Jadeitowe Wybrzeże ⇒ [Nad Oceanem] Zagubiona.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Czyli jednak zdrada... pomyślała Villemo. Straże, łowcy, coś za coś... całe to bractwo rycerskie, honor, cele, zadania... wszystko jedno wielkie kłamstwo. Kolejni pretendenci do unicestwienia Otchłani...
- Nie jestem więźniem, tak? Więc chce opuścić to miejsce natychmiast. Najwidoczniej kolejny raz źle dobrałam towarzystwo. Nie obchodzą mnie wasi strażnicy, łowcy i Ci wszyscy, dla których jestem tu wrogiem. Serdecznie dziękuję, za coś za coś, nie potrzebuje układów, w których ja wiem co dostanę, ale nie wiem czego oczekuje się ode mnie w zamian. Po rycerzach mogę spodziewać się wszystkiego, to wasze dowództwo może zażądać ode mnie czegokolwiek, a ja nie zamierzam zostać marionetką w ich rękach. Pewnie Ci Twoi przełożeni robią ze mnie przynętę nic więcej, zam takie honorowe zakony, idące za swoimi szlachetnymi ideami, mordujące i nieuczciwe. Nie wiele rozumiem z tego co powiedziałeś o walce z... w właściwie nie wiem z kim... Ale czy sądzisz, że zgodzę się na to wszystko? A jeśli przegrasz, to co? zostanę dziwką jakiegoś waszego kapłana? Zamknęliście mnie w miejscu, w którym nie mogę użyć magii i którego sama nie mogę opuścić, a ponoć nie jestem więźniem. Nie wiem kto tu kogo oszukuje, Ty mnie, czy całe to Twoje rycerstwo Ciebie.
- Nie prosiłam o pomoc Rycerstwa Czarnej Róży, tylko Ciebie... Nie chciałam wsparcia łowców, rycerzy, potworów... tylko Twojego... Myślałam, że... mogę Ci zaufać... Tymczasem przywiodłeś mnie tu... Po co? Bym podpisała wyrok na samą siebie? Umowę, w której po powrocie z Otchłani zażąda się ode mnie nie wiadomo czego? - powiedziała, a po jej policzku spłynęły łzy gorzkiego zawodu, kolejnego zawodu...
- Nie jestem więźniem, tak? Więc chce opuścić to miejsce natychmiast. Najwidoczniej kolejny raz źle dobrałam towarzystwo. Nie obchodzą mnie wasi strażnicy, łowcy i Ci wszyscy, dla których jestem tu wrogiem. Serdecznie dziękuję, za coś za coś, nie potrzebuje układów, w których ja wiem co dostanę, ale nie wiem czego oczekuje się ode mnie w zamian. Po rycerzach mogę spodziewać się wszystkiego, to wasze dowództwo może zażądać ode mnie czegokolwiek, a ja nie zamierzam zostać marionetką w ich rękach. Pewnie Ci Twoi przełożeni robią ze mnie przynętę nic więcej, zam takie honorowe zakony, idące za swoimi szlachetnymi ideami, mordujące i nieuczciwe. Nie wiele rozumiem z tego co powiedziałeś o walce z... w właściwie nie wiem z kim... Ale czy sądzisz, że zgodzę się na to wszystko? A jeśli przegrasz, to co? zostanę dziwką jakiegoś waszego kapłana? Zamknęliście mnie w miejscu, w którym nie mogę użyć magii i którego sama nie mogę opuścić, a ponoć nie jestem więźniem. Nie wiem kto tu kogo oszukuje, Ty mnie, czy całe to Twoje rycerstwo Ciebie.
- Nie prosiłam o pomoc Rycerstwa Czarnej Róży, tylko Ciebie... Nie chciałam wsparcia łowców, rycerzy, potworów... tylko Twojego... Myślałam, że... mogę Ci zaufać... Tymczasem przywiodłeś mnie tu... Po co? Bym podpisała wyrok na samą siebie? Umowę, w której po powrocie z Otchłani zażąda się ode mnie nie wiadomo czego? - powiedziała, a po jej policzku spłynęły łzy gorzkiego zawodu, kolejnego zawodu...
Rycerz przykucną przy kobiecie otarł jej łza i rzekł ze spokojem - przygotuj się wiec do wyjścia z tego miejsca... wezmę dla Ciebie jakieś ubranie i prowiant, nawet odprowadzę bezpiecznie do miasta czy też konia dam, wtedy nasze drogi się zapewne rozłącza. Jak powiedziałem nie jesteś więźniem...
A co do samego Rycerstwa... jesteśmy rycerzami bez domu i bez przyszłości. Jesteśmy jak wędrująca plaga krain która czasem je niszczy by osiągnąć cel , by odzyskać nas dom. Lecz ta historia, zbyt długa by ją opowiadać... w skrzyni obok Ciebie jest gotowe ubranie dla Ciebie, przebierz sie, ja poczekam na zewnątrz. - Wyszedł z jej namiotu, zasłonił wejście ku niemu by nikt nie dostrzegł kobiety i staną obok na jego straży
A co do samego Rycerstwa... jesteśmy rycerzami bez domu i bez przyszłości. Jesteśmy jak wędrująca plaga krain która czasem je niszczy by osiągnąć cel , by odzyskać nas dom. Lecz ta historia, zbyt długa by ją opowiadać... w skrzyni obok Ciebie jest gotowe ubranie dla Ciebie, przebierz sie, ja poczekam na zewnątrz. - Wyszedł z jej namiotu, zasłonił wejście ku niemu by nikt nie dostrzegł kobiety i staną obok na jego straży
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Nie wiem kim jesteście... Nie wiem nawet kim Ty jesteś... i czy mogę Ci ufać pomyślała smutno dziewczyna. Mimo iż rana nadal bolała, Villemo wstała i zaczęła się ubierać. Nie chciała zostać tu ani chwili dłużej. W skrzyni znalazła, o dziwo, bardo ładną, suknię, w kolorze ciemnego fioletu i ciemno zielony płaszcza, z lilią wyhaftowaną na jego środku. Zastanawiała się skąd, w obozie rycerstwa takie ubranie. Czyżby było to kolejna podejrzana rzecz? Nie, Villemo miała większe problemy na głowie, niż rozważania na temat ubrań. W kufrze znalazła także dwie złote wstążki, jedną szerszą, drugą węższą, nie wiedziała za bardzo, czy było one częścią sukni, czy też całkiem osobnym dodatkiem, a jako że sukienka była jej trochę za luźna, szerszą wstążką przewiązała się w pasie. Węższa zaś posłużyła jej do związania włosów. Co prawda zrobienie kucyka, na jej czarnych długich lokach przy pomocy, miękkiej, ześlizgującej się wstążki łatwe nie było, ale udało się.
Kobieta poprawiła jeszcze opatrunek na udzie, zawiązując go mocniej, by nie ześlizgiwał się, po czym wyszła z namiotu.
Kobieta poprawiła jeszcze opatrunek na udzie, zawiązując go mocniej, by nie ześlizgiwał się, po czym wyszła z namiotu.
Rycerz jedynie pośpiesznie wrócił do namiotu, wziął oręż w pośpiechu i do kobiety wrócił. Po czym zaprowadził ją wąskim tunelem gdzieś w głąb jaskiń prowadzącym. O dziwo dotarli nim w końcu do jakby stadnin gdzie konie były trzymane. Rycerz podszedł do stajennego coś mu rzekł, dość cicho. Chłopak jedynie głową skiną i ruszył by po chwili wrócić do postaci z dwoma pięknymi wierzchami szlachetnej krwi.
- Wybierz jednego z nich.. i ruszamy dalej - rzekł do kobiety słabym już głosem
Jeden z koni był cały czarny jak noc najciemniejsza, drugi natomiast biały w brązowe łaty. Miały piękne siodła nie zrobione z czarnej skóry i wyglądały oba na zdrowie silne konie, mimo warunków w jakich przebywały. Do Rycerza i Kobiety także wilk przybiegł... zdaje się ze chciał ruszyć z nimi w dalszą podróż...
A przed nimi grota na przód ... wyjście, wyjście które się znajdywało pod liczną strażą.
- Wybierz jednego z nich.. i ruszamy dalej - rzekł do kobiety słabym już głosem
Jeden z koni był cały czarny jak noc najciemniejsza, drugi natomiast biały w brązowe łaty. Miały piękne siodła nie zrobione z czarnej skóry i wyglądały oba na zdrowie silne konie, mimo warunków w jakich przebywały. Do Rycerza i Kobiety także wilk przybiegł... zdaje się ze chciał ruszyć z nimi w dalszą podróż...
A przed nimi grota na przód ... wyjście, wyjście które się znajdywało pod liczną strażą.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo chwyciła za lejce konia czarnego jak noc i podprowadziła go do Darogana.
- Ten - rzekła. Noga bolała ją niemiłosiernie, ale nie mogła tu zostać. Byłą zmęczona, smutna i zawiedziona. Miała nadzieję, że miasto jest niedaleko. Chciała zostać sama, z dala od czegoś co nazywało siebie rycerstwem. A co z Daroganem? Dziewczyna spojrzała na niego smutno. Czy on faktycznie był tym złym... przecież jej bronił, gdyby nie on, w tym gnieździe szerszeniu zginęła by od razu. I teraz... ma misję, a odprowadza ją do miasta... Ale jak daleko właściwie było do tego miasta...
- Darogan... - zaczęła zanim jeszcze zbliżyli się do wyjścia - daleko jest stąd do miasta?
- Ten - rzekła. Noga bolała ją niemiłosiernie, ale nie mogła tu zostać. Byłą zmęczona, smutna i zawiedziona. Miała nadzieję, że miasto jest niedaleko. Chciała zostać sama, z dala od czegoś co nazywało siebie rycerstwem. A co z Daroganem? Dziewczyna spojrzała na niego smutno. Czy on faktycznie był tym złym... przecież jej bronił, gdyby nie on, w tym gnieździe szerszeniu zginęła by od razu. I teraz... ma misję, a odprowadza ją do miasta... Ale jak daleko właściwie było do tego miasta...
- Darogan... - zaczęła zanim jeszcze zbliżyli się do wyjścia - daleko jest stąd do miasta?
Spojrzał na kobietę swymi zmęczonymi już oczyma i rzekł jej krótko
- Nie wiem , naprawdę nie wiem...
I ruszyli z wolna ku wyjściu, straż bez żadnego słowa przepościła ich. Po krótkiej podroży wzdłuż jaskiń w końcu znaleźli się na zewnątrz obozu. Darogan rzekł do kobiety
- Jestem Twym strażnikiem do miasta, wiec wybierz jaką drogę chce obrać i do którego miasta mam Cie eskortować.
Po tych słowach umilkł już i czekał na to co rzeknie mu niewiasta...
- Nie wiem , naprawdę nie wiem...
I ruszyli z wolna ku wyjściu, straż bez żadnego słowa przepościła ich. Po krótkiej podroży wzdłuż jaskiń w końcu znaleźli się na zewnątrz obozu. Darogan rzekł do kobiety
- Jestem Twym strażnikiem do miasta, wiec wybierz jaką drogę chce obrać i do którego miasta mam Cie eskortować.
Po tych słowach umilkł już i czekał na to co rzeknie mu niewiasta...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
- Ale... ja... nie mam pojęcia tak na prawdę gdzie jesteśmy... Nie znam wybrzeża. Wywiodłeś mnie w całkiem obce miejsce do obozu swych rycerzy, a teraz każesz obierać drogę? Nie mam pojęcia gdzie jestem, nie wiem gdzie są tu miasta... sądziłam że będziesz moim przewodnikiem... Może... po prostu pokaż mi w którą stronę do najbliższych osiedli ludzkich... - rzekła niespokojnie. Taka była prawda, dziewczyna nie miała pojęcia gdzie się znajduje, myślała, że rycerz będzie jej przewodnikiem. Czekając na odpowiedź wskoczyła na konia, nie mogła już dłużej stać, noga bolała ją okrutni
Westchną na jej słowa i jej marudzenie po czym rzekł do wilka który im towarzyszył.
- Prowadź nas do najbliższego z miast.. zdaje się Turmaliia nim jest ?
Wilk zamerdał ogonem, i ruszył a oni za nim... przez noc która była w pełni jedynie gwiazdy świeciły na niebie, oświetlając drogę podróżnikom.
Rycerz milczał w jej trakcie o nic nie zapytany, coś go najwyraźniej gryzło, a może to po prostu zmęczenie ? Jego oczy smutnym blaskiem się mieniły, usta w minę nie zadowolenia ułożyły...
- Prowadź nas do najbliższego z miast.. zdaje się Turmaliia nim jest ?
Wilk zamerdał ogonem, i ruszył a oni za nim... przez noc która była w pełni jedynie gwiazdy świeciły na niebie, oświetlając drogę podróżnikom.
Rycerz milczał w jej trakcie o nic nie zapytany, coś go najwyraźniej gryzło, a może to po prostu zmęczenie ? Jego oczy smutnym blaskiem się mieniły, usta w minę nie zadowolenia ułożyły...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Jechali niecałą godzinę, kiedy Villemo poczuła, że ból w nodze staje się nie do wytrzymania. Owszem, rany na jej ciele regenerowały się bardzo szybko, jednakże nie była to zwykła rana, a nawet jeśli byłaby ona zwyczajna, to przy takim wyczerpaniu organizmu i ona zamiast goić się rozdzierałaby ją bólem. Znaleźli się na skraju jakiegoś lasu nieopodal oceanu, księżyc oświetlał swym blaskiem tafle wiecznie żywej wody, mieniącej się srebrem, sprawiając tym samym, że podróżnicy, mogli widzieć, gdzie się znajdują.
- Prrrrrryy! - zawołała do konia - Stój.
- To nie ma sensu Darogan, oboje jesteśmy wykończeni, ja ledwo utrzymuje się w siodle, a z Tobą pewnie nie jest lepiej. Powinniśmy odpocząć, oboje, w takim stanie daleko nie zajedziemy. W ogóle... ja... przepraszam, że pozwoliłam Ci ruszyć, powinieneś zostać w obozie i tam odpoczywać... To było egoistyczne z mojej strony. Przepraszam. Na prawdę... nie ma sensu żebyśmy jechali dalej, trzeba odpocząć przynajmniej do rana.
- Prrrrrryy! - zawołała do konia - Stój.
- To nie ma sensu Darogan, oboje jesteśmy wykończeni, ja ledwo utrzymuje się w siodle, a z Tobą pewnie nie jest lepiej. Powinniśmy odpocząć, oboje, w takim stanie daleko nie zajedziemy. W ogóle... ja... przepraszam, że pozwoliłam Ci ruszyć, powinieneś zostać w obozie i tam odpoczywać... To było egoistyczne z mojej strony. Przepraszam. Na prawdę... nie ma sensu żebyśmy jechali dalej, trzeba odpocząć przynajmniej do rana.
Spojrzał na kobietę w milczeniu nie wiedząc do dokładniej jej odpowiedzieć, wiec jedynie rzekł słowa które w takim wypadku były by najlepsze... - Twa wola
Po czym spojrzał w stronę wilka i zawołał go po imieniu. Rozejrzał się uważnie po okolicy i westchną cicho
- Nie wiem, czy dobra to myśl by tak odpoczywać pod gołym niebem ale jako ze jestem teraz jedynie Twym strażnikiem do miasta, zdaje się na Twe słowa.
Po czym spojrzał w stronę wilka i zawołał go po imieniu. Rozejrzał się uważnie po okolicy i westchną cicho
- Nie wiem, czy dobra to myśl by tak odpoczywać pod gołym niebem ale jako ze jestem teraz jedynie Twym strażnikiem do miasta, zdaje się na Twe słowa.
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Villemo milczała. Z trudnością zsiadła z konia, a przy zeskoku wręcz jęknęła z bólu. Utykając podeszła do jednego z drzew i przywiązała do niego konia. Rycerz był jakiś dziwny, Villemo nie rozumiała dlaczego, próbowała tłumaczyć to sobie zmęczeniem, ale chyba słabo jej to wychodziło. W tej chwili, mimo obecności rycerza była bezgranicznie samotna, czuła, że są sobie bardziej obcy niż przy pierwszym spotkaniu. Bez słowa, w ciemności usiadła pod jednym z drzew, podciągnęła spódnice by zobaczyć jak miewa się jej noga, niestety, bandaże zaczynały już przesiąkać, Villemo miała jedynie nadzieję, że odpoczynek pozwoli jej organizmowi zregenerować się i tym samym przyspieszyć gojenie rany.
Rycerz postąpił podobnie co jego towarzyska, po zejściu z wierzchowca. Przywiązał go staranie do mocnego drzewa przy koniu Villemo.
Na straży postawił wilka który swymi czujnymi zmysłami nawet drzemiąc mógł szybko zareagować na zbliżające się niebezpieczeństwo.
Sam mężczyzna z dala od kobiety spocą, jedynie dłoń na ostrzu ułożył i oczy swe zmęczone przymkną, przed zaśnięciem rzekł do kobiety
- Spokojnej nocy...
By po chwili zasnąć zmęczony wydarzeniami...
Na straży postawił wilka który swymi czujnymi zmysłami nawet drzemiąc mógł szybko zareagować na zbliżające się niebezpieczeństwo.
Sam mężczyzna z dala od kobiety spocą, jedynie dłoń na ostrzu ułożył i oczy swe zmęczone przymkną, przed zaśnięciem rzekł do kobiety
- Spokojnej nocy...
By po chwili zasnąć zmęczony wydarzeniami...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Mimo wydarzeń poprzedniego dnia i ogromnego zmęczenia, Villemo skulona pod drzewem długo nie mogła zasnąć. Nie wiedziała co ma myśłeć, a już zupełnie co robić, straże jej matki na pewno nadal ją ścigały, odrzuciła pomoc Largona, a rycerz dzięki któremu miała dostać się do Otchłani okazał się być... no właśnie kim on był? Villemo sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Nie miała pojęcia, po czyjej stronie on stoi, nie było on ani jej sprzymierzeńcem, ani wrogiem? Więc czemu właściwie z nią idzie? Może za tym wszystkim kryje się coś czego ona nie dostrzega? Kobieta spojrzała na śpiącego gdzieś nieopodal mężczyznę i... zrobiło jej się przykro... egoistycznie postąpiła pozwalając mu iść tu ze sobą... W końcu rozmyślania dziewczyny przerwał błogi i twardy sen...
***
Promienie porannego, jeszcze nie tak palącego słońca zaczęły delikatnie pieścić skórę Villemo, coś ciepłego i wilgotnego dotykało jej twarzy, czyś oddech ogrzewał jej policzek. Kobieta powoli zaczęła wybudzać się z błogiego snu, a kiedy otwarła oczy, nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.
Nad jej głową stał śnieżnobiały rumak, zmęczony, nierozsiodłany od wielu dni, ale szczęśliwy.
- Shira - wyszeptała zdumiała, głaszcząc klacz po pysku - Wiedziałam, że mnie odnajdziesz.
Kobieta wstała pośpiesznie by uważnie przyjrzeć się swemu rumakowi, ku jej zaskoczeniu, wszystko było na swoim miejscu, juki i ich zawartość, a zwłaszcza to co tak bardzo bała się, że zostanie jej odebrane... miecz. Kobieta od razu wyciągnęła z juków pas i niezwłocznie przyczepiła do niego swój miecz i przewiązała go w pasie, po czym zaczęła rozsiodływać Shirę. Kiedy zmęczony rumak uwolniony został z ciężkiego osprzętu Villemo spokojnie mogła pójść do lasu...
Kobieta dłuższą chwilę zabawiła w egzotycznej puszczy, zbierając słodkie owoce, dla siebie, Shiry i... rycerza rzecz jasna. Kiedy wróciła spokojnie nakarmiła Shirę, po czym usiadła i sama zaczęła jeść, rycerz nadal spał jak zabity. Villemo nie chciała go budzić, wystarczająco dużo już przez nią przeszedł.
***
Promienie porannego, jeszcze nie tak palącego słońca zaczęły delikatnie pieścić skórę Villemo, coś ciepłego i wilgotnego dotykało jej twarzy, czyś oddech ogrzewał jej policzek. Kobieta powoli zaczęła wybudzać się z błogiego snu, a kiedy otwarła oczy, nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.
Nad jej głową stał śnieżnobiały rumak, zmęczony, nierozsiodłany od wielu dni, ale szczęśliwy.
- Shira - wyszeptała zdumiała, głaszcząc klacz po pysku - Wiedziałam, że mnie odnajdziesz.
Kobieta wstała pośpiesznie by uważnie przyjrzeć się swemu rumakowi, ku jej zaskoczeniu, wszystko było na swoim miejscu, juki i ich zawartość, a zwłaszcza to co tak bardzo bała się, że zostanie jej odebrane... miecz. Kobieta od razu wyciągnęła z juków pas i niezwłocznie przyczepiła do niego swój miecz i przewiązała go w pasie, po czym zaczęła rozsiodływać Shirę. Kiedy zmęczony rumak uwolniony został z ciężkiego osprzętu Villemo spokojnie mogła pójść do lasu...
Kobieta dłuższą chwilę zabawiła w egzotycznej puszczy, zbierając słodkie owoce, dla siebie, Shiry i... rycerza rzecz jasna. Kiedy wróciła spokojnie nakarmiła Shirę, po czym usiadła i sama zaczęła jeść, rycerz nadal spał jak zabity. Villemo nie chciała go budzić, wystarczająco dużo już przez nią przeszedł.
Minęło nieco czasu nim rycerz w końcu się przebudził, jakie było jego zdziwienie gdy ujrzał śnieżnobiałego rumaka. Jednak milczał... nie rzekł ni słowa na ten temat, wstał z wolna i do swego wilka poszedł. Przykucną przy zwierzu, szepną mu coś do ucha , a wilk nagle się zerwał i ruszył do lasu... Darogan powstał z wolna, odwrócił się w stronę lasu i obserwował i czekał na jego powrót...
- Villemo
- Kroczący pośród cudzych Marzeń
- Posty: 432
- Rejestracja: 15 lat temu
- Rasa: Nemorianin
- Profesje: Arystokrata , Mag
- Kontakt:
Po śniadaniu Villemo wstała i zaczęła zajmować się Shirą, tak bardzo się za nią tęskniła. Przytulając się do grzbietu swojej klaczy usłyszała, że rycerz, który miał być jej strażnikiem przebudził się. Powoli odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Witaj - rzekła spokojnie, a na jej ustach można było dostrzec cień uśmiechu.
- Mam nadzieję, że choć trochę odpocząłeś, pewnie nie są warunki godne rycerza... ale cóż.. Dobrze Ci się spało? - zapytała nieśmiało - Um... dokąd właściwie wysłałeś Agrosa? Pobiegł do lasu jakby gnany wiatrem - dodała.
- Witaj - rzekła spokojnie, a na jej ustach można było dostrzec cień uśmiechu.
- Mam nadzieję, że choć trochę odpocząłeś, pewnie nie są warunki godne rycerza... ale cóż.. Dobrze Ci się spało? - zapytała nieśmiało - Um... dokąd właściwie wysłałeś Agrosa? Pobiegł do lasu jakby gnany wiatrem - dodała.
Rycerz odwrócił ku niej swój wzrok i rzekł
- Wilk także musi jeść.. wysłałem go więc by sobie coś upolował, co do warunków snów... oj możesz mi wierzyć lepsze takie niż na rozbujanej łajbie która w każdej chwili może zatonąć...,lub zamku który jest pod oblężeniem. Chodź zawsze istniało ryzyko... ze i tu nas jakaś dzika bestia dorwie... jednak widzę ze jedyne co się pojawiło to ten wierzchowiec, niczym z północnego czubka gór śniegowych. Dawne czasy.. - westchną cicho rycerz , po czym dodał.
- Jak wilk wróci objedzony swą zdobyczą, zdaje się ze do miasta ruszyć możemy ? - Zapytał kobiety niepewnie , po czym jego wzrok ku leśnym stępą znów powędrował, wypatrując swego towarzysza...
- Wilk także musi jeść.. wysłałem go więc by sobie coś upolował, co do warunków snów... oj możesz mi wierzyć lepsze takie niż na rozbujanej łajbie która w każdej chwili może zatonąć...,lub zamku który jest pod oblężeniem. Chodź zawsze istniało ryzyko... ze i tu nas jakaś dzika bestia dorwie... jednak widzę ze jedyne co się pojawiło to ten wierzchowiec, niczym z północnego czubka gór śniegowych. Dawne czasy.. - westchną cicho rycerz , po czym dodał.
- Jak wilk wróci objedzony swą zdobyczą, zdaje się ze do miasta ruszyć możemy ? - Zapytał kobiety niepewnie , po czym jego wzrok ku leśnym stępą znów powędrował, wypatrując swego towarzysza...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość