Re: [Gdzieś w lesie] Wędrówka.
: Wto Paź 01, 2019 3:39 pm
Z wszystkich bóstw, demonów, wyznań, kultów i innych prasmoków o jakich rozpowiadano w Alaranii, za słuszne Nurdin uznawał tylko jedno. Wierzył w to co sam nazywał „dobrym interesem”. Znajda natomiast wydawała mu się interesującym pomysłem na ciekawą inwestycję. Oczywiście cały czas wszystko opiewało się na założeniu że młoda rzeczywiście ma w sobie coś z smoka, na co sam kowal osobiście nie postawił by choćby rdzawej rueny, jednak skoro Tilia wierzyła Fenestrii, to on z kolei postanowił zaufać przeczuciu driudki, głównie dlatego iż choć druidzi nie mieli nosa do intratnych okazji, to znali się na zwierzętach, a co za tym idzie potrafili je rozpoznać, nawet jeśli na pierwszy rzut oka te ostatnie wyglądały jak małe dziewczynki.
Oczywiście nawet jeśli przyjąć korzystny dla siebie obrót sprawy, Nurdin doskonale rozumiał że taka inwestycja obarczona jest sporym ryzykiem. Choć w tym przypadku na szczęście nie chodziło o możliwość poniesienia dotkliwej finansowej straty, bo Znajda była chuda, niewiele jadła, a jeśli jako smok faktycznie narobiłaby w Fargoth gigantycznego zamieszania, to kowal był gotów wszystkiego się wyprzeć. Przecież nie będzie zgłaszał smoka, tak jak zgłasza się fakt posiadania konia, a zatem ostatecznie jako linię obrany będzie mógł przyjąć stwierdzenie że to nie jest jego smok.
Prawdziwy problem polegał na znalezieniu dla Fenestrii odpowiedniego nauczyciela. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę iż rasy smoków i krasnoludów raczej za sobą nie przepadają, co niestety stanowiło dość powszechnie znany fakt, a z punktu widzenia Nurdina najlepiej by było gdyby przyszły przewodnik dziewczynki tego nie wiedział. Kowal nie zamierzał zakończyć przedwcześnie swoich negocjacji, zostając w czasie ich trwania spalonym na popiół. Nie chciał też by w skutek pobierania rasowych nauk, Znajda się do niego zraziła i zaczęła traktować niczym wroga. Do tego smoki były chciwe i pazerne, a wykształcenie u młodej takich cech, znacznie umniejszyłoby jego zyski. Podsumowując smoczy nauczyciel zdecydowanie odpadał.
W tej sytuacji kowal szybko znalazł kolejne rozwiązanie. Przecież miał obok siebie Tilię. A Tilia wiedziała wszystko o zwierzętach. Leczyła zwierzęta. Uczyła ryby pływać, wiewiórki skakać, a jeże… robić to coś co robiły jeże. To oczywiście że powinna również wiedzieć dużo o smokach. Na przykład to w jaki sposób owe poczwary zmieniają swoją formę. Z Tilią był jednak problem iż ta była zbyt naiwna i łatwowierna, a nade wszystko zbyt hojna. Z kolei Fenestri która dzieli się wszystkim co ma, to też była nieciekawa wizja.
Alternatywnie Nurdin trzymał w zanadrzu jeszcze jeden pomysł.
- Tilio, tak sobie myślę że szukanie smoka to nie najlepszy rada. Przecież na świecie jest dużo innych istot, które zmieniają swoje kształty. Wszystko to chyba działa tak samo? Całe te koto, liso, jeżołaki, może któryś z nich pokazałby naszej Znajdzie na czym polega sztuczka? Istnieją jeżołaki, prawda? Byłoby to dużo bezpieczniejsze, no i … jak mniemam tańsze. – Zaproponował Krasnolud.
Słysząc powyższa sugestię, Fenestrii spoglądała na druidke z miną świadczącą o jednoczesnym rozbawieniu wynikającym z naiwności kowala, zdziwieniu faktem iż ktoś tak wiekowy może wiedzieć tak mało i w końcu z zakłopotaniu tym iż sama stanowi dla nich problem.
- Nie chcę być smokiem, tylko druidem! – Zdecydowała dziewczynka.
Oczywiście nawet jeśli przyjąć korzystny dla siebie obrót sprawy, Nurdin doskonale rozumiał że taka inwestycja obarczona jest sporym ryzykiem. Choć w tym przypadku na szczęście nie chodziło o możliwość poniesienia dotkliwej finansowej straty, bo Znajda była chuda, niewiele jadła, a jeśli jako smok faktycznie narobiłaby w Fargoth gigantycznego zamieszania, to kowal był gotów wszystkiego się wyprzeć. Przecież nie będzie zgłaszał smoka, tak jak zgłasza się fakt posiadania konia, a zatem ostatecznie jako linię obrany będzie mógł przyjąć stwierdzenie że to nie jest jego smok.
Prawdziwy problem polegał na znalezieniu dla Fenestrii odpowiedniego nauczyciela. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę iż rasy smoków i krasnoludów raczej za sobą nie przepadają, co niestety stanowiło dość powszechnie znany fakt, a z punktu widzenia Nurdina najlepiej by było gdyby przyszły przewodnik dziewczynki tego nie wiedział. Kowal nie zamierzał zakończyć przedwcześnie swoich negocjacji, zostając w czasie ich trwania spalonym na popiół. Nie chciał też by w skutek pobierania rasowych nauk, Znajda się do niego zraziła i zaczęła traktować niczym wroga. Do tego smoki były chciwe i pazerne, a wykształcenie u młodej takich cech, znacznie umniejszyłoby jego zyski. Podsumowując smoczy nauczyciel zdecydowanie odpadał.
W tej sytuacji kowal szybko znalazł kolejne rozwiązanie. Przecież miał obok siebie Tilię. A Tilia wiedziała wszystko o zwierzętach. Leczyła zwierzęta. Uczyła ryby pływać, wiewiórki skakać, a jeże… robić to coś co robiły jeże. To oczywiście że powinna również wiedzieć dużo o smokach. Na przykład to w jaki sposób owe poczwary zmieniają swoją formę. Z Tilią był jednak problem iż ta była zbyt naiwna i łatwowierna, a nade wszystko zbyt hojna. Z kolei Fenestri która dzieli się wszystkim co ma, to też była nieciekawa wizja.
Alternatywnie Nurdin trzymał w zanadrzu jeszcze jeden pomysł.
- Tilio, tak sobie myślę że szukanie smoka to nie najlepszy rada. Przecież na świecie jest dużo innych istot, które zmieniają swoje kształty. Wszystko to chyba działa tak samo? Całe te koto, liso, jeżołaki, może któryś z nich pokazałby naszej Znajdzie na czym polega sztuczka? Istnieją jeżołaki, prawda? Byłoby to dużo bezpieczniejsze, no i … jak mniemam tańsze. – Zaproponował Krasnolud.
Słysząc powyższa sugestię, Fenestrii spoglądała na druidke z miną świadczącą o jednoczesnym rozbawieniu wynikającym z naiwności kowala, zdziwieniu faktem iż ktoś tak wiekowy może wiedzieć tak mało i w końcu z zakłopotaniu tym iż sama stanowi dla nich problem.
- Nie chcę być smokiem, tylko druidem! – Zdecydowała dziewczynka.