Nowa Aeria ⇒ [Lochy] Pomoc dla wilkołaka.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
- Pff marna forma ironii.- wypowiedział już spokojny elf po czym przemienił się w swoją smoczą formę i mimo ciasnoty loszku pewnie się jakoś zmieścił z powodu dość niewielkich(jak na smoka ) rozmiarów. - Ciekawi mnie jak połączenie szczeniaka jakiegoś pieska z farmy i czegoś co przypomina człowieka może krytykować innych. Cóż widać to twój sposób na dowartościowanie się. - smokołak uśmiechnął się ironicznie.- Wilczek udaje wilka mimo iż dał się złapać hyclowi. Nie popisuj się niczym naburmuszony szczeniak bo raczej nikomu w tym nie zaimponujesz a najwyżej poszczekaj sobie. Więc może przestaniesz się zachowywać niczym królewna i wysłuchasz tego co mam do powiedzenia co? Po pierwsze nie przyszedłem tu za tą dziewczyną, panią czy jak tam woli żeby ja nazywać. Po 2 jestem Amadeusz Amadeuszxarion jeśli wolisz. Po 3 może i się wydostaniesz może ja się wydostanę a może ta pani się wydostane a ja mam do ciebie sprawę dlatego chciałem cię uwolnić. . Po 4 ja ci się nie podobam i przepraszam za to że wadzę ci i tej pani i jeśli nie otrzymam od was pozwolenie na podążanie z wami udam się gdzie indziej. Pasuje ci to?-powiedział smokołak na jednym wydechu i zbliżył pysk do wilkołaka.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Dwayt
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 132
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Słowa rudowłosej kobiety wskazywać by mogły na to iż jest znudzona, ale Dwaytowi nie wydawało się, aby mogło to być możliwe, przy dwóch tak dziwnych i irytujących mężczyznach, stwierdził więc, że rudowłosa sprawia jedynie takie pozory, lub też on sam źle zinterpretował jej zachowanie.
Elf zaczął swój wywód w miedzy czasie przybierając zwierzęcą formę... cóż faktycznie w Dwaycie widok smokołaka wzbudził ciekawość i zaintrygowanie, może w jego sercu zagościłby nawet strach, gdyby nie to, że smok przebywał w małym korytarzu który znacznie ograniczał możliwość jego ruchów, tutaj raczej wilkołak miałby przewagę, ale nie widział potrzeby walki. Pozwolił smokowi swobodnie mówić, nie przerywał mu, choć musiał przyznać, że z niecierpliwością czekał na koniec jego bezsensownego wywodu. Kiedy już wreszcie zamilkł, Dwayt zrozumiał, że mężczyzna przybrał swoją prawdziwą formę, aby wzbudzić w nich strach, być może również chciał tym samym przekonać ich, że jest coś wart, lub faktycznie jak mówił wcześniej przyda się, jednak wilkołak był innego zdania.
- Zacznijmy od tego, że nie posługiwałem się ironią. Poza tym nie chce znać twojego imienia, a sprawa którą do mnie masz kompletnie mnie nie obchodzi. Nie masz mojego pozwolenia, aby podążać za mną, dodatkowo znów zwracasz się w liczbie mnogiej, nie ma nas, jestem ja i ta kobieta, jeśli ona chce, abyś z nią podróżował to droga wolna, ale ja nie mam ochoty na twoje towarzystwo. Wystarczy, że muszę borykać się z własną bestią, nie chce kolejnej. -
Paszcza smokołaka jak na gust Dwayta znajdowała się o wiele za blisko jego własnej twarzy, położył więc na niej dłoń i delikatnie odepchnął w tył, dając tym samym znak Amadeuszowi, że ma ją natychmiast zabrać.
- Odór z twojej paszczy jest nie do zniesienia, zatem mógłbyś zabrać ją sprzed mojego lica. -
Sam dziwił się własnym zachowaniem, już od dłuższego czasu prowadzi bezsensowną konwersacje z elfem. Od czasu spotkania Tii nauczył się panować nad własnymi emocjami i hamować przemianę w wilka który nie rzadko był żądny krwi i ofiar. Nigdy nie pomyślałby nawet, że jest w stanie tak długo trzymać nerwy na wodzy. Zaśmiał się sam z siebie *pokusa mnie czegoś nauczyła...* pomyślał i prychnął.
