśmiewa jej słabość, ufność. Jedyne czego była pewna to jego słowa: "Wiedziałem, że zawsze pozostaniesz tym słabym aniołkiem. A pomyśleć, że mogłaś być kimś wielkim. Idiotka". Potem mistrz zniknął, a w jego miejsce pojawił się Akghur. Patrzył na nią z obrzydzeniem i naganą. W jego oczach upadała mogła dostrzec swoje odbicie, wyglądała żałośnie.
- Chciałem zrobić z ciebie kogoś, piekielnego - rzekł kręcąc głową z niezadowoleniem. "Chyba niewolnicę" - przeszło Yasi przez myśl.
- Nie - odparł tamten, jakby czytanie w myślach dziewczyny było najnormalniejszą rzeczą na świecie - nie miałaś być niewolnicą, ale prawdziwym piekielnym. Twoje przeznaczenie dopełniłoby się w piekle, ale ty sama nie wiesz kim chcesz być.
Akghur po raz ostatni pokręcił głową z niezadowoleniem i rozpłynął się w powietrzu. Anielica została sama. Wtedy poczuła ból. Nie wiedziała co się dzieje. Jej ciało zamieniło się po prostu w obolałą masę. Zaczęła się trząść grzechocąc kajdanami. Spojrzała z przerażeniem na swoją dłoń i zobaczyła, że ta rozpada się, kruszy. Krzyknęła, nie wiedząc co dzieje się z jej ciałem. Wraz z krzykiem z jej gardła wyleciała część narządów, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Następnie jej pierś przeszył ostry ból, jakby ktoś chciał z niej coś wyrwać. Dziewczyna nie miała już sił. Opuściły ją bardzo szybko i nie była w stanie krzyknąć po raz drugi. Jakaś siła ciągle wyrywała coś z jej piersi. Wokół robiło się coraz ciemniej. W końcu wraz z czymś co zostało usunięte z jej organizmu zapadła całkowita ciemność.
Yasi pomału zaczęła odzyskiwać świadomość. Pierwszą rzeczą, którą zrozumiała był fakt, że leży na czymś miękkim, a jej ręce wcale nie są skute. Po chwili przyszła do niej świadomość, że może jednak żyć. Na ten szalony pomysł naprowadził ją ból całego ciała. Wciąż towarzyszyło jej dziwne uczucie rozpadania się. Nie otworzyła oczu. Bała się tego co zobaczy, poza tym było jej całkiem wygodnie. Każdy ruch mógł prowadzić do pojawienia się fali bólu, a Yasi wcale się nie paliła, by spotęgować i tak nieprzyjemne uczucie. Wreszcie zaryzykowała i rozchyliła delikatnie powieki. Do pokoju nie wpadła ani odrobina światła. Wszystko wskazywało na to, że na dworze panowała noc. Nagle drzwi do pokoiku otworzyły się i do środka weszła młoda dziewczyna.
- Obudziłaś się - powiedziała z uśmiechem - Chcesz się czegoś napić?
Yasi nie była w stanie odpowiedzieć. Miała wrażenie, że jeśli tylko otworzy usta, padnie nieprzytomna na ziemię. Tak chciało jej się pić, ale jak w takim razie poinformować o tym dziewczynę. Ta na szczęście była wystarczająco domyślna, by przynieść jej wodę. Anielica przyjęła ją z wdzięcznością, zjadała coś, a później zasnęła.
Jej egzystencja wyglądała podobnie przez kilka dni. Jadła, piła, a następnie spała. I tak w kółko. Po jakimś czasie była w stanie ustać chwilę na nogach. Nie nalazła nigdzie buteleczek od Mesmera, dlatego zdecydowała, że jak tylko będzie w stanie, zejdzie na dół do jego pracowni i dowie się co też ma reklamować w całej Alaranii. Kiedy stwierdziła, że wystarczy jej sił na zejście po schodach i późniejsze wejście, udała się do upiora. Tym razem, gdy schodziła, nie trafiła na resztki rozbitego kieliszka. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Jeżeli Mesmer właśnie skórował niemowlę, nie chciała o tym wiedzieć, dlatego grzecznie czekała przed drzwiami na jego pozwolenie na wejście.
- Chciałem zrobić z ciebie kogoś, piekielnego - rzekł kręcąc głową z niezadowoleniem. "Chyba niewolnicę" - przeszło Yasi przez myśl.
- Nie - odparł tamten, jakby czytanie w myślach dziewczyny było najnormalniejszą rzeczą na świecie - nie miałaś być niewolnicą, ale prawdziwym piekielnym. Twoje przeznaczenie dopełniłoby się w piekle, ale ty sama nie wiesz kim chcesz być.
Akghur po raz ostatni pokręcił głową z niezadowoleniem i rozpłynął się w powietrzu. Anielica została sama. Wtedy poczuła ból. Nie wiedziała co się dzieje. Jej ciało zamieniło się po prostu w obolałą masę. Zaczęła się trząść grzechocąc kajdanami. Spojrzała z przerażeniem na swoją dłoń i zobaczyła, że ta rozpada się, kruszy. Krzyknęła, nie wiedząc co dzieje się z jej ciałem. Wraz z krzykiem z jej gardła wyleciała część narządów, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Następnie jej pierś przeszył ostry ból, jakby ktoś chciał z niej coś wyrwać. Dziewczyna nie miała już sił. Opuściły ją bardzo szybko i nie była w stanie krzyknąć po raz drugi. Jakaś siła ciągle wyrywała coś z jej piersi. Wokół robiło się coraz ciemniej. W końcu wraz z czymś co zostało usunięte z jej organizmu zapadła całkowita ciemność.
Yasi pomału zaczęła odzyskiwać świadomość. Pierwszą rzeczą, którą zrozumiała był fakt, że leży na czymś miękkim, a jej ręce wcale nie są skute. Po chwili przyszła do niej świadomość, że może jednak żyć. Na ten szalony pomysł naprowadził ją ból całego ciała. Wciąż towarzyszyło jej dziwne uczucie rozpadania się. Nie otworzyła oczu. Bała się tego co zobaczy, poza tym było jej całkiem wygodnie. Każdy ruch mógł prowadzić do pojawienia się fali bólu, a Yasi wcale się nie paliła, by spotęgować i tak nieprzyjemne uczucie. Wreszcie zaryzykowała i rozchyliła delikatnie powieki. Do pokoju nie wpadła ani odrobina światła. Wszystko wskazywało na to, że na dworze panowała noc. Nagle drzwi do pokoiku otworzyły się i do środka weszła młoda dziewczyna.
- Obudziłaś się - powiedziała z uśmiechem - Chcesz się czegoś napić?
Yasi nie była w stanie odpowiedzieć. Miała wrażenie, że jeśli tylko otworzy usta, padnie nieprzytomna na ziemię. Tak chciało jej się pić, ale jak w takim razie poinformować o tym dziewczynę. Ta na szczęście była wystarczająco domyślna, by przynieść jej wodę. Anielica przyjęła ją z wdzięcznością, zjadała coś, a później zasnęła.
Jej egzystencja wyglądała podobnie przez kilka dni. Jadła, piła, a następnie spała. I tak w kółko. Po jakimś czasie była w stanie ustać chwilę na nogach. Nie nalazła nigdzie buteleczek od Mesmera, dlatego zdecydowała, że jak tylko będzie w stanie, zejdzie na dół do jego pracowni i dowie się co też ma reklamować w całej Alaranii. Kiedy stwierdziła, że wystarczy jej sił na zejście po schodach i późniejsze wejście, udała się do upiora. Tym razem, gdy schodziła, nie trafiła na resztki rozbitego kieliszka. Stanęła przed drzwiami i zapukała. Jeżeli Mesmer właśnie skórował niemowlę, nie chciała o tym wiedzieć, dlatego grzecznie czekała przed drzwiami na jego pozwolenie na wejście.