Elf zaczął swój wywód w miedzy czasie przybierając zwierzęcą formę... cóż faktycznie w Dwaycie widok smokołaka wzbudził ciekawość i zaintrygowanie, może w jego sercu zagościłby nawet strach, gdyby nie to, że smok przebywał w małym korytarzu który znacznie ograniczał możliwość jego ruchów, tutaj raczej wilkołak miałby przewagę, ale nie widział potrzeby walki. Pozwolił smokowi swobodnie mówić, nie przerywał mu, choć musiał przyznać, że z niecierpliwością czekał na koniec jego bezsensownego wywodu. Kiedy już wreszcie zamilkł, Dwayt zrozumiał, że mężczyzna przybrał swoją prawdziwą formę, aby wzbudzić w nich strach, być może również chciał tym samym przekonać ich, że jest coś wart, lub faktycznie jak mówił wcześniej przyda się, jednak wilkołak był innego zdania.
- Zacznijmy od tego, że nie posługiwałem się ironią. Poza tym nie chce znać twojego imienia, a sprawa którą do mnie masz kompletnie mnie nie obchodzi. Nie masz mojego pozwolenia, aby podążać za mną, dodatkowo znów zwracasz się w liczbie mnogiej, nie ma nas, jestem ja i ta kobieta, jeśli ona chce, abyś z nią podróżował to droga wolna, ale ja nie mam ochoty na twoje towarzystwo. Wystarczy, że muszę borykać się z własną bestią, nie chce kolejnej. -
Paszcza smokołaka jak na gust Dwayta znajdowała się o wiele za blisko jego własnej twarzy, położył więc na niej dłoń i delikatnie odepchnął w tył, dając tym samym znak Amadeuszowi, że ma ją natychmiast zabrać.
- Odór z twojej paszczy jest nie do zniesienia, zatem mógłbyś zabrać ją sprzed mojego lica. -
Sam dziwił się własnym zachowaniem, już od dłuższego czasu prowadzi bezsensowną konwersacje z elfem. Od czasu spotkania Tii nauczył się panować nad własnymi emocjami i hamować przemianę w wilka który nie rzadko był żądny krwi i ofiar. Nigdy nie pomyślałby nawet, że jest w stanie tak długo trzymać nerwy na wodzy. Zaśmiał się sam z siebie *pokusa mnie czegoś nauczyła...* pomyślał i prychnął.
Ostatnio edytowane przez Dwayt 14 lat temu, edytowano łącznie 1 raz.
- Megaera
- Szukający drogi
- Posty: 41
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
- Zdziwiłbyś się gdybym Ci powiedziała, jak powinieneś mnie tytułować - wymamrotała pod nosem. O tak... Takich tytułów się w Alaranii nie spotyka - pomyślała. Patrzyła na scenkę rozgrywającą się przed nią i nie mogła zrozumieć, w jaki sposób wilkołak powstrzymuje się od przemiany. Musi mieć naprawdę silną wolę, bo Amadeusz jawnie obrażał go, co zwykle prowadziło do szybkiej śmierci poprzez rozerwanie gardła wilczymi pazurami. Chociaż smocze łuski mogły to utrudnić.
- Tak, tak, tak - powiedziała z poirytowaniem. Odeszła od ściany i stanęła obok wilkołaka. - Ale może łaskawie, panie smoku, zmienisz się w swą elfią postać? I przestaniecie toczyć te słowne gierki? Za chwilę będą tu żołnierze, a wy się przekomarzacie jak para dzieciaków! - powiedziała lodowatym głosem, który nie pasował do całej jej ognistej postaci. - Jeśli chcecie, możecie tu zostać i bawić się dalej, ale ja nie mam zamiaru być wieziona - znowu dodała w myślach.
- Tak, tak, tak - powiedziała z poirytowaniem. Odeszła od ściany i stanęła obok wilkołaka. - Ale może łaskawie, panie smoku, zmienisz się w swą elfią postać? I przestaniecie toczyć te słowne gierki? Za chwilę będą tu żołnierze, a wy się przekomarzacie jak para dzieciaków! - powiedziała lodowatym głosem, który nie pasował do całej jej ognistej postaci. - Jeśli chcecie, możecie tu zostać i bawić się dalej, ale ja nie mam zamiaru być wieziona - znowu dodała w myślach.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Amadeusz przyjął z powrotem swoją elfa postać- Tu ma pani racje. - Powiedział dość spokojnie i popatrzył jeszcze raz na wilkołaka oraz dziewczynę. A tymczasem Kartix poszedł w stronę wyjścia a zaraz za nim udał się elf.- Powodzenia w wydostaniu się z stąd. A jeśli ktoś chce wylecieć z tego cholernego miasta szybko to zapraszam na lot .- powiedział elf z uśmiechem po czym wyjął miecze i znów powoli udawał się w stronę wyjścia. Nie poszło tak dobrze jak myślałem. Ale będę musiał zdobyć sprzymierzeńców jeśli chce jeszcze pożyć. pomyślał elf.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Dwayt
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 132
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Potyczki słowne trwały w najlepsze, Dwayt musiał nawet przyznać iż poniekąd sprawiały one, że dobrze się bawił. Od dawna nie miał okazji wymienić się z nikim złośliwościami i obelgami. Strażnik który pilnował celi nie był zbyt rozmowny, właściwie to zdawać by się mogło, że jest niemową, ale kiedyś Dwayt podsłuchał jego rozmowę z kapitanem.
To wszystko nie sprawiało niestety, że bardziej lubił elfa, był irytujący i nieznośny, na dodatek zbyt elfi jak dla niego.
Doskonały wilczy słuch sprawił, że słowa kobiety dotarły do jego uszu choć nie do końca je zrozumiał. Zwykle szeptu, czy też w tym przypadku mamrotania używa się gdy pragniemy skomentować zachowanie osób znajdujących się w pobliżu, lub też przekazać informacje nie przeznaczone dla osób trzecich. W tym wypadku Dwaytowi zdawało się, że bardziej prawdopodobna jest pierwsza możliwość i nie wiedzieć, czemu był ciekaw co myśli sobie teraz o nich nieznajoma.
Jego wzrok na dłużej ugrzęzł na kobiecie dopiero gdy odeszła od ściany i ruszyła w jego stronę, spodziewał się raczej, że przystanie po stronie elfa, a jednak skryła się za jego barkiem. Zdziwiło go to ponieważ nie zapraszał jej do wspólnej podróży, a wręcz namawiał, aby z poszła w swoją stronę, to nie zachęcało na pewno do bliższego poznania, czy też zaufania, niemniej jednak intrygowała go jej osoba, chociaż nie chciał robić sobie problemów, to może warto byłoby poznać się z tą panną nieco bliżej.
Wystarczyło kilka słów ognistowłosej, aby przywołać elfa do porządku, kto by pomyślał... oswoiła sobie zwierzątko.
Smok zniknął, a na jego miejsce znów powrócił brzydki elf, Dwayt poczuł się nieco zawiedziony, ale wolał się skupić na kobiecie.
Trzeba było przyznać, że w pewnym sensie miała ona racje, prędzej czy później ktoś przyjdzie zmienić warte, a wtedy zastanie ich tutaj w lochu, rozmawiających sobie przy truchle strażnika jak gdyby nigdy nic.
Ruszył więc do wyjścia kompletnie ignorując propozycje elfa, chciał się go jak najszybciej pozbyć, a nie używać go jako transportu, chociaż to oznaczałoby wyższość nad nim.
To wszystko nie sprawiało niestety, że bardziej lubił elfa, był irytujący i nieznośny, na dodatek zbyt elfi jak dla niego.
Doskonały wilczy słuch sprawił, że słowa kobiety dotarły do jego uszu choć nie do końca je zrozumiał. Zwykle szeptu, czy też w tym przypadku mamrotania używa się gdy pragniemy skomentować zachowanie osób znajdujących się w pobliżu, lub też przekazać informacje nie przeznaczone dla osób trzecich. W tym wypadku Dwaytowi zdawało się, że bardziej prawdopodobna jest pierwsza możliwość i nie wiedzieć, czemu był ciekaw co myśli sobie teraz o nich nieznajoma.
Jego wzrok na dłużej ugrzęzł na kobiecie dopiero gdy odeszła od ściany i ruszyła w jego stronę, spodziewał się raczej, że przystanie po stronie elfa, a jednak skryła się za jego barkiem. Zdziwiło go to ponieważ nie zapraszał jej do wspólnej podróży, a wręcz namawiał, aby z poszła w swoją stronę, to nie zachęcało na pewno do bliższego poznania, czy też zaufania, niemniej jednak intrygowała go jej osoba, chociaż nie chciał robić sobie problemów, to może warto byłoby poznać się z tą panną nieco bliżej.
Wystarczyło kilka słów ognistowłosej, aby przywołać elfa do porządku, kto by pomyślał... oswoiła sobie zwierzątko.
Smok zniknął, a na jego miejsce znów powrócił brzydki elf, Dwayt poczuł się nieco zawiedziony, ale wolał się skupić na kobiecie.
Trzeba było przyznać, że w pewnym sensie miała ona racje, prędzej czy później ktoś przyjdzie zmienić warte, a wtedy zastanie ich tutaj w lochu, rozmawiających sobie przy truchle strażnika jak gdyby nigdy nic.
Ruszył więc do wyjścia kompletnie ignorując propozycje elfa, chciał się go jak najszybciej pozbyć, a nie używać go jako transportu, chociaż to oznaczałoby wyższość nad nim.
- Megaera
- Szukający drogi
- Posty: 41
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Była zadowolona, że jej słowa przyniosły skutek, o jakim nawet nie myślała. Złożyli broń, co więcej, rozeszli się w milczącej zgodzie. Można było to uznać za pewien sukces.
Zauważyła, że wilk przygląda się jej badawczo, ale zignorowała to spojrzenie. Zastanawiała się jedynie, o czym myśli - "Jakże łatwo byłoby rozszarpać jej gardło" czy też "Ciekawe, czy byłaby dobrą towarzyszką podróży".
Amadeusz zaczął już odchodzić, należało wiec się odezwać. I powinna pożegnać go z szacunkiem, nie ważne, czy na niego zasługiwał, czy też nie. Nie jej to oceniać.
- Dziękuję za propozycję, panie smoku - powiedziała najbardziej uprzejmym tonem, na jaki było ją stać. - Jednak nie skorzystam. Może pozostawanie w mieście jest ryzykowne, ale bez ryzyka nie ma zabawy - uśmiechnęła się, ukazując równe, białe zęby. - A skoro korytarz jest już odblokowany, nic nie stoi na mojej drodze - położyła ręce na biodrach i przeniosła ciężar na drugą nogę. Czy rzeczywiście zostanę w mieście? - pomyślała, ale po chwili zdecydowała, że zda się na los i ruszyła z w kierunku wyjścia tą samą drogą, którą uprzednio oddalił się elf i którą odchodził wilkołak.
Zauważyła, że wilk przygląda się jej badawczo, ale zignorowała to spojrzenie. Zastanawiała się jedynie, o czym myśli - "Jakże łatwo byłoby rozszarpać jej gardło" czy też "Ciekawe, czy byłaby dobrą towarzyszką podróży".
Amadeusz zaczął już odchodzić, należało wiec się odezwać. I powinna pożegnać go z szacunkiem, nie ważne, czy na niego zasługiwał, czy też nie. Nie jej to oceniać.
- Dziękuję za propozycję, panie smoku - powiedziała najbardziej uprzejmym tonem, na jaki było ją stać. - Jednak nie skorzystam. Może pozostawanie w mieście jest ryzykowne, ale bez ryzyka nie ma zabawy - uśmiechnęła się, ukazując równe, białe zęby. - A skoro korytarz jest już odblokowany, nic nie stoi na mojej drodze - położyła ręce na biodrach i przeniosła ciężar na drugą nogę. Czy rzeczywiście zostanę w mieście? - pomyślała, ale po chwili zdecydowała, że zda się na los i ruszyła z w kierunku wyjścia tą samą drogą, którą uprzednio oddalił się elf i którą odchodził wilkołak.
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Elf zaczął udawać się w stronę drzwi.- Nie sądziłem że pójdzie tak źle. Jaki jest twój następny "doskonały" plan?-Prychnął smokołak do kota. - Pff. Ty lepiej zastanów się co zrobić. Musimy być przygotowani. A raczej oni nam nie pomogą a przynajmniej wilkołak.-kot wskazał łepkiem Dwaryta. A potem obaj udali się w stronę wyjścia ale kot nagle zawrócił i spojrzał się na Meg.- Przepraszam za niego. On zawsze taki jest. Jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy to mam nadzieję że w bardziej sprzyjających warunkach.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
- Dwayt
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 132
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Po chwili szybszego marszu wreszcie dotarł na świeże powietrze, wziął kilka głębszych wdechów delektując się wolnością, a zaraz rozejrzał się uważnie po okolicy, sprawdzając tym samym czy przypadkiem ktoś nie obserwuje jego ucieczki. Wyglądało na to, iż nie spodziewali się, że ktoś zechce go uwolnić, toteż w pobliżu było pusto, był tego pewny, choć wszystko spowiła noc. Widoczność była ograniczona, ale jego jak przystało na wilka wyostrzony wzrok przyzwyczaił się do ciemności celi, zatem mrok nocy nie miał przed nim tajemnic i nie mógł ukryć żadnych sekretów czy szczegółów.
Wydostanie się w tej sytuacji z miasta nie zdawało mu się być teraz ogromnym problemem, a raczej marną błahostką. Pozbył się zmiennokształtnego, a i rudowłosa kobieta nie wyraziła chęci ucieczki z miasta, a nawet wspomniała coś o pozostaniu tutaj, to wszystko ułatwiało sprawę, zabranie kogoś ze sobą mogłoby być niebezpieczne i niewygodne.
Ruszył więc przed siebie, ulice były puste, ale nie wydało mu się to dziwne, był środek nocy, trzeba dodać, że bardzo chłodnej nocy, nikt nie miał ochoty wyściubiać nosa ze swojej chałupy. Po mieście zapewne kręciło się jedynie kilku strażników szukających bezdomnych, złodziejaszków czy też innego rodzaju przestępców. Nauczył się jednak iż powinno się na zimne dmuchać więc wybierał najciemniejsze i najwęższe uliczki, tutaj prawdopodobieństwo spotkania kogokolwiek malało do zera. Przemykał między domami, gospodami i karczmami, aż wreszcie znalazł się blisko ogromnej kamiennej bramy. Z obu jej stron ciągnął się wysoki na 35 stóp mur, na szczęście ona sama była otwarta, choć chroniona przez 3 strażników. Dwayt postanowił zaczekać, być może będzie miał szczęście i strażnicy odejdą pozostawiając mu wolną drogę, w najgorszym wypadku będzie zmuszony użyć siły.
Wydostanie się w tej sytuacji z miasta nie zdawało mu się być teraz ogromnym problemem, a raczej marną błahostką. Pozbył się zmiennokształtnego, a i rudowłosa kobieta nie wyraziła chęci ucieczki z miasta, a nawet wspomniała coś o pozostaniu tutaj, to wszystko ułatwiało sprawę, zabranie kogoś ze sobą mogłoby być niebezpieczne i niewygodne.
Ruszył więc przed siebie, ulice były puste, ale nie wydało mu się to dziwne, był środek nocy, trzeba dodać, że bardzo chłodnej nocy, nikt nie miał ochoty wyściubiać nosa ze swojej chałupy. Po mieście zapewne kręciło się jedynie kilku strażników szukających bezdomnych, złodziejaszków czy też innego rodzaju przestępców. Nauczył się jednak iż powinno się na zimne dmuchać więc wybierał najciemniejsze i najwęższe uliczki, tutaj prawdopodobieństwo spotkania kogokolwiek malało do zera. Przemykał między domami, gospodami i karczmami, aż wreszcie znalazł się blisko ogromnej kamiennej bramy. Z obu jej stron ciągnął się wysoki na 35 stóp mur, na szczęście ona sama była otwarta, choć chroniona przez 3 strażników. Dwayt postanowił zaczekać, być może będzie miał szczęście i strażnicy odejdą pozostawiając mu wolną drogę, w najgorszym wypadku będzie zmuszony użyć siły.
- Megaera
- Szukający drogi
- Posty: 41
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Człowiek (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Gadający kot? Niezła ciekawostka - pomyślała.
- Też mam taką nadzieję - powiedziała chłodno. - Dzisiejsza noc nie sprzyja chyba poznawaniu nowych osób - minęła smokołaka i wyszła na świeże powietrze. Otulił ją mrok nocy. Po wilkołaku nie było śladu, a nie miała ochoty na przebywanie z elfem, chociaż jego kot wydawał się być dobrym towarzyszem rozmów. Założyła kaptur na głowę i zniknęła w ciemnej uliczce.
Nagle usłyszała za sobą kroki i szczęk zbroi. Zaklęła pod nosem i przyspieszyła. Biegła, ile miała sił, klucząc w labiryncie uliczek. Żołnierze byli tuż za nią, słyszała krzyki, widziała ich kątem oka. Jak mogła być taka głupia i dać się zauważyć?! Nagle wypadła na pusta drogę prowadzącą do bramy, od której nadeszło trzech żołnierzy. Zaklęła ponownie i skupiła się. Użyła magii chaosu, niszcząc miecze najbliższych dwóch przeciwników, trzeciego zaatakowała własnym. W czasie, gdy odpierał jej ciosy rozgrzała rękojeść jego broni i strażnik rzucił parzący metal. Wypadła do przodu i po chwili zniknęła za bramą.
Ciąg Dalszy: Megaera
- Też mam taką nadzieję - powiedziała chłodno. - Dzisiejsza noc nie sprzyja chyba poznawaniu nowych osób - minęła smokołaka i wyszła na świeże powietrze. Otulił ją mrok nocy. Po wilkołaku nie było śladu, a nie miała ochoty na przebywanie z elfem, chociaż jego kot wydawał się być dobrym towarzyszem rozmów. Założyła kaptur na głowę i zniknęła w ciemnej uliczce.
Nagle usłyszała za sobą kroki i szczęk zbroi. Zaklęła pod nosem i przyspieszyła. Biegła, ile miała sił, klucząc w labiryncie uliczek. Żołnierze byli tuż za nią, słyszała krzyki, widziała ich kątem oka. Jak mogła być taka głupia i dać się zauważyć?! Nagle wypadła na pusta drogę prowadzącą do bramy, od której nadeszło trzech żołnierzy. Zaklęła ponownie i skupiła się. Użyła magii chaosu, niszcząc miecze najbliższych dwóch przeciwników, trzeciego zaatakowała własnym. W czasie, gdy odpierał jej ciosy rozgrzała rękojeść jego broni i strażnik rzucił parzący metal. Wypadła do przodu i po chwili zniknęła za bramą.
Ciąg Dalszy: Megaera
-Gdzie idziesz?
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
-Tam, gdzie ziemia pożywi się krwią i cierpieniem, ale martwe ciała ułożą drogę do wybawienia...
-Brzmi ciekawie, idę z Tobą.
- Dwayt
- Mieszkaniec Sennej Krainy
- Posty: 132
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Wilkołak
- Profesje:
- Kontakt:
Zauważył nadbiegającą ognistowłosą, w pierwszej chwili chciał ją zatrzymać, ale pomyślał, że może mu pomóc. Strażnicy ruszyli w jej stronę. Dwayt był spokojny, przyglądał się poczynaniom rudej z uśmiechem, był święcie przekonany, że kobieta szybko okręci sobie strażników wokół palca. Jakże bardzo się pomylił, nawet jej przez myśl nie przeszło, aby tego dokonać. Albo naprawdę bardzo się szanowała, albo lubiła zadawać ból i walczyć, innego rozwiązania w tym wypadku nie widział. Zastanawiał się czy nie wkroczyć i pomóc jej, ale świetnie sobie poradziła, rozbroiła dwóch z trzech strażników i zadała cios temu stojącemu najdalej. Trudno było uwierzyć, że jest kobietą, nad mieczem miała taką władzę jak każdy mężczyzna nad swoją męskością, jej ciosy były celne i bardzo silne, ostatni ze strażników upuścił miecz, wtedy też dziewczyna zaczęła uciekać. Gonili ją przez kilka chwil, wyszli nawet przed bramę, ale ich ciężkie zbroje ograniczały ruchy i spowalniały bieg, poza tym byli bez broni, a z pewnością nie umknęły im umiejętności przeciwniczki, woleli więc nie ryzykować. Dwayt wyczuł, że to właśnie ten moment na który czekał. Jego ciało zaczęło się zmieniać, mięśnie stawały się coraz bardziej wykształcone i większe, choć później trudno było dostrzec ich dokładny zarys ponieważ skryły się pod grubą, gęstą powłoką sierści, usta i nos mężczyzny przekształciły się w wydłużony pysk, a oczy przybrały zwierzęcego wyglądu, ich kolor stał się również intensywniejszy, paznokcie u rąk zmieniły się w ostre szpony, a raczej pazury stworzone do rozszarpywania wszystkiego co znajdzie się w ich zasięgu. Jego ruchy były bardzo szybkie, już po kilku sekundach wysoka na siedem stóp, owłosiona bestia bliżej znana jako wilkołak stała przed strażnikami obnażając kły. Ślina ściekała mu po brodzie, kilka kropel upadło już na piaszczystą ziemie. Strażnicy chcieli uciec, ale poczuli strach i zwątpienie w to, że im się uda. Dwayt nie czekał długo na atak, zamachnął się ręką zahaczając pazurami o twarz i gardło najbliżej stojącego mężczyzny, upadł on na ziemie, a z jego ust broczyła się krew która szybko wsiąkała w ziemie zmieniając jej kolor na szkarłatny. Drugi z mężczyzn przyglądał się martwemu ciału starego przyjaciela i nie spostrzegł się nawet gdy i jego gardło zostało rozszarpane przez Dwayta. Ostatni ze strażników ruszył do desperackiej ucieczki, jednakże ta sztuka mu się nie udała, wilkołak dopadł go kilkanaście metrów dalej, ten jednak krzyczał zanim Dwayt pozbawił go życia. Po wszystkim z gardła zmiennokształtnego wydobył się przeraźliwy ryk który postawił całe miasto na nogi. Ruszył przez bramę pędząc tak szybko jak na to pozwalała mu jego zwierzęca postać.
Ostatnio edytowane przez Dwayt 14 lat temu, edytowano łącznie 2 razy.
- Amadeusz
- Błądzący na granicy światów
- Posty: 24
- Rejestracja: 14 lat temu
- Rasa: Smokołak (Przybysz)
- Profesje:
- Kontakt:
Widząc owe przedstawienie wiedział, że pewnie stracił cennych sojuszników. Zauważyło go dwóch strażników, którzy bez słowa wyjaśnienia nań ruszyli, tylko po to, aby w chwilę później paść na ziemię. Sam Amadeusz wykonał piruet, przy którym obaj zaskoczeni szybkością owego stracili głowy.
- No to… ruszamy - wyszeptał cicho, po czym szybko przemienił się w swoja smoczą formę. Zauważył go jakiś młokosowaty strażnik i w przypływie głupiego heroizmu zaszarżował na niego, aby po chwili skończyć nadzianym na koniec ogona półsmoka. Po czym legł na ziemię martwy a sam smok odleciał kierując się w kierunku bliżej nieokreślonym.
- No to… ruszamy - wyszeptał cicho, po czym szybko przemienił się w swoja smoczą formę. Zauważył go jakiś młokosowaty strażnik i w przypływie głupiego heroizmu zaszarżował na niego, aby po chwili skończyć nadzianym na koniec ogona półsmoka. Po czym legł na ziemię martwy a sam smok odleciał kierując się w kierunku bliżej nieokreślonym.
Smocza forma http://th.interia.pl/51,b96c532712104268/czarny49az2.jpg
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Katrix http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQR9OQtXWkBL2NkDnFX6IQuLSyTBbtmxp6a9cLnCpRfA9u9TPqQ_g
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości